Skocz do zawartości

[Gra][Bosman]Zniszczyć i stworzyć na nowo


PrinceKeith

Recommended Posts

David wysłuchał ją w milczeniu. Nie podobało mu się to ale skoro ona zmieniła się w lisa to już raczej nic więcej się nie dowie. Podszedł do chłopaka i pomógł mu wstać.

- Tak to wszystko - Powiedział po czym popatrzył na niego. Następnie sięgnął po kartkę z kieszeni spodni i napisał tam swój adres oraz adres bazy, gdzie teraz przebywał. Podał ją chłopakowi. - Możesz odejść. A w razie czego znajdziesz mnie tutaj - pokazał na adres bazy. - Na razie jestem tutaj. a jeśli będziesz chciał chwilę spokoju to tutaj jest mój dom - Dokończył po czym zaczął powoli prowadzić chłopaka w stronę wyjścia. - Ja muszę tutaj jeszcze coś załatwić. A ty musisz stąd wyjść. W razie pytań na miejscu powiedz, że ja cię tutaj wysłałem - Powiedział i poczekał na to co odpowie chłopak. Nie wiedział czy w ogóle się zgodzi. Ale nie miał wyboru. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak spojrzał na niego. Zastanawiał się przez chwilę co powiedzieć. Dopiero potem odezwał się.

- A nieznalazłbyś dla mnie jakiegoś miejsca? Nawet drobnego. Kawałka podłogi. Podczas wojny trochę zniszczyli miejsce gdzie spaliśmy - powiedział patrząc na ciebie lekko zmartwiony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David westchnął i pokazał na kartkę.

- A pomyśl przez chwilę czemu podałem ci oba adresy? - Zapytał patrząc na niego. Po chwili dodał, już spokojniejszym głosem - Możesz tam mieszkać. Ja co prawda przemieszczam się między tymi dwoma domami, ale myślę, że w obu znajdziesz i miejsce dla siebie, i będziemy mogli się do jakiś czas zobaczyć - Dodał po czym popatrzył na torbę, gdzie był lis - Zajmij się nim przez ten moment. Później do was dołączę. W razie czego w obu domach jest telefon albo osoba, która może się ze mną skontaktować - Wyjaśnił. David planował najpierw dowiedzieć się czy ktoś nagrywał ich rozmowę lub coś w tym stylu a potem udać się do szpitala zobaczyć co się stało z Shiro i Lulu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars skinął głową i odszedł. Nigdzie nie było śladów kamer ani też rejestratorów dźwięku. Innymi słowy, czysto. Ruszyłeś do skrzydła szpitalnego. Wszystko było utrzymane tam w bieli. W około unosił się zapach leków. W recepcji siedziała krótkowłosa brunetka w okularach. O bystrym spojrzeniu zielonkawych oczu. Musiałeś zapytać gdzie znajdziesz Leloucha i Shiro. Oraz czy w ogóle masz możliwość zobaczenia jak ich stan zdrowia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak poszedł do skrzydła szpitalnego. Rozejrzał się po czym podszedł do recepcji.

- Witam. Chciałem spytać o stan zdrowia dwójki osób, które zostały niedawno przywiezione. Profesor Shiro oraz młody chłopak Lelouchu. Zostali postrzeleni - Wyjaśnił po czym dodał - Oraz chciałbym ich zobaczyć - dodał po czym poczekał na co mu powie kobieta w recepcji. Musiał się jak najszybciej dowiedzieć co z nimi. Bo w końcu puścił wolno osobę, która ich postrzeliła. Miał nadzieję, że oni nie zginęli. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta zamyśliła się. Przez chwilę nie odpowiadała a jedynie szukała czegoś w papierach. W końcu znalazła. Posłała tobie uśmiech.

- Ich stan jest stabilny - powiedziała. - Proszę za mną - powiedziała po chwili wychodząc zza blatu. Szliście przez chwilę miajając kolejne białe korytarze i drzwi. Było tu niezwykle czysto. Zatrzymaliście się przy jednych z drzwi. - To tutaj - powiedziała otwierając drzwi i wpuszczając cię. Sama wróciła do recepcji.

- A pamiętasz ja... - to Shiro urwała wypowiedź skierowaną do Leloucha gdy wszedłeś. Oboje na ciebie spojrzeli. Podłączeni do kroplówki nie mieli swobody ruchów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak poszedł za dziewczyną do sali. Kiedy wszedł popatrzył na nich i westchnął. Oparł się o ścianę.

- Widzę, że trochę tutaj poleżycie co? - Zapytał patrząc na nich. - Na szczęście was stan jest stabilny, więc mam nadzieję, że szybko wrócicie do siebie - Powiedział to bardziej do Shiro niż Lulu, chociaż też chciał aby on wrócił do zdrowia. - Przeszkodziłem wam w jakieś ważnej rozmowie? - Zapytał posyłając chłopakowi lekki uśmiech. Cóż starał się go uratować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu było pewne, że Shiro da sobie radę z przeżyciem. Przecież była teraz niczym robot. Owleczona w metal, pokryta syntetyczną skórą która imitowała prawdziwą skórę. W niewielkim stopniu była teraz człowiekiem. Przeważała u niej maszyna. Ale musiała to zrobić, tak myślała. Inaczej zginęłaby po kilku miesiącach. Świat potrzebował jej geniuszu i maszyn. Lelouch spojrzał na ciebie.

- Zapewne wyjdę szybciej niż on. Wystarczy, że sprawdzą czy wszystko jest okej. Bo technicznie zrobiłam sobie przegląd - powiedziała spokojnie. Wydawała się przygnębiona. Lelouch widział to. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak westchnął i popatrzył na nich oboje. Wiedział, że Shiro wyjdzie cało z tego. Nie podobało mu się tylko to, że była czymś przygnębiona. 

- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Na pewno. Cóż nie sądziłem, że to powiem, ale cieszę się, że się zmechanizowałaś - Powiedział i popatrzył na Lulu. - Teraz mi wierzysz, że nie stoję po przeciwnej stronie? Ja naprawdę nie chcę widzieć w tobie wroga - Dodał po czym nadal obserwował. Był ciekawy czy coś mu Zero odpowie. W końcu przez chwilę sprzeczali się o to co się stało. Poza tym Lulu chyba domyślił się, że David posiada Geass. Albo mu powiedziała Shiro. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna westchnęła cicho. Do pomieszczenia weszła kobieta, jedna z lekarek. Podeszła ona do Shiro i odłączyła do kroplówki.
- Niech pani pójdzie ze mną Dr Shiro. Zrobimy badania które są potrzebne i będzie pani wolna - powiedziała. Shiro skinęła głową. Wstała i przeciągnęła się. Podczas tego słyszeliście przestawianie metalowych stawów. Nadal wyglądała na przygnębioną. Jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Leloucha. Momentalnie wymusiła na sobie uśmiech a potem na ciebie spojrzała.
- Porozmawiajcie sobie - powiedziała kiedy wychodziła z pomieszczenia. Komunikator Leloucha zadzwonił a on odebrał. Chwilę milczał, zapewne słuchał.
- Przekaż tymczasowo władzę Kallen proszę, Charlotte nie ma możliwości się tam pojawić. I nie dzwońcie, proszę - powiedział rozłączając się. A potem spojrzał na ciebie. - Byłem pewny, że ojciec kazał tobie mnie zabić. Wybacz - powiedział tylko utrzymując poważny wyraz twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David odprowadził wzrokiem Shiro po czym usiadł na wolnym łóżku i popatrzył na Lulu. 

- Nie przejmuj się tym Lulu. Nie dziwie ci się, że tak się przejmujesz. W końcu Martwisz się o swoje życie - Powiedział po czym westchnął cicho pod nosem. - Jak to jest być księciem bez tronu? - Zapytał go - Jak to jest mieć rodzinę, która pragnie cię zabić? - Był ciekawy jak to jest. A skoro już mógł z nim na spokojnie porozmawiać, to chciał to wykorzystać. Nie spodziewał się, żeby on chciał używać na nim Geassa. W końcu był ranny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnął cicho. Chwilę się zastanawiał, jakgdyby nie był pewny co ma ci odpowiedzieć. Może po prostu nie wiedział jak ubrać w słowa to co chciał powiedzieć. Nie mogłeś być pewny. Mimo wszystkiego wyglądał na zmęczonego, jego cera była blada a on sam posiadał wory pod oczami. Chyba ostatnio coś nie dawało mu spokoju. Wyglądało to tak, jakby nie przespał conajmniej kilku mocy.

- Czy ja wiem? W sumie sam się o to wszystko prosiłem. Byłem gówniażem, łatwo było mi skrytykować ojca dlatego, że nie obronił matki. Do tego dochodzi jeszcze Nunnaly i parę innych rzeczy. Teraz nikt nie wie kim jestem. Zmiana nazwiska była odpowiednim krokiem - powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David skinął głową. 

- Rozumiem, że to musiało być dla ciebie trudne - Powiedział do niego patrząc przez okno. Zastanawiał się co może zrobić w tej sytuacji. Po chwili znowu popatrzył na chłopaka. - Ale powiedz mi jedno. Czemu chcesz to wszystko zniszczyć? Czy zemsta musi pociągać za sobą aż tyle ofiar? - Miał na myśli wszystkich, którzy walczyli z wojskiem. - Czy nie widzisz ile osób musiało zginąć, bo ty chcesz się zemścić na ojcu, z którym masz małe szanse? - Zapytał. Był ciekawy co mu chodziło po głowie. Chciał go lepiej poznać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie odpowiedział, milczał.

- I tak to wszystko pójdzie w diabli... Zniszczę i stworzę na nowo... - powiedział. Brzmiało to tak jakgdyby wypowiadał to któryś tysięczny raz. Jakgdyby to była jedyna myśl która trzymała go przy zdrowych zmysłach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak patrzył na Lulu i zastanawiał się, czy wszystko z nim ok. Wydawał się być zaślepiony tymi słowami. 

- Nie wiem, czy ci się uda. Stajesz sam przeciwko mocarstwu. I nie jestem pewny, czy będziesz w stanie podołać temu - Powiedział do niego po czym znowu popatrzył w okno. - Obawiam się Zero, że powoli zatracasz się w tym co chcesz zrobić. A jeśli dalej będziesz w to wchodził tym więcej osób straci życie. Tylko po to, bo ty chcesz się zemścić - Dodał. Takie miał zdanie o tym co planował Zero. I obawiał się, że może być już tylko gorzej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie odpowiedział. Nie miał tobie nic do powiedzenia najwyraźniej. 

A potem do pomieszczenia weszła Shiro, uśmiechnięta radośnie. Zapewne wszystko poszło sprawnie. Przy każdym jej kroku słyszałeś metalowe "cyk" kiedy przestawiały się łączenia. Usiadła obok Zero kładąc dłoń na jego dłoni.

- Będzie ok. Ale musisz tu jeszcze zostać, obiecuję odwiedzić cię w przerwach - powiedziała. Cmoknęła go w policzek. A ten wymusił na sobie uśmiech, nie chciał jej martwić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak już chciał coś powiedzieć, kiedy usłyszał metalowy dźwięk. Po chwili popatrzył na drzwi i zobaczył Shiro. Widząc jej uśmiech sam uśmiechnął się lekko po czym wstał. 

- No dobrze. Było miło, ale muszę wracać do obowiązków. Jeśli pozwolisz to się teraz pożegnam - Powiedział po czym pożegnał się z dziewczyną i wyszedł. Swoje kroki skierował do domu, w którym miała mieszkać 4 ludzi, z którymi miał pracować. Oraz spodziewał się, że tam będzie mógł znaleźć chłopaka, który rzekomo jest jego bratem. Musiał się nad tym zastanowić. W sumie coś go teraz zastanowiło. Sięgnął ręką do kieszeni i wyjął chusteczkę, która coraz bardziej go zaskakiwała. Sprawdził ją, czy pojawił się na niej jakiś napis. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jego słowa są czyste... Nie kłamie. Zapewniam cię, że chłopak nie kłamie...

Kiedy dotarłeś do budynku Topaza już nie było. W salonie siedział Mars rozmawiając spokojnie z Zeddem i Tenchou. Poinformowali cię iż Kogeinu i Kuro siedzą sami w pokoju. Co zrobisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David wszedł do domu i dowiedział się, gdzie jest reszta domowników. Uśmiechnął się lekko, wiedząc, że nic się złego nie stało. Napił się wody po czym sięgnął po kartkę i coś do pisania. Napisał na niej imiona i nazwiska swoich rodziców na do dole dopisał 

"Sprawdź co o nich wiadomo". Następne kartkę złożył na pół i podszedł do Zedda. Dał mu kartkę. 

- Jak Kuro wyjdzie to daj jej tą kartkę. I nie waż się zajrzeć co jest w środku. - Powiedział z lekkim uśmiechem po czym poszedł do swojego pokoju i walnął się na łóżko. Był trochę zmęczony tym co się dzisiaj stało. Chciał odpocząć. Po chwili leżenia zasnął. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obudził cię dźwięk otwieranych drzwi. Chwilę zajęło ci przyzwyczajenie do światła. Zobaczyłeś Marsa stojącego w drzwiach. W dłoni trzymał zabezpieczoną kopertę. Podał ci ją.

- Kuro kazała ci dać. Nikt nie był na tyle odważny by ci dać - powiedział siadając na podłodze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak obudził się, słysząc otwierana drzwi. Po chwili zobaczył swojego młodszego brata. 

- Dzięki - Powiedział po czym wziął kopertę. - Co myślisz o tym mieszkaniu i o osobach, które tu mieszkają? - Zapytał siadając na łóżku. Skoro chłopak mówił prawdę, to chyba będzie mógł go faktycznie traktować jak brata. - Bo na razie chciałbym, abyś tutaj został - Dodał. Nie miał innego miejsca, poza swoim mieszkaniem, gdzie mógłby go wysłać. Więc na razie będzie musiał tutaj zostać. W tym samym czasie zaczął otwierać kopertę z informacjami od Kuro. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzruszył ramionami.

- Są okej. Co tam jest? - zapytał pokazując na kopertę. W środku znajdowały się podstawowe informacje. Ale potem zaczęły się ciekawe rzeczy. Akt urodzenia Davida. Potem akt urodzenia Marsa. Oba były z innego szpitala. Do tego Kuro wydrukowała ci mapę która pokazywała odległość obu szpitali. Przynajmniej 12 h drogi. Przedostatni papier był dokumentem oddania Marsa do domu dziecka. Ostatni papier to dokument adoptowania Marsa przez Tarę Waterrose.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David przejrzał szybko wszystkie dokumenty. Starał się nie zmieniać wyrazu twarzy. Nie chciał pokazać, że dość mocno ruszyły go te dokumenty. 

- Nic takiego. Parę stron z pracy. Ale mniejsza o to - Powiedział po czym złożył dokumenty i schował pod poduszkę. - Zatem powiedz mi co teraz będziemy robić. Nie chcę cię stąd wyganiać ani nic z tych rzeczy, bo jesteś moim bratem. Ale nie będę mógł się tobą ciągle zajmować. Jeśli dostanę wezwanie na wojnę to będę musiał iść. I co wtedy będzie z tobą? - Zapytał. Był ciekawy co o tym myśli chłopak. A co tych dokumentów wróci później. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...