Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez PrinceKeith

  1. Zero przybył z jakąś kobietą jakieś trzydzieści minut później. Niestety kiedy kobieta próbowała jej pomóc, klatka piersiowa Naho przestała się podnosić. Wiedziałeś co to oznaczało. Kobieta wstała, podeszła do Zero nieco spłoszona. - Kolejna strata... - wymamtotał.
  2. Owszem, w worku znalazłeś to co myślałeś. Poturbowaną Naho. Co ciekawe miała podcięte żyły przy prawej ręce, rana była świerza. Może jeszcze będziesz mógł ją uratować przed śmiercią. Co zrobisz?
  3. Postać nie odpowiedziała. Wzięła natomiast worek i rzuciła nim w twoją stronę. Jej ruchy były nienaturalne. - Już mamy to czego chcieliśmy, możesz ją wziąć. Nie jest nam potrzebna do niczego. - ponownie usłyszałeś metaliczny głos. Potem coś w płaszczu wyszło z budynku.
  4. Spotkałeś tam postać w czarnym płaszczu. Obok niej leżał worek, nie wiedziałeś co jest w środku jednak mogłeś się tego domyślić. Postać zaśmiała się metalicznie. - Witaj...
  5. Zanim doszedłeś na miejsce ktoś szarpnął cię za ubranie i wciągnął do ciemnej uliczki. Dopiero po chwili zobaczyłeś w cieniu Bazyliszek. Wyglądała na spiętą. Wyciągnęła kieszeni dwa zdjęcia i kartkę. PodałaPo ci wszystkie te przedmioty. Zdjęcia przedstawiały poturbowaną Naho. Miała pełno sinaków, cięć, włosy miała do połowy zgolone. W liście napisane było, że jeśi chcą ją odzyskać to mają się stawić w opuszczonym budynku niedaleko centrum. Pisali też, że żądają okupu. Uniosła lekko brew.
  6. Helen zmarszczył brwi. - Artur, nie zachowuj się jak dziecko. Spójrz prawdzie w oczy, na świecie toczy się wojna. Musi jakoś umieć się obronić. - powiedział. Shiro na was spojrzała. - Jeśli mogę się wtrącić. Coś nadal znajduje się na wyspie. Artur, Helen sprawdźcie to proszę.
  7. Kolejne dni minęły spokojnie, o dziwo. Jutro miałeś zostać pasowany na rycerza księżniczki Kalypso dlatego dzisiaj miałeś wolne. Wstałeś, wykonałeś poranne ćwiczenia i zjadłeś śniadanie. Zastanawiałeś się co zrobić. Wtedy ujrzałeś niewielką karteczkę na stole. Otworzyłeś ją. Czerwoną substancją podobną do krwi była napisana na niej wiadomość "Spotkajmy się, tam gdzie byłeś z Naho po pieniądze. To pilne."
  8. Shiro nic nie powiedziała. Dalej odgrywała rolę biednej pokrzywdzonej dziewczyny, która ma zaraz zginąć. Kiedy Ezreal złapał ją za dłoń ta jak gdyby oprzytomniała. Zdmuchnęła z twarzy włosy, wolną ręką starła łzy. Uśmiechnęła się patrząc na chłopaka. Udawanie było całkiem fajne, ttrzeba było to kiedyś wykorzystać raz jeszcze. Biegła jak najszybciej mogła. Była gotowa by skoczyć przez okno. Cokolwiek by tam nie spotkała, nawet jeżeli miałaby to być śmierć. Patrzyła na Ezreala wzrokiem mówiącym, że jest gotowa.
  9. Shieo momentalnie zadrżała. Jej tęczówki wraz ze źrenicami nieco się zmiejszyły. Miała zwieszoną głowę tak, że grzywka zasłaniała jej prawie całą twarz. Wydała z siebie cichy śmiech który brzmiał raczej tak jak gdyby zaraz miała się udusić. Nigdy wcześniej jej się to nie przytrafiło. Do oczu zaczęły jej napływać łzy a ona desperacko łapała oddech. Dyszała... To wszystko przerastało jej pojęcie. To wszystko, było jakimś planem. - Więc jednak, jestem tylko pionkiem. - powiedziała drżącym głosem, ton którego używała nie można było usłyszeć nigdy wcześniej z jej ust. Było jak połączenie żalu, gniewu i jakiegoś chaosu. - Zapewne zaraz będziecie się chcieli nas pozbyć, cha? - zapytała ironicznie. - W takim razie, nie powstrzymujcie się. - Zwróciła twarz bardziej ku Ezrealowi. - Pamiętaj, że kocham cię najbardziej na świecie. - powiedziała po czym lekko się uśmiechnęła. Lekkim zdmuchnięciem odsłoniła swoje oczy by Ezreal wyczytał z nich to co chciała powiedzieć. Że muszą uciekać, teraz. Potem znowu zwiesiła głowę. Próbowała zagrać jak najbardziej realnie.
  10. Westchnęła. - Ja nie wybierałam. Dokonali wyboru za mnie bo, dałam się pokonać jakiejś bandzie... Okropnw typy... - stwierdziła. Po chwili założyła opaskę z powrotem. Westchnęła cicho.
  11. Zaśmiała się. Odpięła przepaskę by w końcu ją zdjąć. Odgarnęła włosy z oka. Teraz dojrzałeś. W miejsce gdzie powinno znajdować się oko miała wstawiony niewielki zegar. - Nie chciałam by mój oczodół pozostał pusty. Kiedyś dosyć poważnie mnie zraniono, ale to było dawno. - stwierdziła wzdychając cicho.
  12. Zawiesiła wzrok. - Nie trzeba, dzięki. - wymamrotała. Dopiero teraz zauważyłeś, że jej lewe oko które było przykryte grzywką jest zasłonię przepaską. Poczułeś chęć dowiedzenia się czemu ją nosi. Chciałeś by ją zdjęła.
  13. - Skoro chcesz. - powiedział tylko. - Ale uważaj na Bazyliszek. - powiedziała Naho patrząc na ciebie. Wyszedłeś. Szedłeś spokojnie, jednak po chwili poczułeś się obserowany. Odwróciłeś się, za tobą spokojnym krokiem szła Bazyliszek. Lekko zmarszczyła brwi.
  14. Momentalnie na ciebie spojrzała, wstała, warknęła. - Zniszczyłeś go! Niczym mi go nie wynagrodzisz! A jest zniszczony do tego stopnia, że o na prawie nie ma mowy! - powiedziała, otworzyła okno i wyszła przez nie na zewnątrz.
  15. Żadnego ruchu, ciche westchnięcie. - Nie możesz. - powiedziała dosyć stanowczo. Aedd nie do końca wiedział jak wydostać się z sytuacji, była trudnym charakterem. Po prostu położył dłoń na jej głowie.
  16. Potem usiedliście w salonie. Był tu duży stół na którym leżały papiery, Aedd sprzątnął je. Po chwili przyniósł ci wodę na Naho herbatę. Westchnął cicho. Do pokoju weszła Bazyliszek ale zachowała się tak jakby ciebie nie było. Po prostu podeszła jakdo najbliżej chłopaka i się do niego przylepiła. - Już lepiej młoda? - Nie uzyskał odpowiedzi.
  17. Mężczyzna zaśmiał się. - Zawodowi zabójcy, szpiedzy... Taki tam miniaturowy gang. Pomyśleć, że zaczęło się od wspólnej kradzieży węgla z wagonu z pociągu. - wspomniał. Naho puknęła go w ramię. - Ale najpierw znalazłeś Bazyliszka, miała amnezję więc ją ze sobą zabrałeś. - napomniała po czym ponownie suę wyszczerzyła. - Jak na obserwatora dużo wiesz. - Jak na zabójcę wiesz niezwykle mało.
  18. Chłopak stuknął kilka razy palcami o podbródek. - No to masz problem. Nawet jeśli zrobiłeś to przypadkiem. Był dla niej jedyną, ważną rzeczą. Powiedzmy, że albo z nią pogadasz. Albo już jesteś jedną nogą w grobie. Gdzie moje maniery... Wejdziesz? Napijesz się czegoś? Ty nie Naho, wiem, że zostajesz do jutra. - powiedział. Naho zaśmiała się. - Słyszałam, że wasza grupa coraz bardziej się wzbogaca. - mruknęła. - Słyszałem, że dostajesz coraz poważniejsze zadania. - powiedział. Prychnęła pod nosem. - Nie są poważne, wymagają tylko osoby spokojnej która nie jest idiotą. - stwierdziła szczerząc się.
  19. Starszy, długowłsoy blondyn o niebieskich oczach spojrzał na ciebie. - Rozumiem Naho, że on jest z tobą. Jednak wyrządził szkodę. - Po chwili spojrzał na dwóch pozostałych. - Zastanawiam się tylko, dlaczego za Bazyliszkiem pobiegł jedynie Zedd. - powiedział mierząc ich wzrokiem. Obydwoje weszli w głąb domu. - Trzymasz w ręce nóż... Cóż, przywitania Bazyliszka są bardzo miłe ale nie jest dobrą gospodynią. Pozwól, że się przedstawię, Aedd. Z kim mam przyjemność?
  20. Naho spojrzała nana ciebie. - Jestem tu co tydzień we wtorek i środę. I czuję się dobrze, mówiłam. - powiedziała. Chciałeś zrobić krok ku białowłosej jednak na coś nadepnąłeś. Kiedu zobaczyłeś co to ujrzałeś zepsuty zegarek na łańcuszku. Prawdopodobnie ty go zepsułeś. Brunetka spojrzała w twoją stronę, jej mina wyglądała tak jakgdyby zaraz miała na ciebie nakrzyczeć bądź się popłakać. Drzwi domu otworzyły się z hukiem. Weszło przez nie czterech mężczyzn. Trzej miej więcej w twoim wieku i jeden nieco starszy. Najpierw spojrzeli na brunetkę, potem na podłogę, a potem ma ciebie. Raczej nie byli zadowoleni. Tymczasem dziewczyna uciekła gdzieś ze łzami w oczach. Czarnowłosy chłopak ze złotymi oczami pobiegł za nią.
  21. Naho spojrzała na dziewczynę. Ale milczała. - Orientuj się. - Brunetka rzuciła ci pod nogi nóż biorąc kolejny z blatu. Ten był bardziej zaostrzony i posiadał wygrawerowane wzory. Wzieła rozpęd, krótka "walka". Broniłeś się ale i tak wylądowałeś na ziemi bo dziewczyna ostatecznie popchnęła cię na nią. - Myślałam, że jest silniejszy.
  22. - Tak, nie musisz się martwić. - powiedziała lekko marszcząc brwi. Brunetka przyjrzała się tobie obchodząc cię dookoła. Po chwili wepchnęła cię przez drzwi do środka.
  23. Drzwi nagle się otworzyły. Stanęła w nich dziewczyna, brunetka, zielone oczy. Rzeczą która najbradziej cię zastanawiała była blizna przez lewe oko. Spoglądała na ciebie z wyższością. Pod oczami miała nałożoną dosyć sporą warstwę czarnego cienia, takrze kości policzkowe i same policzki, ręce były nim podkreślone. Za nią stała Naho. - A więc to jest ten o którym mówiłaś? Ciekawe. - rzekła, w jej głosie było jakby nieco ironi
  24. Twoim oczom ukazał się dom, nieduży jednak bardzo inponujący. Ogród dookoła także był piękny. Nie wiedziałeś co mogła robić tu Naho.
  25. Kolejnego dnia nie było żadnego zadania. Rozgrzałeś się po czym zjadłeś śniadanie. Wyszedłeś do bazy Zero. Nie zastałeś tam jednak Naho. Dostałeś jednak karteczkę z adresem gdzie mogła się znajdować. Postanowiłeś więc...
×
×
  • Utwórz nowe...