Nie wydaje mi się, żeby istniał jeden jedyny słuszny styl, którego wszyscy powinni kurczowo się trzymać. Nie żyjemy w końcu w głębokiej, socrealistycznej komunie. A to ciągłe szydercze odwoływanie się do mojej debiutanckiej pracy srogo zaczyna mi już działać na nerwy. Słowo daję, jeśli jeszcze raz ktoś to zrobi, zacznę rzucać mięsem. W ruch pójdą schabowe i karkówki, a i przed sięgnięciem po golonkę się nie zawaham. Zapewniam, że oberwanie golonką to nic miłego.
Mniejsza z tym, przejdźmy do samego tekstu.
Ta łatwość była w pełni zaplanowana. Luna jest u mnie władczynią Krainy Snów, dlatego też w chwili, gdy zorientowała się, że w niej przebywa, stała się tak naprawdę OP jak jasny gwint i wszyscy anieli w niebiesiech. Stwierdziłem, że byłoby nielogiczne, gdyby miała jakieś większe trudności z rozwiązywaniem zagadek. W pierwszym natomiast tkwiła tak długo, ponieważ nie była wówczas swego stanu świadoma - gdy się to zmieniło, pozostała już wyczulona i mogła ścigać prawdę jak chart myśliwski.
Tajemnicze przeczucie było związane z tym, co było pokazane w serialu, gdzie kokon Celestii był właśnie tam. Coś, co miało być rzeczywistością, a okazało się być jedynie wyśnione.
Cóż, uznałem, że z tematu "Luna odkrywa, że rzeczywistość jest snem" ciężko będzie wykrzesać coś zaskakującego, a teoretycznie znów miałem mało czasu na pisanie (w praktyce po zakończeniu pracy okazało się, iż termin publikacji musi zostać przesunięty). W każdym razie postawiłem stricte na budowanie klimatu i atmosfery.
O tym, że antologia ma skupiać teksty o nacechowaniu filozoficznym, dowiedziałem się dopiero w chwili, gdy znalazła się na forum. Spidi poprosił mnie tylko o napisanie opowiadania na wspomniany już wyżej temat... no i cóż, właśnie takie opowiadanie napisałem.
Tak, czy inaczej, dziękuję za opinie.