Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

Byłam odrobinę zła, że nic nie znalazłam w bibliotece, wchodząc eleganckim krokiem do pokoju... Golding zachowywał się jak dżentelkuc otwierając mi drzwi, może nie licząc tego co powiedział później. Mógł sobie tego oszczędzić, bo brzmiało to jakby mnie wyganiał, dając taką propozycje... No cóż... Mogłam zwrócić mu uwagę i zobaczyć jak zareaguje. Nie mogła mi to zaszkodzić.

- Lepiej nie formułuj w ten sposób swoich myśli przy klaczy o niej samej... Może zostać to źle odebrane, mimo że intencje chcesz mieć dobre... - powiedziałam odwracając się do niego i mówiąc to jak do świeżo upieczonej robotnicy dość lekko i pobłażliwie... Na moich ustach był delikatny uśmiech, a oczy się same śmiały. - Jak zajmę łazienkę będzie ci to przeszkadzać? - spytałam się, nie chcąc robić problemów. Ja mogłam poczekać... On nie koniecznie. Ruszyłam w tamtym kierunku unosząc tylko kopyto do ruchu, ale jeszcze dodałam odwrócona już do niego tyłem: - Podobało się? - rzuciłam chcąc uzyskać drobną opinie na temat swojej osoby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Opuściłem głowę w zawstydzeniu na uwagę, Lust. - Wybacz nie chciałem cię urazić to nie było moim celem. - Powiedziałem z pokorą w głosie. Znów to zrobiła. Dlaczego tak przy niej reagowałem, gdy zwracała mi na coś uwagę? Nikt tak na mnie nie wpływał. Nie do końca potrafiłem pojąć, od czego to zależy. Na jej kolejne słowa lekko tylko kiwnąłem głową. - Ty idź  pierwsza ja zaczekam. - Powiedziałem krótko. Jednak też chciałem iść do łazienki. Chciałem wziąć kąpiel by spokojnie pomyśleć. Jednak klacz ma zawsze pierwszeństwo. Tak mnie wychowano. Najwyżej ja potem wezmę kąpiel. Nie byłem zmęczony. Miałem jeszcze mnóstwo energii. Więc mogłem zaczekać. Nad jej kolejnym pytaniem chwilę się zastanowiłem. Po czym odpowiedziałem. - Jak na razie nie jestem w stanie tego określić. Muszę wszystko w spokoju przemyśleć. Jednak gratuluje ci idealnego odegrania swej roli. - Powiedziałem z lekkim i miłym uśmiechem.

 

Gwardia Manehattan

Gwardziści zebrali już sporo kamieni o odpowiedniej wielkości. Pegaz je spokojnie układał by żadnego nie zgubić. W tym czasie jednorożec przeglądał kolejne. Widać było po pegazie, że ten miał już dosyć przebywania w tym miejscu.

- Znalazłeś już wszystkie wynośmy się stąd

- Chyba masz racje. - Opowiedział spokojnie jednorożec, po czym ruszył w stronę kompana. Gdy nagle się potknął a jego oczom ukazał się kolejny kryształ, który leżał na kamieniu. Rozmiar się zgadzał, ale był trochę dziwny. Jakby się coś w nim różniło. Bez wahania jednorożec chwycił go w kopyto. - Teraz mamy wszystkie. Wynośmy się stąd i zanieśmy kamienie temu podmieńcowi. Może o te jej chodziło. Tylko ostrożnie nie zniszcz ani nie zgub żadnego po drodze

- Spokojnie. Poradzę sobie. - Po tych słowach gwardziści ruszyli szlakiem, który wcześniej zostawili by dołączyć do towarzyszy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Warszawa]

Strajki na razie były skutecznie pacyfikowane przez milicję która została na szybko utworzona by bronić „Republiki Faszystowskiej”. Obywatele na ulicach żądali przeprowadzenia wyborów i wywalenia rządu na zbity pysk. Jednak kończyło się to zwykle spałkowaniem, ale to nie dawało efektów.

W końcu miarka przebrała się i przeprowadzono strajk generalny na skutek którego państwo zostało sparaliżowane. Teraz nawet nie dało się przejść przez ulicę bo były zawalone strajkującymi. Jednak monarchiści wyczaili okazję. Zaczęto przygotowywanie do pewnej rzeczy.

Za to obecny rząd myślał nad ucieczką i zaczął się do tego przygotowywać , po prostu sytuacja wymknęła się spod kontroli. Niezadowolenie było olbrzymie. Nikt nie chciał uszanować „niewolniczego” paktu z Celestią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
- Ja to wiem... - powiedziałam żartobliwie, a to doskonale słychać w moim głosie, co zaraz lekko spoważniał na tryb lektora, ale nadal był bardziej zabawowy. - Inna przestałby się odzywać, bo te słowa były... Skierowane do ogiera... Szorstkie i bezpośrednie jak to zwykle wy... Tak to można dobrze ująć. Następnym razem spróbuj inaczej. Bardziej na około, odsuwając decyzje od siebie. Klacz to doceni... - radziłam mu w sprawach savoir vivre, szczególnie podkreślając ostatnie zdanie. Zostawiłam lekko uchylone drzwi, gdy weszłam do łazienki, by móc go słyszeć jak będzie jeszcze zripostować, lub też nie...
 
Spojrzałam w lustro patrząc w swoje zielone oczy... Spoglądając na swoją sylwetkę i bok, który zdobił znaczek w kształcie przeplatanej wstęgi przechodząca przez 3 podstawowe kolory. Jej całkowita symbolika była nawet dla mnie owiana tajemnicą, ale ogół stanowił związek doskonały z mocami wszechświata... Tyle wiedzy mi wystarczało, by nie wyjść na idiotkę.
- Nie wstydziłeś się mnie? - zapytałam znowu chcąc się upewnić. To pytanie było całkowicie zbędne, ale zwykła klacz właśnie tak kontynuuje rozmowę. 
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Spojrzałem na lekko uchylone drzwi. Powinna sobie zapewniać więcej prywatności. Niż tylko je otwierać by móc ze mną rozmawiać. Jednak nie zaglądałem do środka. Należała jej się prywatność. Skierowałem swoje kopyta w stronę krzesła i spokojne usiadłem kładąc przednie kopyta pod brodą. By móc spokojnie pomyśleć. Gdy nagle usłyszałem kolejne jej słowa. Po co mnie pouczała? Chciała się nade mną wywyższać a może to jej sposób podtrzymania rozmowy? - Dziękuje ci za radę na przyszłość postaram się być bardziej delikatny w swych słowach. - Powiedziałem spokojnie. Co prawda nie widziałem błędu w swej wypowiedzi. Ale to w końcu ona jest klaczą a nie ja. Nie było, więc sensu by się kłócić o to, bo i tak bym w tej grze słownej przegrał. Kolejne pytanie mnie nieco zdziwiło. Było trochę dziwne. - A czego się miałem wstydzić? Że urocza klacz mi towarzyszyła w wyprawie? - Powiedziałem spokojnym głosem. Teraz chyba nie powie mi riposty jak to ją uraziłem.

 

Gwardia Mannehatan

Gwardziści dotarli na miejsce. Pierwszy wyleciał pegaz z dziury ze wszystkimi kamieniami, jakie znaleźli. Było ich ze 20. Następnie podał je dowódcy. Pegaz ponownie wleciał do dziury by wyjąć towarzysza. W tym czasie dowódca skierował się w stronę Mask i położył delikatnie przed nią wszystkie klejnoty, jakie znaleźli jego ludzie.

- Przestań już szukać. Tu są wszystkie cenne klejnoty, jakie były w okolicy. Innych nie znajdziesz. - Powiedział wskazując kopytem na klejnoty. - Co teraz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Milczałam moment myśląc i otwierając delikatnie drzwiczki prysznica, które i tak trzasły, jak zresztą każde... Nie zdarzyło mi się ich jeszcze całkowicie cicho otworzyć takowych. Słychać było parę moich kroków po kafelkach zanim weszłam pod natrysk jeszcze przez moment nie odkręcałam wody...

- Odpowiedz nawet, nawet... Tylko czy naprawdę uważasz że jestem urocza, czy ma to służyć wyłącznie podbudowaniem mojego ego? - zapytałam się podchwytliwie odkręcając zaraz po tym wodę, która z początku była dość zimna i przeszedł mnie dreszcz, gdy zaciskałam zęby, czekając aż poleci ta cieplejsza. Grzywa mi momentalnie oklapła, gdy trzymałam głowę z zamkniętymi oczami w spienionym strumieniu. Zaczęłam nucić jedną z ludzkich piosenek, które można było zaliczyć do łamaczy języka. Miała piękny przełożony tekst, ale oryginał zawsze był najlepszy... Po łazience rozległa się cicha nuta w akompaniamencie stukania moich kopyt w rytm spokojnej melodii, gdy się myłam się nakładając magią szampon na grzywę i mydło na sierść... Po tym rozległ się mój głos... Coraz śmielszy z każdym wersem ale wciąż delikatny, by sąsiedzi się na nic nie skarżyli. Miało dość to do jednych uszu... To mi w zupełności wystarczało za całą widownie.

Angel...Angel...Angel...



Toki ni uzumoreta kioku no kanata
Sô sa boku-tachi wa tenshi datta

Sora no ue kara ai no tane o makichirashite
Kono hoshi1 kara kanashimi keshitakatta

Nê hiroi burû sukai
Miagete iru to yûki ga wakanai ka...ima de mo

To My Friends Senaka no hane wa nakushita keredo 
Mada fushigi na chikara nokotte ’ru
To My Friends Hikari o daite yume o miyô yo
Hora kimi no hitomi ni niji ga kakaru

Machi ni yogoreta to kimi wa iu kedo
Ima mo sukitôru namida ga aru

Kumo no hiroba de kan-keri shite tsuki o suberi
Hâto no ya de hito o koi ni otoshita

Sô egaku bijon
Genjitsu ni suru mahô ga atta n’ da...honto sa

To My Friends Ashita o shinji tsuzukete ireba
Kono sabaku mo rakuen ni kawaru
To My Friends Kizutsuki soshite manande yukô
Ima ai no tsubomi ga mune de hiraku

To My Friends Senaka no hane wa nakushita keredo
Mada fushigi na chikara nokotte ’ru
To My Friends Hikari o daite yume o miyô yo
Hora kimi no hitomi ni niji ga kakaru

Angel...Angel...Angel...

 

Boku-tachi Wa Tenshi Datta (We Were Angels)-Hironobu Kageyama

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba Lust musiała się wygadać po tym jak była tak milcząca i spokojna w bibliotece. W sumie wolałem jak mówiła niż wykazywała gniew tak jak po moim głupim kawale i nie chciała ze mną rozmawiać. Niestety pytania, które mi zadawała wprawiały mnie w zakłopotanie. Nie mogłem skłamać, jeśli chodzi o szczerą rozmowę to się kłóciło dosyć z moją naturą. Zresztą, co się stanie jak odpowiem szczerze? Przecież świat się od tego nie skończy.

- Tak moje słowa były szczere - Powiedziałem spokojnie. - Jesteś naprawdę urocza na swój sposób. Masz bardzo ciekawy charakter w każdej ze swych postaci. No i pomimo wcześniejszego głupiego i wrednego kawału z mojej strony. Też nie skłamałem, jeśli chodzi o twe ciało. - Powiedziałem szczerze. Chciała prawdy to jej dostała.  Nagle usłyszałem jak woda zaczyna lecieć z prysznica. Cóż to chyba chwilowo kończyło dalszą konwersacje. Jednak poza dźwiękami prysznica i poruszania się Lust po łazience usłyszałem coś jeszcze. Moje oczy szeroko się otworzyły na ten dźwięk. To była muzyka. Lust coś śpiewała pod prysznicem. Moja głowa zaczęła się lekko kiwać na dźwięk tej melodii. Była naprawdę przyjemna dla ucha. Pierwszy raz słyszałem taką melodie. - To jest piękne. - Powiedziałem szczerze i zachwytem. Zapewne mnie nie słyszała śpiewając i będąc pod prysznicem, ale musiałem to powiedzieć. Bo to była szczera prawda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

Mimo że woda obmywała dokładnie moje ciało z powstałej piany, słyszałam dokładnie co mówił i jak się zachwycał. Tylko że nie odpowiadałam.. Odpowiedz mogła poczekać chwilę dłużej jak skończę sobie nucić i porządkować się mimo że mogłam to zrobić o wiele szybciej... Powiedział że jego słowa były szczere... Czy mogłam mu wierzyć? Niekoniecznie... Przyzwyczaiłam się do weryfikowania wszystkiego na końcu znajomości. Wtedy mogłam określić ich prawdomówność, ale później zwykle nigdy więcej ich nie widziałam. Golding był wyjątkowy. Wiedział kim jestem. Nie byłam taka bezwzględna w środkach, by zdobyć to co chcę ~ jego. Po prostu był.

 

Gdy skończyły się wersy utworu, zakręciłam wodę... Wytarłam się i owinęłam ręcznikiem, stając w przejściu na dwóch kopytach oparta o futrynę... Dość uwodzicielko, ale jednak to był tylko smaczek. Gdybym chciała naprawdę zagrać na jego oczach by go omamić, zrobiłabym to zupełnie inaczej. Bardziej bezpośrednio nie zakręcając wody... Napaść na niego gdy był zahipnotyzowany dźwiękami melodii.

- Nie spytam się czy ci pomóc, chociażbym chciała - rzuciłam szczerzę patrząc na niego. - Nie wiedziałam że podoba ci się jeden z kanonów urody z przed 20 lat z zachodniego wybrzeża, gdy jeszcze Equestria miała tylko dwie proste linie brzegowe...  a utwór to ludzki daleki wschód... Też mi się podoba... Jest o przyjaźni i wasza Celestia nic by nie miała przeciwko słysząc go. - Nadal zastawiałam wejście, a mój głos brzmiał delikatnie choć była tam nuta zaczepna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Utwór ludzki? Kto by pomyślał, że ludzie potrafili tworzyć tak piękne rzeczy? Szkoda tylko, że ich gatunek potrafił tworzyć takie rzeczy a nie potrafił ich urzeczywistniać. Znałem dobrze historie ludzi. Po przybyciu na Ziemie wpajano nam do głowy lata ich historii. Niemal cała ich historia była zalana krwią. Nie potrafili okazywać przyjaźni nawet sobie. Pozwalali by przez drobne różnice cierpiały miliardy. - Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz. - Powiedziałem dość spokojnie. - Nie sądziłem jednak, że ludzie to stworzyli. Nie zmniejsza to jednak piękna tej melodii. - Moje oczy zwróciły się na Lust. Jej obecny widok potrafił zaprzeć dech w piersi. Nie mogłem zaprzeczyć, że wyglądała niesamowicie. Jednak nie miałem zamiaru tego mówić na głos by słyszała. Powoli wstałem z krzesła. Ruszyłem w jej stronę i nagle zatrzymałem się tuż przed Lust, która blokowała przejście swoją osobą. - To miłe z twojej strony. Jednak uważam, że sam potrafię się umyć i nie potrzebna mi w tym pomoc. Nie musisz mnie traktować jak źrebaka.  - Powiedziałem z krzywym uśmiechem patrząc jej bezpośrednio w oczy i czekając aż przejdzie. Jednak nie powiedziałem by przeszła. Mam sporo czasu.

 

Gwardia Equestria

Bataliony gwardii ruszyły w stronę Warszawy. Nie dawnego miasta, która sprawiało wiele problemów. Wkrótce dotrą na miejsce. Wtedy oceni się, co dalej zrobić z tym miastem, które nigdy nie powinno właściwie powstać. Jednak być może uda się je ocalić od chaosu i sprawić by stało się dobrym miejscem dla wszystkich. Wszystko miało się okazać z czasem. Okolica się coraz bardziej zmieniała. A miasto było coraz bliżej.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- Przecież wiem... - Zachichotałam ostentacyjnie przymykając na moment oczy... - Nie zmienia to jednak faktu że chętnie bym ci pomogła tu i ówdzie... - rzuciłam z pewnym błyskiem w oku, upadając na wszystkie cztery kopyta, by nasze spojrzenia znalazły się na tym samym poziomie. Jego wzrok mógł powiedzieć wiele... Dokładnych myśli jednak nie. Wiele widziałam takich spojrzeń w życiu, a to mogło znaczyć wiele więcej niż te które pamiętałam, było po prostu lepsze... Ruszyłam przed siebie, schodząc mu z drogi, zahaczając jeszcze końcówką ogona jego bok, przejeżdżając po nim delikatnie to jednak dość śmiało. Usiadłam w fotelu, na jego miejscu jeszcze ciepłym znajdując substytut na ciepło kucyka, by pomyśleć sobie i nie moczyć przy okazji łóżka. - Ten język to japoński... Nie rozumiem go, choć translacje tego tekstu znam tak trochę... Język idzie sobie na tym połamać. Dobór głosek jest zupełnie inny niż w naszym. Stąd ta trudność - powiedziałam próbując zanucić po equestriańsku. Nie szło mi jednak tak dobrze. Ilość sylab się nie zgadzała:

 

Pochowane i zapomniane w czasie, zostały tylko wspomnienia

Tak, jak pamiętasz, byliśmy aniołami.
 
Z najwyższych niebios szerzyliśmy słowa miłości i szczęścia;
Zrzucając nasiona pokoju, żeby zabrać ból i samotność.
 
Dlaczego, błękitne niebo, powiedz mi dlaczego,
Kiedy w Ciebie spoglądam, czuję moc naszych dusz… usłysz moje wołanie

 

Mówisz, że zgubiłeś drogę w zgiełku tego miasta,
Ale nawet teraz, gdy płaczesz, Twoje łzy są krystalicznie czyste.

Grając w wysokim ogrodzie wysoko w chmurach, szalejąc z księżycem,
Kochający kochankowie, których dotykamy z łagodnością w sercach.

Tak, z wszystkich sennych wizji
Czerpiemy inspirację. Żeby urzeczywistnić tą magię, usłysz moje wołanie

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekko zmarszczyłem brwi na jej słowa i reakcje. Niemal wciąż mówiła tylko o jednym. Co nie znaczy, że naprawdę tylko o tym myślała. Jak sama powiedziała wcześniej lubi mnie drażnić i obserwować moje reakcje. Więc to wszystko mogło prowadzić do tego by tylko mnie drażnić. A może zastanawiało ją jak wiele silnej woli posiadam. Niestety nie jestem w stanie tego stwierdzić. Chyba, że zajrzałbym do jej głowy. A to jest raczej niewykonalne. Spojrzałem jak schodzi mi z drogi. Jednak, gdy odchodziła poczułem jej ogon na swoim boku. Moje ciało przeszedł lekki dreszcz. Nie byłem pewny czy zrobiła to specjalnie. Więc nie bardzo się mogłem o to przyczepić. Mój umysł jest silny i niezłomny i to dzięki niemu wciąż potrafię znieść jej towarzystwo i nie dać się ponieść pierwotnej naturze. Niestety nie łatwe to było zadanie. Choć było to dziwne skoro wiedziałem, kim jest naprawdę. Nie potrafię zrozumieć tego do końca. Na jej kolejna słowa jeszcze odwróciłem wzrok na nią. Nagle zaczęła tłumaczyć piosenkę na nasz język. Piosenka wciąż brzmiała pięknie, choć jej tekst mnie teraz trochę zmartwił. Miałem nadzieje, że nie są to żadne jej podteksty.

- W oryginalnym języku brzmi jednak lepiej. Mimo wszystko dziękuje za tłumaczenie - Powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Masz piękny głos, gdy śpiewasz. Nie mogę zaprzeczyć. Jednak teraz, jeśli pozwolisz oddalę się. Wkrótce wrócę - Po tych słowach ruszyłem w stronę łazienki

 

Powoli otworzyłem drzwi łazienki, gdy byłem już w środku zamknąłem je. Jednak ponownie ich nie zamykałem na klucz. Miałem już pewne zaufanie do Lust mimo jej słów, które nie dawno mówiła. Skoro ostatnio tu nie weszła. Teraz raczej teraz też tego nie zrobi. Poza tym jak dla mnie by to było dziwne. Tym razem jednak zamiast iść pod prysznic postanowiłem skorzystać z wanny. Kąpiel pozwala dobrze ułożyć myśli a to było mi teraz potrzebne. Powoli odkręciłem wodę. Gdy wanna była już pełna. Powoli zakręciłem kran i wszedłem do wanny wygodnie się w niej kładąc.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Warszawa]

W czasie gdy Warszawa była sparaliżowana strajkiem generalnym, partia monarchistów właśnie przygotowywała się do zamachu stanu. Obecny rząd już poważnie myślał nad dymisją a król nad abdykacją bo mało prawdopodobne jest to, że zostanie dalej na Stanowisku.

 

Kilka minut później zaczął się zamach stanu nazwany „Marszem na Warszawę”. Bojówki monarchistów jechały główną drogą na ciężarówkach cywilnych w stronę budynku rządowego by zrobić to co trzeba. Podczas drogi ludność wiwatowała bo jednak partia miała ogromne poparcie dzięki charyzmatycznemu przywódcy.

Zamach stanu mógłby być z łatwością unieszkodliwiony przez siły rządowe jednak rząd obawiał się poważnie wybuchu wojny domowej więc rząd podał się dymisji, dzięki ogromnemu poparciu społeczeństwa monarchiści zajęli się tworzeniem własnego rządu. Niedługo zostanie stworzony. Na razie na nowego króla wybrano lidera partii monarchistycznej, Wilhelm von Hardenberg. Miał ogromne poparcie więc mógł bez przeszkód sięgnąć po władzę.

Sytuacja ustabilizowała się na tyle, że strajk generalny został przerwany bo spełniono warunek co do wywalenia rządu na zbity pysk, teraz każdy czekał na to co zrobi nowy rząd. Nowy król jednak miał duże ambicje, marzył mu się tytuł Cesarza i stworzenia z Warszawy potęgi. Defensywnej a nie ofensywnej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia granice Warszawy

Do granic Warszawy dotarły plutony gwardii. Wszyscy w gotowości by wykonać powierzone im zadanie W kierunku wojsk pilnujących granic Warszawy ruszył jednorożec bez broni i obstawy. Reszta oddziału została z tyłu. Mimo wszystko był w zbroi i niósł flagę przedstawiającą księżniczki. Widać, że miał robić tylko za mówcę. Spojrzał na strażników granicznych. Po czym wyciągnął jakiś papier i zaczął go czytać.

- Z rozkazu naszej ukochanej władczyni księżniczki Celestii chcemy się widzieć z obecnym władcą tego miasta. Proszę, więc by zaprowadzono mnie do niego lub przyprowadzono go na rozmowę tutaj - Powiedział twardym i oficjalnym tonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

Obserwacje Goldinga to naprawdę niezła zabawa, chociaż lepsza mogła mnie czekać dopiero później jakby mi się przypadkiem udało coś zainicjować... Oparłam głowę na kopytach, a te spoczęły na oparciu... Jakbym szykowała się do snu na krześle. Tylko ja nie spałam nigdy... Przed oczami pojawiły mi się różne obrazy ze starego życia... 24 lata temu... Klub jazzowy... Las Pegazus... Ta postać... Parę ciekawszych momentów, ale nie było tam jednego seksu i pogoni za nim. Pociąg do cielesności kucy pojawił się dopiero później jak narkotyk którego pragnie się coraz więcej. Jak raz zaczęłam nie umiałam tego przerwać... Trwałam w ciszy nasłuchując podświadomie co się dzieję w łazience i w innych pokojach...  

 

[Mystical Mask]

- Macie jej życie w swoich kopytach... - Wyciągnęła ponad wszystkie jeden płaski kryształ... - To jest od dziś jej egzystencja, chyba że będzie chciało mi się to zmienić... Nie chce mi się i nie zasługuje na to nawiasem mówiąc - rzuciła od tak bez emocji przerywając to co robiła. - Możecie ją zabrać do swojego lochu... Nie będzie już sprawiać problemu... Uciekać... Zero komplikacji i interakcji... - Na jej twarzy nie widać było emocji po których można byłoby stwierdzić że żartuje. Nie żartowała... Wszystko co mówiła było prawdą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Naprawdę w trakcie kąpieli można było spokojnie zebrać myśli. Do tej pory nie bardzo mogłem to zrobić. Ciągła rozmowa z Lust nie pozwalała mi się dostatecznie skupić na zdobytych informacjach. Smok powiedział, że te Yanley to rzeka. Jak teraz o tym myślę to chyba w tej książce, którą znalazłem w zamku, gdy byłem tam z Lust. Było jakieś napomknięcie o rzece. Niestety nie pamiętam tego dokładnie. Ta książka została w moim domu w Canterlocie. Po powrocie będę musiał do niej zajrzeć. Sięgnąłem po środki higieny osobistej. Po czym zacząłem dokładnie myć swoje ciało. Gdy skończyłem opuściłem wannę i podszedłem do lustra by się przed nim dokładnie wytrzeć. Chwilę wpatrywałem się w swoje odbicie i rozmyślałem. Zaniedbałem ostatnio wiele swoich obowiązków i po co? Uganiam się za jakąś pokręconą zagadką, z podmieńcem. Do tej pory zastanawiałem się jak władowałem się w to wszystko i dlaczego wciąż to kontynuuje? Cóż za daleko zaszedłem by to przerwać. Musiałem się dowiedzieć, do czego to wszystko doprowadzi. Moja wrodzona ciekawość jest bardzo silną cechą. Gdy skończyłem wycierać ciało powoli otworzyłem drzwi i wyszedłem z łazienki kierując swoje kroki do salonu. Natychmiast rzuciła mi się w oczy Lust siedząca w dość dziwnej pozycji jak na nią. Wolałem się upewnić, że wszystko z nią dobrze. Więc powoli do niej podszedłem i się odezwałem.

- Forest wszystko w porządku? - Spytałem spokojnym głosem. Nie widziałem powodów by panikować. Nawet, jeśli coś się stało. To tylko zachowując spokój będę w stanie jej pomóc.

 

Gwardia Manehattan

Dowódca oddziału spojrzał ze zdziwieniem to na klejnot to na podmieńca. Nie wiedział, co myśleć i jak zareagować. Słowa, które powiedziała wydawały się, co najmniej śmieszne. Już chciał coś powiedzieć. Gdy nagle podszedł do niego jednorożec, który znalazł kamień.

- Ona sobie z nas kpi! - Powiedział z gniewem w głosie. - Zapewne pomogła jej uciec. A teraz wciska nam te historyjkę

- Jak miała uciec? Widziałeś na własne oczy, co się stało

- Chcesz powiedzieć, że w to wierzysz? Podmieńce, które są pasożytami zmieniają się w klejnoty?!

- Uspokój się. Spróbujmy to przemyśleć. - Dowódca znów spojrzał na Mask. - Dobrze przypuśćmy, że ci wierze. Ale to są jak na razie 2 złapane. Wciąż na wolności jest trzeci podmieniec. Zakładam, że nie wiesz gdzie aktualnie jest

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- A co miało się stać przez ten moment, gdy cię nie było. Mhyy? Propozycje proszę i twoje spostrzeżenia... - rzekłam nawet nie otwierając oczu. Po prostu leżałam sobie w tej pozycji myśląc dalej zagłębiając się w historię to nowszych moich wcieleń... Może niezbyt wygodne to było przy dłuższym posiedzeniu, ale na ten moment na tyle komfortowe że nie musiałam wcale narzekać... Z daleka czułam jego oddech... Jak mąci powietrze, które później uderzało w mnie. Był niedaleko... Byłam wstanie go zlokalizować tak mniej więcej po jego wcześniejszych krokach. Tylko chwycić i zrobić to co trzeba. To co wymagało ode mnie moje ciało, zachowując przy tym łańcuch pokarmowy. Nic nie musiałabym praktycznie zrobić. Tylko odrobinę siły i feremonów. Co to byłoby dla mnie? Nic... Czy był tego świadome że jest na mojej łasce? Może...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmarszczyłem lekko brwi na jej reakcje. Powinienem się od razu domyślić, że wszystko z nią w porządku. Okażesz jej odrobinę troski a ona znów musi pokazać to swoje dziwne zachowanie. Cóż przynajmniej byłem pewny, że nic jej nie jest. Z resztą lepiej jak już siedziała w ten dziwny sposób i mówiła niż próbowała innego rodzaju swych gier.

- Wolałem się upewnić. Siedziałaś tak jakbyś się poczuła bardzo zmęczona. Jeśli chodzi o to co mogło się stać. - Zamilkłem na chwilę zastanawiając się. - Możliwości się zawsze jakieś znajdą. Mogłaś źle się poczuć. Również mogłaś zasłabnąć. Zawsze się coś znajdzie i nawet tak niewielka chwila wystarczy by mogło się coś stać. - Powiedziałem spokojnym  głosem. - A ponieważ utknęliśmy tu na jakiś czas wolałbym, aby nic ci się nie stało. Skoro jednak moja troska ci nie odpowiada to spróbuje jej unikać wobec ciebie. - Powiedziałem poważnie mierząc ją wzrokiem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Warszawa]

Nowy król postanowił od razu rozpocząć koronację na cesarza, nic nie stało na przeszkodzie ku temu. Potem musi się zająć rozbudową gospodarczą Warszawy a potem militarną. Na tą drugą miał już pomysł. Kazał już nawet zwracać się do siebie Cesarzu, nikt nie protestował bo większość widziała w nim nową nadzieję dla Warszawy. Bez zdradzieckiego rządu.

 

Strażnicy graniczni zauważyli gwardzistów, nie było problemu zaprowadzić go jednak transportem będzie szybciej więc pojadą tam ciężarówką.

- Oczywiście. Proszę za mną. Nie jestem pewien czy ma czas ale może. – odparł pokazując kopytem by szedł za nim a sam ruszył do przodu w stronę Warszawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- Ja nie krytykowałam twojego postępowania, ani potrzeby troski o mnie... Ani przez moment... Nie mogę cię przecież winić za moralność i etykę, którą ukształtowało w tobie wasze społeczeństwo, całkowicie podświadomie i bez twojego wpływu, gdy byłeś jeszcze małym źrebakiem... - przeciągnęłam ostatni wyraz dość cynicznie - a ja już dawno zdążyłam dorosnąć. To wszystko już w tobie zostanie, a mi to nie przeszkadza i przeszkadzać nie będzie... Nie może... Poza tym inaczej z ciebie nie wyciągnę uczuć niż przez pytania, których nie rozumiesz... - Otworzyłam oczy z wyraźnym zielonym błyskiem świdrując całą jego osobę. - Wydaje ci się to dziwne, nietypowe... Po przez twoje postrzeganie świata... Dla mnie są logiczne... Dla ciebie już nie koniecznie... - powiedziałam, przeciągając się do tyłu przymykając swoje oczęta czekając na to co zrobi.

 

[Mystical Mask]

Prychnęła że biorą ją za najgorszy stereotyp jaki tylko można. 

- Wolność jest względna... Siedzi zamknięta w bańce i czeka... Biorą ją na przetrzymanie, by wreszcie dobrowolnie odpuściła walkę. Czy nadal jest na wolności? Sami oceńcie... - powiedziała, po czym spojrzała ostro, lecz dość spokojnie na swoich krytyków. - A wy jeśli będziecie mnie tak kwestionować na każdym kroku, obrażając bez żadnych podstaw, pożałujecie tej decyzji zupełnie bezboleśnie w przyszłości, gdy będziecie czegoś bardzo pragnąć i nie będziecie tego mogli mieć i dać. Zważcie więc lepiej swoje słowa 2 razy zamiast paplać bez namysłu przy silniejszym od siebie... Sprawdźcie czy wasz mózg współgra z językiem... To ważna sprawa... - radziła a w jej głosie nie było groźby lecz ironia że mogłaby ich wykastrować bez ich wiedzy...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

- Jak widzisz i ty powinnaś zważać na słowa, bo mogą zostać źle odebrane. - Powiedziałem z cwanym uśmiechem. Jednak nie zgadzałem się z większością rzeczy, które powiedziała. To nie społeczeństwo kucyków mnie ukształtowało. Sam wybrałem swoją drogę. Gdybym robił to, co inni. To już dawno bym siedział z innymi gwardzistami w jej klubie. To my dokonujemy wyborów nie inni. Ale skoro ona tak to widzi to jej sprawa. To trochę smutne, że tak wszystko postrzega. - Nie lubię ujawniać swoich uczuć. - Powiedziałem dość twardo. - Wszystko wolę skrywać w sobie. Staram się by wsiąkały we mnie jak w gąbkę i nie wychodziły na zewnątrz. Więc lepiej staraj się nie wyciągać ich na, zewnątrz bo może to mieć nieprzewidziane konsekwencje. - Powiedziałem spokojnie a zarazem twardo. Nagle powoli się obróciłem w stronę łóżka. Stojąc bokiem do Lust zanim ruszyłem jeszcze się odezwałem patrząc na nią kątem oka. - Jeśli pozwolisz ja się położę. - Co nie znaczyło, że miałem zamiar iść spać. Nie byłem śpiący. Ale tak mogłem skończyć te niewygodną konwersacje leżąc spokojnie w łóżku i coś czytając. - Jak będziesz już miała dość tego fotela to też lepiej to zrób. Powinnaś odpocząć - Domyśliłem się jak to zapewne dla niej zabrzmiało. Zapewne zaraz znów mi jakoś dogryzie. Chyba już zaczynałem się do tego przyzwyczajać.

 

Gwardia Manehattan

Dowódca oddziału uśmiechnął się na wiadomość, że i trzecia jest właściwie złapana. To powinno ostatecznie skończyć sprawę podmieńców. Pewność będzie jednak dopiero, gdy cała trójka będzie w lochach. Na kolejne słowa Mask jednorożec z oddziału się najwyraźniej zbulwersował.

- Ciesz się, że mamy ten chwilowy sojusz. Bo chyba przydałoby się ciebie nauczyć manier podmień...

- Zamilcz! - Przerwał mu dowódca. - Nie dawaj się prowokować. Mamy ważniejsze sprawy na głowie. - Jednorożec się cofnął a dowódca znów spojrzał na Mask. - Zaprowadzisz nas do tego ostatniego podmieńca? Czy sami go sprowadzicie na posterunek?

 

Gwardia granice Warszawy

Jednorożec milcząco kiwnął głową żołnierzom Warszawy i za nim za nimi ruszył machnął kopytem reszcie gwardzistów. Dając im w ten sposób sygnał by na niego czekali. A on sam ruszył za żołnierzami w kierunku miasta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]

- Możesz nie lubić... - mruknęłam urywając całe zdanie, które chciałam powiedzieć, patrząc na niego bez powodu kątem oka. Nie byłam przyzwyczajona do tego typu sytuacji. W moim zasięgu był ciepłokrwisty, zdrowy ogier gwardzista, któremu siły z pewnością nie mogło brakować. To akurat w nim nie było niezwykłe ~ nie najgorsza siła fizyczna... Ciekawy był jego charakter, co powinien być poza moim zasięgiem... Nie był, sam ze mną w pomieszczeniu z łóżkiem małżeńskim, na którym to się położył jak na talerzu przygotowanym akurat do konsumpcji, gdy czytał sobie coś tam przed snem... Czekał na coś... Na mnie? Co zrobię... To było możliwe. Jak to się powstrzymać przed naturalną czynnością, co wykonuje się całkiem samoistnie od wielu lat? To było dość dobre pytanie. Te same ruchy powtarzane setki i tysiące razy. Tak samo. Praktycznie zawsze z tym samym skutkiem po wcześniejszym przygotowaniu śmiałka. On był bardziej uświadomiony od reszty... Tamci, tamte... wiedziały że chce, lub też waham się, a i tak wszystko sprowadzało się do jednego, seksu i jednorazowej nocy, która miała się raczej nie powtórzyć...

 

- Ja jeszcze posiedzę... - powiedziałam cicho, widocznie się ociągając przed położeniem swojego ciała przy nim. Nie mogłam czuć lęku... A może jednak przemykał się gdzieś w mojej podświadomości strasząc mnie swoją obecnością, powodując te wszystkie dylematy i refleksje co do niego. Co do tego co może się stać... Jak jednak wygra ta strona mojej natury, której w tamtej chwili wolałabym nawet nie mieć, a tym bardziej wypuszczać na zewnątrz, by nie popsuła przypadkiem moich kontaktów z Goldingiem...

 

[Mystical Mask]

- Manier to w tym momencie ty nie masz... Opierając wszystko o pomówienia, bez żadnych faktów czy dowodów... Was też mogę traktować jak jeden organizm... Nie chcecie tego... - mówiła ze spokojem zaczynając kroczyć przed siebie w wybranym kierunku. Powoli nieśpiesznie, lecz wciąż przed siebie. Już bez żadnego słowa uważając je za zupełnie zbędne... Przy nich jako nie mogących pojąć najprostrzych rzeczy, które zostały im dane... Że nie wszystko musi być takie na jakie się wydaję... Że taki kryształ tworzy każdy changeling w swojej piersi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Nic nie odpowiedziałem na słowa Lust. Tylko zacząłem przerzucać kolejne kartki w książce, która szczerze mówiąc straciła moje zainteresowanie po 2 pierwszych stronach. Był to jakiś dreszczowiec. Być może poprzedni goście zostawili te książkę. Dreszczowce zdecydowanie nie były gatunkiem książek, za którymi przepadałem. Mówiąc szczerze szybko mnie nudziły. Być może, dlatego że uczucie strachu było mi raczej obce. Szkoda, że nie wziąłem nic ze swojej biblioteki. Jednak skąd mogłem wiedzieć, że utknę tu na tydzień? Pomimo że przerzucałem kolejne strony w książce. Nawet nie wiedziałem, co dokładnie czytam.

 

Moje myśli uciekały zupełnie gdzie indziej. Rozmyślałem trochę nad nowymi zaklęciami, które nie dawno poznałem. Powinienem je trochę poćwiczyć. Tylko za bardzo nie mam jak. Inni gwardziści natychmiast spostrzegą nieznaną im magię i wzbudziłbym zainteresowanie wszystkich dookoła. Nawet Swiftowi nie mogłem za bardzo niczego pokazać. Chociaż po tym, co ostatnio odkryłem. Będę go musiał chyba unikać. Cóż będę, więc musiał ćwiczyć je w domu w spokoju.

 

Swoją drogą, Lust zaczynała bić rekord tak długo znosząc moje towarzystwo. Mało, kto potrafił tak długo mnie znieść. Wszystko z powodu mojego charakteru. Przez niego często popadałem w konflikty nawet z innymi gwardzistami. Zdziwiło mnie jednak, że Lust na moje ostatnie słowa nie dogryzła mi w żaden sposób. Ponownie się pomyliłem, co do niej. A miałem zacząć ją traktować inaczej po powrocie. Tak przynajmniej sobie obiecałem. Wciąż było mi głupio po tym jak ją wcześniej potraktowałem. Mówiła niby, że to już nie jest ważne i nie chce się kłócić. A jednak ja tak nie czułem. Chciałem jakoś to naprawić. Nagle zamknąłem książkę i  położyłem ją na szafce obok łóżka. A sam usiadłem na jego skraju. Chyba wiedziałem jak mogę to jej wynagrodzić nie przekraczając większych granic.

- Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy coś ci obiecałem. Jednak z wielu powodów nigdy nie dotrzymałem obietnicy. A staram się ich dotrzymywać. Więc chciałbym to, choć w części naprawić. - Powoli wstałem z łóżka i skierowałem się w stronę Lust. - Wiem, że nie jest to gala. Albo choćby jakieś marne przyjęcie. Niema tu nawet muzyki i zbyt wiele miejsca. Jednak czy zechciałabyś ze mną dokończyć nasz taniec z gali tutaj? - Spytałem z lekkim uśmiechem. Lekko kucając i wyciągając ku niej przednie kopyto. Nie miało w tym być żadnych podtekstów przynajmniej z mojej strony. Jeśli się nie zgodzi może poczuje się trochę lepiej, że chociaż próbowałem naprawić swój błąd, jeśli natomiast się zgodzi to może pozbędę się, choć częściowo poczucia winy za ten głupi żart. Co prawda nie było to w moim stylu i było kłopotliwe. Ale trzeba ponosić odpowiedzialność za własne wygłupy. Ostatnio sobie poradziłem. Więc czemu teraz by coś miało się zmienić?

 

Gwardia Manehattan

Dowódca oddziału nic nie odpowiedział na uwagę Mak tylko odwrócił się w stronę pegaza ze swojego oddziału. Po czym dał mu klejnot i poważnie na niego spojrzał.

- Zanieś to do kapitana i powiedz mu to, co tu słyszałeś

- Czyli że podmieniec jest klejnotem? - Spytał pocierając kopytem głowę

- Zgadza się

- Myślisz, że uwierzy?

- Nie wiem wkrótce się przekonamy. Ale teraz nie mamy czasu tego rozważać. Wkrótce do ciebie dołączymy. - Pegaz tylko kiwnął głową i poleciał z klejnotem, podczas gdy dowódca ruszył za Mask z resztą oddziału. Wszyscy chcieli to skończyć i zapomnieć o tej niewygodnej współpracy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

- Dziękuje, miłego dnia - powiedziałem i wyszedłem z tego pomieszczenia. Zastanawiałem się co zrobić z bukietem przecież nie będę tak z nim chodzić. Na szczęście dosyć szybko wpadłem na pewien pomysł, gdy przeszedłem około dwieście metrów od miasta użyłem na tych kwiatkach jednego prostego czaru. Było to zaklęcie ogrzewające, z początku bukiet nie wykazywał żadnych zmian jednak po dłuższej chwili zaczął wysychać by następnie stanąć w ogniu. Jak na mój gust sprawa była załatwiona, teraz teleportowałem się do Ponyville i wylądowałem przed jednym z wejść. Musiałem znowu przejść kontrolę co powoli zaczynało mnie męczyć jednak nie mogłem zwracać na siebie uwagi. Po prostu nie chciałem trafić znowu do więzienia, już się przekonałem że tutaj mogą cie zamknąć za byle co. 

 

[Fire]

W środku było dosyć ładnie, ściany były ciemne co było miłą odmianą od wszechobecnego koloru metalu w jej pokoju i ogólnie w całej bazie. Niby można byłoby to pomalować na inną barwę ale nikt nie miał czasu, zwłaszcza że niektórym a raczej większości to nie przeszkadzało. Może dlatego że jest prawie jedyną klaczą? Być może ale w tej chwili  była zbyt zmęczona by się nad tym zastanawiać. Przeleciała dosyć duży kawałek Ziemi i teraz chciała się tylko położyć i zasnąć. Zamknęła za sobą drzwi i trzy razy machnęła skrzydłami by wylądować w wygodnym łóżku a po chwili przykryła się cienką kołdrą

 

[Kontenerowiec]

Okręt zbudowany przez buntowników doczekał się ukończenia budowy, co prawda nie miał jeszcze swojego "serca" które stanowiłby reaktor atomowy niestety nie można jego zbudować nie mając uranu. Mimo tego istotnego braku jednostka mogła pływać i częściowo walczyć. Załoga potrzebowała jeszcze ćwiczeń które mają rozpocząć się za niedługo, teraz wszyscy chcieli odpocząć od pracy która nie trwała krótko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forst Song]]

- Jeszcze to pamiętasz? - zapytałam mile zaskoczona, co było doskonale słychać w moim głosie łącznie z ciekawością. Spojrzałam na niego bezpośrednio, a moje oczy chłonęły go bardziej niż zwykle, na przykład w bibliotece. Na pewno z powodu dość sprośnych wspomnień, które pojawiły się chwilę wcześniej w mojej głowie wypełniając ją przeróżnymi obrazami, część była z jego udziałem... Większość ogierów, by już dawno zapomniało o mnie, mając jego wiedzę, z tego powodu że wiedział kim dokładnie jestem, bez tajemnic czego chce i pragnę... To był główny argument, by nie pamiętać o mojej osobie z powodu mojego pochodzenia i po części wyglądu. Poza tym... Jak można wierzyć czy ufać komuś kto jest tak zmienny jak changeling o dość wątpliwej reputacji gatunkowej podpartej tonami stereotypów... Ugryzłam się w język, by nie kontynuować z godnie jego radą: Czy twoje sumienie nie daję ci dziś spokoju i szukasz alternatywy... To brzmiało w mojej głowie dość głośno domagając się uwolnienia. Zatrzymałam jednak ten pędzący pociąg. Pojawiły się następne...

 

- Po co?... - brzmiałam dalej, ale widać było że to raczej wyrwane słowa z kontekstu, w prost z mojej głowy spowodowane moim chwilowym oderwaniem ze świata. Zostałam wypchnięta przez niego z mojego punktu równowagi i ciężko było mi wrócić po przez rozkołysanie setek ciężkich myśli zachowujących swoją bezwładności i nie chcących się uspokoić. Im więcej siły przelewałam w próby zatrzymania. Tym gorzej się działo w mojej głowie. Niszczyło to jedną harmonie i budowało następną zupełnie inną nie koniecznie mi właściwą, do której byłam przyzwyczajona.

 

Czemu to wszystko przypominało mi scenę z kiepskiego, tandetnego romansu... On prosił mową i ciałem o jeden taniec. Powiedział dlaczego, więc dlaczego było mi to tak ciężko pojąć? Nie byliśmy na salonach... Nie był pijany... Nie było nastroju. Sam to stwierdził dość dobitnie. Dlaczego właśnie teraz i tutaj. Co w nim takiego się odezwało czego nie potrafiłam pojąć. To był jakiś element jego moralności czy jednak jakiś kiepski żart mający coś udowodnić. Nie, nie był do tego zdolny. A może jednak. To tłumaczyło wszystko, a może jednak nie... Dlaczego? Nie mogłam logicznie tego stwierdzić na wybijających się z schematu uczuciach...

 

Wstałam powoli, a ręcznik samoistnie się odwiną z mojej tali, spadając na podłogę, okalając przez ten moment moje krągłości, zwłaszcza te tylne. Sierść nie była doprowadzona do porządku... Grzywa wyglądała podobnie pełna mokrych nieuporządkowanych kołtunów... Mogłam to zmienić od zaraz stając przed nim jak po godzinach przygotowań. Z popularnymi skarpetkami podkreślającymi więcej niż trzeba z takim samym przekazem czego tak naprawdę chce... Stałam tam przed nim jako zwykła klacz bez niczego, nie zdolna do złożenia większej ilości myśli. Podałam mu delikatnie swoje kopyto i wyszeptałam.

 

- Ty prowadź i uważaj gdzie stąpasz... - powiedziałam, a w moim głosie nie było tego typowego tonu, który brzmiał u mnie zawsze i wszędzie. W każdej postaci bez żadnego wyjątku. Można było dopatrzeć się w nim pewnego rodzaju prośby... Nawet nuty młodzieżowej nie doświadczonej klaczki, która pierwszy raz stawała do tańca z ogierem bez żadnej odwagi i pewności siebie, które dawały mi siłę zawsze i wszędzie. Pozbawił mnie tego wszystkiego jednym prostym na pozór nieprzewidzianym przeze mnie ruchem. Nie wiedziałam dlaczego tak łatwo uległam. Gdzie uleciały wszystkie moje wcześniejsze mądrości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...