Ice szedł przez osadę, z każdym jego krokiem zimno zwiększało się, ludzie robili dla niego przejście, wiedzieli że nie można się do niego zbliżać. Jego karabin snajperski stukał na plecach, a rewolwery w kaburach. Ku jego zaskoczeniu, podbiegła do niego jakaś dziewczynka z karteczką i kwiatkiem zrobionym z lodu. Szybko odbiegła, Ice spojrzał na kartkę i uśmiechnął się pod nosem. Spojrzał na kwiat. Westchnął cicho. Wszedł do budynku który to był przeznaczony dla magów, w którym to nagle zrobiło się zimniej. Westchnął. Spojrzał na jakąś blondynkę, ale minął ją bez słowa, ta mogła poczuć chłód. Nie odzywając się, usiadł na krześle które obeszło szronem.