Skocz do zawartości

Star Wars: Victor Hush


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 339
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Przecież mój statek jest tam rozpoznawalny! Człowieku, ja... Jesteś człowiekiem, nie? W każdym razie, jeśli zobaczą mnie idącego z jakimś Jedi, Mrocznym Jedi, Sithem, czy innym takim, który w dodatku niesie pieprzony towar, to mnie zabiją na miejscu! Jak robala! Nie mam jeszcze zbyt dobrej reputacji, zrozum! - Ostatnie zdanie brzmiało błagalnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starzec zaśmiał się tylko i zaczął kręcić rękojeścią miecza w swoich mechanicznych palcach.

- Dzieciaku, oni nawet nie zdążą się do ciebie zbliżyć. Wystarczy że wskażesz mi kto jest takim chojrakiem to udowodnię mu że nim nie jest

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak jest - powiedział. Założył na głowę kaptur, a głowoogony schował tak, aby były jak najmniej widoczne. Poprowadził Victora przez brudne ulice z niskimi domkami. Minęli też targ z niewolnikami, aż dotarli do tej bogatszej dzielnicy. Niemal każdy miał tu swój niewielki, kiczowaty, brzydki pałac, którego powstanie spowodowane było kaprysem. Chłopak zatrzymał się pod jednym z takich pałacy. Okrągłym,  zbudowanym z kamiennych bąbli. Nautolanin podszedł do wejścia, którego oba skrzydła (złote, zdobione) były otwarte, Stało przy nich dwóch twi'lekańskich strażników.

- To ten... Ja z zamówieniem przyszedłem... - chłopak odchrząknął. - ... Z Tythonu.

- Zamówienie obejmowało też cyborga? - zapytał jeden ze strażników.

- Tak? - zapytał z nadzieją nautolanin, uśmiechając się.

- Nie. Wejdziesz sam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sith krzywo spojrzał na strażników. Bez wahania wyciągnął rękę i uniósł strażników w górę.

- Chyba jednak wejdziemy razem - Powiedział i zacisnął pięść. Strażnicy upadli martwi. - Wchodź pierwszy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nautolanin spojrzał na Victora z nieukrywanym podziwem.

- Rany, to było niesamowite! I zrobiłeś to tak łatwo, ło! - powiedział. - Dobra, chodźmy dalej...

Poprowadził Victora korytarzem na wprost, do następnych ogromnych wrót, potem na prawo i potem pod następne zdobione wrota.

- Za tamtymi drzwiami siedzi mnóstwo strażników. Wiesz, na zewnątrz były kamery... - powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Więc nie rozumiem dlaczego jeszcze nie uciekli...

Victor użył pchnięcia. Drzwi dosłownie rozleciały się na kawałki. Zamiast swojej głównej broni dobył blaster. Postanowił dać strażnikom fory.

- Tylko nie wychylaj się młody. Zwykle nie patrzę gdzie strzelam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To ten... Poczekaj, pójdę do nich i wytłumaczę może całą sytuację? - zapytał niepewnie. Pokój podzielony był na dwie części - większą, z różnymi gablotami, w których spoczywały stare, poniszczone kartki papieru, różne dziwne kawałki metali, a nawet holokron.

W drugiej części, dalszej, znajdował się pokój dzienny. Był na podwyższeniu, ale nikogo tam nie było. Wszyscy byli w części z gablotami, między innymi podstarzała kobieta o farbowanych na czarno, krótkich włosach i stary twi'lek. Obok nich wszędzie byli strażnicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pokojowe rozwiązanie tak? Dobra ale masz chwilę

Sith zaczął rozglądać się po gablotach. Nie rozumiał po co tym starcom te wszystkie rzeczy. Jednak najciekawszy z tego wszystkiego był holokron. Gdzie go znaleźli? Do kogo należał? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nautolanin zbliżył się do parki i zaczął coś tłumaczyć, żywo gestykulując i czasami zerkając na Victora. W rękach cały czas trzymał ową puszkę. Po chwili kobieta pokiwała głową, a chłopak wrócił do Victora.

- Możesz z nimi pogadać, ale jeśli zostawisz broń jakiemuś strażnikowi. Bez niej też sobie dobrze radzisz... - poinformował.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Prawem silniejszego oczywiście

Aktualnie Victor wiedział teraz dwie rzeczy. Pierwsza, zakon Sithów istnieje oraz druga, z zakonem jest coś nie tak.

- Nikt się nie upomina...kto teraz jest odpowiedzialny za zakon? - Zapytał żądny informacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Skąd mamy wiedzieć? - zapytała kobieta. Skinęła niemal niezauważalnie na jednego ze strażników. Dwójka innych podeszła do nautolańskiego chłopaka i chwyciła go za ręce, krępując je na plecach.

- Co jest? - zapytał wzburzony. Zaczął się szarpać i kopać najbliższego strażnika. Chciał nawet wyjąć broń, ale został w porę zatrzymany i dostał potężny cios pięścią w twarz, po którym upadł na ziemię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sith zaczął chichotać.

- Czym zawinił wam ten chłopak? - Zapytał wskazując na młodego. - Muszę wiedzieć gdzie szukać mi podobnych. Albo znajdziecie mi kogoś kto wie...albo będziecie zbierać głowy z ziemi!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wykonał odpowiednio zadania - odpowiedziała kobieta. - Nie wiem nawet, kto tutaj może mieć takie informacje... Huttowie? - zapytała męża.

- prawdopodobnie. Najbliższy pałac jest... dość widoczny, chyba kilometr stąd. Wielki i brzydki.

Nautolanin tymczasem rzucił się na najbliższego strażnika z pięściami i próbował dosięgnąć swojego blastera. Został powstrzymany przez drugiego strażnika i ponownie dostał w twarz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cyborg skinął głową w ramach "podziękowania". Spojrzał na małą wojnę chłopaka ze strażnikami. Przy okazji przyciągnął do siebie swój blaster.

- Obawiam się że jednak będę potrzebował przewodnika. A ta młoda narwana ośmiornica idealnie się do tego nada

Victor zaczął atakować umysł strażnika na którego wcześniej rzucił się nautolanin. Zmusił go aby zaatakował swojego współpracownika który właśnie zdzielił młodego po twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...