[Zapisy] [Gra] Rodzina Diabłów [Highschool DXD][Reaktywacja]

[Kanata]

- Dziwna ta młodzież - Stwierdził Semya i wszedł do budynku - Witam wszystkich, jestem Semyazza, możecie mówić mi Semya. Chciał bym zostać twoim sługą - Zwrócił się do Dante, czuł że to on jest tutaj panem - Wcześniej należałam do rodziny Lucyferiusza i może cię to okryć hańbą, dawno nie miałem do kogo się odezwać. - Ten akurat ród, rodzina Lucyferiusza służyła staremu pokoleniu Maou które próbowało doprowadzić do wyniszczenia rasy, w tym czasie powstała rebelia prowadzona przez obecnych Maou a rodzina została wybita w pień. Ci którzy przeżyli byli znienawidzeni wśród diabłów nowego pokolenia. 

Edytowano Marzec 27, 2015 przez Draft RedLine

[Dean Ambrows]

Zbytnią chańbą mnie nie nakryjesz. A tak swoją drogą skoro już bardzo chcesz dołączyć. Jaki jest twój boski dar powiedz ty nam.-poprosił Dante.

[Kanata]

- Nie mam, od urodzenia jestem diabłem a tylko ludzie mogą posiadać te dary. Walczę za pomocą tej kosy - W jego ręce zmaterializowała się kosa, i używam piorunów oraz psioniki. Mogę być skoczkiem jeśli pozwolisz. 

[Dean Ambrows]

Zgadzam się.- powiedział wkładając w jego serce pionek.

- Witaj w naszej rodzinie. To jest Azmel. Ten blondas to Vergil a od prawej Jonathan, Lorence, Law i Emily.- przedstawił członków rodziny.

[Kanata]

- Witajcie - Ukłonił nieznacznie głowę przed resztą przedstawionych ludzi a raczej istot poza ziemskich. Przesunął ręką po kosie która zniknęła po czym usiadł na parapecie okna. 

[Mephisto The Undying]

- Jest jeszcze jeden diabeł klasy ostatecznej i jego żona ale ich raczej w najbliższym czasie nie spotkasz. - rzucił Law. 

[Dean Ambrows]

No to uzgodnione z tym wyjazdem?- zapytał Dante. -Morze czy góry?- zapytał. 

[Kanata]

- Mhm, jeśli się nie mylę to rodzina wielkiego króla Sairorga Bael'a. - Stwierdził krótko przybysz - W tym rodzie o ile pamiętam jest aktualnie 3 takich diabłów. Sam Sairaorg jego ojciec i ktoś jeszcze. Hmmm chyba mówicie o tej osobie bo musi być nowa w rodzinie. - Dla starego diabła 10 lat wydawało się już jak miesiąc. 

[Dean Ambrows]

Nie jest nowy. O początku do nas należy. Jest moim starym przyjacielem. -powiedział Dante. 

[Kanata]

- A po ile lat macie - Zapytał Semya. - Ja mam 4000 tysiące lat, brałem udział wojnie przeciwko niebu oraz upadłym. 

[Mephisto The Undying]

- Może i mam 17 lat, ale zapewniam cię, potrafię to i owo. - powiedział Law.

- Ja tam lat nie liczę, martwy byłem więc sensu to nie ma. - powiedział Jonathan

[Dean Ambrows]

Ponad 5000. Byłem w rodzinie Lucyfera.-powiedział Dante.- Ja już nie pamiętam.-mruknął Vergil. 

[Szeregowa WW]

- Ja mam 17 lat i za kilka dni będę mieć urodziny heheh~ - powiedziała Emily.

- Ja mam bodajże 20 albo 21, bo serio już nie pamiętam żebym ostatnimi czasy obchodziła urodziny. - wyruszyła ramionami Lorence. - Co nie oznacza że nie potrafię nic zrobić. Wręcz przeciwnie, jestem gotowa odrąbać łeb każdemu na mojej drodze.

[Kanata]

(( Lucjan, twoja postać ma 19 lat, a przynajmniej tak pisze w karcie podaniowej czytałem wszystkie posty i wiem też że postać Phoenix'a jak i twoja była człowiekiem ))

 

- Nie mówię przecież że jesteście słabi. Tylko że jesteś młodszy tak czy inaczej. - Semya oparł się plecami o framugę okna. 

Edytowano Marzec 27, 2015 przez Draft RedLine

[Dean Ambrows]

[Ludzkie lata ma dziewiętnaście. Diabelskie to inna historia.]

[Kanata]

(( Takie rzeczy się pisze co nie na początku w karcie podaniowej tak jak zrobiłem to. ))

[Mephisto The Undying]

((To oczywiste że zapomniał o tym xd))

- Ech... mam ochotę na mały sparing. - stwierdził Law.

[Dean Ambrows]

A z kim?- zapytał Dante zaciekawiony.

[Mephisto The Undying]

- Kimkolwiek. - stwierdził po chwili zastanowienia Law. 

[Dean Ambrows]

No to chodź. Poćwiczymy.- powiedział Dante

[Szeregowa WW]

Emily wskoczyła na kanapę.

- Ghaaaa nuuudyyyy~ - mruknęła.

[Kanata]

Semya westchnął cicho. Przyjemnie było odpocząć od ciągłych walk czy pościgów. Uśmiechnął się lekko gdy wiatr wpadł przez uchylone okno. 

- Spokój jest najlepszy - Powiedział cicho. 

[Szeregowa WW]

Lorence po chwili spojrzała na zegarek.

- Ej, Jonathan. Zaraz wrócę. Muszę sprawdzić co i jak u mnie w pracy, dobra? - zapytała. - Ostatnio mnóstwo zamówień mamy a mnie nie ma...

[Mephisto The Undying]

- Okej. - zawołał Jonathan. 

 

Law przeciągnął się. 

- To jak, na plac idziemy? - zapytał. 

[Szeregowa WW]

Lorence przywołała krąg teleportacyjny i przeniosła się przed budynek cukierni. Weszła do środka. No cóż, w środku chaos, masa zamówień i w ogóle więc Lorence od razu wzięła się do roboty.