-
Zawartość
2960 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
12
Wszystko napisane przez Dead Radio Man
-
- No to teraz wysłać im informacje żeby tu przylecieli. Poczekamy trochę, Lena mam ci coś do pokazania chodź. - Pociągnął ją za sobą do kwater sypialnych.
-
- Okej, dobra super haker z piekła zabierze się do pracy. - Artur zaczął przeszukiwać Terminal, Świniak robił to co wcześniej a Jack pomagał Anie.
-
- Chodź zobaczmy kogo uda nam się odnaleźć. - Powiedział Artur i ruszył do wyjścia z samolotu.
-
Artur podszedł do dziewczyny. - Ale teraz chyba mnie nie zostawisz przez to że jestem troszeczkę zboczony. - Powiedział i pocałował ją w usta. Gdy oderwał usta zachichotał.
-
Artur w ostatniej chwili złapał za kierownice i wyrównał lot. - Ehh Lena, nie bierz tego na serio. Poza tym każdy człowiek ma jakiś popęd seksualny, nie jest to nic dziwnego. A przynajmniej takie mam zdanie.
-
-
- Wszystkim, a i chyba nasze pierwsze spotkanie miało na to wpływ. Podczas bitwy z omnikami w pierwszej wojnie chyba przez przypadek na mnie wylądowałaś. - Zaczerwienił się tak jak kiedyś. - I wtedy ich dotknąłem.
-
- Nawet jak mi tak mówisz mam to uczucie. Oczywiście jeśli chcesz będę taki jak kiedyś. - Wymusił uśmiech na twarzy. - Chyba nigdy nie przestanę cię kochać.
-
- Chcę ale nie wiem czy mogę. Też cię kocham, ale czuje że nadal zasługuję na karę. Muszę to odpokutować, a i na głowie mamy jeszcze naszą córkę.
-
- Skąd mam wiedzieć, chyba miała męża? Po rozbiciu Overwatch się gdzieś osiedliła co nie? - Odpowiedział jej.
-
- Co nie zmienia faktu że jestem dobrym pilotem. Chyba, a może mi się wydaje ... czy Phara żyje?
-
Ana była denerwująca staruszką - pomyślał Artur i poszedł do Leny. Gdy wszedł do środka usiadł obok niej. - Jak ci idzie?
-
- Przecież ja też bezpiecznie latam, ile razy się rozbiłem? Może 2? W ciągu 250 lotów. Cóż nie będę się kłócić o to.
-
- Czemu nie ja? - Zapytał się Artur Any, Morrison wypatrzył gotowy do startu samolot i wrócił do reszty. - Ruszajmy, szybko.
-
- Postaram się. - Odpowiedział do Leny. - Dobrze ruszajmy na najbliższe wojskowe lotnisko. - Powiedział Artur i wszyscy ruszyli.
-
Artur objął Lenę ręką. - Już niestety nie mogę cię przytulać. Morrison spojrzał na Ane. - Raczej nie da rady załatwić tak że nam dadzą. Musimy coś ukraść sami bo inaczej nas oleją.
-
- Postaram się nie zginąć. - Powiedział i podszedł do niej, pogłaskał ją po głowie i pocałował w czoło. - Pamiętaj że zawsze będę nad tobą czuwał. Teraz musimy ruszać do punktu Giblarta. Nie naruszyli tej bazy a mamy tam informacje po pozostałych przy życiu agentów. Musimy się zbić w porządną grupę. - Ostatnie zdanie powiedział do wszystkich.
-
- Przecież spędzamy, a nadal jest coś nie tak. Chyba jednak coś nie tak robię? Albo nie jestem taki jak kiedyś? -
-
Artur jedynie westchnął, cóż musi się z tym zmierzyć sam. - No już, powiedz co mam dla ciebie zrobić żebyś się przestała tak dąsać.
-
Artur wbił włócznie w maszynę która po chwili wybuchła nie robiąc większego wybuchu. - Wracajmy, jest dużo rzeczy do zrobienia.
-
Artur oparł włócznię o ścianę i zaczął wpisywać kody do komputera żeby wyłączyć program. Nie szło mu najlepiej ale próbował. - Znasz się na tym? - Może potrafiła lepiej tym się zająć.
-
- Jeśli dobrze pamiętam centrala była na - 10 piętrze , czy coś zmieniono? - Zapytał się Any i w jego dłoni zmaterializowała się włócznia.
-
- Lena, jesteś potrzebna tutaj. Ci ludzie cię potrzebują - Wskazał na ludzi którzy byli w mieście - Potrzebują bohaterki, a Ana zadba o to żeby mi się nic nie stało co nie? Żołnierz położył rękę na ramieniu Leny. - Zostań, przydasz nam się. Świniak nic nie robił poza oglądaniem swojej broni.
-
- Taa, liczy się. Ale i tak nie mamy szans. Jest nas za mało. - Odpowiedział Jack. - Najlepiej będzie jak zniszczymy centrum dowodzenia omników, ich boski program zapewne gdzieś musi tutaj być. Wejdę tam z Aną a wy będziecie bronić wejścia.
-
Artur pomógł im walczyć i gdy wszystko się uciszyło wszyscy oprócz Roghoaga stali obok siebie. - Gdzieś ty był - Ryknął zły Morrison