Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[Ptaszniki]
Pająk już czując drgania powietrza spowodowane machaniem skrzydłami. Zakopał się całkowicie przez co już był nie do zobaczenia. Przeżyje trochę bez tlenu, czego się nie robi aby dorwać cel.
Jeśli wszystko pójdzie tak jak powinno to tunel który doprowadza tlen tutaj powinien zwrócić chwilowo jej uwagę.

[sneaky]
Spojrzała z zaskoczeniem na wylatujący pocisk który uderzył obok niej.
- Myślałam, że go zniszczyłam. - mruknęła do siebie wściekła. Wiedziała, że popełniła błąd nic nie robiąc więc nie chciała już jej dać żadnych szans na przygotowanie się.
Stworzyła sobie kopię o długości 3 metrów, chciała mieć to z głowy aby nie dać się zmęczyć. Od razu wystartowała lecąc w jej kierunku ze kopią stworzoną ze stali aby się jakimś cudem nie połamała. Leciała zygzakiem aby nie oberwała w jakiś wrażliwy punkt.
Jak trafi to jest pewna, że będzie rana śmiertelna. Ciekawiło ją jak zareaguje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Manehattan

Gwardziści stanęli przed wejściem do jamy. Rogi jednorożców momentalnie rozświetliły całą jamę. Wszyscy gwardziści natychmiast spostrzegli liczne rozkopy w jamie. Najwyraźniej pająki urządziły sobie tutaj wykopaliska. Dobrze wiedzieli jak te stawonogi polują. Nie raz już mieli z nimi problemy. Najczęściej zakopywały się oczekując na ofiarę. Zawsze reagowały na wibracje dźwiękowe. Więc położenie gwardzistów było nieciekawe. Każdy ich krok mógł być ostatnim. Jednak i na to była metoda. Wystarczy być ostrożnym. Ziemskie kuce stanęły na z przodu z włóczniami wyciągniętymi przed nich. Wiedzieli, że bez najmniejszego problemy nimi przebiją ciała pająków. Jeden z jednorożców natomiast wziął kilka kamieni. Zaczęli posuwać się na przód niewielkimi krokami. Gotowi na wszystko. Dla pewności, co chwilę rzucano kamień o ścianę by wybawić potencjalnego pająka. Te stwory mimo wszystko nie myślały. Dlatego nie będzie problemu by je wybawić a następnie zabić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Mystical Mask]
Punkty wlatywały w podłoże na głębokość 2 metrów szatkując wszystko, co by przypadkiem było w ziemi żywe... Czuła niewielki opór gruntu, dzięki czemu, miała kompletną wyrenderowaną mapę, tego co było przed nią, gdy ona sobie leciała. Przynajmniej takowa była tworzona w jej głowie z wielu trójkątów.
 
[shady Clue]
Pociągnęła za spust widząc że na nią leci z kopią... Jednak nic się nie stało. Zamek się zablokował, a iglica wyskoczyła nie wiadomo czemu... Musiała działać i to szybko. Prze lewitowała ustrojstwo, tak by czubek broni Sneaky wszedł w przestrzeń pomiędzy magazynkiem i lufą blokując tym przyjęcie ataku na własną osobę. Cisnęła ten układ przedmiotów na lewo, by odsłonić jej bok dzięki zasadzie zachowania pędu i dźwigni, który w tej sytuacji powinien być odsłonięty, o ile nic innego nie wywinie. Sama wykonała skok na prawo...
W tym samym czasie z jej lewego boku wystrzeliła linka energetyczna z ostrzem, którą miała zrobioną wcześniej. Chciała ją parokrotnie obwinąć wokół jej pasa, by na koniec wbić ostrze w jej bok. Blokując całość węzłem. To miało zakończyć wszystko. Słyszała przy dźwięku łomotania własnego serca od adrenaliny jak lecą tu inne changelingi... Jej prawdziwe siostry... 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Ptaszniki]
Pająk nie zareagowałby na kolejne niebezpieczeństwo gdyby nie to, że jedna z ścian tunelu się zawaliła podczas „sprawdzania" jednak dalej była możliwość przejścia.
Zareagował wkopując się głębiej i zakopując za sobą drogą, poruszał się łukiem wiedząc, że nic go nie trafi. Po wycofaniu się w bezpieczne miejsce które było już sprawdzone przez te dziwactwa pająk się zaczaił czując, że jego zdobycz jest niedaleko. Kwestia kilku sekund zanim będzie tuż obok. Powinna być nieświadoma bezpieczeństwa skoro ten pająk przekopał się szybko w miejsce sprawdzone już.

[sneaky]
Sneaky została zaskoczona jednak również zareagowała puszczając kopię i unikając ataku lecąc dalej przed siebie by się zatrzymać. Mało by nie zaliczyła gruntu, szybko przywróciła energię z kopii tym razem atakując bez żadnej broni nie chcąc dać czasu na wytchnienie.
W razie zagrożenia szybko zrobi sobie broń a na razie była szansa, że nie zdąży nic jej zrobić tą bronią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Manehattan

Gwardziści dalej szli na przód ostrożnie niewielkimi krokami. Rogi jednorożców idealnie rozświetlały jamę. Każdy z gwardzistów zachowywał czujność. Obserwując dokładnie każdy centymetr jamy. Nie mieli zamiaru dać się zaskoczyć. Kucyki ziemskie, które szły z przodu z bronią wyciągniętą do ataku. Na szczęście łatwo były w stanie ocenić gdzie ryły lub mogły przygotować pułapkę te przeklęte insekty. Co prawda teren walki dawał pewną przewagę robalom. Jednak tacy jak oni walczyli już w gorszych warunkach. Zostali specjalnie przeszkoleni by móc walczyć ze wszystkim w każdych warunkach. Pegazy wciąż unosiły się w górze z kuszami gotowymi do ataku. A jeden z jednorożców rzucał kolejne kamienie by wybawić insekty.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Mystical Mask]
Zatrzymała się na chwilę przy zawalisku sprawdzając grunt, który stawiał o wiele mniejszy opór niż powinien. To była anomalia na tle całej długości tego tunelu, który był w miarę jednolity, a ta ziemia była na pewno ruszona niedawno. Ten tunel był całkiem świeży... Pytanie brzmiało kiedy? Coś tu dla niej było mocno nie tak... Poszerzyła sprawdzanie anomalii, by zobaczyć jak daleko sięga. Miała stare pomiary i zaczęła je porównywać z nowymi cofając się delikatnie z początku... Nie podobało się jej to co mierzyła. Wietrzyła zasadzkę, a jeśli faktycznie tak było... Mogła zrobić tylko jedno... Stworzyła sobie gumową kulę zaorbingową z energii i zaczęła gnać w niej do przodu w głąb tunelu, nie patrząc na otoczenie byle szybciej i dalej. Miała dorwać tego changelinga, którego czuła dalej, a nie bawić się z jakimś nic nie wartym, chroniącym ją pająkiem...
 
[shady Clue]
Cofnęła energetyczną linę do swojego boku, ponieważ nie zrobiła tego co chciała. Nie trafiła... Puściła znowu ostrze w jej kierunku, celując w stawy kolanowe, by je podciąć i odebrać jej tym możliwość ruchu. Chciała ją wziąć w walkę kołową, uskakując raz po raz, trzymając ją na dystans...
Nadleciała trójka changelingów, po wymianie informacji, co mają zrobić. Mieli znaleźć się na tyłach Sneaky, gdy ona będzie atakować Clue zaślepiona całą sytuacją i zarzucić na nią, sieć o średnicy 5 metrów, o drobnych oczkach z ciężarkami. To miało ją skrępować.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Ptasznik]
Było to dla niego zaskoczeniem, zasadzka mu nie wyszła. Wyskoczył jak poparzony ze swojej kryjówki aby zobaczyć jak jego zdobycz ucieka. Zaczął syczeć długo aby zaalarmować swoich i ruszył aby złapać tamtą.
Dwa ptaszniki które jak dotąd kopały i pilnowały Sandy zatrzymały się na chwilę po usłyszeniu syczenia i stworzyły pajęczynę po raz kolejny w miejscu gdzie nie było nigdzie światła. Miała ją spowolnić.
Po tej operacji zaczęły kopać na powierzchnię widząc, że znajdują się daleko od tamtej jamy ruszyły w kierunku w który Sneaky poleciała. A Sandy w tym czasie porządkowała własne myśli.

[sneaky]
Uznała, że dobrze zrobiła mając gotową energię do zrobienia czegokolwiek. Zrobiła stalową tarczę okrągłą którą ochroniła się przed atakiem.
Wylądowała chwilowo na ziemie aby odsapnąć, zauważyła posiłki. Już stwierdziła, że dalsza walka z góry jest dla niej przegrana. Nieco już się zmęczyła więc musiała się wycofać, to było najlepsze wyjście.
- Może jeszcze się spotkamy. - rzuciła w jej kierunku po raz kolejny startując i nie dając czasu na reakcję poleciała w lewo zwiększając szybko wysokość na około 50 metrów. Tyle powinno wystarczyć, potem będzie musiała zająć się ranami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Manehattan

Gwardziści idący dalej naprzód usłyszeli obrzydliwy pajęczy syk. Najwyraźniej coś rozwścieczyło tego obrzydliwego robala. Idąc dalej zauważyli go. Na ich szczęście wylazł ze swojej kryjówki. Najwyraźniej ten podmieniec tak go rozwścieczył. Gwardziści nie myśleli ani chwili w stronę pająka natychmiast poleciały bełty wycelowane prosto w jego odwłok. Dobrze wiedzieli, że bełty przebiją ciało tego robala na wylot bez najmniejszego problemu. Nie było możliwości by tak wielki pająk mógł tego nagle uniknąć. Zwłaszcza w jamie z ograniczonymi możliwościami ucieczki.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magus/Hoffner:

Ameline pokręciła głową z ciężkim westchnieniem, odebrała wasze bilety(już to ominę) i ustawiła tak, byście dotykali się bokami. Wszystko robiła delikatnie, upewniając się, że was nie szarpie. Potem schyliła głowę, jej róg zaświecił i...

 

Utonęliście w ogromie barw i dźwięków, by po krótkiej chwili znaleźć się w jakimś dość ciemnym pomieszczeniu. W waszych głowach lekko szumiało po ciężkiej do zniesienia międzypaństwowej, bardzo dalekiej teleportacji. O wiele gorzej działa ona na podmieńca, więc przez pierwszą chwilę Lust mogła doznać takich sensacji jak błyski białego światła przed oczami, chwilowa głuchota i ogólne osłabienie. Na szczęście nie trwało to bardzo długo, jednak będzie ona musiała liczyć się z tym, że kolejna teleportacja w bliskim odstępie czasu może zakończyć się utratą przytomności na jakiś czas.

 

Teraz, kiedy mogliście w końcu skupić się na pomieszczeniu zobaczyliście, że jest ono całkowicie zbudowane z jakiegoś czarnego kamienia i do tego bez żadnego umeblowania. Przy wyjściu paliła się samotna pochodnia, a kolejka podekscytowanych kucy czekała na swoją kolej, by podpisać się na liście, którą pilnował najprawdziwszy smok.

 

Nic dziwnego, że pomieszczenie było wysokie, bo smok był o wiele większy, niż takie okazy jak Spike, ale wyglądał też na młodego. Miał ciemnobordowe łuski i pomarańczowe oczy z cienkimi źrenicami. Rozłożył się wygodnie na boku i pozwalał przejść tylko tym, którzy wpisali swoje imiona i wiek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Mystical Mask]

Zatrzymała się na pajęczynie, a dzięki pasą bezpieczeństwa nic się nie stało... Nie licząc chwilowych zawrotów głowy wynikających z siły odśrodkowej... To miał być koniec tej akcji... Przeszkodę w postaci pajęczyny odłupała punktami i dostała się do środka, po prostu zła, że ktoś stawia jej taki  opór tak długo. Że ktokolwiek śmiał to zrobić...
Już ich tu nie było... Prychnęła po raz kolejny... Wyleciała z jaskini na dopalaczu widząc światło w wyjściu i doganiając ich lotem z powodu 4 krotnej przewagi swojej prędkości w powietrzu. Miała tego już zupełnie dość... Wyprzedziła ich górą zamykając wszystkich w bańce o promieniu 20 metrów. Skrzywiła się z powodu upływu takiej porcji energii. To miała być arena, na której stoczą ostateczną potyczkę. Wyjdzie z niej, albo ona zwycięska, lub też martwa, a jedyne wyjście wiodło przez nią, a właściwie zabicie jej.
- To koniec... Ja albo wy... Nikt więcej... - powiedziała donośnie chcąc to zakończyć. Miała tego dosyć, unosząc się parę metrów nad ziemią z orbitującymi punktami materialnymi wokół jej pasa. Chciała ich wszystkich powybijać i nie wiedziała czy na pewno da radę... Musiała zaryzykować.
 
[shady Clue]
- Nie - krzyknęła - zakończymy to teraz - warknęła rzucając wszystko i startując używając dopalaczy w tylnych kopytach i kształtując pojedynczy dysk, któremu nadał prędkość obrotową 8k RPMów. Rzuciła go w nią, sterując nim, by uderzać tak długo aż nie dostanie jej... Miała przewagę energetyczną i była zdrowsza. Musiała to wygrać lub była po prostu do niczego...
Tamte trzy changelingi strzelały w nią kulami ognia z dużą częstotliwością 1Hz [co jedną sekundę]. Wszystkie ją goniły...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Po paru minutach spokojnego lotu dotarła do samolotu i wylądowała na jego skrzydle koło silnika. Następnie zeskoczyła na ziemie, otworzyła drzwi i usiadła na fotelu w kabinie pilota. Uruchomiła silniki i maszyna powoli zaczęła się toczyć do przodu. Nie bała się że nie starczy jej miejsca, przed nią nie było żadnego drzewa w zasięgu okołu dwóch kilometrów. Samolot nabrał już prędkości i oderwał się od ziemi. 

 

[shatter] 

Byłem na ulicy i myślałem co dalej ze sobą zrobić, tak naprawdę nie miałem za bardzo zajęć oprócz czekania do weekendu by wziąć kolejną lekcje staroeuqestriańskiego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Ptaszniki]
Zostały zaskoczone ale wiedziały, że mają prostą przewagę liczebną. Dwóch na jednego, a Sandy była na razie niezdolna do walki. Zdjęły ją kładąc na ziemie szykując się do walki.
Z ich strony wydobyło się kilka razy syczenie które brzmiało jak złośliwy chichot, już po chwili zaczęły to co miały robić.
Zaczęły podchodzić gdy były dostatecznie blisko zaczęty trzeć energicznie tylną kończyną odwłok po to aby w stronę przeciwnika poleciała chmura włosków parzących których celem było dotarcie do oczu i dróg oddechowych. Samo dotknięcie nimi pancerzyka było dość irytujące bo pojawiało się uczucie polewania wrzątkiem tego miejsca na które spadły. Już po chwili przystąpiły do ataku nie dając żadnej szansy na reakcję w tym czasie, chciały wstrzyknąć jej niewielką liczbę toksyn aby była sparaliżowana.

Co do tego w tunelu bełty może by trafiły gdyby nie to, że pająk był na zakręcie przez co uniknął pocisków. Zirytowany uderzył tylnymi odnóżami w ścianę przez co się zawaliła i uniemożliwiła gonienie go, kontynuował drogę. Za kilka sekund wyjdzie.

[sandy]
Och co się ze mną stało? Rozejrzałam się nieprzytomnym wzrokiem po całym miejscu, jakaś pseudo arena i jakiś changeling, dwa pająki i ja.
To nie wróży nic dobrego, nic a nic. Jednak może uda mi się wykorzystać sytuację i zaatakować gdy będzie zmęczona.

[sneaky]
Widząc zbliżające się nieprzyjemnie wyglądające rzeczy wszystko zaczęła blokować tarczą której na całe szczęście nie zniszczyła. Tarcza na razie wytrzymywała kule ognia gorzej z dyskiem który zrobił wgłębienie w niej.
- Tak czterech na jednego i jeszcze mam nie uciekać. Dobre sobie. - warknęła w jej kierunku przyśpieszając lotu chcąc się im w jakikolwiek sposób uciec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Starałem się nie zwracać uwagi na to, co robiła klacz. Nawet nie zareagowałem, gdy ta nagle sprawiła bym ja i Lust dotykał się bokami. Pewnie takie są procedury. Nagle wszystko się zmieniło. Chwilę musiałem dojść do siebie po tym, co się stało. Kręciło mi się w głowie. A więc tak działa teleportacja na taką odległość? Niezbyt to przyjemne uczucie. Ale chyba dotarliśmy na miejsce. Nawet na pewno. Widziałem smoka, który pilnował wejścia. Więc wszystko się udało. Nagle coś do mnie dotarło. Skoro na mnie tak działa ta teleportacja. To, co się dzieje z Lust? Ona chyba niezbyt lubi naszą magię. Szybko na nią spojrzałem. Po czym się odezwałem.

-Wszystko w porządku? -W moim głosie można było zauważyć niewielkie zmartwienie. Sam nie wiem skąd się wzięło. Być może dlatego że trochę się bałem że wszystko wykryją.

 

Gwardia Manehattan

Pająk zdołał uciec i na dodatek odciął drogę gwardzistom. Przynajmniej tak myślał. Ta licha przeszkoda, którą wykonał nie była w stanie zatrzymać gwardii. Nagle kuce ziemskie sięgnęły po tarcze. Chowając włócznie na grzbiety. Nagle ci zaczęli szarżować z ogromną siłą na przeszkodę. Po czym ta ustąpiła po jednym mocnym uderzeniu. Teraz znów ustawili się w poprzednim szyku, po czym ruszyli dalej w głąb jamy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbrojmistrz

-Misja szpiegowska? -Spytał ze zdziwieniem zbrojmistrz. -Wybacz, ale to raczej nie dla ciebie. Jesteś gryfem. Do szpiegowania buntowników używamy zazwyczaj wyspecjalizowanych gwardzistów. Choćby twoja partnerka, która wkrótce ma dostać taką misje. Wszyscy dobrze wiedzą, że cesarstwo gryfów nie wspiera żadnej strony. Bo nie mają w tym swojego interesu. Wzbudziłbyś podejrzenia wśród buntowników. Aktualnie mógłbyś chyba szpiegować tylko swoich braci w cesarstwie. Bez obrazy. Chociaż jest coś, co możesz zrobić, jeśli tak się nudzisz w Canterlocie. Widzisz wciąż nie wiemy, kto zbudował samolot, który był w Crystal Empire. Sądziliśmy, że to Warszawa. Jednak po jej kapitulacji te wnioski nie mają potwierdzenia. Najpewniej buntownicy, którzy stworzyli tego latającego potwora musieli się dobrze ukryć by nikt im nie przeszkadzał przy budowie. Problem w tym, że nie wiemy gdzie się ukrywają. Różne patrole gwardii próbują ich zlokalizować jednak bezowocnie. Jeśli chcesz możesz spróbować znaleźć miejsce gdzie ci buntownicy stworzyli to monstrum. -To powinno zająć go jakiś czas pomyślał zbrojmistrz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbrojmistrz

-Cóż rozumiem. -Mimo wszystko dziwił się z takiej lojalności u gryfa wobec kucyka. Mimo że był po ich stronie było to dla niego trochę dziwne. -Jednak, Breezy jeszcze nie wyrusza na swoją misje. Trochę to jeszcze potrwa. Zapewne parę dni. Więc jak chcesz możesz tu czekać lub spróbować się rozejrzeć za to bazą. Wybór zostawiam tobie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
Przed teleportacją, gdy nas zetknęła bezceremonialnie bokami. Rozproszyłam swoje siły życiowe, po całym organizmie, by stawić jak najmniejszy opór podczas teleportacji... Zrelaksowałam się czekając na to co ma się wydarzyć. Wiedziałam co się ze mną działo podczas tego procesu z Goldingiem, a odległość do pokonania w tedy była o wiele mniejsza niż ta, którą przyjdzie nam przebyć teraz. Tak jednak trzeba było... Inna droga dla mnie nie istniała. Taka była prawda... Cała znana mi prawda.
 
Nie stawiałam oporu temu co widziałam i słyszała. Próba blokowania tego natłoku bodźców z otoczenia skończyłaby się o wiele gorzej, niż pokorne przyjęcie tego barłogu. Ból głowy mnie nie obchodził. Musiałam za wszelką cenę utrzymać moją teraźniejsza formę. Nie wiedziałam czy trwał nadal przesył czy nie. Nie mogłam odróżnić kiedy się to dokładnie skończyło. W uszach mi buczało co nie miara... Kopyta rozjechały się pode mną, jakbym nie trzeźwa była, nie mogłam utrzymać przez moment równowagi, choć nigdy nie było mi dane, tego stanu zasmakować. Znałam go tylko i wyłącznie ze wspomnień. Doskonale to jednak opisywało moją obecną sytuację.
 
Przełknęłam ślinę, energią pozbywając się negatywnych skutków po przez uzyskania chwilowego przesycenia w ciele... To pozwoliło mi wrócić jako tako do stanu używalności, nie licząc strat potrzebnych do naprawienia wyrządzonych szkód. Nie miałam czasu na samoistne dochodzenie do siebie. Musiałam działać i to szybko, by nie zwracać na siebie większej uwagi.
 
- Już dobrze - skłamałam odrobinę. Mogło być lepiej jakbym nie było mnie tutaj ale na zmianę decyzji było za późno. Tyle było dobrze że ostatni posiłek zaliczyłam ostatniego wieczora u tej klaczy zyskując ten drobny nadmiar energii... Teraz został po prostu zneutralizowany... Szczęście. Nieszczęście. Czas okaże czy dam sobie radę ze wszystkim.
 
[Mystical Mask]//Pidgeotto - atak skrzydłobiciem
Trzeba byłoby być totalnym ignorantem, żeby nie wiedzieć że natura, zawsze daje jak największą skuteczność swoim tworom. Te włoski nie mogły być wyjątkiem od tej reguły, tak więc Mask musiała zareagować, by się im nie dotknąć. Pojawiło się przed nią duże śmigło, któremu zaraz potem nadała sporą prędkość obrotową, żeby to wywołać ciąg powietrza, który to miał za zadanie zmienić trajektorie włosków, by te poleciały w stronę Sandy. Tak chciała sprawdzić ich działanie na sobie podobnej... Były lekkie więc nie miała problemu z tym... Sama pod sobą wytwarzała ciąg powietrza, dzięki skrzydłom, czym uniemożliwiała im dotknięcie się z każdej strony. Była wyżej...
 
[shady Clue]
Dysk odskoczył od tarczy Sneaky, wracając do swej właścicielki jak kometa złapana w pole grawitacyjne. Broń przeleciała za jej tyłem, by ruszyć po elipsie jeszcze szybciej. Ten atak miał być zsynchronizowany z drugą grupą.
Clue miała dyskiem uderzyć w jej lewy bok jako że leciała po tej stronie. W tym samym czasie miała pójść salwa pod różnym kątem ognistych kul z drugiej strony by ciężej było ich uniknąć.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik:

Powóz nareszcie dojechał do stacji, na której na Blue czekało już dwoje ciemnowłosych gwardzistów w lekkich zbrojach. 

- Palater - powiedział zachrypniętym głosem kierowca powozu, a potem z niego zeskoczył.

Tutaj, w centrum kraju było jeszcze goręcej, jednak miasto w jakim się znalazłeś musiało być odpowiednikiem Equestriańskiego Canterlotu, takie było piękne.

Śliczna zdobiona dróżka wiodła gdzieś na północ miasta, w oddzielonych od piaskowcowego chodnika fragmentach ziemi rosły wysokie palmy.

Jeden ze strażników machnął na Blue kopytem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem do końca przekonany czy Lust mówi prawdę. Chyba nie chciała mi powiedzieć jak naprawdę się czuję. Potrafiłem przeważnie rozpoznać, gdy ktoś nie chce być ze mną do końca szczery. Jednak w przypadku, Lust ciężko było mi to określić. Nie było sensu bym ją wypytywał i tak nie powiedziałaby mi prawdy. Miałem tylko nadzieje, że Lust jest w na tyle dobrej formie by pozostać w swojej postaci. Bo jeśli wszystko się wyda. Nasz los będzie marny. Smoki nie będą się z nami patyczkowały. Kiwnąłem tylko w milczeniu głową na odpowiedź Lust.

-Więc ruszajmy dalej. -Zacząłem iść w stronę kolejki tuż obok Lust. Co chwilę ukradkiem patrzyłem na Lust czy wszystko z nią dobrze. Nie byłem pewny czy to zauważyła. Zresztą to nie było ważne. Spojrzałem na tego ogromnego smoka pilnującego listy. Był imponujący. Wolałbym z nim nie mieć na pieńku. Podpisałem się na liście wspólnie z Lust. Po czym spojrzałem na smoka.

-Czy możemy już iść dalej?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Ptaszniki]
Cóż włoski nie doleciały do Sandy, były zbyt lekkie i wylądowały na ziemie zajmując duży jej obszar. Ptaszniki syknęły widząc, że atak włoskami się nie udał.
Same były na nie odporne jednak musiały wykombinować sposób jak ją zrzucić na ziemię, z tego powodu wymyśliły kolejny plan. Jeden wytworzył pajęczynę a drugi przyklejał sobie je do nóg aby ją unieruchomić podczas ataku. Jeden z nich machnął nogą w stronę Sandy aby przyszła.

Tamten jeden ptasznik wyszedł na powierzchnię zakopując za sobą wyjście grubą warstwą ziemi, poszedł szybko w kierunku w którym Sneaky poleciała aby zobaczyć jak tam z nią jest.

[sandy]
Po ogarnięciu umysłu zauważyłam jak włoski parzące ptaszników lądują na ziemi, dobrze, że mnie nie dotknęły bo bym zwijała się z bólu. Wystartowałam nieco do góry widząc, że mnie potrzebują bo jeden z nich machnął tylną nogą.
Sprawnie podleciałam do nich, miały plan. Spojrzałam na changelinga który najwyraźniej był przeciwnikiem, trzeba było posłać go na ziemię a odległość między nami nie jest specjalnie duża.
Zaczęłam używać lewitacji aby unieruchomić jej skrzydło po to aby posłać ją na dół. Na to nie miała jak zareagować a skoro niby tak bardzo chce walki to ją dostanie ale na ziemi.

[sneaky]
Szybko wykombinowała kolejny pomysł, zaczęła pikować w dół wcześniej blokując atak dyskiem tarczą. Ognistych pocisków uniknęła, podczas pikowania przywróciła z niej energię i zaczęła próbować polecieć do przodu.
Udało się ale ledwo, gdyby była normalnym pegazem to by skrzydła uległy złamaniu a tak to nic się nie stało. Teraz zaczęła lecieć pod każdą możliwą przeszkodą jak przewrócone drzewo aby zmniejszyć ryzyko trafienia jej. Na wszelki wypadek jednak stworzyła dużą prostokątną tarczę która zasłaniała ją od góry i ubezpieczało przez atakami z wysokości. Od boku atak był ryzykowny bo można było się nadziać na kamień lub inne rzeczy leżące na ziemi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Po paru godzinach lotu dotarła do celu i wylądowała, wysiadła z samolotu i wszedła do środka bazy. Na korytarzu spotkała jednorożca o imieniu Titanium Craft, zdała sobie sprawę że ma do niego sprawę

- Witaj, muszę cie o coś poprosić - zaczęła rozmowę - Domontowałbyś z dwa dodatkowe zbiorniki paliwa w drewnianym samolocie? Potrzebuje dostać się do południowej Afryki, najlepiej jakbyś zrobił to na wczoraj. Trochę mi się śpieszy.

- Po co chcesz lecieć do południowej Afryki? - spytał po chwili rozważania jakie Fire może mieć powody by tam lecieć jednak nie znalazł żadnych - Tak w sumie to one już są zrobione, wystarczy je zamontować. Na pewno zajmie to mniej niż kilka godzin.

 

[shatter]

Po dwóch  tak naprawdę nic nie robienia nadeszła sobota czyli weekend. Krótko mówiąc mogę iść do tego  archiwisty na kolejną lekcje. Dłuższą chwilę zajęło mi pokonanie drogi między parkiem a pałacem jednak w końcu byłem na miejscu. Teraz musiałem tylko wejść do jego gabinetu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardia Manehattan

Gwardziści zatrzymali się przed nową przeszkodą. Teraz było gorzej. Ziemie nie usunie się tak łatwo jak kamieni. A nie mają na to czasu. Ten przeklęty pająk celowo odcinał im drogę. Zaczęli świeci rogami po całej jamie. Gdy nagle coś spostrzegli. Obok był jeszcze jeden tunel. Wyglądał na znacznie starszy. Musiał zostać utworzony dawno temu. Najwyraźniej też prowadził w głąb jamy. Tylko, że droga była okrężna. Niewiele myśląc gwardziści to wykorzystali i poszli nową drogą. Nie mieli zamiaru tak łatwo się poddać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik:

Gwardzista uniósł lekko brwi ze zdziwieniem, a potem skinął na Blue głową i zaczął prowadzić go po ozdobnej ścieżce.

Hoffner/Magus:

Smok pochylił lekko głowę, a potem machnął nią w kierunku wyjścia. Chyba nie był zbyt rozmowny. Teraz znajdowaliście się w długim korytarzu z tego samego kamienia. Co jakiś czas w ścianę wbita była pochodnia. Korytarz ciągnął się bardzo długo, ale na końcu już powoli pojawiała się strużka światła.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire. Parę godzin póżniej]

Siedziała na fotelu pilota, dodatkowe zbiorniki z paliwem zostały zamontowane więc mogła startować. Samolot jest dużo szybszy od statku jednak ten lot i tak będzie trwał parę godzin. Bez zbędnego przedłużania uruchomiła silniki i maszyna powoli zaczęła nabierać prędkości, mimo to że usunęli dosyć dużą cześć wyposażenia dodatkowego samolot był trochę za ciężki żeby szybko wystartował. Z ziemi się podniósł dopiero po przejechaniu około półtora kilometra, Fire poczekała aż nabierze wysokości i zrobiła zwrot tak by lecieli w kierunku południowej Afryki.

 

[shatter]

Rozejrzałem się na dziedzińcu przed pałacem, tutaj okolica chyba zawsze wygląda tak samo. Wszedłem do środka i skierowałem się w stronę gabinetu archiwisty, po chwili zapukałem dwa razy w jego drzwi i otworzyłem je.

- Dzień dobry, to znowu ja. Miałam przyjść w weekend więc jestem. 

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[375] [Lust Tale [Forest Song]]
Było co raz lepiej... Niedogodne efekty zostały zduszone. Pozostało mi dość energii, by żyć w tym stanie przez następne 3 tygodnie i odrobinę dłużej, nie robiąc absolutnie nic, poza podtrzymywaniem formy, którą mam teraz na sobie... Szłam równo przy boku Goldinga wypełniłam dokument tymi samymi danymi, co wcześniej... Smok zbudzał sam w sobie respekt. Przy nim byłam mała, ale czy dałbym sobie z nim radę, gdyby przypadkiem musiała stanąć z nim do walki... Nie wiedziałam. Choć moja wygrana mogłaby być możliwa... Nie znałam możliwości smoków i w tym tkwił problem. Poruszałam się cały czas przy Goldingu.
 
[Mystical Mask]
Czując siłę ciągnącą ją w dół, złożyła skrzydła posyłając jednocześnie 3 punkty materialne na ziemie, tworząc tym potrzebną, nie wywracalną podporę w kształcie trójkąta równoramiennego, by utrzymać się w powietrzu i wznosząc się dodatkowo na wysokość 15 metrów nad ziemią. Była na samym środku areny pod kopułą.
Ktoś kto nie wiedziałby o niewidzialnych podporach, powiedziałby że Mask właśnie wykonuje tzw. samozwis. Czyli zjawisko, z którym od lat męczą się fizycy, jak je wykonać, bo samo wydaje się niemożliwe. Sama przy tym zadziała lewitacją na całą Sandy, bo nic nie stało ku temu na przeszkodzie, a jak była taka mądra, by działać bezpośrednią siłę na nią. To dlaczego nie miała się odwdzięczyć tym samym w większej skali? Chciała zacząć jenocześnei dodatkowo ściskać jej mózgoczaszkę, by nie dać jej się skoncentrować.
Przez  to że zadziała na nią siłą przeciwną do grawitacji i o większej wartości to teraz Sandy według obecnego równania sił powinna oderwać się od ziemi i zmierzyć powoli z prędkością jednostajną [1 m na s] w kierunku Mask.
 
[shady Clue]
3 changelingi zaczęły ścigać Sneaky w dość oryginalny sposób... Jeden ją gonił, a pozostała 2 czekała gdzie indziej na przewidzianej jej drodze wyskakując przed nią lub koło niej próbując zmusić ją do gwałtownych skrętów, by znajdowania się ciągle w tej samej okolicy, a na pewno zwalniaj. Miało to spowolnić jej tempo ucieczki.
Clue w tym czasie składała dwa pistolety kalibru 5,6 mm o magazynkach na 50 naboi działające na tej samej zasadzie co poprzedni wynalazek...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwyraźniej Lust nie wzbudziła podejrzeń smoka. Gdyby tak było już by nas zaatakował. Jak widać nawet smoki nie potrafią rozpoznać podmieńca. Zacząłem iść w miejsce, które wskazał smok. Lust cały czas poruszała się obok mnie. Mówiąc szczerze gdybym był jakimś kucykiem za nami to pomyślałbym, że jakaś para idzie przede mną. Teraz nic nie mogło nas zdradzić byłoby to zbyt niebezpieczne dla nas oboje. Zabawna sytuacja. Przypomniałem sobie nagle jak odkryłem, że to Lust kierowała tym klubem. Myślałem, że już jej więcej nie zobaczę. Jednak ona wiedziała, że to nie było nasze ostatnie spotkanie. Kto by pomyślał, że te słowa będą takie prorocze. Powoli zaczęliśmy dochodzić do miejsca, które wskazał smok. Być może tam miał czekać nasz przewodnik lub dalsze instrukcje, co mamy robić dalej. Korytarz był naprawdę długi. W końcu dotarliśmy do miejsca gdzie wydobywała się ta strużka światła.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...