Jump to content

Pozłacane Lata [Gra][Arcybiskup z Canterbury]


Recommended Posts

Złote lata, tak wielu nazywa czas obecny, szczytowy rozwój kulturowy, naukowy i przemysłowy. Odkrycia pojawiają się na każdym kroku. Szczęście i dostatek się szerzy, a przynajmniej po tej stronie żelaznej kurtyny. 

Ameryka, symbol dostatku i rozwoju. A przynajmniej z pozoru, im głębiej w struktury tego świata się wejdzie tym więcej niedoskonałości da się zobaczyć.

Ty właśnie przechadzając się jedną z biedniejszych dzielnic Phoenix mijałeś budynki, obskurne budynki, po chwili usłyszałeś odgłos wystrzału a potem jakiś mężczyzna wybiegł z klatki schodowej i uderzył cię barkiem. Nie mogłeś oprzeć się pokusie i udałeś się do środka, wszedłeś po tej zniszczonej klatce schodowej na drugie piętro gdzie ujrzałeś otwarte drzwi. Coś sprawiło że chciałeś wejść do środka. Zobaczyłeś standardowe mieszkanie biednej rodziny, małe, biednie urządzone ogólnie zniszczone, zobaczyłeś też kobietę na ziemi, miała ranę postrzałową w klatce piersiowej, ale żyła. Nie była człowiekiem, nie dałeś jednak rady określić czym dokładnie była. 

- Kim...jesteś? - odezwała się słabo kaszląc krwią. 

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 138
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Nieznajomy wślizgnął się do pomieszczenia. Stąpał cicho i lekko. Ubrany był elegancko, choć staromodnie. Buty lśniły w blasku księżyca niby czarne zwierciadła, a płaszcz niemal zlewał się z ciemnością, która go otaczała. Z cieniem kontrastowała tylko jasna, surowa twarz - osobnik z powodzeniem mógłby być grabarzem.

Podszedł do rannej kobiety i przyklęknął. Z kieszeni na piersi wyjął chusteczkę i otarł krew z jej twarzy.

- Przechodziłem obok - odparł krótko. - Dlaczego zostałaś postrzelona?

Link to comment
Share on other sites

Kobieta przybrała tylko dziwny wyraz twarzy, ale nie odpowiedziała, była coraz bledsza i zimniejsza. 

- Wybacz... te... us...usta milczą... - powiedziała z trudem. Jej czas się kończył. - Nie... jesteś stąd... tutej...si, nie... pomagają. - wysapała ledwo. Kolejna fala kaszlu i plucia krwią. Po chwili ledwo przekręciła głowę i wypluła ciecz która uzbierała się w ustach. - Pom...ożesz? - zapytała wreszcie. 

Link to comment
Share on other sites

Kolejna seria kaszlu, tym razem bez krwi. Kilka razy próbowała powiedzieć coś, ale ostatecznie tylko posapała. 

- Syn... mój... syn... on... jest ważny... bardzo... - wysapała. Kolejna fala kaszlu. - Proszę... nie poz...wól... im go... go... złapać... - więcej kaszlu, - Pomóż mu... - ostatnie słowa wypowiedziane przez kobietę wywołały więcej kaszlu... aż wreszcie straciła życie. Usłyszałeś cichy dźwięk w szafie. Ktoś w niej siedział. 

Link to comment
Share on other sites

- Bądź rozsądny, nie możesz przesiedzieć całego życia w szafie. Poczekam tu, aż zdecydujesz się wyjść. Mam więcej czasu niż ty, chłopcze - poinformował.

W tym czasie, uznał, dobrze byłoby usunąć zwłoki z widoku. I tak też zrobił. Podniósł ciało i zaniósł do pokoju obok. Ułożył je na łóżku. Z godnością, czymkolwiek było za życia.

Link to comment
Share on other sites

Kolejne szurnięcie, jednak byłeś w innym pokoju, po chwili skrzypienie. Osoba z szafy opuściła ją. Był to niewysoki chłopiec o brązowych włosach, zielonych oczach i jasnej cerze. Wydawał się zapłakany. Ubrany był w niezbyt elegancki strój. Był też bardzo chudy. Ogólnie wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy. Stanął przed szafą nie wiedząc co zrobić. 

Link to comment
Share on other sites

Mężczyzna pokiwał powoli głową, patrząc na chłopca. Zaczął się zastanawiać.

- Masz jakieś imię? - zapytał. Nie podszedł bliżej, nie poruszył się. Obserwował tylko małą, kruchą istotkę stojącą niedaleko. W ciągu długiego życia był wieloma rzeczami, ale nigdy matką i nigdy też nawet nie zamierzał próbować.

Link to comment
Share on other sites

Chłopak spojrzał niepewnie na mężczyznę który zadał mu pytanie. Mama zawsze mówiła go żeby nie rozmawiał z obcymi, chyba że jej się coś stanie i będzie musiał. A teraz musiał.

- Sebastian... - odezwał się po chwili chłopak, aż ciężko było usłyszeć co powiedział. Mówił bardzo cicho. - Co z mamą? - zapytał. 

Edited by Mephisto The Undying
Link to comment
Share on other sites

Chłopak spojrzał na mężczyznę przerażony, to chyba nie był dobry pomysł by powiedzieć mu coś takiego. Momentalnie zaczął płakać i oparłszy się o ścianę zsunął się na podłogę tak że siedział skulony wciąż płacząc. Mruczał coś pod nosem ale nie dało się usłyszeć co mówił. 

Link to comment
Share on other sites

Wiedział, że tak się stanie. Wiedział też, że nie mógł powiedzieć nic innego, bo chłopak odkryłby prawdę. Znajdowała się w końcu w pokoju obok. 

- Twoja matka odeszła w spokoju, Sebastianie. Jestem tego pewien. A więc nie powinieneś się o nią martwić, choć rozumiem, że twoja strata boli. Obawiam się jednak, że nie masz czasu na żałobę - powiedział, zbliżając się do chłopaka. Stanął tuż obok, o krok.

Link to comment
Share on other sites

Chłopak ledwo nadążał za mężczyzną. Matka mówiła mu że jeśli coś jej się stanie to pojawi się ktoś kto mu pomoże, czy to była ta osoba? Tak sądził. Jednak nie znał zamiarów mężczyzny podążał za instrukcjami matki.

Miasto nocą nie było tak żywe jak w dzień, oczywiście zdarzali się ludzie ale na ogół byli to ludzie idący na swoje nocne zmiany, albo z nich wracający. Im dalej od centrum tym słabsze było oświetlenie aż w pewnym momencie praktycznie zniknęło całkowicie na co chłopak był dość przestraszony. 

- D...daleko jeszcze? - zapytał cicho. 

Link to comment
Share on other sites

 Share


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Create New...