No dobrze przepraszam, już nie będę... Postaram się zmienić, być miłym dla innych i w ogóle. Tylko nie potrafię... mam 20 lat i nigdy nie miałem żadnego przyjaciela. Wiesz na pewno, że człowiek w samotności warjuje, ja już po prostu tak głęboko mam zakorzenione pewne złe cechy, że już nie widzę niczego poza sobą. Bo nie miałem komu się poświęcić poza sobą. No i można powiedzieć, że już mi odbiło, bo piszę to tu i to na forum o kolorowych kucykah... chahah. A może ja się boję, że nie daj boże otworzę się przed kimś i jeszcze zostanie moim przyjacielem/znajomym. Już ktoś mi to kiedyś zarzucił, że się boję... A może to wina robaków w mózgu,,, kto to wie...