Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Wróciłem spokojnie do domu. Gdy otworzyłem drzwi panował tam spory bałagan. Długo nie musiałem szukać winowajcy. Arrow leżał wewnątrz tego bałaganu. Nawet jedzeniu, które mu przygotowałem nie darował. Teraz jego resztki walały się po pokoju. Tak zawsze musi trafić się coś mało przyjemnego w idealnym dniu. W moim przypadku to było sprzątanie. Chociaż byłem już zmęczony. No cóż postanowiłem jednak nie próżnować. Chwilę to trwało. Ale w końcu doprowadziłem pokój do porządku. Gdy skończyłem w końcu położyłem się do łóżka spać. Musiałem wypocząć, choć trochę przed kolejnym dniem służby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anastazja]

Zeszła z drzewa dopiero w tedy gdy była pewna że nikt jej nie widzi... Spokojnym krokiem udała się gdzieś w ciemności Canterlot zmieniając barwę swojego futra na nieprzeniknioną czerń, którą tak lubiła...

 

[118+300=418][Lust Tale [Dark Rose]]//Bilet smoki...

Siedziałam w tym obskurnym mieszkaniu, z którego teraz korzystałam... Myślałam nad tym co zrobię dalej... Nad świadomość Matki, zniknęła równie szybko, jak się pojawiła. Oznaczało to na pewno że się oddaliła... A co z nami? Nie usłyszeliśmy od niej słowa wytłumaczenie. Z drugiej strony. Przed kim ma się tłumaczyć ze swoich decyzji? Przed nami... Nie. My jesteśmy tylko jej pionkami...

- Co dalej? - mruknęłam leżąc sama na łóżku. Nie miałam nic do roboty... Klubu nie otworzę bo i tak z niego nie będzie użytku. Gwardii nie zmuszę by do mnie przychodzili...  Będę musiała tylko wysłać pismo o zawieszeniu działalności, by nie naliczali mi podatku dochodowego...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason

Striding został jeszcze chwilę na posterunku gwardii. Wybierał broń, która mogła mu być użyteczna podczas polowania. W międzyczasie gwardziści pochowali zarówno gwardzistów jak i buntowników, którzy polegli w ataku. Po śmierci już nie było wrogów. Każdy, kto poległ wymagał odrobiny szacunku nie ważne czy to wróg czy przyjaciel. Przechwyconych buntowników zaczęto przesłuchiwać. Striding natomiast zastanawiał się gdzie mógł teraz uciec RFL. Podobizny Kristiana były już na każdej ścianie w całej Equestrii. Teraz był jak celebryta. Przy odrobinie szczęście ktoś zauważy jego zakazaną gębę. Miał tylko nadzieje, że to on będzie miał przyjemność stać nad jego truchłem. Gdy już spakował broń. Stanął z kilkoma gwardzistami pod mapą rozważając, dokąd się mógł udać. Jednak wciąż myślał nad pierwszą myślą która przyszła mu do głowy. Mianowicie Polska.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[White Wolf]

Był na posterunku gwardii na Manehattanie. Trzymał się raczej z boku. Nikogo nie zaczepiał i sam był nie zaczepiany, a wręcz obchodzony bokiem przez innych wyłącznie za swój wygląd zewnętrzny. Z jednej strony mu to bardzo pasowało. Był wręcz zadowolony z tego, z drugiej miał trudności z współdziałaniem w większej grupie... Nikt mu tak naprawdę nie ufał. Czekał samotnie na Ransona i jednego żałował... Że nie powieszono publicznie zwłok buntowników dla przestrogi, dla innych, ale to już nie była jego ziemia, na której porządek można było zaprowadzić terrorem i brutalną siłą tworzącą rzeki krwi... Może to i tam łamało prawo, ale było dość skuteczne, by utrzymać masy w ryzach... Teraz to było by wykorzystane przeciwko nim dla propagandy terroru Królewskich Sióstr.. Księżniczki prowadziły rządy inne, które znał od zawsze, nie oparte na sile i dominacji, tylko na miłosierdziu i współdziałaniu. Godził się na nie, bo nie stanowiły jasne i proste zasady, które łamali naprawdę tylko nie liczni swoim zachowaniem. W Equestrii można było żyć i on był tego dobrym przykładem, jak można zmienić się prawie na lepsze dostając nowy start.

 

[Anastazja]

Przemierzała Canterlot pokryty nocą. To była jej ulubiona pora dnia, gdy tak naprawdę stawała się zupełnie niewidoczna dla większości oczu. Zawsze stąpała wyjątkowo cicho, że ledwo było słychać, jak odrywa swoje łapy od różnych powierzchni. Teraz kroczyła dumnie ulicą ledwo oświetloną światłem na latarni ciągle idąc w cieniu zamazującym jej sylwetkę. Stanęła przed jednym z budynków spoglądając w górę. Ściana była dość gładka, ale jej oczy szybko wyłapały punkty podparcia, które zaraz wykorzystała, tak żeby dostać się do okna i zapukać w zwracając na siebie uwagę mieszkańca, a dokładniej mówiąc Lust Tale, która już na nią czekała...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Striding Rason

Striding rozmawiał jakiś czas z oficerami z gwardii. Rozważając nowy ruch RFL. Wszyscy byli zgodni, co do jednego. Kristian teraz przegrał. Lecz to nie zmniejszy jego zapędów. Musiał znaleźć miejsce gdzie będzie mógł się uzbroić i odpowiednio przygotować a na to trzeba czasu i spokoju. Najpewniej będzie się trzymał z dala od głównych miast Equestrii. Ale nie pójdzie też na jakąś wiochę. Striding na chwilę wyszedł z narady. Po czym zauważył Wolfa

-Witaj. Już się zastanawiałem, co się z tobą dzieje. Wraz z oficerami z gwardii zastanawiamy się gdzie uciekł Kristian

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Kristian](Dopóki Elizka nie odpowie posteruje sobie drugą postacią)

Po wejściu do głównej sali która przypominała jakąś królewską, zauważył kucyka ziemskiego ubranego w stroje dawnej polskiej szlachty i siedzący w krześle za biurkiem i podpisującym papiery. Rozejrzał się po straży, gwardia to nie była bo mieli mundury wojska z czasów Jana III Sobieskiego.

- Witam cię serdecznie Sołtysie Warszawy. Jestem... - zaczął, jednak sołtys szybko mu przerwał.

- Zdaję sobie sprawę kim jesteś. Kristian jak mniemam? Są duże nagrody za twoją głowę, niedawno rozmieszczono tu kilka twoich podobizn. Wiem, że RFL jako pierwsze podniosło rękę na księżniczkę i szanuje to. Jednak posunę się dalej. - zaczął spokojnym, ciepłym głosem.

- Jeśli mogę spytać, co zrobisz? - zapytał sołtysa.

- Znasz Powstanie Warszawskie racja? Spodziewam się tej nocy właśnie tego wydarzenia, w tym miasteczku jest tylko 100 gwardzistów. To mało jak na razie ale podobno posiłki dojdą więc trzeba działać szybko. My Polacy nie poddamy się bez walki. - odparł uśmiechając się. - Jakby cię znaleźli mianuję cię doradcą, mamy osobne prawo a złamanie go wkurzyło by ich a oni rozpadu nie chcą. Powiem ci zaraz cały plan... - zaczął mówić do Kristiana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomimo że dość długo nie spałem wieczorem. Nie miałem problemu ze wstaniem. I całe szczęście nie mogłem zaspać na kolejny dzień służby. Wstałem z łóżka, po czym zrobiłem śniadanie dla siebie i Arrowa. Zasiadłem do stołu rozmyślając o wczorajszym dniu. Nie mogłem doczekać się kolejnego spotkania. Jednak teraz nie mogłem zawracać sobie tym głowy. Muszę skupić się na swych obowiązkach. Jeśli nie skupisz się na służbie można to nawet przypłacić życiem. Gdy Arrowa się we mnie wpatrywał, co jakiś czas podczas śniadania. Miałem głupie wrażenie jakby tym wzrokiem pytał mnie, czemu nie chciałem wczoraj wejść do Yellow Rose. Odpowiedź była prosta. Wiedziałem jak to się mogło skończyć. A ja taki nie byłem. I tak posunęliśmy się za daleko jak na tak krótką znajomość. Ale już tego nie cofnę. To było silniejsze ode mnie. Ledwo skończyłem śniadanie jak usłyszałem Swifta dobijającego się do mojego domu. Natychmiast zabrałem cały swój ekwipunek. Dzisiaj mnie czekał kolejny ciężki trening. Natychmiast wyszedłem z domu. Przywitałem Swifta. Jednak go nie wpuszczałem. Nie chciałem tracić czasu. Natychmiast wymaszerowaliśmy na trudy kolejnego dnia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[418][Lust Tale [Dark Rose]]//Bilet smoki...
Pukanie w okno? Tak robi tylko Anastazja, by ją wpuścić. Magią uchyliłam jej okno, tak by mogła się wślizgnąć do środka.
- Słucham, co masz na swoje usprawiedliwienie - zapytałam dość ostro wprost, a ona doskonale wiedziała o co mi chodzi.
- Księżniczka to nie idioci z gwardii? - Pytaniem na pytaniem jak to ona. Niech jej będzie. Czas łagodzi gniew jak nie mogła to nie mogła...
- Nie było dojścia przez zabezpieczenia nawet dla ciebie? - Pokiwała potakująco głową. - Następnym razem masz się bardziej postarać jak sprawa jest ważna. - Wskazałam na nią tykając kopytem jej pierś dość mocno. - To po co tu jesteś skoro zawiodłaś... Ty się nigdy przede mną nie tłumaczyłaś ze swych niepowodzeń. Więc dlaczego? - Uniosłam swoje brwi a wyraz jej pyska zrobił się bardzo cwany. Co ona tam miała w tej makówce to ja nie wiem...
 
[White Wolf]
- A co się mogło ze mną dziać? Nikt mnie nie ruszy, ani nie podejdzie... - powiedział z przekąsem, jak następny randomowy ogier gwardzista ominął korytarz, na którym siedział, cofając się gwałtownie do tyłu byle na niego nie patrzeć. - Nikt nie ma odwagi... Ech. Coście ustalili, bo aż ciekaw gdzie zwiał nasz uciekinier... - Spojrzał pytająco ale jego wzrok był dość leniwy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shiled

Chwilę szliśmy wraz ze Swiftem do miejsca gdzie mieliśmy odbyć kolejny trening. A później zacząć patrol. Idąc po drodze rozglądaliśmy się po ulicach Canterlotu czy nic się nie dzieje i przy okazji trochę rozmawialiśmy. Cóż rozmowa zawsze pomagała zmniejszyć napięcie.

-Golding gdzie wczoraj byłeś?

-Ja? A gdzie miałem być?

-No wiesz po służbie na chwilę do ciebie wpadłem. Pomyślałem, że skoczymy na cydr

To było trochę kłopotliwe spotkanie. Nie chciałem mu mówić, że byłem na randce. To moja prywatna sprawa, co robię służbie.

-Ja... No cóż musiałem coś załatwić

-Skoro nie chcesz powiedzieć. To pewnie coś ważnego. Ale nie będę cię wypytywał. Nie chcę cię irytować

To było rozsądne posunięcie z jego strony. Nie miałem ochoty się z nim kłócić lub wymyślać wymówki. Na temat wczorajszego dnia. W końcu dotarliśmy do miejsca gdzie miał się odbyć trening.

-Więc, co robimy Golding?

-Dzisiaj chce poćwiczyć siłę i wytrzymałość Swift..

-Nie żebym coś miał przeciwko twoim pomysłom na trening Golding. Ale jesteś jednorożcem. Nie kucykiem ziemskim. Może poćwicz trochę magię...

-Na polu magicznym już nic więcej nie osiągnę Swift. Chyba, że nagle zostanę alicornem albo zacznę zgłębiać zakazaną magię. A obaj wiem, że te obie rzeczy są nieprawdopodobne

-Skoro tak mówisz. To, co robimy?

Nagle za pomocą magii podniosłem spory kamień. Który postawiłem obok siebie? Następnie wyjąłem linę. Którą jeden koniec przywiązałem do skały a drugi do ciała. Następnie wyjąłem srebrny pierścień.

-Więc ponownie nałóż mi to na róg. Wtedy ja będę ciągnął te skałę. Twoje zadanie polega na tym, że gdy ja będę ciągnął te skałę. Ty będziesz przeszkadzał za pomocą pogody. Wybór należy do ciebie. Może to być deszcz, zawierucha. Co chcesz. Tylko mnie nie oszczędzaj. Zrozumiałeś?

-Oczywiście

Po tych słowach Swift założył mi pierścień i zaczęliśmy się przygotowywać.

Striding Rason

-Cóż wiele rozmawiałem z porucznikami. Doszliśmy do jednego. Na pewno nie będzie teraz paradował po mieście. Bo wielu łowców nagród go szuka. Kolejna sprawa raczej nie zatrzyma się w głównych miastach Equestrii to zbyt niebezpieczne. Musi odbudować stracone siły. Miałem w przeszłości parę razy do czynienia z kilkoma dyktatorami. Więc sądzę, że albo ukryje się w dawnych Niemczech, bo tam powstał jego pogląd na świat. Albo, co wydaje mi się bardziej prawdopodobne w dawnej Polsce. Bo tam stworzył swoje imperium władzy. A jak ty sądzisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dennis:

Otrzymałeś już kartę z informacjami odnośnie wyjazdu do Crystal Empire. Będzie to jutro, wyjazd o godzinie 6 rano na dworcu Canterlot. W Crystal Empire otrzymasz zakwaterowanie w samym pałacu(jego dolnej części), a gwardzista odbierze cię tam z dworca. Reszta zostanie przekazana potem, proszą tylko byś spakował dokumenty osobiste.

 

Komputer:
- Cóż. Opowiedz mi jeszcze o swoim życiu przed przyjazdem do Equestrii - powiedziała cicho i powoli Luna, a Ameline uniosła nieco głowę.

 

Shatter:

- Księżniczka Celestia jest dostępna w pierwszym gabinecie na parterze zamku - odpowiedział ogier mechanicznie, nawet nie patrząc na klacz.
 

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z planem zacząłem ciągnąć przywiązany kamień do ciała przed siebie. Nie było łatwo skała była ciężka. Ale dawałem sobie radę. Teraz została jeszcze kolej Swifta. Ten zgodnie z założeniami poleciał w górę. Najpierw zaczął za pomocą skrzydeł utrudniać mi drogę. Wywołując duże porywy wiatru. Jednak to nie utrudniało mi sprawy tak bardzo. Gorzej zaczęło się robić, gdy do wiatru dołączył deszcz. A temperatura wokół mnie zaczęła spadać. Nie było to przyjemne uczucie. Na dodatek ta skała, którą ciągnąłem. Chęć użycia magii była nieodparta. Jedna było to niemożliwe przez srebrny pierścień na rogu. Idąc coraz cięższym krokiem. W końcu udało mi się dotrzeć do wyznaczonego miejsca. Nieprzyjemna aura pogodowa równie szybko znikła. Nagle Swift wylądował przede mną.

-Udało ci się

-Na to wychodzi. Czy mógłbyś zdjąć ten pierścień z mojego rogu?

-Oczywiście

Swift podszedł do mnie, po czym zdjął pierścień. Gdy już go nie miałem. Natychmiast zdjąłem linę za pomocą magii z mojego ciała. Mówiąc szczerze nie było tak źle. Ostatni trening z igłami był znacznie gorszy i bardziej bolesny. No może teraz trochę przemokłem i przemarzłem. Ale nie jest źle. Powoli zaczęliśmy opuszczać park by dalej kontynuować patrol.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy Finder]

Spojrzałam lekko zaskoczona tym pytaniem na księżniczkę.

- Przed przyjazdem do Equestrii? No to więc urodziłam się w Metamorphii nie pamiętam już sama przez kogo bo to zwykle jest usuwane z pamięci podmieńcom. Można powiedzieć, że dano mi taką rodzinę zastępczą. Zwykle zwiedzałam pustynię z powodu tego, że to mnie interesowała. Ciekawsza rzecz mojego życia była po wyjeździe na ziemię. Najdłużej byłam na Saharze, jakimś muzułmanom pomagałam znaleźć wodę na tej pustyni. Znalazłam ciekawe rzeczy, jak kryształ który reaguje na zbyt duże skupienie nie na nim magii falą uderzeniową oraz kawałek jakieś bardzo rzadkiej skały która jest w 100% odporna na magię i jest niezwykle wytrzymała. Trochę byłam w Egipcie postanowiłam jednak zwiedzić Włochy, jakiś tydzień byłam w Rzymie i poznałam Niemca który dowodził wtedy jedną z znanych organizacji wtedy, skrót zaczynał się od R na pewno. W Kalifornii byłam również, bo podobno było tam pięknie była to prawda, jednak co chwilę na niebie leciały ludzkie myśliwce bojowe więc o wzleceniu w niebo nie było mowy. Bo pochłonięciu Ziemi przez barierę postanowiłam nie wracać do domu z jednego powodu, w przeciwieństwie do wielu podmieńców byłam jednostką która chciała panować na swym losem, poza tym nie czułam się zbytnio związana z rojem więc nie pasowałam. Potem przeprowadzka do Equestrii, zdobycia obywatelstwa i praca która nie była zbyt dobrze płatna. To tyle księżniczko. - opowiedziałam rzeczy które najbardziej pamiętałam, cóż nie wiem po co to pytanie.

 

[Kristian]

- Więc tak zostaniesz mianowany na jakiś czas moim doradcą, wiem, że jesteś niemcem więc załóż ten mundur z czasów Cesarstwa Niemieckiego przystosowany dla kucyków. - zaczął wskazując na mundur i pikielhaubę obok. Kristian założył to szybko, nie ukrywał radości z tego, że ma mundur niemiecki. - Druga sprawa, mów w większości po niemiecku, unikniemy większych problemów. I ostatnie przygotuj swoich ludzi i skieruj ich do koszar. Zobaczymy się tu za godzinę. - Kristian pokiwał głową i wyszedł na zewnątrz.

- So können Sie in die Kaserne gehen, werden sie dich führen. - rozkazał swoim żołnierzom w jego ojczystym języku, dawno się nim nie posługiwał ale mówił płynnie, reszcie trochę zajęło zrozumienie go i poszli eskortowani przez żołnierzy sołtysa do koszar. Zauważył jak ktoś rysował kotwicę polską czyli symbol Polski Walczącej na garnizonie gwardii.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy opuściliśmy park gdzie trenowaliśmy ze Swiftem. Na patrolu ponownie nie działo się nic specjalnego. Jednak byłem pewny, że buntownicy tylko gdzieś się ukrywali. Na pewno są nawet w samym Canterlocie oczekując na odpowiednią okazje do kolejnego ataku. Mimo wszystko my zawsze będziemy mieli pewną przewagę. Mianowicie przewagę liczebną. Nie było tylu sponyfikowanych buntowników by móc walczyć z całą gwardią Equestrii. Mają mimo wszystko gorszą broń i doświadczenie. O ile część buntowników znała się na rzemiośle wojennym o tyle większość z nich nigdy dotąd nie miała w kopytach a nawet rękach broni. Kolejną sprawą jest to, że niewielu sponyfikowanych. Było w stanie tak dobrze panować nad ciałem jak rodowity kucyk. Więc ich najlepszą metodą jak zawsze pozostaje ukrywać się i tylko czekać, co strasznie drażniło. Na tych przemyśleniach nasz kolejny dzień patrolu się kończył. A my zaczęliśmy wracać do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

Ten gwardzista wydawał się bardzo sztywny. Nawet głową ruszyć nie może? No przynajmniej uzyskałem informacje gdzie mogę znaleźć Celestię.

- Dzięki za informacje. - Wszedłem do środka i skierowałem się do pierwszego gabinetu na parterze i zapukałem dwa razy. Tak z zaskoczenia raczej nie powinien wejść. 

 

[Fire]

Wszyscy weszli do środka. Wszystko było tak jak podczas ostatniej wizyty, czyli ogólny bałagan i kurz. Odezwał się jednorożec odpowiedzialny za projekt.

- Tu macie wymiary poszczególnych elementów konstrukcji. - Położył parę kartek na zakurzonej podłodze - Zajmijcie się bardziej prostymi elementami. Nie muszą być wycięte dokładnie w tym wymiarze jednak lepiej by było za duże niż za małe. Dopasujemy wszystko przy składaniu. Ja zajmę się bardziej złożonymi częściami, między innymi silnikami i układem sterowania. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc do domu zastanawiałem się czy może nie odwiedzić Yellow Rose. W końcu służba dobiegła końca. Mógłbym na chwilę ją odwiedzić. Rozmyślałem nad tym aż dotarłem do domu. Powoli zdjąłem cały swój ekwipunek. Gdy już chciałem wychodzić. Nagle Arrow wleciał na mój grzbiet. Ostatnio zdecydowanie za mało czasu poświęcałem również jemu. On też się powinien nieco przewietrzyć. Cóż będę, więc musiał później odwiedzić Yellow Rose. Powoli wyszedłem z moim feniksem kierując się do parku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[418][Lust Tale [Dark Rose]]//Bilet smoki...

- Jak ktoś stawia dźwiękoszczelną bańkę to ciężko coś usłyszeć, a nie mówię już o zaglądaniu przez okno, przy takiej ilości gwardii dookoła to jest po prostu niewykonalne, jeśli ktoś jak ja nie chce na siebie zwracać uwagi - mruknęła narzekając na swoją robotę, kładąc się jednocześnie na parapecie. - Mam coś dla ciebie. Może nie są to najważniejsze informacje, których byś oczekiwała, ale powinny zwrócić twoją uwagę, a nawet ci się spodobać w pewnym sensie... - powiedziała posyłając mi zupełnie luźny strumień wspomnień. Tego się nie spodziewałam...

Golding Shield, ten którego chciałam sobie omotać wokół kopytka, znalazł sobie niezłą cizie... a mnie nie chciał... nie dał mi tak naprawdę nic. Jej sprzedał pocałunek przy minimalnym jego wysiłku... W czym tkwił mój błąd? Przed moją bliskością się bronił... Na pewno byłam ładniejsza niż tamta, tak z 4 razy... Ignorant jakich mało. Coś się dostaje to się to po prostu bierze... Mało tego oszust z niego jest. Mówił że nie chce się wiązać. Na pewno... A to na co wygląda? Fakty mówią same za siebie... Ja mu dam spoufalanie się tak z klaczą. Niech poczuje mój gniew nawet jeśli tego nie wie... Jak ja chce to go rzuci nawet nie pozna powodu, bo mu drzwi nie otworzy. Wystarczy że raz nie przyjdzie na "umówione" spotkanie... Zmaterializowałam jego list. Ten mi się przyda bardzo tylko musiałabym nauczyć się jego charakteru pisma, ale to moment...

- Tym chcesz się wykupić? - spytałam podchwytliwie, spoglądając neutralnie na Anastazje.

 

[White Wolf]

- A co mam powiedzieć? Że nie wiem. Nie mam pojęcia. Wiem jedno... Ziemia jest w posiadaniu Celestii i gdzie pada jej słońce, które wznosi o świecie i opuszcza o zmierzchu, tam w jej imieniu mamy sprawować jej prawo - mruknął jakąś nieformalną formułkę z podręcznika którą musiał zapamiętać, by zaliczyć testy. - Zdam się na wasze mózgownice, bo go nie zna ani trochę, by móc przewidywać to co zrobi. Jak zrobi za dużo to się odkryje by móc go złapać. Tak likwidowałem większość problemów we Wrocławiu. Potem ostrzeżenie by tego nie robić i nikt nie warzył się pójść w ślady nieszczęśnika na sznurze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

Księżniczka uniosła powoli głowę mrużąc oczy.

- Wejść - powiedziała, licząc, że jest to kolejny sponyfikowany do spisu.

 

Magazyn:

- A PRZEPRASZAM BARDZO, KIM WY JESTEŚCIE? - warknęła gniewnie Rainbow Dash wychodząc z jednego z gabinetów. - Plany? Odnośnie czego?Ataku na Canterlot? - zapytała ironicznie.

Applejack zaraz pojawiła się za nią.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

W końcu po pewnym czasie dotarłem do parku. Arrow był zachwycony. Gdy tylko tam dotarliśmy ten natychmiast rozłożył skrzydła. I poleciał przed siebie. Widać było, że bardzo się cieszył, że w końcu wydostał się z mojego domu. Jednak nie oddał się z okolic mojego wzroku. Latanie szło mu coraz lepiej. Byłem pod wielkim wrażeniem jego umiejętności lotniczych w tak krótkim czasie. Jeszcze trochę a to on będzie mi robi za wsparcie. Pomyślałem lekko się śmiejąc. Lepiej żeby Swift się nie opuszczał. Bo go jeszcze prześcigniesz

Striding Rason

-Najchętniej pojechałbym natychmiast do dawnej Polski i sprawdził czy go tam niema. Ale jeśli się mylę to tylko stracimy czas. Może powinniśmy pozwolić mu wykonać ruch i zaczekać aż się ujawni? To by ułatwiło zadanie

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Eee. - Była trochę zaskoczona nagłym pojawieniem się gości - Ja jestem pegazem, tamta dwójka jednorożcami, a ten tam czwarty to ziemniak. Nie widzisz? - Uwielbiała ironizować - Tam mamy pół tony uranu - Wskazała kopytem za drzwi - i robimy właśnie bombę atomową... Yyy tak to rzeczywiście można po części uznać za plan ataku na Canterlot. A teraz nam nie przeszkadzajcie, jeden błąd a kawałki Ponyville będą w Manehattanie i my przy okazji. Nie chcemy tego prawda? 

 

[shatter]

Usłyszałem że mogę wchodzić. Nie pozostało nic innego jak to wykonać. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.

- Dzień dobry. Nie przeszkadzam? Ja odnośnie tego mojego problemu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[418][Lust Tale [Dark Rose]]//Bilet smoki...

- Nawet jeśli to co? Sama stwierdziłaś że nie tłumacze ci się ze swoich niepowodzeń. Zapewnienie materiału do rozrywki, nie jest dobrym powodem by tu przyjść? - rzucała wątpliwościami i negacjami moich słów jak to ona. Niech jej będzie... Wygrała na tym polu.

- Nich ci będzie... - powiedziałam to co myślałam na głos siadając do stolika maczając pióro w atramencie i wyciągając parę luźnych kartek by przećwiczyć napisanie tego co mam napisać... jego stylem pisma a przynajmniej jego imitacją... Mam na czym się wzorować więc to nie będzie trudne. Byle ten styl nie był jakiś super pewny siebie by pokazał jego wątpliwości, a będzie dobrze... Podpis dość ostry jako wyraźne zakończenie...

- Co ty kombinujesz Rose? - spytała po czym szybko dodała. - Prawda. W tej formie nosisz takie imię - stwierdziła na co się po prostu uśmiechnęłam... Jak miałam odpowiedzieć. Rzuciłam jej tylko kopie list Goldinga...

"Droga Lust Tale. Mówiąc szczerze nie myślałem zbyt wiele o ostatniej gali. Miałem napływ dziwnych obowiązków. Niestety nie bardzo mogę o tym mówić. Jednak to bardzo miłe z twojej strony, że nie zapomniałaś o mnie. Cóż bardzo chętnie się z tobą ponownie spotkam. Decyzje o dniu i miejscu spotkania pozostawiam tobie ja spróbuje się do tego dostosować."

Goldning Shield

- Nadal nie rozumiem co ty chcesz z tym zrobić... - powiedziała wyrażając swe wątpliwości. Nie brała udziału w kłótniach dwóch klaczy do jednego ogiera to nie ma co się dziwić... Ona nie kontaktuje z innymi...

- Intrygi, kłamstwo i oszustwo... Mówi to ci coś? - spytałam się nie mając ochoty kontynuować tej dyskusji...

 

[White Wolf]

- To by ułatwiło zadanie tylko kiedy wystawi łeb i jak silny będzie. O to pytanie. Działać można tylko jaka będzie tego cena... Kto wie... Jak chcesz możemy jechać natychmiast. Mi to nie przeszkadza... Byle móc go dopaść...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Z zadowolenie patrzyłem na ostatnie akrobacje Arrowa. Ale w pewnym momencie. Feniks zaprzestał dalszego lotu i wylądował na moim grzbiecie. Najwyraźniej miał już na dzisiaj dosyć. Cóż jakby nie patrzeć byliśmy już w parku sporo czasu. A on był mimo wszystko jeszcze młody feniksem. Przynajmniej mam pewność, że dzisiaj będzie spał spokojnie nie bałaganiąc nadmiernie w domu. Tak jak to było ostatnim razem. Zacząłem powoli opuszczać park z feniksem na grzbiecie kierując się prosto do domu.

Striding Rason

Striding chwilę myślał nic nie mówią

-Jeśli mam racje i jest w Polsce. Możemy nie dać rady tylko we dwóch. Jednakże, jeśli się mylę. Zabranie większego oddziału gwardii na tą wyprawę może skończyć się tylko nie potrzebną stratą czasu. Nigdy nie lubiłem takich dylematów. Dawniej zanim zostałem kucykiem w takich chwilach podrzucałem monetę zostawiając wszystko w rękach szczęścia. Jak sądzisz powinniśmy tak zrobić ponownie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komputer:

- R? RFL? - zapytała Luna unosząc lekko brwi.

Ameline wszystko notowała na pergaminie, wspomagając się magią, bo jej prędkość pisania musiała być na prawdę duża.

Shatter:

Celestia uniosła głowę i spojrzała zaskoczona na kucyka.

A toż się trafił i nie trzeba go było nawet ścigać.

- Usiądź - powiedziała spokojnie nic po sobie nie pokazując.

Fire:

- Nie mamy ochoty na wasze żarty - powiedziała Applejack z wyrzutem. - Proszę natychmiast powiedzieć mi co tutaj robicie, albo będziecie mieli poważne kłopoty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy Finder]

Cóż przypomniałam sobie właśnie dzięki Lunie nazwę tej organizacji.

- Właśnie tak. RFL, przywódca tej organizacji był na pewno w sprawach politycznych. Spotkałam go, porozmawialiśmy i się rozeszliśmy. Nieufny był do mnie pewnie z powodu ataku moich pobratymców na tą całą "Łódź". - odparłam.

 

[Kristian]

Kristian z rozkazu wrócił do Sołtysa by posłuchać rozkazów. Po wejściu stał na baczność przed nim.

- Kristian, jako iż na razie nie przestawiasz żadnej przydatności dam ci pod dowództwo jakieś 150 lub 200 Austriaków. Wyszkol ich oraz przygotuj jakby co. Czekają w sali treningowej. - rozkazał szybko, Kristian eskortowany przez jednego ze strażników szedł na miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu po pewnym czasie dotarłem do domu. Gdy tam wszedłem Arrow poszedł natychmiast spać. Ja sam usiadłem na fotelu. I ciężko westchnąłem zastanawiałem się jak dalej wykorzystać ten dzień. Spojrzałem na półkę z książkami. Po czym za pomocą magii ściągnąłem najbliższą książkę. Zanim jednak zdążyłem ją otworzyć. Ktoś już dobijał się do moich drzwi. Ciekawe, kogo tu znowu niesie? Powoli otworzyłem drzwi. W nich stał gwardzista. Nie był to Swift. To był jeden ze zwykłych gwardzistów. Zasalutowałem mu, po czym ten zrobił to samo.

-Kapitan chciał wiedzieć czy możesz wziąć wachtę pod pałacem

-Kiedy?

-Dzisiejszego wieczora

Na chwilę zmarszczyłem brwi. Cóż i tak w sumie nie miałem nic ciekawszego do roboty. W sumie, czemu nie?

-Oczywiście

-Dobrze, więc do zobaczenia pod pałacem

Gwardzista powoli odszedł. Gdy już zniknął. Natychmiast zacząłem zabierać ekwipunek gwardzisty. Po czym opuściłem dom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Shatter)

Usiadłem tak jak kazała. Miałem przeczucie że coś złego wisi w powietrzu jednak pewnie jak zwykle mi się wydawało.

- Jeśli przeszkadziam mogę przyjść jutro. To nie jest dla mnie problemem.

(Fire)

- Szkoda że nie macie ochoty na żarty - powiedziała trochę zawiedziona - Jednak fajnie że załapałaś że żartuje. Dla niektórych to nie jest takie oczywiste. Co robimy? Budujemy samolot. Nie jest to chyba zabronione? Jeśli nie możemy wykorzystać do tego celu tego magazynu to przepraszamy. Myśleliśmy że jest opuszczony i nie będzie to nikomu przeszkadzać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...