Skocz do zawartości

[Gra][Zapisy] The Castle


Arceus

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 189
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

[Ok kasować mi ten Spam i wyjaśniam Wam wszystkim co i jak Ci którzy wyszli od generała, jeśli nie zeszli na stołówkę nadal są w korytarzu przed drzwiami.  Thomas (Maćko z Bogdańca) i Korn (Lucjan-człowiek który za niesubordynacje... ok na razie daruję) nie są (jak to Lucjan) napisał w śmigłowcu, tylko w stołówce.

JEDNAK skoro większość już zaczęła jeść (Smacznego moi mili :P ) możemy kontynuować dalej uznając że wszyscy postanowili się posilić i są na stołówce. Chyba że ktoś bardzo nie chce tam iść może zająć się czymś innym.]

 

Oddział siedział przy stole. Rozmowa trwała i umilała ledwo jadalny, ale pożywny posiłek. Do oddziału dosiadł się jeszcze jeden człowiek, Wysoki mężczyzna o ciemnych włosach i nieprzeciętnej postury. Jego oko zakrywała opaska, a widok paskudnej blizny rozciągającej się po za opaskę dawał do zrozumienia że opaska jest mu potrzebna. Ubrany w zieloną koszulkę, wojskowe spodnie i buty, nie wyróżniał się z tłumu. Ogarnął jedzących wzrokiem i zapytał

-Wy też lecicie?-Wziął pierwszy kęs i przełknął go pośpiesznie i powiedział-Jestem Sierżant Still, jeśli lecicie jesteście pod moją komendą. Jeśli zostajecie jesteście po prost bandą mięczaków, albo macie zbyt wiele do stracenia w życiu by nim ryzykować.-oznajmił i zaczął jeść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja zamierzam lecieć. - powiedział w odpowiedzi na słowa Sierżanta, po chwili zaczął spokojnie jeść swoją porcje. Zdecydowanie sierżant wyglądał na osobę doświadczoną, no i ranga sierżanta, całokształt sprawiał że budził respekt. Co w sumie było dla Lucas'a plusem bo jeśli przełożony budzi respekt to prawdopodobnie zna się na swojej robocie, a przynajmniej taką miał nadzieje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Każda para rąk się przyda.-Powiedział, po czym zapytał-Chciałbym wiedzieć jak moi podkomendni się nazywają, zatem... Kto pierwszy?-mówił dość przyjaznym tonem, jakby zależało mu na miłej atmosferze, bo w końcu czemu zrażać do siebie ludzi. Chciał się dowiedzieć czy mają jakieś doświadczenie na Pustyni, ale wolał nie poruszać tego tematu, po za tym po zatwierdzeniu przez generała formularze trafiają do niego więc sam się dowie. Miał nadzieję że chociaż wiedzą w co się pakują, w końcu wyjście po za bazę jest niewskazane, a o dopiero wyprawa do jednego z zamków. 

Still miał pewne obawy, martwił się o życie nie tyle swoje co pozostałych członków oddziału, miał poważne wątpliwości czy wrócą cało, ale w zamków amatorów się nie wysyła. Miejmy nadzieję że ta tendencja się nie zmieniła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Sierżant podał rękę Thomasowi i mocno uścisnął po czym powiedział miłym tonem-Miło mi cię poznać. To ty jesteś pilotem?-Zanim Still usłyszał odpowiedź Do głosu doszedł Korn i on także zasłużył na odpowiedź. Sierżant gestem poprosił aby Technik zaczekał i odpowiedział snajperowi.-Snajper powiadasz? Jeśli uda ci się chybić radził bym ci zmienić kwalifikacje. Nie przejmuj się jeśli trzeba będzie strzelać to nie ma na to szans.-W jego miłych, wypowiedzianych ze spokojem słowach była drobna przestroga. Nie zmienił nawet na chwilę wyrazu twarzy ani tonu wypowiedzi, nie chciał aby wiedzieli o jego drobnych obawach.   

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Wy i wasz optymizm aż śmierdzi z daleka- walnął Aran- jeśli aż tak bardzo chcesz wiedzieć jak się nazywam to ci powiem. Jestem Aran Delablu. Mam raka trzustki i zostały mi dwa lata życia przesłodzony sierżanciku- tak mówiąc Aran już wiedział, że narobił sobie wrogów. Ale co tam! Jego panem jest tylko śmierć.

 

Tak mówiąc wziął jeden ze skrętów, które zawsze nosi przy sobie i podpalił go. Zaciągnął się nim i zaczął swój pesymistyczny bełkot.

 

-Dlaczego mamy przeżyć na tej misji? Wysłano nas na pewną śmierć- bez skrupułów powiedział donośnym głosem, który rozszedł się po stołówce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sierżant przełknął to co miał w ustach, spojrzał na niego z drobnym gniewem. Jednak nie orzchanił go, zaczął się śmiać. Po paru chwilach przestał i spojrzał na niego z politowaniem. Tłumił w sobie resztki śmiechu, aby mógł normalnie mówić

-Och Aran, prawie nas nabrałeś... Niby jak z takim podejściem, BA! Takim zdrowiem znalazłeś się w armii? Cieszę się że poruszyłeś temar ryzyka. Owszem jest, ale jakby nie patrzeć to twoja praca i ha jako twój przełożony daje ci rozkaz MASZ PRZEŻYĆ-mówił miło, ale ton w jakim wypowiedział rozkaz już nie był nawet wrogi, przesycone negatywnymi emocjami słowa potwierdzały że ten, który się nie dostosuje zginie łagodniejszą śmiercią w zamku niż z ręki dowódcy, który sprawiał wrażenie gotowego żywcem ze skury obedrzeć każdą niesubordynowaną gnide w oddziale.-po tych słowach przez krótką chwilę panowpanowała cisza po niej pociągnął dalej-to samo tyczy się was. Czy to jasne?-zapytał łagodnie, ale tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem Kruk a ten tutaj to Cień-odparł wskazując na ptaka który zszedł mu z ramienia i zaczął podjadać jego obiad.

-Tak jak Korn również jestem snajperem.-dodał uśmiechnięty

Edytowano przez Szydło
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Za sekundę wychodzę na spotkanie i będę dopiero między 21:00 - 22:00]

 

-DA! - Wykrzyknął z radością Sztygar uderzając pięściami w stół. - Przeżyć i walczyć z przeciwnościami i sobą samoj! Kak w pierwyj pomogę wszystkim w oddziale, to druga walkę sami musicie wygrać, haha! - Po tych słowach zasalutował sierżantowi. - Sztygar Armsjeno na rozkaz! Zadbam by wróg nie miał lekko i by każdy wrócił żywy i w miarę możliwości w jednym kawałku! - Opuścił dłoń, zerknął na zegarek i wrócił z werwą do posiłku. Mia zamiar zdążyć pod prysznic zanim wskoczy w kombinezon i ruszy na misję. Cały czas sprawiał wrażenie jakby nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia lub bagatelizował je. Po chwili zaczął nucić Polyushka Polye by umilic dodatkowo czas i sobie i towarzyszom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie raz śmierć szturchała mnie w ramię na polu - odpowiedział. - Póki nie przyjdzie ze specjalnym zaproszeniem od samego diabła nie mam zamiaru umierać. I tak, pilotuję śmigłowiec, którym polecimy.
Tom skończył przeżuwać ostatni kęs po czym zakomunikował: - To ja idę sprawdzić maszynę przed startem, czekam na płycie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na ustach sierżanta na nowo zawitał uśmiech, on także skończył posiłek i udał się w swoją stronę. Zanim rozstał się na dobre ze swoimi powiedział im jeszcze "do zobaczenia za godzinę" rzeczywiście do wymarszu zostało około godziny. Czas jednak pędził nieubłaganie i trzeba było go wykorzystać najlepiej jak to możliwe.

 

Przykładem dobrego spożytkowania wolnego czasu jest Tom, który udał się na płytę startową. Minął zbrojownię i dotarł do celu. Widok na swój sposób piękny, kilkanaście maszyn na płycie, pozorny chaos obsługi naziemnej będący w istocie uporządkowanym ruchem profesjonalistów. Tom minął kilka śmigłowców typu AH-64 v IV zarezerwowanych dla grup uderzeniowych, zobaczył też startującego RAH-66 zarezerwowanego dla zwiadowców, jego zmodyfikowana wersja tego modelu stała kawałek dalej. Wśród pięciu maszyn stojących na wylocie stał i jego śmigłowiec. Potężna czarna maszyna z dumną białą trójką na boku. Obsługa naziemna właśnie zajmowała się tymi maszynami. Wszystkie były tankowane, amunicja uzupełniana, systemy i wirniki dokładnie sprawdzane, nie można było pozwolić sobie na żaden błąd, nawet szyby były czyszczone. Wszyscy ludzie wokół śmigłowca byli zajęci po za jednym w kamizelce odblaskowej, który zdawał się tylko kontrolować przebieg prac.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek nie oderwał wzroku od maszyny, ale odpowiedział-A kto pyta? Zanim Tom udzielił odpowiedzi do jego rozmówcy podbiegł jeden z mechaników. Coś tam o wzmocnieniu śmigieł gadał, ale ciężko w tym gwarze było usłyszeć o co konkretniej chodziło. Widocznie coś ważnego bo robotnicy na nowo zaczęli doglądać głównego wirnika. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

-Dostaliśmy polecenie aby wzmocnić krawędzie śmigieł. Nie wiemy do końca czemu, ale musimy to zrobić. To "cudeńko" widać wiele przeszło. Ster do wymiany, zawieszenie praktycznie nie istniało, nie wspominając już o takich "drobiazgach" jak wgniecenia bocznych drzwi i problemy z blokadą drzwi do kokpitu. Przednie działko przy skręcie w lewo się przycinało. Naprawiliśmy wszystko, tylko kur... te drzwi... No wyklepane są, ale już nigdy tak mocne nie będą-powiedział z wyczuwalnym rozczarowanie.-Dodatkowo kokpit, no teoretycznie blokada musi być, takie są zasady, ale nie ma szans aby to w godzinę załatwić. Ktoś mądry tak zaprojektował te drzwi aby łatwiej było je wymontować niż zamek wyjąć, a nie oszukujmy się wymontowanie tych drzwi wymaga rozmontowania tego śmigłowca. Mówię nie mamy czasu.-podszedł do niego i szepnął mu do ucha-weź tłumik ze zbrojowni, jak będzie chwila wolnego przestrzelisz zamek, nikt się nie zorientuje że od początku był uszkodzony i nikt nie będzie miał problemów.-po tym klepnął go lekko w ramię.

Śmigłowiec rzeczywiście wyglądał znacznie lepiej niż wtedy kiedy lądował ostatnio, po za tym latał będąc w znacznie gorszym stanie, to teraz będąc niemal na równym poziomie z nowym powinien działać idealnie. 

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[hyhy ciepła woda, komu to potrzebne?]

Tom wchodząc pod prysznic zobaczył wychodzącego Sztygara. Może dzisiaj woda była ciepła, po za tym podzielenie się dobra wiadomością z kolegą to nie głupi pomysł. Co prawda Sztygar sprawiał wrażenie ostatniego potrzebującego kolejnych dobrych wieści, ale tych dobrych skąpić nie warto. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Russia so stronk - no nid for hot water! :3]

 

-Tom! Kak tam maszyna przyjacielu? - Zapytał z entuzjazmem równym temu podczas posiłku. Okazało się, że cześć widocznego w stołówce zarostu zniknęła. Najwidoczniej smar do broni był nie ubłagany i brudził wszystko jak leci.

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[wery gut inglisz ;) ]

 

Przed prysznicem trwała rozmowa, a na stołówce stało się coś ciekawego. Do pozostałych przy stole dosiadł się jeszcze jeden człowiek. W przeciwieństwie do wszystkich innych obecnych ten jeden człowiek ubrany był w czarną koszulkę i spodnie w szarym moro, co ciekawe miał przy sobie broń: parę uzi i pistolet. Dosiadł się i zmierzył wszystkich wzrokiem. Spojrzenie zatrzymał na Aranie. Wziął kilka kęsów i powiedział do niego

-Na miejscu znajdziesz sobie nową trzustkę, tylko nie ma gwarancji że ludzką.-Powiedział cicho, niemal szeptem i z niebywałym spokojem, jednak czuć było że to nie jest chory żart, że to prawda odnośnie ich wyprawy. Ton wypowiedzi był aemocjonalny, nie można było powiedzieć czy to groźba czy próba pocieszenia. Sam żołnierz również sprawiał wrażenie wypranego z uczuć. Jadł dalej uznając że odpowiedź Arana lub kogokolwiek innego jest niepotrzebna, ale nie ział nienawiścią, więc jeśli ma ktoś coś mądrego do powiedzenia wysłucha. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...