Skocz do zawartości

Arkane Whisper

Brony
  • Zawartość

    864
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Arkane Whisper

  1. Chciałem wtrącić, iż do mnie także nie przemawia "owadzia" natura podmieńców. Dlatego też przedstawiłem ich społeczeństwo po swojemu, jako swoisty system kast, który wszyscy powszechnie akceptują  :fluttershy5: Właściwie, to jest to także swoisty "rój", ale jakby mniej owadzi, a bardziej... swojski taki :twilight3: Bo kto powiedział, że złe i podłe istoty nie mogą żyć w szczęściu i spokoju we własnym kraju  :giggle:

    Czytałem założenia konkursu. Inaczej stolica nie nazywałaby się Metamorphia, a zupełnie inaczej; no i nie byłoby błotnych jaszczurów :)

    Na koniec gratulacje dla wszystkich uczestników. Ja się zwycięstwa nie spodziewałem :twiblush:

    Szkoda, że prace były zapewne wysyłane prywatnie. Miałem nadzieję, iż się z nimi zapoznam :hBB25:

  2. Zbłądzeni wędrowcy, przebywający w okolicy niepozornego domku na drzewie, mogli stać się świadkami mrożącego krew w żyłach śmiechu, w ślad za którym poniosły się słowa.

    - Jęzor węża, ogon szczura, już gotowa jest mikstura - zaś diaboliczny śmiech ponownie rozpętał się wewnątrz siedziby Znaczkowej Ligii.

    W mrocznym; choć nie do końca, gdyż światło dnia swobodnie wpadało przez okna, a niewielka lampka, podwieszona pod sufitem, wspierała wspomniane naturalne oświetlenie jak tylko mogła; wnętrzu domku na drzewie; przyozdobionym kwiecistymi zasłonami oraz przytulnymi obrazami; Apple Bloom pochylała się nad dzbankiem wody; stojącym na całkiem zwyczajnym drewnianym stole; nikczemnie zacierając kopyta.

    - A tobie co tak wesoło? - spytała Sweetie Belle, odkładając stos gazet na skrzynię stojącą w rogu pomieszczenia; przerywając chwilę posępnego triumfu swej przyjaciółki.

    - Co?... A tak - odparła młoda klaczka, zmieszana nagłym zdruzgotaniem misternie budowanego klimatu - Spójrzcie tylko na to - odsuwając się od dzbanka, uniosła książkę; leżącą do tej pory na brzegu stołu; by pokazać jej treść przyjaciółkom - W tej książce jest receptura na eliksir ujawniający ukryte talenty. Musimy go tylko przyrządzić i... siup! - pełna entuzjazmu Apple Bloom wskazywała dokładnie o który przepis jej chodzi.

    - Naprawdę? - Sweetie Belle natychmiast zaczęła wczytywać się we wskazywaną jej treść; zaś w trakcie czytania, jej uśmiech stawał się coraz szerszy.

    - A co z tymi ogonami i jęzorami? - spytała Scootaloo, starając się dojrzeć cokolwiek ponad ramieniem młodego jednorożca.

    Jedynie w niezgłębionych głębiach wspomnianego już dzbanka wody narodziły się nieśmiałe wątpliwości, którym można by nadać miano "złe przeczucia", co do pomysłu młodych klaczy. Nie był pewny, czy wyjdzie z tego cało.

    Nie jestem pewien, czy z taką "konkurencją" jest sens prowadzić tę zabawę dalej :grumpytwi:

     

    Hmm, zobaczymy. Może nowa nagroda zachęci do pisania? Poczekamy jeszcze kilka dni  :sweetiebelle:

  3. Widzę, iż nikt się nie wybija, więc pozwolicie, że zacznę. Zwłaszcza, iż zabawa ma potencjał, jeśli opisać obrazek w ciekawy sposób :)

    Choć był to pogodny dzień, a zajęcia szkolne dobiegły już końca, dla członkiń klubu Znaczkowej Ligi problemy dopiero się rozpoczęły; natomiast sceną ich rozterek stał się plac na tyłach szkoły, gdzie wzięły w posiadanie jeden ze stolików parkowych. Po burzliwej dyskusji oraz zapisaniu dziesiątek różnorodnych pomysłów; tylko po to by je odrzucić; nastąpiła prawdziwa burza mózgów. Apple Bloom spijała jeden kubek herbaty za drugim; ciągle napełniany z termosu, dzięki niezwykłej przenikliwości jej jednorogiej przyjaciółki; w nadziei, iż ten życiodajny płyn ugasi jej pragnienie na wspaniałe pomysły. Tymczasem Sweetie Belle wzniosła się na wyższy poziom filozoficznej egzystencji, obrazując własne, rozbiegane gdzieś w przestrzeni myśli w jedno wstrząsające i spektakularne odkrycie.

    - To wszystko co zdołałyśmy obmyślić jest tak zwyczajne, iż wszelkie najzwyklejsze ze zwykłych rzeczy zdają się być niezwykłe, porównując do ich zwyczajności.

    - Doprawdy? To mną wstrząsnęło - odparła jej wyraźnie zaszokowana Scootaloo, balansując ołówkiem w zamyśleniu.

    I tak oto, po tym niezwykłym spostrzeżeniu, ponownie zamarły w cichej kontemplacji problemów kucykowej młodzieży, dotyczących oczywiście zdobycia znaczka. I podczas gdy trzy notatniki; mające w zamyśle wypełnić się świetnymi pomysłami; pozostawały puste, drzewa cicho szumiały na wietrze za ich plecami, jakby szyderczo wyśmiewając się z ich problemów.

    • +1 1
  4. No dobrze, oto mój opis; bite kilka godzin pisania bez przerwy:

    Changea

     

    Źródła inspiracji raczej są jasne, ale mam nadzieję że się spodoba. Jest raczej w formie opowiadania, niż wypełniania formularza z podziałem na kategorie, działy i inne tego typu. Mam nadzieję, że przejdzie w takiej wersji. Poza tym podaje w linku, bo pisałem to w wordzie, a nie wiem czemu za nic w świecie nie mogę niczego kopiować do posta, choć z niego tekst bez problemu mi kopiuje. Mniejsza o to.

    Jak jutro znajdę czas to dorzucę rysunki koncepcyjne oraz mapę, której szkic jest gotowy, ale wymaga dopracowania.

     

    P.S.

    Z góry przepraszam za ewentualne błędy. Ale nie mam siły dzisiaj tego sprawdzać :crazytwi3:

     

    Aktualizacja :)

    Dodałem mapę na końcu. Żałosna moim zdaniem, i w Paint robiona na dodatek, ale nie mam czasu ręcznie jej rysować i w skanowanie się bawić dzisiaj. Z tego też powodu, nie będzie rysunków koncepcyjnych  :grumpytwi:

    Małe także sprostowanie co do tekstu; bo nie chce mi się tam dopisywać. Niezrozumienie podczas rozmowy z mechażynierem wynika z technicznych terminów w ojczystym języku podmieńców, których nie da się przetłumaczyć. To tak w kwestii, iż wydawał mi się taki powód oczywistym, ale po przemyśleniu sprawy, może wcale takim nie być :twilight3:

  5. "Zwiewny obłok"

     

    Skomplikowane i niebezpieczne zaklęcie polimorficzne, którego korzenie są starsze, niż wydaje się to niektórym z uczonych. Większość kucyków uważa; niesłusznie; iż zaklęcie to wywodzi się od Nightmare Moon, a dokładniej od próby skopiowania jej zdolności przybierania postaci mgły. Jest to jednak zwykły mit, wyrosły na gruncie nieznających historii wielkich magów mieszkańców Equestrii. Twórczynią powyższego zaklęcia jest czarodziejka Misty Splendoria (w celu bliższego poznania owej niezwykłej osoby, odsyłam do Wielkiego Kompendium Magów Equestrii), która opracowała je u schyłku swego życia, zaś niejasne zapiski jego dotyczące zostały odczytane przez jednego z jej uczniów Lonely Star. Wg legend to właśnie to zaklęcie doprowadziło do tajemniczego zniknięcia wielkiej czarodziejki, a dokładniej, iż opar mgielny utrzymujący się w Dolinie Misty, to sama Splendoria, która nie zdołała zapanować nad własnym zaklęciem. Lecz jest to jedynie legenda, zaś prawdy prawdopodobnie nigdy nie poznamy. Faktem jednak jest, że zaklęcie owo zaliczane jest do jednych z najtrudniejszych czarów szkoły przemiany.

     

    Efektem powyższego zaklęcia jest dosłownie przybranie formy mgły. Czarodziej w sensie fizycznym traci swoje ciało, które rozpada się i formuje na nowo w postaci niewielkiego obłoku mgielnego, w przeciwieństwie jednakże do zwykłej mgły, w pełni kontroluje własną formę, może się przemieszczać, zmieniać kształt, a także pozostaje świadomy wszystkiego, co dzieje się w jego okolicy. Zaklęcie owo jest dezorientujące dla niedoświadczonych magów, gdyż traci się zmysły w formie znanej kucykom, zaś zastąpione one zostają pewną formą świadomości swej istoty. Czarodziej nie widzi, nie słyszy ani nie czuje niczego, lecz jednocześnie wszelkie istoty i obiekty, które znajdują się wewnątrz jego obłoku, lub w odległości około 5 metrów od niego, są świadomie odczuwane jako przebłyski myśli i uczuć. Mag wie, gdzie znajduje się żywa istota, co czuje, a także zna jej powierzchowne myśli, zdaje sobie także sprawę z lokalizacji wszelkich martwych obiektów, lecz nie wie czym, lub kim one są. Oczywiście, zna ich kształt oraz myśli i uczucia, więc może określić na tej podstawie z czym ma do czynienia, lecz są to jedyne informacje jakie on posiada na ich temat. Ponadto w pewien sposób odbiera także dźwięki, lecz nie jako wrażenie słuchowe, a raczej odczucie, iż takie słowa ktoś musiał wypowiedzieć. Nie wie wszakże, kto i dlaczego te słowa wypowiedział, ani w jakiej tonacji, kontekście, czy też jak głośno. Mag tak samo odczuwa zarówno szept, jak i głośny krzyk. Nie jest jednak w stanie się porozumiewać, jedyny znany sposób, to przybrać formę, dzięki której kucyk tudzież inna istota zrozumie, iż ma do czynienia z jednorożcem, a także będzie w stanie zrozumieć o co mu chodzi. Można by rzec, że jedyną dostępną mową dla maga, jest mowa "ciała", choć bardziej pasuje słowo "formy". Dlaczego jednakże zaklęcie to jest niebezpieczne? Otóż, chodzi o zatracenie się w formie mgły. Nie jest to zwykły czar polimorfii, lecz całkowita transmutacja obiektu. Czarodziej przestaje być kucykiem; czy czym tam był wcześniej; a staje się świadomą mgłą. Zatracenie się w nowej formie prowadzi do uzależnienia od niej. Mag przestaje zdawać sobie sprawę, iż był kiedykolwiek kim innym, a przez to nie jest już w stanie przybrać swej rzeczywistej formy. Dezorientacja po przybraniu formy mgły, także może prowadzić do takiego skutku, dlatego też to zaklęcie jest wyjątkowo niebezpieczne i należy przy nim zachować szczególną ostrożność. Wypada także wspomnieć, iż nowej formy nie da się rozproszyć innym zaklęciem, gdyż jak było już wspomniane zaklęcie owo na nowo formuje ciało maga, a nie jedynie przekształca jego poprzednie.

     

    Zaklęcie powyższe wymaga rozrysowania odpowiedniego kręgu transmutacyjnego; najlepiej przy pomocy zielonej kredy z krain dalekiego wschodu; choć tak po prawdzie, krąg ten ma jedynie zmniejszyć dezorientacje i ułatwić rzucanie zaklęcia. Bez kręgu nawet mistrzowie magii nie są pewni, czy dadzą radę zapanować nad nową formą; zwłaszcza iż każdy pamięta legendę o zniknięciu Misty Splendorii. Sama inkantacja wymaga skupienia i uformowania magicznej aury, zniekształcającej rzeczywistość naokoło maga. Czarodziej powinien cały czas koncentrować się bezpośrednio na zaklęciu, nie zwracając uwagi na fakt, że w trakcie rytuału jego ciało będzie powoli rozpływać się w formę ledwo widocznego obłoku. Ważne jest by się nie dekoncentrować, gdyż przerwanie zaklęcia w trakcie procesu przemiany jest zabójcze dla maga. Dlatego też istotny jest krąg transmutacji, który umożliwia podtrzymanie działania zaklęcia przez kilkanaście sekund od utracenia koncentracji, co może uratować życie czarodzieja, jeśli odpowiednio szybko znów skupi się na czarze. Po przemianie czeka maga kolejny test. Zapanowanie nad nową formą, która będzie początkowo poddawała się czynnikom zewnętrznym. Jest to drugi punkt zapalny w rytuale, gdyż mag niepanujący nad sobą po przemianie, może rozwiać się na wietrze, jakby nigdy nie istniał... i istnieć przestaje. Tutaj pomaga rzucanie zaklęcia w warunkach odizolowanych od czynników pogodowych tudzież innych zewnętrznych. Ostatnim elementem przemiany jest poradzenie sobie z nową świadomością i nie zatracenie świadomości własnej formy pierwotnej. W tej części mag może stać się bezrozumną mgłą, krążącą bez celu po świecie, ale także może; jak było wspomniane; na zawsze pozostać świadomym bytem gazowym, niezdolnym do przybrania swego pierwotnego kształtu. Jeśli pozytywnie przejdzie jednakże przez proces rzucania zaklęcia, przyjmuje nową formę na dowolnie długi okres czasu, lecz powinien się strzec, by nie zapomnieć kim jest w rzeczywistości. Zakłada się, iż Misty Splendoria zatraciła własną świadomość. Należy także wspomnieć, iż zaklęcie to może sprowadzić obłęd na słabe umysły, niezdolne do poradzenia sobie z osobliwą formą świadomości, jaką przyjmuje się przy pomocy owego czaru.

     

    Zaklęcie powyższe należy do zaklęć najwyższego kręgu ze szkoły magii przemiany, dlatego też uczą się go jedynie mistrzowie tejże szkoły, bądź też arcymagowie. Opis inkantacji jest pilnie strzeżoną tajemnicą, przechowywaną w archiwach Canterlotu, gdyż zdarzyło się kilka wypadków, gdy zapiski jego dotyczące były w bibliotece dostępnej dla utalentowanych jednorożców. Zwyczajowo to księżniczka Celestia przeprowadza próby jednorożców, którzy aspirują do tytułu mistrza magii, zatem to od jej decyzji zależy, czy umożliwi danemu magowi studia nad owym czarem, czy też odmówi mu dostępu do jego tajników.

  6. Ciężki temat :grumpytwi:

    Zwłaszcza, że podręczników nie można wymienić :D

    "Trylogia Marsjańska" K. S. Robinson - przez całą serię przewija się motyw korporacji i walk o wpływy ekonomiczne z planety, a poza tym są rozdziały praktycznie w całości poświęcone rozważaniom, jaki model ekonomiczny powinien przyjąć Mars, a dokładniej jaki własny wypracować. Więc motyw biznesu jest, bo wszystko co złe w koloniach bierze się z walk o wpływy biznesowe.

    "Gateway - brama do gwiazd" F. Pohl - główny bohater dostaje się na stacje kosmiczną, skąd korporacja wysyła śmiałków w podróże kosmiczne; za pokaźny zysk w znaleziskach; w pojazdach obcej rasy, więc swoista loteria. Nie wiadomo gdzie i jak długo będzie się lecieć. Bohater jednakże ma jeden problem; gdy już się znalazł na stacji, strasznie boi się wybrać w podróż, bo widział powrót jednej z nieudanych wypraw, a także słyszał ciekawe historię o różnych wydarzeniach. W książce nie sposób zapomnieć o biznesowym podejściu do podróży, ponieważ przez cały czas na stronicach znajdują się reklamy i ogłoszenia korporacji, zupełnie nie związane z fabułą książki, ale tworzące fajny klimat podczas czytania :twilight2:

    "Rezydent wieży" A. Tuchorski - opowieść o czarodzieju oferującym różne usługi magiczne wszelakiej klienteli. Nic dodać, nic ująć.

  7. Sądzę, iż jest to:

    Minotaur - legendarny stwór, strażnik labiryntu pod pałacem króla Minosa. Jest to stworzenie tauryczne, tzn. łączące w sobie cechy dwóch różnych istot, które da się wyraźnie od siebie oddzielić. Minotaur posiada głowę oraz dolną połowę ciała byka, natomiast ramiona i pierś ludzką. Jest przy tym agresywnym stworzeniem, posiadającym wyjątkową siłę i wytrzymałość, ale niezbyt inteligentnym. Przy spotkaniu z minotaurem należy zachować szczególną ostrożność, a także unikać gwałtownych ruchów, gdyż pomimo swej agresji, raczej nie atakuje innych istot niesprowokowany. Oczywiście od powyższego stereotypu istnieją wyjątki. Niektóre minotaury posiadły większą inteligencję od swych pobratymców, dzięki czemu zostają przywódcami lub też szamanami plemion, zaś odpowiedzialność jaka na nich spada z tego tytułu powoduje, iż chętnie się uczą i starają się zrozumieć inne ludy, z którymi sąsiadują. Minotaury jednakże, są jednocześnie tak lojalne i honorowe, jak silne; więc bardzo. Jeśli pozyska się przyjaźń jednego z nich, zawsze można na niego liczyć, a siła takiego stwora powoduje, iż jest bardzo przydatnym przyjacielem. Ta zasada działa jednakże w obie strony. Jeśli minotaur obdarzy cię przyjaźnią, będzie ci także prawie że bezgranicznie ufał, lecz jeśli zdradzisz jego zaufanie... to marny los, niegodny pozazdroszczenia cię czeka...

  8. Tłumaczenie tekstu:

    Kontrolują pogodę

    Miasto budowało

    Siedem pegazów

    Produkują tęcze

    Tylko jedna przebiła barierę

    Pod niebiosa

    Wyniosły je

    Analiza:

    Pierwszy wers odnosi się bezsprzecznie do pegazów; a także wers czwarty.

    Piąty wers to niewątpliwie Rainbow Dash.

    Z pozostałych wersów natomiast można wytworzyć ciekawe zdanie:

    "Siedem Pegazów, miasto budowało;

    Pod niebiosa, wyniosły je."

    Co bez wątpienia odnosi się do założenia Cloudsdale, a siedem pegazów być może jest nawiązaniem do najwyższych rangą kucyków, którzy postanowili założyć takie miasto, ale być może odnosi się także do siedmiu odrębnych grup pegazów, które wspólnie podjęły trud zbudowania miasta.

    Następnie, nawiązując do powyższego można dołożyć fragmenty:

    "Kontrolują pogodę, produkują tęcze."

    Co jest z kolei nawiązaniem do głównych funkcji jakie spełnia miasto oraz jego mieszkańcy w Equestrii.

    Ostatni, nieużyty wers natomiast to:

    "Tylko jedna przebiła barierę."

    Co odnosi się do Rainbow Dash, jako jedynego pegaza z Cloudsdale i w ogóle w Equestrii zdolnej wykonać "Ponaddźwiękowe Bum".

    Więc całość może wyglądać następująco:

    "Siedem pegazów, miasto budowało;

    pod niebiosa, wyniosło je.

    Kontrolują pogodę, produkują tęcze;

    Tylko jedna przebiła barierę."

    Na siłę, można by to ułożyć by się rymowało, ale wtedy składnia zdań mi nie pasuje :grumpytwi: ... chociaż, taki układ też się rymuje :NjdaT:

    Ogólnie uważam, że tekst nawiązuje do założenia Cloudsdale, a także do Rainbow Dash, która z niego się wywodzi i jako jedyna przekracza barierę dźwięku.

  9. Już na pierwszy rzut oka sprawa jest podejrzana.

    - nieznany nadawca;

    - miejscowość, której nie ma na mapie;

    - zamiast leku, złota i to nie jego samego, ale o przemieniony ołów w złoto chodzi;

    - dziwna także jest jednoczesność zdarzeń: wieści o chorobie na dzień przed listem;

    - no i groźba, że musi zareagować bo inaczej epidemia się rozszerzy.

     

    Po pierwsze Twilight zapewne sprawdzi prawdziwość plotek o epidemii. Jeśli okaże się, że są to zmyślone wieści, tym lepiej i gorzej zarazem, ponieważ:

    - ktoś nieznany próbował szantażować księżniczkę;

    - potrzebował ołowiu zmienionego w złoto;

    - groził rozprzestrzenieniem zarazy.

    A nie jest pewne, czy ten jegomość nie jest zdolny do uwolnienia epidemii w przypadku niespełnienia żądań. W takim wypadku Twilight powinna przygotować zasadzkę, wraz z przyjaciółkami na autora listu, w umówionym sekretnym miejscu i spróbować go pojmać. Jednocześnie zapewne zawiadomi o wszystkim księżniczkę Celestię.

     

    Jeśli jednakże okaże się, że epidemia jest faktem. Twilight powinna wysłać gwardzistę, pegaza (w końcu jest księżniczką) w poszukiwaniu owej miejscowości, aby potwierdził jej istnienie i skalę problemu. Jednocześnie doniesie o wszystkim księżniczce Celestii. Następnie powinna dokładnie przeprowadzić śledztwo, kto i dlaczego potrzebuje złota w miasteczku. Szczerze powiedziawszy, uczciwy alchemik czy naukowiec podał by swój adres, aby utrzymać kontakt z Twilight. Jednocześnie oczywiście dołoży wszelkich starań by wynaleźć lek na zarazę. Dalsze działania zależą od tego, kto okaże się nadawcą listu. Jeśli po prostu jakiś roztrzepany naukowiec, lecz uczciwy, to oczywiście, że można mu pomóc, ale zależy jeszcze czym chce zapłacić. Jeśli natomiast nie odnajdą w wiosce owego nadawcy, to wtedy przechodzimy do planu zasadzki, ponieważ jest tym bardziej podejrzany.

    Twilight powinna się także starać za wszelką cenę dowiedzieć czym jest ta "zapłata" i kiedy ją otrzyma.

     

    Oczywiście może się także okazać, że wspomniana wioska nie istnieje. W takim wypadku, należy przejść do planu zasadzki.

     

    Zasadzka:

    - Twilight przygotowuje zwykłe sztabki złota;

    - W tajemnicy szykuje jednakże kilka przemienionych z ołowiu, jakby się okazało, że nadawca ma jednak szlachetne zamiary;

    - Sztabki są przesyłane do odpowiedniej kryjówki, a dziewczyny; oraz zapewne obstawa straży; ukrywają się w okolicy obserwując;

    - Jeśli pojawi się nadawca osobiście, to od tego kim jest i jak zareaguje na zwykłe złoto; ponieważ zapewne zna metody odróżnienia jednych sztab od drugich; zależy czy Twilight go przeprosi za nieufność i da ołów przemieniony w złoto, czy też postarają się go pojmać;

    - Jeśli natomiast złoto po prostu zniknie, to sprawa jest jasna. Nadawca jest podejrzany i należy podjąć zakrojone na szeroką skalę działania, mające na celu odnalezienie go (nawet jeśli ma lekarstwo, to "właściwa pora" zapewne oznacza właściwą dla niego, a nie dla poszkodowanych, a "coś innego" wcale nie musi być lekarstwem, lecz równie dobrze realizacją diabolicznego planu);

    - Ostatnia możliwość, to że po złoto przyjdzie posłaniec. Działanie jak w punkcie 4 powyższego planu;

    - Następnie pojmaną osobę należy przesłuchać i albo rozpocząć poszukiwania prawdziwego sprawcy, albo spróbować uzyskać lekarstwo.

  10. Po pierwsze; chylę czoła przed pierwszym miejscem :D

    Po drugie; gratulacje dla drugiego miejsca  :NjdaT:

    Po trzecie; Oby tak dalej dla trzeciego miejsca :aj5:

    A dla wszystkich pozostałych, świetna robota. Byliśmy tak dobrzy, iż wszyscy zajęliśmy 4 miejsce :giggle:

    Muszę przeczytać te zwycięskie opowiadania, bo jakoś, póki co, nie dałem rady.

    Co do mojej pracy natomiast, to miałem nadzieję na 5/10 chociaż (zwłaszcza po jednej opinii, którą otrzymałem :MJTQO:) więc i tak jest lepiej niż sądziłem. Jestem po prawdzie bardzo zadowolony. Cieszy mnie bardzo, że faktycznie udało mi się wytworzyć klimat grimdarku (lekki bo lekki, ale zawsze :D), bo to mnie najbardziej martwiło; a limit słów faktycznie wpłynął na tempo fabuły i opisy.

    Co do przewidywalności antagonisty. To chyba najbardziej mnie irytowało w moim opowiadaniu, ale szczerze powiedziawszy, jak już zacząłbym motać, żeby nie było wiadomym kto, gdzie i kiedy; no i po co; to już na pewno nie wyrobiłbym się w limicie słów :grumpytwi:

    Wcięć nie wstawiałem tylko w elementach dialogowych. Nie wiem, może ja źle myślę, ale dialogów nie zaczyna się chyba od wcięcia? A co do angielskich dialogów, moja mea culpa, nie byłem tego świadom. Sądziłem, że opis zachowania wypowiadającego się; opisany przed wypowiedzią; powinien być w jednym akapicie z jego słowami :twilight3:

    Błędy stylistyczne i wtrącenia ze szkodą dla tekstu? Z tym jak najbardziej się zgadzam. Na szczęście błędów ortograficznych chyba nie było. Moja natura językowego estety nie pozwoliła by mi spać spokojnie, gdyby w tekście były jakieś głupie błędy :crazytwi3: (może poza dywizami na początkach dialogów, ale mniejsza już z tym). Oczywiście na stylistykę nie jestem aż tak wyczulony.

    Jednego tylko nie do końca pojmuję. Skrótowce? O jakie dokładnie chodzi? Pytam, bo przejrzałem na szybkiego mój tekst i nie dostrzegam :grumpytwi:

    W zamyśle opowiadanie miało nie tyle ukrywać złą postać, co opowiedzieć jej historię. Dlatego też, łatwo się tego domyśleć. Choć w połowie (jak zorientowałem się, jak stoję z limitem), postanowiłem to zmienić, i jak widać nie wyszło. Chyba wobec tego postaram się napisać i opublikować taką wersję, jaka miała być. Nie tylko tworzenie planu i realizacja jego (w sumie, sądziłem, iż wytkniesz mi stworzenie sporej ilości wątków pobocznych, które nie zostały wyjaśnione; choć ponoć najbardziej w pamięć zapadają historię, w których tajemnice pozostają bez odpowiedzi. Tak gdzieś słyszałem), ale także chciałem wyjaśnić, dlaczego stał się zły (to nie miała być postać typu: zło dla samego zła, lecz miała mieć powód). Nawet już zacząłem to pisać, ale stanąłem w miejscu bo czekałem na recenzję :D I chyba jednak postaram się mimo wszystko spróbować ukryć kim jest antagonista, albo przynajmniej nie mówić tego wprost :) No i czeka mnie dużo pisania, bo nie zamierzam się ograniczać z opisami, i za Twoją radą wszystko będzie działo się wolniej; czyli tak jak powinno.

    No tak, tylko że wciąż na półce zalegają mi dwa zeszyty prawie w całości zapisane innym grimdarkiem, o roboczej nazwie "Smutek"...

    Cóż, jakoś będę zatem pisał oba, w zależności od nastroju; bo każde ma nieco odmienny klimat :)

    Ale się rozpisałem...

    Jeszcze raz wielkie gratulacje, dla wszystkich uczestników i Dolara, za przeczytanie i zrecenzowanie tego :twilight2:

    • +1 1
  11. Cóż, częściowo się zgadzam, ale:

    Nie neguję twojego twierdzenia, gdyż jest spójne logicznie i rozsądne (to, że prawa to Cadance, a lewa Chrysalis), a ponadto potrafisz obronić swoje stanowisko co się chwali :giggle:; jednakże nieco przekręciłeś moje słowa. Mówiłem, iż założyć należy, że zwierciadła są przysłowiowymi "zwierciadłami duszy", które nie mogą oszukiwać. Ukazują nie wygląd zewnętrzny, a wnętrze osoby. Wtedy lewa strona nie może być Chrysalis. Ale jak już stwierdziłem, to jest najmniej prawdopodobne rozwiązanie zagadki, i nie twierdzę, że właściwe. Po prostu staram się opisać jedną z możliwości.

    Co do drugiej części wypowiedzi:

    Na jakiej podstawie sądzisz, że Chrysalis jest "nieuczoną analfabetką"? Ja bym uważał zupełnie odwrotnie; zwykle to złe postacie są bardziej inteligentne; w przewrotny sposób oczywiście; od dobrych i działają wg bardzo szczegółowych planów. Jeśli ona zamierzała podszywać się pod Cadance, to normalnym jest, iż musiała być całkiem bystrą i sprytną osobą, na tyle wykształconą by móc fałszować nawet pismo osoby, za którą się podawała, bo inaczej długo by sobie nie pooszukiwała. Umiejętności fałszerskie wymagają sporej wiedzy, wbrew pozorom. Ale to jest moje zdanie, a Ty masz swoje. Które jest prawdziwe na ten temat się nie dowiemy, ponieważ nie ma nigdzie tekstów dotyczących stopnia edukacji Chrysalis. Aha. Zło owszem zawsze musi być pokonane (w bajkach), ale zapominasz o jednym: "zło zawsze znajdzie sposób" :changeling:

    Ciekaw przy okazji jestem, jaka będzie następna zagadka :lyra:

×
×
  • Utwórz nowe...