Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Bosman

    Zew Metra [Gra]

    Dimitri podniósł się z lekkimi oporami. Wiedział, że będzie żałował swojej decyzji ale postanowił zostać na miejscu. Podniósł broń i podszedł do zasłony aby zająć lepszą pozycję w razie jakiegoś zagrożenia. Rozejrzał się jeszcze szybko. - Jest tu ktoś, kto może chodzić? - Zapytał po wszystkich. - To niech się ruszy i poinformuje, że potrzebni są tutaj inni ludzie. Bo cholera sam nie mogę bronić tego wejścia - Dodał po czym skupił swój wzrok na tunelu. Oddychał trochę szybciej. Było to spowodowane ostatnią strzelaniną. Adrenalina jeszcze całkowicie go nie opuściła. Cholera znam się na elektryce a nie na strzelaniu. Powinienem pracować przy jakiś urządzeniach a nie bronić tunelu Rozmyślał lekko zrezygnowany Iskra jednak nadal stał z karabinem w rękach i celował w tunel.
  2. Bosman

    Zew Metra [Gra]

    Iskra siedział spokojnie z karabinem w dłoniach do czasu, kiedy usłyszał pierwszy wystrzał. Podniósł trochę broń rozejrzał się co się dzieje. Widział, że inni strzelają w stronę tunelu i mimowolnie też zaczął tam strzelać. Zaczął powoli głuchnąć od huków wystrzałów. Po chwili poczuł ból w lewej ręce i upuścił karabin na ziemię. - A cholera! - Zaklną i popatrzył na swoją dłoń. Zobaczył rozwalony mały palec. - Cholerne strzelanie - Przyłożył dłoń do rękawa bluzy i mocno przycisnął chcąc chodź trochę zatamować krwawienie. Rozejrzał się wokół co się stało z innymi. Szukał wzrokiem dowódcy aby zgłosić mu, że musi się udać do punktu medycznego lub chociaż po jakiś opatrunek na dłoń. Karabin podciągnął do siebie aby nie stracić go w całym tym zamieszaniu.
  3. Bosman

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Co do tego co pisałeś to zapisy mogę być dobrym pomysłem. Nie jestem pewny ile osób będzie chętnych ale chyba lepsze to niż nic. A co do aktywności to ostatnio miałem trochę na głowie i nie mogłem pisać na forum.
  4. Bosman

    Zew Metra [Gra]

    Dimitr rozluźnił się lekko. Jednak nadal trzymał w rękach swój karabin. Rozejrzał się po innych i poszedł za ich przykładem. Nadal celował w tunel. Nagłe zniknięcie dźwięków sprawiło, że ponownie się spiął. Czuł się dziwnie, jakby coś w metrze czekało na niego. -Co to do jasnej cholery było? - Zapytał cicho jakby się bał, że coś nagle na niego wyskoczy. Popatrzył na pozostałych czekając na jakieś wyjaśnienia.
  5. Bosman

    [Gra] Bieg po życie

    Dave intensywnie przyglądał się żołnierzowi. Drugi z mieszkańców również patrzył na ciebie przez chwilę po czym zamknął i schował nóż do kieszeni. - Więc wojsko nie mogło wysłać cię normalnie? Ciekawe – Powiedział. Następnie odwrócił się do kolegi. - Wracaj na stanowisko. Musimy tego tu zabrać do Porucznika. Zresztą reszta powinna już wrócić – Odparł krótko. Widać było, że Dave trochę się zmieszał jednak skinął lekko głową i poszedł w kierunku, z którego przyszedł. Coś tam mówił pod nosem jednak nie dało się tego zrozumieć. - Heh czemu on musi być taki narwany – Pokręcił głową mężczyzna po czym odwrócił się do Dantego – Jestem Dan. A jeśli chodzi o ciebie to powinieneś pójść do Porucznika. Chodź – Powiedział po czym oboje poszli do budynku. Po wejściu Dante mógł zobaczyć dwójkę strażników z maczetami. Dan krótko kiwnął im głową i wraz z żołnierzem przeszli między nimi. Skierowali się w lewo do gabinetu porucznika. Po chwili miastowy nacisnął klamkę i oboje weszli do środka. Porucznik siedział na swoim fotelu. Przed biurkiem stał mężczyzna koło czterdziestki. Miał na sobie czarne jeansy, ciemne adidasy i biały podkoszulek z widocznymi plamami po oleju. W ręku trzymał szmatkę, w którą wycierał sobie dłonie. Porucznik popatrzył na wchodzących po czym ponownie na mężczyznę. - Postaram się to naprawić jak najszybciej – Powiedział mechanik nie zwracając uwagi na przybyłych. Widać było, że był lekko spięty. - Dobrze. Mam nadzieję, że się uda. Inaczej możemy mieć problemy. A teraz jeśli pozwolisz chciałbym się zająć inną sprawą – Powiedział porucznik po czym wskazał ręką na trzech miastowych i żołnierza. Mechanik odwrócił głowę i przyjrzał się im. Po chwili podszedł do drzwi i minął wchodzących nie mówiąc ani słowa. Wychodząc zamknął za sobą drzwi. -Witajcie z powrotem. Mam nadzieję, że nic się wam nie stało – Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy się witał z miastowymi. Popatrzył następnie na wojskowego i jego uśmiech zniknął. - Wydawało mi się, że powinno was być trochę więcej. Niedobrze. Mam nadzieję, że nie zmieniają się właśnie w zarażonych – Odparł po czym popatrzył na jakieś dokumenty na biurku. Już chciał coś powiedzieć jednak drzwi gabinetu otworzyły się i do pomieszczenia weszły dwie osoby. Jedną z nich był Dan. Miastowi znali go bardzo dobrze. Był on koordynatorem biegaczy i on za nich odpowiadał. Za nim wszedł mężczyzna wyglądający jak żołnierz. Strój miał podobny do stroju Kruka. Przy pasie miał pistolet. Jack kojarzył go. Widział go parę razy w bazie. To samo tyczyło się Dantego. On natomiast widział twarz drugiego żołnierza na dokumentach osób wybranych na misję. Jednak widział tam jeszcze twarze dwóch innych osób, których tutaj nie było. - Dan mogę wiedzieć, czemu on nie przyszedł z resztą? - Zapytał porucznik patrząc na mężczyznę. - Mówi, że wkradł się do samolotu. Podobno szuka tutaj matki – Odparł po czym popatrzył popatrzył na pozostałych. - Cześć wam. - Lekko się uśmiechnął po czym odwrócił się, skinął głową w stronę mężczyzny za biurkiem i wyszedł zostawiając trójkę miastowych i dwóch żołnierzy samych. - Dobrze zatem skoro już tutaj jesteście to na początek chciałbym dowiedzieć czemu jest was tutaj dwójka, skoro dostałem informacje, że miała przylecieć trójka a w tym jednak kobieta. A po drugie co się wydarzyło, że wróciliście razem z Alysse? Chyba miała inne zadanie niż sprowadzenie żołnierzy. - Powiedział przyglądając się każdemu. Na jego twarzy nie było widać jednak złości a coś na kształt ciekawości. Zagościł tam ponownie lekki uśmiech.
  6. Bosman

    Zew Metra [Gra]

    Dimitr od razu się spiął. Wziął swój karabin do rąk i ostrożnie podszedł i klęknął za barykadą. Nie do końca wiedział co się może teraz zdarzyć ale widząc, jak reszta się na coś przygotowuje postanowił pójść za ich przykładem. Odbezpieczył swoją broń i skierował lufę w stronę ciemnego tunelu. Zobaczył, że Hiena zbliża się do alarmu. - Oho nie zapowiada się to dobrze - Powiedział cicho nadal celując w mrok. Dimitr liczył na to, że nic się nie stanie a źródło dźwięku da się szybko wyjaśnić.
  7. Bosman

    Zew Metra [Gra]

    Iskra w milczeniu słuchał wypowiedzi dowódcy i pozostałych. Nie widział nic w tunelu i trochę się spiął. Jednak wystawiona przez Hienę butelka przywróciła do go rzeczywistości. - Dzięki - Odparł po czym wziął łyk i oddał butelkę dowódcy. Lekko się uśmiechnął, kiedy poczuł, że klepie go przyjacielsko. - Cóż skoro tak mówisz to niech i tak będzie - Odparł już spokojniejszy. Jednak nadal czuwał. Trzymał broń opartą o bark. Był gotowy aby w razie czego móc szybko wycelować nią w tunel.
  8. Bosman

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Zachary rozejrzał się wokół, kiedy burza piaskowa się skończyła. Co jakiś czas wypluwał piasek, który powpadał mu do pyszczka. - Jak ja nie lubię takiego piasku - Mamrotał w między czasie. Po otrzepaniu się z piachu popatrzył na zniszczone miasto, smutne kucyki. Usłyszawszy wypowiedź jednego z kompanów odwrócił się w jego stronę. - Cóż to jest jakiś pomysł. Jednak musimy do tego podejść spokojnie. Wydaje mi się, że są w żałobie - Odparł przyglądając się pracującym kucom. Sam posmutniał trochę. Popatrzył na resztę. - A co ty na to? - Zapytał zatrzymując swój wzrok po kolei na każdym z jego towarzyszy.
  9. Ale jako taka szansa jest. Jednak muszę poczekać do czasu jak dobijecie do portu lub spotkacie inny statek tak? ( Kwestie do dogadania mogę załatwić przez pw jednak chcę wiedzieć czy w ogóle mam szanse dołączyć. )
  10. Oksymoron mam do ciebie pytanie. Czy zapisy do sesji nadal są otwarte? Bo brzmi ciekawie ale widzę, że jest już w niej kilka osób i wolę się dowiedzieć zanim napiszę kartę postaci.
  11. Bosman

    Zew Metra [Gra]

    Dimitr nerwowo rozglądał się co jakiś czas. Siedział niedaleko ogniska i przyglądał się to swojej broni, to osobą, które miały wartę razem z nim. Widział, że reszta jest o wiele spokojniejsza od niego. On sam rzadko strzelał z broni jednak starał się tego nie okazywać. Patrzył w ciemny korytarz metra starając się wyłapać coś niepokojącego. Dimitr zastanawiał się czy jest jakiś sposób aby ułatwić wartownikom wartę. Może jakieś dodatkowe oświetlenie albo chociaż coś, co pomogło by się lepiej ogrzać. Siedząc tak próbował coś wymyślić.
  12. Bosman

    Ponymeet - Pyrkon 2015

    Cóż ja będę jako gżdacz chodził od 20 do 2 w noce ( Z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę ) po hali noclegowej więc jak ktoś będzie chciał pogadać to zapraszam. Na planie mam taki sam nick jak tutaj. Wystarczy mnie szukać
  13. Eomeer podszedł w czasie rozmowy i w milczeniu słuchał wymiany zdań. Nie widział potrzeby aby coś powiedzieć. Co jakiś czas rozglądał się po okolicy. cóż takie rozwiązanie może nam pomóc. Jednak nie można sobie pozwolić na rozluźnienie się. Rozmyślał kuc widząc jak mistrzyni szturcha Flare. Nie słyszał co mistrzyni jej powiedziała ale wiedział, że nie sensu starać się podsłuchać. Czekał na dalszy rozwój sytuacji.
  14. Wiatr jest moim sojusznikiem. Jest moją tarczą i moim ostrzem. Zatem ja jestem tym, który z nim wędruje.

  15. Bosman

    [Gra] Bieg po życie

    Dante Żołnierz nie musiał długo czekać. Chwilę po tym jak usiadł zobaczył jakiś ruch po prawej stronie bloku. Po chwili wyszło zza niego dwóch mężczyzn. Jeden ubrany był w szarą kurtkę, czarne spodnie i wysokie wojskowe buty. Włosy krótko ostrzyżone, twarz zasłoniętą czarną chustą a w ręce trzymał nóż wojskowy. Drugi wyglądał już bardziej przyjaźnie. Miał na oko 25-26 lat. Czarne włosy spięte w kucyk z tyłu głowy, zieloną koszulkę bez nadruku, czarne bojówki i czarne adidasy. W ręce trzymał nieduży nóż motylkowy. Oboje podeszli spokojnie w stronę siedzącego. - Możesz mi powiedzieć kim jesteś i co tutaj robisz? O ile dobrze pamiętam wojsko miało przylecieć w inne miejsce – Powiedział ten w zielonej koszulce. Głos miał spokojny lecz stanowczy. Rozejrzał się po okolicy. - I chyba powinno was być więcej. Nieprawdaż? - Mężczyzna lustrował żołnierza wzrokiem. - Lepiej gadaj – Wyskoczył nagle drugi z przybyłych i zamachał nożem jakby chciał zagrozić wojskowemu. - Spokojnie Dave – Odparł mężczyzna. Odwrócił głowę w stronę bloku jakby chciał tam coś zobaczyć po czym ponownie popatrzył na spadochroniarza czekając na odpowiedź. Ekipa z miasta. Trójka miastowych i żołnierz biegli po dachach kierowani dwójką biegaczy. Droga wybrana przez nich była na tyle prosta, że Alex i Kruk nie mieli większych problemów z przeskakiwaniem i na tyle krótka, że po chwili ich oczom ukazał się 4-piętrowy blok z lekko zniszczoną ostatnią kondygnacją. Kiedy ekipa zbliżała się do budynku zobaczyli, że na dachu po ich lewej stronie pojawiło się dwóch ludzi ubranych w ciemne ubranie. W rękach mieli coś co wyglądało jak mały ładunek. Po chwili oboje z nich wyrzuciło owe ładunki w lewo. Kiedy te spadły na ziemię wybuchły robiąc przy tym spory huk. Widać było, że zarażeni zatrzymali się na chwilę po czym ruszyli w stronę wybuchu. Biegnąca ekipa w tym czasie dotarła do bazy. Bunkier. Tak miastowi nazywali to miejsce. Miejsce, gdzie grupa niezarażonych postanowiła połączyć siły i stworzyć bezpieczne schronienie przed zarażonymi. Czteropiętrowy budynek z lekko zniszczonym ostatnim piętrem, w którym mieszkańcy żyli, zanosili znalezione przedmioty oraz bronili się przed zombie. Z zewnątrz było widać na nim ślady walk. Zaschnięte plamy krwi, podrapane ściany a nawet nieduże dziury po nożach i innych ostrych narzędziach. Aby wejść do środka trzeba było przejść przez pojedyncze drzwi z deskami wbitymi w miejsce, gdzie prawdopodobnie kiedyś była szyba. Tuż za wejściem w korytarzu oświetlonym jedną lamą stało opartych o ścianę dwóch wojowników z maczetami w dłoniach. Mieli na sobie czarne, skórzane kurtki z widocznymi śladami używania, ciemne, materiałowe spodnie oraz szare adidasy. Widząc wchodzących miastowych skinęli lekko głowami. Jeden z nich cicho zagwizdał, kiedy Alysse przechodziła obok niego. Kiedy żołnierz mijał strażników ci lustrowali go wzrokiem. Widać było, że niezbyt cieszą się na jego widok, jednak nie powiedzieli ani słowa. Po minięciu strażników korytarz rozszerzył się i rozdzielił na trzy odnogi. Ta na wprost wejście przechodziła w schody prowadzące na górę. Na ścianie było widać białą strzałkę a pod nią napis "medyk". Na prawo od wejścia, na ścianie był kolejny znak tym razem prowadzący do magazynu. Drzwi były zamknięte jednak widać było przed nimi jakieś pudła. Jedno z nich było niebieskie i miało na sobie znaczek przypominający tarczy do strzelania. Była to pusta skrzynia wojskowa. Na lewo zaś znajdowała się kwatera główna. Przed nią siedział mężczyzna w granatowej kurtce, ciemnych spodniach i wysokich, wojskowych butach. Nie miał włosów na głowie a twarz zasłonił czarną chustą. Na kolanach spoczywała nieduża maczeta. Kiedy was zobaczył wziął broń do ręki, podniósł się i podszedł. -Porucznik was oczekuje.- Powiedział krótko. Przyjrzał się jeszcze woskowemu po czym wrócił na swoje miejsce. Drzwi do gabinetu były przymknięte. Jednak dało się usłyszeć, że porucznik z kimś rozmawia.
  16. Bosman

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Zachary wysłuchał jej wypowiedzi i zastanowił się przez chwilę. - Czekaj skoro potrzebujesz trochę spokoju to musimy postarać ci się go zapewnić. Lepsze to niż łażenie w piasku - Powiedział lecz po chwili zobaczył, że ta idzie dalej. - Cóż skoro nie to trudno - Powiedział już do siebie po czym szedł dalej we wcześniej wybranym kierunku. Juki ze sprzętem oraz namiot spokojnie spoczywały na jego grzbiecie. Zachary starał się rozglądać aby znaleźć skałę, o której mówiła klacz.
  17. Eomeer usiadł aby chwilkę odpocząć po marszu. Zdjął hełm i odłożył go obok siebie. Swoją broń miał jednak w gotowości na wszelki wypadek. Usłyszał jak mistrzyni wydaje polecenie Hawkowi. Po chwili on odleciał. Miejmy nadzieję, że to jest niegroźne. Inaczej będzie problem. Rozmyślał widząc oddalającą się sylwetkę pegaza. Po chwili usłyszał pytanie Rose i odwrócił się do niej. - Spokojnie. Hawk jest doświadczony. Nic mu nie będzie - Powiedział spokojnie po czym lekko się uśmiechnął. - A nawet jeśli coś się będzie działo to nie jest głupi i wróci tutaj. A my jesteśmy gotowi. - Wyjaśnił wskazując na swoją broń. - Nie musisz się martwić. Będę czuwał nad tym, żeby nic się wam nie działo - Dodał przenosząc wzrok na pozostałe klacze.
  18. - Cóż fakt znam cię trochę. Niech i tak będzie - Przyznał. Zdążył poznać mistrzynię i wiedział, że kłótnie z nią jest co najmniej bezcelowa. Widząc, że ta poszła poinformować resztę podniósł swój hełm z ziemi i udał się w kierunku ogniska. Usiadł niedaleko mistrzyni i powoli zlustrował teren. - Miejmy nadzieje, że szybko nie będziemy mieli podobnej akcji - Powiedział pod nosem po czym położył swój sprzęt obok siebie. Nie chciał go używać w najbliższym czasie. Jednak nie był pewny, czy nie będzie musiał. Siedząc obserwował inne kuce. Muszę bardziej się postarać. Inaczej będzie gorzej. Pomyślał mając przed oczami ciała poległych. Mimo tego, że to nie była jego wina czuł się źle widząc ile kucyków odeszło. W takim zamyśle pogrążył się w niezbyt głęboki sen.
  19. Wchodźcie, oceniajcie, komentujcie. http://mlppolska.pl/watek/12362-arena-v-bosman-vs-camed/ Niech wygra lepszy z nas :)

  20. Bosman

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Zachary starał się iść spokojnie przed siebie. Jednak wiatr i piasek nie ułatwiały mu zadania. Kuc co jakiś czas wypluwał piasek, który powpadał mu do pyszczka. Nagle usłyszał głos Faye i odwrócił go niej głowę. - Bardzo bym chciał - Odparł kuc przysłaniając oczy kopytem. - Ale tutaj nic nie widać z powodu tego piasku. Mógłbym spróbować cię jakoś podnieść abyś mogła się przyjrzeć z większej wysokości ale tak może też więcej wiać - Dodał. On też chciał jak najszybciej schować się przed wiatrem ale niezbyt wiedział jak.
  21. Ciastek całkowicie cię rozumiem. Jednak w tym pojedynku jest jeden mały haczyk. Mianowicie nie chciałem używać większej ilości sztuczek, zaklęć itd aby móc zaskoczyć kolejnych przeciwników. O ile uda mi się wygrać. Jakbym pokazał wszystko teraz nie byłoby elementu zaskoczenia w kolejnych starciach. Dodatkowo nasz pojedynek był również ograniczany przez nas samych. Każdy z nas miał trochę spraw na głowie i jak widzisz odpisy pojawiały się nieregularnie. To również sprawiło, że nie pokazaliśmy większej puli zaklęć i sztuczek. Jednak mimo tego dziękuję ci za oddanie głosu w naszym pojedynku. I jak to mówią: "Niech zwycięży lepszy".
  22. Eomeer widział, że z Rose jest już lepiej. Rozejrzał się po okolicy i zatrzymał swój wzrok na Shadow. Powoli podszedł do nie depcząc odwłoki i korpusy mrówek. - I co teraz robimy? - Zapytał ściągając hełm i kładąc go obok. Na jego twarzy widać było spokój ale i niepewność. Eomeer spodziewał się kolejnego ataku więc co jakiś czas rozglądał się wokół. - Chyba nie mamy co tutaj szukać. Na dodatek mamy dodatkowego kucyka. Trzeba będzie się nią zająć - Kuc odwrócił się na chwilę aby popatrzyć na klacz po czym ponownie mistrzynię. - Zdecyduj. Chyba jesteś w tym lepsza niż ja - Dodał z lekkim uśmiechem.
  23. Cóż ciężko się z Zegarem nie zgodzić. Dayan stosował trochę pg. Jest to ewidentnie pokazane w jednym ostatnich postów. Chodzi mi o fragment, gdzie Dayan praktycznie zabija Szydła a potem go leczy od tak. No niestety nie zawsze można przewidzieć, że gracz będzie używał pg. Można za to zgłaszać i korygować. Tak czy inaczej nie można winić moderatorów. Każdy jest człowiekiem i może czegoś nie zauważyć. Tak więc przechodząc do meritum sprawy - Szydło masz mój głos. Życzę powodzenia w dalszych smaganiach w turnieju.
  24. Bosman oddychał głęboko starając się chociaż trochę odzyskać sił. Na szczęście deszcz przestał padać i nie musiał już utrzymywać swojej bariery. Ta opadła powoli. Podniósł głowę aby zobaczyć czy jego atak zadziałał. Jednak nie widział nic przez ogień. Po chwili płonienie zniknęły o w miejscu, gdzie stał Camed widać było dziurę. - Cholera chyba zwiał - Powiedział zniesmaczony nie wiedząc co się stało jego oponentowi. Chwilę później zobaczył, że on się teleportował. Żołnierz zobaczył, że nie wyszedł bez szwanku. Tyle dobrego. Nie próbował nawet wstać. Chciał jak najwięcej energii zachować aby móc zareagować na następny atak. Nie musiał czekać długo. Zobaczył formującą się przed nim kolumnę piasku. - Co do licha - Bosman wiedział dokładnie co to jest. Sam wykonał podobny manewr w czasie tej walki. Jednak spodziewał się, że atak jego przeciwnika będzie silniejszy niż jego. Przecież on miał możliwość zregenerowanie sobie utraconej energii. Żołnierz zobaczy, że teraz próbuje zrobić to samo. Dobra trzeba mu to przerwać. Jednak ta kolumna mi tego nie ułatwia. Pomyślał widząc jak atak jego przeciwnika zbliża się w jego stronę. Było jeszcze na tyle daleko aby móc coś zrobić. Jednak na tyle blisko, że jego ruch musiał być szybko. Pośpiesznie wyjął z kieszeni pojemnik z kulkami i wyjął zieloną. Już miał coś z nią zrobić jednak w tym momencie dotarła do niego piaskowa kolumna. Piasek zaczął wbijać mu się w odsłonięte części ciała: ręce, twarz i szyję. Bosman szybko zasłonił oczy i nos zranioną ręką raną na nadgarstku do siebie. Niestety kilka ziarenek piasku uderzyło go w ranę na policzku. Rana zapiekła i bolała niemiłosiernie. Nie tracąc więcej czasu położył zieloną kuleczkę na ziemi i roztrzaskał ją uderzeniem ręki. Szkiełko wbiło mu się w dłoń ale nie dbał o to. Po chwili wokół niego zatrzęsła się ziemia i Bosman zniknął. Zostało po nim tylko kilka kawałków szkła i nieduża plama krwi. Minęła chwila czy dwie i za Camedem wyrosła ok 1,5 metrowa ściana. Postała chwilę po czym rozpadła się i pokazała przykucniętego żołnierza. Widać było, że jest obolały, zmęczony i ranny. Jednak jego wzrok przepełniony był determinacją i, o dziwo, szacunkiem do oponenta. Bosman nadal miał w ręce nóż i postanowił go teraz użyć. Kucał za przeciwnikiem. - Wybacz - Powiedział zza pleców i wykonał zamach nożem. Celował po plecach na całej ich szerokości od prawej do lewej. Jego nóż miał nadtopioną końcówkę, jednak to mogło zadziałać na jego korzyść.
  25. Bosman widział, jak jego atak osiągnął swój cel. Jednak nie tak jak on sobie to wyobrażał, ale lepsze to niż nic. Żołnierz już chciał przejść do następnego ataku lecz wtedy zobaczył co robi jego oponent. Widział jak leczy swoją ranę a po czym wypowiada jakieś słowo. Po chwili zaczął padać deszcz. Jednak widać było, że nie był to zwykły deszcz. On wypalał ziemie. Żołnierz zobaczył jak czerwona kropla spada na czubek jego ostrza o to po chwili topi się. - Cholera - Powiedział pod nosem po czym próbował uniknąć kilku kropel spadających na niego. Niestety to nie było takie proste. Jedna z nich spadła na mankiet jego bluzy robiąc w niej dziurę. Po chwili czerwona kropla spadła na policzek Bosmana. Ten zawył a jego policzek zaczął piec i swędzieć. Żołnierz błyskawicznie przyłożył do rany rękę. - Mizu - Wokół jego dłoni pojawił się mały bąbelek. Widać było, że po chwili kropelka zabarwiła się lekko. Po chwili bąbelek spadł na ziemie. Na policzku Bosmana widać było dość paskudną ranę jednak nie pogłębiała ani nie poszerzała się. Nie sądziłem, że będę musiał użyć mojego najsilniejszego żywiołu. Przyznał smutno po czym zaczął się bronić. - Mizu - Zza kołnierza wprawniejszy obserwator mógł zobaczyć lekką, jasną poświatę. Wokół Żołnierza zaczęła się tworzyć wodna bariera. Otoczyła go całego jednak nie dość szybko by osłonić go przed kolejną kroplą, która spadła mu na nadgarstek. Bosman syknął i przyłożył zdrową rękę do nadgarstka. Po chwili ponownie pojawił się wodny bąbelek, i oczyścił ranę. Jednak widać było, że zostaną po tym ślady. Dodatkowo widać było, że walka powoli męczyła go. Oddychał głęboko, niemiarowo. Mimo tego żołnierz nadal walczył. Po utworzeniu bariery upadł na kolano Czerwone krople spływały po jego osłonie jednak niektóre zatrzymywały się dłużej, jakby chciały przejść przez barierę. - Wybacz, ale nie mogę poddać się tak łatwo - Powiedział głośno, aby Camed usłyszał każde słowo. W jego głosie było słychać determinacje. - Walczymy a mimo tego nadal się nie znamy. Mówią mi Bosman - Odparł po czym przystąpił do ataku. Położył rękę na ziemi, potem drugą. - Chikyu - Na ziemi pojawia się okrąg o średnicy ok 60 cm. Camed stoi po środku tegoż okręgu. Wygląda to tak, jakby ktoś narysował wokół niego linię na ziemi. - Kasai - Mówi żołnierz po czym uderza rękami w ziemie. Nagle z linii na ziemi zaczyna buchać ogień. Płomienie sięgają dobrych 3 metrów. Jednak idą pionowo w górę. Bosman, widząc to rozkłada ręce na boki - Kaze - Z jego rąk wylatuje potężny podmuch, który z obu stron leci w stronę Camego. Ma on na celu przemieścić ogień prosto w jego przeciwnika. Ten atak jednak sporo kosztował agresora. Upada on na oba kolana i kładzie jedną ręką na ziemi aby się nie przewrócić. Bariera z wody zaczyna migotać jakby zaraz miała zniknąć ale Bosman skupia się teraz aby ją utrzymać jak najdłużej. Z kącika ust spływa mała strużka krwi. - Dobrze - Każde słowo jest przerwane wdechem. - Teraz twoje kolej. Chcę poznać twoje imię. - Lekki uśmiech zagościł na jego twarzy. Jednak Camed mógł spostrzec, że przychodzi mu to z trudem. Krew powoli skapuje na ziemie.
×
×
  • Utwórz nowe...