Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Shiro stworzyła nowy kryształ, podobny do tamtego. Po prostu mając taki przy sobie czuła się pewniej. Vi i Heimerdingera nigdzie nie było. Co oznaczało, że musieli sie wydostać. Shiro postanowiła wkroczyć do miasta by ich znaleźć. Załorzyła kaptór płaszcza i wolnym krokiem ruszyła w stronę bramy. Bała się nieco, ale to dlatego, że Bilgewater było niebezpieczne. Pod płaszczem ułorzyła dłonie tak by w razie czego rzucić zaklęcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kaptur był ciężki od wody, podobnie jak reszta ubrania. W butach jej chlupotało i wzrastało ryzyko paskudnych otarć. Dziewczyna zostawiała za sobą mokre ślady.

Do zabudowań doszła godzinę później, będąc wykończoną, prawdopodobnie przeziębioną i głodną. Bez grosza przy duszy, bez niczego co nadawałoby się na wymianę. Chociaż może właśnie miała towar, który mogłaby sprzedać?

Zaczęło się od zamieszkałych wraków statków, dzielących plażę od początku miasta. Dzielnica biedoty, widać to było od razu. Niektórzy obserwowali Shiro, poszarpani i brudni. Dalej droga prowadziła do Doków Rzezi. Widziała przycumowane okręty, łodzie, mniejsze statki. Nieskończona ilość pomostów odchodziła od brzegu, przecinając zielonkawą powierzchnię wody. Wszędzie unosił się zapach ryb, szczyn i innych paskudnych składników powietrza Bilgewater. Kamienne budynki ściskały się ciasno, niemal zachodząc na siebie. Niektóre nawet porastały pionowe ściany skalne, krzywe i niszczejące.

W porcie panował jazgot i kontrolowany chaos. Co chwilę biły dzwony portowe, marynarze i piraci darli się do siebie. Co chwilę też Shiro była popychana albo przypadkiem szturchana.

I nagle, przechodząc uliczką w kierunku Mostu Rzeźnika, Shiro ujrzała szyld "Zdechłego Brzytwopłetwa".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro postanowiła wejść tam i zobaczyć czy nie ma tam pani szef Vi. W duchu błagała by tam była. Albo żeby pojawiła się potwm czy cokolwiek. W sumie miała jak zalatwić sobie pieniądze czy coś innego. Miała dostęp do kryształów, więc mogły one sie przydać pdzy ewentualnej wymianie. Wchodząc obmyśliła plan. Wejdzie do środka, jeśli będzie tam Vi to ok. Jeśli nie to usiądzie gdzieś w rogu by nikt nie zwrócił na nią uwagi i poczeka. W tym miejscu myślała, że szybko popadnie w depresje, ponieważ klaustrofobia dawała się we znaki. Shiro bała się tych tłumów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W środku nie było Vi.

Nie było nikogo, kogo Shiro by znała. Był za to wolny stolik pod ścianą, z płonącą świecą wetkniętą w butelkę.

Była też, na nieszczęście dziewczyny kelnerka obsługująca knajpę, przysadzista kobieta w sukni niepasującej do jej kształtów, o ogromnym dekolcie i mocno pomalowanej twarzy.

- Kaptur z głowy, skarbie - powitała ją znudzonym głosem. - Bezpieczeństwo przede wszystkim, tu się ujawnia swoją twarzyczkę. Co podać? Bo chyba nie przyszłaś tu tylko siedzieć? - Ton głosu sugerował, żeby lepiej było dla Shiro aby nie przychodziła do tego lokalu tylko siedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro nic nie mówiąc zdjęła kaptór. Po chwili spojrzała na kobietę.

- Nie za bardzo miałabym czym zapłacić. Mam tylko to. - powiedziała po czym w pięści stworzyła minerał. Otworzyła dłoń, by pokazać kobiecie pojedyńczy kryształek w kolorze turkusowym. Miała nadzieję, że ta jaj nie wyrzuci, bo były by tak jakby słabo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczy kelnerki rozbłysły, kiedy zobaczyła kryształ. Na pół sekundy jej twarz zmieniła się nie do poznania: zniknęło znużenie, zastąpione zachwytem. Zaraz później odchrząknęła, wyprostowała się i przywróciła na twarz wszystkie charakterystyczne sobie emocje.

- To powinno wystarczyć, złotko. Co byś chciała? Jest piwo, jest rum, jest grzane wino. Do jedzenia mamy... Hm, ryby, ryby i ryby.

Parę oczu zwróciło się ku stolikowi Shiro. Po pierwsze, była samotną dziewczyną. Po drugie, najprawdopodobniej samotną i bogatą dziewczyną, co automatycznie postawiło ją za cel dla potencjalnych złodziei... I nie tylko.

- Nie wychodź lepiej z baru, dobrze ci radzę - szepnęła kelnerka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała na kelnerkę. Czyli jednak miała szansę przeżyć w tym mieście. 

- Coś so pinia, najlepiej bez alkoholowego. - powiedziała. - Jeśli starczy poprosiłabym również chleb. - powiedziała. Nieco skuliła się gdy ludzie zaczęli na nią patrzeć. Nienawidziła wzeoku ludzi. Właśnie padła w błoto. - Czy będę tu bezpieczna? - zapytała. 

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Żartujesz sobie, kotku? To Bilgewater, tu nie ma bezpiecznych miejsc. Jesteś twarda i radzisz sobie ze sobą, albo giniesz, a twój trup ląduje w mule - odparła kelnerka. - Spróbuję wygrzebać coś z małą zawartością alkoholu - odeszła od stolika z drwiącym uśmiechem. 

Do stolika Shiro dosiadła się tymczasem bardzo skąpo ubrana, młoda dziewczyna. Najpewniej była w tym samym wieku. Miała ciemne włosy do ramion, ogorzałą od słońca, piegowatą cerę i zielone oczy. Patrzyła na Shiro rzeczowym wzrokiem. 

- Przedstawię sprawę jasno. Widać, że nie jesteś miejscowa i przysięgam, że zginiesz przed zachodem słońca jeśli będziesz tu sama. Oto moja propozycja: zapłacisz mi jakimś ślicznym, świecącym kamieniem, a ja będę twoim przewodnikiem. Co ty na to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobre pytanie. Nie możesz mi zaufać, a w każdym razie nie masz powodów, żeby to zrobić. Zrobimy tak: dasz mi jeden kamień teraz, a drugi po zakończeniu roboty. Pierwsza zasada: Nigdy nie pokazuj w Bilgewater, że jesteś bogata. Nawet jak przymierasz głodem, lepiej jest coś zwędzić niż pokazać publicznie, że masz coś więcej niż swoją skórę czy szmaty. Za to przed chwilą trudno będzie mi wyciągnąć cię z bagna w które się wpakowałaś, ale to jakoś załatwimy. Skąd się tu wzięłaś? - zapytała dziewczyna, mrużąc oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteś z tej katastrofy morskiej, znaczy się? Jakim cudem przeżyłaś? Dzisiaj rano w wodzie widziałam trupy i kawałki metalu. Znaczy, pewnie teraz już te kawałki wyzbierali, a trupy zrabowali i zostawili rybom na pożarcie. Jak wyglądała ta twoja przełożona? Może ją widziałam - odparła. Rozejrzała się dyskretnie po knajpie. Zdawało się, że wszyscy starają się patrzeć tak, aby nie widzieć Shiro i jej towarzyszki.

- Wyglądasz paskudnie - poinformowała dziewczyna po chwili przemyślenia. - I jesteś cała mokra. Widać, że spotkało cię coś okropnego. Jak myślisz, jak szybko ci tutaj połączą to z katastrofą? I co z tego wyniknie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, ma różowe włosy, wygoloną lewą część głowy. - stwierdziła. - Na policzku ma tatuaż który jest albo rzymską szóstką albo jej imieniem. - wydukała. Przeżycie to było dla niej cóż, nieco traumatyczne. Nie wiedziała czy da sobie radę. Ale może dzięki tej dziewczynie jakoś ujdzie z życiem.

- Nie wiem jak szybko, i nie wiem co mogą mi zrobić. To było straszne. Chce tylko znaleźć przełożoną i w jakiś sposób dalej wypełnić misję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Już połączyli. Wszyscy wiedzą, że to był statek z Piltover. A jak ktoś jest z Piltover, to znaczy że jest bogaty, nie ma pojęcia o świecie i łatwo go zrabować, zabić, albo zażądać okupu. Za chwilę... - tu zaczęła szeptać -... wyjdziemy na zaplecze. Powoli i spokojnie, jakby nic się nie działo. Znaczy, najpierw w sumie możesz zjeść. Ja też bym coś zjadła. A potem stąd pryskamy. Jasne? - zapytała. W tym momencie kelnerka przyniosła chleb i sok z pomarańczy.

- I jeszcze pieczonego śledzia - poprosiła anonimowa dziewczyna. Kelnerka kiwnęła głową. - I grzańca. Wracając... Nie, nie widziałam różowowłosej. W większości leżą twarzami do dołu, więc twarzy w ogóle nie widziałam. Z ciekawostek, to widziałam takiego małego człowieka, znaczy te takie futrzaste, no wiesz. Chociaż równie dobrze to mogła być zwęglona połówka człowieka. O, i taką jedną co wyglądała jak mechanik. Z rękawicami. I gościa, który mógł być kapitanem. Cała reszta to jacyś zwykli marynarze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Heimer... Mam nadzieję, że nic mu nie jest. - stwierdziła Shiro. - Raczej Vi powinna sobie poradzić. Jest twarda więc no... Co do tego wyjścia to jasne. Musiałabym się jakoś upodobnić do tutejszych ludzi. Nie na rękę mi porwanie czy coś. - powiedziała Shiro. Miała nadzieję, że Vi się nic nie stało, co do Haimera to miała marne nadzieję, że przeżył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Znaczy, ta w rękawicach była definitywnie martwa - dodała dziewczyna. - W ogóle, mów mi Linda. I ten, no... - Linda nie zdążyła dokończyć, bo na salę z zaplecza wkroczyła wściekła kelnerka i jak taran podeszła ciężko do stolika, wymierzając paluchem w Shiro.

- Złodziejka! Oszustka! Łapać ją!

W tym momencie wszyscy na sali spojrzeli na dziewczynę i zaczęli wstawać z miejsc. To było przyzwolenie.

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro właśnie w tej chwili zrozumiała, że popełniła błąd. Kryształy nie mogły ostnieć wiecznie. No super. Vi była martwa, Heimer zapewne też. A no i ona miała zaraz zginąć. Nie, to się tak nie skończy. Dziewczyna wyrwała się I wybiegła z budynku. Szybko stworzyła deskę z kryształów i wskoczyła na nią. Chciała jak najszybciej dostać się do miejsca gdzie były trupy. Nie Vi nie mogła umrzeć Heimer też nie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczuła szarpnięcie. Zdołała co prawda wylecieć z knajpy, wywalając zaplecze do góry nogami i niszcząc rzeczy które zostały jej na drodze, ale jeden z bardziej trzeźwych rzezimieszków wystrzelił w jej kierunku sieć rybacką z obciążeniami z przerobionego harpuna. Tak więc deska poleciała dalej i wbiła się w ścianę budynku, a dziewczyna wylądowała na twardej ziemi, w mętnej kałuży  i pod siecią rybacką. Sklepikarze i przechodnie uliczni widzący tę scenkę schowali swój towar i siebie jak najszybciej do wnętrz budynków, obawiając się nadchodzącej burdy. Niektórzy co odważniejsi mieszkańcy odsuwali okiennice i z ciekawością przyglądali się, oczekując nadchodzących wydarzeń. Nad dziewczyną stanął tymczasem pirat, który ją pochwycił - mężczyzna w średnim wieku, cuchnący alkoholem, w skórzanych butach i płaszczu rybackim. O byciu piratem świadczyła szabla u boku. Chwycił Shiro przez siatkę za włosy i uniósł do góry, na wysokość swojej twarzy.

- Marni oszuści wyścielają dno zatoki - powiedział i zachichotał. Rozeźlony tłum z karczmy zbliżał się.

- Bien, przywlecz tu naszego niedoszłego złodzieja - zawołała kelnerka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro próbowała się wyszarpać. Głowa bardzo ją bolała od tego, że trzymano ją za włosy. Po chwili jednak uspokoiła się. To miał być jej koniec, dobrze. Co oznaczało koniec misji. Przynajmniej dołączy do Ezreala. Przynajmniej nie będzie samotna.

- Róbcie, co uważacie za słuszne. - stwierdziła. - I tak wolę zginąć niż zostać sama na tej wyspie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Została bezceremonialnie zataszczona z powrotem do knajpy, gdzie piraci i reszta marginesu społecznego piła i wiwatowała, trudno powiedzieć na cześć czego.

- Wiesz, co robimy z kiepskimi rabusiami w Bilgewater? - zapytał pirat, który ją złapał. - Wieszamy!

- Przeciągamy pod kilem!

- Rzucamy mątwom na pożarcie!

- Heeej! Przeciągnąć ją pod kilem!

Rozległ się kolejny huczny wiwat. W tym czasie ktoś postawił Shiro na stole, aby nikt jej nie przeoczył. Została związana siatką.

Wyglądało na to, że w knajpie zapanował radosny chaos. Ludzie byli złaknieni krwi i mieli ją wkrótce otrzymać. Całkiem przypadkiem, jak zauważyła po zamieszaniu w tłumie Shiro, zaczęła się burda.

Ktoś krzyczał, ktoś rzucał wyzwiskami i nie tylko, jeszcze inni bezceremonialnie zaczęli się tłuc ze sobą. I trwało to do momentu, w którym nie padł ostrzegawczy strzał od drzwi.

W drzwiach stała szczupła i wysoka postać trzymająca pistolet. Z jego lufy unosił się dym. W momencie zapadła cisza, a wszyscy skierowali wzrok właśnie na tę postać.

Kobieta, dość młoda. O ognistych, rudych włosach splecionych w warkocz. Na głowie miała pokaźny kapelusz z piórkiem, na ramiona zarzucony biały płaszcz ze złotymi zdobieniami. Uśmiechała się, lustrując wzrokiem tłum. Uśmiech sugerował, że nie wyniknie z niego nic dobrego.

- Kochani - zaczęła przesłodzonym tonem. - Dlaczego demolujecie mój lokal?

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kapitanie! - krzyknęła spłoszona kelnerka. Podbiegła do Kapitan Sary Fortune, jakby miała zaraz paść przed nią na kolana. - Ta smarkula tam przyszła i jako zapłatę dała mi fałszywy klejnot, który potem wyparował. Przyłapano tu oszustkę! - poskarżyła się.

Kapitan rzuciła dziewczynie krótkie spojrzenie. Jakby była zupełnie niewarta nawet rzucenia na nią okiem. - Sprawa złodzieja to jedno, Sally. Dlaczego, pytam, zaczęto rujnować mój lokal? Ktoś może udzielić mi odpowiedzi? - W ciszy rozległo się stukanie obcasów o kamienną posadzkę.

Sieci zaczęły puszczać. Musiała robić to na tyle dyskretnie, aby nikt tego nie dostrzegł. Sytuację pogarszał fakt, że dziewczyna stała na stole.

- Może pan? - zapytała kobieta, podchodząc do jednego z piratów. Barczysty i wielki, mimo różnicy wzrostu przy niej wydawał się być dziwnie mały.

- Ktoś... ktoś zaczął burdę - wyjaśnił.

- Ktoś zaczął burdę. Ktoś zaczął burdę! - krzyknęła. - To jest kulturalny lokal, kochani. A ja nie będę tolerować niszczenia moich przybytków. Ty! - wskazała na pirata stojącego obok stołu. - Pilnuj złodziejkę. Reszta wychodzi w ciągu pięciu sekund. Kto nie zdąży, zarabia kulkę w kolano!  - Strzeliła w sufit.

Rozległ się gwar, kiedy piraci jak najszybciej próbowali opuścić lokal. Pirat wskazany przez Miss Fortune sięgał właśnie po Shiro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pirat krzyknął, a więzy opadły. Panował jeszcze rozgardiasz, bo część klientów nie opuściła jeszcze knajpy. Kapitan Fortunę spojrzała w stronę wijącego się na ziemi pirata i ruszyła w stronę Shiro. Na nieszczęście, drzwi na zaplecze zostały zamknięte. Jedyną opcją było wybicie sobie drogi na wolność, albo próba ucieczki razem z tłumem, w którym dziewczyna zauważyła zdziwioną twarz Lindy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...