Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

Dzień skończył się w kajucie, na dość twardej pryczy, tuż pod pryczą Vi. Ta leżała, gapiąc się w sufit i korzystając z chwili bez mdłości. Statkiem wciąż nieznośnie kołysało i Shiro miała wrażenie, że żołądek wywraca się jej do góry nogami.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rano Shiro obudził wstrząs.

Lekki co prawda, ale wciąż wstrząs. Vi zeskoczyła z pryczy i spojrzała przez bulaj.

- Wygląda na to, że ta ruina faktycznie szybko pływa. Jesteśmy na miejscu - stwierdziła pod nosem.

I faktycznie, po wyjściu na pokład Shiro i Vi powitało jasne słońce. I było to bardzo gorące powitanie.

Aż po horyzont ciągnęły się piaski pustyni.

Pomost do którego dobili wznosił się metr nad piękną, przejrzystą wodą. Cudowny kontrast do zamulonej zatoki Bilgewater. Pomost prowadził dalej do skalistego podłoża, nad którym wznosiło się kilka budynków w kształcie kostek, połączonych ze sobą różnokolorowymi baldachimami - dla zapewnienia cienia.

Niewielu ludzi było na uliczkach miasta. Jeden z ludzi odziany w pustynne szaty szedł, prowadząc muła na sznurze.

- Oto i cel podróży - rzekł kapitan. - Zrobimy załadunek i lada chwila odpływamy.

- Jasne. Dzięki za podwiezienie - rzuciła Vi i zeszła z trapu na ląd.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bardzo dziękuję. - rzuciła jeszcze Erynia, szybko się ukłoniła i zeszła na ląd za Vi. Tu było tak pięknie. Rozejrzała się dookoła, i było tu cieplej. Shiro zdjęła sweter i przewiązał go wokół pasa. Pozostała jej tylko koszulka na krótki rękaw w kolorze fioletowym. Z powrotem zarzuciła na siebie płaszcz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra, zabieraj się dzieciaku - mruknęła Vi. Zabrała płócienny plecak, który dostała od Miss Fortune i ruszyła dziarsko w stronę otwartej pustyni, od której cały czas buchały podmuchy gorąca, niosące ze sobą grube ziarna piachu.

Mijały kanciaste domki wykute w piaskowcu. Ulice nad co poniektórymi zakryte były kolorowymi baldachimami o najróżniejszych, geometrycznych wzorach. Mijały też pojedyncze palmy i jeden stos kompostu, nad którym zebrały się chyba wszystkie okoliczne muchy. Prawdziwy tłok gromadził się w centrum miasta, bo dzień obecny był dniem targowym. Odbywał się jednak daleko od położenia Shiro i Vi, a tej drugiej zależało widocznie na czasie.

- Musimy znaleźć naszą karawanę. Ta wiocha to Sharn-il, a my zmierzamy do najprawdziwszej Shurimy. Tyle, że musimy mieć eskortę. A nie wiem, czy eskorta jeszcze na nas czeka. Mamy cały dzień opóźnienia - stwierdziła.

Nieliczni, którzy byli poza targiem przyglądali się z zaciekawieniem Vi i Shiro. Nie dochodziło jednak do żadnych interakcji. W końcu dotarły do obozowiska, już niemal na samej pustyni. Były rozłożone namioty, były wielbłądy pijące zamuloną wodę z wąskiego kanału.

- Te, Shiro - odezwała się Vi. - Widzisz tą dziewczynę, o tam? Taką w pustynnych, kolorowych szatach. To przydaj się na coś i  idź jej powiedz, że już jesteśmy. - Wskazana przez Vi dziewczyna miała zakryte usta w celu ochrony przed wiatrem. Rozmawiała z kimś, kto żywo do niej gestykulował.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna musiała być w wieku Shiro, albo nawet młodsza (co okazało się dopiero, kiedy zdjęła chustę). Miała garbaty nos i ciemną karnację. Oczy wesołe, a nad nimi groteskowe, ciemne brwi.

- Jaka tam 'pani'. Jestem Taliyah, z plemienia Tkaczy. Cześć - odpowiedziała radośnie i energicznie wyciągnęła rękę do Shiro. - Cieszę się, że już jesteście. Długo was nie było, bałam się, że coś się stało. Gdzie jest oficer Vi? I gdzie doktor Heimerdinger? - zapytała, rozglądając się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna uśmiechnęła się po czym uścisnęła dłoń.

- Nazywam się Shiro Destino, ale możesz mi mówić Erynia. - powiedziała puszczając jej dłoń. - Tam jest Vi. - wskazała na różowowłosą. - Niestety mieliśmy drobny wypadek i doktorek... Nie przeżył... - wypowiedziała to nieco ciszej i mniej radośnie niż resztę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Drobny wypadek? Co się stało? - zapytała dziewczyna. Mężczyzna z którym rozmawiała odszedł nieco dalej, zająć się własnymi sprawami. Taliyah zmarkotniała. - To pewnie dlatego tak długo was nie było... Ale w takim razie jak mamy sobie poradzić na wyprawie? Chyba że... Ten chłopak, z jasnymi włosami. On też jest w Lidze! Ten odkrywca, często bywał w Shurimie... Przypłynął z wami? Wiem, że jest z Piltover.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co? - Taliyah ze smutnej przybrała zdziwioną minę. - Jak to uratowanie go? A co mu niby jest? - zapytała. - Przecież... Mieliśmy odnaleźć staro...

- Ło, ło, ło. Cześć, Taliyah. Widzę, że urządziłyście sobie pogawędkę. Shiro, to jest Taliyah, moja ligowa znajoma. Taliyah, to jest Shiro. Chodząca pożywka dla xer'sai. Daj spokój, tak sobie tylko żartuję. Ej, Shiro. Mogłabyś nas na chwilę zostawić? Muszę pogadać z naszym młodym magiem w cztery oczy, potem będziecie mogły sobie pogadać o tych waszych kamyczkach, czy coś. Mogłabyś? - zapytała Vi, która nagle znalazła się obok Shiro i Taliyah.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A, jeśli chcesz. - powiedziała odchodząc trochę dalej. Trochę bardzo dalej. Szybko wyrwała z a z ziemi kilka kryształów tworząc podest, weszła na niego robiąc kilka kółek. Po chwili zeszła i usiadła na piasku. Rozłorzyła środek transportu na części, przez chwile kryształy lewitowały wokoło niej jednak po chwili Shiro gwałtownie poruszyła dłońmi na dół powodując zapadnięcie się ich w piasek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby Shiro odwróciła wzrok w kierunku Vi i Taliyah, zauważyłaby, że Vi gestykuluje żywo, a młoda czarodziejka kiwa głową i od czasu do czasu zadaje pytania. Gdyby spojrzała w tamtą stronę, może zaczęłaby coś podejrzewać. Gdyby spojrzała na rozmawiające towarzyszki, zauważyłaby lekkie poirytowanie Vi. Nie z tego rodzaju, kiedy wkurzała się na Shiro.

Ale Shiro zamiast spojrzeć w tamtą stronę bawiła się kryształami i piaskiem, pozostając w błogiej nieświadomości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przybycie Vi obwieściło dziewczynie przesypywanie się piasku w rytm jej kroków.

- Wieczorem ruszamy - obwieściła Vi Shiro. - Widzisz ten namiot, o tam? To nasz. Idź, w środku znajdziesz coś do ubrania się, bo w tym i bez nakrycia głowy albo się przegrzejesz, albo dostaniesz udaru słonecznego. W każdym razie zgon. A ja zaraz wrócę, muszę coś załatwić.

Oddaliła się w stronę grupki nomadów, która oporządzała wielbłądy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W środku były dwa, proste łóżka polowe... I tyle. Na jednym z nich leżały białe szaty przygotowane dla Shiro, na drugim dla Vi. W samym namiocie było o wiele chłodniej niż na zewnątrz.

Kiedy się już przebrała, do namiotu wkroczyła Vi i rzuciła na łóżko Shiro bukłak wypełniony wodą.

- Taliyah musiała zagrozić karawanie, żeby na nas poczekali. Pewnie się polubicie, macie podobne umiejętności. Jak chcesz, to idź sobie na spacer, albo nie wiem, no. Rób co chcesz. Ja muszę się walnąć na kilka minut - stwierdziła. Odłożyła rękawice i położyła się na swoje łóżko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiele kryje się pod piaskami pustyni. I skarbów, i niebezpieczeństw... Prawdziwą plagą są Xer'sai i ich paskudna królowa. Nie mam pojęcia, dlaczego wybrały sobie akurat pustynię, ale widać żyje im się tu całkiem dobrze. Będziemy przechodzić niedaleko jej terenów łownych, zobaczysz wielkie tunele. Ale są rzeczy groźniejsze od Rek'sai i jej dzieci. Rek'sai jest drapieżnikiem i poluje, żeby przeżyć. To zrozumiałe. O wiele większe niebezpieczeństwo wyczuwam ze strony Shurimy wyniesionej ostatnio ponad piaski - odpowiedziała Taliyah, lądując na piasku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Eeee... - Dziewczyna przez chwilę wyglądała na zagubioną. Podrapała się po głowie i popukała palcem o dolną wargę, zastanawiając się nad odpowiedzią. - No...Uch. Całkiem w porządku... Tak myślę. Znam ich wszystkich i w ogóle... Super sprawa - stwierdziła mało przekonująco, uśmiechając się nieszczerze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak naprawdę to nie jest fajnie. To znaczy... Liczyłam na to, że Liga faktycznie pomaga. Chroni porządku na Runeterrze. Ale wygląda na to, że nie jesteśmy tam wcale równi. Że za nic mają ludzi z państw członkowskich. Najlepiej widać to właśnie po Shurimie. Głośno było o powstaniu Imperatora Azira, nie? Nikt do tej pory mu się nie przeciwstawił. Podniósł swoje dawno martwe miasto spod ziemi, a teraz chce je zapełnić. Wiesz, kim? - zapytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...