Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Zaskoczyła mnie nieco treść wiadomości. - Można tu sprawdzić z jakiego numeru dzwoniono? - przez chwilę starałem się rozpracować dokładnie urządzenie. - To może chociaż data nadania? - mruknąłem pod nosem. - Ale cóż. Renys najpewniej zginęła. Biedna dziewczyna... Jej matka musi próbować... Nekromancji... - pomyślałem. - Chwileczkę. Jeżeli tak to... Orzesz siano. Jestem w domu nekromanty... Królowej nekromanty... - byłem teraz przerażony. - Weź się w garść Star... Twardym trzeba być nie miętkim. - wyciągnąłem z torby batonik i zjadłem go. - Ach. Czekolada naprawdę zwalcza stres. Dooobra. Co teraz? - Rozejrzałem się. - Może najpierw pójdę w lewo. - powiedziałem i podszedłem do drzwi. ((Miętkim napisałem specjalnie. Podasz datę zarejestrowania rozmowy czy to tajemnica?))
  2. Przyjrzałem się obrazowi. Opisanie go nie było trudne. - A więc to jest ten obraz z tamtego listu. Ciekawy przyznaję. - przyglądałem się jeszcze chwilę. - Sztuka. Jak ja jej nie rozumiem... - podszedłem do automatycznej sekretarki i włączyłem ją aby odsłuchać wiadomość.
  3. Chwyciłem latarkę w zęby i wszedłem na górę. Rozejrzałem się. - Ciekawie tutaj. Zobaczę co to za obraz. - podszedłem do obrazu i od razu wyjąłem notatnik aby opisać dzieło.
  4. Przeczytałem kartkę. - Hm. Czyli jej przyjaciel ma na imię Serpent. Dziwnę imię przyznaje. Ona się chyba w nim naprawdę kocha. No i pili razem cydr. Ciekawe czy tak dobry jak ten od rodziny Apple. - powiedziałem sam do siebie. Wyszedłem z pokoju na korytarz. - Hm. To chyba tyle. Zostało jeszcze drugie skrzydło i góra. Chyba najpierw pójdę na górę. - wyszedłem na hol. Spojrzał w kierunku schodów. - Raz kucykowi śmierć. - powiedziałem do siebie i wszedłem na górę.
  5. Przyjrzałem się wyciągniętej książce. - Och. Czyż mała Luna i Celestia nie były przesłodkie? Może to kiedyś przeczytam. - przekartkowałem książkę po czym schowałem ją do torby. - A może pokaże te okładkę księżniczką. - Rozejrzałem się po saloniku. Przeszedłem się wokół kanapy. - Hm. Tu jest jeszcze jakaś kartka. - podniosłem liścik i zacząłem go czytać.
  6. Rozejrzałem się. W pokoju panował niezły bałagan. Trzeszczący telewizor wciąż coś nadawał. - Dobrze że potrafię latać. W razie czego nie utonę. - podszedłem do telewizora i wyłączyłem go. Znowu się rozejrzałem. Podszedłem do biblioteczki i wyciągnąłem jakąś książkę która wydawała się mieć ciekawy tytuł. ((Sorki ale znowu muszę iść. Pies wzywa! Jakieś 15 minut może 20))
  7. Z okazji dnia kobiet mam dla każdej pani chryzantemy złociste w półlitrówce po czystej stojące na fortepianie których nikt nie podlewa.

    1. Mephisto The Undying

      Mephisto The Undying

      Mogę dać chryzantemy. Flaszek i fortepianów już nie ma.

  8. Przeczytałem kartkę. - Akt ślubu? Noxterra i Sunflare VolSoonów... Hm. Chwileczkę. Ile to było lat temu? 657... To prawie 1357 lat. Czyli księżniczka Celestia ma około 1200 lat. Dobrze wiedzieć. No ale teraz wiem kto jest ojcem i matką księżniczek. Wiem coś czego nikt nie wie. - uśmiechnąłem się pod nosem. Schowałem akt ślubu do torby. - Ciekawe czy księżniczka wyśle mnie na gwiazdę jeżeli jej to pokaże. - zaśmiałem się. - Ślub brali w Kryształowym Królestwie. Królowa Ruby IV? Ah tak. To było jeszcze przed przybyciem Sombry. Stare dzieje. Chwila. Teraz tak myślę. Jeżeli Cadance jest córką Renys to to że rządzi kryształowym królestwem ma sens. Ale czemu tytułuje się księżniczką? Przecież tu dokładnie widać że rządziła Królowa. To jest temat na chwile obecną mniej istotny. - rozejrzałem się po jadalni. Nie znalazłem nic ciekawego więc wyszedłem. Zostały ostatnie drzwi. Rozejrzałem się jeszcze po korytarzu i podszedłem do drzwi. Pchnąłem je lekko.
  9. Przeczytałem list. Przez chwilę zastanawiałem się czy nie słyszałem o żadnej Hexene. - Hmm. - Schowałem latarkę do torby. - A co jeśli ta Hexene jest jakoś spokrewniona z Sunflare? No ale. Matka księżniczek była artystką. A ta cała Hexene straciła sporo rzeczy w pożarze. Chyba... List jak list. Dwie przyjaciółki. Chwila. Czy ten Nox nie miał wrócić dzisiaj? Czyli też musi być alicornem. Chociaż to mało prawdopodobne. - schowałem list do albumu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. - Jest jeszcze notka. - wziąłem kartkę spod torebki. ((Fakt. Tylko w jednym miejscu literka zlewa się z konturem kwiatu ale to i tak nic. Wreszcie ktoś kto normalnie pisze!))
  10. Wszedłem do pomieszczenia. Na dźwięk błyskawicy wzdrygnąłem się nieco. Rozejrzałem się. - Ładnie tu. Mogłem wziąć tego winyla helloweenu. Bym sobie posłuchał. - pomyślałem podchodząc do gramofonu i puszczając utwór. Przeszedłem wzdłuż stołu. Przyglądałem się po kolei wszystkiemu. Podszedłem do listu. - A co to? - wziąłem list i zacząłem czytać. ((Wiem że krótko ale co innego mogę zrobić w jadalni?))
  11. (( Mięso! To znaczy że mieszkają tu konibale?)) Przejrzałem książkę. Znalazłem wewnątrz jakąś karteczkę. - 34-5... Ciekawe... Lepiej to zabiorę mogę potem znaleźć resztę. - wyszedłem z pomieszczenia. Rozejrzałem się jeszcze po kuchni czy czegoś nie pominąłem. - Zaczynam się bać. Nie mam żadnej broni a tu ktoś lub coś jest. Ale jeżeli to Renys to nic mi po tym że będę miał broń. Co pegaz zrobi aicornowi? - pomyślałem. Znowu wyszedłem na korytarz. Postanowiłem wejść do drugich drzwi od wejścia. Stanąłem przy nich. Znowu się zawahałem ale popchnąłem je.
  12. (( W kilku miejscach głowiłem się jakie tam są słowa. Potem podstawiałem po kolei r i s. Ale dałem radę! Mogę być z siebie dumny! )) Przeczytałem kartkę. - Kolejna kartka z notatnika. Więc jak mam rozumieć. Była samotna, miała jednego przyjaciela. Zobaczyła go z inną i zrobiła jej coś. - Znowu spojrzałem na kartkę. - Rozbiła na nią szkło? Naprawdę szkoda mi tej Renys. - schowałem kartkę do albumu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. - Hmm. - zamruczałem pod nosem. - Zostały drzwi obok lodówki. - podszedłem do nich. Gdy stałem przed nimi zawahałem się ale zebrałem się w sobie i pchnąłem je.
  13. ((Większym problemem tego napisu nie jest font lecz rozdzielczość. Czy tam pisze ,,6.11 Znowu spróbuje to zrobić. Musi się udać" a w drugim ,,21.11 Nor wraca do domu"?)) Przyglądałem się chwilę kalendarzowi. Po raz pierwszy od kiedy wszedłem do rezydencji bałem się. I to bardzo. Teraz miałem pewność nie jestem tu sam.- A na pewno nie jestem w opuszczonej rezydencji rodziny VolSoonów. - pomyślałem. Rozejrzałem się po kuchni. - Została ta karteczka. - podszedłem do śmietnika i chwyciłem karteczkę w kopytka. Rozwinąłem ją.
  14. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na dźwięk skrzypienia trochę się wzdrygnąłem więc zamknąłem za sobą drzwi. Wyciągnąłem latarkę. - Sok wciąż świeży? Albo przemysł chemiczny i spożywczy były na takim poziomie że sok wytrzymuje tysiąc lat. Albo nie jestem tu sam. Niestety ta druga opcja jest bardziej logiczna. - Zawahałem się przez chwilę. Myślałem nad tym czy aby nie uciec. - Nie. Nie mogę teraz zwiać. - pomyślałem i podszedłem do kalendarza.
  15. Aaron wyciągnął z torby kawałek lembasu. Wziął gryza. - Ktoś chce? - zapytał resztę towarzystwa.
  16. Przeczytałem kartkę. - Czemu mam wrażenie że Celestaia i Luna podczas pisania tej karteczki były małymi klaczkami? Ciekawe czy ktoś tu zagląda? - podszedłem do portalu. Wyciągnąłem notatnik i naszkicowałem to coś. Po chwili wyszedłem z pomieszczenia. - To może po kolei. - Podszedłem do pierwszych drzwi. - Puk, puk. Kto tam? To drzwi! - powiedziałem do siebie i zachichotałem. ((Jeżeli Celestia podczas pisania tej kartki była młoda to pomyłka jest dopuszczalna))
  17. Wstałem z podłogi. - W sumie. Powinienem zbadać ten pokój. - ponownie chwyciłem latarkę w zęby i podszedłem do pokoju z wyłamanymi drzwiami. - Ho hu hest? (Co tu jest?) - mruknąłem do samego siebie.
  18. Przeczytałem list. - Hm. Niesforna córka tak? Zastanawia mnie do której szkoły uczęszczała. No i jak widzę Celestia najwspanialsza pojechała na olimpiadę. W sumie to szkoda mi trochę tej całej Renys. Pewnie przez większość czasu pozostawała w cieniu sióstr... Ciekawi mnie jakie stanowisko zajmowała Sunflare. Stawiam że była władczynią ale kto wie. To było ponad millenium temu. - schowałem list do tego samego albumu do którego wcześniej schowałem notatkę. - I nie myliłem się. Celestia VolSoon. Brzmi ciekawie. Star Wing VolSoon. - zachichotałem. - To by było zabawne. Mieliśmy moment zabawy, teraz wracam do pracy. - mruknąłem do samego siebie. Zabrałem podkładkę do torby. - Ciekawe czy księżniczka to pozna. - pomyślałem. Obejrzałem kawałki metalu ale nie wywnioskowałem nic sensownego na ich podstawie. Wyciągnąłem z torby butelkę wody i napiłem się. - No to co teraz. - mruknąłem. Schowałem butelkę i przysiadłem pod ścianą.
  19. Obraz z lekka mnie zaskoczył. - Star chłopie. Pamiętasz jak mówiłeś że chciałbyś być bratem księżniczek? Ciesz się że masz zwyczajną matkę i zwyczajnego ojca. Ona wygląda jak Day Mare Tia. - powiedziałem sam do siebie w trzeciej osobie. Opisałem w notatniku obraz. - Mogłem zabrać aparat. Jak mniemam VolSoon to nazwisko rodowe księżniczek. Zapytam się ich o to. Mam nadzieje że nie wyślą mnie na...- spojrzałem na swój znaczek. - Na jakąś gwiazdę. Dobra została tamta półka. - odszedłem od obrazu i ruszyłem w kierunku zakrętu aby zbadać co tam się znajduje. Podszedłem do półki i przyjrzałem się zawartości. ((Tak. Też nie chciał bym mieć takiej matki. Queen Poland była by lepsza . ))
  20. Schowałem latarkę widząc że korytarz się oświetlił. Gwizdnąłem z podziwem widząc zapalające się świeczki. - Ale bajer. Chciałbym mieć coś takiego w domu. - powiedziałem do siebie. - Co my tu mamy. - Przeszedłem powoli korytarz. Powróciłem po chwili do obrazu. - Hm co my tu mamy? - powiedziałem z uśmiechem przy okazji wyjmując notatnik.
  21. Obejrzałem dokładnie karteczkę. - Plan zajęć. Hm. Możliwe że to ich ojca. Ciekawe czy był alicornem. - Odłożyłem karteczkę na szafkę. Rozejrzałem się. Wyciągnąłem latarkę. Chwyciłem ją w zęby. - Ho, ho hostał horytarz po hrowej. (No to został korytarz po prawej) - mruknąłem. - Nie opłaca mi się mówić. Nawet do samego siebie. - ruszyłem w kierunku drzwi po prawej. Pchnąłem je lekko. Otwarły się. Stanąłem wewnątrz korytarza. - Co mogę zrobić najpierw? - pomyślałem patrząc wgłąb.
  22. W szafkach nie było nic co by mi się przydało. Jednak w jednej z szuflad znalazłem notatkę. - To musi być kartka z dziennika. Z notatnika Renys. Och bardzo dobrze. Dowiem się czegoś. - przeczytałem kartkę. - 31.08.784... hm. To trochę ponad tysiąc lat temu. Zastanawia mnie co się z tą całą Renys stało. - mówiłem do samego siebie. Wyciągnąłem z drugiej torby coś w rodzaju albumu na zdjęcia. Schowałem stronę do jednej z koszulek i wsadziłem album do torby. - Czyli powinienem sprawdzić lewe skrzydło. - podszedłem do drzwi. - Zamknięte. - Westchnąłem. Rozejrzałem się po holu. Kichnąłem jeszcze raz. - Hmm. - Przysiadłem na chwilę na ziemi. - Czyli. Na razie wiem że: Luna i Celestia mają najpewniej trzecią siostrę imieniem Renys. Renys ma podobne umaszczenie do Cadance. Podobała się jej ta rezydencja. Nie chciała iść do szkoły. Matka księżniczek nie pozwalała wchodzić do lewego skrzydła. Tyle wiem. Pozostałe niewiadome to czy ktoś tu mieszka. - pomyślałem. Wstałem po chwili i rozejrzałem się. Byłem już trochę bardziej suchy. - Hm. Co to? - podszedłem do paprotki. - Kartka? Ciekawe. - Chwyciłem karteczkę i zacząłem ją czytać. ((Spoko. Sam mam fatalne pismo i jakoś je rozczytuje. Przy tym miałem problem tylko w jednym miejscu ale jestem na tyle inteligentny że dowiedziałem się co to za słowo z kontekstu. Faktycznie. Sorki zająłem się kartką z notatnika. Ale co pisze na karteczce przy paprotce?))
  23. Przyglądałem się chwilę obrazowi. Zwłaszcza trzeciej klaczy znajdującej się na nim. Przez chwile starałem się przypomnieć czy nigdy jej nie widziałem. - Hm. Wydaje się być w podobnym wieku co księżniczka Celestia. Czyli to jest zapewne Renys. Hmm. Mam wrażenie że nigdzie nie widziałem takiego obrazu. Czyżby księżniczki miały trzecią siostrę? - wyciągnąłem z torby mały notatnik i ołówek. Zapisałem szybko tytuł obrazu oraz opisałem wygląd tajemniczego alicorna. Schowałem notatnik i odwróciłem się. - Oprócz tego jest jeszcze jedna kwestia... Dlaczego jest tu tak czysto? Na ogół rezydencje które są opuszczone nie mają okien i do tego widać ślady korozji. Tu jest tego bardzo niewiele. - mruczał do siebie. - A jeśli. O kurcze. Muszę być naprawdę ostrożny. Ktoś tu może mieszkać. - pomyślał i starając się iść jak najciszej podszedł do szafek. Otwierał je powoli w nadziei że coś znajdzie. ((Powolutku. Nie mogę pisać wszystkiego w jednym))
  24. Gdy wszedłem do rezydencji zamknąłem za sobą drzwi. Rozejrzałem się. - Hm. Dziwnę. Strasznie tu czysto. No i ta lampa. Będę musiał uważać. - mruknąłem do siebie. Ruszyłem nieco przed siebie. Stałem mniej więcej na środku. Ponownie rozejrzałem się po pomieszczeniu. - Od czego by tu zacząć. Może najpierw obejrzę obraz. - powiedziałem i podszedłem do obrazu.
  25. - Cóż. Powinniśmy starać się unikać miejsc w których łatwo przeprowadzić zasadzkę. Dobrze by było w miarę możliwości podróżować drogami oraz pustymi przestrzeniami. Konie mają przewagę w szybkości nad wierzchowcami orków. Gorzej jednak przedzierać się przez las na koniu. Sądzę że powinniśmy pojechać tędy. - wskazał na jedną z dolin na mapie.
×
×
  • Utwórz nowe...