Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

(612-12=600)

Golding Shield

Opowiedziałem dokładnie całą historie Swiftowi. A ten ją wysłuchał w milczeniu. Gdy skończyłem. Zatrzymaliśmy a ten rzucił kamykiem w pustą przestrzeń. W końcu się odezwał

-Czemu mi nie powiedziałeś, że się z kimś spotykasz? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi

-Swift wiesz, że nie lubię mówić o życiu osobistym

-Cóż rozumiem. W każdym razie nieźle namieszałeś

-Jak to?

-Trzeba było się przyznać, że ty to napisałeś

-Ale ja tego nie napisałem

-Wieże ci. Ale ona i tak już swoje wie. Gdybyś się przyznał byłaby zła, ale w mniejszym stopniu. Teraz ma cię za kłamcę i tchórza

-Ale gdybym się przyznał do czegoś, czego nie zrobiłem to byłoby równorzędne z kłamstwem. A ja nie kłamię

-Rozumiem. To chwalebne. Jednak czasem musimy skłamać

-To, co mam zrobić?

-Teraz nic nie zrobisz. Jest wściekła. Idź do domu i spróbuj się uspokoić. Skup się na jutrzejszym zadaniu. Pamiętaj, że nie możesz pozwolić uczuciom przeszkadzać w swoich obowiązkach. Sam zawsze tak twierdziłeś. Gdy skończysz zadanie. Pójdź do niej i kup jej kwiaty. Do jutra powinna się uspokoić zapewnij ją, że takie rzeczy już nie będą miały miejsca

-Ale, kto to zrobił? I dlaczego?

-Nie wiem. Ktoś, komu pewnie nadepnąłeś na odcisk. Jesteśmy gwardzistami wielu za nami nie przepada. Widać ktoś szczególnie cię nie lubi.

Yellow Rose

Yellow zamówiła dla Dark Rose i dla siebie to samo. Po czym wzięła łyżeczką niewielki kawałek ciasta do ust, gdy przełknęła. Ponownie się odezwała.

-Nie myślę, że napisałaś byś to w artykule. Kto zresztą zainteresowałby się problemami sercowymi przeciętnej klaczy. Taki artykuł by raczej nie miał korzyści. Wybacz, jeśli cię to urazi, ale chciałabym spytać. Czy byłaś już kiedyś w podobnej sytuacji?

Striding Rason

Striding kiwnął głową, po czym jeszcze się odezwał

-To do zobaczenia

Stridingowi od razu rzucił się w oczy dosyć obskurny bar postanowił go sprawdzić w takich miejscach zawsze można zdobyć ciekawe informacje. Powoli podszedł do lady, po czym zaczął rozglądać się po barze za kimś, kto mógłby mu udzielić informacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[414][Lust Tale[Dark Rose]]

Uśmiechnęłam się chytrze na jej pytanie o podobną sytuacje... Dziękując przy tym za posiłek.

- W takiej jak twoja raczej nie... Bo nigdy nie chodziło o serce... ale nie pamiętam momentu w którym zaproszona strona się nie stawiła ale zwykle chodziło o artykuł do napisania... więc licząc dalej wielkiego wyboru nie mieli. Czy to ja zapraszałam czy mnie zapraszano.... Chociaż... - Zamyśliłam się. - Było parę takich sytuacji gdzie coś niby komuś wypadło i tym się tłumaczyli... że im się grafik rozjechał itp. To było do przyjęcia... Zresztą nigdy na ten temat nie wchodziłam w szczegóły. Przyjęte do wiadomości, zmiana terminu, jeśli się dało... Bo czasem tracili daną im szanse. - Uniosłam ramiona na gest obojętności. To była tylko moja stara praca nic ważnego... Upiłam łyka kawy.

- Widzisz moja koleżanka z innego działu codziennie dostaje ok. 20 listów, jesienią więcej czasem nawet dwukrotnie, w których zwyczajne klacze piszą o swoich sprawach sercowych oczekując pomocy. Odpisuje im na wszystkie, a jeden raz w tygodniu z odpowiedzią zwykle w piątek ląduje na jednej ze stron łącznie z wskazówkami co, gdzie i jak... więc jednak ktoś to czyta, bo inaczej by tego tam nie zamieszczano...

- Widzisz ja nie szukałam jeszcze kogoś do związku. Jestem wolną singielką i ten stan mi odpowiada... Nie wiem czy ktoś by ze mną wytrzymał dłużej niż tydzień. Taka moja natura... Lubię dominować a nie każdy ogier się na to godzi... Ci miastowi są za dumni... Po za tym nie znalazłam jeszcze tego kogoś kto miałby tą iskrę w oku którą by mnie poskromił - uśmiechnęłam się. - Pierwsza próba prawdziwego związku gdzie tak naprawdę czekałaś na niego by on do ciebie... - urwałam. - No wiesz co mam na myśli.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Ostatnie słowa Swifta mnie zainteresowały. Ktoś, komu nadepnąłem na odcisk, ale kto? Żaden buntownik nic o mnie nie widział. A ten, kto to napisał ten list. Musiał sporo o mnie wiedzieć i być niezwykle przekonujący. To nie był amator. Tylko, komu było potrzebne tak się natrudzić? Tak mało śladów. Cóż, jeśli Swift ma racje i Yellow Rose jutro zechce ze mną rozmawiać a nawet być może wybaczy mi coś, czego nie zrobiłem. Zdołam ją przekonać by pokazała mi ten list. Być może tam się kryje wskazówka. Pożegnałem się ze Swiftem i zgodnie z jego radą poszedłem do domu nieco się uspokoić.

Yellow Rose

Klacz również upiła łyk kawy. Po czym jakby chwilę myślała w milczeniu.

-Wiem, co masz na myśli. Ale wciąż ciężko mi uwierzyć, że to się stało. Golding nie wydawał się taki by mógł zapomnieć o czymś tak ważnym. Teraz zastanawiam się czy to ja go za wysoko nie postawiłam i widziałam w nim coś, czego wcale niema. Jednak wciąż mam nadzieje, że zrozumie swój błąd. Ponownie zjadła kawałek ciasta. -Jestem również pewna, że jest dużo ogierów, które chętnie by dotrzymały ci towarzystwa. Jednak, gdy pewnie patrzysz na to, co się mi stało i swoje doświadczenie życiowe. Nie dziwie ci się, że unikasz związków. Ja sama nigdy nie czułam się tak smutna jak teraz. Co byś teraz zrobiła na moim miejscu?

Striding Rason

Uwagę Stridinga zwrócił w lokalu brązowy ogier. Był to ziemski kucyk. Siedział w kącie w kowbojskim kapeluszu i ogrywał miejscowych w karty. Co ciekawe, co niektórzy z nich mieli nawet mundury żołnierskie. Jednak nie typowe dla gwardii królewskiej. Gdy ograł ich wszystkich. Ogier zabrał wygraną do worka a sam położył kopyta na stole i nałożył kapelusz niżej zakrywając swoje oczy. Przegrani odchodzili od niego niezbyt zachwyceni. Striding podszedł, po czym się do niego dosiadł. Ogier nie podniósł kapelusza, ale się odezwał.

-Kładź, co masz na stole i możemy grać

-Słucham?

-Czyżbyś nie przyszedł tu grać?

-Nie szukam informacji

Ogier nie podniósł kapelusza z oczu tylko się chytrze uśmiechnął

-Informacje. To cenne rzeczy są na miarę złota

-Mam pieniądze mogę zapłacić

-Nie potrzebuje pieniędzy

-To, po co skubiesz innych. Grając w karty?

-Bo się nudzę, od kiedy ta bariera pochłonęła Ziemie nic ciekawego się nie dzieje. Moje rodzinne strony są teraz kolonią wielkich robaków. Wszystkich, których znałem już niema. A sam zrobiłem wszystko, co chciałem zrobić. Jednak los jest przewrotny i teraz muszę żyć, jako dziwny twór zwany kucykiem

-Rozumiem. Czyli jesteś buntownikiem?

-Mylisz się nie jestem buntownikiem ani poddanym księżniczek. Robię, co chcę i kiedy chce i nikt mnie nie kontroluje. Buntownicy są tak samo winni zniszczenia ziemi jak księżniczki

-Co masz na myśli?

-No wiesz gdyby próbowali logicznie rozmawiać zamiast zabijać bez powodu tych jej niewinnych poddanych. To może by się nie wkurzyła i nie zniszczyła gatunku ludzkiego. Na jej miejscu chyba zrobiłbym podobnie. Teraz te głąby się buntują. Chociaż sami do tego doprowadzili

-Skąd pochodzisz?

-Dawniej to chyba była Kanada. Dziś nie mam pojęcia, co to jest

-Więc, co robisz w dawnej Polsce?

-To jest historia równa z informacją

-Dobra to, czego chcesz za informacje

-Normalnie bym z tobą zagrał. Ale już się nagrałem. Wiem zapewnisz mi rozrywkę. Jeśli ci się uda to być może przekaże ci jakieś ciekawe informacje. Chodź za mną

Powoli wstał, po czym zaczął mnie kierować za klub gdzie nie było nikogo, kto by nam przeszkadzał. Striding nie miał pojęcia, co zaplanował ten kucyk. Ale potrzebował informacji a on mógł je mieć.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[414][Lust Tale [Dark Rose]]

- Nie wiem... - rzuciłam krótko. - Może... Nie to bez sensu... Nie jestem tobą ale jeśli chcesz wiedzieć... Ja próbowałabym szczęścia gdzie indziej. Nie zastanawiałabym się nad tym... Ja nie wybaczam. Ja pamiętam i to jest moja największa wada... Za dużo wymagam za mało może daję... Próbowałabym zająć myśli swoją pracą przez jakiś czas... Tylko teraz jestem na długim, przymusowym urlopie... - marudziłam wyrażając swoją dezaprobatę. - Każdy może się zmienić z czasem tak jak każdy ma swoje przypisane wady. Jeśli umiesz jego zaakcentować. Czy może dasz rade go zmienić. Tylko czy chcesz być oszukiwana na każdym kroku. Zrobił to raz, przy tak prostej sprawie... Odważy się po raz kolejny i zaboli mocniej... Zaprosił cię, potem się wyparł... Wychodzi na to że jest beznadziejnym kłamcą. Niektórzy politycy lepiej dobierają słowa... Tworząc nadinterpretacje... Zostawiają sobie kruczki. Jesteś wstanie mu zaufać i przebaczyć w przyszłości... Bo ja bym się wycofała od razu widząc do czego może dojść... - Zajęłam się kawałkiem ciasta. Jak ja kocham rzucać wątpliwościami.

- Jeśli nie zauważyłaś jego wad wcześniej to nic nie znaczy... Byłaś zakochana, widziałaś jego wykreowany przez siebie ideał to nie ty uniosłaś za wysoko poprzeczkę. To on nie jest wstanie jej przeskoczyć. Po tobie widać że raczej nie chcesz wiele... Chcesz by postępował moralnie... By zainteresował się tobą... A może się mylę... Co w nim widzisz? Czego żądasz? Kochać znaczy zaakceptować czyjeś wady słabości, czy też prościej mówiąc niedoskonałości. Kochasz go? - spojrzałam na nią wymownie popijając bo zaschło mi od tego wykładu w gardle.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yellow Rose

Klacz piła kawę w milczeniu dokładnie wysłuchując każdego słowa Dark Rose. Gdy  Dark Rose skończyła mówić. Yellow próbowała dokładnie przemyśleć każde jej słowo. W końcu się odezwała.

-Gdyby to było takie proste jak mówisz. Nie potrafię go tak po prostu porzucić spotkałam go ponownie po wielu latach. Co w nim widzę? To jest naprawdę ciężkie pytanie. Ale, od kiedy pamiętam zawsze coś mnie w nim pociągało. Tak chyba go kocham. Jednak to, co teraz powiedziałaś mnie martwi. A jeśli masz racje. Jeśli naprawdę widzę w nim coś, czego niema. Pewnego dnia może być za późno nim się obudzę. Mogę zmarnować swoje życie. Nie wiem, co zrobić. Ciężko mimo wszystko o nim zapomnieć. Tylko, dlaczego się nie przyznał. Najbardziej mnie zastanawia, że tak się wypierał. Przecież jest królewskim gwardzistą. Mało tego gwardzistą który służy samym księżniczką w Canterlocie. Księżniczki chyba nie wybrałyby do gwardii kucyków, które są kłamcami a charakterem budzą wątpliwości

Striding Rason

Striding zaczął przyglądać się okolicy, po czym spojrzał na ogiera i lekko zmarszczył brwi.

-Czego, więc chcesz?

-Cóż dawnej urządziłbym nam konkurs strzelecki. Ale straciłem swoje pistolety dawno temu. Poza tym kopytami raczej ciężko byłoby ich używać. Lekko podniósł kapelusz z oczu, po czym spod płaszcza wyciągnął nóż i rzucił Stridingowi pod kopyta.

-Mamy się bić?

-Co? Nie to nie o to chodzi. Powiedział lekko się śmiejąc. - W płocie jest dziura. Po czym pokazał ją kopytem. -Jeśli rzucisz nożem tak by trafić w nią i nóż w niej utknie. Powiem ci, co wiem. Jeśli jednak nie dasz rady. Zabieram wszystko, co masz

-Wysoko się cenisz

-Jak mówiłem informacje są na wagę złota. A tak rzucasz kopytem. Żadnej magii. Więc jak?

-Zgoda. Striding podniósł nóż i zaczął mierzyć w dziurę. Powoli się koncentrował, po czym rzucił. Nóż wbił się idealnie w dziurę. Ogier chwilę patrzył, po czym się odezwał

-Czego to dowodzi?

-Nie rozumiem

-To proste. Po tej zabawie mogę stwierdzić, że nie jesteś amatorem tylko zawodowcem. Więc czego chcesz? Umowa to umowa

Striding podał zwinięty papier ogierowi. Ten go rozwinął i lekko zmarszczył brwi

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[414][Lust Tale [Dark Rose]]

- Życie to ciągłe dylematy. Nie jest tak prosto... - Zaczęłam odgrywać scenkę gestykulując. - Postawić ten przecinek tutaj czy nie... Zaglądam do książki. Aha tu musi być. - Stuknęłam o blat. - Niestety w rzeczywistości trzeba samemu odnaleźć drogę. Sparzyć się by następnym razem wybrać dobrze. Decyzja należy do ciebie... Możesz ryzykować i mu zaufać. Sprawdzić jak jest i zadecydować co dalej. W wypadku przegranej tracisz czas i jedną bezsenną noc na opłakiwanie jej po złamanym sercu... - radziłam.

- Co do zmiany jego zachowania... Wiele kucyków często ma tak zwane maski emocjonalne... Inaczej zachowasz się przy rodzicach inaczej przy mnie... W pancerzu jest wzorem wszelkich cnót bo to go zobowiązuje. Bez niego popuszcza swoje zasady... Staje się może taki jakim dziś się przekonałaś... a może to był jednorazowy przypadek i faktycznie jest ideałem. Chociaż jak do tego mogłoby dojść nie wiem... Może ktoś mu pamięć wyczyścił... To by logiczne nawet było... Tylko procent prawdopodobieństwa zerowy... Ale prawdą jest że to by tłumaczyło chyba wszystko ale to aż za książkowo brzmi... Pomyśl chwilę... - Wzruszyłam ramionami...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yellow Rose

Gdy Dark Rose wspomniała, że ktoś wyczyścił być może pamięć Goldinga. Yellow na chwilę zmarszczyła brwi. Teraz sobie przypomniała, że jak byli razem w parku Golding faktycznie skarżył się na problemy z pamięcią. Czyżby naprawdę miał jakieś luki w pamięci? Ale dlaczego? Czy może po prostu udaje, bo coś ukrywa.

-Gdy wspomniałaś o tym, że ktoś mu wymazał pamięć. To dziwne, ale on już się kiedyś skarżył, że ktoś to zrobił. Gdy spytałam go kiedyś o pewien dziwny przedmiot. Też twierdził, że nie pamięta skąd go posiada. Może naprawdę on ma jakieś problemy z pamięcią. Masz racje życie to ciągłe dylematy. I czasem potrafimy wybrać właściwie. By następnym razem wybrać błędną drogę. Nie jestem pewna czy gdybym już teraz go porzuciła nie próbując dokładnie wysłuchać, co ma mi do powiedzenia. Nie popełniłabym takiego błędu. Taka decyzja wymaga gruntownego przemyślenia.

Striding Rason

Ogier chwilę przyglądał się papierowi. Po czym lekko się uśmiechnął i go oddał.

-Skoro go szukasz. To albo jesteś buntownikiem, który chce do niego dołączyć. Gwardzistą w przebrani lub łowcą nagród jak ja dawniej. W każdym razie nie ważne. Umowa to umowa. Tak widziałem go w Polsce. Nie przyszedł tu sam. Z tego, co wiem poszedł na spotkanie z uważającym się za obecnego władcę Polski. Nie wiem jak skończyła się ich rozmowa i o czym rozmawiali. Ani gdzie teraz jest. Jednak sądzę, że dalej gdzieś tu jest i coś szykuje

-Co masz na myśli "z uważającym się za władcę Polski". Ta ziemia jak i wszystkie inne należą do księżniczek

-Formalnie tak. Ale nie wszyscy to akceptują. Posiedź tu tyle, co ja to zauważysz negatywne nastawienie większości obywateli tej obecnej Polski do gwardii i księżniczek. To wręcz czuć w powietrzu

-A, co jest z tobą?

-A tak miałem ci powiedzieć, co tu robię. No cóż przybyłem do Polski by kogoś zabić. To była zemsta. Dokonałem egzekucji pomściłem tych, na których mi zależało. Ale przed śmiercią wlali mi do pyska eliksir ponyfikujący. Dzięki temu przetrwałem. Gdy bariera zajęła ziemię. Lecz co to za życie. Kanady już niema. Wszystkich, których znałem też już niema. Żałuje, że nie zginąłem tamtego dnia. Teraz łażę po tym nowym świecie i czekam na śmierć i dla rozrywki ogrywam innych w karty

-Skoro tak chcesz śmierci. Czemu się nie zabijesz?

-Bo mam pewne zasady. Mogę dać się zabić losowi. Ale nie jak tchórz. Tak nie mam zamiaru odchodzić. No cóż to tyle. Muszę iść dalej. Nigdy nie zagrzewam miejsca zbyt długo. Powodzenia

Ogier zaczął powoli znikać z oczu Stridinga. A sam Striding poszedł do miejsca gdzie miał się spotkać z Wolfem. Być może Wolf też będzie miał coś ciekawego. Pytanie brzmiało jak teraz dostać się do tego "władcy" Polski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

Celestia uśmiechnęła się, choć było to raczej zimne skrzywienie warg.

- Nie, nie jest to żartem. Pewna klacz, która jest w trakcie przesłuchania wydała cię. Jednak nie musisz się martwić, jeśli jesteś niewinny. Na razie zostajesz zabrany do aresztu - wszystko to powiedziała z powagą i spokojnie.

 

Fire:

Applejack wydęła usta na tą jawną obrazę.

- Jeśli potrzebowałaś samolotu, mogłaś kupić go w Cloudsdale. Poza tym i tak będziesz musiała go tam zarejestrować.

 

Komputer:

- Rozumiem - powiedziała Księżniczka podpierając brodę na kopytku. - Powtórz raz jeszcze, na czym polegał twój udział w zamachu i dlaczego się na to zdecydowałaś? Chcę upewnić się, czy wszystko jest zapisane.(To bardziej dla mnie, niż dla Ameline)

 

LOSOWANIE NUMER X

Numer gracza: 3(Padocholik)(I dobrze, bo zaraz pajęczyna ci będzie z pięt wychodzić)

Numer zadania: 53(:O)

 

Ktoś zamienił cię w człowieka! Lepiej się gdzieś schowaj!

+10 bitów

 

Padocholik:

O ile się nie mylę, jesteś w pałacu z White? :3

 

Blue czekał na rozmowę razem ze swoją... dziewczyną? Jednakże odgłosy dochodzące z korytarza po prawej na wprost od recepcji(w której siedziała zajęta czymś klacz) wywabiły go tam, bo z natury był ciekawski. Można powiedzieć, że było błędem pójście tam i zostawienie White, ale czy na pewno? Jedyne co na prawdę było pewne, to to, że chwilę potem dostał czymś w plecy, a potem zemdlał. 

 

Plama z eliksiru na jego grzbiecie była dość rozległa. I chwilę potem stała się plamą na plecach. Plecach młodej ładnej kobiety o blond włosach, która leżała wciąż nieprzytomnie na pustym pałacowym korytarzu. O! Czyżby zaczynała się budzić?

 

(Nie musisz dziękować :))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik:

W stronę recepcji bocznym korytarzem maszerowała Twilight Sparkle. Ekhm... przepraszam - Księżniczka Twilight Sparkle. Była zapatrzona w swoje papiery, jednak, kiedy przechodziła obok schowka na miotły i inne środki czystości przystanęła z dekoncentracją wpatrując się w jasnozieloną plamę na podłodze. A cóż to? Szła tędy jakieś dziesięć minut temu i nic takiego nie było... Nie miała jednak czasu na rozważania - przypomniała sobie w myślach gniewnie. - Przybyła już Księżniczka Speciosa, za niedługo trzeba będzie poinformować kucyki o spotkaniu władz, a ona stoi i wpatruje się w plamę na podłodze! 

Mimo wszystko nie ruszała się z miejsca, jakby wyczuwając dziwną atmosferę, jaką rozsiewał teraz korytarz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy Finder]

Westchnęłam, nie lubiłam gdy ktoś zadawał kilka razy to samo pytanie. Irytowało mnie to nieco ale wyboru nie miałam.

- Po prostu mój udział polegał na tym abym udawała żonę, nic więcej. Powszechnie wiadomo, że niewielu szlachciców przychodzi samotnie na takie uroczystości. Ta sfera społeczna lubi się pokazać przed innymi szlachcicami tym, że ma ładniejszą klacz od drugiego. Nie rozumiem tego ale nieważne. Zgodziłam się na to tylko dlatego, że mi groził. Miał ostrą broń i dlatego od razu zadziałał mój instynkt przetrwania. Śmierć przed poderżnięcie gardła nie jest za bardzo tym co chciałam. - odpowiedziałam patrząc w oczy księżniczce. - To wszystko już księżniczko?

 

[Kristian]

- Ogłoszono już informacje o koronacji królewskiej. Zacznie się za jakieś 30 minut. - powiedział jakiś rekrut do drugiego. Kristian spojrzał na nich, wyposażeni byli w mundury Austro-Węgierskie. Na znak wyróżnienia się od Polaków. Jego pluton miał za jakieś 10 minut przygotować się przed ratuszem, jako tak zwany murek. Nie wiadomo komu przyjdzie do głowy zamach, jednak rozkazy na jakiś czas musi wykonywać. A potem to się pomyśli.

- Dobra, przygotujcie się. Za 7 minut zbiórka i wychodzimy! - krzyknąłem do swoich, ci spojrzeli i przerwali grę w karty lub inne ciekawe zajęcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia bariera

W stronę jednorożca podeszło dwóch gwardzistów. Którzy zmierzyli go wzrokiem. Nagle jakby coś sobie przypomnieli. Po czym jeden podszedł do jednorożca bliżej i dokładnie obejrzał po czym się odezwał.

-Czy pan Denis przypadkiem? Czy niema pan zakazu opuszczania Canterlotu?

Gwardia Polska

Gwardziści stacjonujący w Polsce dowiedzieli się o koronacji. W ich oczach pojawiła się wściekłość. Natychmiast zwołano pilną naradę

-Co robimy kapitanie?

-Zrobili się zbyt pewni siebie. Chyba zapomnieli że te ziemie należą do księżniczki Celesti. Przysłać gońca

Do sali wszedł pegaz z gwardii

-Masz zanieść te wiadomość. Mają nam tu przysłać posiłki. Sami możemy nie dać rady. Zaraz im się odechce tych pomysłów. Leć natychmiast!

-Tak jest!

Po tych słowach pegaz natychmiast wyleciał z wiadomością dla oddziałów gwardii.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia bariera

Gwardzista wysłuchał Denisa, gdy ten skończył mówić. Milcząco kiwnął głową, po czym spojrzał na towarzysza.

-Zaczekaj tu z panem Denisem zaraz wrócę. Po tych słowach gwardzista poszedł do budki porozmawiać z gwardzistą, który tam przebywał i sprawdzał rzeczy przyjeżdżających i wyjeżdżających kucyków. Po chwili rozmowy wrócił do Denisa

-Tak zgadza się dostał pan pozwolenie. Przepraszam za kłopot. Proszę niech pan wejdzie do budki i pokaże pan temu gwardziście w środku, co pan wynosi. Jeśli nie będzie tam nic podejrzanego. Może pan jechać. Chyba pan rozumie? Musieliśmy wprowadzić dodatkowe procedury bezpieczeństwa

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia bariera

Gwardzista spojrzał na rzeczy Denisa. Po czym znów mu je ładnie spakował i je oddał. Bariera też nie reagowała. Więc wszystko było w porządku. Skoro przyszły rozkazy z góry. Nie można było zabronić mu wyjechać

-Tak to wszystko. Może pan jechać. Miłej podróży i przyjemnego pobytu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

Kto mnie mógł wydać? Jeden z moich byłych ludzi zaczął pracować w RFL i powiedział że jestem w to zamieszany ponieważ nie miał pomysłu co powiedzieć? Nie to nie jest zbyt pewne. W innej sytuacji może próbował bym uciekać ale teraz szanse powodzenia są zbyt małe. Wynoszą mniej więcej zero, nie mam innego wyboru jak po prostu pójść do tego aresztu z nadzieją że sprawa szybko się rozwiążę.

- No dobrze... Długo będę tam siedział? - Powiedziałem trochę uspokojony tym że nie muszę się martwić skoro jestem niewinny. Niestety w mojej głowie zaczęła krążyć myśl że w Equestrii również zdarzają się wyroki które mijają się ze słusznością szerokim łukiem.

 

[Fire]

- Z rejestracją nie powinno być raczej dużych problemów. Natomiast jeśli chodzi o kupienie samolotu, niestety nie zainteresował mnie żaden z nich. Mają tam za mały wybór. Po za tym ten będziemy mogli łatwo modyfikować zależnie od potrzeb przy użyciu niskiego kosztu. Nie wiem jak ty ale ja na kasie raczej nie śpię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[414+10=424][Lust Tale[Dark Rose]]

- Wiesz że to że nie pamięta tego co się stało to bardzo wygodne dla niego... Pomyślmy... Nie musi Ci tłumaczyć skąd to ma... Co robił by to zdobyć... I takie wątpliwości można mnożyć... Do tego jest ofiarą losu bo nie wie co się wtedy działo... Na mój gust to strasznie naciągana ta prawda... - Spojrzałam na nią poważnie. - Nie mówię od razu że masz mu nie ufać bo szansa że tak mogło tak być jakaś tam jest ale... To byłby za duży zbieg okoliczności jak dla mnie...

- Wybacz być może podchodzę do życia z za dużym dystansem by móc się szybko wycofać... Ty nie musisz się mnie słuchać... Jestem jaka jestem i o tym wiem... Sądzę jednak że gdybyś teraz zerwała z nim wszelkie kontakty to efektem byłoby że obwiniałabyś się dlaczego nie spróbowałam jeszcze porozmawiać. Powinnaś z nim pomówić Tak jak powiedziałaś by odciążyć swoje własne sumienie. Byś nie czuła się winna w razie przegranej. Mniej będzie boleć...

- Może wam się uda i wszystko się wytłumaczy... Jakoś... Uważaj jednak z nim coś mi się w nim nie podoba. Nie chodzi tu o niego samego. - Wycofałam się. - Tylko o historię którą opowiadasz. Nie mogę po prostu w to uwierzyć. Słyszałam różne historie ale tamte byłam wstanie sobie samej wytłumaczyć co jak i gdzie. Tu nie jestem wstanie... Praca gwardzisty nie może być przecież taka trudna... No może nie licząc buntowników... Ale czyszczenie pamięci. Jakiej magii potrzeba by to zrobić? Po co ktoś to robił... Nie jest kimś super ważnym więc dlaczego? Co mógł takiego wiedzieć...

 

[White Wolf]

Rozmawiał kimś w barze przy stoliku po chwili trzech wyszło pośpiesznie... Byli to raczej jacyś podrostkowie którzy pogonili gdzieś dalej... Sam odszedł po chwili uprzednio opróżniając cały pozostały kufel cydru... Nie poczuł go nawet... To mogła być ledwo rozgrzewka... Wyszedł z pewnym uśmiechem zostawiając resztę gromady w środku. Widać było o tym że coś się zbliża i z tego faktu jest więcej niż zadowolony... Musiał powiedzieć Rasonowi że dostaną szansę...

- Zrywa się sztorm...

Błyskawice nad naszymi głowami...

Sztorm oczyści ten kraj...

Lepsze jutro naszego narodu...

Bez Niemców nad nami...

My wydamy osąd...

Ogarnie nas sztorm...

Zdrajcy zginą...

Ulice spłyną krwią...

Szzzztooormmmm....

Śpiewał pod nosem ledwo zrozumiale bardziej mówiąc słowa jakiejś piosenki ale nie pamiętał wszystkich tak więc większość dopowiadał sam zostawiając jakiś tam sens...

 

[White Tail]

White Pozostawiona sama nie wiedziała co robić. Mało tego nie mogła wyczuć więzi pomiędzy sobą a Blue Cutem... To ją bardzo niepokoiło... Kierowała się do wyjścia. Zginął? Na samą myśl zadrżała. To mogłoby tłumaczyć zniknięcie więzi... Ale... Jak mogło się to stać. To pałac i tu się przecież nic nie mogło stać... Musiała się zwrócić do kogoś o pomoc...

Gdy wyszła poczuła ciężar na grzbiecie... 

 

[Romantic Heart]

Właśnie myła się pod prysznicem u kogoś gdy po jej grzbiecie przeszły dreszcze... Zatrzymała się na moment. Zakręcając kran...

- Nie to niemożliwe... Nie mógł wyjść po za barierę... White go pilnowała chcąc nie chcąc... Nie pozwoliłaby mu uciec. Był przecież jej... Zablokował więź... Nawet ja tego nie umiem... Ale on to hybryda... A może... Niech ja tylko dowiem się co on takiego wykombinował. - Od uderzenia w ścianę pękły kafelki... - Jak go tylko znajdę...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yellow Rose

Na pyszczku klaczy zaczęło się rysować zakłopotanie. Wszystkie argumenty, które mogły być na korzyść Goldinga i jakoś go oczyścić z tego nieprzyjemnego zdarzenia były natychmiast tłumione przez słowa Dark Rose. Problemem by nie było  gdyby te słowa były puste. Jednak każde jej słowo. Wszystko, co powiedziała było logiczne i na niekorzyść Goldinga. Prawda jest taka, że buntownicy nie mogli wyczyścić pamięci. Nie znają się na takiej magii. Żeby komuś kompletnie wyczyścić pamięć trzeba posiadać wielką widzę magiczną. Gdyby nawet zrobili to buntownicy. To, czemu wypuścili Goldinga? To bez sensu. Gwardzista natychmiast poniósłby śmierć. Księżniczki by nie miały powodu by oczyścić pamięć swoim gwardzistom. Przecież musiały ufać swojej gwardii. Golding nie mógł mieć też problemów z pamięcią. Gdyby tak było badania by to wykazały i nie przyjęto by go do gwardii. Właściwie nic nie wiedziała o Goldingu. Gdy był w cukierni wydawał się być bez skazy. Gwardzista, który był gotowy zrobić wszystko dla Equestrii i jej dobrego imienia. Na spotkaniu też wydawał się czarujący. Ale jeśli Dark Rose mówi prawdę. I to wszystko tylko maska i tak naprawdę nigdy nie poznała prawdziwego Golding Shielda. Nie była w stanie powiedzieć słowa. Ale w końcu udało jej się coś wydusić.

-Ja... ja nie wiem już, co myśleć. Nie wiem, co zrobić. Wszystko, co mówisz wydaje się bardziej prawdopodobne niż to, co ja do tej pory powiedziałam. Myślałam, że go znam. Ale co jeśli się myliłam i tak naprawdę nic o nim nie wiem

Striding Rason

Striding oczekiwał Wolfa w umówionym miejscu. Co do jednego tamten ogier miał racje. Atmosfera tu była jakaś tak gęsta jak przed wybuchem. Być może, dlatego się stąd wyniósł tak szybko. Bo wiedział, że coś się zbliża. W każdym razie Striding nie miał zamiaru się wycofać. Miał nadzieje, że Wolf również ma coś ciekawego.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

Celestia patrzyła obojętnie, jak ogier zostaje wyprowadzony do aresztu. Został tam zamknięty w jednej z cel w której znajdowała się tylko stara prycz, woda i chleb. Jego proces miał odbyć się za dwa dni.

Fire:

- I samolot zostanie skontrolowany? - zapytała Applejack, choć było to pytanie retoryczne. - Cóż, dobrze. Według prawa nie robicie nic złego, dopóki nie użyjecie tutaj ludzkich urządzeń. Ale pamiętajcie o rejestracji, inaczej będziemy rozmawiać, jeśli jej nie będzie - dodała i wyszła.

Rainbow tylko prychnęła i wyleciała z magazynu za nią z magazynu

Komputer:

- Wszystko. Poczekasz na wyrok w areszcie. Ale tym drugim - powiedziała Luna do strażników.

Tym razem została zabrana do trochę ładniejszego miejsca, które nie przypominało już lochu w jaskini, tylko zwykłe ludzkie więzienie.

 

MISJA

Wielkie zebranie SP Slotar Pricietin (Żeńskich Władczyń) w pałacu Canterlot!

Wielkie emocje wzbudza w Equestrianach informacja o nadchodzącym spotkaniu. Księżniczka Speciosa przybyła już dzień wcześniej! Chociaż użyła teleportacji, którą umożliwiła jej Księżniczka Celestia. Pojawić ma się też: Królowa Chrysalis(co niezbyt się wszystkim podoba) oraz jakiś wysłannik Królowej Matki Ammy. To musi być coś ważnego, skoro zdecydowały się wziąć w tym udział zwykle skryte smoki. Oprócz prywatnego spotkania władczyń(i wysłannika Ammy), ma odbyć się też rozmowa z mieszkańcami Canterlotu, każdej władczyni (lub jej wysłannika) z osobna. Co jeszcze się zdarzy? Nie wiadomo

Udział w misji zaliczam gdy został zaliczona jedna lub więcej z tych sytuacji:

- Udział w publicznej rozmowie z władczyniami

- Udział w ochronie władczyń podczas spotkania

- Próba(tym razem raczej tylko próba) zamachu na władczynie

- Próba(albo nawet więcej?) rozwikłania zagadki pod tytułem: Eliksir Humanifikacyjny, którym dostał Blue Cut

 

NAGRODA:
70 bitów i odłamek ze Speciosą

 

 

KONKURS DLA GRACZY:
Stwórzcie opis(albo narysujcie, jak umiecie) jak według was powinna wyglądać Speciosa. Opis, który wygra (bądź obraz) uznany zostanie za jej prawdziwy obraz. Czas do czwartku, nagrodą będzie przepustka(wpasujemy to w fabułę. Może być nawet podrobiona - gwarantuję, że Celestia się nie dowie) na łażenie po praktycznie wszystkich pomieszczeniach pałacowych oprócz sypialni królewskich.

 

:)

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedziałem w domu pomimo rady Swifta nie potrafiłem dojść do siebie. Wciąż moje myśli wracały do kłótni z Yellow Rose. Jednak musiałem się doprowadzić do porządku. Nie mogę mieszać życia prywatnego z moją służbą. Wkrótce muszę szkolić rekrutów. Może, dlatego właśnie nigdy się nie wiązałem? Może to, dlatego że właśnie przez takie dni ciężko się doprowadzić do porządku. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Co znowu? Mam jeszcze czas do służby. Gdy je otworzyłem zobaczyłem jednego z gwardzistów. Niezbyt mnie to zadowoliło.

-Czego chcesz?

-Masz się ubrać w zbroje. Zabrać swoją broń i stawić się w pałacu

-To jakaś pomyłka. Moja służba dziś odbywa się później. Mam szkolić rekrutów

-Zmiana planów. Dziś będziesz z resztą gwardii robił za ochronę ważnych osobistości

-Jakich osobistości?

-Głowy różnych krain wkrótce tu przybędą. Nie chcemy powtórki z ostatniej sytuacji w czasie święta słońca

-Rozumiem dobra już się szykuje

Gwardzista kiwnął głową, po czym poszedł. Ja sam ubrałem na siebie zbroje i wziąłem ekwipunek. Świetnie idealny moment na zjazdy głów innych krain. Akurat, kiedy niedawno był zamach. Dobra muszę się skupić na służbie. Powoli opuściłem dom i skierowałem się do pałacu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy Finder]

Usiadłam na łóżku myśląc nad kolejnym ruchem. Jeśli uda mi się wybronić zajmę się sprawami korzystnymi dla mnie.

- A żeby życie było takie proste. - powiedziałam do siebie patrząc na warunki w tej celi, o wiele lepsze niż poprzednia. - Tylko kiedy wyrok wydadzą. - dodałam pod nosem.

 

[Kristian]

Pluton Austriacki dotarł na plac robiąc murek, Kristian patrzył na nich z pewną dumą. Że pod dowództwem nie ma bandy debili, właśnie ściągano flagę Equestrii i wieszano Polską. Co więcej tłum się tu schodził, będzie ciekawie. Zerknął na zegar by sprawdzić, że za 10 minut koronacja.

- Nikogo nie mamy prawa przepuścić. No chyba, że ma pozwolenie. - powiedział do swoich podwładnych ci kiwnęli głową, Kristian jedynie poprawił Pikielhaubę i stał z boku, żołnierz obok niego trzymał flagę Austro-Węgierską. Drugi pluton polaków stał za nimi jako druga linia obrony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stawiłem się w o pałacu. Sporo już gwardii było na miejscu. Gdzie już były rozdzielane zadania. Ostatnio pamiętam jak się to skończyło. Wtedy też mieliśmy być przygotowani. Jaka pewność, że tym razem wszystko przebiegnie spokojnie? Nie byłem już takim entuzjastą jak ostatnio. I czego ma dotyczyć to spotkanie. Kapitan zaczął nam tłumaczyć, kto pojawi się na spotkaniu. Większość gości nie dziwiła. Ale pojawienie się kogoś z królestwa smoków mnie zszokowało. Zresztą nie tylko mnie. Na dodatek znów pojawi się ta przeklęta królowa. Jakby ostatnio nie wystarczyły jej odwiedziny. Kapitan zaczął przydzielać gwardii zadania. Jak zwykle część dostała wieże obserwacyjne. Inni dostali patrole. Jeszcze inni pilnowanie granicy. Mi znów się trafiła ochrona. Ciekawe czy tym razem spiszę się lepiej niż ostatnio. Wraz ze swoją grupą poszedłem zająć pozycje. W oczekiwaniu na gości. Ciekawe czy nasi dostojnicy sprowadzą też swoją ochronę na wszelki wypadek. Wcale się nie zdziwię jak ta plugawa królowa będzie chciała skorzystać z okazji i wprowadzić tu parę swoich żołnierzy. Cóż wkrótce się przekonamy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechał sobie pociągiem i podziwiał wspaniałe widoki pędzące za oknem. Zastanawiał się co ma dalej zrobić ze swoim życiem, cóż.... zawsze można skoczyć z urwiska, albo się powiesić, narazie nie uśmiechała mu się ta perspektywa, więc powrócił do kontemplowania widoków. Po jakimś czasie zaczął przyglądać się ostrzu. Przez ten czas opanował władanie nim niemal że do perfekcji, a symbole na nim zna na pamięć. Jedyne co udało mu się osiągnąć to mała błyskawica, ale i tak nieźle... jak na ziemniaka, tak... ze wszystkich możliwości musiała mu się trafić najgorsza, ale nie nażeka... potem powrócił do oglądania okolicy... nie może się doczekać kiedy wreszcie dojedzie, ma wrażenie, że ta wycieczka ciągnie się w nieskończoność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Usiadłem z resztą gwardzistów przydzielonych przy pilnowaniu ważnych gości, którzy mają przybyć. Na razie nic specjalnego się nie działo. Więc oczekując na przyjazd zaczęliśmy spożywać posiłek. Do pilnowania zostały przydzielone różne kucyki. Wszyscy jak zwykle dostaliśmy przydzielone pozycje. Pegazy pilnują dachów i nieba. Przy okazji wszystko patrolując. Kucyki ziemskie pilnują tłumów. A my jesteśmy przy gościach. Obok mnie nagle wylądował Swift. Który chyba też nieco zgłodniał.

-Jak się trzymasz Golding

-Nie martw się o mnie umiem rozdzielać życie osobiste i obowiązki

-W porządku chciałem się upewnić

Nie miałem ochoty na dalszą rozmowę. Wolałem jej unikać. To by mogło być zgubne

Gwardia/Polska

Do pokoju dowódcy tutejszej gwardii wbiegł jeden z gwardzistów

-Kapitanie zaczęło się. Co robimy?

-Na razie nic. Czekamy na wsparcie. Obserwujcie i meldujcie o wszystkim. Ale uważajcie.

-Tak jest!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[424][Lust Tale [Dark Rose]]

Patrzyłam na nią chwile ze spokojem. Wątpliwości zostały w niej co do związku posiane... Jak zrozumie jaki jest to przejrzy na oczy i będzie kochać go mocniej... Doskonale... Pora dać alternatywę do wyboru na chwilę obecną bo czemu nie? Zdrada w ramach pocieszenie - stary klasyk na który łapią się i będą łapać bo tak jest dobrze... Daje zapomnieć na chwilę... Nic się nie stanie a ja nigdy nie miałam oporów przed czymś nowym. Innym niż zwykle. To klacz a nie ogier... Jest delikatniejsza i nie można sobie na tyle pozwolić od razu... Po prostu inne naczynie praktycznie z tą samą zawartością którą można równie dobrze spijać...
- To co powiedziałam w większości to domysły oparte na mojej wiedzy czy politycznej, psychologii bądź własnego doświadczenia co do kucy. Nie znam go na tyle by wystawić mu pewną opinie pod którą ze spokojem mogłabym się podpisać jaki jest... Nie byłabym wstanie... Teraz masz dwa poglądy na sytuacje. Swój z serca i mój trzeźwy z pozycji obserwatora. Ciężej będzie cię zaskoczyć i na więcej scenariuszy będziesz przygotowana. Lepiej w mojej ocenie dostać pesymistyczną wizje i się z nią przespać na spokojnie... - Wskazałam na okno gdzie słońce powoli zachodziło. - Niż otrzymać zwodnicze słowa typu na pewno nie chciał... bo tego po tym co od niego usłyszałam dziś nie mogłam powiedzieć. Zastanów się dobrze i zrób jak uważasz... Ja przepraszam cię może nie powinnam być taka bezwzględna... Byłam za mało delikatna w stosunku do ciebie? - spojrzałam na nią z pokorą.
 
[White Wolf]
- Bracie - krzyknął zwracając jego uwagę zbliżając się żwawym krokiem do Rasona gdy podszedł na tyle blisko by nie musieć krzyczeć rzekł; - Zbliża się zadyma... Zaraz będzie ostro... Szarzy Polacy z typowo technicznym średnim wykształceniem czy ci co skończyli tylko zawodówkę nie dają sobie zrobić czegoś czego nie chcą... nawet jeśli to dla "ich dobra"... Głosowanie gdzie było? Ni było! Więc jakim prawem ma nastąpić ta koronacja. Nie ma prawa... Inna działka że na wybory się nie chodzi... - dodał konspiracyjnie ciszej. - Załatwiamy go z osłoną podczas gdy zablokują ulice czy raczej nie... i odpuszczamy sobie by poobserwować jak wywloką go na ulicę...
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Kristian]

Dzwon już zaczął bić, na plac wchodził Sołtys Przemysław Furman. Uwielbiany w Warszawie z powodu patriotyzmu i marzeniu o wielkiej Polsce. Po stanięciu na środku placu Kristian wraz z resztą oficerów zasalutowali. A tłum wiwatował, sołtys uciszył ich kopytem. Kapłan już czekał spojrzał w stronę ludności cywilnej i żołnierzy.

- Dziś syn Polski, Przemysław Furman za pozwoleniem Bożym zostanie koronowany. Będzie z pewnością królem mądrym i sprawiedliwym, dobro Polski będzie na pierwszym miejscu. Będzie przestrzegał praw ludzkich i Bożych by zaprowadzić Polskę do świetności! - po krótkim przemówieniu, Sołtys uklęknął. Kapłan kopytem zrobił znak krzyża na czole i trzymał nad jego głową koronę czekając minutę.

- Według plotek kilku buntowników o poglądach komunistycznych i skrajnie liberalistycznych nie podoba się to. - szepnął jeden z oficerów do Kristiana.

- Ale oni wiedzą, że plac od razu jest przed ratuszem? - odszepnął do niego.

- Chyba nie, nie jest ich zbyt dużo. Zdecydowana większość ludności jest za koronacją, bo wtedy Polska była w okresie świetności. - cicho powiedział drugi oficer. Tych troje zachichotało.

- A czemu ich nie aresztowaliśmy? - wtrącił się kolejny.

- Bo śmieszne są ich potyczki gdy są pijani. - teraz wszyscy oficerowie się roześmieli.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yellow Rose

Co do jednego Dark Rose na pewno miała racje. Musiała się z tym przespać podejmowanie decyzji spontanicznie. Nie byłoby rozwiązaniem i przyniosłoby być może nowe zmartwienia. Jednak zastanawiało ją wciąż wszystko, co powiedziała do niej Dark Rose. Wszystko miało sens. Ona już musiał mieć doświadczenia przez swoją pracę pewnie poznała sporo ogierów. Wszystko wskazywało na niekorzyść Goldinga. Spojrzała na słońce a później na Dark Rose

-Ty nie masz mnie, za co przepraszać. Zachowałaś się jak prawdziwa przyjaciółka. Chociaż tak mało mnie znasz. Pocieszałaś mnie i powiedziałaś logicznie na wszystko, co robi Golding. Być może uratowałaś mnie przed ogromny błędem. Ale masz racje muszę to na spokojnie przemyśleć

Striding Rason

Striding spojrzał na Wolfa i go wysłuchał. Plan wydawał się dobry. Nawet, jeśli grupa jest niewielka skutecznie odwróci uwagę. Dzięki temu będzie można dobrać się do Kristiana i tego nowego królewicza.

-Świetnie. Powinniśmy, więc zaczynać jak najszybciej. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to szybko pożałują tej koronacji. Nie sądzę też, aby miejscowa gwardia stała tu z założonymi kopytami

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...