Skocz do zawartości

Dyskusja o Snach


Sowenia

Recommended Posts

Nowa noc, nowy sen do podzielenia się:

 

Śniło mi się kiedyś, ze byłem głodny, ale tak naprawdę głodny. Rano budzę, idę do kuchni, a rodzice pytają się mnie, czy mi smakowało. Ja oczy w słup - Co niby smakowało? Okazało się, że wstałem o trzeciej nad ranem i zrobiłem sobie jajecznicę z 3 jaj, a do tego chleb z pasztetem. Hałas obudził rodziców, jak przyszli to już ponoć jadłem, a jak skończyłem to ruszyłem chyżo z powrotem do łóżka, nieco się o nich obijając. Rano absolutnie nic nie pamiętałem, choć rzeczywiście czułem się dziwnie najedzony :) 

 

Widać podświadomość postanowiła wprowadzić myśli w czyn :D 

Edytowano przez Skoniu
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inni studenci z wydziału mnie podziwiają że umiem zasnąć praktycznie na zawołanie, gdziekolwiek. Ostatnio na nudnym wykładzie miałem niestety świadomy sen, że siedziałem w domu i ktoś nam wjechał tirem w ten dom, i ja tak na głos nagle (a leżałem sobie na ławce i się tak uniosłem w dodatku) zacząłem gadać że "co się dzieje, co się stało". No cóż, chwile musiałem dojść zanim spostrzeglem co się stało, na szczęście wykładowca nie słyszał ale reszta mi raczej tego nie zapomni xD

Edytowano przez Oitsimel
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu Oitsimel napisał:

Inni studenci z wydziału mnie podziwiają że umiem zasnąć praktycznie na zawołanie, gdziekolwiek

Ja może na zawołanie nie, ale w różnych miejscach zdarzało mi się zasypiać. Na wykładach, zajęciach, lekcjach :rainderp: W wannie, w autobusie, czasami na stojąco myslę że bym mogła zasnąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja np. nie umiem zasnąć w dziwnych miejscach. Choćby nie wiem co się działo, nie zasnę i już. Taki grzeczny jestem podświadomie, o. :sos:

w łóżku też mi średnio to wychodzi :rainderp:

Edytowano przez Waryate
BO MOGĘĘĘĘĘAAGRLHRBMRLRH
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś też umiałam wszędzie zasnąć. Niestety teraz to nie bardzo :v 

 

Chciałam się jednak podzielić z wami pięknym snem, który mi się dzisiaj przyśnił. 

Otóż cofnęłam się wraz z @PervKapitan do trzeciej klasy gimnazjum. Byłyśmy obie świadome tego, że cofnął się czas przez co miałyśmy wiedzę znacznie przekraczającą poziom gimbazjalny. 

No i...ta świadomość, że mogę naprawić największy błąd jaki popełniłam w życiu. Mianowicie mogłam pójść do liceum zamiast technikum ;w; Niestety...w trakcie snu zadzwonił domofon, bo się listonosz dobijał i tyle z mojego szczęścia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O rany, co ja bym dał, żeby się w czasie cofnąć i parę głupot naprawić...

 

Ale do rzeczy - macie może tak, że potraficie się obudzić dokładnie o porze, o której chcieliście? Ciekawi mnie ta sprawa, bo ja właśnie jak sobie przed snem powiem "no dobra stary, jutro wstajesz o 4 rano" to i bez budzika obudzę się +/- 10 minut o tej właśnie godzinie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu Skoniu napisał:

O rany, co ja bym dał, żeby się w czasie cofnąć i parę głupot naprawić...

 

Ale do rzeczy - macie może tak, że potraficie się obudzić dokładnie o porze, o której chcieliście? Ciekawi mnie ta sprawa, bo ja właśnie jak sobie przed snem powiem "no dobra stary, jutro wstajesz o 4 rano" to i bez budzika obudzę się +/- 10 minut o tej właśnie godzinie.

Ta. Ale nawet jak sobie nastawię budzik, to i tak budzę się ileś minut przed nim i go wyłączam. Albo leżę póki nie zadzwoni, wtedy go wyłączam i dopiero wstaję. Fajna supermoc, iks meni się chowają.

 

Co do głupot - nie wiem, nie przywiązuję wagi do takich rzeczy. Ale na pewno zrobiłbym możliwie jak najwięcej rzeczy inaczej. Świadomość różności przychodzi zdecydowanie za późno. Z tego powodu nie ma sensu się czymkolwiek przejmować.



Przed chwilą się obudziłem z ~3h drzemki, śniło mi się, że tyle osób na świecie posiadało kocie (to uproszczenie, bo chodzi o zwierzęce ogólnie, ale tak jest bardziej obrazowo) uszy, w tym ja, mój brat i mama. I nasz kot ofc. Było ciemno, siedzieliśmy na zewnątrz, to było jakieś miasto i całolść wyglądała jakby z 50 lat w przód od teraz. W śnie mieliśmy po jakieś 8 lat. Próbowałem jeść cukierki w czym przeszkadzał mi koteł, mama coś marudziła o jakiejś starej babie. Uciekając przed kotem, bo cały czas mnie drapał i nie dawał się odsunąć, przewróciłem półkę z jakimiś rzeczami w szkle, która tak po prostu stała sobie obok drzewa. Wszedłem na pagórek, siadłem na betonie i zacząłem na jakimś futurystycznym urządzonku przeglądać bracket GSLa Code S. Gadałem o tym trochę z bratem, komentowałem zawodników itd (NO BO SIE ZNAM XD) a mamusia się drze "zabierz mojego klapka z kałuży bo kot na nim siedzi" w kółko. Ale nikt tego nie zrobił, bo kot nie chciał stamtąd sobie pójść.

Super treść, kłaliti kontent, 10/10. Jak się obudziłem to cholernie chciało mi się pić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu Skoniu napisał:

O rany, co ja bym dał, żeby się w czasie cofnąć i parę głupot naprawić...

"Efekt motyla" oglądałeś? Jak nie, to obejrzyj sobie.



Ja też nieraz zastanawiam się, co bym zmienił w przeszłości, jakbym miał okazję, ale zawsze takie rozmyślania kończą się pytaniem: kim bym się stał po tej/tych zmianach? Czy wciąż byłbym tym samym sobą? A jeśli nie, to oznacza, że ten "ja", który dokonał zmian przestał istnieć. Mógłbym być lepszym człowiekiem, w lepszej sytuacji, ale równie dobrze mogłoby być zupełnie na odwrót. Ponadto wtedy także zapewne chciałbym coś zmienić w swoim przeszłym życiu, chyba od takich myśli nie ma wyjątku. A ja lubię siebie takiego jakim jestem. Człowiek jest sumą własnych wyborów, jeśli zmienisz jej składnik, zmieni się suma.

Chyba że zachowałbym wszelkie wspomnienia z obecnego życia, w tym zmienionym. Wtedy, zmieniając przeszłość, pozostałbym sobą. Inna byłaby tylko moja sytuacja.

I jeszcze na koniec. Cofasz się w czasie i na powrót przeżywasz całe życie, od danego momentu? Jeśli masz świadomość swej przyszłości, możesz coś zmienić, jeśli nie, po prostu ponownie dokonujesz wyborów. Tak czy tak, wynik jest nieznany, a wybory podejmowane są na ślepo (chyba że powtarzasz swoje życie, wiedząc jak się potoczyło, ale z nową wiedzą i zatartą pamięcią z przeszłości, byłoby to trudne do zrealizowania). Druga opcja, cofasz się w czasie, dokonujesz zmian i wracasz ku teraźniejszości. Mamy właśnie "Efekt motyla", i moim zdaniem byłoby to trudne: odnalezienie się nagle w całkiem nowej sytuacji, pośród nieznanych i "znanych" jednocześnie ludzi.

12 godziny temu Skoniu napisał:

Ale do rzeczy - macie może tak, że potraficie się obudzić dokładnie o porze, o której chcieliście? Ciekawi mnie ta sprawa, bo ja właśnie jak sobie przed snem powiem "no dobra stary, jutro wstajesz o 4 rano" to i bez budzika obudzę się +/- 10 minut o tej właśnie godzinie.

Dokładnie to nie, ale jak muszę wstać, to zwykle budzę się na około 30 minut przed budzikiem, co daje mi czas na dojście do siebie. Nie zawsze, ale dość często. Inna sprawa, że świadomość, iż muszę wcześnie wstać sprawia, że do późna nie mogę zasnąć i w efekcie jestem zwykle niewyspany; ale i tak jest to przydatna "umiejętność" :)

12 godziny temu Uszatka napisał:

Mianowicie mogłam pójść do liceum zamiast technikum

A co jest takiego złego w technikum? Ja chodziłem do takowego i za nic nie poszedłbym do liceum. Zwłaszcza, że miałem kumpla w liceum o profilu podobnym do mojego technikum, więc miałem porównanie, gdzie więcej można się nauczyć. No i masz jeden tytuł więcej do chełpienia się :begone:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Arkane Whisper napisał:

A co jest takiego złego w technikum?

 

Okazało się, że kompletnie nie wstrzeliłam się w kierunek owego technikum. Chciałam po pierwszym roku zmienić szkołę, ale moja matka to wredna zołza i nie pozwoliła mi na to. Z tego powodu utknęłam w szkole, która stała się dla mnie męczarnią. Raz, że większość przedmiotów zawodowych mi się nie podobała, a dwa, że były one zwyczajnie trudne. Do tego jeszcze często mieliśmy więcej niż te 8 godzin zajęć, a spora część nauczycieli uczyła do dupy. Niestety wśród nich znalazła się nauczycielka matmy. Nie nadążałam za nią już od samego początku. 

 

Zaowocowało to nienawiścią do tej szkoły i przemożną chęcią uciekania z niej. Czyli wagarami. 

 

tl;dr = przez te technikum zmarnowałam 4 lata i zaczęłam wagarować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na odwrót, często żałuję że nie wybrałem technikum zamiast liceum, choćby z powodu tego dodatkowego roku.. Nie zmienia to i tak faktu że wspominam je jako najlepsze lata w życiu, a żeby offtopu za mocno nie było to powiem że najczęściej snami właśnie do nich wracam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do szkoły średniej - w moim mieście wielkiego wyboru nie było, można było iść do jednego z dwóch jako takich liceów, albo zmarnować sobie parę lat życia w technikum lub zawodówce o poziomie godnym pożałowania (w najlepszym z nich mój znajomy z wiejskiego gimnazjum, który cały czas leciał na dwójach i trójach był prymusem i jak sam mówił nie robił kompletnie nic, po prostu przychodził odbębnić swoje, więc...). Myślałem co prawda przez pewien czas o technikum morskim w sąsiednim mieście ale ostatecznie postanowiłem kroczyć przez życie inną drogą, no i w tym roku czeka mnie mój pierwszy eksperyment naukowy na szczurach. W sumie mogło być gorzej ^^

 

A co do snów - dzisiaj umysł mój poleciał klasyką, bo śniło mi się, że podczas bycia chyba czymś w rodzaju snajpera i podkradania się do wroga wpadłem do jakiejś dziury i zacząłem spadać :) 

Edytowano przez Skoniu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś jeszcze podczas studiów taki złośliwy sen - wredota jedna... Po porannych zajęciach na uniwerku z racji kilkugodzinnej przerwy udałem się na mieszkanie i myślę kimnę się. Mogłem tak pokimać do 14:30 bo o 15 było koło na laborkach z programowania sekwencyjnego. Przez większość czasu drzemałem co jakiś czas spoglądając na zegarek. I teraz do sedna: w końcu zasnąłem i przyśniło mi się, jak się niby budzę się i patrzę na zegarek... uff 13.30 spoko mogę jeszcze pokimać. Po tym obudziłem się, ale tak na prawdę było kilka minut po 15... - taki złośliwy sen :twiangry: Jak najszybciej się wybrałem na uniwerek i uprosiłem prowadzącego zajęcia aby mi pozwolił to koło napisać...

Edytowano przez Chip
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłam, że w tym temacie raczej po prostu opisujecie swoje sny, a rzadziej ktoś zaczyna o nich dyskusję. To mi dało pewien pomysł. Co byście powiedzieli na taki myk bym co tydzień wybierała jeden wasz sen i zapisywała go w nowym temacie, który będzie czymś w rodzaju Forumowego Sennika? 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj dowiedziałem się, poprzez ciekawy sen, dlaczego nie warto spać do 14 ...

Otóż w śnie tym zostałem doradcą Donalda Trumpa (WTF? mózg, co ci? xD) który to dał jeździć swoim jeepem mojemu młodszemu bratu (10 lat), a my w nim siedzieliśmy i staraliśmy się nie doprowadzić do tragedii ...

Także "rano" wstałem i jedyną moją reakcją było: "WTF? Mózg, co ci jest? :drurrp: Skąd ty wziąłeś tego Trumpa?"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 lata temu miałem sen, w którym to jakaś zagra dzieciaków ukradła mi rower. 2 lata później w realu w nocy sporo rowerów (w tym mój) zostały skradzione przez zorganizowaną grupę przestępczą. Krążyły plotki, że sprzedano je na czarnym rynku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem opowiedzieć jakiś przyjemniejszy sen ale dwa ostatnie posty sprawiły, że go zapomniałem na teraz lul.

Raz mi się śniło, że leżałem w łóżku, lampka na stoliku za mną się świeciła a ja standardowo po obudzeniu nie ogarniałem. Po kilku sekundach jak  wzrok złapał ostrość, zobaczyłem, że przedemną/przed łóżkiem stoi coś wielkiego i czarnego. Na szczęście nie był to murzyn, bo miało wielką białą głowę bez oczu ani niczego innego co zwykle ma twarz. I jak już zauważyłem że to >>coś niefajnego<<, ten stworek zaczął niesamowicie nieprzyjemnym głosem BARDZO GŁOŚNO mówić "WOOOOOOOJTEEEEEEEEEEEK". Powtórzył to dwa razy, po czym obudziłem się cały zlany potem. Idk co mnie w tym tak wystraszyło. Nawet nie nazywam się wojtek :rainderp:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sen z wczoraj, leciał mniej więcej tak: wstaliśmy rano z współlokatorem, i patrzymy ze ktoś całą lodówkę nam okradł, jedzenie, alkohol, wszystko. Parze która mieszka obok też wszystko zginęło. Znaleźliśmy gdzieś takie stroje jak z Ghost Busters, wzięliśmy odkurzacz i szukaliśmy winnych po akademiku przez resztę dnia xD obudziłem się w momencie jak podczas przeszukiwania czyjejś kuchni podniosłem pokrywkę od garnka pełnego pleśni która na mnie wylazła..

Dziwię się ostatnio gdyż nie miałem w zwyczaju pamiętać swoich snów, a zdarza się to coraz częściej. I zawsze jest to coś mocno porytego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...