Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Lee uśmiechnął się jeszcze pod nosem i zasnął.
  2. Lee ściągnął koszulę i położył się obok. - Dobranoc zatem. Tylko mnie nie pogryź. - zaśmiał się cicho.
  3. Lee wzruszył ramionami. - Nie ja go przyniosłem... No i wiesz... - uśmiechnął się tajemniczo. - Ja bym cię nie zabił.
  4. - Nie... Dałem sobie radę... Możesz iść... - powiedział spokojnie.
  5. Lee odwiązał łańcuchy. Schował je do pokrowca. - Jak się czujesz? ((W sumie. Ktoś się wbił do chatki czy nie?))
  6. - A muszę? - zachichotał podchodząc do łóżka i chwytając za jeden z łańcuchów.
  7. Lee wzruszył ramionami. - A zatem. Co teraz... Bo ja bym się zdrzemnął. - powiedział.
  8. - Po nazwie pocałunek upadłego chyba można spodziewać się czegoś innego... - powiedział rozbawiony.
  9. - Czego się spodziewałaś? - powiedział lekko rozbawiony przyglądając się Kat. - Bo po moich słowach można było się spodziewać czego innego... - powiedział siadając obok niej.
  10. - Silna jesteś... Ale chyba nie musisz już mnie ciągnąć. - powiedział do ciągnącej go Delois.
  11. Lee wywrócił Kat na łóżko. Sam stanął nad nią na czworaka. - Eh... Zachowujesz się jak zwierze... - nachylił się lekko. - To jak... trzymaj się. - zaśmiał się cicho. Wyciągnął z kieszeni metalowy przedmiot i położył go na ustach Kat. - Będzie ci zimno... - zeskoczył z niej.
  12. Lee pociągnął Kat mocniej. W normalnych warunkach mógłby komuś wyrwać rękę. - Nic wielkiego. Kat jest pod wpływem zaklęcia i jest niebezpieczna. Oho. Jesteśmy. - powiedział stając pod domem Kat. Wciągnął ją za sobą do domu. Poszedł na górę i przyczepił ją do łóżka kawałkiem łańcucha. - Siadaj... - powiedział twardo.
  13. ((To jak dotrzemy wreszcie do twojego domu?)) - Dla własnego dobra. Lepiej nie dziabaj... Moja krew jest z lekka... toksyczna dla wampirów...
  14. - Tylko trzeba cię przypiąć. Wiesz... będziesz się miotać... I pewnie chcesz mnie dziabnąć... - powiedział ze stoickim spokojem.
  15. - Jak bardzo jesteś odporna na zimno? Te zdejmowanie klątw nazywa się pocałunkiem upadłego. Zgadnij na czym polega... W każdym razie. Poczujesz zimno... Około - 10 stopni C...
  16. - Wiesz. Wpierw możemy spróbować bez odbierania ci większości życia... - powiedział do Kat.
  17. - Cóż. 1180 lat temu to zadziałało ale wtedy pomogłem człowiekowi. Nie mam pewności czy wampirzycy też pomoże. Taka mała demoniczna sztuczka pozwalająca na zdejmowanie klątw. Ale ty jak już mówiłem nie jesteś człowiekiem, kto wie czy się uda... - powiedział spokojnie.
  18. - Dawno temu żeby mnie zabić chcieli wykorzystać magią krwi pewną dziewczynę... Muszę przyznać że lubiłem ją. Jeżeli się nie mylę to wiem co zrobić aby sprawić że nie będziesz... przeklęta... tak to dobro słowo...
  19. - No już nie przesadzaj. - Zapiął pokrowiec od gitary. - A ty demonie jak się zwracasz do przełożonych? - powiedział do niedawno przybyłego demona. Nie puszczając ręki Kat pociągnął ją za sobą. - Chodź. Mam pewien pomysł... - powiedział spokojnym tonem.
  20. Lee jedną ręką trzymał Kat. Drugą ustawił z ludzi kupkę i rzucił w nią papierosem. Po chwili zwłoki zapaliły się dość specyficznym ogniem. - Jedna z demonicznych technik chowania zwłok. Zabieranie dusz do piekła... - powiedział spokojnie. - Czy ja mam kajdanki? - powiedział do siebie i zaczął grzebać w pokrowcu na gitarę.
  21. Lee spojrzał na Kat. Złapał ją za rękę. Wykręcił ją i przystawił ją twarzą do najbliższej ściany. - Ta. Więc lepiej nie będę za delikatny... Teraz jesteś, hmm. Niebezpieczna dla siebie i innych... - powiedział twardo.
  22. - Ja sobie zmienię wygląd... Amy dała mi ten wygląd więc jak poczekam to znowu będę wyglądał jak bez przebrania... A co do wyrzutów sumienia. Nie pytaj się o to kogoś kto był: wikingiem, piratem, łowcą niewolników, inkwizytorem, generałem w wojnie stuletniej, templariuszem i paroma innymi zabójczymi ,,sub kulturami'' - powiedział spokojnie.
  23. - Na ogół nie... Ale zamiast palenia kościoła to sobie przynajmniej fajeczkę wypalę... - powiedział lekko.
  24. - Ta... To w sumie prawda. Łatwo popadacie w nałóg jej picia... - powiedział i wyciągnął papierosy wziął jednego i zapalił. - Ja łatwo popadam w nałóg mordowania... Zapalisz? - podał Kat papierosa.
  25. Lee wzruszył ramionami. - Cóż. Dawno nie bawiłem się w morderce... I pomyśleć że ty nie chciałaś wcześniej żebym ja się w niego bawił. - zaśmiał się. - W każdym bądź razie... Jesteś zabawna... W każdym bądź razie. To może ja sobie spale jakiś kościół... Od dawna tego nie robiłem... - zaśmiał się kpiąco.
×
×
  • Utwórz nowe...