Skocz do zawartości

[Zapisy][Gra]Sierociniec(Human/Fantasty)(Luźna sesja)


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Słuchałem tej kobiety z kamienną twarzą dalej żując gumę. Ciekawe czy ktoś byłby zły gdybym podał jej owsiankę z dodatkiem arszeniku. Przywiązywanie łańcuchem brak prądu. Normalny kurort. Mam zdecydować z moim współlokatorem kto rządzi? Mam to gdzieś pojutrze znikam z tego miejsca. Biedny spóźnialski dopiero przyszedł i kara. Za kogo ta baba się uważa? Muszę tylko ocenić sytuacje i wykorzystać moment do ucieczki. Na razie obejrzę swój pokój. Pomyślałem po czym wstałem powoli tam idąc.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 191
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Emily wysłuchała całej wypowiedzi kobiety, odebrała klucz, po czym podeszła do tablicy i podpisała się.

- I gdzie jest ten pokój? - pomyślała, przechodząc obok różnych drzwi. Na jednych z nich był numerek jeden. Powoli je otworzyła. W pokoju stały dwa łóżka, drewniana szafka i stoliczek nocny. Emily położyła swoje rzeczy na łóżku obok okna, po czym zdjęła z niego miśka. Zaczęła zapełniać szuflady komody. Zostawiła dwie wolne dla współlokatora.

Pięknie to tu nie jest... - pomyślała. Po chwili położyła się na, jak się okazało, dość twardym łóżku. Postanowiła poczekać na drugą osobę.

Edytowano przez Little Light
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotarłem do pokoju i walnąłem się na wolne łóżko. Co jest na materacu też oszczędzała ta stara czarownica? Wyciągnąłem z kieszeni scyzoryk którym zacząłem się bawić w dłoni. Wiedziałem gdzie chce uciec w Glasgow był gang. Mieli melinę w opuszczonym budynku. Wielu z nich uciekło z domu i są w moim wieku. Zwieje potem się do nich wkupie i tam zacznę nowe życie. Gdzie nikt nie będzie mi rozkazywał. Pomyślałem z uśmiechem bawiąc się scyzorykiem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martinowi owe zasady nie przypadły do gustu. Wiedział, że to już nie będzie to samo co w trupie. Ci ludzie nie wyglądali na takich, co by mieli zamiar traktować się niczym rodzina i opiekować wzajemnie. Bardziej przypominali grupkę złodziei. Chociaż nie. Nawet złodzieje jeśli trzymali się razem, dbali jednak o siebie wzajemnie. Cóż on jednak poradzi? Nie chciał dalej ciążyć bratu... No to teraz ma problem swego rodzaju. 

Wstał ze swojego miejsca i przeciągnął się, po czym podszedł do tej całej listy, bazgrając koślawy podpis. Ledwo umiał pisać i czytać tak na dobrą sprawę. W końcu, nigdy nie był w szkole, a będąc akrobatą po prostu specjalnie tego nie potrzebował. Po tejże czynności wybrał się do pokoju numer jeden, jak zdążył zapamiętać. Całkiem szybko tam trafił. Wyczucie? Może.

Wewnątrz zastał, jak się domyślił, swoją współlokatorkę. W duchu pożałował, że łóżko od okna jest zajęte, no ale cóż, mówi się trudno. 

- Cześć~ - przywitał się melodyjnym głosem, w ogóle męskiego nie przypominającym. Chłopiec miał na plecach swego rodzaju "worek", z najpotrzebniejszymi rzeczami, który zaraz rzucił na teraz już swoje łóżko. - Jestem Doll - przedstawił się. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Post informacyjny jeden:

Wygląd sierocińca inne pokoje:

 

Kuchnia(Ale bez tej lampy i takiego pięknego widoku za oknem, za oknem widać las)

stara-kuhinja.jpg

 

Biblioteka:(to pomieszczenie wygląda najładniej)

3024.jpg

Jadalnia(w tym żyrandolu są świeczki)

24.jpg

Łazienki niestety nie wstawię

 

Gabinet(,,miejsce do pracy'') Margaret:(bez lampy, tego rowerka  szachów)

header.jpg

Trudno było znaleźć coś, co odpowiadało by wizji pokoju dziennego. Pokój ma MNIEJ WIĘCEJ taki zarys, jednak fotele są biedniejsze, są tam jakieś misie, gramofon, kartki i kredki itd. I nie ma lampy)

dramatic-gothic-interior-with-cool-red-l[/spoiler]

Sypialnia Margaret:

old+world+bedroom+designs2.png[/spoiler]

Archiwum(Kompletnie niewyremontowane/tej lampy tam nie ma):

8269465516_fde63cc2b4.jpg

Schowek wygląda jak schowek, magazyn jak magazyn.

 

Mam nadzieję, że przybliżyło wam to trochę wizję tego miejsca.

Miejsca sekretne, które z czasem będą odkrywane nie zostały tu uwzględnione.

 

Kim jest Margaret? Jaka była historia sierocińca? Dlaczego Annabelle jest taka małomówna? I jak potoczą się losy naszych sierot?

 

Zobaczymy ;)

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emily zauważyła, że jakaś dziewczyna wchodzi do pokoju.

- Cześć. Jestem Emily. - nagle zauważyła, że współlokatorka rzuca jakiś worek na łóżko. - Jakby co, to zostawiłam Ci w szafie dwie szuflady. - dodała. Wstała z łóżka i skierowała się w stronę wyjścia. 

- Ja tam idę pozwiedzać sierociniec. - powiedziała, po czym wyszła z pomieszczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[David Fox]

Nie podobały mi się te zasady tak jak martwił brak prądu... Jakie to odludzie musi być że nie ma czegoś co jest po wodzie i gazie? Jak tu grzeją wodę. Jak działa w takim razie lodówka? Na pewno jest tu lodówka... W jakim domu jej nie ma?

- Co niby może mi zrobić niby ta głupia czarownica? - zapytałem się sam siebie na głos, nadal siedząc w fotelu i upewniając się że zniknęła z zakresu mego wzroku. - Nic... a jednak dziś chyba pójdę jej w miarę na rękę... - W myślach dodałem, by się wykręcić od tego polecenia. Wyciągnąłem ten przeklęty mop i zrobiłem tą durną podłogę, że zostały na niej smugi, zacieki i miejsca na kantach gdzie zebrało się najwięcej tego brudu. Jednym słowem byłem dumny z siebie że zrobiłem to na "odwal się ode mnie stara ropucho" i tak powinno być. Nie inaczej.

Zaraz po tym chwyciłem torbę i wpisując się na tą powaloną listę... Miałem spać z dziewczyną. Mi to odpowiadało tylko pytanie czy jej to przypadnie do gustu... Wszedłem bezceremonialnie do pokoju. Po co mam pukać do siebie, a nóż by się przebierała... niestety jeszcze jej nie było... Nic nie szkodzi. Rzuciłem torbę na łóżko pod ścianą. Od okna nie chciałem spać bo ciągnie zimą. Mogłem się rozpakowywać powoli...

 

//Ukeź niech ci będzie...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weszłem

 

(Jestem potworem, ale błagam... WSZEDŁEM. To "weszłem" boli. 

Dziękuję za uwagę.)

 

Worek, jeśli można to tak nazwać. Płócienna torba? Ale i tak wyglądała jak worek, tak czy tak. 

- Miłego zwiedzania - rzucił tylko za wychodzącą dziewczyną, niespecjalnie przejmując się tym, czy w ogóle to usłyszała, czy też nie. - Dwie szuflady, tak? Hmmm... - mruknął sam do siebie, po czym podszedł do szafy. Rzeczy za wiele nie miał, więc jakoś go to specjalnie nie zmartwiło. Zlokalizował wzrokiem świeczkę, więc zapalił ją i postawił na jakiejś szafce. Co prawda to akurat średnio mu się podobało. Ogień źle mu się kojarzył. Przeczesał palcami grzywkę, poprawiając ją, by na pewno jego oszpecony kawałek twarzy był dokładnie schowany. 

Podszedł do worka i wyciągnął z niego kilka ubrań. Za wiele tego to on nie miał no i... Cóż, sukienka w której występował, raczej była dla niego tylko pamiątką. Nie będzie pewnie w tym chodzić. Wetknął ją na sam spód szuflady. Potem już tylko poszły ubrania jak koszule, kamizelki, spódnice czy inne takie. Część była typowo cyrkowa, jeśli można to tak nazwać, ale miał też kilka całkiem zwyczajnych ubrań. 

Po rozpakowaniu poważnie zastanawiał się nad tym, czy przypadkiem nie udać się w jakieś odwiedziny do kogoś, kto mieszka w pobliżu. W dwójce na przykład. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Grace Procter]

Grace w ciszy weszła do pokoju i zrzuciła torbę na łóżko. Usiadła na nim po turecku, rozglądając się po wnętrzu pomieszczenia. Wyglądało dosyć ponuro, tak samo jak cały dom. Koń na biegunach i ten miś... Strąciła pluszaka na ziemię. Nie zamierzała z nim spać. Miała własnego.

Wyciągnęła rzeczy z torby. Ubrania, dwie książki, pluszowy misiek i notes z wystającymi kartkami. Notes i książki schowała do górnej szuflady, podobnie jak samą torbę. Ciuchy zmaganyzowała w szafie. Nie miała ochoty zwiedzać sierocińca, obudzi się na tyle wcześnie by zdążyć go sobie dokładnie obejrzeć. Spojrzała na chłopaka. Nie wyglądał raczej na skorego do rozmowy. Zrzuciła tylko buty i położyła się pod kocem. Nie mogła zasnąć, więc wpatrywała się w okno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sierociniec

Margaret wyszła ze swojego gabinetu szykując się do spania, jednak najpierw musiała uzupełnić zapasy w kuchni sierocińca. Nie umknęło jej uwadze, że dzieciak hol umył bardzo, ale to bardzo niedokładnie. Zmarszczyła brwi i machnęła w dziwny sposób dłonią, a cała drewniana podłoga była już czysta. To wcale nie oznaczało, że bachor nie będzie jutro szorował całego parteru. Chodząc po schodach słyszała, że dzieciaki jeszcze nie śpią, a niektóre z nich ośmieliły się nawet wyjść po zmroku z pokoju. Zapomniała powiedzieć im o ciszy nocnej, ale na pewno nadrobi to jutro. Kiedy w końcu w kuchni znalazły się:

- 3 duże paczki zwykłych owsianych płatków,

- 3 bańki mleka

- 3 bochenki chleba(niekrojonego)

- duży kawał wędliny

- duży kawał sera

- osełka masła

- 6 pomidorów

- kawa

- kilo cukru

- dżem wiśniowy

- kompot wiśniowy(wiśnie rosły za sierocińcem)

stwierdziła, że na śniadanie im wystarczy i poszła do swojego pokoju by odpocząć po tym długim dniu.

 

Annabelle:

Siedziała na łóżku dużymi oczami wpatrując się w okno. Słyszała wcześniej, jak mama tłumaczyła nowym zasady panujące w domu. Wcale jej się nie podobało, że będzie mieszkać tu ktoś jeszcze. To był przecież dom jej i mamy! Nikogo więcej! Jednak Margaret uparła się na sierociniec. Wcale nie chciało jej się spać, więc wyjęła spod łóżka książkę, którą wzięła z biblioteki i pogrążyła się w lekturze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im dłużej leżałem na łóżku patrząc w sufit. Tym bardziej w tym miejscu coś mi nie pasowało. Te zasady były dziwne. Nawet w mojej dawnej budzie mieli pokręcone zasady. Ale przywiązywać kogoś łańcuchem do ściany jak zwierzę? Ciekawe czy ludzie w mieście wiedzą, że praktykuje takie rzeczy. To raczej nie jest typowo normalne. I dlaczego ten brak prądu? Tak jej szkoda pieniędzy czy tak lubi światło świecy? Tym szybciej dam nogę tym lepiej. Rano bardziej ocenię sytuacje i powodzenie mojej akcji. Wstałem na chwilę do okna. Chyba niema psów pilnujących czy uciekniemy. Wychodzi na to, że w tym budynku jestem ja kilkoro innych dzieciaków ta wiedźma i jej córka. Wiedźma może być problemem zapewne lubi zadawać kary cielesne. Ta jej córka to problem zerowy. No i są jeszcze inni. Najlepiej unikać ich i nie wchodzić im w drogę. Wtedy nie będą mi przeszkadzali. Nie potrzebuje przyjaciół ani nowej rodziny. Sam potrafię o siebie zadbać. Wróciłem na łóżko dalej rozmyślać i oczekiwać na poranek wtedy wszystko lepiej ocenie.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doll nakręcony chęcią, by jednak powłóczyć się po sierocińcu (no gdzieżby on siedział tak samotnie w pokoju?) wyszedł ze swojego pokoju na korytarz, uprzednio jednak zgasił świeczkę. Cóż, przezorności nigdy za wiele, nie? A z ogniem lepiej uważać...

I tak w pewnym momencie uznał, że naprawdę ma ochotę kogoś odwiedzić. Ale to może zaczekać. Może by tak pozwiedzać? Chyba odezwały się w nim dawne złodziejskie przyzwyczajenia, bo instynktownie wręcz zaczął rozglądać się za czymś wartościowym, co można byłoby zwędzić. Bo tak na dobrą sprawę, to mógł przecież tak zrobić. Ukraść coś wystarczająco dużo wartego, by móc potem sobie samemu poradzić na ulicy... Hmmm...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emily pojawiła się w korytarzu. W ciszy ominęła rozglądającą się Doll i weszła do pokoju. Zapaliła świecę zostawionymi zapałkami. Wyjęła z szafki notes i ołówek. Usiadła na łóżku. Próbowała narysować psa, ale nie wychodziło jej to. Po chwili zastanowienia zaczęła rysować własny plan sierocińca. 

Mroczna tu panuje atmosfera... Trzeba się będzie od jutra zabrać za rozweselanie! - pomyślała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sierociniec:

Korytarze o tej porze były niesamowicie ciemne i zimne, wyglądało na to, że nie ma tu zbyt dobrego ogrzewania. Od dużych okien ciągnęło strasznym chłodem. Zresztą, w sypialniach też, dlatego w rogu każdego pokoju leżały dwie dodatkowe pierzyny. Na półkach z ciemnego drewna leżały świece, a w szufladach nie było nic. A wróć! W jednej była bardzo stara gazeta w której główny artykuł wygląda tak:

do_roleplaya_by_elizabetheden-d80t9zv.pn

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[David Fox]

Mała, słaba dziewczynka... Nawet popatrzeć nie ma na co... myślałem, śpiąc niewiele w swoim ubraniu. Nie odezwała się to i ja tego nie zrobiłem. Nie podobał mi się ten budynek i nie chodziło tu o nawet o moje śmierdzące glany, znajdujące się pod łóżkiem, zatkane elegancko, jeszcze gorszymi, grubymi skarpetami. Zapach był zniewalający i tuszujący smród tego domu. Wiedziałem przez to że żyję. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, na rozmyślaniu co dalej. Prądu tu nie było... Co mi pozostało? Pomysł nasuwał się sam. Nie wiem, która była godzina ale słońce zaczęło rozświetlać delikatnie niebo.

- Śpisz ty w ogóle? - spytałem się współlokatorki, przerywając ciszę. Słychać było czyjeś kroki na korytarzu.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Ethan Derrick


Wiek postaci: 16,5
Płeć postaci: Mężczyzna
Historia postaci: Urodził się w małej wsi na północy Szkocji. Rodzice mieli wobec niego wygórowane oczekiwania którym nie był w stanie sprostać. Dlatego uciekł z domu. Po 2/3 tygodniach wędrówki, głodny i osłabiony dotarł do innej, większej wsi. Został odprowadzony z powrotem do rodzinnej wioski ale jego rodzice już nie żyli. Pech a może i szczęście chciało że trafił ich piorun. W ten sposób trafił do sierocińca pani Margaret Enigvelle.
Wygląd: Średniego wzrostu chłopak o delikatnych rysach twarzy. Blond włosy i niebieskie oczy. Posiada blizny na prawym ramieniu.
Zdolności postaci: Lekka znajomość sztuki przetrwania (W końcu nigdzie się tego nie uczył ale ma 2/3 tygodnie praktyki), Skradanie się.
Charakter: Małomówny, posiada niską samoocenę, często ignoruje innych. Bystry, beztroski, cierpliwy. 

Było ciemno i padał deszcz. Na dworze nie było przyjemnie. Dlaczego akurat dziś musi być taka pogada? Do tego jestem spóźniony. Mam nadzieje że właścicielka tego sierocińca nie jest zbyt rygorystyczna jeśli chodzi o punktualność. Zapukałem do wielkich drzwi sierocińca. Miałem nadzieje że nie okażą się bramą do piekła. Chociaż w piekle jest przynajmniej cieplej i jaśniej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sierociniec

Drzwi te były duże i w środku budynku można było usłyszeć głośny i głuchy dźwięk spowodowany uderzaniem w nie. Margaret wstała. Nie spała, ale mimo wszystko było jej dobrze, kiedy tak leżała i czytała sobie książkę, więc niesamowicie ją to zdenerwowało. Narzuciła szary szlafrok na swoją czarną i długą koszulę nocną i w pantoflach zeszła spokojnie na dół. Skoro ktoś był na tyle perfidny by się spóźnić to mógł poczekać na deszczu. Kiedy była już w holu otworzyła drzwi i zobaczyła chłopca, na oko szesnastoletniego.

- Spóźnienie - powiedziała sucho. - Rozumiem, że ty jesteś od Derriców? W tej chwili na górę, ostatnie drzwi po prawej stronie. Jest tam moja córka, nie odzywaj się do niej. Jutro poprosisz łaskawie jakiegoś kolegę o przekazanie ci zasad jakie tu panują, bo mimo wszystko masz je znać. Zmykaj. Od razu mówię, że nie ma tu prądu, jak będzie ci zimno są w pokojach pierzyny - rzuciło chłodno i zamknęła za nim drzwi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie - odparła wyrwana z transu - Nie mogę.

Grace przypomniały się słowa tej... Emily. Mówiła do niej jak do idiotki. Nie szanowała jej. Uważała za małą, bezbronną i głupią.

- Mam tego dosyć! Wszyscy traktują mnie jak głupią dziewczynkę! Tylko dlatego bo jestem młodsza! - o wiele za głośno zezłościła się dziewczynka. Oprzytomniqła dopiero wtedy, kiedy zorientowała się, jak głośno krzyknęła to, co myślała. Błyskawicznie zamknęła oczy istarała się udawać śpiącą.

(Za błędy przepraszam, piszę z telefonu)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszedłem do środka sierocińca. Nie byłem zaskoczony że Margaret nie była zadowolona. Nikt nie lubi spóźnialskich a ona nie była wyjątkiem. Poszedłem na górę pozostawiając za sobą ślady wody spływającej z ubrania. Nie odezwałem się do niej. Po prostu nie miałem nic ciekawego do powiedzenia. Bez pukania otworzyłem ostatnie drzwi po prawej i zrzuciłem z siebie na podłogę przemoczoną bluzę. Położyłem się na wolnym łóżku i zamknąłem oczy. Miałem nadzieje że nie będę miał powodów by stąd uciekać. Byłem zmęczony  i mimo to że nie było mi za ciepło po chwili zasnąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Margaret:

Kobieta zmarszczyła brwi, gdy dzieciak poszedł. Czy każde dziecko jest tak niechlujne, czy tylko ona dostała zepsute egzemplarze? Machnęła ręką, by woda znikła. Tak, te bachory trzeba będzie zdecydowanie wychować. Wiedziała, że nie zaśnie, więc poszła do swojego gabinetu.

Annabelle:

Jej źrenice się rozszerzyły, gdy zobaczyła co ten chłopiec wyprawia w JEJ pokoju. Nie miała zamiaru po nim sprzątać, ale też nie chciała spać w tak zaśmieconym otoczeniu. Wstała i zdarła pierzynę z chłopaka waląc go dość mocno po ręce. Potem bez słowa pokazała palcem na leżącą na ziemi bluzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię i nazwisko: Marv Hartigan

 

Wiek: 17 lat

 

Płeć: Mężczyzna

 

Historia: Marv urodził się w Anglii w bogatej i wpływowej rodzinie. Jego ojciec był znanym i szanowanym detektywem który był żywą ikoną dla swojego syna. Nigdy nie poznał swojej matki, zmarła przy porodzie. Z racji tego że Marv żył w porządnej rodzinie zagwarantowano mu odpowiednią edukację, nauczono go manier oraz szacunku do innych. Mimo wszystko nie chciał aby uważano go za "rozpuszczonego dzieciaka z bogatej rodziny". Często wykradał się z domu pod osłoną nocy i szukał rozrywki w nieprzyjaznych kątach, zakamarkach i bocznych uliczkach miasta. Będąc już blisko osiągnięcia męskiego wieku ojciec przygotowywał go aby poszedł w jego ślady. Rozwiązywanie zagadek czy łapanie przestępców dawało mu niezwykle wiele radości. Niestety, podczas ostatniej sprawy która miała zagwarantować rodzicielowi zasłużoną emeryturę zginął, zabity przez seryjnego mordercę którego tropił. Marv nie mógł się z tym pogodzić, chciał zemścić się na zabójcy ojca. Jak się jednak okazało zamiast upragnionej zemsty zagwarantowano mu podróż do sierocińca...

 

Wygląd:

Last-Window-The-Secret-Of-Cape-West.jpg

 

Zdolności: Otwieranie zamków, walka wręcz, rozwiązywanie zagadek.

 

Charakter: Odpowiedzialny, opiekuńczy, rozsądny, ciekawski, mściwy, momentami okrutny. 

 

Nie wiem dlaczego się spóźniłem. Sądziłem nawet że zjawię się tu jako pierwszy. Jest tu tak ciemno że nawet nie wiem czy dobrze idę. Droga przez pola nie ułatwia tego zadania. Deszcz, ulewa. Widzę jak krople kapią z mojego kapelusza. Wszystko przemokło. Mój płaszcz, buty, torba. Po parunastu minutach wędrówki widzę budynek który sprawia że mam ochotę zawrócić i żyć na ulicy. Ciemność, deszcz i straszny sierociniec. Może skuszę się aby napisać jakąś powieść grozy? Szybkim krokiem zbliżam się do drzwi wejściowych, ściągam swoją skórzaną rękawiczkę i pukam...a raczej bije w nie tak mocno że moja dłoń zaczerwieniła się. Dom wygląda na opuszczony, czy ktoś tu w ogóle mieszka?

Edytowano przez Pawlex
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martin wzdrygnął się czując chłód na korytarzu. No niespecjalnie miał teraz możliwość zrobienia oględzin co ciekawszych rzeczy, więc postanowił odłożyć to na jutro. Tymczasem wrócił do pokoju. Poprawiając jeszcze tuż przed drzwiami swoją grzywkę. Taki nawyk. Ale wolał jednak nie straszyć swojej współlokatorki. Dzieciaki różnie reagowały na takie rzeczy... 

Wszedł do pomieszczenia i skierował się na swoje łóżko, siadając na nim po turecku. Materac nie był nadzwyczaj miękki, ale sypiał już w gorszych warunkach. 

- Nie podoba mi się brak prądu - stwierdził ot tak, patrząc na płomień świecy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZAPISY ZAMKNIĘTE. Jeszcze nie wiem, czy na pewno będzie grać Dante. Dziś Pawlex śpi w pokoju dziennym, potem go ewentualnie zastąpi. 

Napiszę, kiedy będzie ranek.

 

 

Margaret:

Kobiecie wydawało się, że zaraz dostanie szału. Ale oczywiście potrafiła się opanować. Jednak tym razem nie wiedziała kto to może być, bo nikogo się nie spodziewała.

Kiedy otworzyła drzwi i zobaczyła kolejnego chłopaka zmarszczyła brwi. Nadprogramowy? Nie ma sprawy. Margaret wyglądała dość przerażająco na tle świec w holu.

- Spóźnienie - mruknęła zimno. - Nie mam na razie wolnych pokoi. Pokój dzienny, ostatnie drzwi na lewo pierwsze piętro. W schowku, czyli drzwi obok powinny być pierzyny, będziesz spać na kanapie. Jutro zapytasz kolegów o zasady jakie tu panują, bo masz je znać. Nie ma tu prądu, to mówię od razu. Znikaj. - zakończyła obojętnie i wróciła do gabinetu - A spróbuj mi zabrudzić błotem korytarz, to jutro będziesz szorował cały sierociniec - krzyknęła jeszcze.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczynka zasnęła. Mimo to, wstała z łóżka. Miała rozczchrane włosy i stłamszone ubranie. Jej oczy szeroko otwarte mrugały rzadziej niż zazwyczaj. Półotwarte usta poruszały się, jakby coś mówiła. Jej dłoń przez chwilę błądziła po drzwiach, aż natrafiła na gałkę. Przekręciła ją i wyszła na korytarz.

Szła wyprostowana i wciąż szepcząca, aż stanęła przed tajemniczymi drzwiami, które widziała w drodze do sypialni. Zaczęła drapać je paznokciami i uderzać pięściami. Gdy nic to nie dało, po jej policzkach popłynęły łzy. Biegiem chciała wrócic do pokoju, w drodze zderzyła się jednak z Emily. Oprzytomniała.

- J-ja przepraszam... - wyszeptała i pobiegła dalej by nikt nie odkrył, że lunatykowała.

(Telefon)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...