Skocz do zawartości

Pawlex

Brony
  • Zawartość

    1057
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Pawlex

  1. Rennard zaczął zbierać w swojej głowie informacje o wszystkich magach z jakimi miał styczność, bądź o których tylko słyszał. Jednakże nie kojarzył żadnego który manipulowałby takimi portalami. - Wybacz, nie jestem z ligi. Nikogo takiego nie kojarzę. Ponadto mam małe informacje co do Ionii i jej czempionach...
  2. - Mówił o jednej komecie... a jedna kometa powinna zrobić jeden krater, prawda? - Zapytał. - Chyba że jakiś czas później doleciały kolejne. Cokolwiek to jest może mieć ze sobą swoich kolegów. - Naprawdę nie chciał, aby cokolwiek tak dużego miało ze sobą równie wielkie towarzystwo. Z jednym może być problem, co dopiero z kilkoma.
  3. Lufi przygryzł usta. Sytuacja nie była zbyt dla niego korzystna. Dobrze wiedział że "kary" wymierzone przez Adrę były całkiem bolesne... i nie rzadko groteskowe. - Naprawdę? - Zapytał, nieco drżącym głosem. - Więc to mnie czeka? Za zwykły mały żart? Pozwolisz by te obrzydliwe macki wciągnęły mnie do innego wymiaru i robiły ze mną straszne rzeczy? Chłopak pośpiesznie zerknął na rycerza-przydupasa Aversa. - Ty! Skoro twój chłopak chwalił cię za świetne używanie miecza... to może zademonstrujesz to teraz i utniesz te paskudne macki?
  4. - Mnie bardziej interesuje to, co wywołało ten cały chaos. - Odpowiedział na słowa wariata, który był całą sytuacją niezwykle podniecony. W przeciwieństwie do niego, Rennard czuł mocne zaniepokojenie. Raczej nikt go nie uczył jak chronić się a tym bardziej zabić coś takiego, co wywołało takie szkody. Przejechał po włosach, chcąc pozbyć się nieprzyjemnego uczucia jakie teraz mrowiło jego głowę. - Też będziesz podniecony widokiem własnego zwęglonego truchła?
  5. - Ała! - Krzyknął, kiedy to oberwał w łeb. Oplótł głowę rękoma, aby to jakoś ochronić się przed sztućcowymi pociskami. - Przestań! Proszę! - Błagał. - Zrobię co zechcesz! Kupie ci kucyka! Uczeszę włosy! Pójdę do szkoły i nie będę kretynem! Skończę z bawieniem się ogniem i kantowaniem w kości! Przyrzekam!
  6. Otworzył dłoń. Okazał się że w niej było ukryte... kompletnie nic. Co więcej, obdarowując dziewczynę bardzo złośliwym uśmiechem, otworzył drugą dłoń. Tam również nie było nic. - Co? - Zapytał w taki sposób, jakby rozmawiał z ułomem. - Myślałaś że coś dostaniesz, frajerze? - Dodał po czym wybuchł głupkowatym śmiechem. W cale nie przeszkadzało mu to że dookoła nich było pełno ludzi. Śmiał się w najlepsze.
  7. - Wygląda na to że nie dane nam będzie odpocząć... - Skomentował pod nosem, z wielkim oporem i niechęcią ruszając zaraz za Jhinem. - Szykuj się na odwalenie całej roboty, artysto. Jeżeli to coś jest tak duże, jak wielki hałas robi, to moja broń na niewiele się zda!
  8. Lufi patrzył na dwójkę. Dobrze wiedział że on jak i Adra są im w ogóle nie potrzebni. Toteż nie potrzeba było wiele czasu aby chłopak kompletnie stracił zainteresowanie tamtą dwójką. - Więc... Adro, skarbie. - Odezwał się do swojej towarzyszki. Chociaż ona nie powinna go ignorować. - Zróbmy coś by zabić czas... Chłopak zacisnął pięści po czym wystawił je w stronę dziewczyny. - No no no! Wybieraj! Możesz wygrać coś bardzo fajnego albo fajnego. Dawaj!
  9. Chłopak oparł głowę o ręce i z udawanym zainteresowaniem słuchał rozmowy. Kiedy w końcu pytanie skierowano do nich, ten pomrugał parę razy oczami. - Nie... - Odparł, zerkając na Adrę. - Serio. Informujesz nas wszystkich o tym, jak to bardzo zabijanie jest podniecające... a potem tak po prostu pytasz o nasze imiona? - Zapytał, głupio się szczerząc. - Poza tym zapach krwi szybko się nudzi. Za to smród płonącego mięsa nigdy.
  10. - I mówi to bełkoczący wariat. Sam się zamknij ty pier... - Nie dokończył kiedy to trzęsienie skutecznie wybiło go z tematu. Była to bardzo niefortunna sytuacja, zwłaszcza że obydwoje byli już zmęczeni. Gorzej, że to coś prawdopodobnie było spore. Bardzo spore. - Z każdym cholernym dniem... - Zaczął mówić, jakby był w transie. - Natrafiamy na coraz gorsze niespodzianki. Konkurencja? Cokolwiek to jest, pewnie uzna nas za małe robactwo, nie konkurencje!
  11. Chłopak po całej tej wędrówce wyglądał jakby męczył go kac, był niewyspany, znudzony i bez chęci do życia. W godzinę, podczas marszu, potrafił wyrzucić z siebie tyle przekleństw, ile inni używają przez całe życie. Te wszystkie widoki, które z początku wydawały się takie piękne, stały się dla niego mdłe i bez polotu. Z początkowej chęci do rozmowy z Jhinem, teraz najchętniej uciąłby mu język. Portale, te które tak bardzo go intrygowały i ciekawiły... po prostu go wnerwiały. Zwłaszcza to cholerne buczenie. - Może! - Krzyknął, bardziej po to by jakoś się pobudzić. Był blisko zaśnięcia na nogach. - Może po prostu wejdziemy w jeden z tych durnych portali i najwyżej zdechniemy...
  12. - Mój noxiański umysł nie jest prymitywny... - Odpowiedział obrażonym tonem, patrząc na kawałek obrazu który Jhin mu wskazał. - Jest... zaspany. - Dodał, mrużąc oczy by lepiej znaleźć jakieś szczegóły. Kiedy już znalazł ten szczyt z ostrymi krawędziami, zaczął dla pewności jeździć palcem dookoła niego. To pomagało mu się skupić.
  13. - Nie tylko mięso! - Krzyknął, słysząc propozycję swojej przyjaciółki. Skoro mieli dostać co chcieli za darmo, chłopak po prostu musiał wykorzystać okazję najmocniej jak się tylko dało. Wstał, wpatrzony w kelnerkę takim wzorkiem, jakby chciał ją rozszarpać. - Jeszcze trunki! - Krzyknął, uderzając dłonią w stół. - Dużo! Najlepsze i najdroższe jakie macie! Na koszt tego Pana! - Wskazał palcem na Aversa.
  14. Wziął mapę, obdarowując Jhina bardzo pretensjonalnym spojrzeniem. - Przecież już to rozgryzłeś! Nie możesz mi po prostu powiedzieć o co chodzi z tym pieprzonym malunkiem?! - Wydarł się, mimo wszystko zwijając ją tak jak kazał artysta. Rozwiązywanie obrazowych zagadek na pewno nie należało do czynności, które chłopak chciał wykonać zaraz po przebudzeniu...
  15. - Jakbym miał jakiś wybór! - Krzyknął, wciąż niezadowolony. Trzymał się za bolący kark i próbował go rozmasować. Przynajmniej z gardłem sobie poradził. Schował bukłak do torby i zabrał ją. - Nic tylko góry, jaskinie, wiatr, zdrajcy i mordercy zabijający ludzi w wioskach. Nic lepszego w tej Ionii nie macie? - Zapytał z nieukrywanymi pretensjami.
  16. Przebudzenie w nocy, zły poranek, ból karku i pustynia w mordzie? Idealny dzień aby zacząć go od klasycznego "kurwa mać". Zaspany i obolały zaczął pośpiesznie szukać torby z zapasami, którą to dostał od zdradzieckiego przewodnika. Musiał mieć tam jakąś wodę, której teraz tak bardzo pragnął. Nie odmówił sobie przy tym złorzeczenia na starca oraz jego puszczalskiego demona.
  17. Przekrzywił głowę, patrząc na Jhina w stylu "co ty do cholery robisz?". - Taa... - Odparł nieco zmieszany. Takiej "techniki" interpretowania obrazu jeszcze nie widział. - To w takim razie wracajmy do spania. - Zaproponował, ruszając do miejsca gdzie wcześniej spał. - Nie widzi szczegółów... - Powiedział sobie pod nosem. Tego widoku płótna na łbie nie mógł wyrzucić ze swojej głowy.
  18. DeWett podszedł do towarzysza. Zaczął uważnie przeglądać obraz. - Ktokolwiek to rysował, zdecydowanie lepiej wychodzą mu góry niż walka. - Skomentował. - Czy to przypadkiem nie jest namalowany atak na święte wzgórze? - Zadał pytanie, jeżdżąc palcem po miejscu płótna, gdzie namalowana była bitwa.
  19. Rennard roześmiał się. - Dlatego że jestem zbyt cenny dla naszego wojskowego rządu! - Odparł, prawie krzycząc. - Wiesz jaki by to wywołało skandal, gdyby mój ród po prostu się mnie pozbył? Może i Swain na mnie pluje i uważa za śmiecia, ale szlag by go trafił gdyby mimo wszystko kompetentny zabójca trafił pod gilotynę albo do lochu bo jego rodzina uważa że przynosi jej wstyd poprzez przespanie się z prawie większością młodych szlachcianek i młodociane wygłupy na sztywnych bankietach...
  20. - Wyostrzył mi się właśnie przez takie sytuacje. - Odpowiedział, chowając broń z powrotem. - Wiesz, wynajęto niejednego zabójcę aby ukatrupił mnie we śnie. Oczywiście dobrze wiem że wynajmowała ich moja własna rodzina. - Zaczął chichotać. - Nigdy nie przyznali się że to oni. Ale kto zyskałby najwięcej z mojej śmierci?
  21. - Ach rozumiem! - Krzyknął tak aby odgłosy walki go nie zagłuszyły. - Staruszek chciał wykorzystać okazję i poderżnąć gardło najbardziej poszukiwanemu mordercy w Ionii! Byłbyś bohaterem... byłbyś! Rennard zbliżył się nieco bardziej, uważnie patrząc kto ma przewagę w walce. Co prawda nie miał okazji by jakoś skutecznie do niej wbić, ale był gotowy zainterweniować gdyby jakimś cudem stary przewodnik zyskał przewagę.
  22. Przebudzenie się w środku nocy zwykle nie należało do przyjemnych rzeczy, ale też oznaczało że coś jest nie tak. Zabójca podniósł się do pozycji siedzącej. Przejechał palcami po oczach. Na szczęście dla niego, zdecydowanie lepiej i łatwiej przystosowywał się do ciemności. Kiedy zobaczył kogoś lub coś nad Jhinem, powoli wstał na nogi. - Ej! - Krzyknął. Dla pewności wyciągnął i schował w dłoni sztylet. - Sprawdzasz czy słodko śpi? Jesteś wampirem który chce się posilić? Albo bardzo ciekawi cię jego twarz. Cóż... mnie też.
  23. Rennard ziewnął, przeciągnął się i położył się blisko fantastycznego ciepła ogniska. - Nie denerwuj się dziadku. - Odezwał się do ich przewodnika, wpatrzony w niego z uśmiechem. - Mało jest rzeczy naturalnych na tym świecie. Pustka jest nienaturalna, Zaun jest nienaturalne, cycki większości bohaterek w lidze są nienaturalne... czego tu się jeszcze bać?
  24. - Nie pękaj, dziadku! - Krzyknął, wracając do reszty. - Albo my odkryjemy ją rano, albo ten ktoś lub coś odkryje nas w nocy. W tą czy we w tą, na pewno się poznamy! - Dodał. Wyglądał bardzo podekscytowany całą sprawą. Znów przysiadł przy ognisku. - Cokolwiek co robi takie urocze portale chyba nie może być agresywne, co nie?
  25. Chłopak wykonał prośbę cyborga, z małą obawą oczywiście. Stanął nad krawędzią i obserwował podobną anomalię do tamtej. Kiedy z niej wyleciał kamień rzucony przez artystę, DeWett aż drgnął. - Jest! Wyleciał! - Krzyknął, klaszcząc w dłonie. - To coś jak portal. Chyba.
×
×
  • Utwórz nowe...