Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Lee przeciągnął się. - Ale wiesz... Podobno nie chciałaś mordować... - uśmiechnął się parszywie. - A przynajmniej jakiś czas temu miałaś to sobie za złe.
  2. - Tam jest jeszcze kilkoro... - wskazał. - A co?
  3. Lee wzruszył ramionami. - Cóż... To chyba oznacza że będzie więcej zabawy. - zaśmiał się. - Co z resztą? - zapytał.
  4. - No wiesz. Bierzesz broń i idziesz na łowy. W tym przypadku polowanie na mieszańca... Jak jeszcze byłem aniołem robiłem to bardzo często. - powiedział spokojnie. - Czego się boisz. Przecież nie zaatakuje ciebie... - zaśmiał się wesoło.
  5. - To by miało sens... Musiał zatem dorwać mniejszy klucz Salomona... - podrapał się po brodzie. - Zatem trzeba go załatwić nim użyje zaklęcia... - powiedział twardo. - Pora na polowanie na mieszańców. - powiedział chamskim tonem i uśmiechnął się podle. - Jak ja dawno nie tego nie robiłem... Ach. Stare złe czasy... - powiedział jakby nieobecnym tonem.
  6. - Czemu tak sądzisz? Miałem nadzieje że będziesz mieć jakiś ciekawy pomysł... - powiedział pytająco - Zastanawia mnie tylko skąd ma w sobie magiczną krew... Bo jeżeli ma dwa tysiące lat to na pewno nie jest pierwszym wilkołakiem i wampirem... Musiały go dziabnąć. Chyba że jest demonem półkrwi... - powiedział jakby do siebie.
  7. - Czy ja wiem? To twój były... - wzruszył ramionami. - Nie wiem co będzie... - powiedział spokojnie.
  8. - Nie zwracam uwagi na podrzędne demony które są wrogo nastawione. Nie był archaniołem więc jest noobkiem. Dla mnie to wystarczający powód aby nie uznać go za zagrożenie... - powiedział spokojnie.
  9. - Cóż. Ja technicznie rzecz biorąc mogę powrócić do wyglądu od razu po upadku... Walnąłem w obecną Norwegię, tak dla ciekawych... A co do was... Nie mam pomysłu.
  10. Lee stał przez chwilę. - Jest ode mnie starszy o zaledwie 300 lat. To niewiele... Ciekawe gdzie się rąbnął po upadku... - mruknął do siebie. - Czyli co. Tu czy tam? Bo jestem z lekka zmieszany.
  11. - Moja gitara jest anielską bronią.... - powiedział wesoło.
  12. ((A ja właśnie przybyłem)) Lee spojrzał na hybrydę. - Pierwszy upadły to Lucyfer... mój brat w sumie. A żeby cię zabić potrzeba anielskiej broni... - wzruszył ramionami.
  13. Na końcu tunelu dało się dostrzec spore pomieszczenie o w miarę kulistym kształcie. Na drugim końcu dało się dostrzec szkielet smoka z rozdziawioną paszczą która prowadziła do przejścia. Na drugą stronę prowadził tylko kamienny mostek nad jeziorem magmy. Na nielicznych kamieniach na jeziorze stały dziwaczne totemy z jednym okiem które wyglądały jakby obserwowały przybyłych. Mostek prowadził wprost do smoczej paszczy z której dało się czuć zapach siarki.
  14. Duch spojrzał na Aarona. - Czyli to On was tu przysłał. Dobrze. Możecie wejść. - powiedział znikając. Kamień pękł równo i rozsunął się ukazując wejście do jaskini. Dało się czuć uderzenie gorąca, parę i zapach spalonego mięsa. Na końcu tunelu było dość jasno a obok była tabliczka. Treść tabliczki to ,,Jama Dodonga, wchodzisz na własną odpowiedzialność.''.
  15. Westchnąłem przyglądając się kapłanom. Podszedłem do posągu, dość sprawnie wspiąłem się na niego i zdjąłem głowy. Zeskoczyłem na dół. - Wiecie wierzę iż wasza bogini wolała by żebyście zrobili to szybciej, nie przeszkadzało by jej raczej że ktoś wszedł na posąg aby go naprawić... - powiedziałem - A teraz pytanie. Czy zechcielibyście abym pojmał heretyka? Za opłatą oczywiście.
  16. - Spoko. - wziął pokrowiec z gitarą i poszedł za Kat. - Miejmy nadzieje że nie będzie zbędnych problemów.
  17. - Tak... Jakoś tak chcę zrobić coś dobrego. - powiedział spokojnie.
  18. - Skarbu. - powiedział dobitnie duch. ((Podpowiem że chodzi o nazwę kryształu.))
  19. - Pójść tam z tobą? - zapytał wstając.
  20. Duch spojrzał na wszystkich. - Jeżeli przybyliście po skarb tego lochu to ostrzegam, jeżeli nie podacie mi nazwy tego czegoś zginiecie! - powiedział głośniej.
  21. Rozglądałem się po przeludnionym placu. Tłum ludzi mnie lekko irytował zwłaszcza z powodu ich hałaśliwości oraz braku dostępu do karczmy. Po chwili zacząłem przyglądać się posągowi. Po chwili olśniło mnie. - A co jeśli zaoferuje złapanie świętokradcy mnichom? - pomyślałem. Postawiłem sobie za punkt honoru dostanie się do świątyni. Zacząłem przebijać się przez tłum, jak na taką liczbę ludzi szło mi to całkiem sprawnie.
  22. Symbole na kamieniu zabłysły. Po chwili z wgłębienia wyleciał dym. Po chwili dało się dostrzec istotę podobną do dżina. Był błękitny, miał długą brodę do pasa, zamiast nóg miał błyszczący obłok. Po chwili odezwał się dudniącym głosem. - Kimże jesteście istoty? Kto wam pozwala budzić ducha cierpienia i zniszczenia Alwarsa? - mimo iż nie krzyczał był bardzo głośny.
  23. Lee objął Kat. -Hej. Nie martw się. Morderczyni czy nie robiłaś to żeby przeżyć. Nie ważne czy jest wampirem pół krwi czy nie. Jeżeli zechce coś ci zrobić to cię obronie. - spojrzał jej w oczy i wytarł łzy. - No, uśmiechnij się. Wyglądasz wtedy o wiele lepiej. - uśmiechnął się lekko.
×
×
  • Utwórz nowe...