-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
Danate prychnął pogardliwie i nie odezwał się. Ara spojrzała na niego z nadzieją ale wciąż nic nie mówił. - Mu zapewne też miło poznać. - powiedziała obróciwszy się w stronę Williama.
-
Ara zarumieniła się lekko a Danate oparł się o ścianę. - Mi również jest miło. Jestem Ara Haan, łańcuch panicza Danate. Panicz jest dziś nie w humorze i nie jest zbyt uprzejmy. - powiedziała miłym tonem wciąż się uśmiechając.
-
Ara ukłoniła się na widok Williama. Danate znowu westchnął. - Miałem nadzieje że już dziś kogoś zabiję... - mruknął pod nosem. - Witam. Mogłabym poznać pana imię? - zapytała Ara.
-
Mephisto przeszukał torbę w poszukiwaniu okularów przeciwsłonecznych. Założył je. - No. - powiedział ruszając za klaczą.
-
Danate i Ara ruszyli za dziewczyną. Ara podeszła do niej a Danate szedł za nimi. - Wybacz, paniczowi. On jest czasami humorzasty. Jestem Ara Haan. Łańcuch. A ty? - zapytała uśmiechając się. Danate tylko westchnął.
-
- Eh. Fakt że widzi więcej nie znaczy że to co widzi jest realne... - powiedział wciąż spokojnie i kamiennym wyrazem twarzy. - Nie miałem nigdy schizofrenii jednak wiem co powoduję... Jeśli nie zaakceptujesz tego że oni nie istnieją to może się źle skończyć. - powiedział nie zmieniając głosu ani wyrazu twarzy. - Dojechaliśmy. - dodał, odwrócił się i wyszedł z pociągu.
-
Mephisto wyszedł bez słowa podszedł do Alice. - Yo, bierzesz te leki co nie? Niestety muszę to powiedzieć ale, schizofrenia to nie żarty. To co widzisz nie istnieje... - powiedział cicho.
-
- Club powiadasz. - zastanowił się. - No niby mogę. To jak, idziemy?
- 1512 odpowiedzi
-
- Ej, ja idę miziać Kredens. Ona jest zacna. - powiedział i spojrzał w okno.
-
Ara ukłoniła się z kolei Danate tylko spojrzał pogardliwie na dziewczynę. - Co może sprowadzać do organizacji zajmującej się zabijaniem nielegalnych kontrahentów, legalnego kontrahenta i łańcuch? - zapytał ironicznie. - Panicz chciał powiedzieć że przybyliśmy tu aby dołączyć. - powiedziała pogodnie i ponownie skłoniła się.
-
- Nie mam żadnych w sumie. - powiedział ze sztucznym uśmiechem. - Chociaż można się gdzieś przejść.
- 1512 odpowiedzi
-
- Mind blow... - Powiedział wciąż głaskając klacz. - Uwielbiam miziać kucyki. - stwierdził i zaczął drapać ją za uchem.
-
Danate Amarth i Ara Haan, szli spacerem przez miasto. - Jak myślisz Ara. Co mają w tej Pandorze? - zapytał wreszcie mężczyzna. - Nie wiem, Danate-sama. Ale chyba coś ciekawego musi tam być. - powiedziała wciąż się uśmiechając. - Mam nadzieje. - powiedział i uśmiechnął się złośliwie. Po chwili przyśpieszył a kobieta zrobiła to samo. Po chwili dotarli pod siedzibę, i bez wahania weszli. - Jak myślisz Danate-sama, gdzie tu jest rekrutacja? - zapytała Ara towarzysza. - A bo ja wiem... - stwierdził rozglądając się.
-
- Tak, ale czemu ziemniakami? - powiedział biorąc klacz na kolana i głaskając ją.
-
'' A, G, L, E, T. AGLET! Nigdy więcej nie zawiąże sznurówek.''
-
- Przesadzasz. Jesteś zbytnio pesymistyczna. - powiedział do Alyss czekając aż Jessy wybierze.
-
- To za jakieś piętnaście minut spotkamy się tu, a na razie przeszukamy teren. Zgoda? - zapytałem krasnoluda, w sumie to miał racje. Orki mogą być wszędzie, i przekonałem się o tym na własnej skórze.
-
((Google nie dociera do equestrii...)) - I trudno. I tak się tak czuję. Przez niego. - wskazał parasolem na Jango.
-
((SKĄD ONA ZNA ISLANDZKI? W Equestrii nawet nie ma Islandii...)) - Zaczynam mieć wrażenie że wpadliśmy do jakiegoś clopa... - powiedział pod nosem.
-
Mephisto skrzywił się. - Á Óðni, þú ert viðbjóðslegur... (na Odyna jesteś paskudny) - skomentował.
-
- Zbokol... - skomentował zachowanie Janga. - I to do tego... ugh... Ég held að ég ætla að vera veikur hér (ja tu chyba zwymiotuje) - powiedział do siebie.
-
Lee przerwał grę. Odłożył gitarę. - Boje się tylko tego co zrobi Kat... - szepnął do siebie. - Nie chce by przez moją śmierć była nieszczęśliwa... - westchnął. - Że też musiałem się zakochać akurat przed śmiercią...
- 1512 odpowiedzi
-
((Google translate nie zawsze ogarnia. Chodziło mi o to jak to brzmi.)) - Eh. Dałeś rade. - mruknął biorąc cukierka z cylindra.
-
Lee westchnął podniósł się z łóżka i spojrzał w okno. - Kto by pomyślał że będę bał się śmierci. - powiedział do siebie wyciągając telefon. Napisał SMS'a na którego szybko dostał odpowiedź. Usiadł na łóżku, wyciągnął gitarę i zaczął grać.
- 1512 odpowiedzi
-
- A mi się podobało. - powiedział wciąż się uśmiechając. - Zatem Jango. Powtórz za mną. King Charles, keypti Queen Caroline, kórall Coral lit. (wpisz to w google translator po islandzku i odsłuchaj) - powiedział z szyderczym uśmiechem.