Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Chłopak ucieszył się, że jego atak w końcu zadziałał. Czując jak jego nóż wbija się w szyję herszta odetchnął z ulgą. Wyjął z szyi nóż i wytarł go o ubranie bandyty. - Niech Arand znajdzie litość dla twojej duszy - Wyszeptał podnosząc się na nogi. Schował nóż i popatrzył na dziewczynę. Przyjrzał się jej przez chwilę i doszedł do wniosku, że nie jest nawet taka zła. Ale nie w głowie mu były romanse lub inne tego typu rzeczy. odchrząknął. - Dobrze walczyć i jesteś silna. Na dodatek nosisz zbroję podobną do tych, które noszą barbarzyńcy. Czyżbyś była jedną z nich? - Zapytał zachowując od niej dystans kilku kroków, na wszelki wypadek. - Ale mam jeszcze ważniejsze pytanie. Jak ci na imię? Co tutaj robisz? I co tutaj robią ci bandyci? - Zapytał ponownie i rozejrzał się wokół, na wypadek, gdyby nagle pojawił się jakiś kolejny przeciwnik.
  2. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Chłopak nie był zadowolony z tego, że jego atak zawiódł i przyjął na siebie cios. Zdołał jeszcze zablokować się tak, żeby odnieść jak najmniej obrażeń. Podniósł się i zobaczył atakującą dziewczynę. Był zdziwiony tym, że ma tyle krzepy. Zastanawiał się czy czasem nie jest silniejsza od niego. Jednak poprawił broń i jeszcze raz pomyślał co robić. Teraz miał większe możliwości ataku. Ruszył na herszta. -Teraz! - krzyknął w tym czasie. Liczył, że dziewczyna poza siłą na również olej w głowie i ruszy razem z nim. W końcu atak z dwóch stron ma większe szanse powodzenia niż z jednej. A przy okazji wykorzystywali element przewagi nad wrogiem. Tak więc Deleb atakował z prawej strony. Jednak przemieszczał się trochę za plecy. Jeśli herszt sie obróci to oberwie od tej dziewczyny. Jeśli nie to chłopak wbije mu nóż w szyje. Arandzie dodaj mi sił powiedział w duchu w czasie szarży.
  3. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Deleb nadal przyglądał się całej sytuacji chłodno i spokojnie. Analizował co może zrobić. Widział, że Herszt się zasłonił więc trzeba było atakować z boku lub z tyłu. To podsunęło mu pewien pomysł. Schylił się i zaczął biec z nożem na przeciwnika, markując atak na jego kolana. Liczył, że ten obniży tarcze aby się zablokować. W czasie biegu wziął garść piasku. Kiedy już zbliżał się do herszta, niezależnie czy obnizyl tarcze czy nie rzucil mu piaskiem w oczy i wyminął go, przemieszczając się za jego plecy. Czekał na jego reakcje jak i na reakcje tej dziewczyny. W końcu czemu ma walczyć sam, skoro jest ich dwoje. A w razie czego zawsze mógł atakować plecy Herszta.
  4. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Chłopak szedł za swoim mistrzem w milczeniu. Nie wiedział do końca co ma myśleć. Z jednej strony cieszył się, że w końcu skończył trening i będzie mógł w końcu wyruszyć w świat. Jednak słowa mistrza dały mu do myślenia. Mówił, że świat jest bardziej niebezpieczny. I to go trochę zmartwiło. Jednak nie miał wyjścia. A nawet jakby miał to nie miał zamiaru z niej korzystać. Chciał w końcu wyjść z tego klasztoru. Chciał szerzyć światło i słowo Aranda wszędzie. I co ważniejsze chciał pozbyć się demonów z tego świata. Po dotarciu na miejsce zobaczył innych mistrzów i skłonił się im. Po odebraniu torby wysłuchał porad mistrzów ukłonił się im z szacunkiem. - Dziękuję wam. Światło Aranda mym przewodnikiem - Odpowiedział i skierował się w stron wyjścia. Po wyjściu, kiedy bramy się zamknęły odwrócił głowę i spojrzał jeszcze raz na miejsce, które było dla niego domem przez wiele lat. - Tak więc w drogę - Powiedział do siebie i ruszył wzdłuż ścieżką. Po pewnym czasie zaniepokoił się. A raczej zaniepokoiły go dźwięki walki. Przyśpieszył kroku, aby po chwili zobaczyć walkę. Zainteresowała go ta ruda dziewczyna w dziwnym pancerzu. Widział, że dawała sobie dobrze radę. Jednak martwiła go przewaga liczebna bandytów. - A dopiero co wyszedłem z cytadeli - Westchnął ale wyciągnął z torby, którą dostał nóż, jego ulubioną broń i pobiegł w stronę bandytów. Wybrał tego stojącego najdalej i rzucił się na niego z nożem o ostrzu skierowanym w dół. - Na kobietę napadać?! - Wrzasnął aby zdezorientować osobę, którą zamierzał zaatakować.
  5. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Chłopak popatrzył na mistrza trochę zdziwiony. Co prawda ucieszył się widząc, że mistrz zakłada mu na szyję różaniec. Jednak rozejrzał się po placu i po chwili znowu popatrzył na mistrza. - Widzę, że mistrz nie chcę bym opuszczał Cytadelę. - Powiedział i odłożył kij na ziemię. - Zatem... co teraz? Jest jakaś inauguracja? Wprowadzenie nowego czy coś w tym stylu? - Zapytał chłopa. Nie wiedział co ma myśleć o tym i nie wiedział co ma teraz robić. Patrzył na mistrza pytająco. Liczył na to, że ten mu powie co i jak.
  6. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Deleb uśmiechnął się widząc, że jego atak dosięgnął mistrza i spowodował, że ten stracił równowagę. Słysząc głos mistrza zeskoczył szybko z pali, stanął przed mistrzem i skłonił się lekko. - Dziękuję za docenienie moich starań - Powiedział. Starał się ukryć radość z wygranej walki, ale nadal na ustach pozostawał mu lekki uśmiech. - To wszystko dzięki twojemu treningowi mistrzu - Dodał i podniósł wzrok, patrząc na mistrza. - Zatem co teraz mistrzu? Jakaś kolejna część treningu mnie czeka? - Zapytał patrząc na niego zainteresowanym wzrokiem. Cóż chłopak od zawsze był ciekawy i zawsze chciał wiedzieć coś więcej. Dlatego pytał, szukał i sprawdzał coś na własną rękę.
  7. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Chłopak trochę się poddenerwował. Liczył, że jego atak zadziała. Jednak tak jak przypuszczał mistrz nie dawał mu żadnej taryfy ulgowe. Zablokował cios wyprowadzony w niego i stanął stabilnie na nogach, łapiąc kij w dwie ręce. W duchu rozmyślał gorączkowo. Arandzie daj mi siłę abym podołał zadaniu Pomyślał chłopak i już szykował się na atak. Wtedy nadarzyła się okazja. Chłopak usłyszał słowa jednego z mnichów i uśmiechnął się pod nosem. Bez zastanowienia ruszył do ataku, kiedy tylko mistrz odwrócił wzrok. Znowu zaatakował w nogi, jednak tym razem złapał kij blisko jednego końca aby zwiększyć siłę ataku. Chłopak postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Wiedział, że jeśli teraz nie wyjdzie to już mu się nie uda. Czy czuł się źle, że atakował mistrza, kiedy ten był rozkojarzony? Nie. Bo wiedział, że demony, z którymi chłopak miał walczyć po przejściu treningów nie będą walczyć czysto. Więc czemu on miał walczyć czysto. Zresztą mistrz też pokazywał mu, że potrafi stosować różne sztuczki.
  8. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Debel nadal lekko się uśmiechał. - Dziękuję mistrzu - Powiedział cicho i zatrzymał się na słupku. Popatrzył na mistrza. Całkowicie zignorował tłum. Był skupiony na walce. Od raz ruszył z atakiem na mistrza. Tym razem mierzył kijem w kolana. Na dodatek w czasie ataku puścił kij jedną ręką tylko po to, aby nią uderzyć kij. To miało sprawić że jego atak będzie szybszy. Ciągle kontrolował położenie kija. Nie chciał go stracić bo wiedział, że jeśli to zrobi to mistrz da mu popalić. Jednak liczył, że ten atak zadziała. W razie czego nadal miał kilka pomysłów na ataki. Nie chciał i nie mógł zawieść mistrza. Mimo wszystko gdzieś tam głęboko w duchu cieszył się, że miał urodziny. I to dawało mu więcej siły i motywacji na walkę.
  9. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Chłopak spodziewał się szybkiej blokady i ruchu. W końcu trenował już długo z mentorem i zdołał się utrzymać na palu, jednak potrzebował podeprzeć się ręką. Nie zrażony tym wszystkim wskoczył ponownie na pale i obrócił się w kierunku przeciwnika. Uśmiechnął się lekko. - Tak mistrzu. Poza siłą liczy się również szybkość i zwinność - Powiedział krótko i ruszył w jego kierunku. Jednak tym razem wyprowadził atak z lewej strony, nie tak silny jak poprzedni ale zdecydowanie szybszy. Liczył, że mistrz zablokuje go i poruszy się do tyłu. Miał pewien pomysł jak spróbować zaskoczyć swojego trenera i mentora. W końcu w walce z demonami trzeba myśleć szybko a poruszać się jeszcze szybciej.
  10. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Chłopak nie był zaskoczony zachowaniem mistrza. Wiele razy tak właśnie zaczynała się ich rozmowa. Tak więc szybko złapał kij, którzy rzucił do niego mistrz, obrócił nim w dłoniach i zbił atak. Trenował to przez cały ten czas, który tu spędził. Co prawda wolał walczyć z użyciem noża ale trenował też walkę różnymi broni. Od zawsze mówiono mu, że trzeba umieć walczyć każdą bronią, bo nie wiadomo kiedy będzie trzeba stanąć do walki oraz co będziemy mieli przy sobie. Widząc, że mentor wskakuje na pale złapał kij oburącz i wskoczył za nim. Wylądował dość pewnie i stanął swobodnie, trzymając kij w dwóch rękach. - Już jestem mistrzu - Uśmiechnął się lekko pod nosem i zaczął powoli obracać kijem w rękach, obliczając w głowie jakie ruchy po kolei wykonać. Cóż pale nie były zbyt szerokie więc trzeba było stąpać ostrożnie. Jeden zły ruch, Jeden niezablokowany atak i spadało się na dół. Chłopak wiedział o tym i przeczuwał, że jego mentor nie da mu tutaj żadnych ulg. Chłopak zaczął powoli iść w jego kierunku. W pewnym momencie skoczył w jego stronę i wykonał atak z góry, trzymając kij blisko drugiego końca, aby zwiększyć siłę ataku. Był gotowy zareagować, wskoczyć na pal lub odbić się od niego, w razie gdyby mistrz zszedł z linii ataku.
  11. Bosman

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Debel przetarł oczy i podniósł się na łokcie. Widząc świt za oknem westchnął i podniósł się z łóżka. - A więc to dzisiaj tak? - Powiedział pod nosem, średnio zadowolony. Nie dość, że, zabrano go z miejsca, gdzie dorastał i które pokochał, Góry Zębate, to jeszcze dzisiaj wypadały jego 18 urodziny. Chłopak miał dziwne przeczucie, że jego mentor ma dla niego coś przygotowane. I chłopak wewnątrz obawiał się co to mogło być. Jednak nie miał zbyt dużych możliwości. Ubrał pośpiesznie swoją szatę, prostą i nie krępującą ruchów, związał włosy z tyłu głowy rzemieniem i klęknął, twarzą zwracając się w stronę wschodu słońca. Wyjął spod szat swój krzyż, pamiątkę po ojcu, którego nie znał. Wziął go w dłoń i popatrzył na wschód. - Arandzie! Boże światła i prawa. Ty, który jesteś ojcem aniołów wysłuchaj mnie. Dzisiaj twój sługa stanie przed swoim mentorem, którego ty, o potężny wybrałeś dla mnie aby ten prowadził mnie i szkolił na twoją chwałę. Dzisiaj dowiem się jak będę mógł nieść twoją chwałę, twoje słowo i twoje światło całemu światu. Daj mi siły bym podołał temu zadaniu. Arandzie prowadź mnie. Na chwałę wiecznego Światła! - Zakończył modlitwę i wstał. Chłopak, następnie otrzepał kolana, wziął swoją torbę w której trzymał najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedł z pokoju. Udał się bezpośrednio na plac ćwiczeniowy aby nie kazać mentorowi czekać na siebie. Obawiał się co go czekało, ale wierzył, że jego słowa zostaną wysłuchane. Jeśli nie przez Aranda to chociaż przez jego dzieci i nie zostanie sam w czasie próby. Po dotarciu na plac podszedł do swojego mentora i ukłonił mu się z szacunkiem i godnością. W końcu ten szkolił go od czasu, kiedy opuścił góry i tamtejszy klasztor. - Dzień dobry mentorze. Mam nadzieję, że nie czekałeś na mnie za długo - Nie podnosił na razie wzroku. Czekał co powie mężczyzna, który go prowadził i nauczał. Chłopak nabrał do niego bardzo dużo szacunku przez ten cały czas, kiedy przebywał w Zakonie.
  12. Henrim Karczmarz uśmiechnął się słysząc pochwałę. - Za 2 kolejki należy się 4 sztuki złota - Powiedział i postawił przed tobą drugą szklankę. - A jeśli chodzi o jedzenie to polecam iść na targ. Tam można kupić jedzenie, zioła itd. Tylko proszę się pośpieszyć bo jeszcze wszystko wykupią - Zaśmiał się i poszedł obsłużyć kolejnego klienta, krasnoluda, który zaczął bardzo szybko mówić po krasnoludzku do karczmarza. A ten o dziwo odpowiadał mu płynnie i spokojnie. Reaper Kowal odstawił kubek na stół i uśmiechnął się. - Nie tak źle. Normalnie ludzie przychodzą tu aby naprawić narzędzie, kupić jakieś noże lub lub bardzo rzadko broń. Jednak dzisiaj już mam spory ruch. Jest pan 3 klientem od rana i na dodatek 3, który kupuje srebrną broń. Jeden z klientów powiedział, że to sprawka mnichów. Ale cóż. Oni zawsze mają jakieś swoje pomysły. I nie mnie to oceniać. Ja tylko wykuwam i sprzedaje broń - Zaśmiał się i machnął na czeladnika, który zaczął szybko odkładać noże i sprawdził czy są odpowiednie zaostrzone. Po chwili podszedł do ciebie i podał ci noże. - Coś jeszcze panu podać? - Zapytał kowal patrząc na ciebie. Elandiel Mnich popatrzył na ciebie i lekko się uśmiechnął. - W razie jakichkolwiek problemów poproś mnicha by wskazał ci drogę do wyjścia - Powiedział spokojnie i sięgnął po jakieś dokumenty, które leżał na biurku. - A jeśli chodzi o zwiedzanie klasztoru to polecam odwiedzić bibliotekę oraz salę medytacji. Tylko proszę nie przeszkadzaj mnichom. I jeśli mogę o coś jeszcze prosić to nie wchodź do pomieszczeń, jeśli na drzwiach zobaczysz zawiązany sznur. To oznacza, że w środku mnisi oddają się jeszcze głębszej medytacji. I wtedy nikt nie może wchodzić - Ostrzegł cię przełożony klasztoru. Wydawał się być bardzo poważny i stanowczy w tym momencie.
  13. Elluin Sprzedawcą na stoisku, do którego podszedłeś była starsza kobieta. Na twoją ocenę była zdrowo po 40, miała nieduże worki pod oczami, ciemne włosy spięte w kok. Ubrana była jak typowa mieszczanka, w prostą sukienkę do kolan. Popatrzyła na ciebie i kiwnęła głową. - Tak mam. Różne rodzaje. Dziczyzna, wieprzowina a nawet zostało trochę koniny - Powiedziała mierząc cię wzrokiem. Widać nigdy wcześniej elfi mag nie kupował u niej. - Mam też chleb podróżnych, jeśli pana to interesuje -Dodała i pokazała na nieduże paczki sucharów. - Zatem co panu podać? - Zapytała. Henrim Karczmarz popatrzył na ciebie, uśmiechnął się lekko i wytarł ręce w szmatkę. - Rozumiem. Proszę chwilkę poczekać - Powiedział i zniknął na zapleczu. Po chwili wrócił, niosąc w rękach zapieczętowaną butelkę jakiegoś trunku. Następnie postawił przed tobą szklankę i odpieczętował butelkę. Poczułeś dość ostry zapach alkoholu. Karczmarz nalał ci połowę szklanki. Płyn był przejrzysty, chociaż można było dostrzec odrobinę czerwieni. Jakby ktoś do szklanki wlał kroplę czerwonego barwika. - Oto trunek, którego oryginalna nazwa brzmi "pocałunek wampira". Nie jest to co prawda najmocniejszy trunek jaki posiadam, ale wydaje mi się, że ten spełni pańskie oczekiwania - Uśmiechnął się i odstawił butelkę pod ladę. Trzeba przyznać, już sam zapach był dość mocny. ( Wyobraź sobie, jakbyś powąchał mocną wódkę prosto z butelki. Mniej więcej taka sama woń ) Elandiel Mnich zamyślił się. - Jesteś pewna tego, że nie potrzebujesz niczego? - Zapytał jakby dla pewności. Mieszek nadal leżał na biurku przed tobą. - Mimo wszystko radzę to przemyśleć. Wyprawa jest niebezpieczna i może wam zająć wiele dni - Podkreślił ostatnie zdanie. Widziałaś, że zastanawia się nad czymś. - Ale cóż to twoje decyzja. Tak czy inaczej musisz poczekać w klasztorze na resztę drużyny - Powiedział i usiadł na swoim krześle za biurkiem. - Jeśli chcesz to możesz zwiedzić klasztor. Tylko proszę nie przeszkadzaj mnichom w medytacji. Bardzo tego nie lubią - Dodał z lekkim uśmiechem i popatrzył przez okno na plac, na którym zaczęli powoli pojawiać się mnisi. Czułaś jednak, że kątem oka patrzy na ciebie i czeka na to co zrobisz.
  14. Elluin Najlepszym miejscem do uzupełnia zapasów prowiantu był targ, który słyszałeś wychodząc od alchemika. Targ był na placu głównym miasta. Zbliżając się do niego zobaczyłeś, że mimo wczesnej pory był tam spory ruch. Czułeś jak powoli twoje nozdrza wypełnia mieszanina zapachów świeżych ziół, surowego i wędzonego mięsa, soczystych owoców i warzyw. Czyli wszystkiego, co mogłeś czuć na typowym targu. A między stoiskami kręcili się wieśniacy, służący oraz mieszkańcy, sprawdzając świeżość, rozmawiając i targując się ze sprzedawcami. Widziałeś tam też grupę krasnoludów, którzy rozmawiali po krasnoludzku. Henrim Karczma "Pod Pędzącym Turem" była jak zwykle pełna ludzi. Jednak o dziwo nie było tłoku. Ludzie siedzieli przy stołach i przy ladzie, pili, jeśli śmiali się i rozmawiali. Kiedy zająłeś miejsce przy barze podszedł do ciebie starszy mężczyzna, barman. - Witaj wędrowcze. Co podać? - Zapytał uśmiechając się. Dostrzegłeś wtedy, że ma braki w uzębieniu. Na rękę miał zarzuconą szmatkę do czyszczenia szklanek. Jednak był to bardzo uprzejmy człowiek. Niektórzy mówili, że on się nigdy nie złościł na klientów, Inni, że wszyscy w mieście czują do niego szacunek, bo podobno walczył na wojnie 40 lat temu. Cóż mógł być zatem cennym źródłem informacji. Boris Mnich usiadł na kamiennej ławie. - Sprawa jest bardzo delikatna. Niedawno został odnaleziony i skradziony jeden z pięciu artefaktów. Potężny i niebezpieczny. To właśnie przez te artefakty 40 lat temu wybuchła Wojna Narodów. Teraz wraz z braćmi postanowiliśmy, że zbierzemy wszystkie i ukryć, aby do tego nie dopuścić - Powiedział patrząc na ciebie. - I na tym będzie polegało twoje zadanie. Udało nam się zebrać drużynę, której zadaniem będzie odnalezienie i zebranie wszystkich artefaktów. Ale liczę, że ty dołączysz do nich i wspomożesz ich swoją siłą i walecznością. A w ramach zapłaty za wykonanie misji dostaniesz co tylko będziesz chciał. To tylko zaliczka - Położył na ławie torbę. - W środku jest mieszek a w nim 100 sztuk złota na zakupy. Musisz się dobrze przygotować, bo podobno kradzieży dokonał wilkołak. Kup wszystko co potrzebujesz i wróć tutaj szybko. Nie mamy czasu do stracenia. Poczekamy potem na wszystkich i razem udacie się na poszukiwanie pierwszego z artefaktów. Podobno jest jeszcze na ziemiach ludzi. Ale więcej informacji udzieli ci brat Mercus, kiedy już wrócisz tutaj wraz z resztą. Czy masz jeszcze jakieś pytania? - Zapytał patrząc na ciebie. Złożył ręce i czekał na to co powiesz.
  15. Elluin Krasnolud zamyślił się patrząc na listę roślin. - Mantykora, paproć górska... widzę, że ktoś tu chce uzupełniać zapasy w czasie wyprawy - Powiedział pod nosem i zjechał wzrokiem trochę niżej. Uśmiechnął się. - Oraz napić czegoś mocniejszego co - Zaśmiał się i położył na blacie przed tobą wszystkie potrzebne składniki. Następnie popatrzył na mikstury, o które poprosiłeś. - Mikstura lecznica jest po 3 sztuki złota, Mikstura lecząca większość trucizn, to ta po lewej - Pokazał ci na niedużą buteleczkę w której znajdował się przeźroczysty płyn - To już trochę droższa sprawa bo kosztuje 6 za butelkę - Zamilkł na chwilę. - A jeśli chodzi o miksturę na wampiry... Mam ostatnią butelkę, ale to już będzie kosztować 14 złotych monet, bo uwarzenie tej mikstury zajmuje kilka tygodni. Ale zapewniam, że ona zabije każdego wampira. Na dodatek działa ona okrągłe 30 godzin. Jedynym problemem jest to, że po zażyciu jej twój oddech będzie śmierdział czosnkiem i srebrem - Zaśmiał się cicho. - Zatem za wszystko zapłaci pan 34 monety. Zioła dołożę panu za połowę ceny. I tak się pan sporo wykosztuje na eliksir odstraszający - Złożył wszystko w jedno miejsce na blacie. Boris kto by pomyślał, że chęć zarobku i zdobycia ogromnej fortuny zaprowadzi cię do klasztoru. Ale taka była prawda. Wracając z ostatniej wyprawy spotkałeś w mieście mnicha. Ten zaproponował ci pracę. Trudną, niebezpieczną i długą. Jednak obiecał nagrodę. Największą w twoim życiu. Nagrodę, którą sam sobie wybierzesz. A mogło to być cokolwiek będziesz chciał. Czyż nie kusząca oferta? Widać tak, skoro stałeś teraz przed bramą klasztoru. Prezentowała się ona imponująco. Zanim jednak zapukałeś czy zrobiłeś cokolwiek drzwi zostały otworzone i wyszedł do ciebie kolejny z mnichów. Nie był wysoki anie dobrze zbudowany jak ten, którego spotkałeś wcześniej, jednak był tak samo ubrany. Taka sama szata przepasana sznurem, ogolona głowa. - Witaj wojaku - Przywitał cię. - Cieszę się, że przyjąłeś naszą ofertę. Chodź proszę za mną. Opowiem ci co i jak - Powiedział i poprowadził cię na prawo, na zielony skwer i kamienne ławki. Przy ławce zobaczyłeś niedużą torbę.
  16. Jestem ciekawy jak będziesz jeść z tym Hełmem na głowie Ale ogólnie karta dobra i przyjęta. Witam w kompanii. Za niedługo zrobię ci wpis UWAGA OGŁOSZENIA DLA ZAINTERESOWANYCH. Zapisy uważam za zamknięte. Mam 6 graczy czyli i tak więcej niż przewidywałem Jeśli ktoś będzie chciał się dołączyć... no niestety...Może następnym razem A teraz parę ogłoszeń dla graczy. W pierwszym poście w spoilerze umieszczę kilka informacji o waszych postaciach aby ułatwić grę. Czyli będzie tam link do waszej karty postaci ( Jeśli ogarnę jak to zrobić ) Oraz aktualizowany na bieżąco ekwipunek. ( Przynajmniej będę się starał. Ale pilnujcie mnie bo mogę się pomylić ) No chyba, że nie chcecie abym prowadził coś takiego to napiszcie tutaj lub na pw. Dobrze to na tyle ogłoszeń na ten moment. Życzę miłej gry i powodzenia. Przyda wam się " I tak oto zebrała się drużyna 6 śmiałków, której celem było Zapobiec Wojnie. Czy im się uda? Czy Grupa da radę zatrzymać machnę, którą ktoś uruchomił po 40 latach spokoju? A może któreś z nich zawiedzie i pociągnie za sobą resztę? Czas pokaże. Ale wiedzcie jedno wy, którzy to czytacie... Nie będzie łatwo, ale nagroda jest warta tego" - Słowa brata Eryka, który postanowił spisać przygody dzielnych śmiałków aby następne pokolenia znały prawdę.
  17. Henrim Starsza kobieta nie zwracała na ciebie uwagi, dopóki nie położyłeś amuletu na ladę. Wtedy to kobieta odwróciła głowę, popatrzyła na ciebie i wzięła amulet do ręki. Przyglądała się mu chwilę w milczeniu. - Ten amulet jest bardzo stary - Powiedziała szeptem. - Pamięta czasy pierwszej wojny narodów... prawie 600 lat temu. Należał do potężnego czarnoksiężnika, który parał się magią czarniejszą niż noc i straszniejszą niż najgorsze koszmary senne. Ale teraz... Teraz co najwyżej może służyć jako ozdoba - Powiedziała i podała ci go. - Jego kształt wskazuje, że był używany do przyzywania demonów i umarłych. Ale przez tyle lat pewnie już niejednokrotnie zmieniał właściciela i stracił całą moc - Popatrzyła w twoje oczy. Ujrzałeś w nich odrobinę szaleństwa. Ale kobieta była całkowicie szczera i pewna tego co mówi. - Zrób z nim co uważasz. Ale nie przewiduję, żeby był ci jakkolwiek pomocny - Ciągle mówiła szeptem. Po tych słowach wzięła swoją miotłę w ręce i patrzyła na ciebie. Czekała aż pójdziesz. Elandiel Mnich uśmiechnął się i wskazał na 3 krzesła na przeciwko biurka. - Proszę usiądź - Powiedział i sam usiadł na swoim krześle za biurkiem. - Sprawa jest bardzo poważna. Kilka dni temu moi bracia odkryli, że jeden z potężnych artefaktów zwanych Skarbem ludów, lub w twoim języku "Harma Lie" Został odnaleziony i skradziony z krypty, gdzie był ukryty przez 40 długich lat. Prawdopodobnie przez wilkołaka. A to bardzo zła wróżba. To może oznaczać początek wojny - Przerwał na chwilę i kontynuował. - Na całe szczęście zebrała się już 3 osobowa drużyna, która podjęła się zadanie odnalezienia wszystkich artefaktów i przyniesienia ich tutaj, w celu ukrycia ich przed światem. Ale brat Merwin przewidział, że pojawi się jeszcze 3, która pomoże wypełnić tą niebezpieczną i trudną misję. I ty jesteś jedną z tych osób - Powiedział spokojnie i sięgnął pod biurko. Wyjął na stół mieszek złota. - Proszę tutaj złoto dla ciebie. Kup za nie wszystko co będzie ci potrzebne w mieście i wróć jak najszybciej. Musicie się wszyscy razem zebrać i wyruszać. Czas działa na naszą niekorzyść. Jednak jeśli wam się uda, dostaniecie to, czego dusza zapragnie jako zapłatę - Dodał i przyjrzał się tobie. - Czy masz do mnie jeszcze jakieś pytania córko lasów? - Widać tak mnisi zwracali się do elfich dam. Oraz widać było, że jest bardzo poważny i stanowczy w tej sprawie. Reaper Czeladnik popatrzył na ciebie, kiwnął głową i pobiegł do środka kuźni. Po chwili wrócił i pokazał ręką, abyś wszedł do środka. Wewnątrz zobaczyłeś siedzącego przy stole kowala, który pił herbatę z dużego, metalowego kubka. Widząc ciebie uśmiechnął się lekko. - Witaj. Mam pytanie. Czy poprzednia dwójka klientów to jacyś twoi znajomi? Bo jesteś trzecią osobą w przeciągu 30 minut, która chce kupić srebrną broń. No ale cóż. Przynajmniej się jej pozbędę - Zaśmiał się i pokazał ci ręką na mały stolik, na którym zobaczyłeś srebrne, krótkie noże do rzucania, kilka dłuższych do walki wręcz oraz dwa małe topory do rzucania. - Noże po 2 złote za sztukę, te dłuższe, jeśli cię interesują po 8 a topory po 4 - Powiedział spokojnie i wziął potężny łyk z kubka. Elluin Wychodząc zobaczyłeś, że Reaper wszedł do środka. Nawet na ciebie nie popatrzył. Natomiast co jakiś czas spoglądało na ciebie kilka mijających cię mieszkańców miasta. No cóż elf w tej okolicy nie należał do częstego widoku, Po chwili dotarłeś do alchemika, którym był krasnolud z dość pokaźną brodą z warkoczem na środku. Siedział za ladą i coś pisał na kartce papieru. Słysząc, ze wchodzisz podniósł głowę i uśmiechnął się. - Witam szanownego Elfa. Czym mogę służyć? Czego szuka elfi mag w tym mieście? - Zapytał przyglądając się tobie. Widać było, że miał już kontakty z elfami, bo nie był zaskoczony twoją wizytą. A chyba nawet się ucieszył. - Mam najlepsze mikstury i eliksiry w mieście - Zaśmiał się. No cóż... Krasnolud był jedynym sprzedawcą eliksirów w mieście.
  18. Henrim Krasnolud wziął od ciebie pieniądze i skłonił się. - Życzę udanej wyprawy - Powiedział zanim wyszedłeś. Droga do części miejskiej była spokojna i cicha. Większość ludzi w tym czasie albo dopiero wstawała, albo już dawno była poza domem, pracując lub przygotowując się do pracy. W samej dzielnicy mieszkalnej nie trzeba było nawet nikogo pytać o starszą kobietę. Jej dom wyglądał inaczej niż reszta. Był niski, lekko zniszczony a przed nim stała starsza i pomarszczona kobieta, która właśnie zamiatała bruk przed nim starą, zniszczoną miotłą. W oknach jej domu widać było jakieś dziwne amulety. Kobieta wydawała się lekko oderwana od rzeczywistości. Mamrotała coś pod nosem i nawet nie zwróciła uwagi na ciebie, kiedy podszedłeś do niej. Elandiel Mnich poprowadził cię do środka klasztoru, a po przekroczeniu bramy skręcił w prawo. Podszedł do niskiego budynku, zapukał a po otwarciu drzwi stanął przed nimi i wskazał ręką abyś weszła do środka. Pomieszczeniu, które okazało się być biurem było bardzo dobrze wyposażone. Na środku znajdowało się solidne, dębowe biurko, za nim stało obite w skórę krzesło z wysokim oparciem. Po obu stronach pokoju stały szafki pełne starych ksiąg, dokumentów oraz złotych i srebrnych kielichów. Na przeciwległej do wejścia ścianie, w szklanej gablocie wisiała złota szata. Wyglądała na bardzo starą i cenną. Obok szaty stał okuty, drewniany kostur, bogato zdobiony i pozłacany na końcach. Obok tej gabloty stał kolejny mnich. Miał na oko 40 lat, był dobrze zbudowany, ubrany w prostą szatę związaną w pasie grubym sznurem. Przez całą twarz przechodziła mu paskudnie wyglądająca blizna, od czoła aż po prawy kącik ust. Jak wszyscy mnisi z tego klasztoru był łysy. Mnich popatrzył na ciebie, uśmiechnął się lekko. - Witaj córko lasu. Jestem brat Mercus - Przedstawił się. Jego głos był spokojny, cichy i dumny. - Czy nie będzie dla ciebie problemem, jeśli dalszą rozmowę poprowadzimy we wspólnej mowie? Bo muszę przyznać, że mój elficki nie jest najlepszy a mam ci wiele ważnych rzeczy do przekazania - Słyszałaś, że jego akcent nie był najlepszy, ale na razie mówił w miarę płynnie i zrozumiale.
  19. Elluin Kowal zamyślił się i zaczął przeszukiwać swoje wyroby, sprawdzając czy znajdzie odpowiadający ci sztylet. Po chwili położył na stole między wami nóż, nieco dłuższy, bo miał 13 centymetrów, był jednostronny a końcówka była zakrzywiona. Rączka była prosta, nóż dobrze leżał w dłoni, i nie był zbyt ciężki. - Proszę. Mam nadzieję, że ten spełnia pana wymagania - Powiedział z lekkim uśmiechem. - A jego cena to 13 złotych monet - Dodał przyglądając się tobie i wyciągając rękę po zapłatę. - Chyba, że mam znaleźć coś innego? - Zapytał. Henrim Krasnolud kiwnął głową i poszedł za ladę. Tam poszukał chwilę w pudłach i wyjął na blat 4 buteleczki. - Dobrze to będzie 13 złotych monet - Powiedział podsuwając mikstury do ciebie. - A jeśli chodzi o amulety... Hmm... Myślę, że pewna stara kobieta w dzielnicy mieszkalnej zajmowała się czymś takim. Ale nie jestem pewny - Dodał i podrapał się po brodzie. - Cóż warto sprawdzić - Usiadł na krześle za bratem i czekał aż zapłacisz za zakupy.
  20. Elluin Czeladnik zastanowił się i niepewnie wyciągnął rękę. - 7 sztuk złota - Powiedział spokojnie. Widać jednak było, że był trochę spięty. Jakby pierwszy raz obsługiwał klienta... Co zresztą było prawdą. Jednak starał się wypaść jak najlepiej. Po odebraniu od ciebie monet odwrócił się do kowala. - Mistrzu kolejny klient do pana - Zawołał. Z kuźni dobiegł wołanie. Dość głośne. - Wpuść go! - Zawołał kowal i machnął ręką w twoją stronę. Czeladnik popatrzył na ciebie, ukłonił się lekko i schował pieniądze do niedużej skrzyni na klucz. Po wejściu zobaczyłeś, że na ścianach i stołach leżą wszelkiej maści ostrza wykonane ze srebra. Noże, miecze, haki, kołki a nawet gwoździe i głownie Halabard. - Witam. Jest pan drugim klientem dzisiaj, który szuka srebrnej broni. A na dodatek jest pan elfem. To dopiero jest ciekawe. Ale do rzeczy. Czym mogę służyć? - Zapytał dobrze zbudowany, zmęczony człowiek w wytartym, skórzanym fartuchu, zmęczonym spojrzeniem i lekkim uśmiechem. Henrim Sklep mieścił się na parterze piętrowego budynku. Pomieszczenie było pełne półek, na których stały butelki w różnych kolorach i rozmiarach. Na dodatek dziwnie tam pachniało. Jakby ktoś zmieszał zapach skoszonej trawy z zapachem wosku i cynamonu. Alchemikiem był stary krasnolud, który właśnie wyszedł zza lady i podszedł do ciebie. - Witaj. Nazywam się Ranin i jestem tutejszym alchemikiem. Mam wszystko czego potrzeba - Uśmiechnął się i pogładził po pokaźnej, ciemnej brodzie na której miał zapleciony warkoczyk. - Zatem szuka pan jakiś mikstur leczniczych. Zatem polecam tutaj te za 3 złota za butelkę- Wskazał na półkę po twojej lewej. Widziałeś tam nieduże, szklane buteleczki z szarym, nieco lepkim płynem - Natychmiast tamują krwawienie i uśmierzają ból. Idealne na dłuższe wyprawy. Wystarczy jedna buteleczka naraz - Zachwalał sprzedawca. - A jeśli chce pan coś na choroby to polecam o tamte za 4 sztuki złota - Wskazał palcem na szafkę po prawej, na półkę na wysokości twojej głowy. Tam buteleczka była nieco większa a płyn w niej zawarty był zielonkawy. - To co prawda nie uleczy z każdej choroby ale zatrzyma ją na tyle, aby dotrzeć do lekarza, który pana wyleczy. Wystarczy jeden łyk co 5 godzin - Uśmiechnął się - Zatem ile panu zapakować? - Zapytał patrząc na ciebie z dołu.
  21. Elluin Czeladnik zastanowił się przez chwilę po czym poprowadził ciebie do stolika. Potem schylił się do skrzyni, która stała przy drzwiach i zaczął coś w niej grzebać. Po chwili wyjął i postawił przed tobą Hak. Na twoje oko miał te 20 centymetrów. Miał uchwyt obwiązany skórzanym paskiem oraz niedużą pętlę na końcu, jakby do zaczepienia do niej sznura. Sam hab był zakończony zadziorem, aby trudniej było go wyjąć z ciała. - Czy taki hak panu odpowiada? - Zapytał prezentując go z każdej strony. - A jeśli chodzi o srebrne bronie - Tutaj schylił się nieco i zniżył głos - To proszę zapytać kowala wewnątrz kuźni. Srebro to towar trochę bardziej ekskluzywny więc nie możemy wystawiać niczego srebrnego na wystawę - Powiedział cicho i wyprostował się. Elandiel Wędrowałaś właśnie do miasta Sunsriver aby odpocząć i uzupełnić zapasu żywności na dalszą drogę. Leśna droga, którą podążałaś była prosta, las cichy i spokojny a zwierzęta zajęte swoimi sprawami. Czyli część szukała jedzenia, część biegała szukając spokojnego miejsca na sen a ptaki nad twoją głową prowadziły burzliwą rozmowę. Po wyjściu z lasu twoim oczom pokazały się pola uprawne, na których chłopi właśnie siali zboże, Przygotowywali ziemię pod siew lub przeprowadzali zwierzęta na pobliską łąkę. Drogowskaz po prawej stronie potwierdzał, że zbliżasz się do miasta. Trzeba było jednak minąć klasztor, który stał po prawej stronie drogi. Jednak zbliżając się do klasztoru dostrzegłaś, że ktoś z niego wychodzi. Mnich, ubrany w tradycyjną mnisią szatę przepasaną sznurem i z ogoloną głową wyszedł na drogę, popatrzył na ciebie i uśmiechnął się. - Witam cię o elfia damo - Przemówił do ciebie w twoim ojczystym języku. - Przewidziałem twoje przyjście. Proszę chodź za mną. Mamy ważną sprawę do omówienia z tobą - Mnich chyba chciał okazać ci szacunek, skoro przemawiał do ciebie w twoim ojczystym języku. Ręką wskazał na otwartą bramę na teren klasztoru i czekał aż pójdziesz z nim.
  22. Karta przyjęta. Tak więc magiczny łucznik zawitał w kompanii. Powodzenia tobie jak i reszcie. Przyda wam się.
  23. Hmm... Tak ale proszę napisz mi na pw co i jak. Chciałbym wiedzieć wcześniej o czym myślisz, aby nie zrobić czegoś zbyt op Tak jak napisałem w 1 poście
  24. Cóż... można... ale zanim wy spotkanie jakiegokolwiek smoka to dużo czasu minie I nie... nie możesz zacząć ze smokiem. Niestety :/
  25. Elluin Podobnie jak pozostała dwójka kompanów elf również po zaledwie kilku minutach był już przy bramach miasta. I tak jak reszta bardzo szybko znalazł kowala. Zobaczył przed nim Reapera, który przyszedł tam chwilę przed nim i przyglądał się sprzętowi na wystawie. Bardzo dobrze wykonanemu, solidnemu i na pewno zabójczemu. Czeladnik, który stał przed nim popatrzył na ciebie i zawołał z kuźni drugiego z czeladników, który po chwili podbiegł do Elluina. - Witam szanownego Elfa. Czym mogę służyć? - Zapytał patrząc na ciebie z dołu. Obu czeladników miało na oko po 16 lat. - Czy szuka pan czegoś konkretnego? Jestem w stanie coś doradzić - Powiedział przyglądając się twojemu strojowi. Po chwili elf zobaczyć, że kolejny z jego towarzyszy, Henrim właśnie wyszedł z kuźni. Henrim Kowal uśmiechnął się. - Bardzo dobrze. Będę czekał - Powiedział i podziękował ci za zakupy lekkim skinieniem głowy. Kiedy wyszedłeś spostrzegłeś, że przed kuźnią stoją już twoi dwaj towarzysze. Widać przyszli chwile po tobie, bo przy każdym z nich stał czeladnik i czekał na to co zrobią potencjalni klienci. A jeśli chodzi o alchemika to był on kilka budynków dalej. Było go doskonale widać, ponieważ przed stała drewniana tabliczka, informująca, że nowa dostawa mikstur wzmacniających właśnie przyjechała. Była też podana cena: 5 sztuk złota za buteleczkę. (Reaper napisałem, że się przyglądasz bo nie odpisałeś nic a musiałem coś wymyślić, żeby nie było, że stoisz jak słup soli )
×
×
  • Utwórz nowe...