Skocz do zawartości

[luźna gra] Każdy robi to co lubi (eksperyment)


Arceus

Recommended Posts

Miś ze zdumieniem stwierdził że przestał być OP, a stał się zaledwie "OP". Jeszcze większym szokiem był dla niego fakt, że liczył sobie teraz, tylko 15 cm. Ze zdziwieniem przyglądał się światu z nowej perspektywy.

Mimo utrary niemal całej mocy, poczuł że zachowany został mu jeden dar. Telepatia. Już wiedział co robić. 

Kilka metrów nad nim przeleciał szary pegaz, z blond grzywą. Miś przywołał nowego, jak miał nadzieję, sojusznika i zamienił z nim kilka myśli. Głuwnie wyjaśnił jak to będzie fajnie gdy razem dokonają spustoszenia tej krainy. 

Pegaz zaskakująco szybko przystał na propozycję sojuszu z Misiem i próbował przybić z konusem kopyto, omało przy okazji go nie miażdżąc. Do niedawna obdażony nadmisią mocą Miś, teraz zaledwie "OP" wdrapał się na grzbiet swojego sojusznika. Po chwili zoriętował się, że jego nowym sprzymierzeńcem jest zezowata klacz. Nie przeją się zbytnio (sam przecież nie posiadał jednego oka), i wzbił się w powietrze planują dokonać spustoszenia z nieba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ocieram usta z tęczowych resztek. Kilka razy otwieram i zamykam usta, aby po chwili wziąć się w garść i splunąć siarczyście tęczą. Wyciągam Moją kartę postaci z kieszeni, podnoszę naniesiony na nią minus, jakby to był odrażający robal, i odrzucam go za Siebie, powracając do dawnej postaci. Następnie odzywam się do toma, świadom czyja nikczemna wola to uczyniła.

- Słuchaj kamień... a raczej poduszka. Niezła próba, ale nie wiesz, że wszyscy źli zawsze przegrywają? Jak ktoś, kto jest skazany przez konwencję na klęskę może być OP? Może i jestem Panem Wszechogarniającego Wszechzła, ale nie jestem OP... Jeszcze. Poza tym, tylko MG pozwalam ingerować w moją kartę postaci - mówiąc to, składam starannie istotny dokument i chowam go do kieszeni, będącej przejściem do kieszonkowego wymiaru, zwanego "miejscówką do grania".

Następnie zwracam się do Titusa.

- Jakoś straciłem ochotę. Ta walka zbytnio trąci Mi... tęczą - dokańczam, przykładając dłoń w miejsce, gdzie powinny być usta - Może później, póki co mam do wyrównania rachunki z pewnym kamieniem/poduszką. SŁUGA! DO MNIE!

- Tak, mój Panie - wrzasnął przydupas, zrywając się na równe nogi, gdyż bardziej od księgi obawiał się tylko swego władcy.

- Dawaj ostatniego lenia - mówię do niego tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Przez chwilę przydupas grzebie w tajemnym wymiarze, po czym wyciąga śpiącego człeka; który człekiem nie był, gdyż jak Bon Bon wie, oni nie istnieją; i na Moje skinięcie głową rzuca go na poduszkę. Tom został przygnieciony ciężarem człowieka; który człowiekiem nie był; którego nie sposób obudzić, a który wierci się przez sen i chrapie ciągle.

- I jak ci się to podoba, worze na pierz?

Wybucham diabolicznym śmiechem, po czym milknę momentalnie, dostrzegając latającego na skrzydlatym kucyku misia, który, nie wiedzieć czemu, zamiast gigantem, był liliputem. Nic dziwnego, że się wkurzył, myślę sobie.

Edytowano przez Arkane Whisper
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan Książka odsuną się nagle.

- Hej! Ty... Psie! Uważaj gdzie plujesz wodą! - Stefan krzykną po czym wykonał jeszcze kilka kroków w tył, kiedy Mudkip wskoczył do kałuży wszędzie rozbryzgując wodę. Odwrócił się do kotka i wziął jedną babeczkę mówiąc:

- Nie za bardzo lubię wodę. A wo gule ciekawa historia z ta planetą - Odwrócił się w stronę dziwnego psa spożywając babeczkę- A jak ty się zwiesz dziwna istoto? - Zapytał Mudkipa.

Edytowano przez Nubira Mysterious
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Tak teraz jak założyłem te okulary to wszystko jest dziwnie wyraźne... ide sobie poszukać ubrań...-powiedział Lis pod nosem po czym krzyknął do marine-Vulpes to Lis po łacinie! Twój kolega musi mnie bardzo lubić że używa mego imienia jako ksywki.

Lis wyruszył na poszukiwanie sklepu z ubraniami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mudkip przez jakiś czas szukał dla siebie zajęcia, nie wiedział  co miał robić w końcu nie jest już psem. W trakcie swoich poszukiwań trafił do niewielkiej drewnianej karczmy. Gdy wszedł do niej wyczuł unoszącą się w powietrzu, silną woń cydru zmieszanego z rumem.  Podszedł do baru i zamówił kufel cydru. Barman spojrzał na niego krzywym wzrokiem.

- Nie powinno tu być takich maluchów. Wynocha stąd!- Wykrzyczał barman, a było to wielkie chłopisko więc głos miał donośny.

- Na psie lata to właściwie jestem dorosły, więc nie wygłupiaj się.

Barman odpuścił i nalał Mudkipowi cydru, po czym odszedł obsługiwać innych klientów.

- I co ja mam ze sobą zrobić - Wymamrotał sam do siebie - Nie jestem już psem więc muszę pomyśleć nad znalezieniem sobie innego hobby niż gryzienie listonosza.

Ciapek siedział tak w zadumie przez dłuższą chwilę w końcu spojrzał w prawo (tak z 5 cm w prawo) i zauważył ogłoszenie w które zamieścił tutejszy burmistrz, a brzmiało ono tak:

"W tutejszym lesie Everfree zamieszkał ostatnio Wendigo. Bestia wychodzi w nocy z ukrycia i zabija każdego kucyka który jest na tyle nie rozważny by udać się w nocy do lasu. Więc jeśli jesteś bezrobotnym, żyjącym bez celu, niebieskim i uroczym czymś to miasto prosi o twą pomoc. Przewidziana nagroda"

Mudkip oniemiał, bo tak się składało, że był bezrobotny, żyjący bez celu, niebieski i uroczy. To nie mógł być przypadek. Mudkip postanowił spróbować więc swoich sił jako zabójca potworów.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutejszy las był... cichy. To było w nim najlepsze, Zalegająca mgła ukrywała wszystko wokół. Gdzieś obok rozlegał się hałas i kakofonia, której Persefona nie zamierzała sprawdzać. Jak codziennie po przebudzeniu znalazła obok siebie pakunek z posiłkiem. Nie mając na razie planów usiadła na kamieniu i zaczęła w ciszy jeść. Niosące się dźwięki jasno określiły, że główną część tego dźwiękowego chaosu stanowi ktoś kto "śpiewa", a przynajmniej tak mu się wydaje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mudkip przeczytał książkę o Wendigo którą cóż znalazł po drodze do lasu. Wyposażył się również w specjalistyczny sprzęt do walki z tymi bestiami który również znalazł po drodze. Co poradzić miał dzisiaj szczęśliwy dzień. Jednak dzień powoli dobiegał końca więc Mudkip ruszył do lasu zastawić pułapkę  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lis po ucieknięciu od pewnej krawcowej która ani trochę nie rozumiała że jest samcem i nie lubi nosić sukienek z ogromną ilością klejnotów, zdobył jeansy i koszule w kratke (w sam raz na lisa) i udał się do biblioteki mając nadzieję że nauczy się mówić z którejś księgi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miś wiedział już co zrobić by z przed jego OP znikną ". Jego nowa przyjaciółka opowiedziała mu o olbrzymiej bibliotece w zamku Canterlot. Naturalnie zezowata pegaz znała doskonale położenie każdej najpotężniejszej księgi, skrywającej epickie zaklęcie. Nie pytajcie skąd.

Mniejsza zresztą z tym. Miś postanowił włamać się do owej, skrywającej tajemnice biblioteki, nauczyć się epickich zaklęć i na powrót zostać najpotężniejszym misiem na świecie.

Wymienił szybko kilka muśli ze swoją sojuszniczką i poleciał w stronę majaczącego na horyzoncie zamku. Po drodze dojrzał jeszcze Toma zamienionego w poduszkę i przygniecionego przez postać przypominającą Misiowi, jednego ze swoich socjalistycznych twórców. W duchu pogrotulował magowi, ciesząc się, że jako nowy czarny charakter, może pominąć udzielania kary nędznym poduszkom i przejść od razu, do poważniejszych działań. A włamanie się do zamku księżniczek z pewnością do takiego należało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Ta zniewaga krwi wymaga.

Z poduszki na tęczy wybiegł tanecznym krokiem różowy włochaty jednorożec. Z jego futra wyłonił się Gandalf i krzycząc "you shall not pass!" dobył kartaczownicy Gatlinga v2 czyli ok 6000 demokracji na minutę i otworzył ogień w stronę złego nr 1.

W ciągu minuty na zuym leżało ok 6 tysięcy Tomów.

Leżało by, gdyby nie jeden, który krzyknął "skaczmy". I skakali. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tom i reszta tomów zapomnieli o jednym. Jestem Mistrzem Magii, więc potrafię odczynić każdy zły urok i klątwę, a takowej ciężar właśnie czułem, będąc wgniecionym w ziemię. Oswobodziwszy jedną rękę, zacząłem kołysać nią rytmicznie, ruchem przypominającym podskakującego jednorożca, intonując przy tym (nieco przytłumione) straszliwe słowa zaklęcia magicznego, które brzmiały: "Pink fluffy unicorns dancing on rainbows". Kiedy przebrzmiała po raz czwarty owa strofa; wywołująca grozę i zsyłająca obłęd na słuchaczy; różowy, włochaty jednorożec zabrał Gandalfa, wraz z jego siewcą demokracji i 6 tysiącami tomów, i zaczął tańczyć na tęczy, która wykwitła ponad Moją postacią.

Unosząc się z dziury w ziemi, w pełni mrocznej chwały, oświetlony wiszącą ponad głową tęczą na której tańczył włochaty, różowy jednorożec; zaś echo przerażającego zaklęcia wciąż rozbrzmiewało w okolicy; wskazałem kościstym, zakończonym szponem palcem na toma, mówiąc:

- ...

Nie no, jak mam grozić poduszce? Myślę skołowany.

- Sługa, bierz lenia, może się jeszcze przydać. ty zaś... - wskazuję ponownie wyszukanym, pełnym godności gestem na toma, dramatycznie zawieszając głos - To jeszcze nie koniec.

Po tych słowach poszedłem w stronę miasteczka, zrobić coś bardzo złego; nalać zimnej wody do butów kucyków, czy też podmienić sól z cukrem. Po tych całych tęczach i różowych jednorożcach musiałem odreagować. Za Mną człapał sługa, upychając lenia do magicznego wymiaru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lis przeprowadził romowe z pewnym smokiem który był bardzo zdziwiony że taki Lis Pospolity jak on nie potrafi mówić podał pare rad jak to robić i poradził przeczytać książkę "Jak czytać, mówić i pisać". Lis chciał ją wypożyczyć ale niestety Bibliotekarka była zajęta bieganiem w kółko, przeszukiwaniem dziwnych ksiąg i bredzeniu o dziwnych złych istotach w środku miasta. Zażartował sobie by użyła tęczowego działa a ona wybiegła z Biblioteki... Smok na szczęście był dobrym przyjacielem tamtej klaczy i pozwolił Lisowi wziąć tą księgę, musi tylko oddać zanim Bibliotekarka wróci. Wyszedł więc i ruszył ponownie do krawcowej, jak na złość jej nie było, na szczęście jej siostra z koleżankami pomogła mu uszyć plecak, był trochę krzywy, ale był zielony jak jego koszula więc zapłacił pieniędzmi zabranymi z torby Viviego i wyszedł by szukać cichego miejsca w którym nauczy się mówić z książki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Persefona wzdrygnęła się, siedząc na kamieniu. Poczuła lekką anomalię - ktoś użył zaklęcia jej magii. Co gorsza całkiem skutecznie. Spojrzała w  świat astralny - Chaos. Pomijając wszystko inne co się działo wokół swoją klasę magii rozpoznawała bez trudu, a tutaj wyglądało to... śmiesznie, dziecinnie, niemal nieodpowiedzialnie. Odetchnęła z ulgą i wróciła do posiłku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lis niestety nie znalazł cichego miejsca, gdziekolwiek by nie poszedł było głośno, tu krzyki rozpaczy spowodowane wodą w butach, tam skrzywione twarze i łzy przez sól w cukierniczkach. Nigdzie nie było warunków do nauki pisania, czytania i mówienia. Ruszył więc biedny Lis do lasu lecz niestety się zgubił, na szczęście w lesie w końcu znalazł upragniony spokój i zaczął uczyć się czytać i mówić z książki. Robiąc to wydawał bardzo dziwne odgłosy,  brzmiał trochę jak ranny Wendigo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Tom udał się do lasu. W środku puszczy znalazł dość wysokie urwisko i zapragnął zniego skoczyć. Głaz wbił się w ziemię z potężną siłą. Fala uderzeniowa wyrwała kawałek lasu z korzeniami. Drzewa wybite w powietrze pospadały na wszystko i na wszystkich. Mhahahahahahaha!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko nastała noc mudkip zastawil swoją pułapkę. Jako przynęty użył królika angel'a który z nieznanego mu powodu leżał związany na ścieżce prowadzącej do lasu. Ciapek sam zaś schował się w krzakach czekając na dogodną okazję. Lecz gdy tylko na sekundę spuścił wzrok z królika, ten zniknął. A pośród drzew zaczęło rozchodzic się przeraźliwie wycie nie podobne do wilczego, czy psiego 

Edytowano przez BlackHawk
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po nauczeniu się czytać Lis zgłodniał, uznał że pora coś sobie upolować. Ledwie przeszedł kilkanaście metrów a zobaczył królika, i to nie byle jakiego. Był już związany i do tego leżał na czymś co przypominało pułapkę, przypomniało mu się że jak był mały bardzo lubił budować pułapki, a potem zabierać przynętę tak by nie uaktywnić pułapki. Zabrał więc królika dość szybko, a jednocześnie ostrożnie by nie zostać uwięzionym. Udało mu się więc pobiegł w las, ale wpadł w jeżyny i zaczął głośno krzyczeć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod koniec posiłku stało się coś niespodziewanego. Persefona usłyszała huk, po czym wszystkie drzewa wzniosły się w powietrze. Najpierw zszokowana, przyglądała się temu co się dzieje, po czym zrozumiała, że drzewa zaczynają wracać wraz z grawitacją. Kawałek lasu podniósł ogromny tuman kurzu. Gdy pył opadł w miejscu gdzie była kobieta unosiła się czarna mgła. Persefona starała się zrozumieć co się stało. Dlaczego ktoś zniszczył tak piękny las. Na powstałym z powalonych drzew pustkowiu nagle zaczął nieść się krzyk. Coraz bardziej była przekonana, że wokół dzieje się coś złego i chciała jak najszybciej się tego pozbyć. Wróciła do ludzkiej formy, zastanowiła się i zaśpiewała: "Nobody else can see you the same way as myself". Po chwili dostrzegła źródło krzyku. To tylko biedny lis. Zrobiło jej się szkoda zarówno drzew jak i zwierzęcia. Ponownie otworzyła usta: "Take the trouble and pain that my two eyes have seen". Jej głos rozniósł się głośno we wszystkich kierunkach. Powalony las powoli zaczął wracać na swoje miejsce, pojawiła się w nim mgła i cisza. Lis z kolei został uwolniony z cierni jeżyn. Kobieta uśmiechnęła się lekko i powróciła na swój kamień. Zamknęła oczy i zaczęła cicho śpiewać. Jej głos był lekki i dźwięczny. Niósł ze sobą anielskie piękno ale i swego rodzaju ból.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Donośny huk oderwał Moją uwagę od czynienia zła. Po chwili; kiedy to zastanawiałem się, co wybuchło; wyczułem coś dziwnego. Zaburzenia mocy. Zupełnie jakby ktoś rzucał stare zaklęcia, dawno zapomnianą już metodą. Chwilę zastanowiwszy się, ruszyłem w stronę ciemnej linii kołyszących się miarowo drzew. Stary, posępny las jest najpewniejszym miejscem odnalezienia źródła owych zakłóceń wiatrów magii... No dobra. W tym świecie wiatry owe nie występują, ale to niczego nie zmienia.

Po drodze rozejrzałem się ciekawie, szukając wzrokiem moich niedawnych przeciwników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...