Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Bosman

    [Zapisy] Zew Metra.

    napisałem przecież znajomość terenu... Cóż...
  2. Bosman

    [Gra] Bieg po życie

    ( I kolejna informacja. Rozmawiałem z Damnem i wiem, że nie będzie grał. Zatem Lucjan wchodzi na jego miejsce. Co do postaci Damna to przez jakiś czas je będę ją kontrolował. Spokojnie nie będzie miał na razie większego wpływu na sesje) Ekipa w mieście Biegacze bez problemu wspięli się na dach. Alex z lekkimi problemami ale dostał się na obranie przez siebie miejsce. Inżynier, biegnący za Alexem również miał lekkie problemy z wejściem ale droga pokazana przez miastowego była na tyle prosta, że dał radę. Drugi żołnierz nie miał już tyle szczęścia. Biegnąć po samochodzie nagle się poślizgnął i padł go przodu uderzając całym ciężarem ciała na dach. Wszystkie pozostałe osoby widziały całe zajście. Technicy zobaczyli również, że od pasa odpięły się oba granaty hukowe. Jeden z nich poleciał na bagażnik samochodu i spadł na klapę. Drugi stoczył się i wylądował na ziemi z prawej strony wozu. Wojskowy już chciał się podnieść jednak po chwili zbliżył się do niego sprinter i zaczął okładać go rękami. Leżący próbował go jakoś go odkopać lecz zarażony nie dawał za wygraną. Po chwili zawył i ugryzł go w nogę. -Zwiewajcie! - Krzyknął w waszą stronę Car po czym wyjął z kabury pistolet i strzelił do zombiaka. Trafił go w głowę. Sprinter zachwiał się po czym padł do tyłu. Huk wystrzału był spotęgowany okolicznymi budynkami to też po chwil dało się słyszeć jęki zbliżających się zarażonych. Kiedy Car próbował się podnieść zza rogu wybiegł kolejny sprinter i zaczął biec w jego stronę. Ten przymierzył i oddał kolejny strzał. Pocisk trafił biegnącego w ramię. Ten zatrzymał się i popatrzył na miejsce, gdzie dostał. Wydawał się lekko zdezorientowany. - Zostaw mnie i biegnij. Ja ich zatrzymam. - Rzucił jeszcze w stronę swojego kompana po czym ponownie skierował broń w kierunku, skąd zaczęły nadciągać kolejne zombie. Biegacz obserwowali wszystko z góry. W pewnym momencie Cień, kątem oka zobaczył, że z samoloty, z którego wcześniej wyskakiwali żołnierze wyskakuje kolejny człowiek. Jednak jego tor spadania wskazywał na to, że wyląduje gdzieś w okolicy bazy. Dante. Dante siedział cicho w ładowni ukryty za skrzyniami. Znalazł się tam, ponieważ nie dostał pozwolenia na wyruszenie ale chęć odnalezienia swojej matki była tak silna, że zaryzykował swoją karierę a nawet życie, aby dostać się do miasta. Udało mu się wejść na pokład chwilę przed przybyciem reszty. Teraz będąc już sam na pokładzie wyszedł z ukrycia. Założył zapasowy spadochron i podszedł do drzwi. Pociągnął za wajchę służącą za ręczne otwieranie drzwi. Te po chwili otworzyły się. - Cholera kto tam jest?! - brzmiał głos przez głośnik jednak Dante już wyskoczył. Po chwili spadochron tworzyły się i żołnierz opadał spokojnie w dół. Pod sobą widział nieduży, na oko 4-piętrowy budynek a za nim stary plac zabaw. Wokół placu stały jeszcze inne budynki, jednak plac wydawał się jedynym słusznym miejscem do wylądowania.
  3. Bosman

    [Zapisy] Zew Metra.

    Dobra poprawiłem to i owo. Teraz powinno być dobrze.
  4. Bosman

    [Zapisy] Zew Metra.

    Imię i nazwisko: Dimitri Matiaczow Ksywa: Iskra Wiek: 27 Wygląd: Młody mężczyzna z długimi, sięgającymi ramion, czarne włosy przeważnie związane w kucyk z tyłu głowy ( Związane gumką lub rzemieniem zależnie od możliwości). Dobrze zbudowany. Zielone oczy, lekko pociągła twarz i nieduża blizna na prawym policzku. Strój w ekwipunku. ( Bo nie chce mi się pisać 2 razy) Frakcja/stacja macierzysta: Stacja Baumańska Pochodzenie: Słowianie Wschodni Charakter: Przeważnie bardzo poważny, jednak lubi się pośmiać z dobrego żartu. Nienawidzi popisywania się i zbędnego ryzyka. Historia: Dimitri mieszkał samotnie niedaleko stacji Baukańskiej. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miał 2 lata i od tego czasu był pod opieką cioci. Pamiątką po nich jest nieduży wisiorek w kształcie toporka. Jego wujek z zawodu był elektrykiem. Młody chłopak spędzał z nim wiele czasu podpatrując co robi i później próbując coś konstruować. Pewnego dnia wracając ze szkoły wpadła na niego banda biegających dzieciaków. Któryś z nich przypadkiem popchnął go a ten upadł na ziemie rozcinając sobie policzek o kawałek szkła. Nic poważnego się nie stało ale blizna pozostała. Po wybuchu wojny on wraz z wujkiem i ciocią byli jednymi z ostatnich, którzy uciekli do metra. Przez dłuższy czas nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Jednak postanowił pomóc jakoś stacji swoją wiedzą w dziedzinie elektryki. Jego opiekunowie zginęli podczas transportu sprzętu. Dimitri miał wtedy 22 lata. Zawód: Elektryk Umiejętności: Szybkie składanie i naprawa urządzeń elektrycznych. ( Zakres urządzeń zostawię do ustalenia MG) oraz znajomość terenu. Ekwipunek: Czarne adidasy, Niebieskie jeansy, skórzany pasek a na nim pochwa z krótkim nożem, kurtka z kilkoma kieszeniami. Nieduży plecak, w którym ma zestaw wkrętaków różnej wielkości (Krzyżaki, płaskie), Czarna arafatka, para rękawiczek do pracy z elektrycznością. Na szyi ma wisiorek w kształcie topora. W plecaku jest jeszcze kilka naboi wojskowych. ( Zapłata za drobne prace w metrze) Cóż karta skończona. Proszę napisać mi ewentualne korekty itd. Edit. Poprawa błędów.
  5. Bosman widział, co robi jego oponent. Stał spokojnie przez chwilę. Nie podoba mi się to. Ta cała bańka to chyba coś na kształt pola ochronnego. lepiej się jej pozbyć jak najszybciej. Nie tracąc więcej czasu wziął się do roboty. Przeanalizował szybko miejsce, gdzie lewitowała bańka. Następnie położył rękę na ziemi. - Chikyu - Na ziemi pojawiła się mała górka. Szybko przemieściła się w stronę, gdzie wisiał Camed. Po chwili Bosman uderzył ręką w to samo miejsce. Górka nagle wystrzeliła w górę tworząc pod sobą coś na kształt słupa. Słup miał kształt walca o średnicy podobnej do średnicy bańki. To zagranie miało na celu zmusić jego przeciwnika do przerwania swojej medytacji. Jednak żołnierz nie stał w miejscu. Przemieścił się trochę w swoje lewo po czym skierował w stronę oponenta nóż. - Kaze - Powiedział pod nosem po czym wykonał krótkie cięcie. W stronę bańki poleciało powietrzne cięcie. Było ono nie wiele silniejsze niż te, które wykonywał wcześniej. Żołnierz próbował tymi zagraniami przełamać jakoś bańkę przeciwnika lub zmusić go do zrobienia czegoś innego. Po ataku, Bosman zaczął przygotowywać swoją obronę. - Kasai - Wokół niego powoli zaczęło wirować gorące powietrze. Tworzyło to coś na zasadzie pancerza, które otulało jego ciało. Była to dość prosta i skuteczna obrona. Bosman wiedział, że jego przeciwnik potrafi zaskoczyć go niezwykłymi sztuczkami więc postanowił się trochę na jego ataki przygotować.
  6. Bosman

    [Zapisy] Bieg po życie

    Uwaga kolejny komunikat! Z racji tego, że Damn nie odpisał już długo oficjalnie wylatuje z sesji. A co za tym idzie Lucjan ma prawo dołączyć. Jeśli Lucjan będzie chciał dojść do sesji to trzeba go jakoś włączyć. Mam pewne pomysły jak go włączyć ale chciałbym również poznać wasze zdanie i wasze propozycje. Zatem jeśli macie jakieś to piszcie tutaj śmiało. Odpis pojawi się najpóźniej jutro wieczorem. Do tego czasu możecie ustalić jak Lucjan dołączy o ile będzie chciał.
  7. Dobra to stworzonka mamy z głowy Pomyślał widząc jak spadają w dół. Niestety jego atak nic nie zdziałał. Było to do przewidzenia. Nie przejął się tym zbytnio. Zainteresowało go natomiast to co robił jego oponent przy szczelinie. Nadal obserwował to coś nad jego głową. Po chwili zobaczył jak coś wyrasta z ziemi i przemieszcza się w jego stronę. - O cholera - Zaklną widząc, że zaczęły otaczać go macki. Zaczęły się powoli zaciskać. Jednak nawet złapała go za nogę. Poczuł, że jego moc jest powoli pochłaniana przez to coś. -Chyba nie mam wyboru. Muszę je użyć. - Szybko sięgnął do kieszeni spodni i wyjął z nich małe, przeźroczyste, prostopadłe pudełeczko. W środku były 4 nieduże, szklane kuleczki z cieczami w różnych kolorach: niebieskim, zielonym, czerwonym i białym. Bosman otworzył pudełko, wyjął białą kuleczkę a resztę ponownie schował do kieszeni. - Wybacz. Muszę jednak znikać stąd. - Powiedział w stronę Cameda po czym uderzył płazem noża w kuleczkę. - Kaze - Kuleczka rozbiła się a płyn wyciekł z niej. Jednak nie opadł na ziemię, tylko zaczął wirować wokół żołnierza. Po chwili Bosman zniknął. Jakieś dziesięć sekund później coś zawiał lekki wiatr i na drugim końcu areny pojawiła się gęsta, biała mgła. Po chwili owa mgła rozwiała się a z niej wyszedł żołnierz. Widać było, że trochę ciężej oddycha a przy nodze ma jeszcze kawałek ziemnej macki. Szybko oderwał ją i rzucił przed siebie. -Cóż muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego zagrania. - Powiedział z lekkim uśmiechem w stronę Cameda. - Może zaskoczysz mnie czymś jeszcze? - Zapytał przybierając pozycję bojową. Nóż spoczywał w jego prawej ręce.
  8. Eomeer rozejrzał się jeszcze raz po czym oddał w stronę mrówek trzy strzały ze swojej strzelby. Śrut rozprysnął się po stworzeniach powodując spore obrażenia. Po chwili odwrócił się do klaczy przyniesionej przez Hawka. - Nic ci nie jest? - Zapytał. Przyjrzał się ranie. Zdjął pośpiesznie hełm i zbliżył się do rannej. - Spokojnie. Teraz już nic się nie stanie. - Kuc uśmiechnął się po czym odwrócił do reszty. - Macie może jakiś bandaż czy coś w tym stylu? Bo jej ranę trzeba szybko oczyścić i opatrzyć - Dodał po czym rozejrzał się czy nigdzie wokół nie było mrówek. - Jestem Eomeer - Powiedział z lekkim uśmiechem. Chciał ją czymś zająć aby uspokoiła się trochę.
  9. Bosman

    Na pohybel potworom!

    Dimitri stał spokojnie, kiedy dzielili ich na grupy. Po tym poszedł szybkim krokiem za Iwanem. Po wejściu do domu rozejrzał się. - Cholera ciemno tutaj - Powiedział cicho próbując zobaczyć coś zniszczonym domu. Jednak nic mu to nie dało. Widział tylko ciemne kształty Iwan i jego towarzysza. Czekał spokojnie, widząc jak Iwan przykłada ucho do podłogi i coś tam bada. Chciał już coś powiedzieć, jednak usłyszał zadowolenie przewodnika a po chwili jakiś pisk. Przyjrzał się temu czemuś, co wyszło z piwnicy. Zobaczył dziewczynkę.Dziwny to widok był dla niego jednak nic nie powiedział. Przysłuchiwał się za to wymianie zdań między Iwanem a dzieckiem. -To co teraz robimy panie? - Zapytał patrząc na Iwana z wyczekiwaniem. Dimitri sam bardzo słabo znał się na walce i właśnie dlatego wolał posłuchać i pójść za radą osoby bardziej doświadczonej.
  10. Eomeer powoli zaczął rozglądać się po okolicy. Widział co te mrówki zrobiły. - Przeklęte mrówki - Powiedział pod nosem rozgniatając pojedyncze mrówki. Rozglądał się jeszcze szukając Hawka. Miał nadzieje, że nic mu się nie stało. Przez okres szkolenia polubił pegaza. Po chwili odwrócił się do klacz. - Jesteście całe? - Zapytał przyglądając się każdej przez chwilę. Przez hełm nie widać było jego twarzy jednak kiedy jego wzrok padł na mistrzynię na jego pyszczku zagościł lekki uśmiech. - Nie powiem ciekawy początek wyprawy.
  11. Eomeer rozglądał się wokół. - Co tu się do diabła dzieje? - Zapytał nie obracając się do reszty. Nadal szedł w stronę, skąd nadciągały dziwne dźwięki. Po chwili zobaczył co nadciąga i od razu zrozumiał co należy zrobić. - Zacznijmy się wycofywać. Nie jestem pewny czy mamy wystarczającą siłę ognia na nich - Powiedział do klacz jednak nadal szedł przed siebie tym razem wolniej. Powoli przygotowywał swoją broń. Nie wiedział jak długo będą wstanie się broń oraz ilu jest przeciwników jednak wiedział, że musi obronić resztę. - Jak macie coś o sporym polu rażenia to idealny moment aby tego użyć - Dodał szybko po czym zatrzymał się i skierował swoją strzelbę przed siebie. Czekał aż przeciwnicy podejdą bliżej. Wtedy zrobi im o wiele więcej.
  12. Eomeer odpoczywał na ziemi. Hełm leżał obok niego. O swój bok miał opartą mistrzynię. Nagle usłyszał ten dziwny dźwięk. Podniósł się z ziemi starając się nie zrobić tego zbyt gwałtownie aby nic nie zrobić mistrzyni. - Racja. Lepiej się ruszmy - Powiedział zakładając swój hełm i sprawdzając swoją broń. Nie wiedział w prawdzie co to było jednak głupotą byłoby nie przygotować się na nieznane. Rozejrzał się jeszcze wokół. - Tym razem, panie proszę trzymajcie się za mną. - Powiedział po czym ruszył w kierunku, z którego dobiegały dźwięki. Nie widział Hawka ale przeczuwał, że ten w razie czegoś zobaczy go i poinformuje co się dzieje.
  13. Po rozwianiu mgły Bosman ujrzał żywiołaki. - Więc jednak coś tam ukryłeś - Powiedział pod nosem. Przewidywał, że mgła była tylko zasłoną. Pomiędzy stworami dostrzegł swojego przeciwnika. Skierował w jego stronę swój nóż. piasek to nie problem. Mogę je usunąć. Teraz trzeba przejść do... Zaraz co to do cholery jest? Żołnierz zobaczył w powietrzu coś. Było to dobre określenie. Nie wiedział co to dokładnie jest ale wolał nie sprawdzać tego na swoim ciele. Zaczął szybko analizować fakty. żywiołaki przede mną. Coś w powietrzu. A on za tym wszystkim. Muszę szybko zaatakować z dwóch stron. Albo przynajmniej nie dać się trafić. Nie tracąc więcej czasu przeszedł do działania. Zgiął wolną rękę w pięść i uderzył w miejsce, gdzie wcześniej coś robił. - Chikyu - mruknął pod nosem. Ziemia w miejscu, gdzie uderzył pękła. Pęknięcie szybko przemieszczało się w stronę Cameda. Bosman w tym czasie zaczął obiegać swoich przeciwników. Biegł w prawo trzymając pewien dystans między przeciwnikami, co chwilę spoglądając na to coś. A teraz traf ruchomy cel. Uśmiechnął się w myślach. Jednak jego twarz była napięta. Biegnąć wziął zamach lewą ręką, w której trzymał nóż. - Kaze - W stronę Cameda poleciało powietrzne cięcie, identyczne jak wcześniej. Żołnierz biegł nadal wyprowadzając jeszcze dwa kolejne cięcia. W tym samym czasie pęknięcie wydłużyło się. Było ono na tyle długie, żeby wszystkie stwory były w jego zasięgu. Bosman zatrzymał się będąc na wysokości Cameda i uderzył ręką w ziemie. - Chikyu - Pęknięcie natychmiast rozszerzyło się. Po chwili pod stworami ziemia rozstąpiła się. Żywiołaki piasku zaczęły spadać. Żołnierz zaczął oddychać głębiej. Widać było, że taka zagrywka kosztowała go trochę energii. Stał na pewnych nogach starając się ustabilizować oddech. Jednak nadal obserwował i swojego oponenta, i to coś. Był gotowy aby znowu pobiec. Twoja kolej Pomyślał czekając na ruch Cameda.
  14. A weź mnie ktoś dzisiaj dobij. Taki mam parszywy humor -.-''

    1. Serox Vonxatian

      Serox Vonxatian

      *Hytysz z dobijacza* :v Done!

    2. Bosman

      Bosman

      hmm... słabo zadziałało... Nadal mam parszywy humor... a żeby to...( Tutaj pozwolę ocenzurować wiązankę. )

  15. Bosman

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Zachary przełknął ślinę. - Dobrze... Na pewno wrócą - Odpowiedział. Jednak jego głos załamał się na chwilę. Kuc pośpiesznie wziął namioty i szybkim krokiem wyszedł. Ojć. Chyba trochę go zdenerwowałem Pomyślał wychodząc przez drzwi. Po wyjściu rozejrzał się wokół. O całkiem przyjemne miejsce. Skwitował swoją obserwacje w myślach po czym zwrócił się do reszty. - To jak? Gdzie teraz? - Zapytał.
  16. Eomeer szturchnął lekko Shadow, kiedy przechodzili. - Nie ma za co - Powiedział. Uśmiechnął się lekko jednak hełm całkowicie zasłaniał jego pyszczek. Miał jednak nadzieje, że ta wyczuła lekkie ciepło płynące z jego słów. Mając mistrzynię opartą na boku przeszedł przez drzwi. Zatrzymał się i rozejrzał po okolicy. Oho. To wygląda trochę inaczej niż mi się wydawało. Pomyślał kuc widząc miasteczko rozłożone zaraz za wejściem. Po chwili usłyszał wypowiedź Peach i odwrócił się w jej stronę. - Damy radę - Powiedział głosem pełnym nadziei. Przez chwilę nie był pewny swoich słów jednak patrząc na mistrzynię i na jednorożca nabrał otuchy i nabrał pewności w swoje słowa. Następnie pochylił głowę w stronę mistrzyni. - Widzisz? Każdy jest gotowy do wyprawy. Teraz musisz nas poprowadzić - Szepnął do niej i lekko szturchnął ją głowę w bok.
  17. Eomeer stał spokojnie kawałek za Shadow i słuchał jej wypowiedzi. No nie powiem. Przydało by się dożyć późnych lat Jakoś sam nie wierzył w to. Jednak podszedł kilka kroków aby zrównać się z mistrzynią. - Pamiętaj, że jakby coś to jestem obok ciebie - Szepnął do niej mając na względzie jej wcześniejsze westchnięcie. - Nie martw się - Jego szept zawierał w sobie ciepłą nutę jakby chciał ją uspokoić. Po chwili rozejrzał się wokół przyglądając się innym przy wejściu.
  18. Bosman przyglądał się spokojnie poczynaniom jego przeciwnika. Widział, że jego atak odniósł jakiś tam skutek. Cóż przynajmniej klony zniknęły Pomyślał. Jednak teraz przygotowywał się na odpowiedź jego oponenta. Zobaczył pojawiającą się mgłę. Widział, że ona zbliża się powoli w jego stronę. Nie widział za to niczego przez nią. Na pewno coś tam ukrył. Może jakąś pułapkę terenową. A może coś innego. Dziwnego. Nie mogę sobie pozwolić na to. Szybko analizował sytuacje. Po chwili wyciągnął przed siebie nóż. - Kaze - Spod rękawa błysnęło lekkie światło. Wokół noża zaczęło zbierać się powietrze. Lekko wirowało otaczając nóż. Bosman położył dłoń na ostrzu i przeciągnął ją po całej długości ostrza. Widać było, że wiatr stał się czymś na kształt przedłużenia ostrza. - Kasai - powietrze wokół ostrza, które zaświeciło się lekko ponownie zaczęło się nagrzewać. Następnie żołnierz wziął zamach i machnął przed sobą poziomo. Przed nim pojawiła się pozioma fala gorącego powietrza, która popędziła przed nim. Celem tego ataku było rozwiać mgłę i dowiedzieć się czy coś tam jest. Zaraz po tym ataku Bosman położył dłoń na ziemi. - Chikyu - powiedział cicho. Tym razem nic nie błysnęło. Na ziemi nie pojawiło się nic. Można by było pomyśleć, że nic się nie stało. Jednak nie była to prawda. To była mała pułapka. Jednak jej zasada działania była owiana tajemnicą dla Cameda. - No dawaj - Powiedział Bosman podnosząc się. Widać było, że się lekko uśmiecha. Naprawdę ciekawy przeciwnik. Muszę z nim porozmawiać po walce. Wydaje się być interesującą osobą. Pomyślał czekając na jego ruch.
  19. Eomeer rozejrzał się po zbrojowni. - Fiu fiu fiu. Naprawdę niezły arsenał trzeba przyznać - Powiedział z lekkim uśmiechem. Widać było, że naprawdę zadowolony jest z faktu, że w końcu opuszcza stajnię. - Zatem skoro mamy wybór to ja zabiorę strzelbę i pistolet 10mm - Podszedł do miejsca, gdzie miał wypełnić rubryczkę jaką broń chciał zabrać. Następnie wypełnił dokument i poszedł za Shadow.
  20. Bosman

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Zachary miał już wychodzić jednak po chwili stuknął się kopytem w czoło. - Zaraz chwila - Powiedział do siebie po czym odwrócił się w stronę kwatermistrza. - Przepraszam bardzo. A czy w ekwipunku, który dostaliśmy nie powinno być czasem namiotów czy czegoś w tym stylu? Bo spanie pod gołym niebem nie zawsze może być przyjemne - Dodał patrząc na kwatermistrza z wyczekiwaniem. Jednak na jego twarzy gościł lekki uśmiech.
  21. Eomeer poczuł dwa strzały. Od razu wiedział, że ten kto składał obie bronie zrobił to poprawnie. Jednak zaczął się trochę trząść. - Ej - Zaczął mówić jednak przychodził mu to z lekkim trudem. Za to parsknął. Brzmiało to trochę jakby tłumiony śmiech. - To łaskocze. O chyba już przeszło. Mam nadzieję, że jesteś zadowolona? - Zwrócił się to Shadow. W sumie poczuł się trochę głupio, twierdząc, że ona pozwoliłaby wysłać kogoś do szpitala z jakimiś obrażeniami. - Cóż dzięki, że nie był tych trzech strzałów. Chyba nie wytrzymałbym tych łaskotek - Odwrócił się do reszty. Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
  22. Eomeer popatrzył na Shadu z mieszaniną zdziwienie i przerażenia. - Zaraz chwila. Jak to mamy wylosować broń, którą będziemy strzelać do siebie?! - Eomeer wstał. Widać było, że bardzo mocno wziął do siebie to co powiedziała ich mistrzyni. - A jeśli ktoś źle poskładał pistolet i porobimy sobie krzywdę? Jak to ma nam pomóc sobie zaufać. Mam gdzieś, że takie jest ryzyko. Już wolę aby każdy broń była przetestowana na mnie - Powiedział stanowczo kuc patrząc na Shadu z wyczekiwaniem. Niepewnie trochę sięgnął do worka i wyciągnął jeden pistolet.
  23. Bosman

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Zachary popatrzył na kuca, który zadał to pytanie. - Jestem Zachary - Powiedział spokojnie i z lekkim uśmiechem przypinając sobie znaczek. - Nie musisz być taki ponury wiesz o tym? - Zapytał uśmiechając się trochę szerzej. Chciał trochę rozluźnić atmosferę i sprawić, aby ten ponury typ chociaż na chwilę się uśmiechnął.
  24. Bosman

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Zachary podszedł do kwatermistrza, skłonił się lekko po czym odebrał swoją część zapasów. - Dziękuję uprzejmie - Powiedział z lekkim uśmiechem po czym odsunął się od niego. Ciekawy strój trzeba mu to przyznać. Pomyślał przyglądając się jeszcze przez chwilę po czym odwrócił się do reszty kucyków. - To jak wszyscy gotowy na wyprawę?- Zapytał zebranych. Lubił przebywać w towarzystwie i miał nadzieje, że uda mu się poznać tutaj kogoś interesującego. Słyszał w prawdzie urywki rozmów, jednak nie przykładał do nich więcej uwagi. - Jeśli tak to ruszajmy - Dodał z lekkim uśmiechem.
  25. Eomeer wpatrywał się w Shadow, kiedy ta tłumaczyła co będą musieli robić. Zaraz chwila będziemy strzelać do siebie?? I to ma polepszyć nasze relacje między nami? Kuc próbował na spokojnie zrozumieć jednak wydawało mu się to naprawdę dziwnym pomysłem. Jednak wiedział, że będzie musiał to zrobić. Na szczęście on sam był bardzo odporny na ból. Martwił się trochę o resztę. Nie widząc jednak innych możliwości podążał za instrukcjami mistrzyni i zmniejszał siłą broni. -Nadal nie wiem jak to ma nam pomóc - Powiedział cicho pod nosem licząc na to, że Shadow tego nie usłyszy.
×
×
  • Utwórz nowe...