Skocz do zawartości

Komputer

Brony
  • Zawartość

    1576
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Komputer

  1. [Sandy] W czasie gdy sobie w najlepsze drzemałam w myślach cały czas pracowałam nad ucieczką, w praktyce jedyne czego potrzebuje do szczęścia to przecięcie krat i zdobycie energii trochę. Wtedy bym mogła przy okazji poczęstować ich magią. W sumie mogłam użyć jednego zaklęcia czarnomagicznego by wyeliminować jakiegoś gwardzistę z walki na jakiś czas, ale nie miałam pojęcia jak bardzo wyczerpujące by było. I jakie konsekwencje były by tej decyzji. Choć gdybym zaryzykowała własnym życiem i spróbowała zrobić z energii jakiś przedmiot by przeciąć kraty, wyostrzyć jedną z nich i szybko wchłonąć energię z przedmiotu nie powinno być tak źle. Albo mogę po prostu sprawiać wrażenie potulnego więźnia by nie musieli przy mnie stawiać dodatkowej ochrony. To też jest rozwiązanie.
  2. [Sandy] Spojrzałam za odchodzącym gwardzistą, już nie wiem czy wolałabym tamtego jak w Canterlocie czy tego jako strażnika. Tego pierwszego można było przynajmniej zirytować, tego się nie dało z tego co widzę. Westchnęłam i ruszyłam w stronę łóżka, po dojściu do niego wypiłam całą wodę i położyłam się na nim, grzbietem do krat. Sen mi się przyda, mimo, że nie jest mi niezbędny do życia to po ostatnich przeżyciach dłuższy czas odpoczynku będzie nieoceniony. W końcu nie zdrzemnęłam się na dłużej niż godzinę od czasu kradzieży książki o czarnej magii, mam tylko nadzieję, że pozwolą mi na ten sen. Czy nagle wymyślą, że czas na przesłuchanie co by w cale dziwną rzeczą nie było. Ale jednak irytującą. Przy okazji pomyślę jak się stąd wyrwać.
  3. [Sandy] Spojrzałam jak odchodzi, gdy oddalił się wystarczająco daleko westchnęłam z ulgą, że znikł na chwilę. Rzuciłam okiem teraz na swoje ciało, brakowało mi takiego nie zranionego niczym. Bardzo mi tego brakowało. Jedynie bardziej wolności mi brakuje. Po jakimś czasie wrócił z wodą. Wzięłam je w kopyto i spojrzałam na niego. - Czuje się dobrze. Jedynie gardło nieznośnie boli ale można się przyzwyczaić. – odpowiedziałam, wzięłam łyk wody której brakowało mi. Zaraz pójdę się zdrzemnąć i będzie spokój, mój umysł będzie w 100% ogarnięty a ja będę ogarnięta fizycznie.
  4. [Sandy] Zamrugałam kilka razy słysząc słowa tego gwardzisty, ciekawe życie muszą mieć. Zastanowiłam się nad odpowiedzią, tak właściwie straciłam dalszą chęć do tej rozmowy. Jedyne co chcę to napić się wody i zdrzemnąć na razie, nic więcej tu nie ma do roboty. Lepsze takie maszyny niż tamten strażnik, choć życie mogło by mnie kiedyś uraczyć milszym gwardzistą co jest wręcz niemożliwe. - „Ciekawe” życie prowadzicie. O ile to się da nazwać życiem. – stwierdziłam po chwili milczenia. – A macie może wodę? Napiłabym się. – zadałam nieco głupio te pytanie jednak uznałam, że tak jest najbezpieczniej mówić. Przynajmniej na razie.
  5. [Sandy] Spojrzałam na gwardzistę, byłam zaskoczona ale nie pokazywałam tego po sobie. Myślałam chwilę nad odpowiedzią, zamiast dyskutować z nim po prostu wolałam się spytać o rzeczy praktyczniejsze, jednak przynajmniej to nie jest taki sam gwardzista jak tamten w Canterlocie. Tamtego chętnie bym załatwiła gdybym mogła. - A wiesz może za ile konkretnie będzie przesłuchanie? – spytałam, było to dość ważne dla mnie, wolałam wiedzieć ile mi czasu pozostało. – Jesteś chłodny w przeciwieństwie do tych z Canterlotu… Tylko Ty tu taki jesteś czy jak? – zapytałam, zdziwił mnie tym. – Pytam tylko z czystej ciekawości. – dodałam aby się nie skończyło się tak, że nie odpowie bo wymyśli jakąś wymówkę związaną z moją rasą. Nie zdziwiłabym się.
  6. [Sandy] Wbijając wzrok w podłogę przez jakiś czas po moich słowach usłyszałam gwardzistę odwracając w jego kierunku głowę, wstałam z łóżka po to aby podejść do krat. Nie chciałam specjalnie głośniej mówić bo nie mam zamiaru potem sobie radzić z bólem gardła, po podejściu do krat zmierzyłam go całego wzrokiem i postanowiłam się odezwać. - Mylisz się. – odparłam z nieco złośliwym tonem. – Nie zmarnowałam swej szansy. Po prostu, wykorzystałam ją w 100%. – dodałam pouczającym tonem. – I tak nie zrozumiesz więc tłumaczyć nie będę. Na przesłuchanie sobie mogę poczekać, może nie będzie nudno. – skończyłam swoją krótką wypowiedź wpatrując się w niego. Ciekawe jak tam tamte Changelingi które goniły nas dość długo? Choć pomimo moich słów nie czułam się zadowolona z kradzieży książki, nie zadowoliła mnie. Spodziewałam się innych zaklęć a do tego jak na ironię nie mogłam używać większości z nich. Bardzo sporej większości.
  7. [Sandy] Po chwili myślenia potrząsnęłam głową by się ogarnąć, mój umysł już mógł zająć się prawie każdą czynnością przed moją tymczasową śmiercią. Niefortunnie moje zasoby energii były niezwykle małe a marnować ich nie chcę na próby ucieczki, może jak mnie będą gdzieś przenosić to spróbuję? Ale na szczęście racjonalność przyćmiła większość moich emocji podczas powracania do życia, nie będę się bała odezwać do gwardzistów lub cofać się na sam ich widok. Wstałam z łóżka i podeszłam do krat próbując cokolwiek zobaczyć lub usłyszeć, może coś lub ktoś ciekawszy jest na korytarzu. - I co teraz? – zapytałam samą siebie, choć irytował ból gardła dało się już powoli przyzwyczajać. Już nie leciały mi łzy z bólu więc było lepiej niż dobrze.
  8. [Sandy] Po jakiś dwóch minutach chodzenia po celi i stękania co jakiś czas usiadłam ciężko na łóżku myśląc co zrobić, nie podobała mi się ta sytuacja a mój umysł doszedł w miarę do siebie odzyskując kontrolę nad wszystkimi już rzeczami. Najgorsze było to, że traktowali mnie jak zwierzę… Pozbawiona byłam dostępu do światła słonecznego nawet. - I po co mi to było? – westchnęłam chowając głowę w kopytach i rozmyślając nad niezbyt ważnymi rzeczami w obecnej sytuacji, pewnie katować mnie będą. Choć nie powiem, bałam się ich. Jak im podpadnę pewnie będę znowu przeżywała te same cierpienia jak wtedy gdy odzyskiwałam ciało… A tego nie chciałam ani trochę. Jedyne co mi pozostało to powrócić do w miarę normalnego stanu psychiki, panicznie bać się gwardzistów nie mogę… To byłby aż wstyd. „Nigdy więcej nie walczyć z innymi podmieńcami” Powiedziałam sobie jeszcze w myślach, nie miałam szans podczas tamtych starć. A przynajmniej z małymi zasobami energii niewiele mogłam zrobić, gdybym tylko się stąd wyrwać mogła… Było by świetnie.
  9. [Sandy] Po jakimś czasie bycia w barierze znowu wylądowałam na normalnej powierzchni, bo usłyszeniu zamknięcia drzwi otworzyłam oczy z pewnym strachem przed czymś co mogło tu stać. Ku swemu własnemu zdziwieniu byłam w celu, rozejrzałam się powoli wydając z siebie cichy jęk podczas rozglądania się. - Jestem tu sama… - westchnęłam ledwo co słyszalnie przez ból gardła. Brakuje mi Sensitive’a i Sneaky, nie wiem czy chcą pogorszyć mój stan psychiczny czy co ale będę cicho lepiej. Wstałam czując ból i zaczęłam się przechodzić po celi aby rozruszać mięśnie i się ogarnąć…
  10. [Sandy] W czasie gdy leżałam na podłodze i ze strachu nie otwierając powiek usłyszałam jak kilka kucy wchodzi do pomieszczenia, choć nie spojrzałam dalej. Poczułam chłód łańcuchów na kopytach oraz linę na skrzydłach, jednak nie opierałam się. Po prostu nie miałam siły i chęci. Mój umysł próbował doprowadzić wszystko do stanu sprzed zabicia. Bo aż szkoda patrzeć na mnie w tym stanie. Chyba byłam w jakieś bańce bo poczułam zmianę podłoża na którym leżałam, byłam wręcz pewna, że to była bańka. Ale potem nad tym będę myśleć, najpierw niech się moje myśli i umysł ogarnie…
  11. [Sandy] Cóż… Myślałam, że to koniec mojego istnienia. Żałosny koniec co więcej, ale myliłam się. Czułam jak moja świadomość… Wchodzi lub wraca do czegoś czego określić nie mogę. Cieszyłam się już w powrotu do żywych, ale szybko tego pożałowałam. Jak na komendę coś poczułam ogromny ból, coś jakby ktoś wbił we mnie wiele sierpów i próbował zdjąć pancerz lub włożył do pieca. Ale to chyba było gorsze. Dopiero po sekundzie lub dwóch zaczęłam wrzeszczeć z bólu gdy całe moje ciało się formowało, zaczynając od gardła, mózgu i kości która go otaczała. Nawet nie mogłam myśleć będąc skupiona tylko i wyłącznie na tym cierpieniu, w czasie gdy darłam się niezwykle głośno co było przerywane prawdopodobnie potrzebą zaczerpnięcia powietrza moje ciało cały czas odbudowywało. Po kilkuminutowym cierpieniu związanym z odbudowaniem organów wewnętrznych i nielicznych kości, ponownie zaatakowała mnie fala cierpienia związana z mięśniami. Było jeszcze gorzej, już wolałam umrzeć… Czułam się teraz jakby ktoś powoli miażdżył mnie jakimiś metalowymi kolcami, ale tak aby uniknąć organów, tak aby mnie torturować. Gorsze jedynie mogły być ludzkie tortury. Chyba. Gdy miałam tak właściwie już czym ruszać, zgięłam się od razu prosząc o szybką śmierć w myślach. Choć przestało na chwilę po zregenerowaniu mięśni. Odetchnęłam głęboko ale teraz widocznie przyszła kolej na najgorsze… Odbudowę pancerza. - Aaaaaaaaach! – wrzasnęłam z bólu o wiele głośniej niż wcześniej, teraz to piekielnie bolało. Mój umysł nie potrafił się skupić na niczym innym niż na fakcie, że cierpię… Nie wiem okrutnym trzeba być było aby coś mi robić. Pancerz odbudowywał się jak puzzle, element po elemencie. Zaczynając od głowy i schodząc coraz niżej czym drażniło cały układ nerwowy i ledwo co odbudowane mięśnie. Doszło do tego nawet, że się wiłam na podłodze z tego powodu. Próbowałam rozpaczliwie jakby oddalić się od tego cierpienia mimo, że to możliwe ani trochę nie było. Próby czołgania się napawały mnie kolejną falą bólu. - D-dość! – przerwałam na chwilę swoje żałosne krzyki które gdyby mogły zabijać wybiłyby całe miasto tylko po to aby wydusić te słowa, jednak głos miałam inny. Potem pomyślę dlaczego bo po raz kolejny coś się stało. Pancerz zaczął odbudowywać się na kopytach i tułowiu. – Aaaaaaaa! – mój kolejny żałosny lament wydostał się z moich ust, tym razem wręcz miałam ochotę skakać po podłodze jak ryba po lądzie gdy zostanie wyłowiona z wody. Choć moje turlanie się po podłodze podobne nie były z wyglądu, jedynie z charakteru. Podobna rozpaczliwość była w tym wypadku. Znowu na chwilę przeszło gdy skończyło kopyta i tułów, teraz przyszła kolej na powieki, róg, skrzydła i inne elementy. Tym razem mój krzyk był o wiele cichszy, już nie miałam siły krzyczeć. Ból gardła uniemożliwiał mi to, to było jednak o wiele krótsze. Raptem kilka sekund. Nie otwierałam oczu… Bo się po prostu bałam. Kilka łez popłynęło mi po policzkach z bólu, jednak najbardziej intensywny był w gardle. Reszta nie była już tak potężna jak na początku. Teraz oddychałam szybko i nierówno, co więcej doszły drgawki, tylko czasami cicho jeszcze pojękiwałam jeśli był moment na to. Choć. Strach przed otwarciem oczu był bardzo duży, bałam się gdzie byłam i kto to mi zrobił. To było gorsze niż wszystko co przeszłam dotychczas w swoim życiu. Przewróciłam się na grzbiet cały czas mając atak drgawek które powoli ustępowały, oraz niestabilny oddech. Do tego zdałam sobie sprawę, że miałam zdarte struny głosowe i ledwo co było mnie słychać. To właśnie wybiło mi z głowy całą pewność siebie którą dotychczas miałam w wielu przypadkach.
  12. [Sneaky] Niecierpliwiła się lekko, jej spojrzenie skupiało się na Mask lub gwardzistach, nawet jej umysł podpowiedział jej aby spróbować załatwić jednego z tych piesków Celestii lub nawet pokusić się o zabicie Changelinga który pewnie chce wyssać z niej energię. Choć do tego przekonana nie była. - Wyssij tą energię ze mnie szybciej… - mruknęła zniecierpliwiona. – Już wolę być w tych lochach niż dalej tu być… - dodała z niechęcią w głosie. Nawet jej umysł wykombinował jak załatwić tą Mask, rzeczy z energii powinny być do zrobienia poza barierą. – Ma pięć sekund… - mruknęła sobie w myślach, była przekonana, że jej myśli nikt nie może podsłuchać a mówić to na głos nie chciała zbytnio.
  13. [Sneaky] Nie odpowiedziała tylko skupiła się nad rozmyślaniami jak zwiać potem z więzienia, teraz głównie nad tym myślało większość jej umysłu. Raczej najważniejszą sprawą, oporu już się jej stawiać po prostu nie chciało. Była tak bardzo skupiona nad planowaniem, że nie zauważyła swojego wyjęcia z tunelu. Dopiero głos tej Mask spowodował jej powrót do rzeczywistości. - C-co? – spytała zaskoczona nie słuchając zbytnio pytania, po chwili zdała sobie sprawę o co pyta. – Zrób to co masz zrobić po prostu szybko i bezboleśnie. – dodała przewracając oczami a w jej głosie dało się wyczuć odrobinę tonu rozkazującego. Spodziewała się raczej wyssania energii, niżeli zabicia. To drugie było nawet mało prawdopodobne. Spojrzała jeszcze na kucy, na jej pyszczku pojawił się mało widoczny uśmiech gdy jej umysł dalej planował kolejne punkty, choć główną zagadką było to jak ta cela będzie się prezentować. Bo głównie od tego wszystko zależało, drugą sprawą nad którą myślała to jak zdobyć owoce lub warzywa by nie chodziła tak cały czas w bandażach, choć niestety chodzić na razie nie mogła na 4 kopytach. Głównie przez postrzelenie. Znowu spojrzała na Mask po zaprzestaniu myślenia nad kolejnymi pomysłami.
  14. [Sneaky] Sneaky spojrzała w górę czyli tam gdzie powinni być ci którzy chcą ją złapać, szkoda, że tylko za pomoc w tamtej dwójce w uciecze. Ale cóż, trudno się mówi. Była ciekawa czemu jej jeszcze nie dorwali, dla niej to było dziwne. Jednak już w głowie zaczęła obmyślać plan jak uciec z więzienia, bo nie miała wątpliwości, że ma sporą szansę tam trafić. - Wiem, że to odczucie subiektywne. – odparła znudzonym tonem. - Dla każdego ta sytuacja może być inna. – dodała. Po czym spojrzała jeszcze na tego Changelinga z którym miała „ciekawą” rozmowę. – A z resztą. Wiesz może czemu ta „Mask” mnie nie dorwała jeszcze? Myślałam, że od razu tu wparuje i mnie spacyfikuje… – zapytała dodając swoją teorię, szybko zaczęła przewidywać już odpowiedź. Plus Sneaky nie chroniła się żadną barierą co można uznać za przejaw egoizmu, jednak zdała sobie sprawę, że i tak się szybko tworzy więc ma wiele czasu na reakcję w przypadku jakiegokolwiek. Jedyne co na razie zrobiła to skrzyżowała kopyta i unosiła się za pomocą skrzydeł nisko na ziemi.
  15. (Oj… Dopiero wymyśliłem jak odpisać na ten post. Nie bijcie mnie. Plus sprawy prywatne, zdrowotne, wakacje i tym podobne miałem na karku. I przepraszam za nie poinformowanie o mej prawdopodobnej nieobecności. Ale jestem. Może w najlepszym przypadku mnie nie zjecie.) Rapid Flame po słuchaniu dość „ciekawego” dialogu między innymi Changelingami spojrzała na nich, doszli do w miarę logicznego wniosku a wcześniej nie chciała im przerywać bo nie czuła potrzeby po prostu. W miarę bolał fakt, że miała mapę ale tylko zewnętrznej części tego miasta. Tuneli nie było naznaczonych, ale nie dziwiła się temu kto kreślił tą mapę. Rzadko by się to przydawało, ale jednak jest wyjątek od tej zasady. - Więc… Ktoś wie którędy w stronę tych podziemi? Wydaje mi się, że w kierunku północnym ale pewna nie jestem. – rzuciła coś od siebie wiedząc, że ktoś zadał te pytanie i przy okazji zdejmując zbroję i zakładając ubranie mieszczańskie, nie lubiła zmieniać formy ale przeboleje. Jedyne co Rapid mogła robić to wskazywać w którym kierunku idą. – Ewentualnie możemy po prostu użyć mapy i poszukać na niej wejścia do podziemi. – dodała wyjmując ją z juków. Ich raczej nie ma dużej chęci zostawiać, schowa je pod ubraniem i będzie dobrze. Zbyt wiele tam potrzebnych rzeczy jest.
  16. [Sneaky] Spojrzała na tą pewnie całą „Mask”. Jej sytuacja była niezwykle ciężka, obniżyła znowu wysokość lotu aby być dalej niewiele wyżej nad podłogą w tunelu. Musiała pomyśleć dłużej, problem był w tym, że nie miała czasu na dłuższe rozmyślania. Gdyby nie to, że na 100% wyssą z niej energię mogła by się bez problemu poddać ale tak raczej nie miała po co. Do tego jeszcze tamta była sobie za barierą i weź coś zrób… Co do próby ucieczki szybkiej miała pesymistyczne myśli, wręcz była pewna, że nie ma prawa się udać bo chyba takimi idiotkami nie są… - Mogło być gorzej. – szepnęła do siebie myśląc jak by użyć energii, czy raczej nastawić się na ofensywę w razie walki czy na defensywę. Obie opcje miały wady i zalety i musiała wybrać lepszą, na razie jedynie obserwowała dziurę w tunelu i co chwilę zerkała na tą za tarczą bo lepszych rzeczy do roboty nie miała. Wzięła głęboki wdech na uspokojenie by nie dać po sobie poznać, że jest przestraszona tym co się może stać.
  17. [Sneaky Dagger] - Gdybyś wiedziała o czym mówię… - westchnęła. Nie zorientowała się o co chodzi ale mniejsza jej wzrok przeniósł się na sufit tunelu, zaczął się podnosił przez co jej serce zaczęło bić szybciej. Jeszcze usłyszała głos tamtej co nie dodawało optymizmu do tej sytuacji. Zasłoniła kopytem oczy bo jej oczy musiały się przyzwyczaić do światła na zewnątrz. Teraz jej mózg myślał nad tym jak wyjść z tej kłopotliwej sytuacji, szybki lot mógłby zakończyć się spektakularną porażką a zresztą inna część umysłu podpowiadała aby zdobyć najpierw energię a potem uciekać. Pocieszające było jedynie, że była zabandażowana i miała teraz dobry dostęp do tlenu. - Już po mnie… - powiedziała do siebie głośno przełykając ślinę i wzrokiem wędrując w różne kierunki szukając jakiegokolwiek ratunku. Podleciała jedynie trochę wyżej by jej głowa wystawała poza dawny sufit i mogła odetchnąć szybko świeżym powietrzem, co też zrobiła. Choć zaczęła już w głowie obmyślać kilka planów na wszelki wypadek. [Warszawa] Po krótkiej dyskusji rządu miasto-państwo postanowiło już nie kryć się z niechęcią do Equestrii, w miarę jest gotowe do wojny z powodu wyprodukowania dużej liczby karabinów z racji tego, że są po prostu szybkie w budowie. Pierwszym aktem na razie było ogłoszenie amnestii dla wszystkich poszukiwanych w Equestrii, bez wyjątku. Wrócono również do produkcji cięższego wyposażenia z okresu II Wojny Światowej, głównie pojazdów i armat razem z nową amunicją niezbędną do walki. Wśród nich planowane są Pounder-25 jako wsparcie artyleryjskie, niezawodna i jedna z najlepszych haubicoarmat na świecie kiedykolwiek zbudowanych. Przy okazji rozpoczęto budowę nowej amunicji do każdego rodzaju broni który jest obecnie używany.
  18. [Sneaky Dagger] (Brakowało mi pisania moimi głównymi postaciami) Westchnęła głośno przypominając sobie o swoich licznych ranach, jak nie od pocisków to od innych rzeczy. Rany cięte, postrzałowe… Trochę tego ma. Zajęła się opatrywaniem by się nie wykrwawić i wyjmowaniem wszystkiego co mogło ułatwić zabicie jej. Najgorzej było z jej barkiem, choć po zatamowaniu krwawienia dalej cokolwiek robić. Gorzej z tlenem było, ale jak ograniczy częstotliwość wdechów i wydechów to powinna trochę pożyć. Co chwilę jej wzrok przenosił się na jej przeciwniczkę by uniknąć sporego zaskoczenia. Za dużo wrażeń jak na dziś dla niej, to nie miało tak się skończyć. Nie chciała zabijać żadnego Changelinga… Ale zrobiła to. Niestety. Sytuację pogarszał fakt, że tamta była bezpieczna za tarczą przez co nim nie może jej zrobić. Walnęła kilka razy w sufit tunelu chcąc stwierdzić jaka jest wytrzymałość, wątpiła aby było łatwe ale może jak włoży w przebicie całą energię się uda. Szybko po chwili stwierdziła, że raczej się nie przebije. Zapomniała o jednej rzeczy. - To nie ma najmniejszego sensu… - powiedziała sama do siebie, będąc już na skraju zdemoralizowania choć dalej część jej umysłu podpowiadała by stawiać opór aż do śmierci. Pomimo, że była ranna najbardziej dostało się jej dumie. Była wręcz upokorzona… Co ich tak uwzięło do złapania ich, kompletnie tego nie wiedziała. To nawet sensu nie miało, że pomagali gwardii. Choć dalej nie mogła sobie wybaczyć, że dała się wmanewrować w miejsce gdzie ucieczka jest niemożliwa bez magii która ma Sandy.
  19. [Warszawa] Pomimo dużego obciążenia przemysłu Warszawy radził sobie zadziwiająco dobrze, o dziwo niezadowolenie wśród pracowników jest małe. Pewnie wiedzą jaka jest tego stawka, najwięcej zadowoleni podobno są pracownicy stoczni. Budują te około siedemnaście okrętów i nie narzekają, wręcz większość chce się zgłosić do służby wojskowej. A co do wojska trwa opracowywanie planów na wypadek wojny, początkowo miał się opierać na upartej obronie Warszawy na linii fortyfikowanej która była już rozbudowywana o bunkry i lepsze okopy, zasieki też pomagają w obronie. Oficerowie pokładają nadzieje w tych fortyfikacjach bo wiedzą, że tylko one mogą zagwarantować im przetrwanie. Jednak co młodsi i agresywniejsi wysunęli nawet propozycję kontrofensywy i ruszenia na Canterlot w ramach odparcia szturmów Equestriańskich. Propozycja jest kusząca ale ryzykowna, co więcej niektórzy nawet myślą aby w razie przegrywania wojny skłonić się do totalnego zniszczenia Equestrii. Z ludnością włącznie. Jednak głównym czynnikiem czy uda się przetrwać wojnę jest reakcja społeczności międzynarodowej która na razie stoi pod wielkim znakiem zapytania. Z rzeczy rządowych trwa formowanie zaufanego personelu doradców w wielu spraw, sam król jest zadowolony, że oszukał Equestrię z uczestniczeniem w posiedzeniach rządu. Głównie z tego powodu, że panuje monarchia konstytucyjna więc te posiedzenia nie istnieją. To dla niego bardzo dobrze. Najbardziej brakuje mu osoby która zna się na magii w stopniu dobrym, bo takich w Warszawie wręcz nie ma. Większość zwiała na Krym. Plus co więcej Służby Bezpieczeństwa domagają się pozwolenia na szukanie wszelkich szpiegów i zdrajców w Warszawie za pomocą każdych środków, dopowiedzieli nawet, że jak znajdą jakiegoś Changelinga który nie ma pozwolenia na pobyt tu to żądają zrobienia z nim co tylko ze chcą.
  20. [Warszawa] Budowa maszyn wojskowych trwała w najlepsze, ilość bombowców strategicznych według wymogów to ma być przynajmniej jeden dywizjon by wojna mogła przebiegać według planów opracowanych przez Sztab Generalny. Rozpoczęto również przeszkalanie części żołnierzy na piechotę morską, głównie ze względów na potrzeby marynarki która niedługo zostanie ukończona. W ramach budowy sił powietrznych postanowiono jeszcze wdrążyć do produkcji a przynajmniej spróbować to zrobić Su-27. Głównie ze względu, że obecne siły powietrzne to katastrofa. Papiery, że to są samoloty przystosowane raczej do akrobacji powietrznych są przygotowane. Mimo, że to dość głupie wytłumaczenie to przynajmniej jest. Z bardziej politycznych rzeczy urząd spraw zagranicznych kończy treść Ultimatum do Equestrii, głównie chcą dać jej wybór. Choć nie trzeba było być geniuszem aby stwierdzić, że Warszawa na arenie międzynarodowej będzie „okrutnym” agresorem. Przynajmniej Equestria dopilnuje by tak było. [Nowa Warszawa] Produkcja w Nowej Warszawie nie była ograniczona przez gwardię więc była o wiele szybsza. Jedynym problemem było to, że dużo typów pojazdów budowano więc trochę to zajmie. Jakby tego jeszcze było postanowiono zbudować specjalny typ Kubów uzbrojonych w specjalnie zbudowanego do tego zadania WA-111 Szkwał by raziły cele powietrzne. Choć straci trochę swoich zdolności kiedy była torpedą, to jednak jej siła i tak będzie ogromna. W sumie jeśli się uda to za góra 1-2 miesiące będzie gotowa brygada uzbrojona w tego typu broń. W teorii Szkwał w wersji przeciw-lotnicznej ma być wręcz nie do uniknięcia. Choć to dopiero teorie. W praktyce może być różnie niestety.
  21. [Fabryka PZZ] Produkcja dwójki robotów trwała w najlepsze, w niekrótkim czasie zmienił się koncept. Z miłych dla oka na raczej horrorowy. Co więcej powołując się na prawo wojsko wymusiło na twórcy projektu zmiany takie jak ostre szpony i zęby, by w razie czego były przydatne mimo to zagwarantowano, że udziału w akcjach militarnych nie będą brać. Rozmiary dwóch zbudowanych endoszkieletów do robotów to 210cm dla jednego i 65-70cm dla drugiego, wygląd po skończeniu jest rozmyślany. Jednakże czekają jeszcze zmiany endoszkieletów takie by spełniały kryteria wojska oraz dodanie urządzeń niezbędnych do pracy SI i samodzielnego poruszania się. Jest to główny cel projektantów by działało bez zarzutów. Pomimo pewnych problemów budowa niezbędnego sprzętu idzie dość dobrze. Szacuje się, że przy zaangażowaniu całej fabryki w te prace jak teraz jest całość powinna być skończona w ciągu tygodnia, jednak są to tylko na razie teorie. Jednakże w fabryce PZZ czyli Państwowych Zakładów Zbrojeniowych pracują same znające się na swym fachu kucyki, idiotów by nie przyjęto jak na początku to robiono i był to duży błąd. Teraz większość to profesjonaliści. Nawet pojawiły się głosy by spróbować przegrać kogoś wspomnienia na dysk pamięci skończonych robotów, choć szybko zaprzeczono próbie robienia czegoś takiego. Głównie z powodu pesymistycznego spojrzenia na to i prawdopodobnego braku środków do czegoś takiego.
  22. [Warszawa] Fabryki pracowały w najlepsze produkując oddzielne części do najróżniejszych pojazdów i broni, trudniej rozpoznać części niż całą maszynę. A sprawdzenie głównego magazynu pod ratuszem może być nieco problematyczne, ze względu na wartę i potrzebę wielu rzeczy by wejść. Co więcej już zaplanowano przewóz broni z Nowej Warszawy, pomogą w tym skonfiskowane transportowce. Głównie te które nie miały pozwolenia na stacjonowanie w porcie Warszawskim. Okręty eskortowe dla floty handlowej są budowane w porcie od jakiegoś czasu ale dopiero od niedawna cała ich budowa przyśpieszyła o wiele bardziej. Główną cechą tych okrętów ma być prędkość i szybkostrzelność a nie potężna siła ognia. Zresztą według admirała jest to o wiele lepsze rozwiązanie. Z mniej militarnych rzeczy jedna z głównych fabryk, znana szczególnie z produkcji masowej tankietek CV-33 nie tak dawno rozpoczęła budowę dwóch robotów. Jednakże nie kryli się z tym mimo nakazów ze strony rządu, można powiedzieć, że pokazali środkowy palec tym u góry. Głównym zamierzeniem jest zrobienie czegoś z czego by słynęła Warszawa w sensie pozytywnym, by atmosfera choć trochę lepsza się zrobiła. Jednakże łatwe to nie będzie, planowany jest podobny stopień inteligencji jak u Combota. Jednak z o wiele mniejszą pamięcią. Nie ma środków by skopiować wszystkie tamte rozwiązania. Części elektroniczne są budowane, wzięto pod uwagę, że mogą się popsuć przez wpływ magii więc będą miały duży dodatek srebra, oraz Polszenu jako zasilanie. Wszystkie rzeczy dzięki którym roboty będą mogły się poruszać bez ingerencji nikogo powinny być już łatwiejsze w budowie. Przynajmniej według pracowników odpowiedzialnych za to, papiery w razie chęci skonfiskowania tych dwóch zabawek są gotowe. A na razie gotowe części podstawowe nie wyglądają na zbyt militarne. W sumie projekt tych dwóch robotów został stworzony przez zatwardziałego pacyfistę, a On pilnował czy wszystko idzie według jego projektu więc dodanie czegokolwiek militarnego nie wchodziło w grę. Choć… Są wątpliwości czy będzie działać coś z skomplikowanych bardziej urządzeń SI. W ostateczności są planowane jak najbardziej proste w budowie byle mogły podejmować decyzje samemu.
  23. [Nowa Warszawa] W Nowej Warszawie pozornie niepotrzebnej Warszawie nie licząc transportowania tam surowców trwała naprawdę potężna budowa broni, wręcz seryjna. Wielu kucyków tu się wyprowadziło a teraz tutejszy przemysł pracuje tyle i ile może by pokonać Equestrię podczas wojny. Głównie budowa skupiona jest na śmigłowcach Mi-24, a raczej próbie budowy ich by działały bez żadnych problemów, a także na broni p-lot. Głównie 2K12, 2K11 i ZSU-57-2. Termin skończenia przynajmniej po 50 sztuk każdego z typów tej broni jest niewiadomy i na razie są obliczane. W czołgach planowe jedynie są T-62 lub ewentualnie T-55. Jednakże konstruktorzy którzy znajdują się w Nowej Warszawie a jest ich tam większość z Warszawy myślą jak zbudować te maszyny bez większych usterek wynikających z obecności magii, zresztą są pesymistycznie nastawieni do przydatności tych przyjazdów. [Armia Ochotnicza Południa] Dawna armia Warszawska też nie próżnuje w przygotowaniach, jednak zamiast skupić się na nowoczesnym sprzęcie postanowiono skupić się na liczebności. Budowa jakże legendarnych pojazdów zwanych jako T-34 i Katiusza idzie niezwykle sprawnie. Co się dziwić budowano 1 sztukę co godzinę, a przy materiałach którymi dysponują wojacy na Krymie mogę sobie na to pozwolić. Jednak w przypadku T-34 aby zwiększyć i tak ich wątpliwą żywotność postanowiono pancerz wzmocnić… Workami z piasku. Wydłuży to budowę T-34 ale jest to niezbędne. Planowane są dwie warstwy stali a między nimi worki z piaskiem i na zewnątrz też by były. Mimo to dowódcy nie są optymistycznie nastawieni do tego pomysłu. Przebudowa okrętów handlowych na wojenne idzie niezwykle sprawnie. Przewiduje się, że będą niedługo gotowe do działań wojennych. Choć prawdopodobnie materiały niedługo się skończą przez co darowano sobie budowę pojazdów lotniczych. Jednakże zawsze można zezłomować CV-33 by odzyskać niezbędne materiały. Z lepszych wieści skończono nową amunicję wysoko-penetracyjną, w końcu będzie można przebić pancerze gwardii a słynny karabin AK-47 po przeróbkach powinien jeszcze bardziej w tym pomóc. Jest to o wiele lepsze od tych karabinów z okresu Drugiej Wojny Światowej. [Warszawa] W Warszawie z oczywistych względów powolniejsza była produkcja, lecz ostrożniejsza. W aktywnej budowie są Tu-16. Z odpowiednimi papierami, że to są samoloty cywilne. Głównie nawet na takie wyglądają skończone egzemplarze w magazynie, jednakże ilość zbudowanych sztuk można policzyć na palcach jednej ręki. Nie jest to zbyt optymistyczne. Z reszty rzeczy w niektórych fabrykach niezwiązanych z militariami budowane są AK-47 na zlecenie króla a niedługo razem z amunicją będą budowane. A w reszcie fabryk potajemnie są budowane części do BTR-60 które następnie mają być składane gdzie indziej, tak dla bezpieczeństwa. Każda fabryka odpowiada za inną część by utrudnić wykrycie budowy tego typu broni. Dość nowoczesnej w porównaniu do obecnej Warszawskiej.
  24. [Warszawa] (Trzeba w końcu wrócić do aktywnej gry... ) Obecnie trwało tajne posiedzenie sztabu Wojska Warszawskiego, głównie z powodu niepewnej atmosfery. Equestria tak naprawdę mogła w każdej chwili dać warunki nie do zaakceptowania co skończy się wojną. A sprzęt najlepszy nie jest. Przynajmniej na razie. - Generale Dzierżyński. Operacja Sprawiedliwość już jest gotowa? – zapytał marszałek brązowego ogiera ziemnego. - Oczywiście Marszałku! W przypadku wojny nasze bataliony napsują krwi Gwardzistom. Wzrok Marszałka przeniósł się na błękitnego pegaza w mundurze admirała i grafitową klacz kucoperza w kombinezonie pilota. – Jak postępy w przygotowywaniu Operacji Lewiatan admirale Zaremba i kapitan Nightwave? – zapytał tą dwójkę, w przypadku tej klaczy prosiła aby używać jej kuczego imienia więc szanuje to. - Wszystko jest gotowe panie Marszałku. Czekamy tylko na sprzęt bez którego nie obędzie się nasza operacja. – zameldował Admirał Zaremba. - Zgadzam się z panem Admirałem. Jednak. Jak dużo sprzętu wojennego możemy się spodziewać? – zapytała Nightwave patrząc na Marszałka pytającym wzrokiem. - O to proszę się nie martwić. W naszych fabrykach chłopcy potajemnie budują oddzielnie części, każda fabryka inną i składane potem jest w naszym magazynie pod ratuszem… Jednak. Nie wiemy ogólnie co budowane tam jest. Tylko Król wie. Reszta sprzętu jeśli dobrze mi wiadomo jest budowana w Nowej Warszawie. Ale powtarzam, jeśli dobrze mi wiadomo. Jego Królewska Mość skutecznie ukrywa przed nami informacje. Nie dziwię się nawet, ci gwardziści wszystko sprawdzać będą… Bynajmniej wiem, że nowa amunicja niedługo będzie gotowa do produkcji. Naszych wojaków strasznie irytuje fakt twardych puszek gwardzistów. – odparł Marszałek zażenowany swoim stanem wiedzy na temat produkcji nowego uzbrojenia. - Lepiej aby szybko dotarł. Potrzeba nam silnego sprzętu jak najszybciej. Te tankietki które obecnie posiadamy nadają się na złom… Cud, że się nimi nie chwalimy. – odparł generał de Meage, czyli dowódca skromnych i żałosnych sił pancernych. – Nasze siły pancerne mogą opisać tak: Cyrk i film katastroficzny w jednym. –dodał. - Do końca miesiąca lub nawet szybciej nowy sprzęt będzie i wywalimy te szajsy daleko. Bo to aż wstyd pokazywać się z tym na wojnie. – odpowiedział Marszałek. – Dobra, zebranie sztabu zakończone. Spotkamy się znowu za tydzień. – rzucił wychodząc, reszta też się ulotniła z pokoju do którego wejścia pilnowało 4 żołnierzy.
  25. [Warszawa] - Więc Wasza Cesarska Mość razem z gubernatorem Nowej Warszawy opracowałem plan rozbudowy naszego przemysłu lekkiego i ciężkiego. Jak pozwolicie to przedstawię go teraz. – powiedział jeden z nowych ministrów do nowego władcy Warszawy. - Jak to ma sens to możesz przedstawić. – odparł Cesarz. – Byle byśmy nie popsuli stosunków dyplomatycznych z Equestrią. Zależy mi na dobrych stosunkach dyplomatycznych. – dodał. - Wasza Cesarska Mość. Plan ten opiera się na pomocy od Equestrii. Więc tak czołgi A7V zostaną przebudowane na kombajny by wspomóc nasz przemysł rolniczy, oraz poprosimy Celestię o pozwolenie dla naszych rolników by mogli uprawiać role na terenie dawnej Danii. Kolejnym punktem jest aby nasze Wojskowe Zakłady Chemiczne rozpoczęły produkcję leków, zaczniemy potem je sprzedawać zagranicę. – kaszlnął i kontynuował mówienie. – W następnej kolejności jest zwiększenie wydobycia surowców w ramach przemysłu ciężkiego oraz rozbudowy floty handlowej, i budowa kilku krążowników i niszczycieli do eskorty transportowców. – teraz spojrzał na kartkę którą wyjął z kieszeni. – Budowę kombajnów i innych maszyn do rolnictwa możemy również wspomóc za sprawą firm Equestriańskich. Szczególnie tych Manehattańskich. Myślę, że się zgodzą. Nasz przemysł skupi się też na tym, ale będziemy budowali też ciężarówki do celów militarnych. To tyle, z tego ogólnego planu rozbudowy. – zakończył swą propozycje minister przemysłu krajowego. - Plan ten ma sens. Od razu zacznij go wykonywać. Finanse powinny starczyć, najwyżej pożyczkę weźmiemy. – odpowiedział Cesarz wstając z tronu i kierując się na balkon. – Jeśli to nam się uda nie dość, że poprawimy stosunki z Equestrią to jeszcze rozbudujemy się siłowo. Szczególnie morsko. Jakby co dziś jeszcze robimy posiedzenie rządu. – dodał, minister przytaknął głową i wyszedł myśląc kogo wysłać do Canterlotu. Komunikacja była wydajna w Warszawie więc szybko doszła wiadomość, do Wojskowych Zakładów Chemicznych aby rozpoczęli produkcję leków. Składników wystarczało na zaspokojenie zapotrzebowania a nawet na sprzedaż. A A7V ułożono w linii prostej na placu gdzie czekały na nowe zmiany. [Krym] Tym razem w sztabie Armii Południa myślano nad ruchami taktycznymi. W planach rozważano opanowanie militarnie cieśniny bosfor. Po czym zdobycie terenów Anatolii z dwóch stron. Jedynie co przeszkadza w tym planie, to amunicja i pancerze gwardii. Dlatego trwają pracę nad nową amunicją. Specjalną wysoko-penetracyjną która pozwoli na przebijanie tych puszek. A w ostateczności przynajmniej na ogłuszenie. Poza tym większość próbuje zmodernizować broń aby sobie radziła bez zmiany amunicji na droższą w produkcji.
×
×
  • Utwórz nowe...