Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[424][Lust Tale [Dark Rose]]

- Ja nie płacze - stwierdziłam pewnym głosem zgodnie z prawdą. - Jest dobrze, było dobrze i tak będzie. Już dawno zapomniałam... Jestem po prostu za delikatna i nieśmiała choć tego nie widać - urwałam na moment. Zbierając myśli co powiedzieć dalej. Wiedziała co jej mówiłam o maskach. To była moja na chwilę obecną. - O wiele łatwiej być tą twardą i niezłomną mimo wszystko... Nic mi nie będzie naprawdę... - powiedziałam zaczynając ją puszczać powoli jakbym chciała zatrzymać ją na dłużej choć powinnam wiedzieć że nie mogę czuć dłużej ciepła jej ciała bo to nie przystoi... Teraz musiałam obserwować efekty.

 

[White Tail [solar Chaser]][Anastazja]

Klacz cofnęła się gwałtownie puszczając jednocześnie ze strachu Anastazje. Straciła kontrolę nad lewitacją więc czar prysł. Stała tam wpatrując się swoimi wielkimi w istotę z którą według jej opowieści spała w jednym łóżku. Jeszcze nie tak dawno bo dziś z rana. Potrząsnęła głową.

- To się nie dzieję na prawdę. - Próbowała zamykać i otwierać oczy by rozbić tą iluzję. Jednak nic to nie dało...

- Widzisz chce by zakończyć jego męki - powiedziała kotka zbliżając się do niego powoli.

- Czekaj na pewno da się to odkręcić! - krzyknęła by zatrzymać ją przed umieceniem jej ukochanego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yellow Rose

Klacz słuchała słów Dark Rose a potem poczuła, że ta rozluźniła uścisk. To musiało być na pewno dla niej trudne wciąż udawać twardą i skrywać w sobie tyle uczuć. Yellow Rose poczuła się jak egoistka. Do tej pory Dark Rose ją pocieszała. A ta nawet nie pomyślała, że ona również ma swoje problemy, które ją dręczą. Sama nie do końca była pewna, co można zrobić. Nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji. Nie musiała nikogo pocieszać ani na odwrót aż do dzisiejszego dnia. Ponadto wciąż czuła się trochę dziwnie przez ten zapach, który poczuła. Również rozluźniła uścisk, którym obdarowała Dark Rose. Udało jej się jednak w końcu zebrać myśli.

-Skrywanie uczuć i zmienianie się na siłę nie jest dobry rozwiązaniem. Jaka byś nie była dla mnie i tak będziesz silną klaczą. Po wszystkim, co dzisiaj dla mnie zrobiłaś. Chciałabym ci się jakoś odwdzięczyć za wszystko. Czy jest coś, co mogłabym dla ciebie zrobić?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[424][Lust Tale [Dark Rose]]

- Każdy ma swój sposób na życie. To że się ukrywam za kimś innym to mój... Tak jest łatwiej nie wpaść w kłopoty... Ja się już przyzwyczaiłam do tego. Nic mi nie będzie. - Puściłam ją zupełnie żeby mogła odejść. Równie dobrze mogło to znaczyć że nie potrzebuje cudzej pomocy. Że pogodziłam się z swoim losem że tak ma być a nie inaczej. Może uszanuje moją decyzje... Wróciłam do swojego pewnego tonu lecz było w nim coś czego wcześniej nim nie było. Echo wyjawionych wspomnień. Zaufać mi chyba bardziej już nie może niż na obecny moment. - Musisz być kimś wyjątkowym że ci się udało... - urwałam pozostawiając w domyśle zdanie tak naprawdę kierowane do siebie. - Prawdziwe współczucie to rzadka cecha w dzisiejszych czasach gdy wiele kucyków nie ufa sobie ze względu na wcale nie tak dawne wydarzenia... Nie dziwię im się... Ty jednak masz coś niezwykłego w sobie... - Zadumałam się.

 

[White Taile [solar Chaser]][Anastazja]
/*

Wolny ==> checked...

Bez żadnych ale z mojej strony ==> checked...
*/
 
- Ja... Ja nie mogę tego zrobić. - jąkała się z emocji cofając się do tyłu. Jej umysł nie umiał zaakceptować aktu odebrania życia. Nie była do tego zdolna.
- Nawet jeśli chciałbyś uciec stąd jest bariera... - zaczęła wymieniać beztrosko Anastazja. - Straże i tak mogłabym wymieniać w nieskończoność. W ramach kontroli nie ukryjemy cię... Gwardia cię by znalazła i problemy mielibyśmy my a nie kto inny jakbyśmy tu zostały... Wiesz co... Nie zabiję cię... Ja nie mogę decydować w takich sprawach... Nie mam prawa... Mogę tylko odwlec decyzję lub przerzucić ją na kogoś innego... - Uśmiechnęła się dziko że i tak na jedno wyjdzie. - White wychodzimy... - mruknęła rzucając krótki rozkaz.
- Ja nie chce... - próbowała podważać szukając kontr argumentów ale Anastazja była szybsza.
- Nie ma nie chce. Masz to zrobić! - Skierowała się w stronę człowieka mierząc go wzrokiem. - A ty dla własnego dobra się stąd nie ruszaj. - Ruszyła stronę drzwi by wyjść z tego mieszkania. White ociągała się z jej oczu za chwila moment miały popłynąć łzy. 
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yellow Rose

Klacz poczuła że Dark Rose przestała już ją ściskać. Yellow nie była pewna czy jej nie uraziła. Nie chciała tego zrobić. Wtedy też usłyszała jak Dark Rose powiedziała że ma coś niezwykłego w sobie. Nie rozumiała co miała na myśli. Według niej każdy powinien sobie pomagać taka była natura kucyków. W końcu stanęła przed Dark Rose.

-To miłe że tak uważasz. Ale ja uważam że nie ma we mnie nic niezwykłego. To jest natura kucyków. Nie powinniśmy jej oszukiwać. Bez względu na czasy. Yellow Rose na chwilę zamilkła i się zastanawiała nad czymś. -Tylko proszę nie obrażaj się. Czy mogę cię spytać? Gdzie w Canterlocie mieszkasz?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wraz z resztą gwardzistów sprawdzalaśmy każdego kucyka który chciał się udać na spotkanie. Nie było możliwości wejść bez naszej wiedzy. Wszystkie wejścia i wyjścia były zabezpieczone. Nie byłem zachwycony pilnowaniem plugawej królowej. Wolałbym jakoś wyjaśnić wszystko Yellow Rose. Ale rozkaz to rozkaz. Musieliśmy go wykonać. Choćby nie wiadomo jak był nie wdzięczny. Zastanawiało mnie trochę jaki jest ten wysłannik krain smoków. Mam bilet na ich wyspę. Może kiedyś tam popłynie lub polecę. Jak na razie nie działo się nic podejrzanego.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[424][Lust Tale[Dark Rose]]

Zepsułam coś czy nie... Oto jest pytanie. Nie to niemożliwe. Nie zrobiłam nic złego... Klacz zmienną jest przecież... Każdy ogier powinien to wiedzieć uderzając do którekolwiek... Ona ufa mi chyba jak jakiejś bliższej przyjaciółce mimo że tak naprawdę mnie nie zna... Powtarzaj sobie; Jest dobrze a tak będzie... 

- Ja się nie obrażam na nikogo. To jest nieroztropne... A zwłaszcza teraz. - urwałam. - Nie widzę przeszkód o ile podasz mi swój. To będzie. - Zamyśliłam się. - [podaje prawidłowy adres budynku znajdującego się na obrzeżach Canterlot]. Natura się zmienia i to można dostrzec... - Wzdrygnęłam się 

 

[White Tail [solar Chaser]]//trza będzie zamknąć ten wątek raz na zawsze...

Klacz nie była nic wstanie odpowiedzieć z jej oczu popłynęły łzy szerokim strumieniem. Bolała ją cała jej istota. Całe ciało dostawało niewidzialne rany raniące samo wnętrze. Rany które się nie zasklepią a przy tak delikatnym umyśle zostawią szerokie szramy na jej kształtującym się wrażliwym charakterze. White chciała uciec od nieprzyjemnych emocji. Ucieczka z takiej sytuacji była jej wrodzonym instynktem.

- Ja wiem... Ja będę pamiętać... Puść... - rzuciła chcąc czy nie chcąc zerwać łączącą was jedność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yellow Rose

Klacz pokiwała w milczeniu głową, gdy Dark Rose podała jej adres. Obrzeża Canterlotu nigdy nie należały do czołowych miejsc w tym mieście. Ale nie dziwiła się temu. Dark Rose jak sama stwierdziła nie pochodziła z Canterlotu. A zapewne, jako dziennikarka nigdy nie zagrzewała nigdzie miejsca na dłużej. Zwłaszcza po tej historii, której jej opowiedziała o kręgach władzy, z którymi zadarła.

-Wybacz, że o to spytałam. Jesteś naprawdę dobrą przyjaciółką. Chociaż dopiero cię poznałam. Jak sama zauważyłaś dzisiaj nie łatwo kogoś takiego spotkać. Dlatego chciałam utrzymywać z tobą kontakt dopóki jesteś w Canterlocie. Oczywiście podam ci mój adres. Mieszkam tu niedaleko w centrum Canterlotu. Po czym podała swój dokładny adres. -Jeśli będziesz chciała mnie kiedyś odwiedzić. To zawsze będziesz mile widziana

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

[Podróż 4 z 5]

Zbliżała się już do Canterlot, widziała już miasto w miarę wyraźnie. Do osiągnięcia celu zostało jej zaledwie parę minut. Zastanawiała się po co ona właściwie tam leci. O czym może pogadać z księżniczkami i tym wysłannikiem? Nie miała pojęcia, jednak lepiej wiedzieć więcej niż mniej.

 

[Magazyn]

Jednorożec ukończył jeden silnik, teraz pora na drugi. Ich łączna moc powinna wystarczyć by rozpędzić samolot do prędkości siedmiuset kilometrów na godzinę.  

- Jak wam idzie? - Jednorożec zapytał resztę grupy.

- Na pewno lepiej niż na początku a szlo nie najgorzej. - Odparł kucyk operujący piłą

- Myślę że skończymy za parę dni. Maksymalnie chyba za jakiś tydzień. Teraz zróbmy sobie przerwę, będziemy kontynuować jutro. Nie można się przemęczać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staliśmy jak nigdy nic. Nie działo się nic specjalnego. To są uroki takich zadań czas płynie przy nich mozolnie. Przynajmniej tak było do czasu. Zbliżało się w naszą stronę coś, co nie powinno istnieć. Był to człowiek. Znałem trochę ludzi przez dawne walki z nimi na Ziemi. To chyba według ich płci kobieta. Gwardziści natychmiast otoczyli intruza nie spuszczając z niej wzroku. Było w niej coś dziwnego. Chyba nie chciała walczyć, bo odłożyła broń. Wyszedłem przed szereg gwardzistów. Po czym się odezwałem.

-Kto ci to zrobił?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta arogancja. Miałem wrażenie, że już się kiedyś spotkaliśmy. Ale czy na pewno? Spotykam tyle kucyków, którzy są aroganccy wobec księżniczek i nas. Jednak wciąż coś mi nie dawało spokoju. Mówił, że chce być człowiekiem. Więc, po co tu przybył?

-To nie księżniczka cię zmieniła w człowieka. Więc nie obwiniaj jej o swój obecny stan. Nie mam pojęcia, co będzie. Księżniczka powie, co z tobą zrobić. Jednak nikt nie wsadzi cię raczej do lochu skoro sam tu przyszedłeś. Wybacz, że mówię o tobie, jako mężczyźnie. Ale sam powiedziałeś, że nie byłeś kobietom. Zapewne zaraz znów będziesz kucykiem. Lecz nie tym, którym byłeś. Chyba wiesz jak to działa? I kolejne pytanie, dlaczego tu przybyłeś skoro  chciałeś być człowiekiem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Speciosa:

Kiedy zobaczyła człowieka, który wygadywał różne rzeczy, które dla gwardzistów były bzdurami w poczekalni pałacowej udała zdziwienie i konsterację podchodząc do strażników.

Zmrużyła oczy, a potem powiedziała swoim aksamitnym głosem:

- Pozwólcie, że ja ją odprowadzę. Akurat wiem, gdzie obecnie jest Celestia.

Nie mogli jej się sprzeciwić. Byłoby to równoznaczne ze zlekceważeniem.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miałem siły tłumaczyć tego po raz setny. Gdyby ludzie słuchali nie doszłoby do tego. Ale to przez ich ignorancje tak skończyli. Cóż i tak zostanie zmieniony. Nie może być człowiekiem. Muszę się dowiedzieć, kto mu to zrobił a potem musimy go gdzieś ukryć. Kucyki nie mogą go zobaczyć do czasu aż księżniczka zrobi z nim, co uzna za stosowne. Nie miałem siły na czyjeś żale skoro sam teraz byłem przygnębiony głęboko w sobie. Już miałem zacząć kolejną partię pytań, gdy nagle ktoś tu przyszedł. Była to władczyni Saddle Arabii. Cóż teraz musieliśmy jej słuchać. Powoli się cofnęliśmy i rozstąpiliśmy.

-Dobrze skoro pani sobie tego życzy. Tylko proszę uważać, gdy będzie go pani odprowadzała

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Dotarła już do Canterlot, wylądowała na ziemi i tym razem nie mając żadnego problemu poszła od razu na kontrolę rzeczy które wnosi do miasta. Nadal uważała że to bez sensu i stara czasu jednak większą stratą czasu byłoby kłócenie się z gwardzistami.

- Nie mam przy sobie żadnych przedmiotów. Mogę iść? 

 

[Magazyn]

Zanim grupa kucyków poszła spać uprzątnęli cześć magazynu, elementy które już były gotowe uporządkowano i odłożono w jedno konkretne miejsce. Magazyn chociaż był duży miał niestety ograniczoną pojemność. Po paru następnych dniach nie byłoby się po prostu gdzie ruszyć. Najbardziej namęczyli się z przenoszeniem silnika, ważył dosyć sporo jednak to nie było najcięższe zadanie które ich czeka. Potem będą musieli go podnieść i zamontować w samolocie. 

- Pegazy latają chyba szybciej niż siedemset kilometrów na godzinę? - Spytał jeden kucyk z grupy.

- Chyba tak... Ale to nie jest zmartwieniem. - jednorożec odpowiedział na pytanie z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia bariera

Gwardziści spojrzeli na klacz. Od razu ją rozpoznali. Nawet nie mieli ochoty z nią rozmawiać. Takie kucyki to wieczne kłopoty. Ale faktycznie nie miała nic przy sobie. A tym szybciej stąd zniknie tym większy spokój przynajmniej będzie. Swoją drogą zastanawiali się po co tu w ogóle wracała

-Tak może pani iść

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Speciosa:

Księżniczce drgnęły lekko usta, ale się nie uśmiechnęła. 

- Dziękuję - odłamała magią kostkę czekolady i zjadła ją. Zaprowadziła Aleksandrę do jakiejś komnaty w której znajdowały się tylko trzy kanapy i stół. Okna wychodziły tu na ukrytą część ogrodów Canterlockich w których nie kręciła się gwardią. Nagle wyciągnęła coś z obszernej kieszeni swoich jedwabnych szat. Był to opieczętowany list.

- Odbudowują Warszawę. Słyszałam jak Celestia - powiedziała to imię z jakąś urazą. - o tym mówiła. Weźmiesz ten list i przekażesz go władcy odbudowywanej Polski. Kieruj się na północ od Canterlotu, na pewno tam dotrzesz, to dla mnie ważne i wiem, że dla ciebie też. Teraz teleportuję cię poza barierę. Gwardii powiem, że uciekłeś oknem, będą szukać cię w Canterlocie, a kiedy się zorientują, że cię tu nie ma będziesz już daleko. Nie daj się - jak na nią było to na prawdę dużo słów w ciągu kilku minut, więc zamilkła. Podała Aleksandrze list, a potem przyłożyła do niej róg. 

 

Dziewczyna znalazła się z listem w ręku na samym dole góry na której znajdował się Canterlot. Daleko poza barierą. Była tu tylko dróżka leśna, a w oddali wiły się - teraz puste, tory.

 

Sama Speciosa wyciągnęła z kieszeni krótki stalowy nóż i wbiła go sobie w bok, ale nie tak by umrzeć. Magią otworzyła też okno, a potem przywołując na twarz wyraz paniki wybiegła z tamtej sali na korytarz wołając pomocy.

 

 

(LIST PODAM JAK PADO TAM DOJDZIE. Jakieś 4 posty ci na to daję, ale możesz więcej)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozważaliśmy, co zrobić dalej. Gdy nagle usłyszeliśmy wołanie o pomoc. To była władczyni Saddle Arabii byliśmy tego pewni. Szybko pobiegliśmy za źródłem dźwięku. Wtedy ją spostrzegłem z nożem wbitym w bok. Gwardziści byli w szoku. Ja jednak zachowałem spokój

-Przeszukajcie teren! Ja się zajmę władczynią Saddle Arabii!

-Tak jest!

Gwardziści natychmiast wybiegli szukać człowieka. Z ludźmi są same problemy. Powoli podszedłem do władczyni.

-Troszkę zaboli. Proszę zacisnąć zęby

Po tych słowach jednym szybkim ruchem wyjąłem nóż z boku władczyni i użyłem na niej najsilniejszego zaklęcia leczniczego, po czym podałem jej kopyto

-Czy już pani lepiej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Speciosa:
Rana na boku księżniczki zalepiła się z lekko niemiłym dźwiękiem. Spojrzała na miejsce po niej z obojętnością, a potem powiedziała cicho:

- Tak. Tak... ona miała ze sobą sztylet. Wbiła go we mnie, nie miałam czasu zareagować. Uciekła oknem wychodzącym na zamknięte ogrody - przybrała skruszony wyraz twarzy - To wszystko moja wina.

- Co tu się dzieje? - zapytała księżniczka Celestia marszcząc brwi. Chodziła tak cicho, że nawet nie usłyszeliście, że nadeszła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wysłuchałem władczyni, gdy nagle usłyszałem kolejny głos była to księżniczka Celestia. Na jej widok natychmiast się pokłoniłem. Cała wina należała do mnie i miałem zamiar przyjąć swą karę. Bo to ja pozwoliłem pójść władczyni bez ochrony. I teraz mamy tego skutki.

-Wasza wysokość w Equestrii pojawił się człowiek. Niestety z powodu mojej bezmyślności władczyni Saddle Arabii została ciężko ranna a człowiek zdołał uciec. Jestem gotów ponieść konsekwencje swojej nieodpowiedzialności

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celestia/Speciosa:

Celestia wpatrywała się w gwardzistę, jednak nadal nie była w stanie przyjąć do siebie informacji, które jej przekazał. W jej umyśle zaczęło kłębić się brutalne zaprzeczenie. To nie było możliwe! Ale jednak się stało...

- Macie natychmiast przeszukać cały Canterlot i zablokować wszystkie wyjścia z miasta - powiedziała sucho, pilnując by w jej głosie nie pojawiła się nawet najmniejsza emocja. Potem spojrzała na Speciosę wzrokiem w którym kryło się wiele zarzutów. Speciosa to zauważyła i schyliła lekko głowę, ale się nie pokłoniła.

- Celestio... nie mam z tym nic wspólnego. Co prawda nadal tli się we mnie uraza, ale czy byłabym w stanie zaryzykować dobro naszego świata? Świata... i państwa w którym żyję i władam od tak dawna? - zamrugała lekko swoimi czarnymi oczami. Celestia zmarszczyła brwi, ale wyraz jej twarzy był już łagodniejszy.

- Chciałabym w to wierzyć, Specioso. Tak samo jak chciałabym zmienić przeszłość.

Księżniczka Saddle Arabii nie odpowiedziała. Oddaliła się z lekko schyloną głowę, choć kiedy skręciła w następny korytarz w jej oczach można było zauważyć determinacje.

 

Wiesz, że tym razem będę musiała cię ukarać. Nie pogrążaj się jednak w rozpaczy, każdy popełnia błędy. Zostaniesz zdegradowany do jednego poziomu niżej, jednak jeśli zasłużysz znów zostaniesz porucznikiem - Celestia uśmiechnęła się do Goldinga krzywo. Nadal kłębiło się w niej wiele emocji.

 

 

To wszystko zmienia... 

Nadal będą trwały spotkania, jednakże po nich trzeba będzie postarać się o kolejne środki ostrożności. I porozmawiać z Discordem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Żołnierze Polscy]

Eskortowani gwardziści dotarli do rzeki przecinającej ziemią. Żołnierze przestali otaczać gwardzistom ukazując skutych i kopiących okopy demonstrantów.

- Schnell! - krzyknął jakiś austriak w stronę zmęczonych kilku kucy, Kristian stał obok oficera patrząc na wszystko.

- Nie przejmujcie się, za bunty są takie kary. Nic dziwnego, poza tym to są Austriacy. U nich takie podejście jest normalne. Eskortujcie naszego dyplomatę do Canterlotu. - powiedział dowódca oddziału, popchnął dyplomatę i zaczął się oddalać ze swoim oddziałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

I tak kara była zbyt niska wobec mnie. Przeze mnie Equestria znalazła się w ogromnym niebezpieczeństwie. Po raz kolejny zawiodłem najpierw księżniczkę Cadence. A teraz omal nie zginęła przeze mnie jedna z władczyń krajów o pokojowych stosunkach do Equestrii. Nic mi ostatnio nie wychodziło. Ani w życiu. Ani w służbie. Lecz nie mogę mogę się teraz poddawać rozpaczy. Musimy znaleźć tego człowieka. I kto wie, co niesie nam przyszłość. Poszedłem powiadomić resztę gwardzistów. O rozkazach księżniczki. Część zostałaby dalej chronić pałac a druga przeszukiwała obszar. Ja sam dalej stałem pilnując bramy.

Gwardia Polska

Gwardziści nie byli zachwyceni tym co widzieli. Ale nic nie mogli zrobić. Gdy przekroczyli granicę. Kapitan spojrzał na dyplomatę i swój oddział

-Czeka nas długa droga do Canterlotu. Postoje wykonamy tylko w razie konieczności

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[424][Lust Tale [Dark Rose]]

- Nie mam ci czego wybaczać bo nic się nie stało. Nie ma sprawy. - Uśmiechnęłam się delikatnie kiwając przecząco głową że nie potrzebnie prosi o wybaczenie. - Chętnie skorzystam z zaproszenia... - Spojrzałam w jej oczy. - A teraz co powiesz by się tu spotkać - stuknęłam kopytem o blat by przekaz nabrał wyrazistości - powiedzmy za dwa dni... Do tego czasu albo się oboje pogodzicie i tego ci życzę by wszystko się wyjaśniło... albo co gorsze rozejdziecie w dwie różne strony... Wtedy sama znajdziesz mnie patrząc na twoją naturę... Nie krępuj się wtedy - Mój wyraz był w tej chwili neutralny ale pewny siebie. - Dziękuję...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yellow Rose

Klacz uśmiechnęła się lekko i również spojrzała w oczy Dark Rose. Ucieszyło ją, że Dark Rose jest gotowa dalej utrzymywać znajomość. Niestety nie wiedziała, co będzie do tego czasu. Wciąż miała głęboki uraz do Goldinga za nie pojawienie się i wypieranie się, co do zaproszenia. Ale szansa na jakieś wytłumaczenie mu się należała. Wszystko się pewnie za czasem okaże.

-Nie musisz mi za nic dziękować. To ja ci dziękuje za wszystko. Mimo wszystko to nie był stracony dzień. Cieszę się, że mogłam poznać tak dobrą przyjaciółkę jak ty. Jak będziesz kiedykolwiek czegoś potrzebowała to powiedz a ci chętnie pomogę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaiste wspaniałe miejsce, tak się przechadzał ulicami Canterlot i podziwiał architekturę jak i widoki. Po około 2 godzinnym chodzeniu postanowił wstąpić do jakieś karczmy i odpocząć. Gdy wszedł do środka zauważył, że nie za dobrze wybrał miejsce. Była to chyba najgorsza karczma, ale nie ze względu na wystrój czy obsługę, tylko przez przesiadujące tam typki, praktycznie wszystkie wyglądały jak z pod ciemnej gwiazdy. Mimo to zajął sobie wolny stolik i raczył się swoimi zapasami wody, jak i jedzenia. Chwała uczynnej gwardii, że jeszcze dostał jakiś prowiant. Przypadkiem usłyszał rozmowę ze stolika obok, nie odwracając głowy nastawił tam uszy, kolejny atut bycia kucem. Monżna podsłuchiwać bez zwracania na siebie uwagi. Rozmowa leciała mniej więcej tak.

- Ej Simon co zrobimy z tym dziadygą ?- powiedział zachrypnięty ogierzy głos

- Jak to co ? Mamy mapę więc nie jest na potrzebny - odezwał się równie szorstki męski głos.

- To kiedy wyruszamy ?

- Jak najszybciej.

Oba ogiery wypiły swoje kufle i zapłaciły, Travler zaciekawiony tą rozmową ruszył odrazu jak wyszli. Śledził ich aż do jakiejś podejrzanej dzielnicy. W każdym mieście chyba jest taka, nawet w kucykowym. Udało mu się niepostrzeżenie wyśledzić gdzie zmierzają. Weszli do jakiejś piwniczki. Więc odpuścił sobie dalsze przeszpiegi i po prostu wrócił do tego przejścia pod barierą. Znalazł sobie wygodną ciemną uliczkę i tam postanowił udać się na spoczynek. Zabezpieczył swoje rzeczy i zasypia na stojąco, kolejny atut tego ciała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...