Skocz do zawartości

[Clocky] Niefortunne wypadki [Zakończone]


Recommended Posts

- Ale gdzie, no coś ty. Shurima powstała dzięki pracy niewolników. A skąd ma wziąć niewolników, jak nie z ludów pustyni? Nie ma tu innych ludzi - odparła dziewczyna konspiracyjnym szeptem. - Wracajmy, zbliża się południe. Zaraz skwar będzie nie do zniesienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze. - Shiro szybko stworzyła sobie środek transportu po czym weszła na niego i ruszyła za Taliyah. Czyli Azir chciał pobierać niewolników z ludu pustyni. To raczej niedobrze ale... Nie była do końca tego pewna. Widać, że dziewczyna nieco martwiła się o los swoich rodaków. To dobrze, nie wszyscy tak potrafią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całość dnia minęła raczej leniwie. Przed nadejściem wieczora, kiedy już słońce zniżało się ku zachodowi, ludzie zaczęli zbierać obozowisko i w niedługim czasie wyruszyli wgłąb pustyni.
Im ciemniej się robiło, tym bardziej spadała temperatura, a w pewnym momencie było już niemal nieznośnie zimno. Prawie wszyscy jechali na wielbłądach, oprócz Taliyah i Shiro, mające własne środki transportu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro spojrzała na Taliyah.

- Bardzo tu zimno. Ale to chyba normalne na pustyni? Nie wiem, bo nigdy nie wyjeżdzałam z Piltover. Nie miałam po co. - stwierdziła. Nadal gdy tylko mogła rozglądała się na boki. Tu było tak ładnie, że nie chciała niczego przegapić. Po za tym, znana była zcałkiem obserwacji, swojego przyzwyczajenia i nawyku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To absolutnie normalne - odpowiedziała Taliyah, ślizgająca się na kamieniu jadącym po piasku. Po lewej stronie ciągnęła się aleja wysokich piaskowców, w oddali, po prawej, zaczynał się kanion. Nad głową Shiro gwiazdy świeciły o wiele jaśniej niż nad Piltover, przez łunę świetlną miasta.

A jeszcze dalej, na horyzoncie, w jednym punkcie pojawiała się łuna świetlna. Fioletowo-różowe światło bijące z jednego punktu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ano właśnie... - rzekła Taliyah, marszcząc swoje śmieszne brwi. 

Ale ludzie zdążyli to zauważyć już wcześniej i karawana zwalniała stopniowo. Pokazywali łunę palcami i głośno komentowali jej pojawienie się. Jeden z nomadów podbiegł do Vi. 

- Pani, odmawiamy dalszej drogi. 

- A to niby dlaczego? - zapytała Vi. 

- Te światła, tam. W pobliżu poluje matka wszystkich Xer'sai. To jeden z jej tuneli. Poszerzyła swoje tereny łowne! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vi wpatrywała się w horyzont, niepewna co począć dalej. 

- Nie. Zrobimy tak, że ominiemy całą tę imprezę. Kilka godzin dołożymy, ale będziemy żyć, co nie? - zapytała. 

- Ruchome piaski, Vi. A z drugiej strony to jest kilka dni, na które nie mamy zapasów. 

Vi zamilkła. 

- Ty masz kamienie, ja mam pięści, dzieciak ma kryształy. Co może pójść nie tak?

Jakby w odpowiedzi rozległo się buczenie. Narastające stopniowo, niskie buczenie. A potem światło w oddali zamigotało i zniknęło. 

Taliyah spojrzała na Shiro. 

- Ja będę osłaniać karawanę, a ty polecisz i ją odciągniesz. Na pewno jesteś szybsza niż ona. No i kryształy ją zainteresują, a moje skały nie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karawana oddaliła się już na tyle, że stała się jedynie kropkami widocznymi w słabym świetle księżyca. Nawet buczenie w pewnym momencie ustało. Zapanowała kompletna cisza, niewzburzona nawet lekkimi podmuchami wiatru.

I wtedy nastąpił huk, któremu towarzyszył mechaniczny odgłos. Jak uderzanie metalu o metal, połączone z rykiem i dźwiękiem wydawanym przez pewne morskie ssaki, gdyby tylko zostały zmutowane i przerobione na bestie.

Z piachu, zaledwie kilkaset metrów od Shiro wynurzyło się coś, co na początku mogła wziąć za kamień. Ale kamień wzniósł się w powietrze i zbliżał nieubłaganie, rozrzucając wokół tony piachu i pędząc prosto na dziewczynę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamień, będący rodzajem kolca wyrastającego z grzbietu zniknął. Musiała zagrzebać się głębiej w ziemię.

Na krótką chwilę zapadła cisza. Ale była to bardzo krótka chwila.

Przed Shiro pojawiła się nagle skała, która wyrosła z piachu. Ogromna skała, która dopiero mrugnięcie okiem później okazała się być ogromnym, ciemnym cielskiem które z nieoczekiwaną gracją wyskoczyło z ziemi. Oto i legendarna Furia Pustki, największa ze wszystkich Xer'sai, ogromny stwór o nieskończonym głodzie.

Piasek zamortyzował upadek, tymczasem wielka Rek'sai wylądowała na ziemi niedaleko Shiro. Bardzo niedaleko. Zwróciła ku niej ogromny, bezoki łeb i rozwarła rozszczepione szczęki.

Dziewczyna na chwilę przestała cokolwiek słyszeć.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uderzenie z drugiej strony zlikwidowało kryształową tarczę.

Tym razem uderzyła ją szponiasta łapa.

Deska rozprysnęła się na kilka lśniących w księżycowym świetle kawałków. Shiro czuła, że traci kontrolę nad sytuacją. Bestia teoretycznie należała do Ligi, co widać nie miało większego przełożenia na jej nastawienie do ludzi.

Rek'Sai stanęła nad Shiro. Nie miała oczu, więc nie mogła jej widzieć. Ale słyszała ją na pewno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łeb stwora podniósł się i spojrzał w kierunku rzuconego kryształu. Shiro nie miała wiele czasu - tyle, aż piach wokół diamentu się uspokoi, bo potem Rek'sai usłyszy bicie jej serca i znów ją namierzy.

Musiała uważnie dysponować energią, bo wytworzenie tak wielkiego diamentu zużyła ogromny zapas jej many.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szelest, stukot, szelest.

Przesuwanie się małych stóp po piasku, uciekające ziarenka pyłu. Szelest. Dodatkowe dwie kończyny, szelest. Znów tylko dwie, oddalające się prędko. Przyspieszone tętno, płytki oddech.

Rek'Sai podskoczyła i wylądowała na piasku już przodem do Shiro, wzniecając tumany kurzu i pyłu. Zatrzęsła się ziemia, a segmenty ciała zagrzechotały. Jeden ruch łapą, drugi. Mała zdobycz miała magiczny potencjał. Takie były najlepsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielka kreatura z pustki zamarła z paszczą metr nad głową Shiro. Z jej paszczy wydobył się upiorny, grzechoczący dźwięk. Olbrzymie zębiska wyrastające ze szczęk były naprawdę niepokojąco blisko. A ona wciąż słyszała przerażone bicie serca.

Istotka straciła chęć na ucieczkę? Opadła z sił?

W wielkim i powolnym umyśle zaświtało zdziwienie i rozczarowanie. Magiczne zdobycze walczyły do utraty sił. Dlaczego ta przestała?

Rek'Sai podrzuciła Shiro w powietrze, przepełniona wściekłością. Czy piaski Shurimy nie miały nic interesującego do zaoferowania? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skulenie się odniosło przeciwny skutek od zamierzonego. Rozwścieczona do granic możliwości Rek'Sai uderzyła przednimi, przerośniętymi łapami o piach, zaryczała po raz ostatni i wystrzeliła pocisk energii pustki. W miejscu w którym siedziała Shiro był teraz tylko stopiony piach.

Matka Xer'Sai zaczęła odczuwać w swoim prymitywnym umyśle coś na kształt pustki - nie tej, z której pochodziła. Wewnętrznej pustki, właściwej istotom ludzkim. Coraz mniej łowów ją bawiło. Zdegustowana, zanurzyła się w piasku i odpełzła.

 

You have been slain :v (2)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiro wstała i otrzepała się.

- Em, cześć? Wiem, że jesteś wielka i. potęrzna ale... Proszę, mogłabyś mnie nie zjadać. Wierzę, że jako członkini ligi legend zachowasz się chonorowo i powstrzymasz się od zjedzenia mnie. - powiedziała niepewnie. - Jednak wyglądasz na nieco znudzoną. Co powiesz na grę? Spróbuj mnie złapać! - Shiro stworzyła kryształową deskę i próbowała oddalić się jak najszybciej.

Edytowano przez Clocky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...