Skocz do zawartości

[GRA] Poszukiwanie trumny anioła 2: Zatrzymać Apokalipse


Gość Ziemowit

Recommended Posts

Help!-krzyczy Jack w lesie

Zagubiony w lesie pewnie zdany na śmierć

No to jestem w d***e-powiedział do siebie Jack

No Jack nie poddawaj się-powiedział do siebie znowu Jack

I jakoś wyszedł z lasu z informacjami

Edytowano przez TwilightSpringTrapPL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tyyy! - zaczął się wściekać Tail, nie mogąc z nim wytrzymać. Widząc jak wbiega do lasu popędził za nim, aby sobie czegoś nie zrobił. - Jack - wołał, nie wierząc, że mu pomaga. - Jack do kurwy nędzy! - wtedy usłyszał jego paniczne wołanie o pomoc. Przebiegł przez zarośla i pomógł mu się wydostać z opresji, którymi było wciągające go bagno. - Opanuj się, bo inaczej pogadamy - odprowadził go do namiotu i miał porządnie opierdolić, ale się powstrzymał, widząc, że wszyscy śpią. - Połóż się jeszcze ... noc jeszcze się nie skończyła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reszta poza Redem i Jackiem spali w najlepsze.
Polak miał już po dziurki w nosie słuchania chrapania Niemca, który spał jakby cała ta rzeź mieszkańców nie miała dla niego znaczenia. Bo i owszem nie miała. Sam rozmyślał nad tymi sprawami, które zaczęły kłębić się w jego głowie. Raz już się dał zaskoczyć, drugi też, ale jak to mawiali do trzech razy sztuka.
Ułożył się wygodnie pod kamieniem, sprawiając wrażenie strażnika namiotów. Chłód przeciągał jego ciało, a na dodatek kamienie zaczęły wbijać się  jego plecy. Nie było komfortowo, ale w końcu udało mu się zasnąć, ignorując przy tym Jacka, który znów coś kombinował.
- Że też się zgodziłem - mamrotał jeszcze pod nosem, dopiął się pod szyję i zapadł w sen.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Nadchodził poranek. Szósta nad ranem. Ziemowit wyszedł z namiotu i obserwował, piękne wschodzące słońce. Niebo było pomarańczowe w duże różowe ciapki. Ziemowit przypomniał sobie o zawartości swojej poduszki. Wszystko było na swoim miejscu, a chłopak odetchnął. Wtedy z drzewa spadały liście. O dziwo wszystkie na raz. Ziemowit wziął tyle ile mógł i przeczytał napis na jednym. "Zniszczcie świątynie, a wygracie". Ziemowit pokazał to wszystkim, a resztę liści schował do kieszeni.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ma ukryte skrzydła

Aha...Rozwalić i zwycięstwo...Łapię-powiedział Jack

Jack czuje się nieswojo bo się boi że się prawda wyda i oberwie

Ale widać lekko jego niebieskie skrzydła

Edytowano przez TwilightSpringTrapPL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobry ... - powiedział Red, ziewając przy tym potężnie. Wygiął ręce do tyłu, w celu dostatecznego ich rozgrzania, gdyż nieco wymarzł. Na szczęście się wyspał, a nikt nie podpierdzielił mu broni, co mogło zwiastować na dobry dzień. - No, to widzę, że mamy do wykonania małą robotę remontową ... dokładnie jak reszta Polaków w Anglii - rzucił do Charliego i Simona, którzy najwyraźniej zbierali się po nocy. Wolfgang raczej spał, ale nie obchodziło go to zbytnio. Poprawił roztrzepane włosy i nałożył na głowę czapkę, a ręce splótł za plecami.
- No to ma ktoś jakiś pomysł? Gdyż ja mam, ale potrzeba nieco TNT - zagaił jakże oczywistą rzecz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Charlie tylko spał, ale po chwili się obudził, bo zebrało mu się na ,,filozofowanie".

- Wiem, że nikt nie ma zamiaru zapewne słuchać moich wywodów, ale po jakiego kija tym aniołkom koniec świata? Jak się chce niszczenia to raz dwa, a nie odwalać takie coś... - powiedział wstając i przy okazji obserwując zaspanych towarzyszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteś aniołem? - zapytał Red unosząc brew. - Jeśli nie, to nawet nie próbuj ich zrozumieć, bo szkoda na to czasu. Najwyraźniej się z nami bawią, mają misterny plan, albo coś innego, co jest przeznaczone tylko dla nich - wypowiedział się w tej sprawie, po czym wyciągnął cuksa z kofeiną i zaczął go ssać, aby pobudzić szare komórki do działania. - Może masz plan jak rozwalić tę świątynię w drobny mak? - żachnął się, czując, że rozmowa schodzi na zupełnie inne tory.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co? Ja?-zapytał Jack nerwowo bojąc że tajemnica ze skrzydłami się wyda

Jack nie chce wiedzieć co się stanie

No to co robimy? - zapytał Jack próbując rozluźnić się

Edytowano przez TwilightSpringTrapPL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Moim zdaniem będzie potrzebna broń palna i jakoś rozwalimy. - powiedział Ziemowit. Wraz z resztą poszli w stronę świątyni i zabili kilka aniołów po drodze. Ziemowit stał przed świątynią i zaczął ją ostrzeliwać. Było kilka dziur w ścianie, ale było potrzebne coś innego. - Ma ktoś młotek? - zapytał się chłopak. Polak wycofał się z terenu i podszedł do jeziora. Czekał na kogoś nazwanego Duchem Harcerza. Przy okazji złowił kilka ryb. Duch pojawił się szybko i jak łatwo się domyśleć zaszyfrował kilka listów. Zaszyfrował po harcersku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Broń odpada ... definitywnie - oznajmił Red, mając dłoń na oczach, aby móc nie widzieć tego, że próbuje zniszczyć świątynię z byle karabinka. - Potrzebne jest coś z jajem - dodał, a ściągając rękę w dół zauważył ducha jakiegoś harcerza. Stał obok Ziemowita i coś próbował mu przekazać. - To jest chore - skomentował sytuację, mając dosyć zabijania aniołów, a teraz gapienia się na półprzeźroczystego chłopaka, który zniknął po kilku chwilach. - Czego się dowiedziałeś? - rzucił ostentacyjnie, trzymając się za pas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Wolfgang wstał przeciągając się, wyszedł z namiotu zakładając na głowę czapkę i zarzucając płaszcz na grzbiet. Z papierośnicy z motywem orła wyjął kolejnego papierosa i odpalił leniwie. Wsłuchiwał się w słowa innych, nie chciało mu się, od tak po prostu.>

- Moim zdaniem, to się nie znasz. Red ma rację, na nic tu pistolety i karabiny. Tu potrzeba działa szturmowego, którego akurat nie mamy.

<Wolfgang wyciągnął zapalniczkę i odpalił.>

- Załatwimy, to w prosty sposób. Jak wikingowie ... puścimy z dymem.    

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Duch harcerza powiedział o ofierze. Trzeba ofiarować coś Jonhowi Christiansenowi. Więcej jest w tym szyfrze (szyfr w załączniku). - oznajmił Ziemowit. Potem dodał. - No to spalaj, Walter - oznajmił Ziemowit noszący sieć pełną ryb.

fdyjeuiokrf.png

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Co to ma być? Ufyam Krey? Co to za bzdury - Ziemowit był zdziwiony, a zarazem zdenerwowany. Może Walter zrobił błąd? Nie, on przecież umie w szyfry. Ziemowit był zdenerwowany dopóki nie zauważył tego napisu na trumnie w świątyni. Chłopak otworzył trumnę. W niej leżał człowiek z białą brodą, białymi włosami i białą szatą. W kieszeniach nosił same płyny. Już było wszystko jasne. To był stary bóg. Ziemowit schował płyny. Postanowił jednego wypróbować. Wylał płyn z czerwonym kolorem na ziemię. Wtedy podłoga w świątyni zapłonęła. Nagle zjawił się biały kot. - To są płyny z, których Bóg tworzy ludzi. Teraz te płyny są w waszych rękach. Wlewacie do miski płyny, z cechami charakteru. Na przykład tego czerwonego płynu Bóg nigdy nie użył, bo to jest zło. Teraz świątynia się spala. Ja podpisze wam wszystkie płyny ze wszystkimi cechami, a  wy będziecie mieli zadanie stworzyć swoją armię. Powodzenia - rzekł kot i zniknął

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyciągnął broń i skierował ją na latającego Jacka.
- Anioł!? - wrzasnął nieracjonalnie Red, nie wiedząc co temu się znowu stało. Unosił się nad ziemią ... i nic poza tym. Bez skrzydeł i innych podobnych. - Złaź ale już! - wycelował w niego swojego Gloka, mając nadzieję, że ostatecznie nie będzie musiał tego zrobić.
- Mamy anioła! - zaalarmował pozostałych, nie do końca rozumiejąc o co chodzi z tymi płynami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co? NIE! NIE JESTEM ANIOŁEM!!-krzyczy Jack

Jack ląduje na ziemie pokazując to że skrzydła mu wyrosły

Obawiałem się tego-powiedział do siebie Jack

Odkrywa swoje skrzydła i pokazuje

Edytowano przez TwilightSpringTrapPL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

- Jack, ogarnij się! - krzyknął Ziemowit policzkując Jack'a. - A z tymi płynami to tak, że dzięki tym płynom tworzymy ludzi, ich charaktery i cechy wyglądu.  - dodał chłopak. Sam postanowił spróbować. - To jakich cech dodać? - zapytał się wszystkich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie schował broni, ale nadal spoglądał na niego groźnym okiem.
- Ogarnij się chłopaku - skomentował Jacka, a po czym zwrócił się do Ziemowita tymi słowami: - Żeby ten człowiek ogólnie był w porządku. Cóż Wolfi, przynajmniej w jednej sprawie się zgadzamy - dodał zauważając, że szwab przyznał mu rację. Najwyraźniej czegoś chciał, tylko nie wiedział do końca czego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit

Luiza rozpaliła ognisko, a Anastazja postawiła na nim ryby. Turkusowo włosa dziewczyna dodała jakiś przypraw i poobracała rybki. Od czasu do czasu sprawdzała jakie są ciepłe. Anastazja próbowała stworzyć człowieka. Dodała siły, odwagi, męskości i wredoty. Miał mieć dosyć długie włosy. Po za tym wzięła od Ziemowita pomarańcze i wlała kropelkę z soku z tej pomarańczy i wlała do środka. Zaczęła mieszać. Po chwili ujrzała dorosłego i umięśnionego mężczyznę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...