Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[Fire 400-30-370]

- Dzięki - powiedziała i odbierając kartkę zapłaciła trzydzieści bitów. Teraz musiała wrócić z powrotem do bazy i lekko zmodyfikować samolot by dostosować go do przebycia takiej odległości. Odeszła od stoiska i skierowała się w stronę wyjścia z miasta, znowu będzie musiała przejść kontrolę co już zaczynało ją nudzić.

 

[shatter]

- Ma formułę Expergiscimini, wypowiadamy je cicho ale wyraźnie z lekko opuszczoną głową - powiedziałem ciesząc się że poprzednie zaklęcie mi wyszło. Akurat nigdy nie jestem pewny czy mi wyjdzie dopóki nie zobaczę efektu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne kucyki szły do kasy. Powoli zbliżała się nasza kolej. Cóż przynajmniej Lust zaprzestała swoich gier. Moją uwagę zwróciła klacz pegaz, która dopiero, co wyszła. Miałem wrażenie, że gdzieś ją już widziałem. Nagle sobie przypomniałem. To ona była w zamku dwóch sióstr, gdy Luna była człowiekiem. Na szczęście mnie nie zauważyła. Wole nie rozmawiać z kucykami, które tam wtedy były. W końcu nadeszła nasza kolej. Podszedłem do kasy będą cały czas obok Lust jednak trzymając bezpieczną odległość od niej. Uśmiechnąłem się do klaczy, która obsługiwała. Po czym się odezwałem.

-Dzień dobry. Ja i moja towarzyszka. -Spojrzałem na chwilę, na Lust. -Chcieliśmy udać się na smoczą wyspę. Już jesteśmy w posiadaniu biletów w to miejsce. Czy możemy, więc wyruszyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Mystical Mask] [shady Clue]
Przed Clue pojawiło się parę części, które stworzyła i nie musiała ich podtrzymywać... Padły one momentalnie na ziemie z powodu swojego sporego ciężaru. Wszystko było srebrne, ale jednocześnie matowe i wyglądało na wykonane z jakiegoś metalu... Najpierw wzięła w swoje władanie rurę o dwóch równoległych ścianach i nagwintowaną od zewnątrz i częściowo od wewnątrz. Była ona kalibru 12,7mm. Było to coś na kształt lufy do której wmontowała naprawdę mocną sprężynę... Po chwili zamontowała ruchomy zamek w pasującą szparę następnej części o wiele bardziej skomplikowanym kształcie niż poprzednia i parę kolejnych przedmiotów uważając na strasznie sprężysty czubek iglicy montując mechanizm spustowy reagujący na pociągnięcie, by odbić się automatycznie dzięki sile zastosowanych sprężyn i kolejnych przełożeń. Położyła to już zmontowane na ziemi zajmując się składaniem magazynka łukowego mieszczącego 150 pocisków. Był niezwykle długi bo po zamontowaniu sięgał aż z powrotem do lufy... Wzięła całą maszynę miotającą w objęcie swojej lewitacji. Stwierdziła że przesadziła z wagą tego urządzenia bo na jej oko osiągnął on ze spokojem ciężar 30 kg... Nie miała czasu już nic zmieniać.
 
Karabin miał działać na zasadzie wymiany sił... Przy naciśnięciu spustu z magazynka miał być pobierany jeden pocisk o masie 52 gram i z siłą 1300 niutonów uderzać o iglicę, która zwiększała jego siłę uderzenia 11 krotnie. Pozwalało to osiągnąć prędkość wylotową ok. 850 metrów na sekundę, a dzięki dużej wadze broni nie miała cierpieć na strasznie silny odrzut. Przez braku prochu strzelniczego nie było dźwięku wystrzału, ani tym bardziej błysku... Pocisk miał lecieć cicho jak papierowy samolot i nieść zniszczenie swoją prędkością i masą...
 
Trzymając tą maszynerię kiwnęła do Mask, która trzymała moment jeszcze tarcze czekając parę długich sekund na wyrównanie ciśnienia otoczenia. Opuściła bańkę gdy obie miały szeroko otwarte usta żeby móc słyszeć wszystko co dzieję się wokoło. Przez to że była ona przykryta warstwą ziemi znów zostały przywitane warstwą kurzu co osiadł na ich postaciach... Otwarcie ust miało zapewnić wyrównanie ciśnienia w kanałach słuchowych tak żeby mogły ruszyć do akcji na otwartym polu od razu, a nie otępiałe bez zmysłu równowagi...
 
Wzbiły się w powietrze wiedząc że na ziemi nie mają większych szans z tymi pająkami w walce siłowej nie korzystając z swych specjalności i będąc umiejętnie zaskoczonym. Mask ich w ogóle nie widziała za to Clue nie miała z tym problemu jako że postrzegała świat inaczej, by nie rzec lepiej niż inni. To ona była  Wskazała szefowej gdzie znajdą się jeszcze żywe istoty w okolicy po przejściu fali niszczącej. Gdzie znajduję się największe natężenia życia. Poleciały w tamtą stronę zwłaszcza jak młodsza rzuciła informacją że to changeling który po próbie dotknięcia jego umysłu nie istniał dla niej. To musiało znaczyć że jest odcięty od więzi z rojem a takich było niewiele w otaczającej je okolicy... Tylko dwójka była im znana.
 
Clue zanim doleciała do Sneaky by móc zacząć używać swojej magii zaczęła strzelać do niej z odległości ok 1,5 po bardzo parabolicznym torze. Widziała jak pociski lecą a wylatywały bardzo szybko z jej ustrojstwa że dla niej stanowiły niemal jedną linię, którą starała się przeciąć tor lotu swojej przeciwniczki by ją trafić. Pocisk tego kalibru zadawał naprawdę poważne rany... Wiedziała też że parę pierwszych parę strzałów będzie najważniejszych zanim wychwyci co się dokładnie dzieję i zacznie robić skomplikowane uniki przed nią... Pocisk jednak leciał do niej ponad 2 sekundy co dawało sporo czasu na reakcję... Trzeba było mieć jednak również całkiem sporo szczęścia by uniknąć ich jako że były one dość małe...
 
Mask leciała niżej tzn. 6 metrów nad ziemią obserwując uważnie okolicę. Wokół jej talii lewitowało 9 punktów materialnych gotowych do użytku... Miała się zająć osobnikami na ziemi... Jednak ich jeszcze nie widziała. Była naprowadzana na nich przez Clue która była na pułapie ok. 200 metrów i widziała całą okolicę.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sneaky](edytowany cały post bo poprzedni dziwnie wyglądał.)
Grupa parła naprzód, pokonała na razie 2km a cel był jeden. Dotrzeć do Lasu Everfree, jednakże otwarty teren nie sprzyjał temu zadaniu.
Z tego powodu przyśpieszono jeszcze bardziej unikając raczej całkowicie otwartego terenu. Poruszano się raczej między krzewami i innymi takimi, szło dobrze. Bardzo dobrze, na razie postanowiono przeczekać dzień i poruszać się tylko w nocy. W tym celu znaleziono niewielką pustą jamę w którą postanowiono przeczekać resztę dnia. Wejście osłonione zostało pajęczyną która była trochę głębiej by nie padało na nią światło słoneczne.
Sneaky która leciała od góry i robiła zwiad zauważyła jak prawdopodobnie dwa Changelingi lecą w jej kierunku. Na całe szczęście nie leciała nad swoimi, tylko robiła to w pewnej odległości. Przyśpieszyła lotu ale nagle poczuła intensywny ból w okolicach ud, zaszokowana aż nie mogła lecieć przez co spadła boleśnie na ziemię przy okazji się brudząc i to mocno. Krew wypływała jednak z energii zrobiła bandaż i zatamowała krwawienie. Pozwoliło to jej z oporami wzlecieć i polecieć do jakieś kryjówki lecąc zygzakiem. Między kolejnym uskokiem w bok był nierówny odstęp czasu aby nie było rytmu i łatwiejszego trafienia jej.
 

Krym]
Dowództwo zostało powierzone marszałkowi Piotrowi Vitalievichowi, ten ogier o korzeniach kozackich z bujnymi wąsami i mięśniami szybko zmienił taktykę.
Teraz z regularnej armii ma być armia ochotnicza przez co prowadzić pobór z ochotników których prawdopodobnie nie brakuje.
Zaczęto planować nowe działania wraz z nową taktyką wojsk na Krymie.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Manehattan

W miejscu, które niedawno jeszcze było lasem. Nagle w blasku światła pojawił się niewielki oddział kucyków. Były tu cztery jednorożce, cztery pegazy i cztery ziemskie kucyki. Nie bez powodu siły były wyrównane. Każdy miał uzupełniać słabości kolegi z oddziału. Nie można było zauważyć jak wyglądają. Całe ich ciała pokrywały pancerze. Wszyscy byli po zęby uzbrojeni. Zaczęli się nerwowo rozglądać po okolicy. Najwyraźniej trafili w dziesiątkę. To tu musiało być źródło wywołanej paniki. Teraz trzeba było  odkryć, co za tym stało. Ich oddział był właśnie od tego. Pozbywania się niebezpiecznych przypadków. Mieli tylko jeden cel znaleźć i usunąć zagrożenie. Przed szereg wyszedł jednorożec. Najwyraźniej to on dowodził tym oddziałem.

-No dobra panowie żarty się skończyły. Najwyraźniej ktoś tu się dobrze bawi bez nas. A to nie ładnie. Pamiętajcie nasz cel. Teraz rozstawić pozycje i ruszamy! -Troje jednorożców stanęło za liderem. Ziemskie kucyki ich otoczyły broniąc ich tarczami a w kopytach trzymały włócznie. Pegazy wzniosły się w górę. Ich zadniem była obserwacja powietrza i ziemi i eliminowanie potencjalnych zagrożeń. Zarówno obiektów na niebie jak i tych które nacierały by na oddział na ziemi. Cała grupa ruszyła w szeregu w pełnej gotowości do walki.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

- Brawo. Zdał pan na szósty poziom czarów - powiedziała klacz znudzonym tonem i wyciągnęła spod biurka prostokątną kartkę. Podbiła ją pieczątką i podała ci. - Oto twój certyfikat.

Magus:

- Rozumiem - powiedziała klacz - teleportacja, czy pociąg? - przy okazji wyciągnęła kopytka po bilety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre pytanie. Jeśli dedykacja od Lust była prawdą to nasza magia jej szkodzi. Tak przynajmniej sądzę. Jednak niema raczej innej możliwości jak teleportacja. Lust nie zdoła przekroczyć bariery niezauważona. Nawet ja nie jestem zdolny jej w tym pomóc. Sięgnąłem kopytem za szalik na szyi, po czym wyjąłem bilet zza niego. Dosyć dziwna skrytka. Ale tak miałem pewność, że go przynajmniej nie zgubię. Przy okazji zdjąłem całkowicie szalik. Na smoczej wyspie się w nim ugotuje. Podałem swój bilet klaczy, po czym spojrzałem na Lust.

-Sądzę, że wybierzemy teleportacje. A jak ty uważasz? -Znałem dobrze jej odpowiedź. Ale spytałem by wyszło to naturalnie. Tak pozbywa się zbędnych podejrzeń i dziwnie by wyglądało gdybym tylko ja podejmował decyzje.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
Stałam cały czas koło niego nie zbliżając się nadto, bardziej niż to było konieczne byśmy mogli uchodzić za parę bez żadnego zbędnego kontekstu. Może bardziej jak przyjaciele? Nie musiałam robić nic więcej niż czekać aż przyjdzie nasza kolej... Trwało to moment, jak to czekanie w każdej kolejce pełnej kucy. Nie nudziłam się jakoś strasznie, zajęta własnymi myślami. W przeciwieństwie do kuców, doskonale wiedziałam, co się dzieję dookoła...
- Oczywiście że teleportacja. Przecież już rozmawialiśmy na ten temat... - odpowiedziałam bez żadnego skrępowania na jego pytanie, bardzo pewna siebie. Nie mogłam się powstrzymać, by nie dodać na koniec jeszcze pojedynczego zwrotu. - Kochanie - rzekłam to całkiem naturalnie podając swój bilet w okienku z delikatnym uśmiechem.
 
[Mystical Mask]
25 metrów na sekundę pająków na ziemi przy jej 90 podczas lotu nie robiły dla niej żadnego większego wrażenia. Po paru przydługich sekundach doleciała do nich na odpowiednią odległość wiedząc co teraz będzie się działo... Widziała je dość dokładnie poruszające się pająki tylko dzięki jednej właściwości prawie każdego oka i niczego więcej do szczęścia nie potrzebowała. Leciała 9 metrów nad ziemią i w odległości 20 metrów od nich. Miała nadzieję że to odpowiednia wysokość, by nie doskoczyły do niej, a w razie czego dać radę zrobić unik przed ich skokiem czy gwałtowną zmianą kierunku.
Jej punkty materialne zyskały masę po 1 kilogramie i mimo to nie było ich wciąż widać z wiadomych przyczyn... Były niewyobrażalnie małe tak jak w fizycznych teoriach... Posłała po dwa z prędkością 100 m/s na pająka i gdy myślała że udało się je jej wbić w ich karapaksy czego one nie mogły od tak poczuć z powodu ich wielkości, co również przełożyło się na ogromny nacisk, który bez problemu przebijał większość pancerzy. Zwiększyła gwałtownie ich objętość do sfer o promieniu metra co powinno rozsadzić ich organizmy od środka uśmiercając w miarę szybko.
 
[shady Clue]
Uśmiechnęła się złośliwie widząc że trafiła przynajmniej jednym pociskiem. Dostrzegła z daleka swoimi oczami spadające krople krwi na ziemię, a dzięki temu że uziemiła ją na ten moment miała czas, by zmniejszyć dystans względem jej do zaledwie 50 metrów i siedzieć jej na ogonie lecąc prosto, a także stabilnie. Wiedziała że została z nią sama, ponieważ odbiła od tej drugiej tylko po to by się rozdzielić... Była świadom że ogień jej mógł być dużo bardziej celny i rzadszy... Jej pociski do niej z tej odległości leciały już tylko 6 setnych sekundy. To było strasznie mało czasu na uniki... i czasu opóźnienia dla Clue.
Gdy wiedziała że ją miała na muszce to zostało w jej magazynków jeszcze 40 pestek. Liczyła je dość dokładnie podczas każdego wcześniejszego strzału. Postanowiła nie strzelać już seriami jak była tak blisko niej. To byłoby marnotrawstwo amunicji w tej chwili... Strzelała raz na jakiś czas widząc że znajduje się na linii strzału. Nie celowała jakoś specjalnie wodząc za nią. Po prostu czekała aż sama się nawinie podczas jednego z bardziej nerwowych zawodów, by pociągnąć za spust z małym wyprzedzeniem. To miało zagwarantować następne trafienia.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochanie? Oczywiście nie mogła się powstrzymać. Mogłem się tego spodziewać. Na szczęście moja mina nie wyrażała żadnych emocji. Była taka sama jak wtedy, gdy dałem bilet. A coś mi mówiło by powiedzieć, że jest moją siostrą. Wtedy przynajmniej by nie mogła nic dodać. Niestety to by nie przeszło. Nie mam rodzeństwa a jeśli każdy wyjeżdżający na smoczą wyspę jest dokładnie sprawdzany to lepiej nie ładować się w takie kłopoty. To by mogło wzbudzić podejrzenia. Na szczęście to tylko słowo niema żadnego wpływu. Więc na smoczej wyspie znów będzie normalnie i nie będę się tym musiał przejmować. Chociaż po niej wszystkiego można się spodziewać. Nie wiem czy nie będzie próbowała tych swoich gier nawet tam. Wciąż nie potrafię pojąć po co jej te gry

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Ptaszniki]
Pająki szybko zauważyły wroga nad sobą, dlatego szybko uskoczyły do średniej wielkości jamy których kilka się utworzyło przez zawalenie się ziemi w różnych miejscach.
Po wejściu do środka zdjęto Sandy z karapaksu i zajęły się ważnymi sprawami.
Jeden tkał szybko pajęczynę, drugi pilnował Sandy a trzeci kopał tunel. Robiło to niezłą obronę w razie czego a żeby zdobyć tamtą żywą przeciwnik musiał wlecieć.
Nieszczęśliwie nie trafiła ptaszników z powodu ich szybkiego uniku w bok, nie docenianie błyskawicznych ataków i uskoków pajęczaków jest błędem.
Jama była dość stabilna ubita ziemia podtrzymywana przez wiele niezniszczonych korzeni i skał. Trzeba by się postarać by ją zawalić,

[sneaky]
Bała się panicznie chcąc uniknąć swojej śmierci, jeden z pocisków przeszył jej skrzydło lekko spowalniając lot a drugi znowu tylne kopyto. Z trudem powstrzymała się od krzyku z powodu bólu który próbował sparaliżować jej zmysły.
Postanowiła wszystko postawić na jedną kartę bo innego pomysłu nie miała, zatrzymała się z oporami pewnymi i odwracając się złapała lewitacją to ustrojstwo próbując je obrócić w drugą stronę lub zniszczyć w jakikolwiek sposób.
Również używając dalej tych kilku procent energii którą miała stworzyła Flamberg przed przeciwniczką tak aby się w niego wbiła. Był ostry rzecz jasna ale to ostatnia rzecz którą robi na kolejny tydzień. Miał długość 1,7m co zmniejszało szansę na reakcję i unik przed prawdopodobnym wbiciem się w niego. Miał duże możliwości przebicia wielu pancerzy co również utrudniało przeżycie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Manehattan

Gwardziści szli w szeregu dalej utrzymując swoje pozycje. Jak do tej pory nie natrafili na nic, co zniszczyło to miejsce. Jedno było pewne cokolwiek to było miało ogromną siłę ataku. Cały czas byli czujni. Wiedzieli, że to mogło wypłoszyć nieprzyjemne stworzenia, które zamieszkiwały te okolice. Samym gwardzistom one nie sprawiały problemów. Wiedzieli jak łatwo można je wytępić. Nagle jeden z pegazów wylądował zatrzymując cały pochód.

-Widzieliśmy  podmieńca atakował te przerośnięte pająki.

-Podmieniec? To trochę komplikuje sprawę. Czyżby to te podmieńce na naszych usługach?

-Ciężko to ocenić

-Rozumiem. Jednak to dosyć dziwne by podmieńce walczyły z tutejszą fauną. Daleko jest?

-Jest w powietrzu niedaleko

-A te pająki?

-Uciekły do nory. Co robimy?

-Trzeba to sprawdzić. Zobaczymy jak zareaguje na nasz widok ten podmieniec. Jeśli nie zacznie uciekać. To najpewniej jeden z naszych. Jeśli zacznie uciekać wiecie, co robić. Tylko ostrożnie. Pamiętajcie nawet w pojedynkę mogą być groźne. Jednak wasza dwójka. -Wskazał na dwa pegazy. -Zajmie się tymi pająkami. Na wszelki wypadek. Wiecie jak dokonać eksterminacji?

-Tak jest!

Gwardziści ruszyli w miejsce gdzie pegazy widziały to niespotykane zajście. Tajemniczy podmieniec był już bardziej widoczny. Teraz widziały go już jednorożce i ziemskie kuce. Więc zaraz się wszystko okaże. W tym czasie pegazy niczym strzała poleciały w okolice gdzie chowały się pająki. Teraz czas je wytępić. Dwa pegazy włożyły kopyta do torby. Po czym każdy z nich wyjął smolistą kulę. Oboje skleili dwie kulę, która teraz była wielkości smoczego jaja. Jeden z nich się zamachnął, po czym wrzucił kulę. Gdy kula jeszcze nie spadła na ziemię drugi pegaz szybko rzucił w nią pochodnie. Kula momentalnie stanęła w ogniu. Dobrze wiedzieli, że w tej jamiei jest z pewnością sporo suchy korzeni, które zaraz zaczną się palić z całą jamą. Same pegazy wzleciały na tyle wysoko by jakiś pająk ich nie ściągnął. A skrzydłami zaczęły wytwarzać wiatr, który jeszcze bardziej wzmagał ogień w jamie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magus/Hoffner:

- Dobrze - powiedziała klacz odbierając bilety i rzucając ukradkowe spojrzenie na dwójkę kuców - proszę podać swoje imiona i wiek - dodała, a potem szepnęła konspiracyjnie - w Krainie Smoków jest takie specjalnie miejsce dla par. Nie będę mówić dokładnie o co chodzi, ale na prawdę warto zapytać o nie przewodnika. Sama, razem z mężem, z niego skorzystałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dziękujemy za radę z pewnością skorzystamy z tego miejsca. -Jasne udanie się w takie miejsce z Lust. Prędzej by mnie musiał piorun trafić. Tak źle się jeszcze nie czuje. Nie sądzę również by ona się posunęła by pytać o takie miejsce. Gorzej jak przewodnik sam nas tam skieruje. Wątpię jednak by przewodnik wypatrywał każdą parę w okolicy. Ma chyba ciekawsze zajęcia niż poszukiwać par wśród turystów. Najważniejsze to skupić się na informacjach, które możemy zdobyć. Wypełniłem swoją kartę, po czym dałem ją klaczy z uśmiechem. Ciekawe, jakiego teraz imienia użyje Lust. Zresztą to chyba nie jest ważne. Byle dostać się na wyspę.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
Uzupełniłam formularz wpisując w rubryki dane które były przyporządkowane tej postaci... Gdzie ona powstała? Jeszcze za czasów Las Pegazus... Imię brzmiało wdzięcznie, bo Forest Song... Jej wiek miał wynosić 22 lata... Grałam w jednym z niewielkich barów jazzowych na uboczu. To były piękne czasy. Które skończyły się gdy zostałam przeniesiona zupełnie gdzie indziej...
- Proszę - podałam klaczy dokument ukradkiem spoglądając na Goldinga. Byłam ciekawa co takiego chodzi mu po głowie...
 
[Mystical Mask]
- Mieliście się nie wtrącać - warknęła wzmocnionym i zwielokrotnionym głosem na dwa zauważone pegazy, których nie powinno tu być by tylko przeszkadzać jej w robocie według swojego wygórowanego mniemania. Swoim głosem prawie dorównała głośnością Royal Canterlot Voice... Była zła że będą musieli obserwować jej moc i nie ma tu Clue, która pomogłaby jej tu swoimi oczami...  Nie miała wyboru... Musiała uderzyć jeszcze raz... Pojawiła się przed nią czarka w którą wlała tylko jedną kroplę esencji... Nie chciała przesadzić. Zgniotła ją do wielkości szpilki i otoczyła podwójnym płaszczem ciśnieniowym. Była to mniejsze wersja bomby od tej której użyła wcześniej, skonstruowana wciągu niecałych 20 sekund... To wrzuciła w jamę pozwalając uwolnić jej niszczycielką siłę. Sama wylądowała na ziemi otaczając wejście jamy płaską płaszczyzną by oddzielić ją od otoczenia. Przed tym krzyknęła tylko "Zmywać mi się z stąd!"
Teraz wprawdzie nie powinno być aż tak wielkiego efektu powierzchniowego z powodu ciśnięcia tej kuli w największą głębie jaskini gdzie efekt odczuwalny na zewnątrz będzie wygłuszony... Ciśnienie jednak powinno załatwić większość stworzeń wewnątrz...
.
[shady Clue]
Usunęła z swego karabinu dwie rzeczy, gdy czuła jak przeciwniczka chce przejąć nad nim kontrolę, by przypadkiem nie obrócił się przeciwko niej. Tymi częściami była główna sprężyna znajdująca się na całej długości lufy i iglica. To skutecznie rozklekotało broń blokując całkowicie działanie zamka. Nie dało się z niej wprawdzie już strzelać to mimo wszystko dało się nią jeszcze całkiem porządnie przyłożyć głównie z powodu jej masy i wielkości.
Miecz czubkiem uderzył w powierzchnie kryształu zmarłej przyjaciółki na jej piersi krusząc go na małe kawałki. Uwolniona energia z niego spowodowała niewielki wybuch odrzucając ją do góry gdzie chwilę była zamroczona. Straciła przewagę wynikającą z dualnego umysłu... Straciła pomoc siostry która w tym momencie odeszła całkowicie na zawsze. Nie słyszała już jej gniewnych podszeptów wymagających by zabić Sneaky bez żadnych skrupułów. Straciła ogromną pewność siebie pozostawiając po sobie tylko odwieczny obowiązek lojalności względem roju... Przez co była słabsza ale nadal miała dość poważne zasoby energetyczne by przewyższyć nimi swoją rywalkę...
Pojawiła się przy niej cienka linka z pojedynczym i niewielkim ostrzem na końcu podobnym do tych które spotyka się na włóczniach. Całkowita długości tego tworu wynosiła ok. 4 metrów... Na całej długości trzymała ją lewitacją... Gotowa do obrona na razie póki nie dojdzie do siebie.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magus/Hoffner:

- Jeśli wybrali państwo teleportację to proszę kierować się do Canterlotu, do gabinetu Ameline Feather na parterze - powiedziała klacz z lekkim uśmiechem, chowając wypełnione karty i oddając im podbite pieczątką bilety. - Następny, proszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Ptaszniki]
Kopanie tunelu trwało w najlepsze, nie był zbyt prosty aby ułatwić w razie czego pułapkę gdyby weszli tutaj.
A co do płonącej kuli to zatrzymała się na wytrzymałej pajęczynie, kolejne niedocenienie pająków i biomateriału z którego wykonana była pajęczyna. Ta wykonana przez małego pajączka była wytrzymałości stalowej sieci, można sobie wyobrazić jak wytrzymała jest takiego pająka.
Jednak był to sygnał aby się wycofać do tunelu, szybko jeden z nich wziął Sandy na karapaks i te dwa w jamie weszły do tunelu zakopując wyjście. Szybko zaczęły kopać aby znaleźć inne bezpieczniejsze miejsce, zaraz tylko będą musiały uzupełnić tlen. Jednak zakopanie się uchroniło je przed całkowitym załatwieniem przez kolejną pseudo bombą. To tyle jeśli chodzi o tamtą bandę która zaalarmowała ptaszniki przed zagrożeniem.

[sneaky]
Miała satysfakcje, że tamten kryształ pękł jednak wybuch odrzucił ją dość boleśnie na ziemię. Jednak obyło się bez dodatkowych ran, dalej może stawiać długi opór.
Wchłonęła energię z miecza oddalając się aby załatwić ją na odległość, bardziej przydałaby się jej żywa bo by miała jak energię uzupełnić ale tak też przeżyje. Stworzyła po prostu kuszę, dość dużą by miała dużą siłę przebicia i prędkość przebicia. Razem z tym stworzyła 10 bełtów po szybkim załadowaniu za pomocą magii, strzeliła w jej stronę celując w miejsce z którego wychodziło skrzydło. Trafienie umożliwiło by uszkodzenie mięśni odpowiedzialnych za używanie skrzydeł co w praktyce oznaczała niemożność lotu. Szansa przebicia była ogromna, taka kusza bez problemu przebijała ciężkie zbroje płytowe nie mówiąc o pancerzu chitynowym i tarczach.
Upadek powinien zamroczyć ją na tyle aby nie mogła zaatakować.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Nie bardzo mi się to spodobało. Chociaż po mojej minie nie można było tego spostrzec. Myślałem, że zostaniemy teleportowani tu z miejsca. A wychodzi na to, że jak zwykle w urzędach nie może nic być takie łatwe. Jak nie tuziny papierkowej roboty. To zawsze coś innego może wypaść. Dlatego nie lubię nic załatwiać w urzędach tu wszystko trwa za długo. No nic im szybciej to załatwimy tym szybciej wyruszymy. Cóż najważniejsze to nie wychodzić ze swojej roli. Wolałem nie wzbudzać podejrzeń. A Lust niestety nieco ograniczyła mi możliwość wyboru roli. Im szybciej uwolnię się od roli jej kochanka tym będę spokojniejszy.

-Dziękujemy, więc za wszystko. -Powiedziałem do klaczy, po czym spojrzałem na Lust. -Choć skarbie czas już na nas. -Powiedziałem miłym głosem by nie wzbudzić podejrzeń. Skoro taką rolę sobie wybrała to niech też się czuje jak ja. Powoli zacząłem wychodzić z kolejki kierując się na parter tuż obok Lust.

 

Gwardia Manehattan

Pegazy na ostrzeżenie podmieńca szybko uciekły od jamy. W tym czasie reszta oddziału dotarła do miejsca gdzie był podmieniec. Pegazy, które miały wywołać pożar doleciały do reszty oddziału. Jednorożec, który dowodził oddziałem spojrzał na podmieńca. Który krzyczał na pegazy.

-Nie masz powodu do irytacji. Wsparcie może ci cię przydać. Zwłaszcza, że skoro ścigasz te pająki to zakładam, że one mają podmieńca, którego szukasz. Sama w pojedynkę możesz sobie nie poradzić ze wszytkim. A my ci możemy pomóc z tymi insektami

 

Zbrojmistrz

Kucyk na słowa Martina wzruszył ramionami.

-Nie mam pojęcia, co z Goldingiem. Jest dorosły. Nie potrzebuje niańki. Cóż możesz udać się na patrol potrenować. Rób, co uważasz tylko w granicach normy. Nie rozumiem, do czego ci jest Golding potrzebny. Każdy gwardzista zwykle sam sobie znajduje obowiązki

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375][Lust Tale [Forest Song]]
Uśmiechnęłam się do niego gdy odeszliśmy kawałek na tyle by nikt tego nie słyszał i nie powiązał ze sobą tych słów.
- Nieźle grasz... Kółko teatralne? - spytałam się idąc koło niego swobodnie. Znałan już odpowiedź... Była dość jasna. Nie miał czasu na to kiedy siedział przy książkach. To nie powinno to zmienić nic między nami... W zbroi i tak go nikt nie rozpozna. Słowa nie mają wartości o ile nie mają poparcia w czynach...
 
[Mystical Mask]
- Chcesz powiedzieć że słaba jestem? - rzekła normalnym tonem z wyraźnie wyczuwalną pogardą... Składając płaszczyznę i ładując punkty materialne w skały w miejsca gdzie sieć łączyła się z powierzchnią gruntu. Zaczynając je w niej powierzać żeby odłupać niewielkie fragmenty. Słychać było jak skałą trzeszczy by zaraz potem chrupnąć. Pajęczyna załamała się pod własnym ciężarem nie mając podparcia. Tyle jej wystarczyło.
- Po prostu nie chce jej zabić dla was by dopełnić warunków umowy. Nie miałam zrobić krzywdy żadnemu z was chociażby przypadkiem. Nie uwierzycie mi na słowo... - mruknęła pod nosem wlatując do tunelu tworząc zielonego ognika. Bez trudu mogła określić w którym to miejscu było kopane a dzięki ciśnieniu wywołanym jej atakiem  ogień zgasł zupełnie... Wytworzywszy śmigło i gogle by zacząć rozwiewać piach za chwilę miała odkopać wejście... Skuteczniejszej metody nie było dla niej. Przestała zwracać uwagi na kuce licząc że się odczepią.
 
[shady Clue]
Tworząc kuszę dała jej na tyle czasu, żeby wróciły do niej prawie wszystkie zmysły, a zwłaszcza opanować tak potrzebny do działania wzrok. Przygotowała się za w czasu na uderzenia, zwalniając rzeczywistość, by móc dokonać tego co musi... Po prostu przeżyć i ją pokonać.
Naprężyła energetyczną linkę, tworząc z niej płaszczyznę szerokości 2 cm i nakierowując ją na tor lotu bełtu, sprawiając że zmienił on delikatnie kierunek, na tyle, by nie dostać nim... Całość trwała ułamek sekundy. Zwykłe oko, nawet by tego nawet nie wychwyciło, oprócz jej.
Wiedziała że musiała uważać na nią, a ta broń była idealna do tego... Przez to że teraz walczyła o własne życie całkiem trzeźwo, a nie z agresją z zemsty. Jej nastawienie do tej walki diametralnie się zmieniło. Wylądowała na ziemi broń trzymając cały czas przy swoim boku. Linka zygzakowała tworząc swego rodzaju ścianę...
- Tylko tyle? - zakpiła, gdy jej oczy świeciły się zielenią. Miała już plan. Chwyciła lewitacją swój karabin, który to upadł akurat za nią na ziemie i trzymała go przy drugim boku celując w nią... Teraz musiała poczekać na to co ma się wydarzyć. Może uda się jej zablefować...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sądziłem, że Lust będzie rozbawiona tymi słowami. Jej uśmiech na to wskazywał. Trzeba było przyznać, że miała naprawdę uroczy uśmiech. Nie wydawał mi się sztuczny. Jednak wolałem zachować to dla siebie. Mogłaby potem jakoś wykorzystać te informacje. Sam nie wiem czy tak dobrze zagrałem. Choć starałem się by było naturalnie. Być może minąłem się z powołaniem pomyślałem lekko się uśmiechając pod nosem wyobrażając sobie siebie na scenie.

-To chyba moja wrodzona cecha. -Powiedziałem tak by tylko ona słyszała. Zresztą i tak w okolicy nikogo nie było. Jednak ostrożności nigdy za wiele. W końcu dotarliśmy na parter. Po czym zapukałem kulturalnie do drzwi gabinetu Ameline.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire] 

Dotarła wyjścia z miasta, zdała sobie sprawę że czekała ją ta sama nudna i bezsensowna czynność co zwykle. Wyłożyła swoje rzeczy na stolik czyli pozwolenie na tygodniowy pobyt w krainie smoków i trochę bitów. 

- To mogę iść dalej? - powiedziała gdy jednorożec sprawdził magią czy nie wynosi niczego niebezpiecznego, ten pokiwał głową i przepuścił ją dalej. Szybko spakowała swoje rzeczy a następnie rozłożyła skrzydła i poleciała w kierunku samolotu. 

 

[shatter, 370-30=340]

- Dziękuje - powiedziałem i po chwili się uśmiechnąłem, ta pani z wrażenia chyba pomyliła moją płeć. Odebrałem kartkę i skierowałem się do wyjścia z budynku, to był już piąty papier który miałem w torbie. Tak właściwie to po co mi one? Mam je oprawić w ramkę i powiesić na ścianie rzeczy ładnie wyglądały? W sumie lepiej je mieć przy sobie jakby były potrzebne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Ptaszniki]
Pajęczaki kopały w najlepsze, jeden z nich zrobił niewielki tunel w górę dokopując się do powierzchni aby mieć stały dopływ tlenu, był zbyt mały aby ktoś się nim przecisnął więc to była jego zaleta.
Samica która jak dotąd tylko kopała zawróciła aby w razie czego załatwić pościg raz a porządnie, w tym celu wkopała się w ziemie i zakopał, jedyne co wystawało to oczy które były na tyle małe, że nawet z światłem którego w tunele nie było zbytnio trudno było je zauważyć. Miała dopilnować, że nie dogonią ich.

[sneaky]
- Możliwe. - odparła patrząc jej w oczy. Widać było pewność siebie która u niej wzrosła od czasu zniszczenia tego kryształu. Przywróciła energię z kuszy i szykowała się do stworzenia czegoś innego w ramach dostosowania się do działań przeciwniczki.
Spojrzała na karabin obojętnym wzrokiem. - Jak mówiłam wolę zginąć niż się poddać. Ktoś twojego pokroju powinien pamiętać wiele. - rzuciła z małym uśmiechem na pysku wskazując kopytem na pierś. - Strzelaj skoro musisz. - plan był ryzykowny, jednak była pewna, że jakieś uszkodzenia ma ten karabin. Jeśli kłamie nie strzeli, chcą ją żywą pewnie a martwa się nie przyda.
Jednocześnie myślała cały czas jak ją pokonać, wiedziała, że jej przeciwniczka przewyższa jej zasoby energii. Jednak jakaś szansa była pokonania jej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Manehattan

-To, co robimy? Wracamy? -Spytał jeden z jednorożców dowódcę oddziału, który patrzył na jamę w milczeniu

-Oczywiście, że nie. Nie możemy pozwolić by jej pewność siebie pozwoliła uciec temu podmieńcowi. Poza tym, od kiedy jakiś podmieniec wydaje tu rozkazy. To gorszy pasożytniczy gatunek, którego nie zamierzam słuchać. Idziemy!

-Tak jest!- Gwardziści w szyku zaczęli iść w stronę jamy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magus/Hoffner:

Usłyszeliście krótkie ,,proszę''. Kiedy otworzyliście drzwi zobaczyliście prosty i mało ozdobny gabinet, w którym stała słynna w Canterlocie Ameline Feather.

- Państwo rozumiem do teleportacji? - zapytała, choć chyba nie oczekiwała odpowiedzi. - proszę tu podejść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzałem się po gabinecie. Typowy gabinet urzędowy ile już takich spotykałem w życiu. My gwardziści często napotykamy takie pokoje. Moje oczy teraz skierowały się na klacz dobrze znaną w Canterlocie. Zwłaszcza, że to u niej załatwia się niemal całą papierkową robotę.

-Dzień dobry. Zgadza się my do teleportacji. -Odpowiedziałem klaczy z lekkim uśmiechem, po czym zacząłem podchodzić tuż obok Lust do klaczy, po czym stanęliśmy w jej okolicy. Chyba zaraz nas teleportuje. Wygląda na to, że ona też niema chęci na rozmowy. Wcale się jej nie dziwie pewnie musi teleportować sporo kucyków na wyspę, więc chce mieć to szybko z głowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
Podeszłam we wskazane miejsce pozwalając mówić Goldingowi...
 
[Mystical Mask]
Gdy rozwiała przeszkodę odetchnęła... Przed nią stał kolejny tunel. Zaciągnęła się głęboko łapiąc feromony. Changeling był tu niedawno, tak jak pająki... Rozpaliła przed sobą ognika zyskując źródło światła. Wiedziała że musi uważać w zamkniętym pomieszczeniu. Przed nią poruszało się w dość chaotyczny sposób 8 punktów materialnych odbijających się od ścian,sufitu i podłoża dając dodatkową wizję tego co znajduje się przed nią z taktowaniem 10 Hz. Tak leciała nad ziemią wierząc że cokolwiek jest przed nią zostanie unieszkodliwione...
 
[shady Clue]
Stan amunicji w ustrojstwie powinien wynosić jeszcze przynajmniej 30 sztuk... To była przyzwoita ilość... Odciągnęła na wyczucie zamek, nie patrząc na to co dokładnie robi, próbując wstawić wyimpasowaną iglicę i główną sprężynę na miejsce, od razu wewnątrz nie rozkładając nic na części pierwsze... Jakby się jej udało miałaby zagwarantowane przeżycie, ona na pewno... Zwlekała moment z odpowiedzią.
- Twoje życzenie, moim rozkazem - rzekła ulegle z psychodelicznym uśmiechem, patrząc się w jej oczy. Puściła zamek, który z satysfakcjonującym grzmotnięciem uderzył w obudowę wypuszczając przypadkiem jeden z pocisków w bok że zarył o ziemię niedaleko kopyta Sneaky. Tego jej było trzeba zanim przybędą jej posiłki. Wycelowała w jej prawy staw barkowy... Wierząc że będzie wstanie wystrzelić jeszcze raz w samoobronie lub nie dając jej po prostu uciec.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...