Skocz do zawartości

Cirth

Brony
  • Zawartość

    282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Cirth

  1. Pierwszą rzeczą, jaką zauważył Arevar, były lecęce w jego stronę, jego własne pociski. Doskonale jednak znał naturę własnych zaklęć - pociski były niekierowane, ani na nic się nie namierzały. Leciały po równej prostej. Zawsze. Uniknięcie ich nie było zbyt trudne, zważywszy na ich charakterystyczny dźwięk oraz kolor. Po chwili znów leciały wprost na przeciwnika. Kolejnym ruchem czarodzieja było ponowne wzniesienie bryły lodu spod ziemi. Zrobił to jednak nieco inaczej - bryła było o wiele mniejsza, ale też wyskoczyła na pewną wysokość w górę. Na chwilę, zanim dotarła do najwyższego położenia, otoczył ją bańką cieniuteńkiej warstwy próżni - ochrona przed eksplozją. Kiedy bełt trafił w blok będący jeszcze w powietrzu, mag zamachnął się dosyć mocno, na co plugawiona już bryła z opóźnieniem poleciała do przodu, prosto na przeciwnika. Arevarowi udało się ochronić swoją część areny przed splugawieniem - choćby i na jakiś czas. Natychmiast jednak pojawiło się nowe zmartwienie - gwałtownie spadająca temperatura. Kiedy była na tyle niska, że jego oddech zamieniał się w kłęby pary, otoczył się około pięciocentymetrową sferą ognia. Temperatura powoli wracała do normy. Czarodziej musiał odpowiednio manipulować intensywnością płomieni - musiała być w sam raz, by kontrować zaklęcie przeciwnika, a jednocześnie nie mógł przesadzić, by nie zamienić się w kupkę popiołu. Kiedy wyczuł, że temperatura przestała spadać, zamienił bańkę w powietrzu na okrąg ognia trzymający się podłoża, osiągający jakieś 10 metrów średnicy. W ten sposób zdobył trochę przestrzeni o znośnej temperaturze. Przy okazji mogła to być całkiem skuteczna osłona przed kolejnymi przywołańcami. Jego następnym ruchem było rzucenie niewielkiej, fioletowej kuli wprost na splugawiony teren. To zaklęcie zazwyczaj z powodzeniem rozpraszało magię wrogiego czarodzieja - czy to jakieś wzmocnienia, czy to czary działające na pewien obszar. Czy zadziała i tym razem - Arevar sam nie wiedział. Następnie mag skierował dłoń na ścianę obok - natychmiast coś na jej powierzchni strzeliło. Prostym gestem poprowadził zjawisko w stronę sklepienia areny, centralnie nad przeciwnikiem, orając je dość głęboko. Przypominało to trochę toczenie śnieżnaj kuli na bałwana. Uformowana z odłamków duża, lodowa bryła, pokryta była wystającymi kolcami. Natychmiast zaczęła szybko spadać na nieumarłego. Jego ostatnim ruchem było posłanie w stronę przeciwnika żółtej sfery. Miała za zadanie utworzyć plątaninę grubej pajęczyny, która znacznie krępowała ruchy. W połączeniu z panującym mrozem, natychmiast by zamarzła, uniemożliwiając je praktycznie całkowicie. - W istocie - odpowiedział na słowa nieumarłego z lekko wymuszonym spokojem. Jednak nie dało się ukryć ciężkiego oddechu.
  2. Arevar, słysząc bardzo charakterystyczne huczenie ognia, wychylił się zza muru. Dostrzegłszy po chwili lecące w jego stronę kule niebieskiego ognia, stanął na równe nogi. Po chwili namysłu, objął magią ściany areny razem ze swoim lodowym blokiem i zaczął odłupywać od nich niewielkie fragmenty, choć w masowych ilościach. Zaczął ostrzeliwać kule lodowym gradem, a te, jedna po drugiej, eksplodowały niebieskim ogniem. Choć były jeszcze zbyt daleko, by zadać czarodziejowi poważniejsze obrażenia, on i tak poczuł kilka fal gorąca. Po chwili wstrzymał ostrzał, by sprawdzić, ile jeszcze kul leciało w jego stronę. Poza tym nie chciał zbytnio zniszczyć konstrukcji samej areny. Zostały trzy kule. Postanowił trzymane jeszcze, odłupane już fragmenty posłać w pewien punkt. W punkt, z którego przed chwilą wystartowały kule ognia. Wyniszczony poprzednim działaniem maga, lodowy mur został z trudem uniesiony, a następnie ciśniętny z bezwładem przez arenę, wprost na kule. Dało się usłyszeć trzy kolejne eksplozje. Arevar odetchnął lekko. Całkiem nieźle sobie z tym poradził, a do tego niedawne wrzaski przeciwnika nawet nieco go rozbawiły. Postanowił tym razem ograniczyć się do czegoś prostego. Wyciągnąl rękę przed siebie, z wyprostowanymi palcami wskazującym i środkowym. Wystrzeliło z nich kilka długich, zielonych smug. Leciały z dość dużą prędkością w stronę Rexa. Następnie, korzystając z okazji, rzucił na podłoże wokół siebie trzy runy.
  3. Arevar zaczął znów się denerwować, sytuacja skomplikowała się. Kusznicy - bełty niemal na pewno były zbyt szybkie, by na bieżąco móc się przed nimi obronić. Przez mgłę ich skrywającą byłoby to jeszcze trudniejsze. No i jeszcze pociski. "Sprowadzanie" pomyślał, widząc, jak często jego przeciwnik posługuje się tą szkołą. Osobiście niezbyt za nią przepadał. Wracając do obecnej sytuacji - był niemal przekonany, że jego przeciwnicy go widzą, pomimo mgły. On jednak, mimo największy wysiłków, nie mógł dostrzec nic. Przeciągłym ruchem lewej ręki wywołał w bliskiej odległości od siebie ukośny strumień silnego wiatru, mającego za zadanie zmianę toru lotu bełtów. Utrzymując czar jedną ręką, w drugiej uformował kilka niewielkich, lodowych odłamków. Kiedy mógł wreszcie dojrzeć nadlatujące pociski przeciwnika, posłał wprost ku nim własne, tak, by uderzyły pod kątem, z jak największą siłą. Ostatecznie w stronę Arevara poleciało co najwyżej kilka drobin lodu - większa część pocisków została skierowana zupełnie gdzie indziej. Z przenikliwym chrupnięciem, rozprysnęły się przy zderzeniu ze ścianą. Zaraz potem usłyszał świst. Po nim drugi. Arevar z początku nie wierzył we własne szczęście - bełty przeleciały ledwie parę centymetrów od niego, wbijając się w ścianę za nim. Albo strumień wiatru był za słaby, albo to te kusze były takie silne. Wiedząc, że ma chwilę, zanim nieumarli przeładują, oddalił się jak tylko mógł od mgły. Ruchem obu rąk wysunął z podłoża gruby, zakrzywiony, lodowy mur, wysoki na jakieś półtora metra. Czarodziej przyklęknął, chowając się za nim całkowicie. Był już całkiem nieźle zmęczony, tutaj choć przez chwilę odetchnie. Jednak w głowie zaświtał mu jeszcze jeden pomysł. W jego dłoni błysnęła mała, świecąca właściwie na biało sfera. Z każdą chwilą powiększała się, iskrząc i strzelając promykami światła. Kiedy osiągnęła już jakieś 15 cm średnicy, była zbyt niestabilna na dalsze dokładanie energii. Cisnął ją z całej siły we mgłę. "Tylko czekać" pomyślał ciężko zdyszany teraz mag. "O proszę, jest" dodał po chwili, zauważając snop bardzo jasnego, ciepłego światła dobiegający zza jego okopu. Światło, energia pozytywna, ogień. Nieumarli byli na te rzeczy niezwykle wrażliwi.
  4. Jedną z rzeczy, które zauważył Arevar, było to, że Rex co jakiś czas po prostu się odzywał - w przeciwieństwie do niego. Nieumarły okazywał się być milszy od niego samego. A może to tylko zmyła? Choć mimo to, nie zaszkodziłoby lekko się wyluzować. "Ciekawe, kurde, jak..." odpowiedział w myślach, widząc szarżującego templariusza w ciężkim pancerzu i toporem bojowym w dłoni. Musiał działać. Niemal w ostatniej chwili wykonał odskok po ukosie - w tył i w lewo. Zaraz potem skierował dłoń na zostawione uprzednio pęknięcie w podłożu, dostarczając mu energii. Wzniósł dłoń w prostym geście w górę, a z pęknięcia pionowo wystrzelił jaskrawożółty pocisk. Było już prawie za późno, templariusz już wychodził znad pęknięcia. Nieumarły został brutalnie porażony zaklęciem, wznosząc się bezwładnie na parę metrów w górę. Wylądował z głuchym łomotem, sparaliżowany. Teraz już praktycznie nieszkodliwy. - Teraz ty - powiedział, postanawiając wycofać się do obrony. Przeszedł jeszcze trochę w bok, niechętny, by stracić za bardzo przywołańca z oczu. Wzniósł ręce do położenia defensywnego.
  5. Arevar lekko zdziwł się, że templariusz przyhamował. Był pewien, że się na niego rzuci. Jednak był przygotowany i na to. Właściwie, to mu ułatwiło zadanie. Skóra czarodzieja zaczęła lekko zielenieć, szczególnie w okolicy gardła. Kiedy po chwili był już gotowy do rzutu, zrobił krok wprzód. "Stin" - wypowiedział całkiem głośno, wysyłając z ust, razem z falami dźwiękowymi, dwie, malutkie, ciemnozielone sfery. Jego skóra wróciła do normalnego odcienia. Kule poruszały się bardzo szybko, templariusz nie miał szans, by ich uniknąć. Trafiając w dzierżony przez niego topór, przekazały mu mnóstwo energii mechanicznej. Wystrzelił z rąk nieumarłego, a po chwili bardzo szybko wirując, leciał wprost na przeciwnika stojącego dalej.
  6. - Bądź i ty! - odrzekł, lekko drżącym głosem. - Zachowaj jednak rękawicę! Mnie się nie przyda - odparł, bardzo niechętny, by choćby dotknąć rzeczonego przedmiotu. A nuż to pułapka? - Jestem Arevar - powiedział. - I niech pojedynek się zacznie! - To nieuniknione. W końcu musi zacząć walczyć. Z łomoczącym wciąż sercem, wykonał krótki zamach prawą ręką, czym wprawił powietrze w ruch, posyłając na silnym wietrze rękawicę z powrotem do przeciwnika. Zaraz potem wziął zamach lewą ręką, która zaczęła lekko lśnić na purpurowo. Z wyprostowanym ramieniem zrobił obrót wokół własnej osi, a kiedy lśniący punkt znalazł się z powrotem w początkowym położeniu, oderwał się. Fioletowy pocisk leciał w stronę przeciwnika po delikatnym łuku, zostawiając za sobą ledwo zauważalną smugę. Leciał ze stosunkowo niewielką prędkością. Czarodziej chciał tylko sprawdzić, z kim ma do czynienia. Odetchnął wewnętrznie, widząc, że rzucił czar całkiem celnie. W czasie rzucania zaklęcia, prawie niezauważalnie podniósł, a następnie opuścił piętę. Na podłożu pojawiły się malutkie, lekko lśniące pęknięcia. W tym momencie Arevar zaczął się zastanawiać. Co wiedział o nieumarłych? Na co były szczególnie wrażliwe, a na co odporne? Jak ten konkretny osobnik się zachowa? Czy był wystarczająco ruchliwy, by skutecznie unikać ataków, mimo ciężkiego opancerzenia?
  7. Młody, choć dość wysoki mężczyzna wkroczył na arenę. Jedną z rzeczy, które zwracały na niego uwagę, był jego ubiór. Zazwyczaj magowie wyobrażani są jako przyodziani w sięgające do samej ziemi szaty czy togi. On jednak był bardzo niechętny tego typu rzeczom - a nuż się o coś takiego potknie i zabije, zanim pojedynek w ogóle się zacznie. Ubrany był w dobrze dopasowaną do ciała, utwardzaną skórznię, w kolorze czerni. Nie zapewniała zbyt dobrej ochrony, jednak praktycznie nie krępowała ruchów, a to było najważniejsze. Drugą z tych rzeczy był jego wyraźny niepokój - wręcz strach. Cały delikatnie drżał. Szczególnie ręce, gdy próbował wykonać delikatniejszy nimi ruch. W końcu to jego pierwszy poważny pojedynek. Stresował się niemiłosiernie, nie dziwota. To nie było to samo, co w bezpiecznych murach akademii. Tutaj nic nie było starannie zaplanowane i pozabezpieczane setki razy. Tutaj w razie czego musiał umieć obronić się sam. Arevar stanął w końcu w miejscu, oczekując przeciwnika.
  8. Witajcie! Początkowo była tu informacja o pierwszym leszczyńskim minimeecie, jednak później temat przemianowany został na taki o bardziej ogólnym charakterze, a do tego taki post średnio pasuje Temat ogólny mający na celu wymianę informacji odnośnie dziejów leszczyńskiego fandomu oraz organizowanych ponymeetów. Grupa na fb: https://www.facebook.com/groups/518216578382186
  9. Cirth

    Witajcie

    Witaj! Standardowo, parę pytań: Ulubiona postać MLP? Najlepszy Twoim zdaniem sezon? Historia do XIX wieku powiadasz. A jak tam z II Wojną? Pozdrawiam i zostań z nami na dłużej!
  10. Cirth

    Hej :)

    Witamy! Ulubiona postać z MLP? Ulubiony antagonista? Odcinek? Grasz w coś? Zostań na dłużej, baw się dobrze i pozdrawiam
  11. Korzysta ktoś z aplikacji Poweramp na androida? Dobrze się sprawuje?

  12. Cirth

    Eee...witam

    Witaj! Jedno pytanie: ulubiona postać z MLP? Zostań na dłużej i baw się dobrze. Pozdrawiam!
  13. Cirth

    Dobry!

    Witaj na forum! Standardowo pytanka ode mnie: Czytasz książki/fanfiki? Masz jakieś ulubione? Ulubiona postać z MLP? Ulubiona zła postać z MLP? Baw się dobrze i pozdrawiam!
  14. Może i nie jest to żadne konkretne odniesienie, ale pewna postać z LoLa (a raczej kwestie przez nią wypowiadane) bardzo przypomina mi Nightmare Moon. Posłuchajcie tylko: Moim zdaniem równie dobrze te kwestie mogłyby być wypowiadane przez Klacz w Księżycu. No i ten głos - dużo lepiej by pasował niż oryginał.
  15. Cirth

    Hej :)

    Witaj na forum i baw się dobrze! Za co najbardziej lubisz Lunę? Ulubiona postać z Mane 6? Czytasz książki/opowiadania fanowskie? Pozdrawiam.
  16. Cirth

    Czy Equestria istnieje ?

    Polecam artykuł "Twierdzenie o nieskończonej liczbie małp" od cioci Wikipedii. Jeśli założymy, że liczba równoległych do naszego wszechświatów może być nieskończona (gdzie każdy może mieć własne prawa fizyki - choćby i planety z sera ), to zadziała owe twierdzenie (lub prawo wielkich liczb, ogólniej). I wtedy wystarczy dobrze w tych wszechświatach poszukać. Kiedyś może trafi się Equestria
  17. Książka dotarła bezproblemowo, cała i zdrowa. Na moje oko wszystko zdaje się być w porządku (poza tymi zgrzytami w spisie, które mi nie przeszkadzają ). Dzięki za inicjatywę i pozdrawiam!
  18. Po niedługiej (bardzo śmieszne) przerwie, jest i rozdział jedenasty. Z góry mówię, że nie wiem, kiedy pojawi się następny. Za utrudnienia przepraszamy.
  19. Jestem posiadaczem słuchawek Razer Electra od jakichś 2 lat. Kupiłem za namową paru znajomych i nie zawiodłem się, szczerze powiedziawszy. Co prawda nie jestem specem w tej dziedzinie, ale moim zdaniem ogólne brzmienie jest w porządku; do największych zalet należą na pewno bas oraz dobra izolacja. Wady to chyba słabiutkie wysokie tony, no i prawdopodobnie cena. Prawdopodobnie dlatego, że, jak już wspomniałem, nie znam się na słuchawkach i średnio się orientuję w ich cenach. Takie mam pytanko. Te słuchawki służą mi już jakiś czas i mam nadzieję, że jeszcze co najmniej drugie tyle. Ale gdybym musiał znaleźć sobie jakieś inne (tfu tfu), to co byście polecali? Najbardziej chodziłoby mi o, co oczywiste, jakość dźwięku, żeby uszy się nie męczyły oraz izolacja (o ile te dwie rzeczy idą ze sobą w parze). Priorytet wg kolejności. Cena myślę nie więcej niż 300 złociszy. Słyszałem na przykład pochlebne opinie o Sennheiserze HD 201 i bardzo dobrym stosunku jakość/cena. Jakieś rady? @Down: Porozglądam się jeszcze za czymś. Dzięki!
  20. EDIT nr 82177: Psują mi się posty ;-;
  21. Improwozacja. Coś bym w końcu wymyślił Co byś zrobił/a, gdyby prawdziwa Luna odwiedziła Cię we śnie?
  22. Wnerw, bo znając moje szczęście akurat musiałbym zrobić coś ważnego A później pewnie znalezienie sobie innego zajęcia czytaj gra na komórce Co byś zrobił/a, gdyby w środku nocy ktoś dostarczyłby zamówioną trzy dni wcześniej pizzę?
  23. N: Ten, co się snuje. Takie mam pierwsze skojarzenie A: Radioaktywność - przypomina Fallouta czy Stalkera, ogólnie post-apo. S: ♪ And it burns, burns, burns... ♪ Ukryty link do Steama oraz całkiem ciekawe cytaty. Poza tym wyczuwam fana lotnictwa U: Nie znam bliżej, choć sprawia wrażenie miłego i uprzejmego usera. Sporo wie nt militariów, z tego, co zauważyłem Too late N: Uzależnienie od hugów, a sir nadaje epickości A: Sugarbelle. Jedna z najładniejszych postaci w mlp, moim zdaniem. No i ta purpurowa kolorystyka. S: J.w. Hnnng... U: Z tego, co zauważyłem jest miły i przyjacielski. Lubi hugi i stara się być dobrym userem. Dobrze mu to wychodzi
×
×
  • Utwórz nowe...