Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[404] [Lust Tale [Dark Rose]]

- Eeee - Zatkało go. Spojrzałam dyskretnie w prawo i w lewo patrząc czy ktoś nas nie obserwuje... Nie zdziwił mnie jak 3 innych gwałtownie odwróciło głowy.

- Tak myślałam - rzuciłam na odchodne zaczynając odchodzić. - To nie twój dzień młody - mruknęłam.

- No weź. - Próbował mnie zatrzymać zrównał ze mną krok. 

- Nie jestem twoim kolegą byś się do mnie tak zwracał. Spróbuj gdzie indziej - radziłam mając nadzieję że się ode mnie odczepi próżne to jednak były nadzieję.

- Nie mogę - powiedział bezradnie.

- W tym twój problem a teraz grzecznie proszę o opuszczenie miejsca u mojego boku. Jest wiele innych młodszych ode mnie wokoło. - Rozejrzałam się korzystając z swojego 7 zmysłu by zlokalizować dla niego zastępstwo. - Tamta pegaz. - Skierowałam kopytem jego wzrok na inną klacz. - Jest wolna na 90%. Czeka by ktoś się do niej dosiadł. Spróbuj z nią swoich sił... Ze mną przegrałeś. Powodzenie - zbombardowałam go informacjami i wykorzystałam ten moment gdy stał jak słup soli by uwolnić się od niego.

 

[Cadence]

Odetchnęła z ulgą widząc duży rozbłysk na niebie który oślepił ją na krótki moment. Oznaczało to że jej czar trafił do celu. Nie odpoczywała długo. Zerwała więź którą utworzyła gdy zaczęła współpracować z sercem by odnaleźć changelingi. Znalazła w sobie siłę by teleportować się w kierunku w którym wskazywało jako ostatni artefakt pod samą barierę. Rozejrzała się powoli nie widziała nigdzie śladów upadku. Znaczyło to że byli bliżej ucieczki niż myślała. Jej wzrok napotkał wreszcie gwardzistów za barierą. Podleciała do nich by zobaczyć swoje dzieło. Zaczynała się bać tego co zrobiła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MISJA DOBIEGNIE KOŃCA W PIĄTEK!

 

Losowanie:

Numer gracza: 4 (Hoffner)

Numer zadania: 58 (Dostajesz coś za darmo)

+10 bitów

 

Pomiędzy kucami przechadzał się sprzedający z prażoną kukurydzą na patyku. Kiedy przechodził obok Dark Rose obrócił się za nią, a potem z uśmiechem zawrócił.

- Dla takiej pięknej klaczy dam za darmo - powiedział, włożył jej bezceremonialnie jedzenie w kopyto i odszedł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(823-50=773 Wydaje mi się, że wystarczająco zapłaciłem)

Powoli podszedłem do straganu z jedzenie. Mam nadzieje, że Yellow i Rarity nie zabiją się pod moją nieobecność. Może i nawet lepiej wyjdzie, jeśli na chwilę zostawię je same. Niewiele miały okazje ze sobą rozmawiać. A tak może wszystko wyjść na korzyść. Zacząłem się rozglądać po jedzeniu na straganie. Głównie były tu same słodkości typu ciastka i inne słodycze. No cóż mówiąc szczerze lubię takie rzeczy. W okolicy było niewiele kucyków. Znacznie więcej było w samym ogrodzie. Kupiłem szarlotkę, trzy cukrowe laski i kilka pierożków jabłkowych. Po czym uniosłem zakupy za pomocą magii i zacząłem się oddalać od straganu. Nie chciałem by zostały same zbyt długo. Miałem nadzieje, że odnalazły wspólne tematy do rozmowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Sandy

Paraliż jeszcze mogłam znieść ale tego bólu nie mogłam wytrzymać, czułam, że większość kości musi zostać zregenerowanych. Co gorsza na pancerzu miałam długą ranę z której sączyła się krew, wszystko przez jeden z kamieni.

Byłam skupiona tylko na tym jak uciec z tej kłopotliwej sytuacji, jedyne co mnie zdziwiło to chyba jakiś ruch za pagórkiem, ktoś tam jest. Prawdopodobnie.

- Niech cię szlag Cadance… - powiedziałam sobie w myślach próbując znieść ten ból.

 

/Sneaky Dagger (Jak mówiłem wszelkie aluzje na PW)

Jeden z Changelingów który przechadzał się niedaleko w drodze w góry usłyszał niedaleko uderzenie, dość mocne. Szybko jego pancerz przybrał biały kolor by zakamuflować się wśród śniegu. Poprawił plecak i czołgając się wychylił głowę zza pagórka aby zobaczyć co się stało.

Zaskoczyły go dwa Changelingi, widać nieźle ranne i otaczających ich gwardzistów. Musieli odwalić niezłą rzecz, że tylu ich się zlatuje. Z daleka widać było tą księżniczkę której imienia zapomniał.

- Łohoho… - szepnął pod nosem żeńskim głosem, było wiadomo, że to klacz przynajmniej. Jej solidarność do innych Changelingów nie pozwalała jej odejść obojętnie. Musiała im pomóc, przecież byli tą samą rasą i miała pomysł jak to zrobić.

Wyciągnęła pośpiesznie z plecaka trzy paczki mąki którą miała na wszelki wypadek, kierowała się zasadą „Przezorny zawsze ubezpieczony”. Po krótkiej chwili rzuciła te 3 paczki przed gwardzistów robiąc zasłonę dymną.

Jedyne co utrudniało robotę to było to, że nie posiadała rogu więc  musiała wskazać kopytem na przedmiot by użyć na nim lewitacji. Taka jej wada jednak Królowa zaradziła na to. Pośpiesznie lewitacją pociągnęła te dwa Changelinga do siebie, a na ich miejscu zrobiła magią dokładne kopie. Trochę im zajmie skapnięcie się, że to fałszywki.

Po przeciągnięciu ich za pagórek zaczęła biec truchtem w stronę przeciwną od Crystal Empire taszcząc ich magią, będzie musiała się nimi zająć w bardziej bezpiecznym miejscu.

 

(Czekam na hejty. )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Yellow Rose i Rarity

Powoli znów wszedłem w tłum kucyków. Musiałem uważać by nie stracić jedzenia. Pomimo że niosłem je za pomocą magii nie łatwo było unikać tylu kucyków, które stały mi na drodze. Powoli zacząłem się zbliżać do miejsca gdzie zostawiłem Yellow i Rarity. Już słyszałem ich głosu. Niewiele mogłem zrozumieć z tego, co mówią. Jednak w ich głosie czuć było radość. Najwyraźniej dobrze się dogadywały. W końcu zacząłem je widzieć. Rozmawiały w najlepsze. Te najwyraźniej też mnie zauważyły, bo uśmiechnęły się w moją stronę. Powoli się do nich dosiadłem i położyłem jedzenie.

-Oh nareszcie wróciłeś Golding. Właśnie opowiadałam Rarity o niektórych gwiazdach

-Tak to prawda. Opisy Yellow dały mi pewną nową dozę informacji. -Nagle ta spojrzał na jedzenie. -O to wszystko dla nas?

-No cóż nikogo innego tu nie widzę. Ponadto sądzę, że rozmowa i nowe znajomości pobudzają apetyt. -Żadna nic powiedziała tylko się uśmiechnęły. Ja za pomocą magii postawiłem trzy talerze. Po czym podzieliłem szarlotkę i na każdym talerzy postawiłem kawałek i sztućce obok. Następnie zaczęliśmy spokojnie jeść.

 

Crystal Empire / Gwardia kryształowe kucyki

Atak mąką zszokował gwardzistów. Ale gdy ta opadła ci zauważyli, że intruzi dalej tu są. Nie można było dłużej czekać. Dwóch gwardzistów skoczyło na podmieńce. Ale nagle się odsunęli było coś nie tak.

-Coś się stało? -Zauważył jeden z gwardzistów

-To jest jakieś zimne

-Nie żyją?

-To nie to. To znowu ta przeklęta sztuczka

-Więc musieli mieć wspólnika

-Mąka poleciała z tamtej strony -Wskazał jeden z gwardzistów kopytem. Wszyscy natychmiast tam ruszyli. Nagle zauważyli ślady krwi. Wszyscy natychmiast ruszyli za śladami. Nie mogli im uciec. Intruzi nie znali tak tych terenów jak oni. Podmieńce nie lubią zimna, więc są tu znacznie słabsze i kolejna rzecz intruz dźwigał dwa ciała, które go spowalniały. Nie było szans by mógł uciec. Zwłaszcza że te podmieńce były ciężko ranne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

Po dłuższej chwili doszedłem do wniosku że tutaj raczej będę się nudził, postanowiłem spróbować bardziej pożytecznie spędzić ten czas. Poszedłem w kierunku akademii by nauczyć się kolejnego poziomu magii, miałem nadzieje że będzie otwarte. Po chwili byłem na miejscu i spróbowałem otworzyć drzwi, na szczęście nie były zamknięte na klucz. 

- Dzień dobry, otwarte? Chciałabym się nauczyć piątego poziomu magii.

 

[Fire]

Część prac została skończona jednak nadal składano nowe pojazdy opancerzone i samolot. 10 kucyków zaczęła teraz pracować nad karabinami maszynowymi kalibru 12,7 mm. Pozostała piątka budowała skrzydła dla czołgu, takie by mógł szybować. Fire wybrała jednego pegaza który wcześniej, gdy był jeszcze człowiekiem pilotował cywilne jednosilnikowe awionetki. Planowała go nauczyć więcej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Yellow Rose i Rarity

Wciąż wokół panowała świąteczna atmosfera i radość. Słychać było wokół śpiew kucyków. Pomimo nieciekawego początku i na nas w końcu podziałała. Cała nasza trójka siedziała z uśmiechem na pyszczku. Odkrajając kolejny kawałek szarlotki i jedząc w spokoju. Nie martwiłem się, co będzie dalej. Bo ta chwila mi wystarczała. Na zmartwienia czas przyjdzie później.

-Naprawdę wspaniałe ciasto. Tu w Canterlocie naprawdę czuć atmosferę wigilii serdeczności. Naprawdę zazdroszczę wam, że możecie go widzieć, na co dzień

-Cóż wigilia serdeczności jest tylko raz w roku. Na co dzień tak raczej nie jest. Ale księżniczka Twilight się naprawdę postarała. Niemal wtedy jak urządziłyście przedstawienie z tej okazji

-Widziałeś je?

-O tak pilnowałem wtedy sali. Naprawdę to było udane przedstawienie

-To bardzo miłe, że tak uważasz

-Mówię tylko prawdę i cieszę się, że smakuje ci ciasto. Zwłaszcza, że jesteś bliską przyjaciółką Applejack. A każdy w Equestrii wie, że jabłka z farmy Sweet Apple są najlepsze w całej Equestrii

-Oh ty chyba naprawdę wszystko o nas wiesz

-No może nie wszystko. -Powiedziałem trochę zawstydzony. -Ale ciężko by gwardzista nie znał największych bohaterek Equestrii

-Oh przestań. To naprawdę trochę krępuje. Gdy tak się wynosi nasze zasługi

-Cóż mówię tylko prawdę. -Dodałem, po czym odkroiłem kolejny kawałek ciasta by zaraz wsadzić go łyżeczką do pyska. Ciasto było naprawdę dobre.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[414][Lust Tale [Dark Rose]]
Jeszcze bardziej los mnie dobić nie może. No nie może. Chce jednego i nie mogę tego zdobyć. Co robię źle? Za bardzo pragnę... Nie to nie to. Ja pragnę zawsze tak samo. Chce mieć i koniec o ile nie rodzi to dla mnie konsekwencji. Jakie wady ma zobaczenie Goldinga i Yellow? Ugryzłam i przełknęłam to co mi dał ten ogier. Gdym mogła się pozbyć tego w inny sposób zrobiłam bym to ale nie wypada mi przy wszystkich wyrzucać jedzenia. Musiałam to zrobić z patyczkiem... Znowu westchnęłam gdy tknęło mnie coś. Złapałam trop... Golding tędy przechodził. Uśmiechnęłam się chciwie i złośliwie. Po dołku zawsze musi przyjść wreszcie górka. Takie są prawa życia a tym bardziej ekonomii.
 
[Cadence]
Podskoczyła do góry jak tylko zobaczyła lecące pociski. Nie zdążyła zobaczyć dokładnie ciał ale już miała przeczucie że jest tu coś mocno nie tak. Nie po raz pierwszy changelingi tego dnia odprawiały jakieś numery znikąd a słowa gwardzistów to tylko potwierdziły. Znowu próbowały wykorzystać te przeklęte kopie do ucieczki... Tym razem bez skutecznie. Wypuściła chrapami kłęby pary. Tego było stanowczo za wiele na dzisiaj.
Podziękowała w myślach Lunie za jasną pełnie księżyca a także Cloudsdale że w wigilię ciepłych serc zadbali by niebo było doskonałe do obserwacji. Wszystkie gwiazdy były bardzo wyraźnie widoczne. Wiatru praktycznie nie było i nie zanosiło się by zerwał się by zatrzeć ślady uciekinierów którzy kierowali się według wstępnych śladów na zamarznięte pustkowia na których nie było praktycznie niczego oprócz niewielkich pagórków tu i ówdzie. Nie było gdzie się schować bo jaskiń tam nie było a do gór droga była stanowczo za długa. One z kolei były pełne nieprzyjemnych stworzeń których nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby spotkać... Tylko głupiec by szedł właśnie tam ale Księżniczka nie miała zamiaru im nawet na to pozwolić. Chciała ich wszystkich mieć pod kontrolą. Zamkniętych na 4 spusty najlepiej w w twardym i nieustępliwym krysztale.
Potęga kryształowego serca trwała w niej i pchała dalej okalając jej ciało przyjemnym ciepłem by dłużej mogła wytrzymać przy tej temperaturze. Wzleciała wyżej na 20 metrów a jej wzrok wodził za śladami poszukiwanych. Widać było na śniegu wyraźnie ślady taszczenia 2 osobników i jednego który szedł pieszo. Kopyta idealnie były odbite w śnieżnobiałym puchu. Nie zajęło jej dużo czasu wypatrzenie ich z powietrza. Już byli jej.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Sneaky Dagger

Spojrzała w górę by zobaczyć, że chyba ta księżniczka ich widzi. Nie była tego zbytnio pewna, jednak przyśpieszyła kroku który przerodził się w bieg. Był jeszcze jeden pomysł jak uciec.

- Zaskoczę cię… - zaśmiała się pod nosem, zanim gwardziści ją dogonią minie kilka minut. Zaczęła wspomagać się skrzydłami, te dwa Changelingi chyba straciły przytomność. Martwiła się ich stanem, jak to ona. Zawsze się martwiła stanem innych Changelingów.

Biegła dość szybko, przebiegła jakieś max 20 metrów aby zauważyć zza kolejnego pagórka jej cel, stację kolejową. Pociągi są świetne w ucieczce. Spojrzała do tyłu by zobaczyć znowu księżniczkę. Postanowiła ją na razie zignorować, lepiej się bronić w tym wypadku. Poważnie zmęczona pobiegła truchtem w stronę pociągu. Gwardziści są już pewnie niedaleko ale ma dla nich jeszcze jedną niespodziankę jej własnej produkcji… Jeśli najgorszy scenariusz się sprawdzi to zaraz ją dogonią.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Yellow Rose i Rarity

-Zastanawiam się, dlaczego niema tu innych księżniczek -Powiedział z lekkim rozmyśleniem Rarity.

-Cóż sądzę, że są teraz za bardzo zajęte. Mają zbyt wiele na głowie. Zwłaszcza w obecnym okresie

-Tak zapewne masz racje Golding. Twilight też ma ostatnio więcej obowiązków. Wybacz, ale zastawiam się, w jakim stopniu służysz w gwardii

-Ostatnio mnie zdegradowano

-Oh naprawdę, czemu?

-No właśnie mi też nic nie mówiłeś

-Cóż zbyt wiele powiedzieć nie mogę. Przez moją nieudolność księżniczka Speciosa została ciężko ranna. Więc musiałem zostać ukarany

-Czy to była sprawka buntowników?

-Przykro mi niestety. Nie mogę powiedzieć, co dokładnie się stało

-Rozumiem. Mam nadzieje, że daliście sobie z tym radę

-Tak ten problem już jest z głowy

 

Crystal Empire / Gwardia kryształowe kucyki

Gwardziści coraz bardziej zbliżali się do uciekinierów. To była kwestia czasu jak wpadną w ich kopyta. Gdy nagle spostrzegli cel, do którego ci uciekają. Próbowali dostać się na peron. Jak zamierzali wsiąść do pociągu? Nie wiedzieli, że czeka ich kontrola. Stacje były obstawione prze straże z Canterlotu. Nie było możliwości by ktoś wsiadł bez ich wiedzy. Roiło się tam od pegazów, jednorożców i kucyków ziemskich. Sami ładowali się w pułapkę. Lecz nie mieli zamiaru nic zostawiać przypadkowi. Dalej gonili uciekinierów. Sami chcieli ich dorwać w ostateczności dogadają się z gwardzistami z Canterlotu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

[Czeka w akademii]

 

[Fire]

- Ostatnie lądowanie nie wyszło ci najgorzej tylko było trochę za twarde i zbyt długo hamowałeś. U nas już by ci się miejsce skończyło - powiedziała Fire oceniając wzrost umiejętności drugiego pilota.

- Jeszcze ze dwa razy i będzie dobrze - powiedział patrząc na oświetlone miasto po jego prawej stronie, coś mu nie pasowało. - Tak w ogóle to gdzie my jesteśmy? 

- Tak w sumie to sama nie wiem, na jakimś pustkowiu gdzie jest dużo śniegu a co? Wiem w którą stronę trzeba lecieć by trafić z powrotem do siebie i to mi teraz do szczęścia wystarcza - powiedziała ziewając, nudziła się trochę jednak po chwili również zauważyła miasto. - Zmieniam zdanie, po dłuższym przemyśleniach obstawiam Crystal Empire. 

- Nikt nas nie zauważył? Jest dosyć jasno jak na noc a my wcale nie jesteśmy tacy mali by doskonale się maskować, zwłaszcza gdy lecimy na wysokości jednego kilometra. 

- Przejmujesz się tym? Nie gadaj tylko ląduj.

- Na tej stacji kolejowej? - powiedział trochę zaniepokojony pegaz widząc że dzieli ich tylko 3/4 kilometry od niej. 

- Musisz od razu na niej a nie koło niej? Nie chcemy chyba by nas przejechał pociąg?

- No nie - powiedział i opuścił podwozie, zmniejszył również prędkość do 220km/h

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[414] [Lust Tale [Dark Rose]] [Anastazja]
- Ładnie to tak wychodzić z domu? - Usłyszałam oskarżycielki ton w głowie. - Mamy towarzystwo w Canterlot. Obcy changeling... - mruknęła Anastazja już leniwym tonem. Przechadzała się po jednym z murków niedaleko samego Goldinga... Mimo że była to dystyngowana impreza wydawało się że nie zwracała większej uwagi swoją obecnością mając na sobie tą czarną obróżkę na której medaliku pisze... "Puść mnie, sama znajdę drogę do domu. Możesz mnie pogłaskać na drogę."
Tknęło mnie coś gdy usłyszałam o innym osobniku. Przeszedł mi nerwowy dreszcz po grzbiecie. Nie teraz gdy chciałam się tylko pobawić. Nic więcej nie chciałam od życia. Czemu to los zawsze mnie karze takimi zbiegami okoliczności? No tak jestem changelingiem i moje życie nie może być łatwe tak jak któregokolwiek kuca... No cóż... Trzeba tą sprawę załatwić i nie przeszkadzać Goldingowi i jego dwóm damom.
Zamrugałam parokrotnie zanim ta wiadomość do mnie dotarła... Golding miał przy sobie dwie klacze... Yellow kojarzyłam ale kim była ta biała z fioletową kręcącą się grzywą. Z tej odległości to była zagadka. Ale to że się rozkręca z haremem to jest mi nawet na kopyto... Niech korzysta z życia...
- To może poczekać - powiedziałam znając swoje obowiązki. - Trzeba to załatwić raz a dobrze... ale to jutro wieczorem... Nie zamierzam na swoim terytorium tolerować nie mojego changelinga... Za dużo mnie to ostatnio kosztowało... Wolność przemieszczania...
 
[Cadence]
Zanurkowała wykorzystując siłę grawitacji by przyśpieszyć swój lot i wylądować przed nimi odcinając im drogę od stacji. Zostawiła im tyle miejsca by mogli swobodnie wyhamować przed nią. Dyszała ciężko jak to ona odzwyczajona od robienia tylu rzeczy na raz w takim morderczym tępię... Postanowiła że po tym wszystkim będzie musiała znaleźć trochę wolnego czasu i zapisać się z powrotem na pilates i to koniecznie by poprawić swoją kondycję i przy okazji figurę którą ostatniego czasu zaniedbała... Musiała zrezygnować z wielu rzeczy [między innymi z tego] po tym jak zapadła w śpiączkę po zamachu. Królestwo było ważniejsze niż ona sama zaraz po przebudzeniu a teraz widziała ile straciła na tym że była nieobecna tyle czasu...
- Po co wam to? - spytała zła rozświetlając swój róg dy być gotowa bronić się i atakować ale musiała skończyć to jak najszybciej. Nie zostało jej nie wiadomo ile sił ale na rozprawienie się z jednym changelingiem ale na niego powinno jej mocy starczyć zanim sama się przewróci. Jej oczy rozszerzyły się gdy usłyszała cichy jednostajny huk. Nie wiedziała co jeszcze się zbliża. - Co kombinujecie - krzyknęła jeszcze przestraszona.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky Dagger]

Changeling ledwo co zatrzymał się prawie zaliczając upadek który by ją kosztował i to dużo. Spojrzała ze strachem w oczach na księżniczkę sama nie wiedząc co odpowiedzieć, nawet nie wiedziała o co jej chodzi. Pomogła tym Changelingom z powodu jej solidarności do innych przedstawicieli jej rasy.

- N-nie wiem o co ci chodzi… - wybełkotała ze strachem w głosie, bała się jej bo wiedziała dobrze, że może ją załatwić jednym czarem. Jednak nie miała się zamiaru poddać bez walki, w plecaku miała jeszcze broń.

Jednak najbardziej zadziwił ją ten dźwięk, sama nie wiedziała co to ale jej serce jeszcze szybciej zaczęło bić. Spojrzała nerwowo w boki.

- C-co to? – zapytała połowicznie siebie i księżniczkę. – K-kolejna twoja sztuczka? – czuła, że jej kopyta są już jak galareta. Jej strach był uzasadniony, nieznany dźwięk który nie brzmiał miło oraz otoczenie przez przeciwników. Przełknęła głośno ślinę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Yellow Rose i Rarity

Kątem oka spojrzałem na kota będącego niedaleko mojej okolicy. Cóż żaden nadzwyczajny widok. Wiele dachowców pałęta się tam gdzie im się podoba. Jednak ten kot chyba do kogoś należał, bo miał obróżkę. Moją obserwacje chyba zauważyła Rarity. Bo zaraz odezwała się w moim kierunku.

-Coś się stało?

-Nie... To nic zamyśliłem się, kiedy patrzyłem na tego kota

-Lubisz koty?

-Są mi obojętne. W każdym razie nie sądzę by mój feniks potrafił się z nimi dogadać. Więc zostanę przy jednym zwierzątku

-Oh masz feniksa? To naprawdę majestatyczne zwierzęta

-Tak znalazłem porzucone jajko w lesie Everfree. Od tego czasu stał się moim kompanem

-To pewnie wtedy, gdy szukałeś książki dla Twilight ze Stridingiem

-Tak zgadza się

-Mówił mi, że znalazłeś coś ciekawego, ale nie chciał tego sprecyzować

-Nie mówiłeś, że masz feniksa. -Zauważyła nagle, Yellow

-Jak widać nie wszystko o mnie wiesz. Na wszystko przychodzi czas. Jednak nie sądzę by to była jakaś na tyle ważna informacja bym musiał ją ujawniać

-To nie o to chodzi. Po prostu chciałabym go zobaczyć

-Nie martw się zobaczysz jest na to sporo czasu

 

Crystal Empire / Gwardia kryształowe kucyki

Gwardziści powoli zaczęli dobiegać do intruzów. Nagle spostrzegli księżniczkę. Najwyraźniej ich uprzedziła. Powoli zaczęli do niej podchodzić mierząc z kusz do podmieńca. Jeden podmieniec nie stanowił większego zagrożenia. Poradzą sobie z nim. Dwa kolejne nie wyglądałyby dalej by były zdolne do walki.

-Nie ruszaj się! Jesteś zatrzymana... -Nagle gwardzista przerwał a reszta zaczęła się nerwowo rozglądać.

-Co to za dźwięk?!

-Szykujcie się mają posiłki! To inwazja! Musi być ich tu więcej!

Gwardziści nerwowo celowali w powietrze szukając zagrożenia. Kilku z nich dalej celowało do podmieńca.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter] 

- A to wrócę później. Nie będę wam przeszkadzała - powiedziałem i odwróciłem się w kierunku drzwi zamierzając wyjść. 

 

[Fire]

Byli już na ziemi gdy zobaczyli jakieś światło dwa kilometry od nich, Fire szybko wyjęła lornetkę i zobaczyła księżniczkę Cadence w obecności podmieńca. Gwardziści już ich otaczali. Musieli przeskrobać coś ważnego jeśli ona ich goni i nie odpuściła nawet gdy uciekli z miasta. 

- Trzymaj się mam wrażenie że to co teraz zrobimy będziemy dosyć długo wspominać. 

- A co zamierzasz? - Spytał pegaz.

- Jak to co, pomóc im. -  Włączyła radio by poinformować strzelców żeby w razie czego byli gotowi. Następnie chciała oddać parę strzałów ostrzegawczych z nowego działka 40 mm jednak wpadła na lepszy, bardziej widowiskowy pomysł. Szybko otworzyła luk bombowy i wyrzuciła dwie rakiety które razem posiadały 600 kg mocnego materiału wybuchowego, zapalnik miał czterosekundowe opóźnienie dlatego spowodował oślepiający wybuch dopiero gdy maszyna znalazła się poza zasięgiem rażenia. Samolot teraz sunął w stronę prawdopodobnie oślepionej gwardii z prędkością 50 m/s  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[414] [Lust Tale [Dark Rose]]

Są szczęśliwi sami z siebie. Czemu ja tego nie mogę osiągnąć? Bo jestem changelingiem. Dlaczego jestem changelingiem. Bo Matka mnie stworzyła. Dlaczego nie mogę zaznać szczęścia. Bo nie taki mój los ale nie mogę o tym myśleć. Niby jakbym miała być jedną z nich? Nie móc kłamać, zmieniać kształtu. Czuć tego czego oni nie poczują nigdy. Móc patrzeć w czyiś umysł i wiedzieć o kimś absolutnie wszystko bez upiększania prawdy. Czy mogłabym żyć bez tego? Nie wiem i nie powinnam tego rozważać bo nigdy nie dojdzie do sytuacji w której miałabym naprawdę realny wybór sterowania własnym życie. Usiadłam sobie sama na ławce myśląc nad tym co wpadło mi do głowy i nie chciało wypaść.

 

[Anastazja]

Widziała że Ogier na którym Lust przeprowadzała swoje manipulacje spogląda na nią to ona zaczęła bezmyślnie jak to kot patrzeć w jego. By wyszło jej bardziej naturalnie przekrzywiła łeb raz na jedną stronę raz na drugą. Przez to że okazał jej zainteresowanie zbliżyła się jeszcze bardziej do niego chcąc się połasić.

 

[Cadence]

- Nie wierzę ci. Oni mają krew na swych kopytach. To na pewno po was przylecieli! - Tyle zdążyła krzyknąć nim oślepił ją błysk. Rzuciła na siebie tarczę ochronną i skuliła się na ziemi słysząc jeszcze większy huk. W tej chwili bała się o własne życie. Myślała że ma do czynienia z jednym plugawym changelingiem którego bez większego trudu pokona używając czaru związania i dekoncentracji a tu znikąd zjawiła się jedna z tych przeklętych ludzkich maszyn noszących tylko i wyłącznie masową śmierć. Nie ruszała się z miejsca i czuła się coraz słabsza od upływu magii a przez to niezdolna zareagować na nowe niebezpieczeństwo. Musiała to przeczekać. Przeżyć i poinformować Celestie o całym zajściu...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky Dagger]

Nie odpowiedziała, zamknęła na chwilę oczy by przemyśleć wszystko. Dobrze zrobiła, po otworzeniu ich zauważyła prawdopodobnie oślepionych gwardzistów. Tylko głupiec by nie skorzystał takiej okazji, szczególnie, że Cadance była niezdolna do niczego.

Uśmiechnęła się niezauważalnie pod nosem i ruszyła szybko mając tym razem rannych na grzbiecie, biegła w tym kierunku w którym leciała ta maszyna. Czuła jednak, że coś takiego wykracza poza zwykłego farta.

Będzie musiała się zaopiekować rannymi, patrzyła cały czas na samolot. Ciekawiło ją co jeszcze zrobi, miała nadzieję, że może gdzieś ją podwiozą. Byle było tam bezpiecznie.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield, Yellow Rose i Rarity

-Canterlot w czasie wigilii serdeczności jest prawdziwą dozą inspiracji. Szkoda tylko, że śniegu niema w koło -Powiedziała Rarity trochę zawiedziona

-Niestety nie było wyjścia. Po tym, co się stało. Potrzebna była dodatkowa obrona miasta

-To straszne, że podmieńce dopuściły się czegoś takiego. Myślałem, że tylko podczas ślubu pokazały swą najgorszą stronę

-Nasze śledztwo wykluczyło tu udział gniazda. Ten podmieniec działał na własne kopyto

-Tak też o tym wiem. Ale potem słyszała jeszcze o tym, co się działo. O tych wstrętnych klubach. -Powiedziała Rarity z dozą obrzydzenia w głosie

-To jest nieco bardziej skomplikowane Rarity. Nawet nie wiesz jak bardzo. -Nagle spostrzegłem jak ten kot się do mnie łasi. No cóż skoro tak chce, co mi szkodzi go pogłaskać. Zacząłem głaskać delikatnie kopytem kota

-A, co się z tobą działo podczas ślubu Golding?

-Skończyłem związany zieloną mazią z moim partnerem i trzema innym gwardzistami. Gdy z zaskoczenia zaatakowała nas ogromna liczba podmieńców. -Powiedziałem dalej lekko głaskając kota

-To musiało być wstrętne. -Powiedziała obrzydzeniem

-Bywało gorzej. -Powiedziałem z lekkim uśmiechem patrząc na Rarity, po czym znów pogłaskałem kota.

 

Crystal Empire/ Gwardia kryształowe kucyki

Gwardziści instynktownie zaczęli zasłaniać oczy kopytami i je przecierać by zobaczyć, co się dzieje.

-Nic nie wiedzę!

-Chronić księżniczkę! -Dwóch gwardzistów stanęło w miejscu gdzie ostatnio widzieli księżniczkę. Próbując ją chronić swoimi ciałami

-Strzelać! Nie mogą uciec!

Gwardziści strzelali na ślepo w miejsce gdzie ostatnio był podmieniec i w powietrze próbując trafić nowego intruza.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anastazja]

Anastazja prężyła się pod dotykiem Goldinga pomrukując jak to zwykły kot zapominając kim tak naprawdę jest... Tyle czasu udawania jakiegoś zwierzęcia i trwania w kompletnej ciszy na każdym odbije swoje piętno a ona tym razem się zapomniała zupełnie... Z rzadko pozwalała sobie na takie pieszczoty u kogoś innego niż innego changelinga...

- Troszkę mocniej za lewą łopatką - westchnęła z przyjemności swoim cienkim głosem mają zamknięte oczy. Nie zorientowała się na własne szczęście że strzeliła największą gapę jaką mogła. Odezwała się przy wszystkich. Dalej oczekiwała czułości od Goldinga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dalej głaskałem kota. Gdy nagle usłyszałem jak ten kot coś powiedział. Natychmiast zaprzestałem dalszego głaskania. Byłem w kompletnym szoku. Gdy nagle coś sobie uświadomiłem. Powoli obróciłem się z lekkim uśmiechem w stronę Rarity i Yellow.

-Bardzo zabawne. To która z was ma takie talenty brzuchomówcę? -Lecz te patrzyły na mnie kompletnie ogłupiałe. A przynajmniej tak to wyglądało

-Chwila, czyli wy też to słyszeliście? -Spytała w kompletnym szoku Rarity

-Tak jestem pewna. -Powiedziała równie zszokowana Yellow. Nie wiedziałem, co myśleć aż spojrzałem na ciasto. Za pomocą magii przysunąłem kawałek pod nos i powąchałem.

-Tylko jabłka. Nikt tam chyba niczego nie dosypał

-Ja nie rozumiem, o co tu chodzi? Szkoda, że niema tu, Fluttershy. Ona na pewno by wiedziała, co się dzieje. -Cała nasza trójka patrzyła kompletnie zszokowana na kota. Nagle chwilę się zastanowiłem. Po czym się odezwałem.

-Być może to ta legenda. Która mówi, że zwierzęta gadają naszym głosem

-Myślisz, że to możliwe? -Spytała zmieszana Yellow

-Jest tylko jeden sposób by się przekonać. -Nachyliłem się nad kotem a Yellow i Rarity dokładnie obserwowały sytuacje. Spełniłem prośbę kota i pogłaskałem go za lewą łopatką. Po czym się odezwałem.

-To powiesz nam coś jeszcze ciekawego kotku?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anastazja]

Oprzytomniała co zrobiła dopiero wtedy gdy Golding zabrał z niej kopyto i przestał dostarczać odpowiedniego, niezwykle przyjemnego bodźca. Szybko myślała i wolała nie uciekać natychmiast bo to zwiększyłoby tylko całkowity efekt wyjścia. To były jednorożce wszystkie trzy i bez używania swoich zdolności oprócz nadzwyczajnej szybkości i zwrotności typowej dla kota mogła mieć problemy z opuszczeniem ich całkowicie bezproblemowo. Musiała grać dalej aż dadzą jej szansę. Pogadać z nimi jak tego chcą... Wierzyli że zwierzęta mówią prawdziwym, zrozumiałym dla nich głosem. To dawało jej drobną przewagę. Jak tylko utwierdzi ich w tym.

- Przykro mi bardzo, nie bardzo mam tak naprawdę co... - powiedziała dość niechętnie swoim głosikiem dając im dokładnie to co chcą. Wyszczerzyła przy tym swoje kiełki. - Chce więcej...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rarity i Yellow Rose dalej patrzyły w kompletnym szoku na kota. Pomimo że dalej go głaskałem i nie dawałem po sobie tego zdradzić również nie wiedziałem, co o tym myśleć. Na szczęście inne kucyki były tak pochłonięte wigilią, że nie zwracały uwagi na zabawę trójki jednorożców z kotem. Tego by jeszcze brakowało zbiorowiska kucyków wśród nas. Mogłoby to spłoszyć tego biednego kota. Samo zjawisko było niesamowite. Ile kucyków może powiedzieć, że gadało ze zwierzakiem? Nagle odezwała się Rarity.

-Oh, jaka ona jest słodka. Niemal jak moja Opal. Szkoda, że ona ze mną nie rozmawiała

-Ja nie wiem, co o tym myśleć. Nawet jak na nasz świat. To zjawisko jest po prostu niesamowite. -Zauważyła Yellow

-Cóż faktycznie to naprawdę niezwykłe rozmawiać z kotem...

-Przygarniesz ją? -Nagle spytała Yellow. -Chyba cię polubiła

-Wiesz, że nie mogę ma obróżkę i widać, że jest zadbana musi mieć właścicieli. Ciekawe czy wiedzą, że jest taka rozmowna. -Znów spojrzałem na kota i zwróciłem się bezpośrednio do niego. -Jak nazywają cię twoi właściciele kotku? I czy jesteś może głodna? -Spytałem znów ją lekko głaskając.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anastazja]

- Ja tu jestem... - zwróciła im uwagę że mówią o niej jakby była ułomna i nie rozumiała co się wkoło dzieję. - A ty spięty się zrobiłeś... - wytknęła mu bezlitośnie próbując przesiąść się do Yellow na kolana. - Myślisz że ci powiem żebyś doniósł? - mruknęła na odchodne będąc odwrócona tyłem do ogiera mając jednocześnie wysoko uniesiony ogon na oznakę że się dobrze bawi. Każdy kot tak robił... - Zakochałaby mnie na śmierć gdyby wiedziała. Lepiej żyć w totalnej niewiedzy... - westchnęła po czym zwróciła się do Rarity. - Każdy umie tylko nie każdy chce... Może czegoś ci brakuję? - zasugerowała. - Nie słyszałaś gdy próbowała bo byłaś zbyt zajęta... Kto wie... Po za tym nie każdy się chwali tym że koty gadają by nie wyjść na ułomnych w ten jeden dzień w roku... Łańcuszek się zamyka a większość jest zabiegana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yellow się uśmiechnęła i pozwoliła wejść kotu na kolana. Po czym pogłaskała go kopytem po grzbiecie. Nagle spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, po czym się odezwała

-Widzisz nie dość, że jest urocza to i bardzo bystra. Mógłbyś jej posłuchać i przestać być taki spięty. -Następnie znów spojrzała na kota i się do niego odezwała. -Wybacz nie chcieliśmy cię obrazić wiemy, że tu jesteś. I jesteś naprawdę uroczym kotkiem. Twoi właściciele mają szczęście. -Na uwagę Yellow lekko przekręciłem oczami. Po czym się zwróciłem do niej i kota.

-Wcale nie jestem spięty. Jestem bardzo wyluzowany...

-Wybacz nie zauważyłam tego po tobie Golding. Zbyt poważnie podchodzisz do życia. Niemal wszystkiego sobie odmawiasz. Potem nic dziwnego, że nawet ta urocza kotka to zauważa. -Chciałem coś odpowiedzieć, ale ostatecznie zamilkłem opuszczając głowę w dół. I tak bym nie byłbym zapewne jej w stanie przekonać. Natomiast Rarity nic nie mówiła była w kompletnym szoku na odpowiedź kota.

-Mi czegoś brakuje? Byłam zbyt zajęta dla mojej kochanej Opal by chciała ze mną porozmawiać? Ale ja nie rozumiem. Myślała, że zrobiłam dla niej wszystko, co należy. Sądziłam, że jest szczęśliwa. Muszę to naprawić. Gdy wrócę do butiku zrobię wszystko by moja kochana kicia była szczęśliwa. Zrobię wszystko by do mnie przemówiła. Muszę o tym powiedzieć Twilight i Fluttershy po wigilii może mi coś doradzą. Chyba nigdy mi nie uwierzą w to, co dzisiaj nas spotkało. -Yellow natomiast pogłaskała kota po łepku. I się do niej odezwała.

-To może mi powiesz w tajemnicy jak cię nazywają? Obiecuje nikomu nie powiedzieć

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...