Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Gwardia Canterlot

Oficer gwardii. Odłożył dokumenty, po czym spojrzał na Breezy i Martina. Jego wzrok jednak bardziej skupił się na Martinie

-Golding Shield? Z tego, co wiem wrócił. Wyprowadził się już z koszar. Gdzie aktualnie jest? Nikt nie wie. Jest czymś zajęty, dlatego przedłużył urlop. Raczej prędko go nie zobaczycie. Jeśli chodzi o ładunki wybuchowe. To faktycznie mogą być nam bardzo użyteczne. Teraz pytania do ciebie. Czy podmieńce zostały rozpoznane? Wiadomo coś o nich? I co ty właściwie masz na sobie? Pierwszy raz widzę taką zbroje

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
Gdy dotknął mojego policzka przeszło do mnie parę ciepłych iskier emocji. Samoistnie. Nie chciałam ich ale nie miałam wyjścia. Samoistnie zaczęłam je interpretować... Poczucie obowiązku... Niczego innego się po niem bym nie spodziewała. Zakłopotanie... Na miejscu jak nie rozumie albo próbuje to zrobić i nie może. Ogiery w tym stanie potrafią być słodkie ale po nim tego za bardzo nie widać było... Opuszczał i podnosił wzrok bo nie wierzył. Wątpliwości co do mojej osoby albo tego co przeczytał... Kto by ich nie miał gdyby wiedział kim jestem. Jak fałszywa mogę być. Zdziwienie, brak poczucia wartości... Rzadko dostaje się takie prezenty. Zaniżenie u siebie własnej wartości. Część jego charakteru. Lubię jego charakter... Jest trudny.
- Wiem i jak myślisz co z tym zrobię... - Założyłam kopyta na pierś mówiąc bardzo spokojnie. - Nie bój się pytać... Bo to właśnie od ciebie poczułam... Wątpliwości... - rzuciłam mrużąc oczy.
 
[Pościg za Sandy]
Changeling która została nadziana na miecz odniosła śmiertelne rany i po wykonaniu teleportacji przez Sandy razem z Sneaky padła bokiem na ziemię a z jej ciała płynęło morze zielonej krwi której nie mogła zatamować mimo usilnych starań jej i próbujących pomóc towarzyszek. Zesztywniała odginając się do tyłu i zamknęła powoli swoje oczy próbując z tym walczyć ale koniec końców poddając się nieuniknionemu. Traciła z wolna kolejne czułe zmysły które były jak pijane wysyłały niepotrzebne i nieskoordynowane sygnały... Zaraz po tym jej ciało rozpadło się na proch. Nie było żadnych kości. Nic po niej praktycznie nie zostało tak jak w przypadku kuca gdzie zostają widoczne ślady. Tu nastąpiła od razu pełna degradacja... Tylko martwa materia mogąca nawozić pole... Został po niej jeszcze tylko zielony obwód ciała wykonany z energii jak duch jaką jeszcze wtedy posiadała ale i ten wkrótce wniknął w krystaliczną duszę rozświetlając ją delikatnym blaskiem podtrzymując umysł przez jakiś czas. Została pozbawiona ciała mimo że nadal faktycznie żyła jako umysł i można było ją przywrócić do pełni życia używając odpowiedniej metody. Oznaczało to że wygnańcy podnieśli kopyto na rój a on nie wybacza takich zbrodni. Skieruje na nie cały swój gniew...
 
Ta sama changeling która stwierdziła posiadanie przez Sandy jednorożcowych mocy odezwała się na głos. Jej naturalną umiejętnością było dostrzeganie magicznych powiązań u każdego i wszędzie... Zwykle pozwalało jej to otwierać sejfy jednorożców zabezpieczonych ich magią z pomocą ich osobistych przedmiotów by wyciągnąć odpowiednie papiery by podkopać kogoś na odpowiednim polu. Teraz w osi współrzędnych widziała prostą linie po której przebiegła ich teleportacja. Miała dużo czasu zanim zacznie zanikać bo to dość wyczerpujące zaklęcie wymagające odpowiedniej porcji mocy. Nie mogła stwierdzić jak daleko się teleportowała z dodatkową osobą na dodatek ale znała podstawowe zasady. W tym stanie nie mogło być to jakoś strasznie daleko. Nie po takiej walce.
- Jeszcze śmierdzi tu jej magią... - stwierdziła. Wszystkie changelingi czuły dokładnie to samo. - Może mamy jeszcze szansę je złapać. - Zamknęła oczy i zaczęła nadawać komunikat do wszystkich potrzebnych jej changelingów by zgrupowały się w południowej części miasta by mogły szybko wylecieć dalej przed nią by mogły je dogonić o ile są gdzieś blisko i wypatrzeć z góry. Wszyscy byli w starych zbrojach gwardii i była ich ponad setka a to była tylko jedna dzielnica...
Po tym chwyciła kryształ do piersi by go wchłonąć i zabezpieczyć przed zniszczeniem czy zgubieniem. Oprócz tego wzmocniło ją to by mogła się równać z słabym wojownikiem roju. Kraty zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przed nią. 20 metrów dalej było wyjście na powierzchnię... Pegazy nie zapowiadały dziś opadów śniegów... Oznaczało to że wszelkie tropy będą świetnie widoczne odbite na śniegu. Wiatrów dziś od strony może jakiś strasznych nie było. Nie sprzyjało to zacieraniu śladów.
 
[szefowa okręgu Manehattan]
Doprowadziła go na posterunek gwardii siadając nim na samym środku holu...
- Tu macie jednego... Reszta wydostała się poza miasto i pracujemy nad tym - stwierdziła... - Uważajcie na niego... Jest zdolny sam roznieść oddział jednorożców i nie dostać przy tym zadyszki jak urośnie w siłę... - rzekła odwracając się... Zostawiła swoją obstawę wierząc że da radę go spacyfikować gdyby spuściła z niego swoje więzy by dołączyć się do pogoni. Sensetive nie miał dość energii do bitki już Mask się o to postarała a jego siłą fizyczną łatwo powinno dać się zapanować odrobiną magii i odpowiednich narzędzi...
 
[Wiły]
Ich krawędzie się wyprostowały, a kolory stały się takie jakie u prawdziwych kucy. Jedyną różnicą było to że chodziły po wodzie...
Wiła wpatrując się w zwiadowce spojrzała w jego oczy. Z jej ust można było bez problemu usłyszeć jedno słowo które brzmiało jak rozkaz "śpij!". Głos był delikatny i hipnotyzujący niczym morska bryza... 
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

No tak powinienem się domyślić. Najwyraźniej nawet tak niewinny pocałunek potrafi ujawnić jej parę rzeczy. Jednak nie widziałem sensu by ją pytać o to, nad czym myślałem po przeczytaniu tej dedykacji. I tak nie odpowie mi. A nawet, jeśli to, jaką mam pewność, że zrobi to szczerze. Jeśli chodzi o podróż to też mnie zapewne nie posłucha. Jak zwykle zapewne nie będzie chciała mnie posłuchać. Chwilę na nią patrzyłem zastanawiając się, co powinienem powiedzieć. Mój wzrok na chwilę opadł na stół. Gdy w końcu zebrałem myśli spojrzałem na nią.

-Zapewne nie będziesz chciała mnie słuchać. Jednak nie widzę powodu byś miała się narażać. Oboje w tym tkwimy. Nie ukryje przed tobą tego, co się dowiem. Jeśli chodzi o pytania. To niema sensu by ci je zadawać. Uznasz je za śmieszne lub niedorzeczne zapewne. Poza tym nie są istotne są ważniejsze sprawy

 

Gwardia Manehattan

Gwardziści zdziwili się, że inne podmieńce uciekły. Nie do końca wierzyli, że ten podmieniec może być tak groźny zapewne przeceniają jego umiejętności. Jednak procedury przy mordercach były jasne. Podeszli do niego, po czym nałożyli mu na kopyta łańcuchy, które przyczepili do podłogi. To samo zrobiono z jego szyją. Do czasu aż sprawa ostatnich podmieńców się nie wyjaśni poczeka na nie w ten sposób. Gwardziści dokładnie go obserwowali z bronią gotową do ataku.

 

Gwardia Canterlot

-Rozumiem. Bezrobotni? Gwardzista nigdy nie jest bezrobotny, że go tu niema nie znaczy, że niema zajęć. Możecie patrolować, trenować być w gotowości. Jednak, jeśli chcecie możecie dziś już wziąć dzień wolny sporo zrobiliście na dziś. To już zależy od was

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire/Canterlot]

Doleciała do Canterlot, samolot zwolnił do 200 km/h i zmniejszył wysokość do 500 metrów przelatując pół kilometra od miasta. Fire przekazała stery drugiemu pilotowi a sama wysiadła i poleciała w kierunku najbliższego wejścia przez barierę. Drugi pegaz wylądował na dość równym terenie, dźwięk silników ucichł a klacz tymczasem dotarła do kontroli.

- Dzień dobry - powiedziała tak po prostu, dzisiaj nie miała ochoty na utrudnianie im pracy.

 

[baza]

Pegaz z informacjami dotarł do bazy, przygotowano drugi samolot pakując do ładowni odpowiednie rzeczy, w tym niezbędne narzędzia i miedzy innymi piec indukcyjny do topienia metali.

 

[Kontenerowiec]

Wypłynięto trochę dalej, gdzie dno było głębsze i zaczęto wyrzucać za burtę nieprzydatne kontenery. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Canterlot bariera

Jeden z gwardzistów podszedł do Fire po kontroli kolejnych kucyków. Od czasu, gdy smoki otworzyły swoją wyspę dla zwiedzających. Gwardziści mieli znacznie więcej pracy przy kontroli. Tłumy kucyków przychodziły do Canterlotu by móc dostać się po pozwolenie i bilet na wyspę. Zapewne Manehattan przeżywał to samo. W końcu to jedyne miejsca, z których można się tam dostać. W każdym razie teraz nie narzekali na nudę.

-Dzień dobry. Czy wnosi coś pani ze sobą?

 

Gwardia Canterlot Oficer/Breezy

-O mnie się nie martw Martinie. Znajdę jakieś zajęcie. Nudzić się raczej nie będę. -Powiedziała Breezy z lekkim uśmiechem. Oficer znów spojrzał na Martina i Breezy, po czym się odezwał. -Tak sądzę, że to wszystko możecie się odmeldować. Miłego odpoczynku

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky]
Ruszyła przed siebie zmieniając przedtem kolor pancerza na biały aby trudniej ją było wypatrzyć oraz do tego wzleciała nisko nad ziemię. Trzymając magią Sandy poleciała przed siebie, musiała wykombinować jak znaleźć bezpieczne miejsce. Ten cały las chronił przed gwardią ale nie przedtymi potworami więc to trzeba z Sandy przedyskutować.
Doleciała do terenu otoczonego przez różne jamy i dziury aby odetchnąć. Była zmęczona nieustanną ucieczką, chciała by zasnąć ale nie mogła... Bo teraz pewnie za zranienie tamtej będą ją gonić aż im się znudzi. Ale miała już plan, tylko odpocząć musiała.
Jednak czuła się dziwnie, pierwszy raz zabiła prawdopodobnie jakiegoś Changelinga. Nie dawała tamtej większych szans na przeżycie po nadzianiu na miecz. Jak to mawiają pierwszy raz jest najtrudniejszy jednak było to sprzeczne z nią samą.

[sensetive]
Dał się zakuć w kajdany i przyszpilić do ziemi, cóż nie było mu niewygodnie. Kwestia przyzwyczajenia do trudnych warunków. Jednak jak na ironię to Sandy zabiła więcej osób od niego mimo, że była klaczą i robotnicą. Lekki wstyd dla niego, ciekawe jaki wyrok dostanie.
Patrzył jedynie wiercącym spojrzeniem na gwardzistów, gdyby wzrok mógł zabijać to by ci gwardziści leżeli martwi.

[Krym]
Gdyby nie to, że zdawał ciężkie testy psychologicznie to by bez oporów poszedł spać. Jednak dalej stał na nogach, dla niego to był już sygnał, że lepiej się już nie zbliżać. Jedynie była jedna kwestia, co to jest?
Na wzgórzu przytaszczono już reflektor przeciwlotniczy który po podłączeniu do polszenu zaczął świecić na pełnej mocy w stronę tych stworzeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

Dzisiaj za ladą siedział ogier. Wyglądał na bardzo młodego, a na pyszczku nosił druciane okulary. Uśmiechnął się lekko nerwowo do klaczy.

- Witam. Jestem tu nowy... pani zdaje? Rozumiem - plątał się we własnych słowach, a potem machnął kopytem w stronę białych schodów. - Zapraszam na górę do gabinetu numer 3.

Padocholik:

Powóz nadal jechał i podskakiwał lekko na wybojach. Mimo osłony w powozie było bardzo gorąco. Za okienkiem rozciągał się krajobraz przypominający sawannę. Ogier siedzący z przodu cichutko pogwizdywał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

Zauważyłem ogiera. To chyba jakaś odmiana, nie do końca miła ponieważ wolałem zdawać u pracownika który jednak już trochę pracuje i nie plącze się jak mówi. 

- Domyśliłam się że jest pan nowy, dosyć często się tutaj pojawiam. To pana pierwszy dzień? - zapytałem z ciekawości idąc za nim do gabinetu numer trzy. 

 

[Fire]

- Tak, dwa kilo pentrytu który zjadłam na śniadanie - powiedziała ze spokojem się uśmiechając - Dajcie spokój, nie każdy sponyfikowany jest mordercą. Czy ja wyglądam jakbym mogła kogoś zabić? W sumie to pytanie jest źle zadane  - zaczęła się zastanawiać nad tym co przed chwilą powiedziała - Każdemu może coś odwalić, na przykład mój przyjaciel... Z resztą nie ważne, to nie istotne. Do dzisiaj chciałabym o tym zapomnieć. 

 

[baza]

Zdjęto już poszycie pokrywające samolot, kiedyś było jedną całością. Za pomocą palników które wykorzystywały do pracy plazmę wytworzoną ze zwykłego sprężonego powietrza i silnego łuku elektrycznego pocięcie tego na kawałki nie zajęło długo. Tymczasem druga maszyna wystartowała i poleciała w kierunku kontenerowca. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Manehattan

Gwardziści wciąż obserwowali podmieńca z kamiennymi minami. Najwyraźniej nie zwracali uwagi na jego spojrzenie. Nie można było od nich wyczuć żadnych emocji. Wyglądało to tak jakby byli z nich kompletnie wyprani. Nie wyglądali równie na to by ci pragnęli zemsty za poległych towarzyszy albo mieli chęć na rozmowy. Po prostu obserwowali go z bronią gotową do ataku by mieć pewność, że ten nie zrobi żadnych sztuczek.

 

Gwardia Canterlot

Gwardzista spojrzał ze zdziwieniem na klacz. Miała dosyć ciekawe poczucie humoru. Nie do końca zrozumiał jednak ten żart. Nie do końca wiedział, czym jest pentryt. Ale brzmiało to groźnie. -To nie tak ja o nic pani nie podejrzewam. Nawet nie wiedziałem czy jest pani sponyfikowana. Wszystkich musimy kontrolować. -Wskazał kopytem na kontrolowaną właśnie rodzinę kucyków a za nimi stała cała kolejka kolejnych kucyków czekających na kontrolę. -To nie jest z powodu żadnych uprzedzeń. Jeśli więc pani pozwoli. -Róg jednorożca zabłysł, po czym spojrzał na klacz. -Niema pani nic niebezpiecznego. Może pani wejść, do Canterlotu. Życzę miłego dnia. -Powiedział z uśmiechem. Czekając aż klacz przejdzie by skontrolować kolejne kucyki w kolejce.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik:

Powóz jechał nadal, choć za jakiś czas powinniście dojechać. Powoli wyjeżdżaliście z terenu sawanny i przejeżdżaliście obok małych piaskowcowych domków.

 

Shatter:

- Em, tak - powiedział cicho ogier, a kiedy doszliście do gabinetu otworzył ci drzwi i wrócił na dół. Widocznie nie on będzie cię uczył. W niskiej sali siedziała klacz.

- Witam, nazywam się Desire. Rozumiem, że pani zdaje?  -zapytała.

 

Padocholik/list:

Prosta kartka z napisem, że zgoda została wydana dotarła do Dennisa. Jednakże widać było, że nie jest to pismo samej księżniczki.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

- Witam. Tak oczywiście, zdaje - powiedziałem wchodząc do niskiej sali - To od czego zaczniemy? - spytałem klacz u której będę prawie na pewno będę się uczył, na szczęście z tym ogierem się pomyliłem. 

 

[Fire]

- Miłego dnia, bez żadnych nie zapowiedzianych wybuchów - powiedziała idąc dalej, przechodząc koło tablicy informacyjnej zauważyła coś ciekawego. Poświęciła chwilę czasu by zapoznać się z treścią i wyglądało na to że smoki przez tydzień przyjmują gości do swojej krainy. Koszt takiej przyjemności to 150 lub 70 bitów. A jeśli by załatwić samo pozwolenie bez transportu? Przecież ona może dolecieć tam samolotem, nie bez problemów ponieważ dystans jednak jest dosyć spory jednak jest to możliwe do wykonania. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
- Słucham zawsze ale robię to co chcę bo uważam to za stosowne... Zbyt długo byłam zamknięta w Canterlot by teraz jeszcze przegapić możliwość zobaczenia prawdziwego smoka i zdobyciu paru dodatkowych informacji... - przerwałam na moment patrząc mu poważnie w oczy jak nigdy wcześniej. - To miłe że się o mnie tak martwisz. Schlebiasz mi tą postawą i to bardzo ale trzeba naprawdę czegoś więcej niż smoczy ogień by mnie zabić na amen... Możesz mi w to wierzyć lub nie. Nie twierdzę również że jestem niezniszczalna ale i tak tam pojadę chociażby sama na własną odpowiedzialność by nie narobić ci żadnych problemów. Nie potrzebuję do tego twojej pomocy bo teleportować się można z Canterlot a każdą ważną informacją jaką zdobędę z tobą się oczywiście podzielę... - rzekłam czekając na jego odpowiedź.
 
[szefowa okręgu Manehattan] [Pościg za Sandy]
Changelingi doleciały na miejsce po upływie niecałych 6 minut w trójkątnym szyku gdzie całą formację prowadziła changeling widząca ślady magiczne w kolorze aury Sandy. Jej oczy jarzyły się na zielono non stop wzmacniając sygnały które odbierała wizualnie w formie linii. Zatrzymała jedną myślą wszystkich w powietrzu widząc odciski dwóch ciał na śniegu pozostawione najprawdopodobniej po tamtej teleportacji.
Zleciała na ziemie i rozejrzała się dookoła szukając śladów. Próbkując jednocześnie powietrze łapiąc charakterystyczny zapach dla ich rasy nie do zamaskowania dla czułych receptorów zapachowych. Nie mogło być pomyłki... Tu były ich dwie uciekinierki z Manehattanu i to nie dawno a w tym czasie i w tym stanie nie powinny być wstanie daleko zalecieć... Nie miały z pewnością gdzie uzupełnić energii na tym odludziu a zużyły jej naprawdę sporo podczas walki z nimi.
Na luźnym, nie zmrożonym śniegu po niskim przelocie Snaeky powstały wyraźne ślady zawirowań cząsteczek wytworzonych przez siłę nośną które bez problemu zostały wypatrzone przez bystre oczy changelinga. Ruszyła szybko z grupą 10 robotnic i Mask po śladach. Resztę trzymając w powietrzu by nie wadziła w tym jednolitym lesie sosnowym gdzie drzewa rosły w dość dużej odległości od siebie i było przez to wszystko widać w sporej odległości. Ci nad tym borem przeczesywali cały teren z góry czekając na dalsze instrukcje szukając ich jednocześnie z powietrza w 3 osobowych grupach. Łącznie było ich 30 kilka.
 
[Wiła]
Stworzenia zniknęły z głośnym pluśnięciem. Kuce zaczęły budzić się z transu stojąc w wodzie i nie wiedząc co się z nimi działo przez ostatnie parę minut.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po jej spojrzeniu wiedziałem już wszystko. Cokolwiek bym zrobił i tak jej nie przekonam by nie wyruszyła. Nie bałem się o swój los i tak kiedyś za wszystko zapłacę. Lecz jeszcze nie teraz wciąż jestem potrzebny Equestrii. Nie wiedziałem czy mówi prawdę o swojej nieśmiertelności. Nie rozumiałem tego. Lecz nie widzę powodu by miała mnie okłamywać. Od czasu, gdy ją poznałem moje uporządkowane życie przewróciło się do góry kopytami. Od kiedy ją znam. Poznaje cechy swojego charakteru, o których nigdy nie wiedziałem. Nigdy nie zrobiłem nic wbrew jakimkolwiek przepisom. A teraz? Wciąż pakuje się w poważne kłopoty. Nie powiedziałem o niej księżniczce. Właściwie to nie powiedziałem o niej nikomu. Pomogłem się jej już raz wydostać. Zawarłem sojusz za grzbietem księżniczki. Czy moje serce jest czarne niczym węgiel? Czy też będę kiedyś stanowił zagrożenie dla Equestrii? Pomagam, bo chcę się zrewanżować za to, co zrobiłem z jej krainą? A może kierują mną inne rzeczy, których nigdy w sobie nie poznałem? Gdy to wszystko się skończy. Gdy już nie będę jej potrzebny a Equestria nie będzie zagrożona. Oddam się na sąd księżniczki. Jej mądrość oceni, co zrobić z takim nędznikiem jak ja. Spojrzałem na książkę. Po czym znów spojrzałem na Lust i westchnąłem.

-Cóż widzę, że cię nie przekonam. Więc wyruszymy razem tak jak się umówiliśmy. -Powiedziałem z lekkim uśmiechem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky]
Po złapaniu oddechu spojrzała na Sandy, krew pewnie zakrzepła jednak potrzebowała chwilę odpoczynku. Była zmęczona ciągłą ucieczką.
- Kiedy to się skończy? - zapytała siebie wchodząc na chwilę do sporej jaskini by odpocząć trochę. Oparła się bezszelestnie o skałę która stała przy wejściu i zajęła się sprawdzaniem czy wszystko z Sandy w porządku. W tym wypadku jej życie jest ważniejsze niż ucieczka, była dość wystraszona.
Nie wiedziała czy stawiać opór czy się poddać, rozejrzała się po jaskinii. Miała plan który zagwarantuje im ucieczkę czy tamte tego chcą czy nie. Musiała go tylko trochę dopracować, zastanawiało ją jak duży jest pościg. Bo pewnie ich dalej gonią, zabicie kogoś z roju zwykle źle się kończy dla zabójcy. Na walkę nie miała sił, musiała coś zjeść i odpocząć.

[Krym]
Natychmiastowo żołnierze wzięli się za pomaganie poszkodowanym i przetransportowanie ich do szpitala. Takie mieli rozkazy.

 

[sensetive]
Spojrzał gniewnie na gwardzistów jednak dalej był spokojny.
- Ile mam niby tak stać? - zapytał zirytowanym głosem, gdyby miał energię to by coś zrobił a tak nic nie może.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
Uspokoiło mnie to że tak łatwo przyjął wszystkie informacje do wiadomości. Z drugiej strony... Za łatwo mi z nim poszło jak na mój wyrafinowany i dość przebiegł gust co do kucy. Przecież to rasowy prawy ogier i to on powinien próbować dominować kiedy tylko może. Ma predyspozycje do tego i ambicje... Dokładnie to ma zapisane w swojej krwi. Dlaczego nie próbował w sposób znaczący wpłynąć na moją decyzję tylko po jednej partii moich argumentów po prostu odpuścił. Czyżbym już taką uzyskała nad nim kontrolę że słucha się praktycznie wszystkiego bez słowa. To nie możliwe... Nie z nim... Byłam w jego głowie. To był raczej twardy zawodnik. Nie sądziłam żebym się pomyliłam co do niego...
Z tego co wiedziałam na jego temat zawsze trzymał się kurczowo prawa a teraz. Nie można jego postępowania nazwać prawą drogą po ścieżce oświetlonej słońcem jego słonecznej pani... Celestii której zaciekle służy... Teraz wkraczał w cienie z moim udziałem gdy nakłaniam go do tego co według niego jest po prostu złe tylko czy to co czynimy faktycznie jest takie złe jak on to widzi? To tylko sugestywny pogląd nałożone przez jego umysł. Zwykłe nikomu nie potrzebne uprzedzenia...
Sama nikogo nie krzywdzę w widoczny sposób. Staram się by nikt z mojego powodu nie cierpiał bardziej niż to konieczne. Czy to nie szlachetna postawa z mojej strony? Moralność rzecz zmienna i zależy od jednostki która się daną drogą kieruje... Pokręciłam delikatnie głową na boki w oznace przeczenia moim osobistym myślą niż odpowiedzą którą faktycznie mu udzielałam.
- Hmmm... - mruknęłam. - Naprawdę tak łatwo przyjmujesz moją odpowiedź? - spytałam się chcąc znać jego zdanie na ten temat. On był raczej szczery więc prawie na pewno mogłam uznać jego słowa za prawdziwe. - Pojedziemy tam razem... Tylko kiedy dokładnie? - dodałam chcąc powoli mieć ten temat z głowy. - Chyba najlepiej jak najszybciej... Mamy tylko tydzień... Drugiej okazji nie będzie...
 
[szefowa okręgu Manehattan] [Pościg za Sandy]
Przewodniczka gubiła ślady pozostawione na śniegu z powodu wielu innych śladów zwierząt ale jej powonienie skutecznie naprowadzało ją na właściwy trop. Korzyścią dla niej było to że poszukiwana miała rany na ciele które dodatkowo wzmacniały jej charakterystyczną woń nawet jeśli zakrzepły nadal nie mogła ich naprawić od tak bez żadnego posiłku to było więcej niż pewne... Krew to krew a tego nic nie zmieni.
Ich powolne tropienie zajęło im z 10 minut zanim zbliżyły się w okolice ich kryjówki. Zapach był najmocniejszy na tą chwilę prawie taki jak zostawia za sobą każdy z nich jak tylko przejdzie się gdzieś. To był właśnie ten moment który mieli niemal pewność. Dalej widać było wejście do jaskini. 
- Słaba ucieczka... - stwierdziła na głos Clue wychodząc powoli z krzaków by zaznaczyć swoją obecność w tym miejscu. Wcześniejsze ujawnienie swojej obecności niszczyło co prawda element zaskoczenia ale pozwalało zobaczyć reakcję ściganych. Sprawdzić ich zachowanie... Czy żałują... Nadchodząca changeling w prawdziwej swojej postaci była gotowa przyjąć na siebie atak by go odeprzeć. Na jej piersi widać było dodatkową duszę która znajdowała się na powierzchni...
 
[Ofiary Wił]
Większość co spotkała się z ich dotykiem była wykończona fizycznie. Na tych co działały swoim umysłem i zdołały nad nimi przejąć kontrolę podczas snu po prostu bolała głowa. Nie mieli żadnych obrażeń.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Faktycznie drugiej okazji nie będzie. Przynajmniej dla niej. Ja mógłbym tam wyruszyć, kiedy by mi się podobało. Gwardziści mają nieco więcej praw niż przeciętne kucyki. Może mógłby zwlekać do czasu aż zamkną smoczą wyspę dla zwiedzających wtedy by nie wyruszyła. Ale jest na to zbyt sprytna. Gdybym zwlekał zauważyłaby, że coś jest nie tak i wyruszyłaby sama nic mi nie mówiąc. Jedyną szansą by tam nie płynęła. Jest tylko zabranie jej do lochu lub wydanie. Lecz tego bym nie zrobił. Być może gdybym nie zawarł tego sojuszu. Nie wiem jak ona widzi nasz sojusz. Tak samo nie wiem czy mnie kiedyś nie zdradzi. Jednak ja taki być nie muszę. Inaczej postrzegam świat. Zmarszczyłem lekko brwi.

-Nie widzę powodu by się z tobą wykłócać. Już cię nieco poznałem. Gdy się na coś uprzesz nie zmienisz decyzji. Jedyne, co mogłoby cię obecnie zatrzymać to chyba zakucie w łańcuchy w lochu. A tego jednak nie zrobię. Nie martwię się o siebie. Nawet, jeśli wszystko się wyda. To i tak bym nie był do końca bez winy wiedząc, że tam wyruszasz. Dlatego uważam, że mimo wszystko możemy iść tam razem. Jeśli chodzi o czas podróży. To masz racje. Musimy wyruszyć jak najszybciej. Ja jestem gotów ruszyć choćby zaraz. Kiedy ty będziesz gotowa?

 

Gwardia Manehattan

Gwardziści zmarszczyli brwi na pytanie podmieńca. Jednak nie było to gniewne spojrzenie. Raczej skrywało wszelkie emocje. Jeden z nich się nagle odezwał pustym głosem pozbawionym wszelkich emocji.

-Kiedy dowiemy się, co z twoimi przyjaciółkami. Do tego czasu będziesz czekał

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky]
Po usłyszeniu głosu ścigających ich serce jej szybciej zabiło, bała się. Raczej nie darują jej zabicia tamtej mimo, że sama wiedziała w co się pcha. Sumienie ją gryzło ale ignorowała je na razie, główną przewagę na razie miał instynkt przetrwania który nakazywał stawiać jak najdłuższy opór.
Oni wiedzieli, że są tu więc powoli wyjrzała zza wejście do jaskini by zobaczyć, że na razie Ona idzie. Jednak sama nie jest, to jest pewne. Na twarzy Sneaky malował się strach po chwili schowała się znowu. Zaczęła iść cały czas wzdłuż ściany w jaskini by być jak najdalej od wejścia tu.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że praktycznie większa część ich schronienia była w większości bez wielu kamieni w środku czy skał więc łatwo można było ją wypatrzeć z powodu wpadającego do środka światła słonecznego.
Jedynie dalej lewitacją trzymała miecz który dalej był ubrudzony zieloną krwią. Jednak trząsł się jak ona sama.

[sensetive]
Odpowiedź nie zadowoliła go ale nie odpowiedział. Zaczął przeczesywać wzrokiem pomieszczenie na tyle ile mógł.
Czuł, że trochę tu jeszcze postoi bo innej opcji nie było.

[Krymie]
Poszkodowanym dano dwu dniowy urlop by przez ten czas się ogarnęli i byli potem gotowi by wrócić do budowy Sewastopola.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
- Ja również jestem już gotowa... Bardziej nie będę a pewnie rozumiesz o co mi chodzi... - Machnęłam delikatnie kopytem odrzucając ten temat. - U smoków teraz powinno być lato? Przynajmniej tak sądzę... Lubię wysoką temperaturę... - rzekłam myśląc nad wszystkim tym co mi powiedział. Faktycznie nie miał wyboru a idąc dalej jego tokiem myślenia pewnie chciał mnie mieć na oku tak na wszelki wypadek... To było dość rozsądne z jego strony. "Przyjaciół trzymaj blisko a wrogów jeszcze bliżej". Do tego zdania dodałabym jeszcze: a nie zauważysz kiedy staną się twoimi przyjaciółmi jak nie umiesz utrzymać odpowiedniego dystansu". Nie wiem czy on potrafił to zrobić... Zaakceptował mnie a to już duży krok w stronę poprawnych międzykucykowych relacji...
- Klacz nigdy się nie upiera... - Uśmiechnęłam się zawadiacko. - Takie słowo krzywdzi nas. Lepszym odpowiednikiem jest postanowiła... Nie niesie za sobą takiego negatywnego wydźwięku... - zwróciłam mu uwagę na dobór słów będący raczej żartem niż powodem do sprzeczki ewentualnie kąśliwą uwagą.
 
[shady Clue]
Utworzyła przy swoim prawym boku obłok zielonej, plastycznej energii, by w każdej chwili móc przekształcić go w cokolwiek i tym sposobem skrócić swój całkowity czas reakcji na zagrożenie. Przez to że wpompowywała w niego wciąż swoje zasoby świecił delikatnym zielonym światłem dodając na jej ciele dodatkowy cień. Dawało to również poświatę na jej twarz od dołu zmieniając jej obliczę na dość nieprzyjemne... To była tylko gra świateł mająca dać jakiś efekt psychologiczny.
Gdy wchodziła do środka nie czuła ciągu powietrza do wewnątrz, a to musiało znaczyć mniej więcej tyle, że ten kompleks ma tylko jedno wejście. Dzięki temu mogła założyć że oboje są teraz zamknięte wewnątrz i nie mają jako takiej drogi ucieczki, innej niż tą, którą teraz zagradza stojąc w przejściu.
- Warto było? - spytała spokojnie lecz oskarżycielsko wypatrując się swoimi szeroko otwartymi oczami na Sneaky jak się trzęsie z nerwów. Po chwili do niej wróciło zwielokrotnione echo jej wypowiedzi wtórując jej słowom. Ukradkiem szukała drugiej by mieć je oboje na oku.
Widziała że sufit wykonany jest z jednej niepopękanej skały przez co nie jest za bardzo podatny na zawalenia. W swoich uszach słyszała tylko i wyłącznie nerwowy oddech uciekinierki. Dzięki temu miała niemal pewność ze były tu teraz tylko one i zimna skała...
 
[Mystical Mask]
Ruszyła w stronę wejścia do jaskini by być tam w razie jakiegoś ale... Chociaż sądziła że tamta sobie bez problemu poradzi z dwoma wykończonymi osobnikami ich gatunku.
 
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

-Tak masz racje. Na przyszłość będę lepiej określał słowa. -Powiedziałem szczerze, ale i z lekkim uśmiechem. Nie miał on oznaczać drwiny. Lecz raczej był spowodowany reakcją na jej żart. Wbrew sobie potwierdziła informacje o, podmieńcach którą kucyki znały od dawna. Jednak po tym, co ostatnio dowiedziałem się o podmieńcach nie mogłem być już niczego pewny. Ale teraz mam pewność. Podmieńce nie lubią niskich temperatur. To jest jedna z ich słabości. Lepiej zapamiętać sobie to na przyszłość. Nigdy nie wiadomo, kiedy taka informacja może być potrzebna. Zwłaszcza, że życie potrafi być pełne niemiłych niespodzianek. Jednak zapewne miała racje. Z tego, co wiem o smokach to one też wolą ciepłe rejony. Więc u nich zapewne jest ciepło. -Z tego, co wiem panuje u nich teraz lato. Więc nie powinnaś się martwić. -Powoli zacząłem wstawać. -Więc idziemy? - Spytałem gotowy ruszyć.

 

Gwardia Manehattan

Pomieszczenie było ponure. Nie było w nim okien. Jedyną możliwością wyjścia były drzwi. Które widać, że były bardzo solidne. Na dodatek pilnowała ich gwardia. Zaś samo pomieszczenie było wykonane z solidnego i twardego kamienia. W całym pomieszczeniu było wielu gwardzistów skupionych tylko i wyłącznie na Sensetivie z bronią gotową do ataku. Wszyscy bacznie go obserwowali z kamiennymi minami. Nie było możliwości ucieczki.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky]
Patrzyła ze strachem na swoją przeciwniczkę, musiała zachować zimną krew. Położyła lewitacją Sandy za sobą i zaczęła pewniej trzymać swój miecz. Wydawało się jej, że coś się rusza po suficie ale uznała, że jej umysł robi sobie figle.
- Wolę zginąć niż się poddać. - warknęła pewniej patrząc jej w oczy. Na poprzednie jej pytanie nie odpowiedziała bo nie wiedziała jak.
Zaczęła wolno iść w stronę przeciwniczki trzymając miecz który był gotowy aby zagłębić go w jej piersi. Również instynkt podpowiadał by tak zrobić. Wszelkie sumienie spadło na plan dalszy, poddanie się nie wchodziło w grę. Cały czas gotowała się do uskoku lub innego uniku, czuła że coś się nieciekawego może stać.

[sensetive]
Warknął niewyraźnie kilka słów pod adresem gwardzistów czekając aż sprawa się wyjaśni. Na ucieczkę nie rokował większych szans postanowił po prostu poczekać na razie myśląc jak to się skończy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Skierowała się w kierunku stanowiska z biletami, kolejki trochę było więc musiała poczekać. Teraz się zastanawiała czy by jednak nie popłynąć statkiem, co prawda wolniej ale dużo mniej kombinowania. Była raczej pewna że jeśli wybierze pierwszą opcję będzie się nudzić, ta z pozoru początkowo trudna decyzja stała się teraz jasna. W międzyczasie kolejka przed nią zmniejszyła się do jednej osoby, lada moment będzie mogła się zapytać czy może dostać same pozwolenie bez kupowania biletu na transport. 

 

[baza]

Przygotowywano materiały do wyprodukowania sześciu dział kalibru 60 mm, miały zostać zamontowane na przyszłym okręcie. Ich zadanie polegałoby głównie na zwalczaniu celów latających z możliwością strzelania do celów nawodnych. Dodatkowo zaczęto wydobywać metal który miał właściwości nadprzewodnikowe w temperaturze pokojowej by zrobić z niego dosyć wydajny kondensator Tymczasem drugi samolot przetransportował najpotrzebniejsze rzeczy w pobliże kontenerowca zrzucają dużą paczkę ze spadochronami do wody, nie zatonęła z powodu zastosowania poduszek z powietrzem zwiększających wyporność. Załoga kontenerowca na początku wyjęła dość lekki dźwig wykonany z tytanu napędzany silnikiem spalinowym. Po kilkunastu minutach zaczęli wyciągać inne rzeczy i urządzenia z przesyłki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
- Cieszę się że mogłam Cię czegoś nauczyć Golding... - powiedziałam specjalnie podkreślając jego imię na samym końcu. Naprawdę ładnie brzmiało w moich ustach. Nie było w nim żadnego kontekstu. Przynajmniej nie zamierzałam mu go nadawać a byłam tylko ciekawa jego reakcji jak to usłyszy... Może znów słodko się zawstydzi i będzie próbował to ukryć jak źrebak siadający w jednej ławce ze odrobinę śmielszą klaczką? Podniosłam się stając koło niego nie wkraczając w jego strefę osobistą. - Chyba możemy iść... Nie warto więcej tracić czasu a przygoda wzywa... - przytaknęłam mu. 
 
[shady Clue]
- Twój wybór... Wiesz o tym... - szepnęła ze spokojem patrząc się z politowaniem na jej oczy jak się powoli zbliża... Broniła się myślą że to nie ona zacznie z drugiej strony pewna jej część pragnęła ich śmierci jak niczego innego. Musiała zapłacić za swoją zbrodnie.
Energia którą miała przy boku podzieliła się na dwoje tylko dzięki temu że w jej umyśle nie była sama i kontrola nad ciałem była sprawowana przez dwoje osobników co znacznie przyśpieszało wszystkie procesy myślowe. W normalnym przypadku byłaby zdolna do utrzymania jednego tworu jak większość znanych jej changelingów a tak po jej lewej pojawił się dysk o średnicy ok 0,3 metra a po prawej krótki miecz do szybkiej i bezpośredniej walki w zamkniętym pomieszczeniu. Oba przedmioty świeciły się delikatną zieloną poświatą jak trzymała je w objęciach swojej lewitacji.
- To nie boli... - dodał głos z tych samych ust a jakże inny. On chciał tego i było to doskonale słychać. - Ani trochę...
 
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy Lust powiedziała w ten sposób moje imię szybko przechyliłem głowę w dół przykładając kopyto do ust i kilka razy kaszlnąłem. Miało to wyglądać tak jak bym się zakrztusił. Nie chciałem pokazać, że znów się lekko zarumieniłem. Nie znosiłem takich reakcji mojego ciała. Najwyraźniej jednak jej to sprawiało przyjemność. Dziwne jak nie potrafimy panować nad swoim ciałem. Zwykłe słowo a jak może na nas wpłynąć. Ona zapewne dobrze o tym wiedziała. Mogę się tylko domyślać ilu już ogierów spotkała, którzy tak reagowali. Muszę z nią uważać. Bo skończy się to w końcu dla mnie tragicznie. Zresztą nie miałem, czego się obawiać. Kiedy myślałem, że jest kucykiem jej nie wyszło. Chociaż niewiele brakowało wtedy na gali. Teraz, kiedy wiem, kim jest. Szanse, że mogłaby coś zrobić są niemal zerowe. Mimo wszystko trzeba uważać. Szybko się wyprostowałem i spojrzałem na Lust. Przynajmniej nie naruszała mojej strefy. Miło, że sobie podarowała, chociaż tą część tych bezowocnych gier. Czasem się zastanawiam czy robi to dla rozrywki czy z przyzwyczajenia. -Zatem ruszajmy. -Powiedziałem, po czym schowałem książkę zacząłem opuszczać kawiarnie wraz z Lust. Trzymałem bezpieczną odległość od niej. Wolałem się za bardzo do niej nie zbliżać. Lepiej uważać na jej sztuczki. W końcu dotarliśmy do kolejki pełnej kucyków kupujących bilety na wyspę. Następnie stanęliśmy w kolejce czekając na naszą kolej. Chciałem mieć to już za sobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Po chwili osoba która kupowała bilet zwolniła miejsce, teraz przyszła kolej Fire.

- Dzień dobry, chciałabym się zapytać czy da się załatwić samo pozwolenie na tygodniowy pobyt w krainie smoków bez kupowania biletu na transport. Jeśli tak się da, ile będzie mnie to kosztowało? 

 

[baza]

W planach zwiększono kaliber dział o całe piętnaście milimetrów, dodatkowo zamierzano wyprodukować dziesięć zmodyfikowanych wieżyczek pojazdu CV-30-4 w roli dodatkowej obrony przeciwlotniczej. Tymczasem na kontenerowcu zaczęto budować nowy stalowy szkielet okrętu, miał mieć około 28 metrów szerokości więc był prawie dwa razy węższy niż statek który pożyczyli od Celestii.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
Zachichotałam tylko złośliwie i z wyższością że udało mi się podejść na tym polu. Nie ukrywałam tego jak szłam powoli i gracją koło niego... Naprawdę podobała mi się jego reakcja na te słowa... Słodki był jak się wstydził sam własnego ciała które najprościej mówiąc zdradzało doskonale to co chciał ukryć tak usilnie przede mną a przecież to tylko było jego imię a już samo w sobie posiadało taką moc w stosunku do niego którą naprawdę z przyjemnością mogłam nadużywać. Co by się stało gdybym poszła krok dalej? Złapałbym kontakt wzrokowy i w ruch poszły by kolejne proste wypróbowane ruchy i słowa a może skończyłoby się na przypadkowym dotyku. Smagnięciu ogonem by zwrócić jego uwagę? Stara jak świat zagrywka. Niestety z nim mogłam się tylko drażnić i obserwować z bezpiecznej odległości. Nie zamierzałam się dalej w jego stosunku posuwać no chyba że mi by pozwolił... To byłoby ciekawe doświadczenie. Już pocałowałam go sobie za jego zgodą to czemu nie mogłoby dojść do czegoś więcej gdyby zaszła taka potrzeba. Tylko jaki zbieg okoliczności musiałby nastąpić by móc go zaliczyć... Kto wie?
- Obawiasz się mnie? - spytałam się stojąc z nim w kolejce chcąc zająć trochę czasu rozmową. - Masz piękne rumieńce jak się wstydzisz tylko czemu je ukrywasz gdy nie ma takiej potrzeby? - mówiłam całkiem otwarcie i nieskrępowanie patrząc co zrobi dalej. Jak zareaguje... - Ja słowa dotrzymuje - przypomniałam mu - a teraz mam wątpliwości jak ty zdobyłeś Yellow Rose... - westchnęłam zamykając na moment oczy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...