Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Vi starała się tuż przed samym mostem skręcić w uliczkę na lewo, ale niby to przypadkiem tłumek piratów stanął jej i Shiro na drodze, zatrzymując jedną i drugą.

- Oho, przepraszam najmocniej - odezwał się jeden z nich. - Wygląda na to, że ulica jest zatamowana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Obawiam się, że to niemożliwe - odparł pirat.

- A to niby dlaczego? Nie odsuniesz się sam, to ja cię odsunę - zagroziła Vi. Pirat roześmiał się, a jego tropem podążyła cała reszta. W tym czasie wokół Vi i Shiro zaczęli gromadzić się inni, otaczając je ciasnym kółkiem.

- Jest ktoś, komu zależy na niepowodzeniu waszej misji - wyjaśnił pirat. Nie miał jednego oka, miał za to ogromną brodę. Vi uderzyła rękawicą o rękawicę, aktywując je. Zaraz mogło się zrobić gorąco.

- Jeśli masz jakiegoś asa w rękawie, to to jest ten moment - rzuciła do Shiro, wpatrując się groźnie w przemawiającego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, rozmówca nie był jedynym niebezpieczeństwem, dlatego też kiedy tylko Shira uderzyła go kryształem, pozostali wyjęli pistolety i inne narzędzia zbrodni. Vi zdołała naładować rękawice i staranować najcieńszą linię napastników, jednocześnie osłaniając się drugą. Nie zdążyła natomiast pomóc Shiro, która zaraz po ataku rozmówcy została dość gwałtownie spacyfikowana. Kulami.

 

First blood :v

 

[Gwoli wyjaśnienia - poniżej gracz ma napisać nowy post z nowym rozwiązaniem, które pozwoli mu nie umrzeć ponownie].

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro kiwnęła głową. Szybko rzuciła na siebie tarczę. Szybko rzuciła na innych przeciwników ogłuszenie by następnie zacząć strzelać dookoła kryształami, z początku drobnymi a potem coraz to większymi i ostrzejszymi. Można powiedzieć, że wciągnęła się w wir walki.

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaskoczeni atakiem, piraci zaczęli strzelać. Ale że kryształy niektórych z nich oślepiły, a w każdym razie wprowadziły zamęt, żadna z kul nie trafiła celu (również za sprawą rękawic Vi i tarczy Shiro).

Rozległ się huk, kiedy Vi skoczyła, ciągnięta przez jedną z rękawic. Pociągnęła za sobą też Shiro i rzuciła się do ucieczki, przy okazji tłukąc wszystkich, którzy tylko przypadkiem dostali się w zasięg jej rażenia. Rozległy się dzikie krzyki piratów, którzy dochodzili do siebie po ataku obu pań.

Vi skierowała się w jedną z mniejszych uliczek, przy okazji upewniając się, że ta pozwala na dalszą ucieczkę.

- Musimy ich zgubić. I to prędko - rzuciła, puszczając rękę Shiro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rozdzielimy się? - zapytała. Nadal biegła obok Vi, bo w sumie trochę nad nią nie nadążała, ale tylko ociupinkę. Walka była całkiem niezła. Shiro już dawno nie miała styczności z walkami. W sumie to od czasu skończenia Akademi Magicznej. Bo tam dosyć często walczyła z osobami które tak na prawdę były iluzjami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rozdzielimy się i co? Przecież ty pięciu minut nie przeżyjesz w tej zawszonej dziurze! - warknęła i dalej biegła przed siebie. - Musimy jakoś dostać się na Most Rzeźnika, bo nie damy rady inaczej. Przepłynąć się nie da, bo będziemy obiadem. Kurwa, gdzie jest Fortune, kiedy jest potrzebna? - zapytała Vi. Zatrzymała się na skrzyżowaniu dróg, ale wznowiła bieg, widząc tłum który je gonił.

I w tym momencie coś wybuchło.

Vi zdążyła skręcić w prawą uliczkę, zanim łuk nad nią i Shiro zawalił się  z hukiem, wznosząc w górę kłęby dymu.

Różowowłosa zatrzymała się gwałtownie przed buczącym stadem małych działek, rozstawionych w poprzek ulicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim Vi zdążyła krzyknąć, działka ponownie wystrzeliły. Zasłoniła się rękawicą i przykucnęła.

W tym czasie działka przestały strzelać. Zarówno Vi jak i Shiro usłyszały krzyki i to nie od swoich niedoszłych oprawców.

- Który mądry wpadł na pomysł używania tego? - wrzasnęła kobieta. Najprawdopodobniej Fortune. - Miała być defensywa! DEFENSYWA! Nie zabijanie sojuszników, kretyni! Znajdę tego geniusza który to wymyślił, to obedrę ze skóry i wystawię na żer brzytwopłetwom! O, jesteście już! - Tak jak całość wypowiedzi Kapitan Fortune brzmiała jak krakanie wyjątkowo poirytowanej wrony, tak ostatnie zdanie wypowiedziane było tonem tak słodkim, że Vi widocznie zebrało się na wymioty. Właściwie, minę miała taką jak za każdym razem kiedy Shiro otwierała usta.

- Moi ludzie znaleźli dziedzictwo doktora Heimerdingera na plaży. Aż dziw, że nie zatonęło. To prawdziwe skarby... Tylko że nie nadają się do używania zaraz po wyłowieniu z wody. - Tu rzuciła groźne spojrzenie jakiemuś kulącemu się za gankiem podwładnemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro odetchnęła wiedząc, że to już koniec niebezpieczeństwa. Z jednej strony to dobrze. Niedługo miały wyruszyć do Shurimy. Ezreal opowiadał o niej kiedyś Erynii. Bo wiedział o niej na prawdę wiele, opowiadania mogłby się ciągnąć latami. To tam znalazł kryształ który wzmocnił jego magię. Zawsze zastanawiała się jak tam jest. Kiedyś podobno było to wielkie państwo, o niezywkłej światłości. Bardzo dobrze się rozwijało. Lecz zostało zniszczone, tak mówiono. Podobno Shurima jest teraz tylko kupą piachu... Sama miała się o tym przekonać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vi zmarkotniała.

- Fortune, miałam nadzieję, że doktorek żyje - westchnęła rozczarowanym tonem. - Dobra, znasz jakieś przejście POZA Mostem Rzeźnika? I kto do cholery nasłał wszystkich tych głąbów?

Kapitan Fortune wzruszyła ramionami od niechcenia. Gest niesamowicie wprost irytujący.

- Nie mam pojęcia. Pogaduszki kiedy indziej, Vi. Musicie wiać. Jet pewna droga poza mostem, a że akurat pora na spacer, z chęcią was zaprowadzę. Za mną!

Vi przewróciła oczami i ruszyła za Fortune.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rudowłosa kobieta otworzyła wąskie drzwiczki, wyglądające jakby prowadziły do zwyczajnego, nieco walącego się domku. W środku zresztą jakaś kobieta stała przy palenisku mieszając zawartość garnka, a dwójka jej dzieci goniła się w pokoju obok. Wszyscy zamarli widząc Kapitan Fortune, która w praktyce rządziła Bilgewater, Różowowłosą dziewczyną z wielkimi, mechanicznymi rękami i do tego całkowicie niepozorną Shiro.

- Nie przeszkadzajcie sobie - machnęła ręką Fortune. Podeszła do cienkiego i wytartego dywanika w przedpokoju, podniosła go i szarpnęła za kołatkę wsadzoną w deski podłogi.

Podniosła klapę i wskoczyła do środka. Zanim Vi i Shiro usłyszały uderzenie, czy raczej plusk, minęły dobre dwie sekundy. Było wysoko.

- Ostrożnie, można się poślizgnąć - ostrzegła Fortune z dołu. Jej głos odbił się echem.

Vi wskoczyła zaraz za nią i wylądowała ciężko na błotnistym podłożu.

Shiro poczuła zimno bijące od litych skał wewnątrz naturalnie wyrzeźbionej przez wodę jaskini. Jej nogi były po kostki w wodzie, co przypomniało dziewczynie o nabytych poprzedniego dnia obtarciach dużego palca i pięt. W środku panowała nieprzenikniona ciemność, dopóki Fortune z sykiem nie odpaliła pochodni.

Tunel był wąski i gwałtownie się obniżał. Czerń przed nimi przypominała gardło olbrzymiego, skamieniałego stwora.

- Nie boicie się chyba ciemności, prawda? - zapytała słodko Sarah.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, czemu? - zapytała Shiro idąc krok w krok za Fortune. Nie widziało jej się by gdzieś w tych ciemnościach się zgubić. Shiro zastanawiała się jak długą będą szły, oraz jak będzie w Shurimie. Czy będą w takim samym niebezpieczeństwie jak tu, w Bilgewater? Nie była pewna. Nawet jeśli Shurima miała być ruiną, na pewno pozostali tam jacyś mieszkańcy lub bandyci. Zawsze tak było.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapitan Fortune zachichotała i była to jedyna odpowiedź jakiej udzieliła na pytanie Shiro.

Droga tunelem przebiegała w milczeniu. Od czasu do czasu Fortune wtrąciła coś od siebie, jak na dobrego przewodnika przystało, ale Vi widocznie nie chciało się odpowiadać. Była w tylko trochę mniej złym humorze niż poprzedniego dnia.

Tymczasem obtarcia stóp zaczynały coraz bardziej doskwierać. Przy każdym ruchu Shiro czuła pulsowanie, a przy każdym kroku miała wrażenie, że coś zajadłego gryzie ją w zranione miejsca.

Tunel w pewnym momencie zniżył się tak bardzo, że musiały iść zgięte wpół. Przez otwory w ścianach prowadzące do dużych i małych komór jaskini słychać było kapanie wody i stukanie pojedynczych kamieni. Momentem kulminacyjnym było przejście przez otwór tak wąski, że trzeba było się położyć na podłodze. Vi musiała zdjąć rękawice i osobno je przeciągać. Fortune szła ostatnia, bo - jak złośliwie stwierdziła - ktoś musiał wytrzeć podłoże, żeby nie musiała się zanadto brudzić.

Stało się tak ciasno, że wszystkie trzy uczestniczki wyprawy przemierzały tunel podpierając się rękami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A ja mam Shirodestinofobię  - mruknęła Vi. To akurat Fortune usłyszała i parsknęła. - Serio sądzisz, że w jakikolwiek sposób mogę ci teraz pomóc?

Tunel tymczasem wciąż się obniżał. Słabe światło pochodni nie oświetlało go zbyt dobrze, a czerń otaczała. Shiro miała wrażenie, że się dławi.

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kolejnych, uciążliwych minutach marszu tunel zakończył się, wychodząc na ogromną, jaskiniową komorę. Zanim jeszcze tam dotarły, słychać było plusk wody - była to bowiem zalana komora, a wyjście było akurat na wysokości tafli wody. Od skalnej półki, która była niewielkim kamiennym podestem odchodził długi pomost, na jego końcu zaś przycumowany był statek ze złożonymi żaglami.

- Serio? Fortune, ile my tym będziemy płynąć na kontynent? Ja rozumiem, że teraz jestem niewdzięczną... No, ale obawiam się, że zdążą nas dogonić. Albo że zdążymy się zestarzeć zanim dobijemy do brzegu.

- Ech, Vi. jesteś cholernie krótkowzroczna. Są dwie opcje: technologia, albo magia. Zgadnij, które z nich napędza statek? - zapytała Kapitan Fortune, trzymając się pod boki. Była widocznie dumna z siebie. - No, ruszać tyłeczki w troki i jazda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro stawiała na magię. Podziwiała statek, miło, że Fortune dawała im transport. Statek napędzany magią. To musiało być coś, zastanawiała się jak taki statek mógł działać. Dziewczyna zafascynowana statkiem szła za Fortune. Kiedyś jeszcze opowie o tym Ezrealowi, na pewno mu opowie. Ale tylko jemu... To będzie tajemnica.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vi ruszyła w kierunku statku, na którym już uwijali się marynarze (bądź piraci).

- Dzięki, Fortune - rzuciła Vi, patrząc na piratkę bez wyrazu i bez cienia wdzięczności.

- Nie ma za co, Vi... - westchnęła Miss Fortune. - Wiesz przecież, że nie robię tego za darmo.

Vi kiwnęła głową. Kotwica podniosła się i statek odbił od brzegu i popłynął w stronę przejaśnienia, zostawiając Sarę Fortune samą w komorze jaskini.

Już wkrótce wypłynęli na pełne morze. I wszystko byłoby w porządku, poza bolesnymi obtarciami i chorobą morską. Już po kilku minutach kołysania Shiro odkryła, że musi oddać cześć morzu. Vi zresztą też pozieleniała i przez dobre pół godziny była przewieszona przez burtę i wstrząsana torsjami ku uciesze marynarzy.

- Zamknąć mi się, bo nie ręczę za siebie! - krzyknęła i ponownie zwymiotowała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...