Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

W tym dziwnym pomieszczeniu nic nie znalazłem. Kolejny ślepy zaułek być może w tym zamku zostały już tylko walące się ściany i śmieci. Opuściłem pomieszczenie i ruszyłem dalej. Nagle moją uwagę zwróciła kolejna komnata. Powoli tu wszedłem. Moim oczom ukazały się organy. Co ciekawe wyglądały na działające. Na chwilę przy nich usiadłem i kopytami nacisnąłem kilka klawiszy ku mojemu zdziwieniu wydobyła się z nich  muzyka. To niesamowite nadal działały. Ciekawe czy Lust to słyszała. To byłoby zabawne gdyby wpadła w panikę myśląc, że ten zamek jest nawiedzony czy coś. Pomyślałem z uśmiechem. Ale nie czas na żarty. Zacząłem przeglądać każdy zakamarek komnaty łącznie z rozglądaniem się czy coś leży w okolicy organów.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Po dłuższej chwili spadania pojazd zaczął szybować, nie osiągał dużej prędkości. Ledwo 180 km/h jednak tak wolny lot był efektem zamierzonym ponieważ była wymagana niska prędkość lądowania. 

- Ja lecę - krzyknął pilot czołgu cały czas się śmiejąc.

- Rozumiem twoją radość ale spróbuj nie spudłować przy lądowaniu - powiedziała Fire zataczając koło wokół okrętu. CV-30-4 w wersji latającej zwolnił jeszcze bardziej i po chwili jego gąsienice dotknęły kontenerów, następnie otworzył się spadochron hamujący. 

 

[shatter]

Po chwili byłem w archiwach i zapukałem do gabinetu Prew Tenebraise'a, miałem nadzieje że nie będę mu przeszkadzał. Cieszyłem się że dostałem przepustkę która pozwalała mi wejść praktycznie do każdego pomieszczenia w pałacu. Tak teoretycznie jej chyba nie potrzebowałem ale skoro dostałem nie będę narzekał, w końcu kawałek papieru dużo nie waży.  

 

[Cv-30-4 i CV-80]

Dwa pojazdy wróciły do bazy, reszta została by oskrobać wiwerny z łusek i przetransportować je w pobliże bazy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy]

Cóż na kartce było to co myślałam, formuły zaklęć i sposób ich rzucenia. Świetnie. Teraz tylko uciec. Na swojej drodze zauważyłam gwardzistów, gwałtownie zaczęłyśmy hamować aby nie wpaść w nich.

Sneaky szybko mnie złapała i popchnęła w bok w stronę innego bloku mieszkalnego. Można tam się chwilowo ukryć aby zyskać na czasie. Był niedaleko więc wylądowaliśmy po prostu na dachu, jakieś 30 metrów dalej od tamtych gwardzistów. Zaraz nas dorwą. Zauważyłam drzwi, po prostu je otworzyłam i weszłam do środka. Ktoś zapomniał ich zamknąć, lepiej dla mnie. Po wejściu przewróciłam jakąś szafkę aby zabarykadować wejście. Zatrzymaliśmy się na korytarzu na ostatnim piętrze, głośno dyszałam. To kwestia czasu zanim nas dorwą bo widzieli gdzie lecieliśmy.

 

[sensetive]

Nie wydawał żadnych dźwięków, był żołnierzem i w ramach zahartowania często sprawiano mu ból fizyczny i psychiczny. A jak go dorwano podczas jakiegoś zadania to torturowano.

Jednak ten ból wykraczał poza wszelkie jakich doznał, jednak póki dalej jest przytomny a jego umysł skupia się na tylko jednym zadaniu czyli wytrzymaniu „uderzenia” przeciwnika a raczej przeciwniczki z tego co usłyszał w swojej głowie, jednak dalej mógł się opierać.

Energii zaczął używać by zrobić „kopułę” wokół swojego umysłu, chciał aby ustąpił na tyle aby mógł trzeźwo myśleć i próbować stąd się wydostać. Nie miał zamiaru odpowiadać na kpiny wroga, zwiększy jeszcze jej satysfakcję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

W całym pomieszczeniu nic nie mogłem znaleźć. Jednak te organy nie dawały mi spokoju. Wciąż były sprawne, podczas gdy reszta zamku była w ruinie. A jeśli coś schowano w samym instrumencie? Ciekawa myśli. Powoli się zbliżyłem do nich. Kucyk ziemski czy pegaz potrzebowałby narzędzi by je rozebrać mi wystarczy moja magia. Całe organy otoczyła żółta poświata. Po czym zacząłem wyciągać element po elemencie mając nadzieje, że coś znajdę.

 

Gwardia, Manehattan

Gwardziści byli zdziwieni tym niecodziennym manewrem. Zobaczyli jak podejrzani uciekają do budynku. Najpewniej są w tej chwili na ostatnim piętrze, bo tam najbliżej z dachu. Niewiele myśląc gwardziści rozpędzili się w locie. Po czym zaczęli lecieć w stronę jednego z okien, które prowadziło na korytarz. Gwardziści wlecieli prosto w okno rozbijając szybę na kawałki i wlecieli prosto na korytarz z bronią gotową do ataku.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[392] [Lust Tale [Forest Song]]

Po zamku rozległo się ciężkie granie na organach nie mające jakiegoś większego składu i przez to nie można było nazwać tego muzyką a raczej fałszowaniem... Nie ruszyło mnie to że Golding pewnie się bawi instrumentem zamiast pracować... Gdyby chciał zwrócić na siebie moją uwagę to powinien dobrać inne dźwięki które powinny się raczej szybko urwać. Zresztą nie poradziłby sobie sam z czymś co by go zaatakowało?

Doszłam do biblioteka zaczęłam szukać czegoś czego nie byłoby widać na pierwszy rzut oka... Ściany w poszukiwaniu czegoś nietypowego z pomocą starej metody na dym wnikającym w ścianę, biurka w poszukiwaniu jakiegoś rejestru książek który powinien być w tak dużej bibliotece by niczego nie pogubić... Wtedy mogłabym znaleźć jakieś ciekawe tytuły...

 

[Pościg za Sandy]

Dolecieli do budynku w którym ukryły się uciekinierki. Pogoń musiała zastanowić co zrobić by nie znaleźć się w jednym pomieszczeniu z gwardią... 3 zostało na dachów a pozostali zaczęli iść po klatce schodowej by tym sposobem odciąć im drogę.  

 

[szefowa okręgu Manehattan] [Manehattanskie changelingi]

- Ładnie to tak milczeć gdy nadzorczyni pyta? - spytała się podchodząc do niego by znalazła się w jego zasięgu wzroku 2 metry od niego zrzucając z siebie dotychczasową skórkę odsłaniając swoje prawdziwe obliczę wyższego changelinga niż wszystkie inne oprócz Matki... - Ze mną nie wygrasz... - Zmrużyła oczy. - Odpuść... Nie masz dość siły... Wiesz o tym... Nam nie można się sprzeciwić... - Zwiększyła energię którą wkładała w psychiczny atak oprócz tego wyimaginowała sobie młot o 2 kg głowni by zacząć go obkładać nim by zniszczyć również jego ciało. Głównie chciała celować w głowę by zaburzyć jego procesy myślenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Magus:

W samym środku organ znajdowała się mocno pognieciona od innych części instrumentu książka. Zalatywała ona kurzem i stęchlizną, znajdował się na niej duży czerony krzyżyk, a choć litery wyblakły dało się jeszcze przeczytać:

Zaginione Miasto

 

 

Shatter:

- Proszę wejść - mruknął archiwista.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książka w organach? Ciekawa kryjówka, kto by pomyślał. Powoli na powrót złożyłem organy do kupy. Znów spojrzałem na książkę. Chyba miała zostać zniszczona. Więc czy powinienem do niej zaglądać? Tak daleko już zaszedłem. Być może tu jest odpowiedź na moje pytania. Otworzyłem książkę i zacząłem ją czytać. Nie było tego widać przez mój hełm. Ale gdy czytałem kolejna słowa moje oczy wyglądały jakby miały wypaść z orbit. Nie może być mowy o pomyłce. Kawałek z podmieńcem. To musi być to, co ma Lust. To są kawałki tej tarczy. Ale co teraz? Lust się pomyliła księżniczka Luna nie dała mi tego odłamka. Zrobił to ktoś inny. Ktoś, kto z nami pogrywa. Jestem królewskim gwardzistom. Księżniczka Celestia nie bez powodu zaprzeczała istnieniu tego królestwa. Coś musiało je splugawić lub kryje się tam coś, na co nie jesteśmy gotowi. Mam wszystko, czego potrzebowałem. Mógłbym teraz stąd się teleportować. Zostawić Lust samą sobie. A jej i swoje odłamki mógłbym oddać księżniczce. Ona jest podmieńcem. Moim wrogiem. Podmieńce nie są przyjaciółmi kucyków. Gdyby była na moim miejscu na pewno by tak zrobiła. Jednak ja nie jestem taki. Lust nie ukradła tych odłamków tylko znalazła. Ja też nie mogę ich jej ukraść. Nie jestem złodziejem i mam swój honor. Nie wiem, co zrobi. Ale wiem, co ja muszę zrobić ze swoimi odłamkami. Nie mam do nich praw. One są własnością księżniczki. Schowałem książkę do torby. Następnie opuściłem komnatę i ruszyłem do Lust. By poinformować ją o moim odkryciu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy]

Obejrzałam się za siebie zmęczona nieco aby zobaczyć gwardzistów, zapomniałam o oknach. Jednak zapamiętałam zaklęcia z tej kartki, tyle mi wystarczało.

Jeśli myślą, że nas złapią to się mylą. Rzuciłam się w kierunku jednych z drzwi po prostu je szybko wyważając, zamek był widocznie zardzewiały. Po wejściu do jednego z pomieszczeń czyli pokaźnej wielkości składzika, zablokowałam drzwi metalową podporą którą wytworzyłam. Rozejrzałam się, średniej wielkości pomieszczenie. Jest tu co robić.

Wyjęłam znowu kartkę i po chwilowych trudnościach z rozczytaniem postanowiłam użyć zaklęcia tego całego ogromu światła. Trzeba się tu rozejrzeć wiedziałam jedynie, że tu okien nie ma, mój róg otoczyła aura i czekałam na efekty. W teorii te zaklęcie nie było trudne do rzucenia lecz w praktyce pewnie jest zupełnie inaczej.

 

[sensetive]

Z powodu niesamowitego bólu nie mógł utrzymać kontroli nad postacią i leżał w swojej oryginalnej formie, postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Albo ją zdekoncentruje albo straci przytomność. Jak to mawiają najlepszą obroną jest atak.

Całą energię której używał do rozpaczliwej obrony swojego umysłu przekierował do śmiałego kontrataku, w zamierzeniu miał nie sprawić ból ale zdekoncentrować by mógł zająć się próbą wydostania się. Miał pewne wątpliwości ale zniknęły gdy zaczął swój kontratak na jej umysł. Co jak co ale poddać się nie miał zamiaru, to było gorsze niż śmierć.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Manehattan

Gwardziści zdziwili się tym manewrem. Jednak wiedzieli, że te drzwi nie wytrzymają długo ataku z ich broni. Gwardziści wymierzyli kusze w okolice zamka jak i w same drzwi, po czym wystrzelili bełty z kusz. Bełty przebiły się przez drzwi bez większego problemu. Jednak te nie ustąpiły. Ponownie się przygotowano. By tym razem wyważyć te drzwi. Mieli nadzieje, że bełty trafiły w uciekinierów. Jednak musieli się upewnić. Teraz każdy z nich wyjął włócznie. Ta powinna z ich siłą bez większych problemów przebić się i rozwalić drzwi. Gdy odpowiednio mocno uderzą. Gwardziści zaczęli przygotowywać się do ataku.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbrojmistrz

Ogier właśnie układał kuszę na miejscach a obok bełty. Powoli obrócił się w stronę Martina.

-Breezy ostatnio widziałem na dziedzińcu. Rozmawiała o czymś z kilkoma gwardzistami. Jeśli chodzi o Goldinga. To raczej nie warto na niego czekać. Wziął dni wolne za zaległe urlopy. Rzadko, kiedy z nich korzysta. Dlatego sporo mu się ich nazbierało. Nikomu nie powiedział gdzie jest. Ale wydaje mi się, że chce opuścić Canterlot. Takie przynajmniej chodzą plotki. W końcu stracił cały dobytek w pożarze. A teraz musi mieszkać w naszych barakach. Pewnie męczą go wspomnienia po tym, co stracił. Więc teraz może podróżuje po Equestrii by znaleźć nowe miejsce zamieszkania. Aktualnie został tylko jego feniks. Który wciąż czeka na powrót swojego właściciela. Jeśli potrzebujesz zadań możesz zgłosić do któregoś z oficerów. Zawsze są w okolicach zamku. Może będą coś dla ciebie mieli

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

Gdy usłyszałem że mogę wchodzić wszedłem do środka. Po chwili odezwałem się.

- Jeśli przeszkadzam mogę przyjść później, to dla mnie nie problem - lekko się uśmiechnąłem - Słyszałam że u pana można się nauczyć staroequestriańskiego.

 

[Fire/Kontenerowiec]

W wyniku niezbyt delikatnego lądowania jedna z gąsienic pojazdu została zerwana jednak nie miało to żadnych negatywnych skutków. Ze środka czołgu wysiadło 5 uzbrojonych kucyków, cztery były uzbrojone w lekkie karabiny maszynowe kalibru 5,56 a jeden w granatnik kalibru 25 mm. Trzech skierowało się w stronę głównej nadbudówki by przejąć kontrolę nad okrętem, pozostali pobiegli w stronę głównego silnika jednostki. Pierwsza grupa napotkała jednego kucyka, rozległy się strzały i po chwili leżał na podłodze, atakujący nie przestawali biec. Gdy dotarli do celu napotkali zamknięte drzwi, najwyraźniej tłumik broni nie spełnił aż tak dobrze swojej roli i wystrzał ostrzegł resztę załogi. Na szczęście byli na to przygotowani. Szybko wyciągnęli parę kostek materiału wybuchowego, nie był plastyczny i nie przyklejał się do żadnej powierzchni jednak na to też był sposób. Po chwili oddalili się od drzwi na bezpieczną odległość patrząc jak biała substancja jest przyklejona srebrną taśmą. Natomiast druga grupa nie napotkała żadnych członków załogi i dotarła do maszynowni. W środku było zaledwie parę kucyków więc reszta pewnie była na mostku.

 

[CV-30-4 i CV-80]

Dwa pojazdy które zawróciły dodarły już do bazy. Reszta powoli pozbawiała wiwern łusek, dość mocno trzymały się skóry jednak za parę godzin powinni skończyć robotę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Breezy Orchid

-Witaj Martinie. Oczywiście masz racje. Trzeba go dokończyć. -Na słowa Martina o ich współpracy lekko zmarszczyła brwi. Ruszyła za Martinem. Gdy już się trochę oddalili ponownie się odezwała. -Więc co chciałeś powiedzieć Martinie? Czy coś się stało? Nie podoba ci się współpraca ze mną?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Shatter:

- Oh, tak, uczę - powiedział starzec spoglądając na Shatter - chciałabyś zacząć naukę tego niesamowitego języka? To pasja, czy jakaś konkretna potrzeba? - dopytał się. Po ostatnich wydarzeniach nawet on był podejrzliwy.

 

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Breezy Orchid

-Słyszałam o tych plotkach. Jednak podobno główne dowództwo nie dostało od niego żadnych dokumentacji o odejściu lub przeniesieniu. Według mnie każdy potrzebuje odpoczynku. Zapewne kapitan Golding musi trochę odpocząć i się odstresować. Raczej nie musimy się tym martwić. Poza tym nie jesteśmy tylko pod jego komendą. Każdy gwardzista dostaje rozkazy od całego dowództwa. I nie martw się, że zostaniemy przeniesieni. Dopóki żadne z nas nie zginie ani nie uzna, że partner źle współpracuje nic nam nie grozi. I też lubię z tobą współpracować Martinie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[392] [Lust Tale [Forest Song]]
W rejestrze znalazłam parę ciekawych książek między innymi o alchemii traktującej o różnych eliksirach i zaklęciach ochronnych. Grube to były księgi ale chyba warto będzie. Może w tej ostatniej znajdę jakąś lukę w zabezpieczeniach Canterlot chociaż siostry już pewnie o to się postarały by żaden z naszego gatunku nie mogło samodzielnie przekroczyć bariery... Za bystre są na to ale tak na wszelki wypadek by mieć jakąś małą nadzieję... Na zaś... Oprócz tego pochwyciłam jeszcze parę różnych książek próbując znaleźć coś o tym zaginionym mieście. Z tym ładunkiem wróciłam do naszej czytelni i zaczęłam przeglądać kolejne tomy siedząc dość wygodnie na łóżku.
 
[Pościg Sandy]
Changelingi z dachu poderwały się w przestworza wzbijając się na pewną wysokość. Czując wcześniej drgania które wywołała gwardia próbująca przedostać się przez drzwi. Dzięki temu wiedziały gdzie mniej więcej znajdują się dwie uciekinierki. Wiadomo też im było że dach wymagał remontu. Widać było to w jego wyglądzie. Rozpędziły się tworząc czubek uderzeniowy podobny do tego który został wykorzystany w ataku na Canterlot. Rozwaliły dach waląc strop na tych którzy byli w pomieszczeniu czyli Sandy i Sneaky.
 
[szefowa okręgu Manehattan] [Manehattańskie changelingi]
Mask wpuściła aroganckiego osobnika który próbował atakować ją w przypływie siły dość cwanie i kontrolowanie w wybrany fragment labiryntu swojego umysłu próbując pociągnąć całą jego istotę w swoim kierunku by zamknąć go w jednym dość nie przyjemnym wspomnieniu by w ten sposób całkowicie kontrolować.
 
[Rdzewce*6] [shatter]
Ku bazie pod ziemię na głębokości może z pół metra poruszało się 6 istot. Na powierzchni pojawiały się w dość szybkim tempie wybrzuszenia i ślad zapadnięcia się gruntu. W tej chwili znajdowały się w odległości 6 km od wielkiego kawałka metalu wkopanego  w ziemię.
 
[Wiły*19] [Komputer]
W nocy ponad 300 mieszkańców zaczęło przemieszczać się w stronę morza najkrótszą możliwą drogą a jak ta była zablokowana to radzili sobie z nią próbując znaleźć rozwiązania... Wyglądali jakby spali lecz krzyki czy nawet próba okładania kopytami takiej osoby nie zatrzymywały jej pochodu w stronę wody...
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

I co mam teraz zrobić? Jeśli oddam swoje odłamki księżniczce ta może się zacząć dopytywać o inne. Mimo że Lust jest podmieńcem. Obiecałem jej sojusz. Ona obdarzyła mnie zaufaniem. Mogła zabić mnie dziś kilkakrotnie. Choćby jak spałem. Nigdy nie byłem w obecnej sytuacji. Tylko skąd się biorą te odłamki? Jakim cudem księżniczka straciła coś tak cennego? I dlaczego dostaje je gwardzista a później podmieniec? Czy to księżniczka się ze mną bawi? Może już wie o moim sojuszu z Lust i teraz mnie sprawdza? Pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji. Rozmyślałem tak idąc do miejsca gdzie Lust powinna szukać dalej. Była tu czytała książki. To była moja ostatnia szansa. Mogłem się teraz teleportować zanim ta zdąży zareagować. Ale nie jestem taki. Mam swój honor i swoją godność. Zmierzyłem Lust wzrokiem. Po czym wyjąłem z torby książkę znalezioną w organach i położyłem ją za pomocą czaru lewitacji przed nią.

-Tu są odpowiedzi, których szukasz. Jesteś bystra. Więc zapewne się domyślasz, co chce zrobić ze swoimi odłamkami. -Powiedziałem pustym głosem skrywającym wszelkie uczucia. Choć można było usłyszeć w nim lekką niepewność.

 

Breezy Orchid

Klacz powoli szła w stronę Martina. Rozglądając się sie przy okazji wokół by coś jej nie umknęło. W końcu stanęła dotarła do Martina. A następnie stanęła obok niego.

-U mnie nic specjalnego Martinie. Cisza i spokój. Nie żebym narzekała. Wole jak jest spokój. A jak u ciebie zauważyłeś coś ciekawego?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy]

Potężne światło wydobyło się z mojego rogu, rozejrzałam się, było tu jeszcze jedne drzwi. Cóż lepiej to sprawdzić, Sneaky zakrywała oczy za kopytami aby nie dostała światłem po oczach.

Otworzyłam drzwi, niezbyt duże pomieszczenie, znajdowały tu się wszelkie chemikalia do mycia podłóg i innych takich. Weszłam do środka razem ze Sneaky aby sprawdzić czy nie ma tu nic ciekawego. Nie było niestety.  Nagle usłyszałam jak coś się wali za mną, wyszłam stamtąd szybko aby zobaczyć, że dach się wali. Kawałek kamienia zrobił mi niezbyt głęboką ranę na kopycie ale to wszystko.

Obejrzałam się do tyłu bo czułam jakieś ciepło ze swojego tyłu, zauważyłam bełt wbity w mój zadek. Niezbyt głęboko ale boleśnie. Reszta nie trafiła bo drzwi spowolniły je na tyle aby nie było zbyt poważnych ran. Byłam pewna, że gwardziści tu wlecieli. Bo kto inny mógł, przechyliłam dwie półki stojące przy ścianach by spadły na te kuce.

Druga sprawa to było wykorzystanie zaklęcia pomnażającego, skupiłam się i mój róg otoczyła magia. Teraz zamiast jednych drzwi do pomieszczenia z środkami do czyszczenia były dwie sztuki na wszelki wypadek. Taka tarcza.

 

[sensetive]

Nie przewidział tego, nie miał zamiaru tak głęboko wchodzić w umysł przeciwniczki. Instynktownie próbował się wycofać a nawet przerwać całkowicie ten „kontakt”. Wiedział, że to jest pozbawione sensu. Jego umysł był o wiele słabszy a jego wiedza w walce opierała się na broni białej a nie na między umysłami

 

[Krym]

Pluton żołnierzy obserwował idących niczym zombie cywili w stronę wody.

- Co robimy? – zapytał szeregowiec swojego dowódcę.

- Odizolować i wystawić na działanie Polszenu. Lepsze to niż zabicie ich. – odparł, jak powiedziano tak też zaczęto robić. Na ich drodze zaczęto robić murek i przy pomocy służb porządkowych które użyczyły tarcz. Na tym otwartym polu powoli zamykał się pierścień złożony z wojskowych i służb porządkowych by złapać tych pseudo zombie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

- Po prostu uważam że to będzie pomocne przy dalszym poszerzaniu wiedzy o historii Equestrii. Interesuje mnie to więc można raczej nazwać to pasją - na szybko wymyśliłem powód który nawet nie był kłamstwem. Ta kartka potem na pewno będzie miała jakieś znaczenie historyczne. Wydawało mi się że nie przeszkodziłem mu w niczym ważnym co wymaga skupienia. Wiedziałem jak bardzo to denerwuje i raczej nie pomaga osiągnąć to dobrego pierwszego wrażenia. 

 

[Fire]

Po drzwiach nie było śladu, oprócz porozrywanych i powyginanych kawałków materiału. Powolnym krokiem wszedli do środka i zobaczyli około dziesięciu członków załogi, jeden z nich postawił słabą tarczę obronną. Wyglądało jakby chciał walczyć ponieważ dodatkowo lewitacją trzymał ostry podłużny kawałek metalu. Atakujący nie wiele myśląc zaczęli do niego strzelać, lekkie karabiny maszynowe kalibru 5,56 nie miały zbyt dużej energii pocisku jednak osłona nie należała do najwytrzymalszych. Po chwili skończył na podłodze w kałuży krwi. 

- Ktoś jeszcze? - spytał jeden z atakujących.

- Nie... Nas nie musicie zabijać, przynajmniej większości - odpowiedział jeden z członków załogi. 

- Hmm, a niby dlaczego?

- Nie zabija się przecież swoich, też jesteśmy sponyfikowani. Przynajmniej dwie trzecie osób na tym okręcie. 

- Zaufałbym ci ale nie mogę być pewny że byłeś człowiekiem. Nie możesz tego udowodnić, rdzenny kucyk też może dużo wiedzieć o ludziach.

- Oczywiście że może jednak nigdy nim nie był i nigdy nie zrozumie niektórych rzeczy - zrobił małą przerwę po czym kontynuował - Założę się że wypije więcej od ciebie. Przy okazji pochwalę się naszym ostatnim osiągnięciem. Udało nam się w maszynowni założyć małą aparaturę do pędzenia bimbru. Wygląda to tak profesjonalnie że gwardia myśli że to jakiś niezbędny element głównego silnika. 

- Trzeba było tak od razu, teraz sprawa jest jasna jednaj najpierw zbierzemy was wszystkich w jednym pomieszczeniu by oddzielić tych co są z nami od tych co są przeciwko nam. Co do zakładu... Sprawdzimy to.  

 

*Druga grupa* 

W środku również było około dziesięciu kucyków jednak nikt nie był wrogo nastawiony, panowała miła, luźna atmosfera. Każdy miał kubek i rozlewali przezroczysty napój. 

- Przepraszamy że przerywamy ale musimy was zaprowadzić do jednego pomieszczenia. To nie potrwa długo i będziecie mogli wrócić do swoich zajęć - każdy tutaj wyglądał raczej na sponyfikowanego jednak działali według planu. 

 

[CV-30-40]

Połowę pracy mieli za sobą, było to średnio przyjemne zajęcie jednak było to konieczne. Dzięki temu mogli skonstruować lepsze pancerze niż przy wykorzystaniu zwykłych materiałów. 

 

[baza]

Dwa pojazdy zauważyły ruch w ziemi.

- Mamy problem - odezwał się dowódca CV-80 mówiąc przez radio na kanale zarezerwowanym dla informacji o dużym priorytecie - Około 6 km od nas coś kopie tunele, jest ich sześć sztuk i kierują się w naszą stronę. Sugeruje by użyć cięższej broni ponieważ nasza zapewne nie przebije się przez tyle centymetrów ziemi. 

- Dobrze, spróbujcie zrobić co możecie - powiedziała klacz będąca w najważniejszym pomieszczeniu skąd można było kontrolować praktycznie wszystko. Wykorzystując inne radio wydała polecenie by drugi samolot który nie był teraz na akcji wystartował. Tymczasem pojazdy zaczęły strzelać w kierunku tunelów z pocisków przeciwpancernych kalibru 80 mm i 30 mm. Do tego wykorzystano pozostałe rakiety z głowicami burzącymi o masie ośmiu kilogramów. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Mannehatan

Gwardziści nagle usłyszeli. Jakby coś wewnątrz pokoju się zawaliło. Nie byli do końca pewni, co to oznacza. Ale wiedzieli, że muszą to sprawdzić. Wbili swoje włócznie w dziury, które wykonały bełty. Tym samym rozwalając je jeszcze bardziej. Kolejne uderzenia coraz bardziej niszczyły drzwi. Widać było coraz większe pęknięcia na drzwiach i dziury, które się powiększały od silnych uderzeń włóczni. Widać było, że te zaraz będą kompletnie zniszczone.

 

Breezy Orchid

Klacz powoli wracała na miejsce, w którym rozdzieliła się z Martinem. Szła spokojnym krokiem. W okolicy, której się przyglądała panował spokój. Nie napotkała niczego podejrzanego. Najwyraźniej dziś zapowiadał się spokojny dzień służby. Zastanawiała się czy Martinowi się poszczęściło. Powoli w końcu do niego dotarła.

-Ponownie nic podejrzanego. Chyba dziś mamy szczęście. A jak u ciebie Martinie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[392] [Lust Tale [Forest Song]]
- Co ci to da... - powiedziałam biorąc od niego tą książkę by zgłębić jej treść. To co wzięłam o tarczach i alchemii już przeczytałam. - Nie zbliżysz się do odpowiedzi której szukasz a może nawet wprost przeciwnie. Oddalisz od siebie prawdziwą prawdę i stracisz wszystko co dotąd osiągnąłeś. Jeśli siostry za tym nie stoją a w to grają to kto? Dlaczego mnie również w to wciągnięto chociaż nie jestem equestrianką. Myślisz że otrzymasz jasne odpowiedzi czy ich brak? - rzuciłam to co miałam na myśli. Pytania bez odpowiedzi były moją najmocniejszą bronią.
 
[Pościg za Sandy]
3 changelingi które wleciały przez dach odbiły się od podłogi przy upadku unikając przygniecenia regałem lecąc prosto z niezmienioną prędkością na uciekinierki zbierając ładunki energii w kopytach by wzmocnić każdy zadany cios co w tej chwili powinien bez problemu rozbijać ściany działowe czyli takie które były w pomieszczeniu do którego zmierzały. Chciały się dostać do nich zanim zamkną te podwójne drzwi.
3 te które leciały za nimi przez wentylacje miały stały kontakt z tymi które już były już w środku. Dzięki temu mogły trafić meteorytowym uderzeniem w skoordynowany sposób by spaść bardzo blisko nich. Changelingi w środku dostarczyły też innych ważnych informacji. Gdy te przebiły się przez sufit plunęły antymagicznym glutem celując na Sandy by ograniczyć skutecznie jej magiczne jednorożecowe zdolności rzucania zaklęć.
3 te które wchodziły po klatce doleciały do gwardzistów siłujących się z drzwiami których obecność zanegowały po prostu przelatując koło nich by trzasnąć w ścianę i ją rozwalić żeby dostać się do uciekinierek. Dzieliła ich tylko jedna przeszkoda... Jeden tylko się odezwał zanim zaczął walić:
- Jesteście tu zbędni. Odejdźcie stąd. - Głos był basowy i wyprany z wszelkich emocji jakby wyszedł surowy dźwięk z komputera.
 
[szefowa okręgu Manehattan] [Manehattańskie changelingi]
- Teraz się boisz? Po co ci to było... - mruknęła próbując ciągnąć go dalej i tym blokując u niego inne działania ale wymykał się jej powoli więc uniosła młot by trzasnąć go bezpośrednio w skroń raz i porządnie albo będzie próbować go walić tak długo aż nie trafi by stracił przytomność i tym zdolność wszelkiej obrony przed nią.
 
[Wiły]
Cywile zatrzymali się gdy nie mieli drogi wyjścia i padli na ziemię smacznie śpiąc zanim zdążyli przynieść polszen. Coś co to robiło porzuciło swoje marionetki. Z innych lokum zaczęły wychodzić nowe ofiary tego efektu w podobnej liczbie. Ich zachowanie było identyczne.
 
[Rdzewce]
4 zostały zabite 2 pozostałe zaczęły poruszać się dość chaotycznie z niezmienioną
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Zmarszczyłem lekko brwi. Pytania za kolejną odpowiedzią pojawiają się kolejne pytania. Ciągłe wątpliwości i ciekawość. Zaprowadziły mnie aż tutaj. Ale czy to dobrze? Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Moja chęć wiedzy może doprowadzić do czegoś, co zgubi nas wszystkich. Wiedziałem, że Lust nie poprze mojej decyzji. Jednak też mnie zastanawiało, kto za tym wszystkim stoi? Dlaczego ja i Lust mamy odłamki? Nawet nie wiadomo czy ktoś inny ma kolejne. Po co okraść księżniczki i rozbić tarczę na kawałki? By potem nam dawać te puzzle? To wszystko niema sensu. Spojrzałem poważnie na Lust.

-Ciekawość bywa zgubna. Nie mogę pozwolić by moje pragnienie wiedzy narażało Equestrie na niebezpieczeństwo. Księżniczki nie bez powodu zaprzeczyły istnieniu tego miasta. Musi tam być coś, na co żadne z nas nie jest gotowe. Coś, co może być bardzo złe. To miasto powinno zostać w legendach i bajkach tam gdzie jego miejsce

 

Sztab dowództwa

Breezy ruszyła za Martinem w kierunku sztabu nic nie mówiąc. Zauważyła, że Martin najwyraźniej chce się pokazać z lepszej strony skoro sam się prosi o zadania. Być może chciał coś udowodnić. Ze sztabu można było usłyszeć głośny krzyk ogiera.

-Wejść!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[392] [Lust Tale [Forest Song]]

- Ciekawość napędza świat - stwierdziłam lekko. - Bez niej nie ma rozwoju tak jak bez ryzyka - westchnęłam patrząc bezpośrednio w jego oczy. - Nie podważę twojej lojalności bo to niemożliwe... Za głęboko w tobie siedzi... Zrób co uważasz ale przemyśl to jeszcze co tracisz. Prześpij się jeszcze z tym i wiedz że tak łatwo cię nie opuszczę. Chce cię prosić o jedną prostą rzecz dla ciebie ale też pośrednio dla mnie... - Zawiesiłam głos na dłuższą chwilę.

- Jeśli chcesz wiedzieć co się stało i bym nie musiała grzebać ci w nigdy więcej w głowie... Gdyby ci pamięć wyczyściły tak jak to co stało się w tym zamku. Powiedz to co się stało z odłamkami i między nami. Jak do tego wszystkiego doszło że znalazłeś się w takiej sytuacji tak byś wiedział że to ty mówiłeś a nie że ja to podrobiłam swoimi umiejętnościami. Gdym w przyszłości potrzebowała twojej pomocy i stało się coś naprawdę złego w Equestrii i dotyczyłoby to wszystko tarczy i miasta. To że oddasz odłamki może  nie zakończyć tej gry... Ona będzie trwać... Zrób proszę retrospekcje tego co się stało od początku... Od balu lub Nightmare Night. Jak ci wygodniej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Opuściłem lekko głowę. Lust potrafiła dotrzeć do mnie. Jako gwardzista powinienem oddać swoje odłamki. Ale to częściowo przeze mnie doszło do zamknięcia tych klubów. To ja skazałem jej gniazdo na ogromne straty. Byłem jej coś winny. Na dodatek, jeśli naprawdę stracę ponownie pamięć. Nie wiem czy będę jej jeszcze w stanie pomóc. Poza tym sama stwierdziła, że mi nie odpuści. Czy kłamała? Nie sądzę. Nie łatwo by było znaleźć kolejnego gwardzistę chętnego do pomocy. Coraz bardziej się gubiłem w sytuacji. Sam już nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Mój honor i obietnice kłóciły się z moimi obowiązkami. A co jeśli ma rację i oddanie tych odłamków nic nie zmieni? Stałem tak myśląc nad wszystkim, co usłyszałem. Aż w końcu zdjąłem hełm z głowy i spojrzałem w oczy Lust.

-Dobrze nie zostawię ciebie z tym samej. Jednak, jeśli zacznie nas to prowadzić do czegoś złego. Lub jeśli doprowadzi nas to, co gorsza. Do czegoś, co może zniszczyć wszystko, co do tej pory znaliśmy. Pozwolisz mi oddać zarówno swoje jak i moje odłamki księżniczce. Taka jest moja cena. Zgadzasz się? -Spytałem poważnie na nią patrząc.

 

Jeden z dowódców

Gwardzista zmierzył wzrokiem zarówno klacz jak i Martina. Chwilę myślał. Po czym nagle coś rzucił na biurko. To były listy gońce przedstawiające trzy podmieńce. Sandy i dwa które z nią były w Crystal Empire.

-Ta trójka ukradła bardzo ważną rzecz z Crystal Empire. Coś, co jest plugastwem magii. Możecie pojechać do Crystal Empire. Upewnicie się tam czy to rzeczywiście ten podmieniec za tym stał i jak do tego doszło. -Wskazał kopytem na podobiznę Sandy. -Jest nam już dobrze znana. To ona pomagała przy zamachu na księżniczkę Cadence. Dlatego musimy być przygotowani na wszystko. Odpowiada wam takie zadanie? -Breezy tylko kiwnęła głową w milczeniu i czekała na odpowiedź Martina.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik:

Po wyjściu ze statku na proste drewniane molo od razu uderzała atmosfera jaką roztaczało to portowe miasto. W Mercimonii było oczywiście niesamowicie gorąco, słońce mocno prażyło i większość koni miała tu na głowie i ciele lekkie jedwabne chusty we wszystkich kolorach. Na nowego patrzyli z zaciekawieniem, ale się nie odzywali.

 

Port w Mercimonii był bardzo duży, w końcu to głównie stąd odpływały statki towarowe. Jednak już stąd można było zobaczyć budynki: żółto-pomarańczowo z płaskimi dachami, które najczęściej były użytkowe i porozkładane na nich były leżanki i parasole. Nowy nie wiedział jeszcze, jak wygląda wioska w Saddle Arabii, jednak tutaj, w centrum miasta(ogromnego, nawiasem) większość domów była bogato zdobiona w stylu, który rzadko można uświadczyć w Equestrii.

 

Kiedy wyszło się z portu na ubitą z piaskowca drogę, można było poczuć zapach owoców, który napływał tu z rynku niedaleko portu. 

Gdzieś tam szumiała fontanna...

 

Strażnicy mieli tu lekkie zbroje, z uwagi na upał. Jeden z nich, z ciemną grzywę spiętą wysoko na czubku głowy, został zaczepiony przez nowego.

Wydawał się nie rozumieć, co ten do niego mówi.

- Me paenitet , non intellego - powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...