Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  2. Ares Prime

    Nabór na MG

    Dobra, to spróbuję raz jeszcze. Doświadczenie: Siedzę w tym biznesie od lat, mam za sobą wiele ukończonych sesji, zarówno jako MG jak i gracz. Specjalizuję się w multisesjach, dla mnie to nic ogarnąć 4-5 graczy w jednej sesji. Grając u mnie wybierasz dobrą zabawę, częste odpisy, i przede wszystkim pomoc dla laików. W moich sesjach każdy powinien znaleść coś dla siebie. Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?: Głównie własne światy, ale jeśli znajdą się chętni, mogę poprowadzić sesję w realiach Wiedźmina, Transformers, TMNT, Marvel, oraz WoW. Oczywiście dla typowych kucolubów też będzie miejsce. Mistyka, fantasy, SF, kuce, i ninjaklimaty - to mogę wam zaoferować na wstępie. Dlaczego Ty?: Bo mam cierpliwość, czas, i masę pomysłów. Dla początkujących oferuję pomoc, a dla doświadczonych wyjadaczy, ciekawe sesje. Wady, zalety (swoje, oczywiście): Zalety - cierpliwy, pomysłowy, otwarty na propozycje innych, Wady - czasem może mnie nie być na GG do 3 dni, bywam trudno dostępny, co nie znaczy że olweam sobie sesje. Poprostu praca, i pisanie innych epickich dzieł też pochłania mój czas. Kontakt (mail / gg / aqq / skype): [email protected] GG - 31276107 Przykładowe WŁASNE opowiadanie: Nowy Jork, bliżej nie określona przyszłość. Od czasu swoich narodzin, Wojownicze Żółwie Ninja, byli szkoleni przez swego mistrza Splintera, do jednego, najważniejszego zadania – pokonania straszliwego, i bezwzględnego Shreddera, przywódcy Foot Clanu. Shredder dzięki swoim wpływom, i władzy, zamienił swój klan, w potężną między narodową korporację, i zaczął zdobywać coraz większe wpływy na całym świecie. Żółwie widząc jak ich nemezis zdobywa coraz większą władzę, postanowiły raz na zawsze skończyć ze Shredderem. Pewnej ciemnej, burzowej nocy, Żółwie, Splinter, włamali się do siedziby Foot Clan w NYC, i starli się w straszliwej walce ze Shredderem i jego sługami. W trakcie walki nastoletnim mutantom udało się wreszcie zabić potężnego wojownika jakim był Shredder. Lecz cena zwycięstwa była wysoka. W trakcie walki razem ze Shredderem, zginął również mistrz Splinter. To był straszliwy cios dla czwórki braci. Leonardo, jako najstarszy z rodzeństwa, wziął na swoje barki przewodzenie drużynie. Jednak ból związany ze stratą ukochanego mistrza, nadal trzymał go mocno, przez co jego przywództwo nie było dla drużyny za dobre, pomimo jego wielkich starań. Większość czasu spędzał w pokoju Splintera, medytując, i próbując nawiązać kontakt z duchem senseia. Raphael natomiast znalazł ujście dla swojego gniewu i żalu, poprzez całonocne patrole i walkę z przestępczością. Bez wytchnienia tropił, i likwidował kryjówki Foot Clan, oraz Purple Dragons, najsilniejszego gangu w NYC. Wierzył on że Splinter nadal żyje, gdyż skoro nie odnalazł ciała szczura, nadal ma nadzieje na zobaczenie swojego ojca żywego. Donatello, najinteligentniejszy z braci, zaszył się w swoim laboratorium, i bardzo rzadko z niego wychodził. Zaczął pracować nad najróżniejszymi urządzeniami, i technicznymi gadżetami. Jednak gdy był na ukończeniu jednego projektu, porzucał go i zaczynał nowy. Ciągle pracował. Żeby zapomnieć…. Mikelangelo, najmłodszy z żółwi, zdawał się przeboleć, i pogodził się ze stratą Mistrza, i jako jedyny zachował dawną pogodę ducha, i rozrywkowe usposobienie. Pomagał braciom we wszystkim, jak tylko potrafił. Był jak iskierka nadzieji i radości w tym ponurym okresie ich życia, starał się jak tylko mógł aby utrzymać rodzinę w całości. Ale niebawem i ta iskierka może wkrótce zgasnąć jeśli pozostali bracia się nie zmienią…. Ale Splinter w swojej mądrości przewidział taką ewentualność, że kiedyś może go zabraknąć. Dlatego pozostawił swoim synom tajemniczą szkatułę. Żółwiom udało się ją otworzyć. Tego dnia każdy z braci poczuł w sobie coś dziwnego, tajemniczą siłę, której nie rozumieli. Jedyną wskazówkę stanowiła notatka pozostawiona przez ich mistrza – ‘’Gdy nadejdzie czas, zrozumiecie jaką posiadacie teraz moc, moi synowie…’’. I faktycznie, jakiś czas później, czterej bracia odkryli u siebie zdolności jakich nigdy by nie podejrzewali…. Wróg jednak nie śpi. Po śmierci Shreddera, władzę nad Foot Clan przejęła jego adoptowana córka, Karai. Ogłosiła ona vendettę, i przysięgłą śmierć Żółwiom, za śmierć jej przybranego ojca. Również Purple Dragons, pod przywództwem tajemniczego Khana, stali się groźniejszymi przeciwnikami, i przejęli część terytoriów wcześniej należących do Foot Clan. Choć obie organizacje walczą ze sobą, to mają jeden wspólny cel – zabić Żółwie. Jednak dzieje się też coś innego. Nad Nowym Jorkiem gromadzą się czarne chmury, dosłownie i w przenośni. Słońce prawie tu nie dociera, zaś w powietrzu wisi ciągle widmo tajemniczego zagrożenia. Dodatkowo pewnej nocy, do portu przybywa kontenerowiec, na którego pokładzie znajdują się NMutants, grupa tajemniczych mutantów z Europy. Ich pojawienie się jest równoległe z pojawieniem się tych dziwnych zjawisk nad miastem. Kim oni są? Jakie mają zmiary, i co planują… nie wiadomo. W obliczu takich zagrożeń, Żółwie muszą się zjednoczyć… albo inaczej zginą.
  3. - Dobronoc... łobudź mnie jak tamci będą wstawać.- bruknąłem, po czym otworzyłem drzwi i wszedłem do środka pokoju. Tam wreszcie z ulgą, rzuciłem na podłogę swój ekwipunek, topór, i zdjąłem swoją zbroję. Od razu żem się poczuł o 20 kilko lżejszy. Uwaliłem się na barłogu, i przeciagnąłem się aż kościka mi zatrzeszczały. Trzeba wypocząć, bo łowy na smoka to ni przelewki. W końcu ta bestja chędożona, odważyła się napaść na centrolot, znaczy się że musi być silna. Utnę sobie drzemkę, a jak ten gbur mnie nie obudzi jak mu kazałem, to mu zęby powybijam, i wtedy dopiro będzie miał powody do zmartwień. I wszytsko fajnie... tylko zacnej, i nadobnej klaczy brak w tym łożu... eh...
  4. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    Albo ona jest na mnie obłędnie napalona, albo za długo była wyposzczona... Nieważne, jak mówiełm nie dam się złapać, ani skrzywdzić kogo kolwiek z naszej trójki. Ta wysepka wygląda dość... inreresująco, ale to może być pułapka. Multi chce mnie, to pewnie jedna z jej sztuczek. - Lećmy w stronę tej zielonej wysepki, ale nie zatrzymujmy się!
  5. - Może że i rocja... to jeszcze po maluchu, i do wyra. Trza się wyspać zanim na gadzinę pójdziemy. - odparłem wzruszając ramionami, i kilkoma głębszymi wydudlałem zawartość swojego kufla, aż trochę pociekło mi po brodzie. - No, miło było wos poznać chłopy. Wstałem od stolika i zabrałem swoje toboły, i broń. - No, panie kylner, prowadź do jakiej kwatery. - rzuciłem do karczmarza, płacąc mu za posiłek, kolejki i za pokój.
  6. - Ano, nie bez powodu... - odparłem z niedowierzaniem. Cholibka, dawno żem nie przegrał, ale z takim przegrać to żoden wstyd. - Słowo się rzekło, a Łamignat słowa dotrzymuje! Stawiom wom kolekjie chłopoki, jak obiecałem. Po czym trochę nie chętnie wołam karczmarza, aby przyniósł do naszego stolika kolejkę kuflów z cydrem.
  7. - Hue hue hue... no dawaj wielgoludzie... - odparłem z zawadiackim usmieszkiem, ale skupiłem się, wiedząc że to będzie dużo cięższy przeciwnik niż młody Milo. Chwyciłem go za kopyto i sam napiąłem mięśnie. Niech zaczyna, Olo Bonecrusher nie z takimi sobie radził!
  8. - Dzięki za rozgrzewkę młody. - odparłem do Mila. - No ni smuć się, to żoden wstyd przegrać z Olem Bonecrusherem. Musisz wincej ćwiczyć, po parę masz w kłopytach. Dobra, to który następny co? A może zmiękły wom fujarki, ha?
  9. Rozdzielanie się nie jest mądre. Twi mogłaby mnie przenieść, ale nie zostawię dwóch klaczy samych sobie w tym zamczysku. Chyba najrozsądniej będzie aby wrócić do zbrojowni i tam poszukać czegoś przydatnego. Wstałem i podszedłem do dwójki towarzyszek. - Pójdziemy do zbrojowni, może tam znajdziemy coś przydatnego. Odpocznijmy jeszcze chwilę, potem ruszymy. - oznajmiłem. - Derpy... jak się trzymasz? - spytałem z troską szarą pegazicę.
  10. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    - W górę! W górę! - zawołałem do księżniczki, i rozłożyłem swoje skrzydła, aby wzbić się w powietrze. - Twilight, trzymaj się mocno. Może trząść! Nie mogę dać się złapać tej wiedźmie. Nie dam się, i nie pozwolę jej skrzwdzić moich towarzyszek.
  11. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  12. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    No wreszcie znalazła się zguba, tylko czasu na wyjaśnienia brak. Łapię w biegu Twi, i wrzucam ją na plecy, po czym zwiewamy dalej.
  13. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    - Kurczę, myślałem że dłużej będzie nie przytomna... - syknąłem. I pognałem za księżniczką, nie odwracając się ani razu. Do czego to doszło żebym uciekał przed klaczą... Wolę nie myśleć co będzie jak nas dopadnie. Byle znaleść Twilight, i uciekać jak najdalej.
  14. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    - Księżniczko, jak dobrze znowu cię widzieć... - odparłem z uśmiechem kłaniając się lekko. - Nic mi nie jest, dziękuję za troskę, ale musimy stąd uciekać jak najszybciej. Co do Multi... widziałem ją. Jako dorosłą klacz. Związała mnie i Próbowała... no..nieważne. Udało mi się ją ogłuszyć, i uciec. Nie wiem jak długo bedzie nie przytomna. Bierzmy Twilight i uciekajmy, byle jak najdalej od tego miejsca.
  15. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    Uderzać znienacka, mocno i szybko. Ależ ja to lubię. Mam nadzieję że jej śliczna, pusta głowa będzie ją bardzo boleć. Gdy wreszcie się uwolniłem, usłyszałem jak ktoś krzyczy moje imię. Od razu postawiłem skrzydła, i w pierwszej chwili byłem gotów ruszyć za tymi słowami, ale gdy spojrzałem na Multi... Zostawianie za plecami tak groźnego wroga, to głupota. Nie mogłem dalej ryzykować, ona się ocknie i będzie nas ścigać. Dletego... muszę temu zapobiec. Raz na zawsze. Podszedłem do niej, i chwyciłem ją jednym kopytem za róg, zaś drugim, za głowę. - Wybacz Multi. To nic osobistego... - powiedziałem cicho do siebie, i już chciałem skręcić jej kark, gdy zamarłem. Wiem że to złe... ale ona sama jest złem. To morderczyni, tak samo jak jej braciszek Noc. Ale... ale co powiedziałaby księżniczka Luna gdybym zrobił coś takiego. Nie byłbym lepszy niż Multi, zabijajac przeciwnika któy nie może się bronić. Nie. Nie mogłem. Poprostu nie mogłem. Nie jestem mordercą. Z ciężkim westchnieniem zostawiłem nieprzytomną klacz, i wybiegłem z namiotu, wzbijajac się w powietrze, i podążając za owym szeptem.
  16. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    Sory, skarbie. Nie jesteś w moim typie. Zwłaszcza że pamiętam jak pod dotykiem twoich kopyt więdła trawa, więc nie chcę myśleć co potrafią twoje usta. Hm... tak się chcesz bawić? Dobrze, dam ci takiego całusa że długo popamiętasz. - No... skoro tak ładnie prosisz... - jęknąłem służalczo, udając że poddaję się jej urokowi. Odchyliłem głowę najbardziej jak potrafiłem, i z całej siły uderzam ją czołem, prosto między oczy, tak aby ogłuszyć tą wiedźmę.
  17. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    - Eeee.... no... ładna jesteś...- zdołałem jedynie z siebie tylko tyle wydusić jak na razie. Trzeba przyznać... wygląda ślicznie. Ale momentalnie oprzytomniałem, przypominając sobie słowa księżniczki na jej temat. - Po co to wszystko?! To jeszcze jedna próba? Jeśli myślisz że zdradzę księżniczkę Lunę to się mylisz! Zawsze będę wierny wyłącznie jej, i tylko jej! Co z nią zrobiłaś? Co zrobiłaś z księżniczką Luną! - szarpnąłem się raz jeszcze, próbując się uwolnić. - Jeśli skrzywdziłaś ją, albo Twilight, to nie ręczę za siebie!
  18. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    Teraz to przeszedłeś samego siebie... szacun. ____________________________________ - Że. Co. Proszę?! - spytałem z coraz to bardziej rosnącym niedowierzaniem. Nie żebym nie uważał się za przystojnego ogiera, ale ta sytuacja zaczeła mnie przerażać. Przechodziły mnie dreszcze, gdy Multi dotykała moją pierś. I to nie jak źrebię, tylko jak dorosła klacz. - Co... co ty wygadujesz. Przecież ty jesteś dzieckiem... - szarpnąłem się próbując odepchnąć kopytko Multi z dala od siebie. Rany co jej do głowy strzeliło...
  19. Uśmiechnąłem się cwaniacko, i też położyłem kopyto na stół. - A ty poznoj siłę, kucy ze Wschodnich Gór, gołowąsie! - rzuciłem, i chwyciłem mocno kopyto młodego i zacząłem się z nim siłować. Najpierw aby poznać jego siłę, trochę go pomęczyć, a potem jednym ruchem przewalić go tak, ażeby zleciał z tego swojego krzesełka!
  20. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    Ah... moja głowa... mogłem się spodziewać że tak będzie. Najgorsze było to że nie widziałem w pobliżu ani Twi, ani Luny. Co ta mała mogła z nimi zrobić. No super jeszcze mnie związała...ale chyba zdołam się uwolnić. A potem tu weszła. Ta mała, podła, trucicielka... i jeszcze szczerzy się jak głupi do sera. - Niezbyt przyjemnie. - odpowiedam spokojnie. - Mogę wiedzieć czemu nas uśpiłaś, i przywiazałaś mnie do słupa?
  21. Ares Prime

    Dyskusje

    Dobra dobra... a czy w takim razie mógłbym jeszcze raz wysłać podanie? Nie znalazłoby się miejsce na choć 1 multi sesję którą chciałbym poprowadzić?
  22. - A no do smoka... chędożona gadzina poniosła łapsko na Centerlot, to mu tą łapę trza odrąbać! Trza pokozać że z kucami się nie zadziero bez karnie. Dubra, kuniec uprzejmości. Skoro takie wojowniki jesteśta, to dawajcie, siłujemy się na kopyto! Zwycięsca stawia kolejkie. Chyba że boita się przegrać z mniejszym przeciwnikiem.
  23. - A no macie gościa. Olo ''Łamignat'' Bonecrusher, się kłania. - i faktycznie lekko się ukłoniłem przez grzeczność. - A widzę po waszych mordach, żeśta wojaki z północy, co z ni jednego pica chleb jedli.
  24. Łowcy smoków tia? No to zobaczmy z kim Olo będzie musiał współpracować. Wypiłem kilkoma głębszymi zawartość kufla (swoją drogą całkiem niezłe toto), i odstawiłem go na ladę. Podchodze bliżej gromady, jeśli będzie tam wolny stołek, to przysiadam się do nich, jeśli nie, to biorę stołem z innego stolika i tak się przysiadam, bo nie będę stał samotnie, jak ten cieć przy hałdzie żwiru.
  25. - Chłopie, ja nic żem nie jodł cały dzień, ni będę marudził. Daj co jest, byle smaczne i jadalne. A widze po twujej gębie jakby ci kto za skórę zalozł. To tamte łobszczymury, nie? - wskazałem brodą na biesiadujących. - Zwykle karczmorze są uprzejmi, dla tych co zostawiajom w ich kiesie piniądze.
×
×
  • Utwórz nowe...