-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Tak może się zapytam. - zwrócił się ku Aryi. - Czemu jesteś taka nieufna?
-
- Od razu mówię, iż nigdy nie stoję blisko walki, jestem snajperem nie wojownikiem. - powiedział chłodno (jak praktycznie każde zdanie)
-
Ice, spojrzał chłodno na różowo włosom dziewczynę która właśnie weszła. - Jeśli ty masz być moją starszą siostrzyczką to ja zmieniam nazwisko. Nee-chan. - powiedział rozbawiony. - A tak w ogóle to jestem Ice Episcopi. Albo Biskup Lodu, zależy jak wolicie. - dodał.
-
Ara uśmiechnęła się. - Wiesz że on, może uznać to za oznakę tego że do niego zarywasz? - powiedział cicho. Ara spojrzała na niego zaskoczona. - Oj, nie wiedziałam. Chyba nie będę już tak robić. - odpowiedziała cicho. Danate westchnął. - Jesteś seksowna więc lepiej nie przesadzaj jeśli coś robisz bo sporo facetów może się w tobie zakochać. - powiedział cicho.
-
Ara przytaknęła, podniosła Rikona i sprawnie pozbyła się więzów. - Proszę. - powiedziała rozbawiona i puściła oko do Rikona. Danate przyglądał się sytuacji bez słowa. Ara stanęła przy ścianie obok niego. - Spodobał ci się? - zapytał cicho Arę. - Nie, Danate-sama. - odpowiedziała równie cicho.
-
Mephisto podrapał klacz za uchem i po brodzie. - Wyczucie chwili. - zażartował. Zaczął ją głaskać.
-
- Mhm. - przytaknęła Ara.- Przede mną nikt się jednak nie ukryję, - powiedziała zrobiła jakiś gest dłońmi i po chwili stała za Rikonem. - Ja zatrzymuje czas. - dodała z uśmiechem. - Panicz Danate jest mistrzem w wykorzystywaniu tej mocy. - powiedziała, Danate poruszył palcem a Rikon wywrócił się, teraz mógł zauważyć że jest opleciony żelazną nicią. - W końcu jestem zabójcą... - powiedział spokojnie.
-
Mephisto uśmiechnął się. - Dzięki. Ty z kolei jesteś najlepszą przyjaciółką jaką brony może sobie wymarzyć. I najsłodszą klaczą. - powiedział uśmiechnięty.
-
Ara spojrzała na Eomeera, Po chwili podeszła do niego. - Więc też jesteś łańcuchem? Jaką masz moc? - zapytała zaciekawiona. Danate westchnął, jego jednak też ciekawiło co może nowo przybyły.
-
Ice szedł przez osadę, z każdym jego krokiem zimno zwiększało się, ludzie robili dla niego przejście, wiedzieli że nie można się do niego zbliżać. Jego karabin snajperski stukał na plecach, a rewolwery w kaburach. Ku jego zaskoczeniu, podbiegła do niego jakaś dziewczynka z karteczką i kwiatkiem zrobionym z lodu. Szybko odbiegła, Ice spojrzał na kartkę i uśmiechnął się pod nosem. Spojrzał na kwiat. Westchnął cicho. Wszedł do budynku który to był przeznaczony dla magów, w którym to nagle zrobiło się zimniej. Westchnął. Spojrzał na jakąś blondynkę, ale minął ją bez słowa, ta mogła poczuć chłód. Nie odzywając się, usiadł na krześle które obeszło szronem.
-
- Nie lubie cmentarzy. Ani pogrzebów. - powiedział siadając obok klaczy. Pogłaskał ją.
-
Mephisto przytulił klacz. - Jak chcesz to zostane z tobą przed cmentarzem...- powiedział.
-
Mephisto uklęknął przy klaczy. Pogłaskał ją.- Hej, spokojnie. Każdy się dziś źle czuje... jeśli nie chcesz, nie musisz iść. - powiedział ciepło.
-
Zdziwił się tym co zrobiła klacz - Em, Dandie? - zapytał podchodząc do klaczy.
-
Mephisto spojrzał pytająco na Jango. - Ty już tu byłeś. Gdzie? - zapytał go.
-
- Jeśli zażyła tylko jeden to wymioty zaraz po spożyciu by coś dały, ale ona raczej wzięła wszystko co się da. - stwierdził.
-
- Nie wiem, nie było mnie wtedy w pomieszczeniu. Teraz to oczywiste że za późno, ale wtedy chyba też nie wiele by dało. Ale nie wiem jakie to były dokładnie tabletki.
-
Danate spojrzał pogardliwie na nowo przybyłych. Ara skłoniła się. - Miło mi was poznać. Jestem Ara Haan. - powiedziała z uśmiechem.
-
- Tabletki. Najpewniej zjadła za dużą dawkę środków blokujących schizofrenie. - stwierdził. - Widać że się martwisz. - dodał sarkastycznie.
-
- Byliśmy zamknięci przez psychola, widzieliśmy stosy uciętych kopytek, kilka trupów, i kucyki z uszkodzonymi kręgosłupami. To jest bardzo prawdopodobne. - podsumował.
-
- Wątpliwe. Wciąż stawiam na reakcje na nadmiar adrenaliny. - odpowiedział.
-
(Ale ja ją trzymam na rękach.) - Strach. Bardziej zasnęła. Ale fakt, to nic groźnego, zwyczajna reakcja organizmu za nadmiar adrenaliny we krwi, musi odpocząć. - powiedział. - Nic jej nie będzie.
-
Danate westchnął, ale nie odzywał się więcej. Ara z kolei podniosła się. Ziewnęła cicho. - Co mnie ominęło? - zapytała. - Nic... - stwierdził. Ara kiwnęła głową, po chwili oboje ruszyli za Shaną.
-
- Była raczej po naszej stronie, jednak dla niej śmierć musiała być ukojeniem. - Stwierdził. - Dobrze z tobą Dandie?
-
- Mephisto Pheles. Ale wystarczy Mephisto. - powiedział. - Miło poznać Neil. - dodał już serdeczniej.