Skocz do zawartości

Pozłacane Lata [Gra][Arcybiskup z Canterbury]


Mephisto The Undying

Recommended Posts

Chłopak pomachał demonowi na drogę zaś duch skłonił się. Po chwili wrócili do nauki.

Deszcz jeszcze się wzmocnił, teraz była to prawdziwa ulewa. Chodziło się znaczenie gorzej, przez deszcz było ślisko. Udałeś się na miejsce w jakim miałeś spotkać się z wiedźmą.

Dotarcie zajęło więcej czasu niż przy braku opadów ale udało się. Wiedźma tu była, zajęta badaniem otoczenia.

- Szybko przybyłeś. - oznajmiła kobieta i spojrzała na ciebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 138
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Wiedźma spojrzała zadowolona na słoiczek, już chciała po niego sięgnąć ale uznała że wpierw przekaże informacje, tak jak było w umowie.

- Od razu uprzedzam, nie znam wszystkich szczegółów, ale moja wiedza powinna ci wystarczająco przybliżyć sytuacje. - oznajmiła. - Mianowicie, chłopak jest ścigany, to wiesz, jednak ci którzy go ścigają są czymś w stylu kultu, a przynajmniej tak można to określić, ich celem jest wskrzeszenie jakiejś istoty. Trudno mi powiedzieć co to, ale jest to coś czego nikt nie chce w tym świecie. Chłopak jest... jakby to określić... - wiedźma zamyśliła się. - Jest nosicielem, czegoś bardzo potrzebnego do odtworzenia tej istoty. - powiedziała. - Tak prezentuje się to ogólnie, ale sądzę że ta sprawa jest znacznie głębsza niż tylko to. Dlatego istotnym jest aby go nie złapano. - dodała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta nie spodziewała się większej ilości pytań, ale chyba wypada mu powiedzieć.

- Nie była, adoptowała go, chłopak jednak nic nie wie, myśli że to ona go urodziła. W zasadzie to chyba go kochała... - westchnęła ponuro. - I tak, była wiedźmą. - dodała po chwili. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta odebrała słoik, zostawiłeś ją samą więc nie wiesz co zrobiła dalej. 

Droga powrotna utrudniła się jeszcze bardziej przez mocny wiatr i błyskawice. Burza, naprawdę mocna burza. Gdy byłeś już dość blisko cmentarza zobaczyłeś Glenna stojącego obojętnie przed bramą, był zupełnie suchy, zupełnie jakby deszcz na niego nie działał.

- Jest zbyt dużo deszczu więc poprosili mnie żeby młody został u mnie. - poinformował. Czekał tu na ciebie? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jego matka nie była jego matką. Podsumowując, nie dowiedziałem się nic - odpowiedział. Milczał jeszcze przez chwilę, popukał w usta koniuszkiem palca. - Pokrętna rzecz. Gdybym tylko potrafił znaleźć jednego z nich, który doprowadził do reszty. Kogo czczą? Powinienem znać tego ich tajemniczego bożka... - stwierdził, głośno myśląc. A potem zdał sobie sprawę, że powinien się pożywić bo nie jadł od zbyt wielu dni i głód był aż nazbyt dokuczliwy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeżeli mogę coś zasugerować... - odezwał się Glenn, jego wzrok był zimny, jak zwykle. - Obecnie jest ulewa i burza więc, jest duża szansa na to, że pewna istota, ona powinna ci pomóc. Ciężko mi powiedzieć jak teraz wygląda ale często kręci się w pobliżu obelisków. Nie powinno być ciężko bo w czasie deszczu siedzi zawsze pod tym największym, z czarnego kamienia. - oznajmił grabarz. Zawsze zastanawiające było to że tak wiele wiedział, chociaż nikt na tym świecie nie był taką tajemnicą jak Glenn. 

 

Posłuchawszy porady grabarza udałeś się na bagna, ciężko było się przez nie przedrzeć gdy padało i była burza ale podobno łatwiej tak znaleźć informatora. Dochodziłeś do wskazanego miejsca, usłyszałeś rozmowy, kilkanaście osób tam było. Klęczało na delikatnym podwyższeniu nie ogarniętym przez wodę. Wokół była masa obelisków, po środku stał największy i to przed nim klęczeli rozmawiający. Wreszcie zrozumiałeś że oni się modlili nie rozmawiali. Po chwili jeden z nich dostrzegł ciebie i zawołał coś do reszty na co wszyscy się zerwali. Masa ludzi w czerwonych, przemoczonych płaszczach. Jak się okazało każdy miał nóż, dziwaczny, kamienny. Jeden z nich stał na wzgórzu i patrzył na ciebie pogardliwie. Nagle jeden z ludzi zaatakował, za nim kilku kolejnych. Próbowali ciąć sztyletami ale nie byli wojownikami. Jednak mieli krew na rękach. Nie swoją, ofiary tych szaleńców. Jeden nagle pchnął cię celując w serce, jednak z powodu deszczu nie trafił dokładnie i tylko musnął twój bok. Musisz się bronić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demon odskoczył i zrobił to bardzo szybko, choć nie uratowało go to przed zranieniem. Jego skóra zszarzała, w ciągu ułamków sekund zmniejszył się gwałtownie i wydłużył, zmieniając formę z ludzkiej na gadzią. Dwumetrowy wąż, niewielki, o lśniących, czarnych łuskach był wystarczająco zwinny i szybki aby unikać ataków kultystów i wyprowadzać własne. Był jadowity, to pewne. Jako pierwszy cel obrał sobie człowieka, który go zranił. Spiął ciało i wystrzelił jak sprężyna, wysuwając kły jadowe i wbijając je głęboko w nogę. Błyskawicznie schował zęby i odpełzł między trawy, aby atakować kolejnego i kolejnego. Jak standardowy wąż, był szybszy niż ludzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruch co prawda przez wszechobecną wodę był utrudniony, pola do pełzania było mniej jednak kultyści jako banda szaleńców nie znająca się na walce nie mogli wiele zrobić, chociaż próbowali. Wielokrotnie próbowali cię deptać jednak niezbyt im się to udawało. Ty oczywiście próbowałeś atakować. Duża grupa kultystów delikatnie zmalała, jednak ósemka to wciąż wielu, jeden z nich cię trafił, mocniej niż wcześniej, losowy rzut nożem przeciął twoje łuski. Krwawiłeś, to źle, nawet bardzo. Musiałeś szybko zmienić taktykę bo jako krwawiący wąż byłeś bardzo wystawiony. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpełzł nieco dalej. Ciało węża było szybkie i zręczne, ale mało wytrzymałe. Echis zaczął się przeistaczać - najpierw z powrotem w formę ludzką, a kiedy już ją osiągnął, zaczął kolejną przemianę. Jego ręce i palce wydłużyły się znacznie. Palce zostały dodatkowo zagięte do tyłu i połączone błonami porośniętymi przez ciemnoszarne pióra. Nogi wygięły się w stawach - odrzucił buty. Wyrósł mu także wężowaty ogon zakończony pierzastym grzebieniem. Całe ciało demona poza twarzą pokryte było teraz piórami, sama twarz zaś wyostrzyła się w rysach. Oczy stały się jaskrawozielone. Demon wdrapał się na najbliższe drzewo, co umożliwiły mu szpony na zgięciach skrzydeł - najkrótsze palce. Stamtąd zaczął opanowywać umysł jednego z ludzi, który to miał odwrócić się przeciwko swoim towarzyszom i zacząć ich atakować. Gdy już to się stało, Echis rozpostarł skrzydła i zanurkował, żeby porwać jednego z kultystów w powietrze i zrzucić go na ziemię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szał zrodzony w kultyście który to miał zaatakować innych szybko się zakończył kiedy to padł raniony ciosami innych, zabrał jednak ze sobą dwóch kolejnych, potem zginął jeszcze jeden. Czterech wliczając tego stojącego na uboczu. Nie wtrącał się do walki, nie interesowało go to. Jeden z kultystów wziął nóż z ciała poległego kolegi i cisnął nim w ciebie delikatnie dotykając lewego skrzydła jednak nie zrobiło to nic. Reszta nie wiedziała co zrobić więc po prostu rzucali kamieniami które mogli znaleźć na ziemi. Byli beznadziejnymi wojownikami, ale byli uparci. Wypadało by ich szybko wykończyć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamienie... Echisowi przypomniały się stare, dobre czasy średniowiecza. Dobre o tyle, że było to czasy niesamowicie ciekawe, choć mało kiedy narzekał na nudę. Był wtedy kimś zupełnie innym. Wzniósł się w powietrze i wślizgnął między drzewa. Miał skrzydła przystosowane do szybkich manewrów, choć nie nadawały się na przykład do długiego szybowania. Wyleciał od innej strony, kierując się wprost w pozostałą grupkę. Zmierzał zakosami, aby zmniejszyć możliwość bycia trafiony pociskiem z kamienia. Chciał staranować kultystów, powalić ich na ziemię i odebrać życie następnemu. Tylko jeden powinien zostać żywy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnia trójka kultystów padła ledwo będąc w stanie ochronić się przed atakami. Byli słabi i było to widać. Został ten jeden który nie brał udziału w walce, aż to teraz bo gdy chciałeś polecieć w jego stronę to magiczny pocisk przemknął ci koło głowy, mag? A może kultyści byli w stanie używać czarów. Trudno powiedzieć. Szybko odskoczył i uderzył kolejnym zaklęciem. Były jakieś dziwne, wyglądały na pociski fioletowej mazi, bardzo dziwne, lepiej nimi nie oberwać. Dostrzegłeś że zwłoki kultysty który oberwał tymże pociskiem zaczęły obrastać jakąś dziwaczną pnączopodobną rzeczą, po chwili zwłoki wstały, oczy świeciły się na fioletowo, nieumarły? Raczej opętane zwłoki.

- Lepiej się poddaj, albo zniszczy cię mój bóg. - oznajmił kultysta. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bardzo możliwe, że kiedyś grałem z twoim bogiem w karty. Z wieloma z nimi grałem... I żaden nie był prawdziwym bogiem - odparł. A potem spojrzał w oczy kultysty, starając się uniknąć ciosów i zawładnąć nim chociaż na tyle, żeby przestał się bronić. Głód zaczynał być nie do zniesienia i Echis miał nadzieję, że pożywi się już wkrótce. Postanowił póki co nie starać się zneutralizować zwłok, a maga.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałeś w oczy najsilniejszego z kultystów. Ten zaczął się miotać, trząść i krzyczeć. Zwłoki opadły. Sam mag chwycił za nóż. Zacisnął go mocno w dłoni.

- Za chwałę Wielkiego Spaczenia! - zawołał wbijając sobie sztylet w serce. Wyjął go, namoczył dłonie we krwi i zamachnął się dłońmi tak że krople krwi z nich poleciały w kierunku drzewa. Krople działały jak kwas i kilka cię nawet trafiło raniąc twoje ciało. Po chwili kultysta padł w bezruchu. Jego krew była niezdatna do spożycia, ale byli też inni. Po chwili zwłoki kultysty który przed chwilą zginął wstały, oblepiony tym co ten poprzedni wcześniej. Kontrola na niego nie zadziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Echis był pewien, że nawet martwi ludzie bez głowy nie są w stanie funkcjonować. Pierwszym co zrobił było zatem uchwycenie głowy kultysty-maga i próba oderwania jej bądź przynajmniej skręcenia. Wczepił szpony w tkankę, aby nie dotknąć żrącej krwi. Czuł swąd tych kilku piór, które zetknęły się z kwasem, i wydawały zapach palonych włosów. Działał jak zwykle bez emocji, chociaż w głębi był wściekły. Kiedy w końcu znaleźli się odpowiednio źli ludzie, byli niezdatni do jedzenia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kultysta zachowywał się jak nieumarły więc gdy złapałeś jego głowę próbując ją skręcić po prostu machał rękoma i wierzgał próbując cię odgonić, niestety, albo raczej stety, nie udało mu się i zginął.

Jedynymi niezdatnymi do spożycia kultystami był mag oraz ten który wcześniej wstał, reszta wciąż była dobra, jednak nie tak pożywna jak ten główny. Ale i tak byli dużym posiłkiem. Poczułeś też że ktoś cię obserwuje.

Gdy już jadłeś zobaczyłeś że się rozpogadza, deszcz słabnie, wreszcie zniknął całkowicie w momencie gdy skończyłeś posiłek. Wtedy też obok ciebie pojawiła się istota, przypominająca dryjadę, miała jasno brązową skórę, czerwono-brązowe włosy, zielone oczy, była wysoka i dość piękna, w nieco specyficzny sposób. Zamiast ubrania miała pnącza liście i inne naturalne przedmioty. Liście w jej włosach tworzyły coś na wzór korony.

- Co tu robisz? - zapytała. Czy to jej szukałeś? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Echis przestał pobierać resztki energii z ciał. Byli martwi, a więc mieli jej mniej, ale wciąż pozostawała jeszcze krew. Demon otarł usta chustką, do czysta. Znany był z kultury osobistej i dobrej reputacji, oczywiście w odpowiednich kręgach.

Wyprostował się i powrócił do ludzkiej formy. W nienagannym wyglądzie, choć wciąż bez butów i z dziurami w płaszczu od kwaśnej krwi odwrócił się do dziwnej kobiety. Jak na dżentelmena przystało, ukłonił się.

- Szukam kogoś, kto może udzielić mi istotnych informacji na temat pewnego chłopca. Przepraszam za bałagan, zostałem zaatakowany - oznajmił, wskazując na trupy. W zasadzie, nie spodziewał się, że kapłan ożywi swoje zwłoki i zwłoki swojego towarzysza. Nie spodziewał się, że zostanie zraniony i nie spodziewał się kwasu palącego skórę. Na szczęście miał pióra, choć nie zminimalizowało to obecnego bólu od obrażeń.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta spojrzała na zwłoki które to powoli zostawały pokrywane roślinnością.

- Takie rzeczy zdarzają się w tej okolicy. Ale jeśli szukasz informacji na temat chłopca powinieneś zapytać jego matkę. - oznajmiła spokojnie Driada. - A kto wyjawił ci informacje na temat tego, że gdzieś tu na bagnach, żyje ktoś kto mógłby pomóc? - padło pytanie. Czyżby ona też coś wiedziała?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...