Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. [ Dobra spróbujmy coś tu podziałać. Ale ostrzegam, że zdarza mi się ociągać z odpisami więc wtedy proszę o jakieś upomnienie/poinformowanie mnie ] Imię, pseudonim i nazwisko: Faren "Ostry" Jonson Wiek: 19 Płeć: Mężczyzna Wygląd Średniej budowy chłopak ok 1.90 m wzrostu. Krótkie, czarne włosy, ubranie lekko poniszczone, czarna koszulka, jeansy i adidasy. Na szyi łańcuszek z nieśmiertelnikiem. Ekwipunek: Przy pasie ma glocka z pełnym magazynkiem, bez granatów. Jako broń białą służył mu wojskowy nóż, który udało mu się zabrać ojcu. Podobnie zresztą jak pistolet. Charakter: Chłopak jest trochę agresywny. Stara się jednak zachowywać spokojnie. Często cwaniakuje, stara się zabrać wiele rzeczy dla siebie, jednak potrafi poświęcić się dla innych. Powód dołączenia do grupy: Ojciec wyruszył z misją i nikt chłopaka nie pilnował. Na dodatek bardzo dużo grał w gry i teraz uznał, że zabijanie zombiaków będzie fajną grą. Wie co prawda, że tutaj może umrzeć ale chce poczuć adrenalinę. Usłyszał o tworzącej się grupie i bez wahania do niej dołączył.
  2. Bosman

    Zew Metra [Gra]

    Iskra rozejrzał się po barze i wewnętrznie westchnął. Przynajmniej jedna rzecz jest niezmienna Pomyślał zamawiając jedno piwo. Zapłacił za nie i usiadł przy jakimś stoliku, gdzie widać było, że jest mało osób lub w ogóle stół był pusty. Zaczął powoli sączyć swój trunek. Jednocześnie zaczął przysłuchiwać się rozmową innych osób przebywających w środku. Starał się wyłapywać informacje na temat zmiany sytuacji na stacji lub czy ktoś nie szuka elektryka. Mimo tego, że lubił ryzykować i trochę pracy miał tutaj to siedzenie na stacji przez tyle czasu było już nużące. Poza tym nie czuł się już zbyt bezpiecznie na tej stacji.
  3. Bosman

    Zew Metra [Gra]

    [ Dobra dobra już jestem. Sorry za długi brak odpisów ale trochę innych spraw na głowie było ] Dimitri ostatni tydzień spędził jaki nigdy dotąd. Nie robił nic tylko starał się nie wchodzić nikomu w drogę, Nie sprawiać problemów itd. Cóż A było mu się dziwić? Tyle się działo, on sam widział to, czego nie chciał widzieć. Teraz, kiedy uspokoiło się trochę Iskra postanowił wyjść w końcu ze swojego, w miarę bezpiecznego schronienia i przejść się po stacji, szukając miejsca, gdzie jego umiejętności elektroniczne byłyby przydatne. Na dodatek zamierzał zajrzeć do baru/knajpy/czegoś, gdzie się można napić/ i tam trochę odetchnąć od tego całego zamieszania. A przy okazji mógł się tam czegoś dowiedzieć. A zważywszy na fakt, że sporo czasu nie wychylał się nigdzie to taka wizyta może być miłą odmianą. I ile słowo miła w tych czasach jeszcze miała takie samo brzmienie jak wiele lat temu.
  4. Moja znajoma ma problem z zalogowaniem się na forum za pośrednictwem aplikacji Tapatalk. Ten problem jest już od wczoraj. Kiedy próbuje się zalogować wyskakuje jej taki błąd jak na obrazku załączonym do postu. Wszystkie inne aplikacje na jej telefonie działają, na komputerze może się normalnie zalogować.
  5. Bosman w końcu znalazł swojego oponenta. Widział, że ten unikał jego ataków. Zasępił się lekko. Cholernie sprawny ten koleś Przyznał widząc, jak ten sprawnie przechodzi przez swoje czarne dziury. W pewnym momencie dostrzegł, że w jego stronę coś poleciało. Przyjrzał się uważnie kulce. Już zamierzał się zablokować, jednak dostrzegł, że ta rozdzieliła się i omija go. Zastanowiło go to. Starał się wypatrzeć jakiś ukryty atak. Jednak mrugnął. Kiedy otworzył oczy znajdował się w zupełnie innym miejscu. Stał na środku lasu. A raczej czegoś, co kiedyś było lasem. Teraz otaczały go połamane drzewa, powyrywane z korzeniami pniaki oraz porośnięte mchem kamienie. Gdzieś w tle płonęły pojedyncze drzewa i krzewy, nad koronami stojących jeszcze drzew wisiały ciężkie, burzowe chmury. Dziwny widok jak na las. Jednak to nie było spowodowane żadnym kataklizmem, żadną wichurą czy niczym innym w tym stylu. To miejsce było polem bitwy. W tym miejscu stało się wielu magów. Wielu straciło życie. Żołnierz stał w miejscu i rozglądał się. Doskonale znał to miejsce. Walczył tu. Kilka lat temu. Wraz z towarzyszami walczył, aby nie oddać tego lasu agresorom. Cały jego oddział był doskonale wyszkolony i przygotowany na atak. Jednak nie spodziewali się, że przeciwników było aż tylu. Walczyli dzielnie, posyłając do piachu naprawdę wielu przeciwników. Jednak przewaga liczebna zrobiła swoje. Tylko dzięki poświęceniu jego towarzyszy Bosman uszedł z życiem, poraniony i osłabiony. To jego towarzysze kazali mu uciekać, sprowadzić pomoc. On wykonał ich prośbę chociaż miał opory. - Co to za zaklęcie do cholery? - Zastanawiał się żołnierz próbując zobaczyć coś więcej. Nagle zza pleców żołnierza ktoś zawył z bólu. Ten odwrócił się, i zobaczył jednego ze swoich towarzyszy. Był ubrany tak samo jak on. Włosy miał czarne, krótko ścięte. Plakietka na ramieniu informowała, że nazywa się "McLee". W tym momencie klęczał. Przed nim stał wyprostowany mag, ubrany w czarną szatę, zakrywającą całe jego ciało. W ręce, która świeciła na czerwono spoczywał wojskowy nóż, odebrany wcześniej przeciwnikowi. Bosman próbował się ruszyć jednak jakaś siła zatrzymała go w miejscu. Musiał biernie patrzeć, jak mag nachyla się i płynnym ruchem kończy żywot jego kompana. Po chwili mag znika, pozostawiając bezwładne ciało na spalonej trawie. Nagle po lewej stronie od ciała pojawiła się kolejna scena. Tym razem kolejny z jego towarzyszy, "Hetor" próbuje się wyrwać z wielkiej, wodnej bańki. Jego ruchy z każdą chwilą słabną. Po chwili żołnierz przestaje się ruszać. Bańka utrzymuje się jeszcze przez kilka sekund po czym pęka, a ciało upada bezwładnie na ziemie. Za Bosmanem pojawia się ostatni z jego towarzyszy, Ben Jerod, jego najlepszy przyjaciel jeszcze z czasów szkolnych. To dzięki niemu oboje dołączyli do służby. Teraz Ben walczył z czarnym magiem. Przegrywał. - Uważaj! - Próbował krzyczeć żołnierz ale w tym koszmarze nikt go nie usłyszał. Chciał odwrócić wzrok ale ponownie nie mógł. Widział jak jego przyjaciel potyka się o przewrócone drzewo i upada na plecy. Czarny mag wykorzystał to błyskawicznie, wymierzając w jego klatkę piersiową otwartą dłonią. Czerwony pocisk wyleciał z jego dłoni i przeszył pierś, kończąc życie ostatniego z jego oddziału. Żołnierz leżał z otwartymi oczami, patrząc pustym wzrokiem w chmury. Bosman poczuł, że zaklęcie blokujące go znika. Ten podbiegł do Bena i klęknął przy nim. Położył dłoń na jego ramieniu. Po jego policzku spłynęła łza, potem kolejna. W tym momencie czuł tylko smutek, żal i bezsilność. Nie widział teraz różnicy, czy jest to tylko zaklęcie, czy koszmar wywołany zaklęciem jego przeciwnika. - Przepraszam, nie potrafiłem was obronić - Powiedział cicho. Łzy spadały na jego dłoń i ramię jego nieżywego już towarzysza. W tym momencie poczuł, że coś ciąży mu w okolicach lewego ramienia. Bosman poczuł, że coś tam jest. Drżącą ręką sięgnął do kieszeni i wyciągnął nieśmiertelniki. Cztery. Trzy z nich należały do jego towarzyszy, czwarty był jego. Pozbierał je po walce, kiedy wrócił z posiłkami. Postanowił, że będą mu przypominać, co zrobili jego towarzysze dla niego. Była swoistego rodzaju pamiątka po nich. Żołnierz patrzył w milczeniu na nie po czym zacisnął dłoń. Wstał i popatrzył na ciała jego towarzyszy. - Nie zapomnę tego co dla mnie zrobiliście dla mnie panowie - Powiedział ocierając rękawem oczy. Następnie zamknął oczy. Zaczął skupiać energię wewnątrz siebie. Kiedy zebrał jej wystarczająco dużo otworzył oczy, złożył ręce i wykonał pchnięcie przed sobą. Nagłe otoczyło go białe światło. Na arenie też się zaczęło dziać. Wokół Bosmana pojawiła się biała poświata. Ta zaczęła się rozszerzać, a kiedy dotarła do kulki, ta zniknęła, pochłonięta przez światłość. Była to czysta magia pierwotna, wypływająca z ciała żołnierza. - Koniec tego koszmaru! - Krzyknął po czym złapał za nóż, który pod wpływem jego dotyku zaczął świecić się na złoto i ciął poziomo przed sobą. Światłość, która powoli rozszerzała się nagle przyśpieszyła i osiągnęła obszar ok 1/3 areny, rozpędzając cień i mrok. Wyglądało to tak, że jedna trzecia areny wróciła do poprzedniego stanu. Bosman skierował swoje oczy, nadal świecące się na błękitno na swojego przeciwnika. - Mam nadzieję, że bawiłeś się dobrze. Bo teraz nie będzie ci tak dobrze - Rzucił po czym ponownie ciął nożem w jego stronę. Z noża wyleciało błękitne cięcie. Było ono podobne do pocisków, które wystrzelił wcześniej, jednak to cięcie było o wiele szybsze. I jeśli dotarłoby do przeciwnika mogło sprawić mu sporo wiele kłopotów.
  6. Bosman widział, że oleista ściana opadła. Przez chwilę obserwował stertę kamieni, która prawdopodobnie zmiażdżyła jego przeciwnika. Już chciał odetchnąć z ulgą, kiedy nagle poczuł, że coś jest nie tak. Poczuł trzęsienie a po chwili zobaczył, że kamienie zaczęły latać we wszystkie strony. Zasłonił się rękami, aby nie oberwać za bardzo. Po chwili popatrzył na stojącego przeciwnika. Mimowolnie się wzdrygnął, widząc kości, pusty oczodół i trupie zęby. Więc jednak jest to trup Pomyślał bacznie przyglądając się procesowi "regeneracji" jego przeciwnika. Nie miał jednak czasu aby dłużej się zastanawiać nad tym, czym jest jego przeciwnik. Zobaczył że wokół niego nagle robi się ciemno. Bardzo ciemno. Żołnierz przeczuwał, że ta ciemność nie będzie dla niego przyjazna. Widząc, że jego oponent całkowicie zniknął stał się czujniejszy.. A fakt, że nie słyszał nic wokół tylko sprawił, że jeszcze bardziej starał się dostrzec lub usłyszeć cokolwiek. Nie widział shurikenów bo nie miał możliwości ich zobaczyć. ale wiedział jedno. Musi szybko coś zrobić, albo ta ciemność będzie jego najmniejszym problemem. - Chyba nie mam wyboru - Powiedział pod nosem, Sięgnął szybko do kieszeni i wyjął z niej pudełeczko z kolorowymi cukierkami. otworzył je i połknął zielonego. W tej samej chwili, kiedy shurikeny miały go przebić, otoczyła go kamienna kopuła, całkowicie zakrywając jego ciało. Po chwili kamienie wraz z wbitymi ostrzami opadły na ziemie. Po Bosmanie nie zostało śladu. Po drugiej stronie areny natomiast, z ziemi wyłoniła się kamienna tablica. Po chwili kamień pękł, a z niego wyszedł żołnierz. Jeśli jego przeciwnik widział go, mógł dostrzec, że na jego dłoniach oraz szyi widnieją fioletowe siniaki. Było ich całkiem sporo. Pigułki po raz drugi uratowały go, przed śmiercią, w zamian zadając mniejsze obrażenia. - Wiem, że mnie słyszysz. Skoro chcesz zabawy, to będziesz ją miał - Powiedział spokojnie. Następnie zamknął oczy. W tej ciemności i tak nic nie widział. Wokół niego zaczęła zbierać się magia. Nie był to jakiś konkretny żywioł, tylko czysta magia pierwotna. Bosman skupiał się, kumulując energię. Po chwili otworzył oczy. Jednak te świeciły się jasnym błękitem. Jak dwie mocne latarki. Żołnierz teraz patrzył poprzez magię. W takiej sytuacji ciemność przestawała mieć znaczenie. Rozejrzał się po arenie szukając przeciwnika. Następnie rozłożył ręce i posłał we wszystkie strony magiczne pociski. Każdy wielkości piłeczki tenisowej. Leciały różnorako, nieschematycznie ale za to bardzo szybko. Ten atak miał zmusić przeciwnika do pokazanie się, i podjęcia działaś. Bo w końcu skoro przeszedł na wyższy poziom, musiał to wykorzystać na swoją korzyść. Na dodatek, posłał po ziemi, niedużą falę, energii. Sprawdzał, czy czasem jego przeciwnik nie umieścił w ziemi jakiś przykrych niespodzianek.
  7. Bosman

    Zapisy do Oksymoron

    1. Imię: Heroth 2. Profesja: barbarzyńca 3. Umiejętności: ogłuszanie, potężny cios zdolny niszczyć niektóre przeszkody, zwiększona regeneracja ran. 4. Wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna, z lekkim zarostem, prostym nosem, niebieskimi oczami i blizną w kształcie krzyża na prawym policzku. Krótkie, brązowe włosy, wygolony po bokach. Dość dobrze zbudowany, Wąski w barkach ale za to bardzo wysportowany. 5. Charakter: Barbarzyńca jest dość pochopny jeśli chodzi o walkę, czasami atakuje bez opamiętania. Jednak normalnie jest dość spokojny, chętny do rozmowy i pracy. Wszelkiego rodzaju łowców demonów i skrytobójców traktuje z dużą dozą ostrożności. Nie podoba mu się ich podejście do walki. On woli otwarte wyzwania. Do magii jest neutralnie nastawiony, przynajmniej do czasu, dopóki nie jest ona na nim używana w złym celu. Jednak dla towarzyszy jest dość pozytywnie nastawiony, czuje, że musi ich wspierać i chronić. 6. Ekwipunek: Proste, skórzane ubranie, niekrępujące za bardzo ruchów, Miękkie buty. Na plecach ma zaczepiony dwuręczny topór z jednym ostrzem. Przy pasie krótki nóż oraz materiałowa torba z bukłakiem z wodą i połową bochenka chleba. 7. Miejsce rozpoczęcia akcji: Nowe Tristram 8. Cel: Celem Herotha jest dołączyć do gildii, która będzie potrafiła wykorzystać jego umiejętności oraz zasłynąć, jako ten, który pomógł w wypędzeniu demonów ze świata. ( Czyli w skrócie chce pomóc w pokonaniu demonów) Dodatkowo chce przy tym trochę zarobić aby później mieć na godne życie... o ile przeżyje.
  8. Bosman widział, że jego atak zatrzymał się na nowo powstałej ścianie czarnej cieczy. Nie spodziewał się, że ten atak dojdzie do skutku. Miał za to nadzieje, że kamień zrobi swoje. Na razie nie wyczuwał żadnego efektu swoich działań. Co gorsza ciągle zbliżała się w jego stronę ta chmura. Nie miał zamiaru sprawdzać, co się stanie, jeśli zostanie dotknięty przez tą chmurkę. Przesunął zdrową rękę w stronę chmury. Ręka zaświeciła się lekko i wydobył się z niego spory podmuch powietrza. Żołnierz liczył na to, że chmura reagowała normalnie i odleci od niego. W tym samym czasie skupił się aby wyprowadzić kolejny atak. Widząc, że ogień nie zadziałał musiał zaatakować z innej strony. Po użyciu powietrza złożył ręce, następnie położył je na ziemi i po chwili podniósł ,i zacisnął w pięści. Po drugiej stronie wodnej ściany, mniej więcej pod stopami jego oponenta ziemie zatrzęsła się. W tym momencie skała pękła. podniosły się dwa potężne bloki skał, który natychmiast runęły na przeciwnika. Ten atak miał za zadanie sprawdzić, jak to wpłynie na ścianę wodną dzielącą ich. Następnie Bosman wstał i zaczął powoli przesuwać się w swoją lewą stronę. Po części chciał odsunąć się od chmurki a po drugie musiał uzyskać lepszy kąt do atakowania. Nie spodziewał się że jego przeciwnik nadal stał przy jego byłym więzieniu. A ta konstrukcje jeszcze się przyda. Mężczyzna oddychał nadal z problemami.
  9. Falkon cały czas w czasie drogi zastanawiał się co go może czekać na miejscu. Rozmyślał, czy czasem dobrym pomysłem było wysłanie podania o przeniesienie do Zony. Jednak po chwili odsunął te myśli. Jest żołnierzem i dostał taki rozkaz. Zdziwiło go "przywitanie" ale postanowił nie zadawać pytań. Po dotarciu na miejsce przyjrzał się osobie, która według niego była ich dowódcą. Hmm... stalowy drwal... trafili z tą ksywą. Pomyślał widząc pancerz mężczyzny. Falkon stanął w linii wraz z innymi i z uwagą słuchał wypowiedzi generała. Zastanawiało go co dowódca miał na myśli mówiąc, że Zona "jest świadoma" jednak przeczuwał, że niedługo się tego dowie. Po odprawie rozejrzał się po okolicy po czym ruszył w stronę magazynu po sprzęt. W czasie drogi rozmyślał co może go czekać na poza bazą oraz jakiego typu sprzęt dostaną. Kiedy już tam dotarł przyjrzał mu się przez chwilę po czym wszedł do środka. -Witam.- Powiedział spokojnie lecz głośniej niż zazwyczaj mówi. Miał nadzieje, że Szczur go usłyszał.- Miałem się tutaj zgłosić po sprzęt do magazyniera Szczura.- Dodał po czym czekał na jakąś odpowiedź. ( Dostałem pozwolenie na kopię to proszę )
  10. Bosman od razu odczuł, że dzieje się coś, co mu utrudni walkę. Czuł, że ciężej mu się oddycha. Potwierdziły to słowa jego oponenta. Więc musiał szybko odzyskać powietrze. Inaczej im dłużej będzie walczył tym gorzej dla niego. Na domiar złego zobaczył nadlatujące strzały. Nie miał za dużo czasu na reakcje. Od razu rzucił się w lewo, aby uniknąć strzałów. Przeczuwał, że te strzały będą mogły za nim podążyć więc musiał szybko coś zrobić. Położył rękę na ziemi. Ta zaświeciła jasnym światłem. W tym momencie w miejscu, gdzie on wcześniej stał pojawiła się kamienna ścianka. Nie wiedział co się stanie ze strzałami. W końcu mogą się rozbić i zmienić w gluta tak jak ostatnio. Musiał wymyślić coś jeszcze. Na domiar złego oddychał ciężej niż powinien. Jego ręka ponownie zaświeciła. Ścianka zmieniła kolor na piaskowy. Była teraz w stanie pochłonąć substancje. Normalnie świetnie to działało na wodę i substancje na bazie oleju. Żołnierz nie wiedział jak ta czarna substancja zareaguje w kontakcie z jego absorbującą ścianką. Teraz musiał się skupić na rozbiciu kulki. Sięgnął po nóż i machnął nim w kierunku oponenta. Fala płomieni poleciała prosto na wysokości pasa. Nie był on tak silny jak poprzednie ataki a to dla tego, że było mniej tlenu. Jednak było ty tylko przygotowanie do kolejnego ataku. Żołnierz podniósł się i złożył ręce przed sobą, nadal trzymając w nich nóż. Wyszeptał kilka słów w dawnym języku. Zapewne jego przeciwnik słyszał go kiedyś ale z tej odległości raczej nie miał możliwości usłyszeć tego. Po chwili ostrze noża wydłużyło się do rozmiaru średniego miecza i zapłonęło jasnym, pomarańczowym płomieniem. Bosman złapał nóż tak, jakby trzymał miecz po czym nakreślił nim okrąg w powietrzu. Następnie przeciął go w pół. W tym momencie w stronę przeciwnika, jak i w dość spory obszarze po obu jego stronach poleciała potężna fala płomieni. Płomienie przybierały kształt ostrzy różnych rodzajów. I nie tylko leciały w powietrzu a również poruszały się po ziemi. Jednym słowem odcinał dwie drogi ucieczki. Za falę płomieni żołnierz posłał również kamienny pocisk, wycelowany w kulkę. Kamień nagrzewał się z powodu płomieni, w których leciał. Była to dość ryzykowna zagrywka. I miała zarówno dobre jak i złe strony. Dobra była taka, że atakował jednocześnie dość spory obszar więc ucieczka była o wiele trudniejsza. Po drugie, kiedy taka fala płomieni dotrze do filaru, z którego wydobywała się woda spowoduje to nagłe wyparowanie części i pojawienie się wokół dużej ilości paru, która może ograniczyć jego przeciwnikowi pole widzenia, o ile "patrzył" tak jak ludzie a po trzecie, i co ważniejsze, jeśli ten kamień atak spowodowałby pęknięcie w kuli to powietrze w niej zawarte nagle podsyci płomień co może być dotkliwe dla jego przeciwnika. Natomiast zła strona oddziaływała już bardziej na Bosmana, który teraz opadł na kolano. Jego nóż wrócił do poprzedniej formy a żołnierz musiał się podpierać aby nie paść na twarz. W końcu taka fala ognia pochłonęła zaprawdę sporo tlenu. Teraz żołnierz trochę walczył o oddech. Jednak musiał coś takiego zrobić w tym momencie. Poczuł, że teraz ma dobrą okazje i musi ją wykorzystać. Na całe szczęście miał jeszcze kilka asów w rękawie i za niedługo będzie musiał po nie sięgnąć.
  11. Bosmana zainteresowało to, że jego przeciwnik usiadł. Wiedział, że to początek czegoś. Nie wiedział czego ale nie chciał wiedzieć. Zanim jednak zdołał coś zrobić zobaczył, że cztery wilki ruszyły w jego stronę. Cholera nadal je kontroluje. Co za upierdliwy przeciwnik Pomyślał trochę zniesmaczony ale zabrał się do roboty. Sięgnął po nóż i odwrócił się w stronę wilków. Widział jak nadciągają i czekał, by te podeszły bliżej. Kiedy były od niego nie więcej niż dwadzieścia metrów wykonał 3 cięcia. Trzy poziome cięcia, każde na innej wysokości. Cięcia były na tyle długie, że fala płomieni sięgała wszystkie wilki. Celem było pozbycie się napastników. Na dodatek żołnierz uderzył dłonią w ziemie, a po niej przeszłą fala. Był to kolejny atak skierowany w stronę wilków. Ziemia pod wilkami miała się zapaść, aby zwierzęta nie mogły uciec przed płomieniami. Filar był pokryty nie tylko runami, które tworzyły więzienie. Kilka znaków na każdym z nich był pułapką, która miała powstrzymać napastnika z zewnątrz przed zniszczeniem. Akurat ten, na którym był glut nagle zaczął wydzielać spore ilości wody. Po chwili z całego słupa wylewała się woda. Utworzyła ona coś w rodzaju wielkiej bańki. Oponent mógł zobaczyć, że glut został wessany do środka i obecnie znajdował się wewnątrz wodnej kuli. Ciecz naciskała na gluta z każdej strony, nie pozwalając aby ten zmienił kształt. Jednak filarowi również się oberwało. Widać było, że kilka znaków wygasło a jedna ze ścianek, ta na której siedział przeciwnikiem osłabła. Nie na tyle, aby można było wyjść, ale jakieś mocniejsze zaklęcie mogło by ją przełamać. Bosman nie zauważył tego. Był teraz skupiony na pozbyciu się wilków.
  12. Tak jak pisałem wcześniej też chętnie wrócę do sesji Zegar tą postać podesłać ponownie tutaj czy życzysz sobie gdzieś indziej wysłać
  13. Cień uśmiechu przeszedł przez twarz żołnierza, kiedy zobaczył, że pozbył się chociaż dwóch przeciwników. Jednak nadal obserwował swoich przeciwników. Rozmyślał kolejny ruch, kiedy zobaczył, że ten zaczyna klaskać. Nie powiedział jednak nic. Obserwował za to, jak osiem klonów zmienia się w wilki. Cóż przynajmniej wiem, który jest ten właściwy. Tyle szczęścia. Jednak widząc biegnąca na niego wilki musiał myśleć szybko. Na domiar złego zobaczył kątem oka, że shurikeny zniknęły a w ich miejsce pojawiły się pnącza. Nie mógł pozwolić dać się złapać. Bo będzie z nim kiepsko. Bosman nie miał wyboru. Musiał użyć pomocy. Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej nieduże, szklane pudełeczko. W środku znajdowały się cztery kuleczki, niewiele większe od cukierków. Były one w czterech kolorach: czerwonej, zielonej, białej i niebieskiej. Wyjął ze środka czerwoną i chował pudełko do środka. Widać było, że czeka z jej połknięciem na coś. A mianowicie czekał, żeby zarówno pnącza jak i wilki zbliżyły się. Kiedy były już blisko Bosman zażył pigułkę. Przez chwilę nic się nie stało. Jednak nagle ciało mężczyzny stanęło w płomieniach. Ten płonień błyskawicznie rozszerzał się wokół niego aż dotarł do pnączy i wilków. Jego przeciwnik mógł dostrzec, że żołnierz zniknął zanim płonienie dosięgnęły jego zwierzątek. Po drugiej stronie areny dało się słyszeć ciche pyknięcie i lekki powiew cieplejszego powietrza. Po chwili w słupie ognia pojawił się Bosman. Widać było, że ma lekko oparzoną lewą rękę. Zacisnął zęby. Widać było, że oddycha ciężej niż powinien. - Cholerna pigułka - Powiedział tylko po czym popatrzył na przeciwnika. - Nie sądziłem, że zmusisz mnie do użycia pigułek ucieczki - Odpowiedział po czym przystąpił do kontry. Schował nóż do pochwy po czym uderzył gwałtownie zdrową dłonią o podłoże. Niedaleko miejsca, gdzie stał jego przeciwnik zapłonęła zielona runa. Jedna z dwóch, które umieścił przed walką. Widać uznał, że teraz jest dobry moment na użycie jej. Nagle wokół jego przeciwnika wyrosły cztery kamienne filary, każdy na wysokość prawie trzech metrów. Były one pokryte starymi runami, których już niewielu magów potrafiło odczytać. Jednak wszystkie te runy miały za zadanie zamknąć osobę w środku. Wokół szczytów filarów pojawiły się nieduże wyładowania a każdy z magów wyczułby, że filary tworzyły coś na kształt klatki. Tajemniczy przeciwnik mógł wyczuć, że został zamknięty z każdej strony. Filary znajdowały się poza barierą, aby nie dało się ich zniszczyć z wewnątrz. Bosman oddychał ciężko ale widać było, wyprostował się i patrzył uważnie na przeciwnika. - Jak ci się podoba moje runiczne więzienie? - Zapytał ostrożnie. Żołnierz mimo wszystko był gotowy do walki. Nie zamierzał opuszczać gardy. Przeczuwał, że jego oponent ma jeszcze kilka asów w rękawie.
  14. Bosman skarcił się w myślach. Cholera trzeba było tak zrobić Pomyślał niepocieszony. Faktycznie miał możliwość zaatakowania z zaskoczenia. Cóż popełnił błąd. Musiał pilnować, by nie popełnić ich więcej. Jednak nie miał teraz czasu aby zająć się analizą tego co zrobił. Widział bowiem, że jego przeciwnik robi coś dziwnego. Najpierw materializuje się przed nim a potem robi coś dziwnego ze swoim cieniem. Żołnierz nie czekał długo na wyjaśnienia. Po chwili zobaczył, że przed nim stoi dziesiątak identycznie wyglądających istot. Nagle te wpadły go dziury i ponownie się wyłoniły. Pewnie się zamienili miejscami. Wysunął teorie zwłaszcza, że ten wspominał coś o utrudnieniu. Cóż czyli jego przeciwnik też postanowił go poinformować o swoich działaniach. Bosman zobaczył, że tamci sięgają do torby i rzucają w niego shurikeny. Nie miał czasu aby wymyślać niczego bardzo finezyjnego. Szybkim ruchem machnął przed sobą. Nagle, z lewej strony zaczął wiać silny wiatr. Sprawiło to, że shurikeny zboczyły z oryginalnego toru lot i pospadały na podłoże i pod nogi żołnierza. Ten rzucił jeszcze okiem, czy czasem są to zwykłe ostrza po czym, ponownie skupił się na przeciwniku. Miał już plan co zrobić. Był ciekawy czy ten wypali. Nie dając swojemu przeciwnikowi chwili sięgnął po nóż. Wyciągnął go i wykonał szybkie, poziome cięcie. Gdyby był to zwykły nóż takie zagranie byłoby zupełnie bezsensu. Jednak tajemniczy osobnik mógł dostrzec, że nieduża runa na ostrzu zapłonęła jasnym, czerwonym światłem. W tym samym momencie ostrze zapłonęło żywym ogniem a w stronę stojących postaci poleciało ogniste cięcie. Był to poziomy język jasnego ognia, który szerokością równał się szeregowi kopii. Było to na wysokości torsu. Mężczyzna następnie wykonał cięcie kolejne cięcie tym razem na wysokości kolan. Dłoń trzymające nóż pojaśniała a ogniste cięcie było o wiele szybsze. Było to zabezpieczenie aby czasem jego przeciwnik nie spróbował schować się w swoim tunelu w celu uniknięcia cięcia. Bosman tymczasem odskoczył kawałek w tył. Kątem oka patrzył na boki czy czasem ktoś lub coś nie zaatakuje go z boków lub z tyłu. Jednak nadal uważnie patrzył na swojego przeciwnika.
  15. Bosman usłyszał, że kula uderzyła w ścianę i rozpadła się na czarną substancje. Już chciał odetchnąć z ulgą i przygotować się do następnego ataku, lecz wtedy spostrzegł, że substancja zamiast opaść na ziemię zastygła w powietrzu. Widział, jak ta formuje się w małe kuleczki a te następnie lecą w jego stronę. Myślał gorączkowo co może teraz zrobić. Czemu nigdy nie mogę trafić na przeciwnika, który nie posługiwałby się jakąś dziwaczną magią Skrzywił się w myślach. Dalej miał w pamięci swój pojedynek z Camedem. Ciężka to była dla niego walka. Ta również zapowiadała się na trudną. Dostrzegł, że wokół jego ściany również rozlewała się ta ciecz i teraz pełznie w jego stronę. Nie wiedział, a co ważniejsze nie chciał wiedzieć co się stanie, gdy to coś dotnie jego ciała. Postanowił szybko zareagować. Uderzył ręką w ziemie, jego dłoń pojaśniała. Wokół niego wzniósł się, poderwany nagłym wiatrem pył a mężczyzna zniknął. W miejscu, gdzie kucał teraz był tylko szary ślad i opadający pył. Żołnierz po chwili pojawił się w podobnych warunkach w jakich wcześniej zniknął. Już miał się podnieść lecz wtedy nad jego głową przeleciały jego własne pociski. Zdążył je zobaczyć i nie stanąć na ich torze lotu. Więc ataki fizyczne albo omija albo przez nie przenika Pomyślał po czym dostrzegł czarną dziurę. Więc jednak sprawia, że ataki przez niego przelatują. Zapamiętał to Bosman po czym podniósł się z ziemi. - Widzę, że zapowiada się ciekawa walka - Rzucił zza pleców przeciwnika. Teraz już wiedział, że nie może sobie pozwolić na błędy. - A skoro walczymy to wypadało się przedstawić. Jestem Bosman - Jego głos był spokojny, lecz stanowczy. Nie miał zamiaru pokazywać, że obawia się przeciwnika chociaż była to prawda. Nie czekając aż jego przeciwnik się przedstawi przystąpił do kolejnego ataku. Tym razem jednak nie zamierzał używać przedmiotów a samej magii. Musiał sprawdzić, jak ten koleś reaguje na ataki magią. Wyciągnął otwartą dłoń w stronę swojego przeciwnika. Ta ponownie zajaśniała jasnym światłem. Mężczyzna wykonał nią w powietrzu krąg. W miejscu, gdzie przejechał ręką można było zobaczyć wirujący piasek. Okrąg wykonany był z wiatru, który sprawiał, że pył wirował po okręgu czyniąc cały wzór jako tako widoczny. Następnie odsunął dłoń i pchnął w stronę przeciwnika tak, że znajdowała się dokładnie w środku figury, którą stworzył wcześniej. W stronę przeciwnika poleciał powietrzny pocisk. Było widać w nim ziarenka piasku i pyłu. Cóż pocisk na pewno był magiczny. Bosman obserwował jak jego atak zbliża się do oponenta. Przyglądał się dokładnie aby wyłapać jak najwięcej szczegółów takich jak ruchy przeciwnika, jego gesty oraz nasłuchiwał, czy ten coś powie. Wszystko to pozwoli mu opracować kolejne ruchy.
  16. Bosman stał i rozglądał się po arenie czekając, aż przeciwnik się pojawił. Po chwili zobaczył, że na ziemi pojawił się czarny krąg i powoli wyłania się z niego jakaś czarna postać. Żołnierz przyglądał się temu z uwagą. Musiał się jak najwięcej dowiedzieć o swoim przeciwniku. A do tego wymagane były obserwacje i szybkie analizowanie faktów. Zatem stał i patrzył, jak jego oponent przybiera humanoidalną posturę. Wyglądał trochę jak człowiek ale Bosman wiedział, że raczej nim nie jest. Widział to chociaż po jego oczach. Mimo tego, że taki wzrok przestraszyłby wielu jego zbytnio nie ruszył. Widział już gorsze rzeczy w swoim życiu. Czekał aż ten pojawi się cały. Zlustrował wzrokiem broń, którą miał przy sobie. Nie wygląda to za ciekawie. Trzeba będzie bardzo uważać. Nie wiadomo co może jeszcze ukrywać w tej torbie. Pomyślał mężczyzna stojąc w miejscu, przygotowany na ruch jego przeciwnika. Kiedy ten się z nim przywitał Żołnierz tylko skinął głową. Nie widział potrzeby by się odzywać. Im mniej jego przeciwnik się o nim dowie tym lepiej dla niego. Zainteresował się tym, że jego strój wyglądał jakby nie był oddzielną częścią a wręcz przeciwnie, był z nim w jakiś sposób złączony. Wtedy zobaczył, że jego przeciwnik wykonał ruch. Widział, jak formuje się kula a potem jak ta leci w jego stronę. Zaobserwował również to, że ta powiększała się i nie trafiła na szybkości. Musiał szybko zareagować. Spodziewał się, że przeciwnik może być przygotowany na kilka możliwości. Zamierzał to sprawdzić. Kiedy kulka była mniej więcej w połowie odległości między nim a jego przeciwnikiem kucnął i uderzył otwartą dłonią w ziemie. W chwilę między kulką a mężczyzną pojawiła się ściana z litego, szarego kamienia. Miała ona ok 1.30 m wysokości, 60 cm szerokości i z 10-15 cm grubości. Nie była może w prawdzie zbyt masywna ale wyglądała na dość solidną i twardą. Bosman kucał za nią. Ta całkowicie go zasłaniała Był w takiej pozycji aby móc szybko odskoczyć na boki lub do tyłu, gdyby jego zasłona nie miałaby go ochronić przed pociskiem. Dobra kolego, teraz moja kolei Uśmiechnął się pod nosem lecz po chwili znowu spoważniał. Rękę, którą trzymał na ziemi podniósł na wysokość ok 20 cm i ponownie uderzył nią w podłoże. Tym razem jednak przed ścianą, za którą był ukryty pojawiła się czarna kulka wielkości piłeczki do golfa. Obok niej wyrosła drugi. I jeszcze kolejna. Trzy czarne kulki, ponieważ były wykonane z zastygłem magmy, na której oboje stali poleciały wprost na przeciwnika podnosząc swój lot na tyle, że znajdowały się na wysokości korpusu. Był to trochę instynktowny atak, bo żołnierz wie widział teraz przeciwnika. Jednak pamiętał, gdzie ten stał i właśnie w tamtą stronę posłał owe pociski. Bosman podniósł dłoń z ziemi i, nadal skulony za ścianą czekał. Spodziewał się jakiegoś dźwięku trafianych pocisków, może nawet i krzyku lub przekleństw ze strony przeciwnika. Chciał sprawdzić najpierw na słuch kim on może być.
  17. Bosman rozejrzał się przed wejściem do areny. Zdjął przyciemniane okulary i zaczepił je o kieszeń jego moro kurtki. W sumie cały jego strój, zarówno kurtka, jak i moro bojówki z dużą ilością kieszeni, czarne wysokie buty świadczyły, że był on żołnierzem. Spory nóż przy pasku, krótko przystrzyżone włosy tylko potwierdzały to kim jest. - Ciekawa okolica - Powiedział pod nosem po czym zbliżył się do schodów i zaczął powoli schodzić. Widząc węże trochę zmarkotniał. - Cholera węże. A jestem dopiero na schodach. Ciekawe co będzie niżej - Bosman schodził w dół. Po jakimś czasie dotarł na sam dół. Rozejrzał się po całej arenie, zarówno po ścianach jak i po podłodze. Zobaczył, że z ziemi wydostaje się para. Przyjrzał się z zaciekawieniem jeszcze raz podłodze. - Zastygła lawa? Walczymy w wulkanie czy co? - Zastanawiał się żołnierz. Jednak po chwili tylko uśmiechnął się pod nosem. - Ten pojedynek zapowiada się ciekawie już od samego początku - Dodał po czym przyklęknął i położył dłoń na podłodze. Jego ręka zaświeciła lekką, zieloną poświatą. Bosman sprawdzał jak gruba jest warstwa magmy u czy uda mu się zastawić kilka pułapek na swojego przeciwnika. Na jego szczęście wystarczyło tego na kilka z nich. - Dobra zatem do roboty - Mruknął po czym położył drugą dłoń obok pierwszej obie dłonie zaświeciły się lekko najpierw zielenią, a potem czerwienią. Mężczyzna umieścił w podłodze dwie runy, Ognia i Ziemi. Były to dwie niespodzianki, którymi zamierzał poczęstować swojego przeciwnika, kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas. Następnie wstał, otrzepał ręce i kolano z sadzy. Wyjął z pokrowca nóż. Broń wyglądała na normalny nóż wojskowy. Długie ostrze, ząbkowane z jednej strony i przytępione przy samej rękojeści. Rękojeść również była prosta, metalowa pomalowana na czarne. Jednak na nożu znajdowała się pojedyncza runa. Była ona nieduża. Bosman sprawdził czy nóż jest cały, przejechał palcem po znaku po czym schował nóż do pochwy. Rozluźnił ramiona, strzelił karkiem i przemieścił się na środek areny, gdzie spoglądał na wejście. Czekał na swojego przeciwnika. Był gotowy do walki.
  18. Nie no dzięki Zegar. Doceniam, że umieściłeś mnie w twoim rankingu ale... Prawie dwa lata na forum a ty dalej masz mnie za multikonto. I znowu muszę informować, że się mylisz. Ale o tym kiedy indziej A teraz do rzeczy. Skoro jest możliwość to wypowiem się na temat magów, którzy, moim zdaniem są godni podziwiania. I miejsce zasłużenie przyznaję Magusowi. Jego opisy mnie oczarowały. Piękne, dla mnie bardzo czytelne, z dużą ilością akcji. Świetne wykorzystanie żywiołu w pojedynku z Hoffnerem. Jak dla mnie zasłużone I miejsce na mojej liście. ( Liczę w przyszłości na pojedynek. Może być to dla mnie bardzo ciekawe doznanie) II miejsce zajmuje Serox z jego bardzo ciekawym stylem zarówno pisania jak i walki. Duża różnorodność, zaskakujące pomysły wykorzystania otoczenia jak i ataków przeciwnika przeciwko niemu oraz ogromna wiedza na temat magii i run sprawia, że w moich oczach zasługuje na wyróżnienie. III przypada Selunie. Jej styl walki bardzo przypadł mi go gustu. Spora różnorodność, elementy zaskoczenia i pomysłowość w walce z Zegarem sprawiły, że zajmuje ona trzecie miejsce w moich oczach. Cóż powodzenia następnym razem To by było na tyle. Dla mnie te trzy osoby zasługują na wyróżnienie. Są bardzo uzdolnione, potrafią zainteresować czytelnika i moim zdaniem to jest tutaj bardzo ważne. Powodzenia w następnych pojedynkach i innych turniejach. Bosman odmeldowuje się.
  19. Bosman

    [Gra] Wodospady Cienia

    (( Na pw pisałaś mi, że jest już po. Cóż może chodziło o coś innego. Tak czy inaczej usunąłem tamtego posta a tu jest ten, który powinien być. Przepraszam za zamieszanie.)) Faran nie zauważył na początku chłopaka. Dopiero, kiedy ten zapalił rozejrzał się i dostrzegł go. - Palenie szkodzi - Powiedział z lekkim uśmiechem patrząc na Fenrira. Nie podnosił się z ziemi. - Pełnia blisko co? - Popatrzył w stronę szkoły. - Mam nadzieję, że pozostałym nie odbije za bardzo. Bo inaczej będzie nie wesoło.
  20. Bosman

    Przyszłe zmiany na forum.

    Cóż wygląda to ciekawie. Mam nadzieję, że uda się wszystko dobrze wprowadzić. Powodzenia panie i panowie, klacze i ogiery w pracach.
  21. Bosman

    Zew Metra [Gra]

    Iskra patrzył z niedowierzaniem na to wszystko. Widział jak kolesie, których znał z widzenia pilnowali dowódcy i jego ludzi. - Co tu się do diabła wyprawia? - Zapytał cicho sam siebie. Ukrył się za ścianą i przyglądał się przez chwilę całej akcji. Kiedy już zobaczył wystarczająco odsunął się i zaczął biec. Szukał jakiś strażników. Musiał im pilnie powiedzieć co się stało. Mimo wszystko nie mógł pozwolić aby zrobiła się na stacji jakaś rewolucja. Wiedział, że może mu się wtedy mocno oberwać.
  22. Bosman

    [Gra] Wodospady Cienia

    Faran nie natknął się na ślady tamtej dwójki. - Cóż chyba już wyszli - Powiedział do siebie. Cieszył się, że nie było rozlewu krwi. Nie chciał bić się ani z nimi ani z swoimi braćmi. Poszedł na skraj lasu i zaczął patrzyć na polanę. - Ciekawe co się dzieje w szkole? - Zastanawiał się siadając na trawie.
  23. Bosman

    [Gra] Wodospady Cienia

    Faran odepchnął się plecami od drzewa pod którym stał. Idę zobaczyć czy w końcu znaleźli to czego szukali - Rzucił do kolegi po czym poszedł w głąb lasu. Kierował się w tą samą stronę, co tamta dwójka. Nie śpieszył się. Wiedział, że tamci dadzą radę jeśli by coś się zadziało. Wolał jednak mieć wszystko na oku.
×
×
  • Utwórz nowe...