-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Chłopak stał w korytarzu rozmawiając cicho z ptakiem. To było ciekawe, pomimo iż stworzenie nie mówiło, doskonale się rozumieli. Po chwili znalazłeś na dnie szafy jakąś za małą koszulę i spodnie. Powinny się nadać choć i tak pewnie będą za duże.
-
Dotarliście po kilku minutach. Chłopak zdawał się być przygnębiony, lekko zdołowany. Jednak nie dawał tego po sobie poznać na wierzchu, nie mógł. Stał za tobą czekając na to co zrobisz. Byliście totalnie przemoczeni. Ptak na ramieniu chłopaka zaćwierkał na co on zaczął grzebać w kieszeni. Wyciągnął z niego orzech laskowy i dał go Jamesowi.
-
Ptak był żywą istotą, nie mechanizmem. Chłopak zamyślił się chwilę. - Ogromny budynek, rodzice należeli do jakiejś grupy ale sam nie wiam jak na prawdę było. Poszliśmy na spacer a potem, potem był tylko proch i pełno służb. Ratownicy, policja. - mówił to z pewną trudnością. Jakgdyby zaraz miał się rozpłakać. To było pewne, że oba wydarzenia były tym samym, jednym. Co zrobisz?
-
Chłopak spojrzał na ciebie, jego oczy były zaszklone, smutne. Spojrzał na ptaka. - James, dlaczego mokniemy? - zapytał. Ptak wydał kilka dźwięków. - Ano. Od dzisiaj nie mamy domu. Rodzice zginęli w pożarze. - powiedział.
-
Shiro zmierzyła cię wzrokiem. - Statycznie rzecz ujmując niedługo całe moje ciało będzie blaszane, metalowe. W odpowiwdnich miejscach będą klapki które umożliwią naprawę. Co do pasowania. Poprostu wejdziesz, naznaczy cię mieczem i przypnie broszkę. Tyle. - powiedziała. *** Potem wracałeś do domu. Szedłeś spokojnie a przed tobą dreptał dosyć niski chłopak, bardzo mołody. Mógł mieć około 10 at. Padał deszcz. Ty miałeś parasol od Shiro ale on mokł. Na jego ramieniu siedział ptak, czyż złotawy.
-
Shiro zmierzyła cię wzrokiem. - Chodziło mi bardziej o podpalenie budynku niżeli śmierć Naho, idioto. - powiedziała patrząc na ciebie. Zebrała kilka kartek leżących na ziemi i położyła je na biórku. Spojrzała na ciebie. - Ano. Mechanizm działa sprawnie, jest bardzo wydajny. Teraz mogę spokojnie rozkoszować się życiem.
-
Dziewczyna poklepała cię po ramieniu po pierwszych słowach. Jednak słysząc o podpaleniu jej wyraz twarzy zmienił się. - Że Cooo??? Spokojnie, na pewno nikt się o tym nie dowie. Masz tego dopilnować, bo będziesz miał problem. Zanim będziesz leciał tu z pytaniem od panirazu Gubernator, czy przyjdę na bankiet po twoim pasowaniu, to raczej nie. To nie dlabyło mnie, czy cuś...
-
Shiro spojrzała na nią, mruknęła coś nie zrozumiale. - Powiedz mi tylko jedno Jinx, dlaczego za nami leziesz? Odpowiedż bo lubię nie będzie uznana za prawdziwą. - powiedziała cicho. Próbowała ukryć swoje zmieszanie do zachowania dziewczyny.
-
Shiro postanowiła zaryzykować i skoczyć na skały jako pierwsza. Statycznie, gdyby nie mieli na rękach tych bransolet byłoby łatwiej. Ezreal mógłby ich przeteleportować. Zastanawiała się tylko z jakiego powodu Jinx za nimi idzie. Trochę irytowało to Erynię. Nie wiedziała bowiem czy dziewczyna ma dobre zamiary.
-
Do pomieszczenia gdzie siedziała Shieo weszła jakaś kobieta, medyk. Po dwudziestu minutach oboje wyszli. Poszliście do pracowni dziewczyny. - To o co chodzi? - zapytała.
-
Po chwili Shiro otworzyła oczy. Nacisnęła przycisk który otworzył szklaną klapę. Wstała do siadu. Oddychała głęboko, wyglądała zdecydowanie lepiej niż wcześniej. No i nie kaszlała. - Jak długo tu jesteś? - zapytała po czym wstała. - Czekają mnie jeszcze badania więc jeśli masz do mnie jakąś sprawę, to musisz powstrzymać się jeszcze piętnaście minut.
-
W sali nie znajdowało się nic co mogłoby cię zaskoczyć. Shiro leżała na łożu zakrytym szklaną klapą. Była poddana narkozie i jeszczę się nie wybudziła.
-
Shiro postanowiła wyminąć Jinx by dostać się do Ezreala. Tylko spojrzała na nią lekko marszcząc brew. Jeśli kazano jej ich powstrzymać to mogli mieć problem. Brak magi utrudniał sprawę. Shiro próbowała wymyślić sposób by zniszczyć bransolety.
-
Lot, to było takie dziwne uczucie. Czy tak objawiała się wolność? Może. Zrobiła tak jak kazał jej Ezreal. Chyba był doświadczony w spadaniu do wody z wysokości. Trzeba było dodać to na listę pytań do zadania. Do zadania na spokojnie, kiedy indziej. Kiedy wpadła do wody, wynużyła się jak szybko tylko mogła. Spojrzała na Ezreala. - Tak. Choć muszę przyznać, że to było szalone. Chyba mogliśmy zginąć. - stwierdziła po czym się zaśmiała. Postanowiła do niego podpłynąć.
-
Doszedłeś do bazy wojskowej. Poszedłeś doa pracowni Shiro, jednak jej tam nie było. Znalazłeś jednak list z powiadomieniem, iż będzie z powrotem o godzinie 15.30, obecnie była 15.20. Pisało również, że jeśli coś jest niezwykle pilne to znajduje się w skrzydle szpitalnym na sali 15. Co zrobisz?
-
Bazyliszek uśmiechnęła się. Kiedy wyszliście Suwa mechanicznie zamknął bramę tak, by się nie otworzyła. Dziewczyna spojrzała na ciebie. - Powiedzieć ci coś jeszcze? To coś co przyniosło Naho było zwykłym automatem. Miało dokładnie nagrane kwestie i zaprogramowane co ma zrobić. Za przeproszeniem, rozpierdoliłam to zaraz gdy wyszło.
-
Bazyliszek pobiegła za nim. - Nie ma żadnego Shiro idioto! Są Shiro Okami! Białe wilki! GANG! MAM POWTÓRZYĆ CZY PODPALISZ TEN BUDYNEK W TEJ CHWILI?! - wydarła się. Była zdenerwowana twoim zachowaniem.
-
Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]
temat napisał nowy post w Galeria Chwały
[Cirilla] Gwiazdy które widziała na niebie. Były takie piękne. Kiedyś nie wiedziała jak daleko się znajdują. Jako dziecko próbowała do nich dolecieć, choć spełzło to na niczym. Zaśmiała się na przypomnienie o tej chwili. Teraz nie próbowałaby zrobić czegoś równie idiotycznego. Wiedziała, że jest to niemożliwe. Gwiazdy są przecież kulami gazowymi oddalonymi o kilka milionów a nawet bilionów i kilometrów stąd. Kto wie… Chociaż Bell mówi, że to dusze zmarłych które obserwują nas z góry. Niech myśli co chce. On zawsze opisuje wszystko tak by było pięknie i poetycko. Bez względu na to czy jest to prawdą. To jak opowieść o alikornie z pustki… *** Wydawało się jej, że mężczyzna jest spięty, że uważa jakiegoś rodzaju problem, coś nierozwikłanego. Przecież próbowała być miła. Jednak ponura natura, małomówność i to, że nie ufała byle komu zwyciężało. Może nadszedł czas by to zmienić? Tak. To był dobry pomysł. Zaczęła ostrożnie pakować skrzynki. Kiedy skończyli spojrzała na swojego partnera. Tak w sumie. Czym zajmowałeś się wcześniej? W sensie zanim zacząłeś tu pracować. Spotkałeś już tego Karola Patrisa? Jaki on jest? - zapytała. Miała nadzieję, że uda jej się rozpocząć rozmowę. Jakkolwiek nie uważałaby ją za głupią. -
- Powstrzymujesz łzy. To źle.. Cóż, życie jest okrutne. - skoczyliście po resztę. Byliście gotowi. Doszliście do ogromnego budynku ze szkła. Bazyliszek spojrzała na ciebie. - Podpalisz budynek i wybiegniesz za bramę. Wtedy Suwa ją zamknie. Kamery są zdezaktywowane. To jak, gotowy? - zapytała podając ci kartki i zapalniczkę.
-
Ostatnie Starcie [Human&Pony] [Trzecia część trylogii Wojny]
temat napisał nowy post w Galeria Chwały
[Cirilla] Spojrzała na kopyta ubrudzone nieco od krwi. Dyszała… Potwór leżący obok wyglądał przerażająco w tym świetle księżyca. Uniosła łeb do góry i spojrzała na księżyc. Kolejne zlecenie wykonane. Nie mogła się doczekać zapłaty, kiedy w końcu będzie mogła zjeść porządny posiłek. Zwykle mogła sobie pozwolić jedynie na kawałek chleba, nie zawsze świeżego, do tego trochę wody i kawałek sera. Rozmarzyła się. Westchnęła… Przez przypadek upuściła miecz trzymany w kopycie. Usłyszała brzdęk który nieco wyprowadził ją z równowagi. *** Szła za Krzysztofem niepewnym krokiem. Dalej mu nie ufała, nie w pełni. W niewielkim stopniu. Nadal czuła, że ma coś przeciwko temu by korzystała z mieczy. Szermierka była czymś co kochała, co było z nią od zawsze. Jej kroki były delikatnie, nie chciała robić chałasu, nienawidziła chałasu. Przechodziła z pięty na palce. Była nieco spięta, miało to być pierwsze zadanie. Ale przecież luzik! Nie takie rzeczy się robiło. Pytanie mężczyzny lekko ją zirytowało. Zmarszczyła lekko brwi. - Rozumiem, że kobieta z blizną na twarzy. Która walczyła z Mantikorą ma się bać pracy fizycznej? Proszę cię, chyba jednak stawiasz mnie w złym świetle. - mruknęła oschło. -
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem jakgdyby na to czekała. - Z miłą chęcią. Ale będzie ram ich zbyt duża ilość. Przydałoby się zabrać ze sobą resztę bandy. - stwierdziła.
-
Zakopaliście ciało Naho tam, gdzie dwa tygodnie temu grzebaliście Willa. Cmentarz, było tu tyle tabliczek, tyle osób zginęło. Zero zapewnił cię, że zajmie się kupnem pomnika. Zostałeś sam z Bazyliszek stojącą obok. Co zrobisz teraz?
-
Zero spojrzał na ciebie. - Nie lepiej pochować ją we wspólnym grobie z Willem? Postawiłoby się im pomnik na cmentarzu i przynajmniej jakośby to wyglądało. Okazalibyśmy by im szacunek. - powiedział. W jego głosie brzmiało lekkie zmartwienie, zagubienie, pustka. Nie wiedział co zrobić. Stanowczo tracił najlepszych członków. Nie mógł tego tak zostawić.
-
- Shiro Okami? Wschodni gang... Dosyć silny ale przecież nas nic nie pokona! Ale to oni wydziubali mi oko. Więc trzeba ostrożnie.
-
Usłyszałeś za sobą kroki. Odwróciłeś głowę by zobaczyć kto to, Bazyliszek. Spoglądała na ciebie łagodnym wzrokiem, takiego, którego od niej jeszcze nie zaznałeś. Westchnęła cicho, podeszła do ciebie i położyła ci dłoń na ramieniu. - Spokojnie, natrafiliśmy na sprawców... Shiro Okami... Cóż, odpłacimy się im za Naho i moje oko. Chodź. - powiedziała.