Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Czekałem aż ta kolejka się ruszy. Przynajmniej jak do tej pory nic się nie działo nawet ze strony Lust. Przynajmniej tak było do czasu. Najpierw to jej pytanie. Jak widać zauważyła, że staram się ją trzymać na dystans. Dziwi mi się, że się jej obawiam? Nigdy nie mogę być jej do końca pewny. Ona zapewne wcale się mnie nie obawiała. W końcu już tak dobrze zna ogiery. Więc dlaczego by miała się obawiać kolejnego. Zwłaszcza, że zapewne na wielu gwardzistach żerowała. Czy ona nie może sobie odpuścić? Mogłaby się skupić bardziej na tym, co mamy zrobić. A nie na tych jej dziwnych grach. Na dodatek tak jak się obawiałem zauważyła, że się rumienię. Mój fortel się nie udał. Zmarszczyłem lekko brwi starając się nie zwracać uwagi na to, co do mnie mówi i patrząc jak kolejne kucyki idą do przodu. Jednak kolejne jej słowa kompletnie mnie zszokowały. Szeroko otworzyłem oczy. Skąd ona wie o Yellow? No tak zajrzała mi do głowy. Musiała widać nie tylko skupiać się na uszkodzonych wspomnieniach. Wpadł mi jednak pomysł jak szybko skończyć ten nie wygodny temat. Obróciłem głowę w stronę Lust i na nią spojrzałem z lekkim uśmiechem.

-Dziwne to prawda? Jak to możliwe, że tak zwykła klacz jak ona zdołała podejść tak wstydliwego ogiera. Podczas gdy nie udało się tego zrobić takiej profesjonalistce jak ty. Która potrafiła zapewne złamać nie jednego twardego ogiera. Czyż nie jest trochę kłopotliwe, że zwykła klacz, która ma zerowe pojęcie o ogierach zdołała cię pokonać na tej linii? -Powiedziałem z krzywym uśmiechem i znów obróciłem głowę w stronę kolejki.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky]
Przełknęła głośno widząc te bronie i oraz słysząc ten tekst. Spodziewała się, że Ona chce ją zabić. W tym wypadku jak wróg ma dwie bronie może być nieciekawie.
Pancerz zmienił kolor na bardziej kamienny by się zakamuflować się w jaskini, po dojściu na odległość trzech metrów od niej zatrzymała się i przyjęła postawę obronną. Na jej twarzy widać było tylko skupienie, wiedziała, że jak się rozproszy to szybko zginie.
- Pokaż co potrafisz! - warknęła w jej stronę chcąc ją sprowokować do ataku jednocześnie powoli ruszając się w stronę skały, spodziewała się już kilku rzeczy jakich zrobi. Jedynie martwiła się czy nie oświetli tej jaskini, pozwoliło by jej ją odróżnić od skał i ścian, ale na to znajdzie sposób.

[Kristian](Czemu o tym wcześniej nie pomyślałem?)
Odebrał klucze i siedział w swoim mieszkaniu myśląc co ze sobą zrobić, brakowało mu ludzkiej postaci jednak musiał wykombinować jak za plecami Celestii osiągnąć przynajmniej humonaidalne ciało. Miał pomysł ale potem zacznie go realizować.
Słyszał ostatnio o tym tygodniu do kraju Smoków, skoro dostaje kasę od państwa to nie głupie by było Ją wykorzystać do tego celu aby polecieć.
Na szybko skoczył się w coś ubrać i wziąć kasę.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
- Widzę że łapiesz zasady tej gry - mruknęłam zadowolona że pokazał że umie się mi odgryźć. Zabawa nie jest jednostronna więc jednak coś do niego tam docierało. Naprawdę podobał mi się sposób w jaki wykorzystał Yellow do obrony samego siebie... Jeszcze przyznał się że jest wstydliwy chociaż w to akurat aż tak wierzyć mu nie chciałam. Nie pasowało mi to jego schematu który w tej chwili miałam w głowie. Tej wizji się nie trzymało zwłaszcza że widziałam drobną część jego wspomnieć... - Bardzo dobrze - pochwaliłam go klaszcząc delikatnie kopytami patrząc na niego zupełnie zwyczajnie posyłając mu jeden z moich drobnych uśmieszków. Chciałam jeszcze usłyszeć co więcej ma do powiedzenia.
- Nie dziwne biorąc pod uwagę że znaliście się sporo wcześniej... - stwierdziłam jakby to miało odpowiedzieć na wszystko co zostało przed chwilą powiedział dlaczego ona a nie ja. Jak stało się że życie potoczyło się właśnie tak jak znam tą historię z dwóch różnych źródeł.
 
[shady Clue]
- Jak sobie życzysz... - powiedziała ze spokojem by po chwili trzasnąć dyskiem o ścianę pod kątem by idealnie sprężyście poleciał bardzo szybko [27,8 m/s = 70 km/h] w jej kierunku zachowując swój poziomy lot że jak nawet go uniknie teraz to poprawi jego trajektorię dodając odpowiednie siły do jego ciągu wektorowego by znów leciał w jej kierunku po odbiciu się od kolejnej przeszkody i tak w nieskończoność... Chciała nim go męczyć z bezpiecznej odległości zanim zdecyduje się podejść bliżej. Nie może patrzeć przecież patrzeć w dwóch kierunkach jednocześnie zwłaszcza jak znajdzie się z tyłu. Może ta broń nie była tak efektywna jak miecz ale była wstanie zrobić długie i uciążliwe rany cięte jak zapomni się o nim w trakcie walki bezpośredniej. Jej celem na razie nie była Sandy... Przynajmniej nie dla pierwszego ataku.
Dysk przez to że był dosyć mocno naładowany energią z której był zbudowany świecił delikatnym blaskiem oświetlając wnętrze jaskini.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłem jak kolejne kucyki szły do przodu. Miałem nadzieje, że moje ostatnie słowa całkiem skończą temat, którego nie chciałem drążyć. Sądziłem, że ten atak na Lust będzie na tyle wystarczający, że już nie będzie miała ochoty dalej na ten temat rozmawiać. Jednak nic nie jest takie proste. Nie chciała tego skończyć. Ta rozmowa wydawała się ją tylko jeszcze bardziej zadowalać. Zwłaszcza, gdy słyszałem te jej klaskanie. Cóż w pewnym sensie zapewne miałaby racje, że moja wczesna znajomość z Yellow pomogła się nieco rozwinąć naszemu związkowi. Jednak wiedziałem jak mogę zmienić ten jej pogląd. Powoli obróciłem się w jej stronę z lekkim uśmiechem.

-Sprytne. Nawet bardzo. Gdyby nie jeden fakt. Praktycznie wcale nie znałem Yellow w czasie młodości. Chodziliśmy tylko do jednej klasy, jako źrebaki. Jednak w tamtym okresie nie zwracałem uwagi na istnienie niemal nikogo. W czasach szkolnych nie miałem właściwie żadnych znajomych. Zawsze trzymałem się samemu. Nawet nie pamiętałem jej, gdy ją spotkałem. Więc twoja teoria, że z powodu tego, że chodziliśmy do jednej klasy, jako źrebaki wpłynęła na nasz związek jest zupełnie mylna. -Powiedziałem jej posyłając chytry uśmiech i znów odwróciłem się w stronę idącej kolejki. Nie bardzo mi się podobało, że drąży ten temat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky](Zgoda na piękne ptaszniki jest :>)
Spodziewała się tego manewru ale przeczuwała najbardziej, że zacznie od razu walkę bezpośrednią aby szybko ją zmęczyć. Zrobiła blok mieczem aby chwilowo dysk był jak najdalej od jej pyska.
Poleciał w sufit trafiając na coś innego niż kamień bo był inny dźwięk i spadł. Po oświetleniu dało się zauważyć co dostało. Gigantyczny pająk który stał na suficie i obserwował co się dzieje dostał nim w karapaks. Znacznie gorsze było to, że było ich strasznie dużo. Zrobiły sobie tu kryjówkę.
Chwilę po „zaatakowaniu“ pająka dało się usłyszeć zwielokrotnione syczenie i szybko te bezkręgowce zaczęły iść w stronę wyjścia z jaskini aby zablokować wyjście. Ich zirytowanie sięgnęło zenitu poprzez zaatakowanie jednego z nich, jednak były o wiele inteligentniejsze o swoich małych braci. A efekt psychologiczny dawał fakt, że były szerokie na trzy metry i wysokie jak przeciętny kuc. Mimo zirytowania obecnością intruzów nie miały zamiaru od razu atakować.
Sneaky w tym czasie zaczęła się cofać w kierunku Sandy korzystając z faktu, że może być nieciekawie. Spojrzała na swój miecz który był zniekształcony przez dysk ale jednak dalej w jednym kawałku. Czuła jednak, że jedno uderzenie i po nim. Przywróciła więc z niego energię, musiała dostać się na zasięg zamachu kopytem do niej.

[Kristian]
Po wzięciu zwykłego plecaka i zapakowaniu portfela z kasą wyszedł z mieszkania kierując się do miejsca gdzie je sprzedają.
Może coś ciekawego uda mu się znaleźć, kto wie? Liczyło się to, że ma już plan na odzyskanie humanoidalnej formy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Jak się tam dostanę? Po prostu polecę. - Powiedziała uśmiechając się - Oczywiście nie na swoich skrzydłach, mam samolot. To dla mnie szybszy i tańszy środek transportu, myślę że to chyba nie będzie problemem. - Nie chciała zostać przymusowo sprowadzona na ziemie przez gwardię czy smoka. 

 

[baza]

Po złożeniu pierwszego działa zaczęto sprawdzić jego możliwości, na początek przetestowano celność która okazała się poniżej oczekiwań jednak nadal była dobra. Była to wina raczej zbyt lekkiego i przez to niezbyt stabilnego stanowiska strzeleckiego które lekko zmieniało położenie podczas wystrzału przez zjawisko nazywane odrzutem. Następna była szybkostrzelność maksymalna, udało im się wystrzelić sześć i pół pocisku na minutę przy zakładanych dziesięciu. Sprawdzano również prędkość obrotu wieży i prędkość podnoszenia działa, pełny obrót zajął 12 sekund jednak ten wynik będzie gorszy gdy dodadzą opancerzenie, szybkość unoszenia działa to około 20 stopni na sekundę. Tymczasem na kontenerowcu ponownie się upewniono że budują nowy okręt dokładnie w odpowiednim miejscu by zachować środek ciężkości. Pomyłka przy pomiarach mogła doprowadzić do niebezpiecznego przechylenia statku i jego wywrócenia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

- Zaczniemy od zaklęcia Impetum Fortis. Mocny atak. Jeśli odpowiednio przygotowałeś się do egzaminu powinieneś wiedzieć o co chodzi.

Opisz mi je.

 

Fire:

- Rozumiem - powiedziała klacz powoli i porozumiewawczo spojrzała na swoją towarzyszkę. - Samolot ma certyfikat legalności?

 

Padocholik:

Powóz nadal jechał, ale jeszcze trochę i będziecie na miejscu. Kierowaliście się do centrum Palater.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
- Gdy brak odpowiedzi tłumaczącej dane zagadnienie, to każda mogąca nią być, staje się równie dobra w danej sytuacji, ponieważ rozwiązuje problem... - rzekłam z szyderczym uśmiechem, ruszając parokrotnie brwiami. Lubiłam takie filozoficzne zagrywki, bo ich wynik logiczny zwykle był prawdą nie do podważenia i ciężko było się przez to z nimi nie zgodzić, co z kolei dawało pewną przewagę w dalszej rozmowie.
- Wiesz, że ja mogę tylko przeprowadzać mniemania na podstawie dość ograniczonej wiedzy na ten temat. Znam jednak życie na tyle, by nie wierzyć w kompletne zbiegi okoliczności - przerwałam na moment zbierając myśli. - Los związał was wcześniej między sobą... To potwierdziłeś, mówiąc że chodziłeś do jednej klasy z Yellow i jej nie pamiętałeś. Serce zawsze pamięta, a umysł wybiera podświadomie to co znane lub to przypomina. Nie zauważyłeś że większość ogierów, szuka klaczy podobnej do ich matki? - rzuciłam daną statystyczną. - Tu mógł tkwić mój błąd... Twój charakter do tego. Pomarzyć można... Dlatego miłość jest taka piękna... Nie możecie jej do końca wytłumaczyć, ani pojąć. Ona po prostu jest i to trzeba zaakceptować w stosunkach międzykucykowych... - Zakończyłam wywód pojedynczym westchnięciem. - Twój ruch.
 
[shady Clue]
Mruknęła parokrotnie oczami oceniając zagrożenie... Było źle ale nie beznadziejnie. Zmieniła swój krótki miecz na kolejny dysk. Drugi złapała po chwili i zatrzymała go przy sobie by mieć je po obu bokach. Obu tworom dodała drobne zęby i zaczęła im nadawać prędkość obrotową równą 8 k RPMów czyli aż zaczęło bardzo mocno świszczeć powietrze wokół nich. Wtedy mogła je rzucić będąc pewna że będzie ciąć jak brzytwa wszystko coś się napatoczy. Mało tego nadała im ruch sinusoidalny o amplitudzie równej 1,5 metra [pas równy 3 metry szerokości] i częstotliwości 0,15 sekundy [Dość gęsto by na siebie nachodziły]. Pierwszy dysk poleciał pierwszy. Drugi został wypuszczony przesunięty o 90 stopni w stosunku do poprzedniego by nie miał identycznej drogi. Szybko zbliżały się w stronę Sandy i Sneaky na wysokości ok 0,2 metra nad ziemią by ściąć im wszystko co znajdzie się w zasięgu jak nie zostaną zatrzymane. Clue kontrolowała uważnie ich wysokość by w razie czego obniżyć czy pod wyżyć ich lot gdyby zamierzały podskoczyć czy paść na ziemię. Zaczęła powoli galopować w stronę przeciwniczek gdyby coś nie wyszło wiedziała że nie ma prawa jej się stać nic złego.  
 
[Mystical Mask]
Trutówka weszła do środka stanowiąc poważne plecy dla swojej podwładnej. Miała bowiem przy boku jarzącą się na zielono kosę bojową o krótkim drzewcu, który mogła według własnej woli skrócić i wydłużyć. Chciała zwrócić jak najbardziej na siebie uwagę by je pozabijać. Wydzieliła więc typowe do tego celu feromony mające wzbudzić po prostu zwiększoną agresję. Za nią za chwilę miało wlecieć kolejne 9 changelingów, by rozprawić się z tymi pajęczakami. W drodze było kolejnych 90...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy słuchałem Lust tylko mocniej marszczyłem brwi. Podmieniec uczy mnie o miłości? A co ona niby może o tym wiedzieć. Dla jej gatunku jest to tylko zwykły posiłek, który zapełnia ich puste brzuchy. Z pewnością, jeśli chodzi o zrozumienia tego uczucia my kucyki byliśmy bliżej tego. Nie ważne ile miała ogierów w swym życiu nigdy nie poczuła tego uczucia i najpewniej nigdy do nikogo go nie poczuje. W pewnym sensie było mi ich szkoda. Mogli żywić się miłością, ale nigdy nie zrozumieją tego uczucia. Znów obróciłem się w stronę Lust. Moją głowę zbliżyłem do jej ucha. Tak by tylko ona słyszała.

-Nie możesz powiedzieć czy coś jest piękne skoro nie byłaś w stanie nikogo tym obdarować i najpewniej nigdy nie będziesz. Na każdego kucyka patrzysz tak samo. Każdego traktujesz jak bufet. Twoja obecna gra to idealnie pokazuje. Nie wieżę w coś takiego jak los, który może kogoś połączyć. Wszyscy sami jesteśmy kowalami własnego losu. To my wybieramy. Jedyne, co kucyk może sobie określić to swoje przeznaczenie dzięki naszym cutie markom. -Powiedziałem, po czym znów odsunąłem głowę zwracając ją w stronę kolejki. To powinno ostatecznie zakończyć ten temat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky]
Spojrzała wystraszona jak znowu te dyski lecą, czuła, że właśnie jej życie zakończy się. Spróbowała spowolnić dyski lewitacją ale nie rokowała większych szans na udanie się tego. W chwili gdy miały właśnie ją trafić przed nią zeskoczył jeden z ptaszników ukazując swoje kły jadowe.
Na jego nieszczęście te dyski przebiły się przed odwłok i karapaks. Jednak nie wyleciały z martwego już ptasznika z powodu spowolnienia przez wnętrzności.
Chcąc wykorzystać sytuacje po prostu wzleciała w powietrze i zapikowała w jej stronę by ją przewrócić przynajmniej. Z drugiej strony nie chciała sprawdzać jak dobra jest w walce bezpośredniej.

[Ptaszniki]
Bo uśmierceniu jednego z nich szybko uznały, że tamta odpowiedzialna za to jest już wrogiem. Szybko opracowały plan który pozwoli ją unieszkodliwić.
Jeden z nich który był na suficie zeskoczył z niego prosto na tamtego Changelinga by go złapać kończynami i trochę zniszczyć pancerzyk.
One same były przez te feromony dość wściekłe jednak dalej myślały przez co po prostu te przy wyjściu ze skoczyły na wlatujące Changelingi by za pomocą swoich kończyć zgnieść je jak kartkę papieru. Ich siła była jednym z powodów dlaczego nikt o zdrowych zmysłach z nimi nie walczy.
Z kilku jam koło jaskini zaczęły wychodzić kolejne zaalarmowane walką by zablokować wyjście przez co w dość krótkim czasie napełnić spiżarnie. Do tamtej z kosą zaczęły podchodzić trzy ptaszniki by ją ukąsić. Ich atak był zbyt szybki aby mogła zareagować, nieważne jak szybka była.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
Przemilczałam odpowiedź, bo nie była warta wypowiedzenia z tegoż powodu że wyjawienie jej byłoby jak kręcenie pętelki na samą siebie, by mnie po prostu powiesił na niej, gdy zostanie doprowadzony do wściekłości... Każde naczynie pęka odpowiednio uderzone, a on nie mógł być wyjątkiem od tego. Posłałam tylko mu obsesyjny uśmiech że wcale się z nim nie zgadzam. Każde bowiem uczucie można zbadać, a materiałów do tego miałam dosyć. Losem sam sobie kuje? To w takim razie w czym przestawiałam u niego zwrotnicę zsyłając na niego kolejne nieszczęścia. Raniąc go jak chciałam. Czy to sama czy z pomocą bliskich mu kuców... To nie ważne. Decyzje są ważne, ale ten kto mam odpowiednią siłę działania faktycznie może sam sobie kreować rzeczywistość. Z moim udziałem dla niego to było niemożliwe. Mogłam się go pozbyć w każdej chwili... Jedną myślą przy użyciu minimum energii.
- Skoro tak mówisz - powiedziałam krótko, chcąc od tak dla zabawy wprowadzić go w wątpliwości. 
 
[shady Clue]
Uwolniła unieruchomione dyski z spod swojej woli, że zaczęły do niej wracać zielone wstęgi energii. Postawiła wokół siebie małą bańkę, o dużej lepkości, żeby gdy rozpędzoną Sneaky się jej dotknie, to się do niej przyklei, jak natrętna mucha nie mogąc uwolnić. Wtedy Clue mogłaby z nią zrobić wszystko co by chciała. Zaraz płomienie dotarły do jej osłony okalając błyskawicznie ją... Ona była bezpieczna pod tą osłoną.
 
[Mystical Mask]
Przelała energię do pancerza tworząc nad nim cienka warstwę ochronną izolującą ją od otoczenia. Stała się w ten sposób niewrażliwa chwilowo na wszelkie ataki, a jej broń rozpłynęła się. Zakotwiczyła się kopytami o ziemię, na której stała kopytami, wbijając długie pręty w skałę. Zwiększała maksymalną sprężystość powierzchni, a także chwilową masę podczas kolejnych uderzeń pająków. Skutkowało to tym że ich wielka siła obróciła się przeciwko nim. Rozrzuciło je dookoła dzięki typowym zjawiskom fizycznym. Przez to że była zabezpieczona przed zjawiskami zewnętrzni, czuła tylko jak ciepłe płomienie okalają szybko jej ciało. Czuła tylko spokój że to była akcja ostateczna przeciwko pajęczakom... Pająki powinny skwierczeć jako nieodporne na płomienie...
 
[Wlatujące Changelingi]
3 pierwsze wlatujące changelingi zostały pochwycone i już wiedziały jak trzeba postąpić. Zamknęły swoje oczy roniąc pojedynczą łzę, czując jak miażdżone są ich drobne ciała w silnych, pajęczych uściskach. Nie mogły uniknąć śmierci, więc postanowiły pociągnąć wszystkie pająki za sobą, by inne siostry nie skończyły jak one. Były pewne że zostaną wskrzeszone przez nie w niedługim czasie za takie poświęcenie... Przelały całą energię na zewnątrz, a ich ciała się zwęgliły całkowicie tracąc swoje w ciągu ułamka sekundy całe życie. Na ziemie upadły ich pozostałości w postaci pojedynczych kryształów.
Wywołały one swoim postępowaniem prawdziwą magiczną burze ogniową o zielonych płomieniach spalającą wszystko, co jest w obszarze rażenia, a była nim cała jaskinia. Mogło przetrwać tylko ci co zdążyli się zabezpieczyć przed skutkami wysokich temperatur [1000C] obejmującą całą tą lokację. Jaskinia od skoku temperaturowego nie miała prawa się zawalić. Jej ściany były za grube.
Pozostałe sześć zewnątrz zablokowała całkowicie wyjście jedną płaszczyzną by nie dostać tym atakiem.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odwróciłem się w stronę Lust na jej słowa. Mówiąc szczerze zdziwiłem się, że nie rozpoczęła na mnie ataku. Raczej słowa, które powiedziałem każdego, by do tego sprowokowały. Co prawda chciałem, by skończył się ten nieprzyjemny temat. Jednak zdziwiłem się, że w końcu daje spokój. Być może pomyliłem się nieco w ocenie jej charakteru i moje słowa trochę do niej dotarły. Przynajmniej taką mam nadzieje. Mimo wszystko muszę z nią uważać jest bardzo sprytna. Muszę przyznać, że trochę jej charakter mi imponował. Cóż lepiej nad tym nie rozmyślać. Skoro temat dobiegł końca, to dobrze dla mnie. Nic nie powiedziałem tylko ruszyłem do przodu za kucykami czekając przyjdzie nasza kolej, by kupić bilety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]
- Oczywiście że ma. - Miała na myśli ten drewniany, pozostałe nie miały żadnych szans by przejść przez kontrolę. Trzeba by było odpowiadać na raczej niezbyt wygodne pytania na które nie byłoby dość dobrej logicznej odpowiedzi. Po za tym te samoloty są bardzo rozpoznawalne z powodu swojej wielkości i nietypowego wyglądu - Został wydany parę miesięcy temu i wszystkie papiery są ważne.

 

[shatter]

- To zaklęcie jest używane tylko podczas wojny, może łamać kości więc jest bardzo bolesne a użyte więcej niż raz może doprowadzić do śmierci. Rzucamy je przyjmując postawę bojową a formułę Impetum Fortis wymawiamy szeptem - powiedziałem to co wiedziałem, nauka magii szła mi łatwiej niż sądziłem. Myślałem że będę się z tym bardziej męczył. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky]
Cóż następne wydarzenia zaskoczyły ją i to bardzo. Najlepszym wyjściem było zatrzymanie i otoczenie się jakąś słabszą tarczą.
Wyhamowała jednak przy tym przewracając się na ziemię i sunąć jakieś dwa metry dalej do przodu. Bolało ją to ale postanowiła zignorować ten ból aby zająć się obroną. Podbiegła stękając co kilka sekund do Sandy aby przywrócić energię z miecza i mieć trochę więcej energii. Wypatrzyła szybko kryjówkę. Jeden z tuneli tych ptaszników, wskoczyła niosąc Sandy tam jak poparzona, wilgotno tam było jednak pleśni jeszcze nie było.

[Ptaszniki]
Zostały całkowicie zaskoczone to znajdujące się najbliżej zostały spalone w mgnieniu oka jednak te dalej miały czas aby wycofać się do tuneli lub wykopać nowe. W końcu miały umiejętności ptaszników naziemnych i podziemnych więc to nic trudnego dla nich.
Szybko wkopały się w wilgotną ziemię aby uniknąć spalenia się.
Bolało, że tyle ich zginęło ale co poradzić.
Te na zewnątrz już blokowały wyjście jednocześnie będąc poza zasięgiem ciekawych rzeczy w środku. Liczyć je można było w dziesiątkach jednak niedługo intruzi będą mieli jeszcze gorzej... Już zaplanowana była pułapka.

[Kristian]
Dotarł do tej przeklętej kolejki która według przechodni była do sklepu z biletami czy czymś do Krainy Smoków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shady Clue]
Po przejściu fali gorąca, spuściła tarczę, tworząc na sobie szkielet wspomagany, by wzmocnić nim swoją siłę i szybkość. Wykorzystując w nim liczne dźwignie, a w tym było sporo cichych sprężyn. Całość była wykonana z jednego kawałka niewykorzystującego w wielu miejscach różne uwarunkowania materiałowe. Pozwalało jej to chronić się przed niespodziewanymi atakami ponieważ stanowiło to część pancerza, co był niezwykle lekki, ale również strasznie mocny.
Ruszyła za ściganymi czując ślad zapachowy Sneaky i Sandy, ładując również część energii w oczy, by wzmocnić swoją wizję, żeby nic jej nie uciekło. Żaden ślad istoty żywej, ponieważ w każdym organizmie zbierała się czy tego się chciało czy nie, neutralna dla jego działania magia, którą to była wstanie dostrzec bez najmniejszego problemu Shady nawet przez ściany, co nie ograniczały emisji tego promieniowania.
Żeby utrudnić zadanie tym pajęczakom leciała nie dotykając ziemi. Wiedziała że takie istoty wyczuwają podczas polowania drgania podłoża, a wzrok mają strasznie słaby jako że go nie potrzebują.
 
[Mystical Mask]
Dołączyła do Clue lecąc, odsyłając resztę swoich podwładnych z zewnątrz w powietrze, by tam na nią czekali. Trzeba było czegoś więcej niż przerośnięte pająki, żeby ją powstrzymać i zabić. Była na to za dumna i za długo żyła na tym świecie by zostać zabitą przez istotę niższego rzędu. Dziewiątka miała trzymać zamknięte wejście jedną płaszczyzną. Nie mogli jej tu na razie pomóc...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky]
Szła przez tunel z Sandy na grzbiecie, czuła się nieswojo jednak parła naprzód. Zauważyła wyjście z tunelu które prowadziło na zewnątrz, nie myśląc wiele wyszła od razu przyciągnęła uwagę kilku ptaszników które podeszły i zrobiły pozycję do ataku.
Wiedziała, że to jedyny gatunek który da się oswoić i wiedziała jak. Zaczęła ostrożnie głaskać go po kle jadowym przez co już nie wyglądał na agresywnego, chciała go podrapać pod nogą na co pozwolił podnosząc każdą po kolei by oddać się przyjemności. Zdobycie ich zaufania było niezbyt trudne, szczególnie jak walczyło się z ich wrogami.
Zaczął odchodzić jednak przedtem zakopały tunele i poszły do swoich które zbierały się pod wejściem do jaskinii, poszła za nimi. Czuła się bezpieczniej w ich towarzystwie.
Same ptaszniki zrozumiały, że walka nie ma sensu i zaczęły się wycofywać, zaczęły znikać już między krzakami aby znaleźć nową kryjówkę. Jednak biegły by nie natrafić drugi raz na nie, w 40 sekund mogły pokonać kilometr. A Sneaky z Sandy na grzbiecie leciała trochę nad nimi, skoro zdobyła zaufanie jednego z nich to reszta nie będzie do niej agresywna. A może nawet ją ochroni? Kto wie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fire:

- Cóż. Dobrze - powiedziała klacz nadal uważnie ją obserwując. - Proszę pamiętać o odpowiednim zachowaniu i trzymaniu się smoczego przewodnika. Proszę wpisać tu swoją nazwę i wiek - podała jej listę i pióro.

Shatter:

- Dobrze. Teraz zaklęcie transmutacyjne - położyła na swoje biurko kamień - proszę zamienić ten kamień w pergamin - spojrzała na niego wyczekująco. (losowanie)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Mystical Mask] [shady Clue]
Natrafiły na zasypany tunel drobnym pyłem, który to torował im drogę. Widać było że znalazł się tu przed chwilą, bo nie wszystko zdążyło jeszcze opaść na ziemię. Widziały że ściany tunelu są wykonane z większych grudek ziemi stanowiących większą, zbitą całość, a Clue potrafiła stwierdzić że nic się w nim nie kryję. Były bezpieczne. Nie była to zasadzka pajęczaków wykorzystująca ich pośpiech.
Na ich oczach pojawiły się gogle lotnicze, a zaraz potem utworzyły spore śmigło, którym to rozdmuchały całą przeszkodę tworząc chmury pyłu. Mask oślepła nie widząc kompletnie nic oprócz ścianek swoich szkieł, które chroniły jej oczy, za to Clue nadal postrzegała rzeczywistość w pewnym spektrum, więc bez problemu wyleciały obie z tej zasłony wylatując na powierzchnie. Ich pancerze były pokryte drobnymi ziarnami... Przez co traciły dość znacząco na wyglądzie... Nie miały się czasu otrzepać. Liczyły że pęd powietrza załatwi wszystko.
Ścigającym chwilę zajęło wychwycenie, w którą stronę to ruszyły ale w końcu znalazły odpowiedni kierunek. Mask skierowała  swoje odziały, tak  by wyprzedziły je i zapędziły w pułapkę. Udały się śladem pająka, wśród którego rozchodziła się charakterystyczna changelińska woń, by siąść im na ogonie. Mask przygotowała zestaw 9 punktów materialnych, a Clue... Zaczęła tworzyć swoje dwa dyski i je rozpędzać do przyzwoitych prędkości, żeby ścinały bez problemu drzewa, takie jak dąb bez większego trudu... Leciały szybko, ale miały oczy szeroko otwarte... Zwłaszcza Clue która to widziała znacznie więcej niż przeciętny obserwator.
 
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky]
Leciała cały czas nad ptasznikami odwracając się co kilka minut aby sprawdzić czy nikt ich nie goni, na razie nikogo nie widziała. Ku jej zaskoczeniu pająki nagle się zatrzymały, zebrały się w kupę i zaczęły kopać pięć tuneli które miały prowadzić aż poza las.
Stosunkowo szybko zaczęły się tym zajmować, Sneaky wylądowała na karapaksie jednego z nich trochę go stresując ale wrócił do pracy.
Wlecenie za nimi to samobójstwo. Była to kwestia kilku minut zanim wkopią się głęboko, pozostawiono jednak również straż przy wejściach do tuneli, zaczęły tkać wytrzymałą łowną pajęczynę, długo by to trwało gdyby nie to, że robiły to w 8 osobowych grupach i nie były małe jak inne ptaszniki.
Po skończeniu robionej chaotycznie sieci ale nie znaczy, że mało wytrzymałej wkopały się trochę w podłoże kamuflując się w nim przez brązowy kolor ciała. Teraz czekały na ofiary i tak w każdym wejściu do tunelu. Oczywiście od strony wewnętrznej tunelu czekały. Sieć była na tyle wytrzymała, że Mantykora mogła by w niej utknąć bez większych problemów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Mystical Mask] [shady Clue]// piszemy do oporu... Sponsorował... 
Shady Clue leciała pierwsza, jako że postrzegała rzeczywistość z goła inaczej niż zdecydowana większość stworzeń dokoła, a na pewno zupełnie odmiennie, bo zupełnie wybiorczo... Prawie każda istota bowiem widziała świat w jakimś tam spektrum widzenia, indywidualnym dla swojego gatunku... Czy to z pomocą jakiegoś narządu wzroku, albo innego sposobu - czasami opartego na magii - by móc poruszać się w danej im trójwymiarowej przestrzeni i żyć. Bronić się przed drapieżnikami, albo atakować... Zdecydowany procent zwierząt polegał wyłącznie na wyłapywaniu fal elektromagnetycznych. Charakterystycznych dla ich widma widzialnego, czasami schodzącymi w ultrafiolet, albo podczerwień w ograniczonej liczbie barw. Dołączały do tego narządy słuchu i węchu, by być bardziej skuteczniejszymi w tym co przyszło im robić i uczestniczyć.
 
Ta changeling otworzyła oczy w pełni dopiero w wieku pół roku - gdy jej siostry zrobiły to już po tygodniu - by móc znieść przygotowany dla niej natłok informacji napływających do niej z całego jej otoczenia. Wcześniej jej umiejętności były troskliwie blokowane przez opiekunów, by spokojnie mogła się rozwinąć w ulu, żeby jej umysł był gotowy na to wszystko z czym ma się zmierzyć... Oprócz zwykłych kolorów, które doskonale sami znamy. Widziała ślady magii, czy energii skupionej w orgazmach żywych lub też nie, bo niektóre zostały nią napromieniowane w niektórych procesach. Pulsowała ona dla niej całą dodatkową paletą barw w zależności od zastosowanych filtrów. Bardzo częstą w zależności od humoru właściciela. Wyjątkiem były ślady po czarowaniu, czy też  aury jednorożców, które zawsze zachowywały swoje jednolite spektrum dla danego osobnika. Trzeba było nie lada umiejętności, by wyczytać z tego natłoku to co właśnie było potrzebne. Ona potrafiła to zrobić. Żyła przecież z tym na co dzień i miała ten czas żeby dojść do perfekcji... Wyciągnąć ze swojego daru tyle ile można było i była wstanie tego dokonać.
 
Mask leciała ze spokojem za nią w pewnej odległości. Była bardziej niż pewna że jej nie zawiedzie w tropieniu. Za większość swoich podwładny wystąpiłaby bez problemu żeby zabić Celestie, czy też Lunę, gdyby zaszła taka potrzeba, nawet zginąć próbując to zrobić dla większego ich dobra i bezpieczeństwa. Stawić im samodzielnie czoła wiedząc że prawie na pewno nie wygra, bo była o wiele za słaba, by tego dokonać. To mimo wszystko reszta mogłaby uciec dzięki jej poświęceniu daleko poza zasięg jej władzy. Dać im potrzebny czas. Ona stwierdziła już dawno że żyła już dość długo na tym świecie... Wiedziała że powoli jej czas dobiegał nieubłaganie do końca... Mimo że przeżyła parę lat więcej ze wzgląd na swój status to i tak odczuwała powoli skutki ich prawdopodobnej idealności i wyższości nad kucami będącymi im po prostu tak zwanym bydłem.
 
Cierpiała na coraz częstsze dziury w pamięci. Nieprzemyślane słowa, czy niepamięć tego co wydarzyło się dopiero przed chwilą, a bez problemu mogła powiedzieć to co działo się 20 lat temu. Jaka była pogoda i temperatura, kogo spotkała w ten dzień, co dokładnie zrobiła... Rzeczy zupełnie zbędnych, których kucyki wyzbywają się podczas spokojnego i niezakłóconego  snu pod opieką ich strażniczki tamtejszej krainy, do której to one nie miały wstępu... Changelingi jako tako nie śnią... Nie potrafiły tego robić i przez to cierpiały głównie męki.
 
- Co widzisz? - spyta Mask zapominając użyć po prostu telepatii bo świszczał im wiatr w uszach utrudniając tym wzajemne porozumiewanie się tym sposobem... Był to nawyk nabyty podczas wieloletniego i ciągłego kontaktu z kucami, czyli masowe używanie przepony do wydawania z siebie ściśle określonych dźwięków, które to stanowią dla nich kod językowy rozumiany przez całą ich społeczność od najmłodszych lat.
- Kolory - odpowiedziała lakonicznie Clue lecąc dalej łapiąc feromony i wszystkie informacje z otaczającej ich okolicy. Przed jej wzrokiem nie mogło się nawet ukryć stado biedronek ukrytych w kupie, pod śniegiem pośród korzeni, przykrytych warstwą gnijących liści i ściółki leśnej. Była skupiona, by zobaczyć z daleka zieleń typową dla swojego gatunku... Na razie nie dostrzegała tego wyjątkowego koloru, który w tej chwili powinien być jak latarnia, przy tak niewielkiej ilości życia podczas zimy... Nawet drzewa przeszły w jakiś letarg.
 
"Czekaj " powiedziała telepatycznie zatrzymując się w miejscu po przez gwałtowne zmienienie kierunku ciągu jej skrzydeł. Mask nie do końca zdążyła wyhamować ze względu na stosunek jej masy do powierzchni nośnej. Po prostu była mniej zwrotna, bo była trochę większa... Oczy tej pierwszej błysnęły przez moment w delikatnym fioletowym odcieniu będącym chwilowym błyskiem, a potem znów wróciły do typowej dla changelingów zieleni. W oddali widziała jak zielona plama porusza się na większej fioletowej, coraz niżej. Skupiając trochę bardziej niż zwykle światło widzialne była wstanie dostrzec błyszczące nici... Najpewniej była to pajęczyna mająca być pułapką dla nich. Pewnie i byłaby groźna gdyby była nie widoczna dla nich.
"Tutaj się ukryły" Wskazała kopytem na ziemie przekazując swojej szefowej to co ona sama widzi. Mask poczuła delikatne ukłucie czując aż taki napływ danych że dotknęła swojej skroni czując ból. Zobaczyła w głowie obraz pokazujący rozkład większych fioletowych istot żywych nałożony na typowym świetle widzialnym... Za chwilę przesłała jej obraz w podczerwieni masy zmrożonej ziemi biły aż po oczach.
"Co robimy?" spytała Clue przywracając Mask do ich świata z zamyślenia. Uśmiechnęła się tylko słysząc to...
 
Zamknęła swoje oczy tylko na moment, by przy jej rogu pojawiła się obcięta sfera wielkości czaszy kieliszka średniej wielkości wykonana z cienkiej warstwy energii. Skropliła do niej parę sporych kropel esencji, która zaczęła gwałtownie reagować z otaczających ich powietrzem, by po chwili zamknąć ją w kuli ściskając coraz mocniej aż do naprawę malutkiej kulki wielkości 1 groszówki. W środku panowało spore ciśnienie i temperatura zaczęła rosnąć sama z siebie... Potem zaczęła wokół niej prasować kolejne warstwy powietrza pod coraz to większym ciśnieniem. Było 8 warstw tego dodatkowego płaszcza... Tak powstała prawdziwa bomba termo baryczna. Tak przynajmniej nazwaliby efekt wybuchu ludzie... Całość tworzyła ponad minutę w pełnym skupieniu.
 
Clue i Mask wymieniły się porozumiewawczymi spojrzeniami przekazując między sobą w myślach cały plan działania jeszcze raz, żeby się nie pomylić i zginąć od swojej własnej broni. Szefowa rzuciła ładunek w sam środek pułapki pająków by zaraz zamknąć siebie i podopieczną w barierze o opływowym kształcie. Miał on zapewnić możliwość nie przyjmowania na siebie całego impetu wybuchu, który nastąpił po przez wyparowanie wierzchnich warstw płaszcza. Powalił on parę słabszych drzew w okolicy i zerwał nie mały fragment ściółki leśnej. Nie była to jednak główna siła niszcząca tego tworu...
 
Jako ostatnia w ten front niższego ciśnienia rozprysnęła się esencja dokonując samozapłonu magicznego zajmując naprawdę sporą powierzchnie w okolicy. Efekt był podobny do tego z jaskini. Ściana zielonego ognia rozchodząca się w każdym kierunku, przez co była o wiele słabsza niż tamta.. . Wtedy nastąpiło główne uderzenie, Rozeszła się fala naddzwiękowa, która na pewno była słyszalna w Manehattanie... Miała ona za zadanie poruszyć płyny znajdujące się w organizmie i przemieścić je w rozmaitych kierunkach niszcząc przy tym wiele organów wewnętrznych. Po czymś takim z ciała większości istot zostać powinna tylko mokra plama jako że krew uleciała rozmaitymi drogami szukając drogi na zewnątrz, by tylko uregulować ciśnienie. Mask miała tylko nadzieję że przez ten dźwięk nie przyleci tu cała okoliczna gwardia...
 
W jej barierę uderzyła najmocniejsza fala i było po wszystkim.  Przez ten jeden moment zagryzła wargę że po jej brodzie popłynęły dwie stróżki jej krwi. Kły przebiły skórę... To było bardzo mocny atak, który to powinien zakończyć absolutnie wszystko. Fala ta bowiem nie tylko rozeszła się po powierzchni wywracając zdrowe drzewa w sporym okręgu i łamiąc wiele gałęzi w jeszcze większej okolicy. Na pewno ten piorunujący efekt widać było dopiero z powietrza... Z ziemi na pewno nie dało się zobaczyć całego ogromu tego co się stało.
 
Fala dotarła także do korytarzy poruszając się niezmiernie szybko. W teorii powinny zostać zawalone... Tego zabójcy nie było widać ani słychać dopóki nie uderzył. Dlatego był tak potężny i Mask doskonale o tym wiedziała... Co ważniejsze wcale nie słabł w zamkniętej przestrzeni. Trzymał przez wiele mil swoją naddzwiękową prędkość.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Manehattan

W Manehattanie gwardziści wciąż oczekiwali na wiadomości od podmieńców. Jak do tej pory dostarczyli im jednego uciekiniera. Wciąż trwała obława na dwoje z nich. Według informacji jednego z patroli pegazów uciekinierki ostatnio widziano w kanałach. Musieli się jednak wycofać ze względu na podmieńce na usługach gwardii, które nie chciały współpracy z gwardzistami. Dwoje gwardzistów w czasie gonitwy zostało rannych w skrzydła obecnie są w szpitalu. Jednak kapitan gwardii zastanawiał się czy tym podmieńcom uda się złapać tą dwójkę. Trzeba było przyznać, że posiadały niesamowity spryt. Najpierw uciekły jego gwardzistom. A teraz są w stanie uciekać nawet przed własnym gatunkiem. Wniosek nasuwał się sam albo te dwa podmieńce były niesamowicie sprytne albo wciąż dopisywało im szczęście. Jednak szczęście się kiedyś w końcu skończy nic nie trwa wiecznie. I tak jednak pojawiły się problemy. Nie bardzo się podobało kapitanowi, że musiał pójść na układ z pojmanymi podmieńcami. Wiedział, że za to, co robiły należało je trzymać w lochu. Jednak przez te trzy, podmieńce nie było wyjścia. Na dodatek ośmieszyły jego gwardzistów. Były skute i otoczone przez jego ludzi. A tu nagle troje więźniów zabija dwoje jego ludzi, ucieka i zmusza do nieprzyjemnego układu. Jednak umowa to umowa. Gdy już dostaną te dwójkę. Wsadzi ich do najgłębszego i najbardziej ciemnego lochu, z którego już nigdy nie wyjdą. Muszą zapłacić za to, co zrobiły. Jednak interesowało go coś jeszcze. Według słów jednego ze swych ludzi podobno pojmany osobnik jest groźniejszy od oddziału jednorożców. To bardzo komplikowało sprawę. Do tej pory nie doceniano gniazda, jako siły militarnej. Jednak, jeśli to prawda sytuacja jest niepokojąca. Będzie trzeba porozmawiać z księżniczkami o tych "silnych" podmieńcach. I zastanowić się, jakie zagrożenia może im to przynieść w przyszłości. Być może za bardzo skupili się na buntownikach, gdy gniazdo w tym czasie się dozbrajało. Już raz podmieńce wykorzystały wojnę z ludźmi tworząc te kluby. Trzeba będzie poważnie przemyśleć te sprawę. Najpierw jednak sprawy nadrzędne dwójka uciekinierek jest zbyt niebezpieczna ze zdobytą wiedzą by mogły pozostać na wolności. Zarówno dla kucyków jak i wszystkich innych istnień. Dlatego trzeba było przedsięwziąć te środki by je pojmać. W gabinecie z kapitanem znajdowało się jeszcze dwóch gwardzistów. Byli to jego doradcy wojskowi. Podobnie jak on rozmyślali nad informacjami, które niedawno wpadły w ich kopyta. Cała trójka była ubrana w nowe pancerze za wyjątkiem hełmu, który nieco zniekształcał ich głos. Aktualnie leżały na biurku. Nagle ciszę przerwał jeden z nich. Ogier o błękitnej sierści. Siwej grzywie i różowych oczach.

-Kapitanie czy jest pan pewien tego układu? Skąd możemy mieć pewność, że ponownie nie spróbują podobnej intrygi by pozyskać energię dla gniazda. Właściwie rozpracowanie tych klubów zawdzięczamy czystemu szczęściu. -Kapitan spojrzał na doradcę spod byka.

-A masz inne rozwiązanie? Nie mamy wyjścia ta trójka była na tyle sprytna by uciec w czasie eskorty do lochów. Udowodnili jak mało wiemy o podmieńcach. Nasza wiedza o nich jest ograniczona. Natomiast one wiedzą o nas sporo. Żyły wśród nas. Znają nasze zwyczaje. Wiedzą jak mają z nami walczyć. Nie mamy aktualnie innego wyjścia. Pojmane podmieńce nikogo nie zabiły. Nie powtórzą ponownie tego planu. Nie sądzę by były tak głupie. Na pewno spróbują czegoś znowu by skraść naszą energię. Ale zanim znów coś wymyślą mamy sporo czasu by się przygotować. Dlatego byłem gotów na ten układ. -Nagle odezwał się drugi doradca. Ogier o brązowej sierści, pomarańczowych oczach i białej grzywie.

-A, co jeśli im się nie uda kapitanie? Co wtedy zrobimy?

-Wtedy nasza sytuacja będzie bardzo nieprzyjemna. Cóż na razie możemy tylko czekać na wieści tych pomieńców

-Bardziej mnie zastanawia jak będzie wyglądał nasz układ. Jednego z nich dostarczyli nam zgodnie z umową. A co jeśli dwoje ucieknie? Wypuścimy więźniów za jednego zbiega? -Kapitan spojrzał na swojego żołnierza. Po czym podszedł do biurka i usiadł. Położył kopyta pod brodą w wielkim zamyśleniu. Po czym nagle się odezwał.

-Najpierw niech wrócą potem się zastanowimy, co dalej

-A, co jeśli nie wrócą?

-Nie sądzę by nie wróciły. Los ich pojmanych sióstr w całej, Equestrii zależy od nich. Wątpię by były na tyle bezduszne by zostawić je na pastwę losu. -Ich rozmowę przerwał nagle wielki wstrząs. Gdy kapitana spojrzał przez okno zobaczył jak spanikowane kucyki biegają w panice po mieście. Tylko tego jeszcze tylko brakowało im do szczęścia. Skąd tu nagle taki wstrząs? Kapitan spojrzał na swoich doradców.

-Szybko wyślijcie gwardzistów w poszukiwaniu rannych. Mają spróbować uspokoić to całe zamieszanie i wykryć, co było odpowiedzialne za źródło wstrząsu. Nie sądzę by było to zjawisko naturalne

-Tak jest! -Gwardziści zgodnie z rozkazami wybiegli na ulice. Zaczęto uspokajać panikę. Na szczęście nie było rannych. Domy też były na tyle wytrzymałe, że nie ucierpiały mocno. Teraz pozostało zlokalizowanie źródła tego zjawiska. Niemal cała gwardia stanęła na kopyta by to wykryć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Już wpisuję. - Wzięła do kopytka pióro a po chwili zaczęła wpisywać swoje imię, nazwisko i wiek. Zastanawiało ją dlaczego ta klacz tak uważnie ją obserwuje, zupełnie jakby bała się że Fire wyskoczy na nią z nożem i zażąda wszystkich bitów. - Jeśli chodzi o odpowiednie zachowanie to pani w tej sprawie może na mnie liczyć, jestem w tym najlepsza - powiedziała ze skromnym uśmiechem.
 
[shatter]
- Już to robię - powiedziałem i postarałem się skupić by nie zamienić przedmiotu w coś innego niż mi kazała. Nie było to trudne a wręcz dziedzinie łatwe, robiłem to już setki czy tysiące razy. Za każdym razem gdy naciskałem spust. Po chwili głośno i wyraźnie wypowiedziałem formułę zaklęcia czyli Transformandae Simplicior bez przyjmowania jakieś specjalistycznej pozycji ponieważ nie była wymagana.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fire:

Klacz nie odpowiedziała, tylko wypisała i podbiła pieczątką jakąś kartkę. Napisała tam też imię Fire.

- Proszę - powiedziała sucho.

Shatter:

LICZBA - 46(wyszło)

Kamień zmienił się w pergamin. Klacz uśmiechnęła się lekko i coś zanotowała.

Potem powiedziała.

- Dobrze, teraz tylko powiedz mi jak rzucisz zaklęcie ocucenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky]
Kopanie szło na razie łatwo i zwinnie, ziemia nie była przeszkodą dla dobrze rozwiniętych odnóży ptaszników jednak mała dostępność tlenu już jej przeszkadzała.
- Ciężko mi się tu oddycha, możecie wykopać w górę wyjście? - zapytała licząc, że zrozumieją. Oczywiście jeden z nich zrozumiał i wykopał w górze mały tunel aby był dopływ tlenu, Sneaky wyleciała z Sandy na grzbiecie by odpocząć.
Za nią wyszły trzy ptaszniki, samiec i dwie samice. Miały się zająć pilnowaniem, aby nie przyszły znowu tamte. - Dzięki za waszą troskę ale poradzę sobie. - powiedziała w ich kierunku widząc, że Sandy powoli otwiera oczy. Już jej lepiej dzięki czemu Sneaky odetchnęła z ulgą.
Chwilowo wykorzystując odpoczynek stworzyła nad sobą, Sandy i ptasznikami który stały cały czas obok niej barierę w której ledwo się mieściła. Chciała mieć pewność, że znowu nie będą prawie martwe od wrednej sztuczki.
Spokój trwał około minutę dopóki jakby bomba atomowa nie przywaliła, nie wiedziała co to ale fala uderzeniowa niszczyła wszystko na swej drodze. W końcu napotkała na swojej drodze szeroką ale niezbyt wysoką barierę na której były duże uszkodzenia od tego ale stała. Cóż Sneaky zużyła resztki energii znowu jednak to nie było tak męczące jak poprzednie czynności które robiły. Czuła jedynie jak jej krew z nosa leci, nie wiedziała dlaczego ale instynktownie wytarła krew i trzymała się za nos, to samo robiła u Sandy bo ta sama na razie nie mogła.
Ptasznikom groziło pęknięcie odwłoka czyli w konsekwencji śmierć jednak dalej stały skulone próbując przełknąć to co się właśnie stało. Wszystkie drzewa wokoło były wywrócone razem z korzeniami.
Sneaky ostrożnie zdjęła barierę patrząc na efekty i lekko się chwiejąc z powodu bólu głowy wzięła Sandy i położyła ją na grzbiecie ptasznika, te ruszyły dalej jednak po powierzchni. Sneaky wzleciała by móc z powietrza obserwować czy ich nie gonią, jednak dla jej umysły wstrząsające były zniszczenia. Myślała, że ona nie ma sumienia zabijając jednego z roju ale jednak wybicie prawdopodobnie całej populacji naturalnej tego lasku było dla niej wstrząsające. Będzie musiała to potem przemyśleć, czuła się przytłoczona tyloma rzeczami w tak krótkim czasie.

[Ptaszniki]
Te doświadczone pajęczaki wysłały jednych z najmłodszych które pewnie były L7 lub L8 dopiero, samca i dwie samice na wszelki wypadek.
Według ich to było racjonalne posunięcie wróciły szybko do kopania. Tymczasem ptaszniki przy wejściach obserwowały cicho jak przeciwnicy coś robią, nie ruszały się jednak.
Po chwili to coś co robiły minutę eksplodowało, pajęczaki nie zareagowały choć nie miały co zrobić. Odwłoki im rozerwało i górną część karapaksu wszystkim przy wejściach, po chwili spadły na zwłoki masy ziemi bo właśnie tunel się walił.
Te wewnątrz również nie uniknęły tego losu niespodziewanie zawaliły się na nie tunele i same czuły jak ich pancerz eksploduje od środka z powodu krwi która wylatywała jak szalona, mimo to jednak przynajmniej te 3 osobniki żyły dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...