-
Zawartość
2849 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Dean Ambrows
-
-Nie ale mam zszarpane nerwy.- powiedział krzywiąc się i łapiąc za żebra.
-
-Jestem Norwegiem więdz proszę nie podskakuj bo łatwo mnie rozdrażnić.- powiedział patrząc na Lorence.- Mam wtedy niekontrolowane odruchy.- mówiąc to złapał za katanę.
-
-Nie. Za to zerwała ze mną laska jak tylko się dowiedziała, że jestem diabłem. Biedaczka, jest taka religijna.- powiedział sarkastycznie składając ręce do modlitwy.
-
-Fu.. Idę pogadać z moją drugą połówką.- powiedział Vergil odalając się od reszty. Vergil po chwili wrócił lekko roztrzęsiony. - Cześć. Jestem Vergil.- powiedzał podając rękę Franklinowi.
-
Wszyscy coś tu ukrywają. A szczególnie jedna osoba. pomyślał Vergil i przyjżał się Lorence.
-
Vergil założył słuchawki na uszy i usunął się na koniec grupy.
-
-Co się stało?- zapytał Vergil ze współczuciem w głosie.
-
(3-7 dni się pisze.) -A to spoko. A do szkoły i tak nie chodzę więc nie muszę nawet wracać- stwierdził żartobliwie.
-
-Mam nadzieję.-mruknął. - Pokoje będą osobne co nie?- zapytał -Nie mam zamiaru być z Jonathanem w jednym z nich.- powiedział z uśmiechem -Jestem samotnikiem. Nic na to nie poradzę.- i spojrzał na Rina
-
Bo najważniejsze to dążyć do celu.
-
-Jestem za.- powiedział Vergil wyskakując zza drzew. -A gdzie on się będzie odbywał?-zapytał z zaciekawieniem.
-
Vergil widział wszystko z dużej odłegłości. Nie poszedł na całość. pomyślał patrząc na Rina i podchodząc na pozostałych.
-
Vergil wstał. - Czas się spakować do szkoły. Nie chce mi się.- mruknął. Spakował zeszyty wziął katanę i wyszedł przed budynek i usiadł na schodach czekając na pozostałych.
-
-Powiedział co wiedział.- stwierdził Vergil zasypiając.
-
-ok. Masz obrazek.-powiedział Vergil podając mu kartkę. Byli tam narysowani Jonathan i Lorence trzymających sięza ręce. - Dla was jak byście byli razem.- powiedział z niewinnym uśmiechem.
-
-To kaj są moje?- spytał sie Vergil patrząc do swojego pustego pudełka po pizzy.
-
-Ej! Zjadłem tylko 2 kawałki.- sprzeciwił się Vergil
-
-Widze że masz z nią mały problem.- powiedział Vergil do Jonathana
-
Vergil spojrzał na nich, pokręcił głową, założył słuchawki na uszy, z plecaka wyciągnął blok i zaczął rysować.
-
-Mnie nie da się zabić. A jak da to będę walczyć do końca. Taki mamy klimat.- stwierdził Vergil z uśmiechem -Jeszczem głodny.-stwierdził Vergil wycierając twarz
-
-A czy ja coś mówię.- odezwał się z widocznym wyrzutem w głosie. -Ciągle się mnie czepiasz. Kobieto jak masz problem to powiedz!- krzyknął i wyszedł do swojego pokoju.
-
Vergil spojrzał na nich z zaciekawieniem. Czyżby kłótnia? i jeszcze raz im się przyjrzał a w szczególności Jonathanowi jakby czekał na wyjaśnienie sytuacji.
-
Zapisuje się. Zobaczę kogo mam rozgromić.
-
-To dobrze. Smacznego.- powiedział z umazaną twarzą sosem czosnkowym.
-
Vergil wstał i wziął kawałek pizzy do ust. - Dobra- stwierdził z uśmiechem. -Ale czemu z Rzymu?-spytał. Po chwili zobaczył Jonatana na piętrze. - Co tam?- spytał z zainteresowaniem.