Sante siedział cicho w pokoju z Vergilem.- To co robimy?- zapytał.- Idzie tu kilka diabłów z twojej rodziny. I dwójka z nich prowadzi Upadłego.- powiedział i napił się coli. Dante wzruszył ramionami.
Upadły zaśmiał się.- To dobrze. Bo jeszcze się przydam Dante'mu.- powiedział ściągając kaptór który zakrywał mu twarz. Był bardzo blady, przez oko przechodziła blizna jednak rysy twarzy miał ostre. Jego włosy były białe z jednym pasemkiem czarnego.- Miło mi. Azmel jestem.- przedstawił się.
[Dopiero teraz ]