Skocz do zawartości

Flashlight

Brony
  • Zawartość

    129
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Flashlight

  1. Tytuł: Pożegnanie idolki Tagi:[Oneshot] [Random] [Sad] Autor: Flashlight Korekta: Świeży rekrut Po pozbyciu się wielu problemów, przeczekaniu niezliczonych opóźnień i pokonaniu wszelkich innych przeszkód udało się dojść do końca. Teraz z przyjemnością mogę pokazać nieco rozszerzoną i poprawioną wersję opowiadania, które zostało napisane na XVII edycje konkursu literackiego. Życzę miłej lektury Pożegnanie idolki
  2. Puki co wszystko przeczytane. Tak więc zaczynam: Człowiek w Equestrii, zamiana w kucyka i tego typu motywy, jak już wcześniej wspominano, są dość oklepane i ciężko wyciągnąć z nich coś więcej. Co prawda w tym opowiadaniu czuć pewien powiew świeżości, ale jednak to za mało żeby mówić o przełomie. Fabuła natomiast wydaje mi się dość prosta, ale za to spójna. Widzę, że coś wynika z czegoś. Przeszłość głównego bohatera oddziałuje na na jego teraźniejsze poczynania. Wszystko łączy się w spójną całość, czego skutkiem jest przyjemna historia. Też zwróciłem uwagę, że mimo iż opowiadanie jest proste, to nie ogranicza się do wątku głównego, a rozwija się o kilka wątków pobocznych, na których kontynuację czekam z ciekawością. Historia prowadzona jest dobrym tempem. Nie za szybkim, ani nie za wolnym, dzięki czemu czytelnik spokojnie przechodzi do kolejnych wydarzeń. Też ukazanie kolejnych wydarzeń jako retrospekcji bardzo przypadło mi do gustu (może dlatego, że sam w podobny sposób pisałem swoje pierwsze opowiadanie? Może ze względu na małą popularność takiego środka?). Co do głównego bohatera mam dość mieszane uczucia. Co prawda czuć, że jest osobą skrzywdzoną przez los, przez co staje się zły, ale z drugiej strony jest też po części dobry. Tak naprawdę określiłbym go jako dobrego chłopaka, który został zahartowany przez ciężkie życie i robi złe rzeczy w tedy gdy niema innego wyboru. Nie zrozum mnie źle, główny bohater dobrze się spisuje w swojej roli, ale jest taki strasznie czarno biały, a przydałoby mu się więcej szarości. Taka luźna sugestia na przyszłość, bo teraz zmiany na siłę wyszłyby głównemu bohaterowi na złe: Powiedzmy, że gdyby sam byłby przekonany o tym, że jest zły do szpiku kości, a wszelkie dobre uczynki jakie robi, robił by dla własnego zysku. Jednak drobne przejawy altruizmu wskazywałyby, że jest w nim pierwiastek dobra, mimo iż samby temu zaprzeczał, jednak potem odnalazłby w sobie dobro. Ogólnie fanfik oceniłbym jako przyzwoity średniak. Choć fabuła nie jest zbyt wymyślna, to nadrabia spójnością. Historia jest dobrze wyważona i prowadzona w odpowiednim tempie, dzięki czemu miło się czyta tekst. Zważywszy na fakt, że jest to debiut autora pozwolę sobie dodać, że tekst spokojnie mogę określić mianem dobrego startu. Jeślim miałbym coś poradzić, to przede wszystkim pisz dla siebie, a nie pod publiczkę. Pisanie na silę nie daje efektów. Też starać się, aby fabuła była spójna, ciekawa i niezapchana niepotrzebnymi scenami. Wątki poboczne starać się prowadzić tak, aby można je było w odpowiednim momencie zgrabnie zamknąć i nie przesadzać z nimi. Lepiej zająć się kilkoma i zrobić je dobrze, zamiast iść po łepkach i postawić na ilość. Też staraj się akcje prowadzić tak, aby nie zanudzić czytelnika, ale też nie skacz za bardzo do przodu. Taka też rzecz oczywista, kontynuuj swoje dzieło. Nawet jak pokażą się negatywne komentarze pracuj dalej bo widać potencjał, ale mimo wszystko potrzebujesz ćwiczyć aby poprawić swój warsztat (ale już między pierwszym a piątym rozdziałem widać postęp jeśli chodzi o język). Również poleciłbym dużo czytać, fanfiki, książki itp. Dzięki temu zobaczysz rożne podejścia do różnych spraw i rozwiniesz język.
  3. Opowiadanie przeczytane. Uprzedzam, nie miałem okazji wcześniej czytać "Kryształowego Oblężenia", jedynie troszkę wspomagałem Świeżego rekruta w jego dziełach, tak wiec moja wiedza jest bardzo skromna. Ale nie po to dostałem wolność słowa aby milczeć, tak wiec się wypowiem Opowiadanie jest napisane bardzo dobrze. Formatowanie, ortografia, interpunkcja bez zastrzeżeń z mojej strony. Historia raczej spokojna i wciągająca, trzymająca w napięciu, daje do myślenia i sprawiającą, że czytelnik z chęcią śledzi losy bohaterów. Skoro już wspomniałem o bohaterach, to i o nich napiszę kilka słów. Główna bohaterka, choć bardzo odmienna od pierwowzoru, jest bardzo dobrze przedstawiona. Poznajemy ją, jako osobę przepełnioną ideałami przyjaźni i harmonii, jednak z drugiej strony zniszczoną przez wieloletnie zmagania wojenne. Czytelnik czuje, że wiele przeszła walcząc o ostateczne zwycięstwo Equestrii, co wymagało od niej nie lada poświecenia. Wręcz odniosłem wrażenie, że trzyma się kupy tylko dzięki wieże w słuszność swojej walki. Natomiast jeśli chodzi o antagonistę, to szczerze mówiąc zawiodłem się. Spodziewałem się starego i doświadczonego mówcy, który przebiegłym i wyrafinowanym językiem byłby w stanie załamać główna bohaterkę. A tu niespodzianka, bo dostaję s*****syna, który jest tak zły, że aż go nienawidzę... i za to go lubię (czyli ktoś pokroju Joffrey'a z Gry o tron). Jednak odwalił kawał dobrej roboty i za to należą się brawa. Jednak w dziele znalazły się pewne mankamenty. Fanfik jest krótki, przez co jego potencjał nie został w pełni wykorzystany. Moim zdaniem wiele poglądów nie zostało odpowiednio rozwiniętych, nie wszystko zostało wyjaśnione, a kilka postaci dostało znacznie mniej linijek do wykorzystania niż zasługuje. Tak naprawdę po skończonej lekturze czułem niedosyt, lecz ostatecznie całość oceniam bardzo dobrze.
  4. Dobry antagonista... pomyślmy. Wydaje mi się, że taki jegomość powinien mieć dobrze stworzoną historię i świetna osobowość będąca wynikiem jego życiowych doświadczeń, tak aby coś z czegoś wynikało. Również musi być odpowiednim przeciwnikiem dla protagonisty, lecz powinien się przy tym odpowiednio wpasować w klimat opowiadania. Natomiast jego cechy wewnętrzne (mądry, głupi, sprytny, arogancki...), zewnętrzne (ładny brzydki, silny, słaby...) i jego przedstawienie (szaleniec, desperat, psychopata, inteligent) powinny być tak dobrane, aby zgadzały się z powyższymi założeniami.
  5. Tak patrzę, że nowy konkurs i pomyślałem, że może i ja swoje trzy grosze dorzucę. Pożegnanie idolki
  6. Stwierdziłbym, że więcej nie piję. Co byś zrobił gdybyś obudził się na środku jeziora.
  7. Flashlight

    [ZABAWA] Budujemy armię...

    50. Batalion samobójców pacyfistów.
  8. Tak patrzę, na dyskutujecie i postanowiłem się dołączyć. Dyskutujemy na temat tego kto ma cięższa robotę i zastanawiamy się dlaczego tłumacze są tak niedocenienie, Również w trakcie dyskusji doszliśmy do wniosku, że praca autora, jak i tłumacza jest trudna, a zarazem zbyt odmienna aby móc ją porównywać. Sam podałbym przykład pracy elektronika i informatyka. Pierwszy z nich produkuje sprzęt, dzięki któremu drugi może tworzyć prawdziwe cuda. Oba zawody zajmują się zupełnie czymś innym, ale żyją w ścisłej symbiozie, bo dzięki temu oboje mają z tego korzyści. Tak samo jest z autorem i tłumaczem. Nie muszą siebie lubić na wzajem, nikt ich nie zmusza, aby uznali prace drugiego za lepszą, ale mimo wszystko współpracują bo to im się opłaca. Oboje łączą swoje umiejętności, aby opowiadanie trafiło do większego grona odbiorców. Natomiast jeśli chodzi o docenienie jednej czy drugiej grupy, to sprawę widzę mniej więcej tak, że autor zostaje doceniony na tle innych autorów, co jest na tyle proste, że ludzie czytają dużo opowiadań. Natomiast tłumacz również powinien zostać doceniony przez to, że w swoim fachu będzie lepszy od innych. Jednak powstaje problem, bo żeby móc porównać tłumaczenia, to trzeba by było co najmniej dwa razy przeczytać ten sam tekst, tylko że od dwóch innych tłumaczy, bądź oryginał, a na to ludzie nie mają czasu, bądź ochoty.
  9. Powiedzmy sobie szczerze, bo nie ma co świecić oczami. Bunt Luny był zły, bo przecież chciała wprowadzić wieczną noc. Choć pomijając ten fakt w pełni popieram jej wystąpienie jako dosadny manifest tego, co jej leżało na sercu. Pytasz się, dlaczego ludzie uważają jej bunt za zły. Wydaje mi się, że przede wszystkim przez tę wieczną noc, jaką chciała wprowadzić. W pełni rozumiem gdyby to były 24 godziny, tylko po to aby ukazać zalety nocy. Również sama zmiana w Nightmare Moon i jej przedstawienie w serialu nie pomogło. Też sądzę, że sam prosty tok rozumowania ludzi może przeszkadzać. Większość osób uważa, że Luna jest postacią która chciała zrobić coś złego, za co została ukarana, po czym dostała drugą szanse. Jednak niewielka grupa dostrzega to, że wina nie leży tylko po jej stronie. Tak też pozwolę rzucić taką swoją dygresję. W wielu opowiadaniach jakie czytałam księżniczka Luna jest przedstawiona jako osoba w gorącej wodzie kąpana, nagła, arogancka, stanowcza. Sam osobiście widzę w niej osobę bardzo wrażliwą, która po odbyciu swej kary będzie się starała naprawić wszelkie błędy i raczej będzie pamiętać, że kiedyś sie sparzyła. P.S. @Accurate Accu Memory dziękuje za komentarz i prowadź siostro broni
  10. Rozdziały X - XX przeczytane. Ogólnie rzecz ujmując widać, że z czasem nabierałaś coraz większej wprawy. Historia jak wcześniej powoli kroczyła do celu, zaczynając powoli nużyć, tak teraz trochę przyśpieszyła i toczy się wręcz doskonałym tempem. Również została rozbudowana poprzez wiele dodatkowych wątków, które interesują mnie na równi z wątkiem głównym (a czasem nawet bardziej). Postacie również dostały "nowe wcielenie". Szczególnie te, które wcześniej były dość krótko ukazywane. Ich osobowość, problemy, aspiracje i wiele innych cyników zostało rozbudowanych, dzięki czemu są o wiele bardziej interesujące. Również zauważyłem, że z kolei inne postacie, niejednokrotnie o dość przesadnie komicznym zachowaniu zostały stonowane, dzięki czemu wydaja się o wiele bardziej prawdziwe. Natomiast jeśli chodzi o domniemany brak wpływu Randomowych Poszukiwaczy Przygód na główna bohaterkę, to faktycznie pośpieszyłem się z oceną, za co przepraszam. W tych rozdziałach jest bardzo dobrze ukazany wpływ Poszukiwaczy na jej osobowość. W takim razie tak jak obiecałem, padam na kolana, pochylam głowę i błagam o przebaczenie (bądź ewentualnie na ścięcie za herezję ) Zwróciłem też uwagę, że wcześniej nie wspomniałem dlaczego nie wybrałem ulubionej postaci. Powód jest prosty, po prostu prawie każdą postać po trochu lubię, przez co mam problem wybrać tą jedyną. Dlatego jeszcze jakiś czas wstrzymam się z opinią.
  11. Sam pomysł nie wydaje mi się jakiś bardzo innowacyjny. Raczej określiłbym go mianem dość oklepanego i przewidywalnego. Szczerze mówiąc w pewnej chwili miałem wrażenie, że opowiadanie mogłoby opisywać konflikt dwóch głównych frakcji z gry "Fallout new vegas", ale mniejsza z tym. Opowiadanie nie jest jakoś szczególnie duże, ale spójne i dobrze zrobione, dzięki czemu przyjemnie i szybko się czyta. Wydarzenia, choć dość przewidywalne, to wciągają dają frajdę z czytania. Również postacie wydają się mi dość dobrze zrobione. Są różnorodne, może czasami przesadzone, ale wciąż w granicy zdrowego rozsądku. Ogólnie ujmując opowiadanie jest dobrze zrobione, przyjemnie się czyta i z pełnym przekonaniem mogę polecić je do przeczytania.
  12. @Arkane Whisper, napiszę tak jak pisałem to wcześniej. Dziękuję bardzo za budujący komentarz, wszelkie uwagi, wskazówki, sugestie i rady. Również bardzo się cieszę, że opowiadanie zyskało sobie przychylność Twoją jak i wielu innych użytkowników forum. Natomiast jeśli chodzi o tą sugestię, to odpowiem tak: nic nie obiecuję, ale zapisuję ja w pamięci.
  13. Wracając do tematu braku komentarzy. Zwróciliście uwagę, że zdarza się, iż osoby które z reguły nie komentują dają reputację komentującym. Wydaje mi się, że po prostu takim delikwentom nie chce się pisać komentarzy, a zamiast tego dają reputację pod komentarzem, z którym w mniejszym lub większym stopniu się zgadzają. Tak się zastanawiam, jak przekonać takie osoby do tego aby pisały komentarze, a nie tylko popierały cudzą wypowiedź.
  14. Jeśli to był Twój debiut, to w takim razie stwierdzam, że wyszedł Ci bardzo dobrze. Natomiast postęp jest już widoczny na tych kilku rozdziałach. Akurat chodziło mi o właśnie o przedstawicieli szlachty. Na przykład taki Nnoitra albo Dark Mane. Jakoś nie miałem takiej sytuacji. Staram się nie pomijać rozpaczy, gdyż uważam ją za ważny element uczenia się na błędach. Natomiast zamiast brać się od razu do roboty wolę wszystko na spokojnie przemyśleć. Szybciej dorastały i szybciej umierały, ale jednak życie toczyło się swoim tempem, a nie skakało, robiąc milowych postępów w ciągu tygodnia. Ściślej mówiąc chodziło mi o to, że jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Tak więc siłą wyższą musiała nabrać parę cech z otoczeni w jakim się znalazła. Może faktycznie z Poszukiwaczami się pośpieszyłem, ale z miłą chęciom poczytam i przekonam się jak jest faktycznie. (a jeśli się mylę, to z pokorą upadnę na kolana i będę bił się w pierś) Masz rację, przypadek odgrywa wielką rolę w życiu, ale jednak nie tylko z przypadku składa się nasze egzystowanie. W naszym życiu planowanie jest równie ważne, jeśli nie ważniejsze. Planujemy drogę zawodową, rozporządzanie finansami, wycieczki, podróże i jeszcze wiele rzeczy. Natomiast nasze plany ścierają się z planami innych, wymijając się i plącząc się z innymi. W takim razie biorę się za lekturę
  15. Przeczytałem Prolog i rozdziały I - X i uznałem, że przydałoby coś napisać. Spoiler!!! Ogólnie powiedziałbym, że opowiadanie jest bardzo przyjemne. Czyta się je bardzo szybko i bez problemu można zrozumieć co autorka miała do przekazania. Fabuła nie jest skomplikowana i z reguły toczy się spokojnym tempem, pokazując nam kolejne wydarzenia. Również mogę o niej powiedzieć, że całość jest jak najbardziej spójna i dobrze przemyślana. Jednaj nie wszytko jest takie idealne. Bardzo często uderzały mnie charaktery postaci, ich przeskoki i brak oddziaływania otoczenia na nie. Aby nie szukać daleko podam przykład z prologu. Tak naprawdę wystarczy porównać główną bohaterkę z przed pierwszej ucieczki i po niej. Zostaje złapana i od tak po prostu godzi się z tym. Można powiedzieć, że przegrała życie, a ona traktuje to jak niefortunne rozdanie w pokerze. Poza tym w ciągu tygodnia strasznie wydoroślałą. Ani przez chwilę nie rozpaczała, czy żałowała czegokolwiek. Jedynie przyjęła wszystko na chłodno i zaczęła planować kolejną ucieczkę. Rzec mogę również, że główna bohaterka przez całe życie obracała się w dworskim otoczeniu, a to mimo wszystko powinno odcisnąć na niej jakiś trwały ślad. Jednak tylko pojedyncze sceny wskazywały na środowisko w jakim się wcześniej znajdowała. Analogiczną sytuacją jest to, jakie piętno odcisnęło te pięć lat u Randomowych Poszukiwaczy Przygód. Co prawda nie było szczególnie dużo wydarzeń po jej odejściu z tej organizacji, ale też nie było czuć ich szczególnego wpływu na młody umysł klaczy, Też odpychał mnie dość prosty sposób podziału społeczeństwa, gdzie jest kilka w miarę inteligentnych postaci, a reszta to (nie okłamujmy się) idioci. Też nużąca była swego rodzaju przypadkowość, gdzie coś działo się nagle, bez przyczyny (spotkanie Wilkokuca i Randoma). Natomiast brakowało mi czegoś takiego, na co składałoby się kilka mniejszych, prawie niezauważalnych wydarzeń. Niekiedy humorystyczne wstawki potrafiły być przedobrzone, przez co psuły klimat i pokrótce mówiąc, niszczyły system. Choć zacząłem zwracać uwagę, że jest to dość częsty problem niektórych większych fanfików. Również na początku zdarzało się dość często, że akcja pędziła, przeskakując z jednego wydarzenia na drugie, lecz wraz w rozwojem opowiadania wszystko zaczęło się toczyć swoim powolnym tempem Rzucił mi się w oczy jeszcze taki szczegół. Góry Zaćmienia były granicą między Królestwem Nocy i Zmian, Tak wiec groźba Darkness Sworda, którą skierował wobec Poszukiwaczy Przygód, była chyba trochę naciągana, bo jak mógłby straszyć atakiem swojej gwardii poza granicami Królestwa nocy. (chyba, że w pośredni sposób chodziło o wojnę). Tak przy okazji działań oddziałów Nocy za granicą, to spotkanie Nnoitra i informatorki wydało mi się aż zbyt otwarte. Podsumowując uważam opowiadanie za bardzo dobre, mimo pewnych niedociągnięć i przegięć, które w nim występują. Jest to długa i przyjemna opowiastka, która potrafi wciągnąć. Jeśli chodzi o resztę rozdziałów, to nie wiek kiedy je przeczytam, nie wiem czy przeczytam, ale jak przeczytam, to na pewno skomentuję.
  16. Lecąc po kolei.: Tak. To nie są moje słowa, ani w żadnym przypadku nic takiego nie miałem na myśli. Nie wiem, czy wywiad wyszedłby Ci na dobre, bo licealiści zapewne rozmawiali by z tobą trochę inaczej, niż to robią miedzy sobą. Sądzę, że lepsze skutki uzyskałbyś przez obserwację i słuchanie takich osobników (na przykład jak rozmawiają ze sobą w autobusie). Bądź możesz odmłodzić bohaterów na tyle, abyś mógł się wzorować na własnej rzeczywistości. Wyjdzie w praniu, a charakterystykę staraj się ukazywać niewielkimi fragmentami. Co prawda wymaga to lepszego rozplanowania historii, ale efekt jest wart wysiłku.
  17. Przeczytałem nowy rozdział i stwierdzam, że niestety będę zmuszony w wielu kwestiach się powtórzyć. Teraz przejdę do rzeczy nowych: Przedstawienie naszych przyzwanych bohaterów... no cóż, leży. Opis wygląda iście encyklopedycznie. Bardzo dużo informacji na raz. Również wstawiłeś mnóstwo subiektywnych opinii, które byłbym w stanie zaakceptować, jeśli historię opowiadałby jeden z bohaterów, a wszelkie odczucia wobec innych osób byłyby jego przemyśleniami. Myślę, że najlepiej byłoby, gdybyś z początku opisał postać, tak z grubsza. Jej wygląd i może pojedyncze inne uwagi. Natomiast historia postaci ujawniałaby się wraz z rozwijaniem fika, a charakter mógłbyś dać nam samym ocenić poprzez zachowanie persony. Moją uwagę zwróciło również to, że nasi ziemscy bohaterowie nie mówią i nie zachowują się jak licealiści (chyba, że ja i moi znajomi jesteśmy jacyś inni), prędzej czuć od nich gimnazjum. Może i z wyższym poziomem kultury, ale zawsze z gimnazjum. Też mimo dużego opisu postaci, nie zauważyłem wzmianki o tym, żeby którekolwiek z nich interesowało się kolorowymi taboretami. Natomiast kilka stron później okazuje się, że wiedzą mnóstwo rzeczy o Equestrii, lecz mimo wszystko nie znają Celestii. Również okazuje się, że są w stanie rozpoznać się, mimo iż po raz pierwszy patrzą na siebie w koniowatej skórze. Też zwróciłem uwagę, że kontakt tubylców z ziemianami zakończył się popsuciem kanonicznego przedstawienia postaci z serialu. Podsumowując rozdział wyszedł dość dziwnie, a wręcz odpychająco.
  18. Ludzie są rożni i mają różne podejście do przyznawania się do kucyków. Nie ma co potępiać, nie ma co pochwalać, trzeba zaakceptować.
  19. Nie zaprzeczam, jest to stary fanfic. Sam go czytałem na długo przed pojawiłem się na forum i wiąże z nim raczej dobre wspomnienia. Co prawda sam bym w nim co nieco pozmieniał, ale ja to ja, a autor był kimś innym, Tak więc nic dziwnego, że nasze pomysły i różniły się w tym temacie.
  20. Część to zapewne niereformowalne lenie patentowane. Natomiast zgaduję, że pozostali mają jakiś problem, które zapewne z łatwością da się rozwiązać. W końcu nie o to chodzi, aby pozostawić tych użytkowników i powiedzieć "niech radzą sobie sami". Sądzę, ze powinniśmy ich lekko pchnąć naprzód, aby zaczęli coś działać, bo do siedzenia z założonymi rękami na pewno nic nie wyjdzie. Trzeba szukać, bo rozwiązanie być może jest tuż obok, a jeśli nikt nic nie wymyślił w tym temacie, to nie pozostaje nam nic innego jak zostać pionierami. Zaiste mądrze rzeczesz, gdyż największym plusem takiego systemu jest uniwersalizm i możność wyboru. (choć z dwojga złego dalej wolałbym mieć mniejszą wiedzę, ale na dobre zakorzenioną w mej pamięci). Wydaje mi się, że ten pomysł ma potencjał, lecz trzeba go odpowiednio rozwinąć i sprecyzować. Tak w ogóle, zwróciliście uwagę, że w większość dyskusję prowadzą starzy użytkownicy, których pamieć może być już trochę zatarta, przez co nie do końca mogą pamiętać swoje początki. Natomiast osoby nowe, które zaczynają pisać komentarze, nie wypowiadają się wcale. A to właśnie relacje ich początków i problemów, z jakimi się borykali powinny być dla nas najważniejsze. Dlatego sądzę, że dobrze by było, gdyby ktoś z początkujących wypowiedziałby się na obecnie maglowany temat.
  21. Dziękuje bardzo @BiałaRóżyczka, za tak dobrze napisany i rozbudowany komentarz, tym bardziej, że sądziłem, iż świetność tego opowiadanie już przeminęła. Również jestem wdzięczny, za przywrócenie wiary w nowych użytkowników forum, na który temat jest toczona zażarta dyskusja w Żyjących Piszących (gdzie serdecznie zapraszam). Natomiast jeśli lubisz opisy, to mogę Ci zaproponować opowiadanie pewnego "kłamcy", który walczy po przegranej stronie i mówi, że nie potrafi pisać. Mianowicie mowa tu o "Numer 730" i "Sztandar straceńców". Też ostatnimi czasy Past Sins wróciło do łask. Co się Ciebie tyczy Świerzy rekrucie, to i tak powieszenie nic nie da. I tak trafiliśmy na czarną listę "Dzierżącego łopatę" Uderzyły mnie słowa: I tak z ciekawości, piszesz coś?
  22. Czy chęć brania bez dawania jest najgorsza? Nie wiem, ale na pewno mogę stwierdzić, że jest to kolejna cześć składowa większego problemu, którą trzeba rozważyć i pomyśleć jak ją rozwiązać. Choć trzeba też pamiętać, że na forum znajdują się osoby które nic nie wstawiają, a czytają i nie komentują. Takowych delikwentów również należałoby poruszyć. Teoretycznie nie wypada napisać, że było "nijakie", ale z drugiej strony jest to cenna uwaga dla autora, a jeśli dorzucimy jeszcze powód takiego stanu rzeczy, to już w ogóle będzie cacy. Przynajmniej ja sam bym się cieszył, że ktoś mi piesze prawdę. I jeszcze jedno @Nika. Witamy z powrotem wśród żywych... znaczy się wśród Żyjących Piszących
  23. Najlepiej uczy się na własnych błędach, ponieważ najbardziej odczuwamy ich ciężar, przez co ta lekcja pozostaje nam najdłużej w pamieć i co za tym idzie, staramy się nie popełnić tego samego błędu drugi raz. Też dobrze jest uczyć się na cudzych błędach, bo potrafi to zaoszczędzić wielu przykrości, ale taka nauka jest trudniejsza. Nie wystarczy powiedzieć "ta osoba zrobiła tak i tak, co było złe i została za to ukarana". Z reguły statystyczny słuchacz częściowo pojmie przesłane, bądź nawet całkowicie je zbagatelizuje. Powiedz mi @Star Light, który sposób zdobywania wiedzy jest lepszy. Siedzenie długich godzin nad poszukiwaniami odpowiedzi nad jedną drobnostką, czy może dostanie wszystkiego na tacy? Sam osobiście twierdze, że lepiej jest się pomęczyć, bo w tedy znamy cenę uzyskania takiej informacji i zapamiętamy ją raz na zawsze (o satysfakcji nawet nie wspominam). Zarzucasz forum, że nikt nie podaje ręki raczkującemu komentującemu, ale trzeba wspomnieć, że ten nasz komentujący wcale nie jest raczkującym dzieckiem. Potrafi już oceniać i pisać, tak więc ma podstawy, a z nimi sobie poradzi na forum. Tak na prawdę zamiast opiekuńczej ręki potrzebuje szlifować umiejętności, a w tym pomogą mu uwagi odnośnie czegoś co źle zrobił i dobre przykłady. Na szczęście jedno i drugie znajdzie na forum. Nietrudno jest zgadnąć, że nowi użytkownicy zaczęliby dość sztywno trzymać się zamieszczonych pytań. Oto podaje taki przykład. Może i bardzo wyolbrzymiony, ale mam nadzieję, ze dosadny: <link do strony z pytaniami> 1. Nie 2. Luna ponieważ zachowywała się mrocznie 3. Pinkie Pie 4. Tak, że życie jest do bani 5.Nie 6.Nie. Poza tym zgadzam się z Arkane Whisper, że te pytania i tak są zbyt oczywiste. Jest duże prawdopodobieństwo, że świeży komentator będzie się sztywnie trzymał tych pytań i nigdy nie wyjdzie poza nie. Natomiast ma dużo większą szanse się rozwinąć poprze praktyczne ćwiczenie i uczenie się na własnych błędach, bo w końcu każdy z nas tak zaczynał. Ale nie możemy wzmagać cudów od kogoś, kto dopiero zaczyna bawic się w komentowanie. Trzeba dać mu czas, aby przeszedł od małych rzeczy do dużych, bo w końcu każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku.
  24. Może i słusznie zwracasz uwagę na to, że łatwo można skrzywdzić złym komentarzem, ale jedynym sposobem aby aby tego nie robić jest praktyka. Innego wyjścia niema bo nie istnieją podręczniki mówiące jak pisać komentarze, ani nic podobnego. Jedynie co możemy robić to uparcie starać się nauczyć na błędach. Tak samo jak dziecko, które musi upaść tysiąc razy zanim nauczy się chodzić. Natomiast jeśli ciągle byśmy mówili, że coś jest za trudne i z tego powodu byśmy odpuszczali, to niechybnie dalej byśmy mieszkali na drzewach. Umiejętność milczenia można wręcz nazwać cnotą, ale niema ona nic wspólnego z komentowaniem. Każdy człowiek już od małego ocenia i komentuje otaczający nas świat, tak więc można powiedzieć, że mamy to we krwi. Tak, mam też świadomość, że komentowanie opowiadań to zupełnie inna para butów, no ale bez przesady! Opowiadanie składa się z tak wielu elementów, że zawsze można się na jakiś temat wypowiedzieć, a niejednokrotnie ten nasz subiektywny i może marny komentarz znaczy dla autora bardzo dużo. Też niemożna narzekać, że doborowi komentatorzy nie dają nam konkretnego schematu (nie okłamujmy się, nie dają nam gotowca). Chwała im za to, bo dzięki temu nie lecimy po łebkach, lecz musimy się wtedy wykazać swego rodzaju kreatywnością. Również niemożna powiedzieć, że nic mam nie dają. Wręcz przeciwnie, dzięki ich pracy mamy mnóstwo przykładów, które potrafią ułatwić pisanie. Powiedziałbym, że strach przed Dolarem jest jedynie częścią składową czegoś większego, czegoś co jest w nas mocno zakorzenione. Chodzi o to, że się boimy publicznie wyrazić swoje zdanie. Obawiamy się tego jak zostanie przyjęte. Co za tym idzie, obawiamy się, czy zostaniemy zaakceptowani przez nowe środowisko. Należy walczyć z tym strachem, ponieważ on nas tylko paraliżuje, pozbawiając rozwoju.
×
×
  • Utwórz nowe...