Skocz do zawartości

Komputer

Brony
  • Zawartość

    1576
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Komputer

  1. [sandy] Warknęłam pod nosem kilka słów w jej stronę tak aby nie usłyszała, musiałam się zastanowić jak się stąd wydostać. Po chwili kula zaczęła się ruszać, stosunkowo szybko przez co byłam przyklejona do ściany, lekko obraz zaczął mi ciemnieć przed oczami więc musiałam szybko coś zrobić. Po raz kolejny użyłam lewitacji na sobie aby ustawić się na tej ścianie w pozycji poziomej, głowa była nieco niżej od reszty ciała aby trochę krwi do niej wróciło. Robiłam na razie szybkie, głębokie wdechy i powolne wydychanie aby przeżyć to jakoś. Czułam się lepiej w tez pozycji niż w tamtej. Gdyby nie to, że ta kula musiała się rozpędzić to bym nie zmieniła pozycji. Miała jeszcze pomysł aby się wydostać lecz był ryzykowny. [Ptaszniki] Nie dając zareagować gwardzistom przysypały się ziemią i kamieniami aby zrobić sobie niewielką norkę by odpocząć. Gwardziści nie mieli szansy trafić tym bardziej, że wykopywany piasek wcześniej zrobił zasłonę dymną. [sneaky] Przełknęła ślinę. - Nie mogę się tak po prostu zabić. Jak będę musiała to zginę w walce. - powiedziała do siebie przywracając sobie energię z sztyletu po to aby zrobić sobie wiertło ręczne. Zaczęła je rozpędzać po to aby zaczęło niczym nóż w masło wchodzić z ziemię przez co stosunkowo szybko zaczęła robić własny tunel dokopując się do tunelu ptasznika który był niedaleko. Przywróciła sobie energię z swojego sprzętu i za pomocą lewitacja zakopała wejście nieco ugniatając ziemię. Zastała truchło pająka co lekko ją obrzydziło ale poleciała wzdłuż niego widząc realne szanse na ucieczkę, dopływ tlenu tu był. Tylko skąd. [Armia Ochotnicza Krymu] a) Tereny w Francji. Krótko po teleportowaniu się, jednorożec z skrzyniami rozejrzał się. Obok był lasek do którego się udał taszcząc skrzynie, po chwili z tego samego lasu wyszło czworo kucy w mundurach francuskich z czerwoną opaską który zmierzyli chłodnym wzrokiem nowego. - A ty kto? - zapytał jeden z nich. - Buntownik. Pomóżcie mi przetransportować te skrzynie do lasu. - odparł, ci kiwnęli głową i zaczęli taszczyć razem z nim wchodząc szybko do zarośli. Musiał się spotkać z ich dowódcą. b) Wielka Nizina Węgierska Tu też teleportował się oczywiście na nizinę która była nią tylko z nazwy. Obecnie znajdował się tu łańcuch górski. Ruszył tędy aby dotrzeć tam jak najszybciej, musiał się spotkać tamtejszymi. Warszawa wymieniała się informacjami z wieloma grupami buntowników. c) Tereny koło Dniepru. Tu akurat było mało zmian, dalej była tu potężna rzeka i teren głównie nizinny. Jednorożec który tu się pojawił miał się udać jak najszybciej do jednej z wiosek. Miał rozkazy, przemieszczał się wśród drzew i krzewów które tu rosły aby go nie znaleziono.
  2. Spojrzałam z spokojem na jego zaklęcie, mimo, że byłam pewna siebie obawiałam się go. Na moim pyszczku pojawił się uśmiech, błoto rozbiło się o barierę rozświetliła się pojawiając w postaci pół kulistej klatki. Trochę długo spadało ale to nic. Po tym jak przestało wiedziałam, że to moja szansa. Nie wiedziałam co On robi ale dobrym pomysłem było by się dowiedzieć co robi, wystarczy słabe zaklęcie na początek. Mój róg ponownie otoczyła ponownie turkusowa aura gdy szykowałam się do użycia zaklęcia. - Refrigeration! - krzyknęłam po czym z mojego rogu wystrzeliła biała fala. Momentalnie na arenie temperatura zaczęła szybko spadać do ujemnej, znałam się na magii lodu więc nie musiałam się tego bać. Po chwili róg znowu otoczyła aura gdy szykował się do kolejnego słabego zaklęcia by sprawdzić co On robi. - Congelatio! - krzyknęłam po chwili jego nogi zaczął otaczać lód chcąc go unieruchomić. To najlepszy sposób aby zobaczyć co knuje, zaklęcie Refrigeration zwiększało tempo działania zaklęcia Congelatio co było jednym z ciekawszych zastosowań dwóch czarów.
  3. Komputer

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Devious z uwagą słuchała co mówił ten ogier, wzdrygnęła się na myśl co by się stało gdyby ją dorwali w jej normalnej postaci. Kiwnęła głową aby dać do zrozumienia, że dla niej wszystko jest jasne. Był tu również jeszcze inny podmieniec, z kimś ze swojej rasy jest raźniej. Poprawiła swój kapelusz i zmieniła formę na pistacjową klacz pegaza o białej grzywie, turkusowych oczach. CM to była po prostu stokrotka, wygląd był taki aby raczej przyciągał oczy ogierów. Takie przyzwyczajenie, zwykle tak się zdobywała pożywienie. Ruszyła z wolna za wychodzącymi kucami.
  4. Spojrzałam na wielkiego mężczyznę który wchodził na arenę, przełknęłam głośno ślinę, byłam pewna, że On musi być potężny. Jednak w moich oczach ponownie było widać pewność siebie, nie mogę dać się pokonać psychologicznie. - Witaj. - zawołałam w jego kierunku patrząc tam gdzie powinien mieć oczy. - Ty jesteś Magnus racja? Jestem Cinnamon Weather. - przedstawiłam się. - Zaczynaj jeśli możesz. - dodałam na koniec przybierając postawę bojową. Musiałam być gotowa na wszystko, wiadomo co może wykombinować. Orientacja mnie uratuje i oczywiście magia. Spojrzałam jeszcze na widownię, widocznie nie mogła się doczekać rozpoczęcia pojedynku.
  5. [sandy] Westchnęłam przeciągle ukazując swoje zażenowanie tą sytuacją. - I czemu niby im pomagasz? - wycedziłam wskazując kopytem na gwardzistów. - Trzeba być naiwnym aby nagle zaufać wrogowi który nie dość, że nie pała chęcią do naszej rasy to z chęcią by zamknął wszystkich w lochach. Pewnie mnie złapiecie i w „nagrodę“ was i mnie zamkną. Każde słowo Celestii jest jak część w zegarze, takiego festiwalu hipokryzji nigdzie nie uświadczysz. Jaką masz pewność, że nie jesteście dla niej narzędziami? Gdy skończycie robotę będziecie niepotrzebne. - powiedziałam co o tym myślę, dla mnie było idiotyczne jej wierzyć. - Przynajmniej mnie to spotkało... - dodałam przypominając sobie pamiętną rozmowę z księżniczką, złe czasy, bardzo złe. Jednak dobrą rzeczą było to, że udało mi się obrócić na cztery kopyta przy pomocy lewitacji którą się obróciłam i skrzydeł oczywiście. Wolałam nie sprawdzać na razie ile mam energii w zapasie aby jeszcze nie stracić przytomności. Jednak Ona w teorii chciała walczyć a bawi się mną. Próbowałam jeszcze zatrzymać lewitacją tą kulę lub przynajmniej ją zwolnić aby źle to się dla mnie nie skończyło. Może przynajmniej jako tako rozmowa poskutkuje. [Ptaszniki] Ptasznik nie robił sobie zbyt wiele z brawurowej szarży pegaza, odkleił pajęczyne z jednej z nóg i rzucił nią trafiając i unieruchamiając. Od tarczy się odbił nie widząc sensu ataku, mógł co prawda wspinać isę po niej przy zastosowaniu haków goleniowych ale wiele to mu nie da. Tamten ptasznik zasłonił się resztkami drzewa które zwolniło na tyle bełty, że go nie zabiło. Jednak zraniło, schował się za kilkoma kamieniami razem ze swoim towarzyszem, szybko połowicznie się zakopały chcąc pokazać, że nie chcą walczyć. Tamten jeden pod ziemią podczas ostrożnego kopania dostał pociskiem przez co skończył martwy ze sporą dziurą w karapaksie. [sneaky] Zaciskała zęby z bólu, jeszcze coś niedaleko grzmotnęło. Już nie miała pomysłu co robić więc za pomocą lewitacja po prostu w swoją stronę przewróciła drzewo przez co wróciło na swoje miejsce, miała kilka tu otworów aby się nie udusić. Stworzyła sobie sztylet który przyłożyła do swojej piersi, pierwszy raz podczas jej życia przyszły jej do głowy myśli samobójcze. - Zrobić to czy tego nie zrobić? - zapytała sama siebie wpatrując się w połyskujący sztylet. [Armia Ochotnicza na Krymie] Zaczęto wprowadzać nowy plan w życie, kilkadziesiąt jednorożców teleportowało się w kolejne tereny: Koło dawnego miejsca gdzie było Zaporoże, czyli obecnie prawdopodobnie wielu wsi, Wielkiej Równiny Węgierskiej i terenów dawnego regionu w Francji Île-de-France. Oczywiście również teleportowano z nimi wiele skrzyń które będą potrzebne do operacji „Медленная Европа“. Plan został opracowany w głównej mierze przez Piotra Vitalievichowa, to wszystko da przy okazji duży efekt psychologiczny i rekrutów do jego Armii Ochotniczej. Na razie jego armia miała jedynie 20 000 żołnierzy i około 100-200 pojazdów opancerzonych w większości z Warszawy. Głównym zadaniem było zmiana uzbrojenia i umundurowania na jakieś lepsze na terenach wschodnich. Jeśli wszystko pójdzie z planem to do końca zimy wszystko powinno być gotowe.
  6. [sandy] Serce zaczęło mi bić szybciej gdy usłyszałam tą „propozycję“, spodziewałam o co chodzi przez co próbowałam się uwolnić jak najszybciej. Z rozłożeniem skrzydeł było najłatwiej aby spowalniały cały czas, kolejnym planem było ułożenie kopyt tak aby był jak największy opór powietrza. Prawdopodobnie chwilę mi to zajmie albo nie wyjdzie wcale. - Odwal się... - wycedziłam w jej kierunku. [Ptaszniki] Pająki wymyśliły już jak pomóc Sandy, jeden z nich podniósł drzewo trzymając je odnóżami tak aby być niczym skocznia w kierunku tamtego Changelinga. Po podejściu na optymalną odległość, drugi z specjalną wersją pajęczyny na odnóżach przebiegł po nim i skoczył rozkładając odnóża w kierunku przeciwnika, był trochę ponad nią i miał dużą szansę trafić. Na wszelki wypadek wyczesał jeszcze trochę włosków które spadały razem z nim. Wiedziały, że są tu gwardziści ale ich zignorowano. Tamten jeden który przekopywał się w kierunku Sneaky zatrzymał się obok jakiegoś dębu. [sneaky] Leciała przed siebie czując, że ktoś jej siedzi na ogonie odwróciła się by zobaczyć nad sobą tamtą changeling który nie daje jej żyć. - Znowu ty? - westchnęła, pierwsze pociski nie trafiły. Może strzelać nie umie z takiej broni? Jednak kolejne pociski pozbawiły ją tego optymizmu, kilka pocisków przeszyło skrzydła, nie było bólu ale jednak trochę ją spowolniły. Jednak bolesny był jeden pocisk który trafił w kopyto, zacisnęła zęby ale leciała. Kolejny raz zapikowała aby wylądować za sporej wielkości dębem który był połowicznie wyrwany z ziemi. Schowała się pod korzeniami chcąc złapać chwilę oddechu, reszta korzeni zasłaniała ją przez co może będą musieli tu wlecieć.
  7. Prosta, zwykła arena. Bez zbędnych dodatków czy innych, to lubię. Weszłam spokojnie na arenę zdejmując kaptur aby mieć lepszą widoczność. Dużo tłumu, nic dziwnego. Mimo, że mój wewnętrzny honor kazał mi czekać na przeciwnika to nikt nie mówił, że nie można w tym czasie się przygotować. Mój róg otoczyła turkusowa aura w czasie gdy wykonywałam jedno proste zaklęcie. Wokół mnie utworzyła się przezroczysta tarcza która w razie czego miała mnie ochronić. Po skończeniu zaklęcia stałam z pewną siebie pozą czekając na przeciwnika.
  8. [sandy] Nie spodziewałam się tego, to był fakt. Zaczęłam mimowolnie lecieć w jej kierunku próbując się opierać, do tego ból głowy który nie pozwalał mi się skoncentrować. To najbardziej utrudniało sprawę. Ból jako tako zignorowałam na tyle aby móc używać jeszcze lewitacji, spojrzałam na nią aby ocenić szanse powodzenia. Jeszcze raz użyłam lewitacji tym razem próbując ją całą popchnąć w swoim kierunku, to powinno sprawić aby straciła równowagę. Ból głowy nie był aż tak duży aby nic się nie dało robić, powiedziałabym schematyczny przez co łatwiejszy do zignorowania. Poza tym po dzisiejszym dniu w którym już chyba wszystko mnie bolało to aż tak złe nie jest. [Ptaszniki] Pająki stały w miejscu nie mając co robić na razie. Rozglądały się po kopule szukając czegoś co pomoże im ją dorwać. A tamten ptasznik zauważył z daleka chyba Sneaky, z tego powodu na wszelki wypadek wkopał się w ziemię i zaczął drążyć we wskazanym kierunku. [sneaky] Już dyszała, była zmęczona. Marzyła się jej chwila odpoczynku i coś do jedzenia, w tych warunkach to jednak nie było zbyt prawdopodobne. Jeszcze co chwile blokowały jej drogę, nie miała już pomysłów. Jedyne na co wpadła to zwiększenie wysokości lotu aby nie miały jak zagrodzić jej drogi. Była jednak nieco wolniejsza przez zmęczenie ale dalej szybka. Najgorsze było to, że miała mało energii. Normalnie by dalej walczyła jednak w tej sytuacji było to głupie, nie dość, że czterech na jedną to jeszcze zmęczona. Bez sensu.
  9. [Ptaszniki] Cóż włoski nie doleciały do Sandy, były zbyt lekkie i wylądowały na ziemie zajmując duży jej obszar. Ptaszniki syknęły widząc, że atak włoskami się nie udał. Same były na nie odporne jednak musiały wykombinować sposób jak ją zrzucić na ziemię, z tego powodu wymyśliły kolejny plan. Jeden wytworzył pajęczynę a drugi przyklejał sobie je do nóg aby ją unieruchomić podczas ataku. Jeden z nich machnął nogą w stronę Sandy aby przyszła. Tamten jeden ptasznik wyszedł na powierzchnię zakopując za sobą wyjście grubą warstwą ziemi, poszedł szybko w kierunku w którym Sneaky poleciała aby zobaczyć jak tam z nią jest. [sandy] Po ogarnięciu umysłu zauważyłam jak włoski parzące ptaszników lądują na ziemi, dobrze, że mnie nie dotknęły bo bym zwijała się z bólu. Wystartowałam nieco do góry widząc, że mnie potrzebują bo jeden z nich machnął tylną nogą. Sprawnie podleciałam do nich, miały plan. Spojrzałam na changelinga który najwyraźniej był przeciwnikiem, trzeba było posłać go na ziemię a odległość między nami nie jest specjalnie duża. Zaczęłam używać lewitacji aby unieruchomić jej skrzydło po to aby posłać ją na dół. Na to nie miała jak zareagować a skoro niby tak bardzo chce walki to ją dostanie ale na ziemi. [sneaky] Szybko wykombinowała kolejny pomysł, zaczęła pikować w dół wcześniej blokując atak dyskiem tarczą. Ognistych pocisków uniknęła, podczas pikowania przywróciła z niej energię i zaczęła próbować polecieć do przodu. Udało się ale ledwo, gdyby była normalnym pegazem to by skrzydła uległy złamaniu a tak to nic się nie stało. Teraz zaczęła lecieć pod każdą możliwą przeszkodą jak przewrócone drzewo aby zmniejszyć ryzyko trafienia jej. Na wszelki wypadek jednak stworzyła dużą prostokątną tarczę która zasłaniała ją od góry i ubezpieczało przez atakami z wysokości. Od boku atak był ryzykowny bo można było się nadziać na kamień lub inne rzeczy leżące na ziemi.
  10. [Ptaszniki] Zostały zaskoczone ale wiedziały, że mają prostą przewagę liczebną. Dwóch na jednego, a Sandy była na razie niezdolna do walki. Zdjęły ją kładąc na ziemie szykując się do walki. Z ich strony wydobyło się kilka razy syczenie które brzmiało jak złośliwy chichot, już po chwili zaczęły to co miały robić. Zaczęły podchodzić gdy były dostatecznie blisko zaczęty trzeć energicznie tylną kończyną odwłok po to aby w stronę przeciwnika poleciała chmura włosków parzących których celem było dotarcie do oczu i dróg oddechowych. Samo dotknięcie nimi pancerzyka było dość irytujące bo pojawiało się uczucie polewania wrzątkiem tego miejsca na które spadły. Już po chwili przystąpiły do ataku nie dając żadnej szansy na reakcję w tym czasie, chciały wstrzyknąć jej niewielką liczbę toksyn aby była sparaliżowana. Co do tego w tunelu bełty może by trafiły gdyby nie to, że pająk był na zakręcie przez co uniknął pocisków. Zirytowany uderzył tylnymi odnóżami w ścianę przez co się zawaliła i uniemożliwiła gonienie go, kontynuował drogę. Za kilka sekund wyjdzie. [sandy] Och co się ze mną stało? Rozejrzałam się nieprzytomnym wzrokiem po całym miejscu, jakaś pseudo arena i jakiś changeling, dwa pająki i ja. To nie wróży nic dobrego, nic a nic. Jednak może uda mi się wykorzystać sytuację i zaatakować gdy będzie zmęczona. [sneaky] Widząc zbliżające się nieprzyjemnie wyglądające rzeczy wszystko zaczęła blokować tarczą której na całe szczęście nie zniszczyła. Tarcza na razie wytrzymywała kule ognia gorzej z dyskiem który zrobił wgłębienie w niej. - Tak czterech na jednego i jeszcze mam nie uciekać. Dobre sobie. - warknęła w jej kierunku przyśpieszając lotu chcąc się im w jakikolwiek sposób uciec.
  11. [Ptasznik] Było to dla niego zaskoczeniem, zasadzka mu nie wyszła. Wyskoczył jak poparzony ze swojej kryjówki aby zobaczyć jak jego zdobycz ucieka. Zaczął syczeć długo aby zaalarmować swoich i ruszył aby złapać tamtą. Dwa ptaszniki które jak dotąd kopały i pilnowały Sandy zatrzymały się na chwilę po usłyszeniu syczenia i stworzyły pajęczynę po raz kolejny w miejscu gdzie nie było nigdzie światła. Miała ją spowolnić. Po tej operacji zaczęły kopać na powierzchnię widząc, że znajdują się daleko od tamtej jamy ruszyły w kierunku w który Sneaky poleciała. A Sandy w tym czasie porządkowała własne myśli. [sneaky] Uznała, że dobrze zrobiła mając gotową energię do zrobienia czegokolwiek. Zrobiła stalową tarczę okrągłą którą ochroniła się przed atakiem. Wylądowała chwilowo na ziemie aby odsapnąć, zauważyła posiłki. Już stwierdziła, że dalsza walka z góry jest dla niej przegrana. Nieco już się zmęczyła więc musiała się wycofać, to było najlepsze wyjście. - Może jeszcze się spotkamy. - rzuciła w jej kierunku po raz kolejny startując i nie dając czasu na reakcję poleciała w lewo zwiększając szybko wysokość na około 50 metrów. Tyle powinno wystarczyć, potem będzie musiała zająć się ranami.
  12. Komputer

    [GRA] Olympus Forumus

    Boga śmierci raczej specjalnie nie interesowało jak wygląda ten pałac, to był jego pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz gdy tu był. I dla niego to nawet dobrze, wolał być u siebie. Transport mógłby być lepszy, ale nic nie może być idealne. Ruszył w stronę sali bankietowej z jednego powodu, reszta nic go nie obchodzi. Doszedł do niej, siedział tylko ten Cygnus i bogini której imienia zapomniał. Bywa. Zaczął szukać wzrokiem jakiegoś krzesła. Stworzenie swojego nie było by świetnym pomysłem bo by kogoś jeszcze wkurzył. Potem spędzi dzień razem z butelką wódki i kieliszkiem, jedyna czynność która jest wręcz idealna.
  13. [Ptaszniki] Pająk nie zareagowałby na kolejne niebezpieczeństwo gdyby nie to, że jedna z ścian tunelu się zawaliła podczas „sprawdzania" jednak dalej była możliwość przejścia. Zareagował wkopując się głębiej i zakopując za sobą drogą, poruszał się łukiem wiedząc, że nic go nie trafi. Po wycofaniu się w bezpieczne miejsce które było już sprawdzone przez te dziwactwa pająk się zaczaił czując, że jego zdobycz jest niedaleko. Kwestia kilku sekund zanim będzie tuż obok. Powinna być nieświadoma bezpieczeństwa skoro ten pająk przekopał się szybko w miejsce sprawdzone już. [sneaky] Sneaky została zaskoczona jednak również zareagowała puszczając kopię i unikając ataku lecąc dalej przed siebie by się zatrzymać. Mało by nie zaliczyła gruntu, szybko przywróciła energię z kopii tym razem atakując bez żadnej broni nie chcąc dać czasu na wytchnienie. W razie zagrożenia szybko zrobi sobie broń a na razie była szansa, że nie zdąży nic jej zrobić tą bronią.
  14. [Ptaszniki] Pająk już czując drgania powietrza spowodowane machaniem skrzydłami. Zakopał się całkowicie przez co już był nie do zobaczenia. Przeżyje trochę bez tlenu, czego się nie robi aby dorwać cel. Jeśli wszystko pójdzie tak jak powinno to tunel który doprowadza tlen tutaj powinien zwrócić chwilowo jej uwagę. [sneaky] Spojrzała z zaskoczeniem na wylatujący pocisk który uderzył obok niej. - Myślałam, że go zniszczyłam. - mruknęła do siebie wściekła. Wiedziała, że popełniła błąd nic nie robiąc więc nie chciała już jej dać żadnych szans na przygotowanie się. Stworzyła sobie kopię o długości 3 metrów, chciała mieć to z głowy aby nie dać się zmęczyć. Od razu wystartowała lecąc w jej kierunku ze kopią stworzoną ze stali aby się jakimś cudem nie połamała. Leciała zygzakiem aby nie oberwała w jakiś wrażliwy punkt. Jak trafi to jest pewna, że będzie rana śmiertelna. Ciekawiło ją jak zareaguje.
  15. (W końcu ostatni post jeśli chodzi o te pytania... ) Zastanawiałem się chwilę nad odpowiedzią, po chwili wykombinowałem. - Jestem pewien, że jeszcze z wami się spotkam. Może tu. Może gdzie indziej. Kto wie. Więc krótko mówiąc "Puteus occursum iterum". - odparłem czekając aż będę mógł stąd zejść.
  16. [Ptaszniki] Pajęczaki kopały w najlepsze, jeden z nich zrobił niewielki tunel w górę dokopując się do powierzchni aby mieć stały dopływ tlenu, był zbyt mały aby ktoś się nim przecisnął więc to była jego zaleta. Samica która jak dotąd tylko kopała zawróciła aby w razie czego załatwić pościg raz a porządnie, w tym celu wkopała się w ziemie i zakopał, jedyne co wystawało to oczy które były na tyle małe, że nawet z światłem którego w tunele nie było zbytnio trudno było je zauważyć. Miała dopilnować, że nie dogonią ich. [sneaky] - Możliwe. - odparła patrząc jej w oczy. Widać było pewność siebie która u niej wzrosła od czasu zniszczenia tego kryształu. Przywróciła energię z kuszy i szykowała się do stworzenia czegoś innego w ramach dostosowania się do działań przeciwniczki. Spojrzała na karabin obojętnym wzrokiem. - Jak mówiłam wolę zginąć niż się poddać. Ktoś twojego pokroju powinien pamiętać wiele. - rzuciła z małym uśmiechem na pysku wskazując kopytem na pierś. - Strzelaj skoro musisz. - plan był ryzykowny, jednak była pewna, że jakieś uszkodzenia ma ten karabin. Jeśli kłamie nie strzeli, chcą ją żywą pewnie a martwa się nie przyda. Jednocześnie myślała cały czas jak ją pokonać, wiedziała, że jej przeciwniczka przewyższa jej zasoby energii. Jednak jakaś szansa była pokonania jej.
  17. [Ptaszniki] Kopanie tunelu trwało w najlepsze, nie był zbyt prosty aby ułatwić w razie czego pułapkę gdyby weszli tutaj. A co do płonącej kuli to zatrzymała się na wytrzymałej pajęczynie, kolejne niedocenienie pająków i biomateriału z którego wykonana była pajęczyna. Ta wykonana przez małego pajączka była wytrzymałości stalowej sieci, można sobie wyobrazić jak wytrzymała jest takiego pająka. Jednak był to sygnał aby się wycofać do tunelu, szybko jeden z nich wziął Sandy na karapaks i te dwa w jamie weszły do tunelu zakopując wyjście. Szybko zaczęły kopać aby znaleźć inne bezpieczniejsze miejsce, zaraz tylko będą musiały uzupełnić tlen. Jednak zakopanie się uchroniło je przed całkowitym załatwieniem przez kolejną pseudo bombą. To tyle jeśli chodzi o tamtą bandę która zaalarmowała ptaszniki przed zagrożeniem. [sneaky] Miała satysfakcje, że tamten kryształ pękł jednak wybuch odrzucił ją dość boleśnie na ziemię. Jednak obyło się bez dodatkowych ran, dalej może stawiać długi opór. Wchłonęła energię z miecza oddalając się aby załatwić ją na odległość, bardziej przydałaby się jej żywa bo by miała jak energię uzupełnić ale tak też przeżyje. Stworzyła po prostu kuszę, dość dużą by miała dużą siłę przebicia i prędkość przebicia. Razem z tym stworzyła 10 bełtów po szybkim załadowaniu za pomocą magii, strzeliła w jej stronę celując w miejsce z którego wychodziło skrzydło. Trafienie umożliwiło by uszkodzenie mięśni odpowiedzialnych za używanie skrzydeł co w praktyce oznaczała niemożność lotu. Szansa przebicia była ogromna, taka kusza bez problemu przebijała ciężkie zbroje płytowe nie mówiąc o pancerzu chitynowym i tarczach. Upadek powinien zamroczyć ją na tyle aby nie mogła zaatakować.
  18. Komputer

    [Gra] Starcie Tytanów

    - Rozumiem. - odparła pokornym tonem wychodząc z gabinetu, upewniając się, że zamknęła drzwi westchnęła. Nie lubiła być wiercona wzrokiem, zapamiętując wskazówki które ta cała Dolores udzieliła tamtemu ogierowi. Z tego powodu ruszyła z wolna tą drogą, atmosfera w zamku była dziwna, można powiedzieć ciężka. Jednak architektura należała do ciekawych. Pokręciła głową by oddalić niepotrzebne myśli od siebie dotarła do swego pokoju, wzięła lewitacją klucz i przekręciła go w zamku. Drzwi się otworzyły skrzypiąc niemiłosiernie na całym korytarzu. Rozejrzała się, była tu komoda, szafa, łóżko, mały stolik z dwoma krzesłami i okno. To tyle. - Przynajmniej tu coś jest. - mruknęła pod nosem kładąc się na łóżku wcześniej zamykając drzwi, chwila komfortu jej nie zaszkodzi.
  19. [Ptaszniki] Pająki szybko zauważyły wroga nad sobą, dlatego szybko uskoczyły do średniej wielkości jamy których kilka się utworzyło przez zawalenie się ziemi w różnych miejscach. Po wejściu do środka zdjęto Sandy z karapaksu i zajęły się ważnymi sprawami. Jeden tkał szybko pajęczynę, drugi pilnował Sandy a trzeci kopał tunel. Robiło to niezłą obronę w razie czego a żeby zdobyć tamtą żywą przeciwnik musiał wlecieć. Nieszczęśliwie nie trafiła ptaszników z powodu ich szybkiego uniku w bok, nie docenianie błyskawicznych ataków i uskoków pajęczaków jest błędem. Jama była dość stabilna ubita ziemia podtrzymywana przez wiele niezniszczonych korzeni i skał. Trzeba by się postarać by ją zawalić, [sneaky] Bała się panicznie chcąc uniknąć swojej śmierci, jeden z pocisków przeszył jej skrzydło lekko spowalniając lot a drugi znowu tylne kopyto. Z trudem powstrzymała się od krzyku z powodu bólu który próbował sparaliżować jej zmysły. Postanowiła wszystko postawić na jedną kartę bo innego pomysłu nie miała, zatrzymała się z oporami pewnymi i odwracając się złapała lewitacją to ustrojstwo próbując je obrócić w drugą stronę lub zniszczyć w jakikolwiek sposób. Również używając dalej tych kilku procent energii którą miała stworzyła Flamberg przed przeciwniczką tak aby się w niego wbiła. Był ostry rzecz jasna ale to ostatnia rzecz którą robi na kolejny tydzień. Miał długość 1,7m co zmniejszało szansę na reakcję i unik przed prawdopodobnym wbiciem się w niego. Miał duże możliwości przebicia wielu pancerzy co również utrudniało przeżycie.
  20. Imię i nazwisko: Devious Sight jednak większość nazywa ją Dewi lub dziurawą. Tego drugiego przezwiska niezbyt lubi. Rasa i płeć: Changeling, klacz (Wiedziałem, że wiecie.) Profesja: Rewolwerowiec (Myślałem szczerze, że to będzie najliczniejsza profesja) Wygląd: Oczywiście jeszcze chusta i kapelusz kowbojski, trochę dziwnie "kowboj" bez takich rzeczy. Charakter: Cieszy się życiem, nie lubi zbytnio przez dłuższy czas być sama, ciężko ją zdenerwować, łatwa ją do siebie zrazić, niezbyt honorowa, nie lubi zbytniego gadania o sobie oraz bezsensownych rozmów, może się poświęcić dla reszty jeśli trzeba. (Ostatnio lżej mi się gra postaciami żeńskimi, co się ze mną dzieje... Mniejsza. Przynajmniej miejsce już zarezerwowane.)
  21. Dobrze więc wena jako tako mam po przeczytaniu książki i nawet napisałem już prolog lub wstęp jak kto woli. Poszukuję rzecz jasna korektora i doradcy/konsultanta. Nie wiem czy to się uzupełnia czy nie, jednak kilka słów o ficu. Akcja dzieje się podczas Wielkiej Wojny 1914-1918 w realiach kucykowych (Cóż za zaskoczenie czyż nie?) oczywiście zero flaków itp, i potrzebuje rzecz jasna korekty i porad dotyczących nazw. Z tym mam największy problem i idzie mi to wyjątkowo topornie. Dlatego jeśli ktokolwiek byłby tym zainteresowany to prosiłbym o kontakt na PW, dam szczegółowe informacje jeśli trzeba i link. Ten projekt nie powinien pójść do lamusa, tak mi się zdaje.
  22. [sneaky](edytowany cały post bo poprzedni dziwnie wyglądał.) Grupa parła naprzód, pokonała na razie 2km a cel był jeden. Dotrzeć do Lasu Everfree, jednakże otwarty teren nie sprzyjał temu zadaniu. Z tego powodu przyśpieszono jeszcze bardziej unikając raczej całkowicie otwartego terenu. Poruszano się raczej między krzewami i innymi takimi, szło dobrze. Bardzo dobrze, na razie postanowiono przeczekać dzień i poruszać się tylko w nocy. W tym celu znaleziono niewielką pustą jamę w którą postanowiono przeczekać resztę dnia. Wejście osłonione zostało pajęczyną która była trochę głębiej by nie padało na nią światło słoneczne. Sneaky która leciała od góry i robiła zwiad zauważyła jak prawdopodobnie dwa Changelingi lecą w jej kierunku. Na całe szczęście nie leciała nad swoimi, tylko robiła to w pewnej odległości. Przyśpieszyła lotu ale nagle poczuła intensywny ból w okolicach ud, zaszokowana aż nie mogła lecieć przez co spadła boleśnie na ziemię przy okazji się brudząc i to mocno. Krew wypływała jednak z energii zrobiła bandaż i zatamowała krwawienie. Pozwoliło to jej z oporami wzlecieć i polecieć do jakieś kryjówki lecąc zygzakiem. Między kolejnym uskokiem w bok był nierówny odstęp czasu aby nie było rytmu i łatwiejszego trafienia jej. Krym] Dowództwo zostało powierzone marszałkowi Piotrowi Vitalievichowi, ten ogier o korzeniach kozackich z bujnymi wąsami i mięśniami szybko zmienił taktykę. Teraz z regularnej armii ma być armia ochotnicza przez co prowadzić pobór z ochotników których prawdopodobnie nie brakuje. Zaczęto planować nowe działania wraz z nową taktyką wojsk na Krymie.
  23. [sneaky] Kopanie szło na razie łatwo i zwinnie, ziemia nie była przeszkodą dla dobrze rozwiniętych odnóży ptaszników jednak mała dostępność tlenu już jej przeszkadzała. - Ciężko mi się tu oddycha, możecie wykopać w górę wyjście? - zapytała licząc, że zrozumieją. Oczywiście jeden z nich zrozumiał i wykopał w górze mały tunel aby był dopływ tlenu, Sneaky wyleciała z Sandy na grzbiecie by odpocząć. Za nią wyszły trzy ptaszniki, samiec i dwie samice. Miały się zająć pilnowaniem, aby nie przyszły znowu tamte. - Dzięki za waszą troskę ale poradzę sobie. - powiedziała w ich kierunku widząc, że Sandy powoli otwiera oczy. Już jej lepiej dzięki czemu Sneaky odetchnęła z ulgą. Chwilowo wykorzystując odpoczynek stworzyła nad sobą, Sandy i ptasznikami który stały cały czas obok niej barierę w której ledwo się mieściła. Chciała mieć pewność, że znowu nie będą prawie martwe od wrednej sztuczki. Spokój trwał około minutę dopóki jakby bomba atomowa nie przywaliła, nie wiedziała co to ale fala uderzeniowa niszczyła wszystko na swej drodze. W końcu napotkała na swojej drodze szeroką ale niezbyt wysoką barierę na której były duże uszkodzenia od tego ale stała. Cóż Sneaky zużyła resztki energii znowu jednak to nie było tak męczące jak poprzednie czynności które robiły. Czuła jedynie jak jej krew z nosa leci, nie wiedziała dlaczego ale instynktownie wytarła krew i trzymała się za nos, to samo robiła u Sandy bo ta sama na razie nie mogła. Ptasznikom groziło pęknięcie odwłoka czyli w konsekwencji śmierć jednak dalej stały skulone próbując przełknąć to co się właśnie stało. Wszystkie drzewa wokoło były wywrócone razem z korzeniami. Sneaky ostrożnie zdjęła barierę patrząc na efekty i lekko się chwiejąc z powodu bólu głowy wzięła Sandy i położyła ją na grzbiecie ptasznika, te ruszyły dalej jednak po powierzchni. Sneaky wzleciała by móc z powietrza obserwować czy ich nie gonią, jednak dla jej umysły wstrząsające były zniszczenia. Myślała, że ona nie ma sumienia zabijając jednego z roju ale jednak wybicie prawdopodobnie całej populacji naturalnej tego lasku było dla niej wstrząsające. Będzie musiała to potem przemyśleć, czuła się przytłoczona tyloma rzeczami w tak krótkim czasie. [Ptaszniki] Te doświadczone pajęczaki wysłały jednych z najmłodszych które pewnie były L7 lub L8 dopiero, samca i dwie samice na wszelki wypadek. Według ich to było racjonalne posunięcie wróciły szybko do kopania. Tymczasem ptaszniki przy wejściach obserwowały cicho jak przeciwnicy coś robią, nie ruszały się jednak. Po chwili to coś co robiły minutę eksplodowało, pajęczaki nie zareagowały choć nie miały co zrobić. Odwłoki im rozerwało i górną część karapaksu wszystkim przy wejściach, po chwili spadły na zwłoki masy ziemi bo właśnie tunel się walił. Te wewnątrz również nie uniknęły tego losu niespodziewanie zawaliły się na nie tunele i same czuły jak ich pancerz eksploduje od środka z powodu krwi która wylatywała jak szalona, mimo to jednak przynajmniej te 3 osobniki żyły dalej.
  24. Komputer

    [GRA] Olympus Forumus

    Mortus stał nieruchomo patrząc na tsunami które pędziło w jego kierunku i reszty, momentalnie zamienił się w cień i pojawił z tyłu. Patrzył swymi żółtymi ślepiami spod kaptura na to coś, po chwili ujrzał tego całego Cygnusa. Po chwili wszystko się ogarnęło i do tego zaprosił ich do tych powozów. - Niezłe wejście. - stwierdził po chwili zastanowienia ostrożnie wchodząc do jednego z nich nie chcąc wpaść do wody, to ostatnia rzecz której mu brakowało. Dalej go ciekawiło co ten chce bo raczej zwykła impreza to nie będzie.
  25. Komputer

    [GRA] Olympus Forumus

    Mortus spojrzał na kraba wyjątkowo nieprzyjemnym spojrzeniem, gdyby wzrok mógł zabijać ten zrobiłby to bez problemu. Dla tego kraba już zarezerwuje miejsce w pokoju dla potępionych dusz. Ot co. - Nie musisz się martwić. Aż tak źle ze mną nie jest. - odparł obojętnie mierząc wzrokiem dwójkę obok siebie. Jednak podtrzymał się przez jakimś tekstem w kierunku kraba, Mortus miał talent do robienia sobie wrogów. Naprawdę wielu wrogów.
×
×
  • Utwórz nowe...