Skocz do zawartości

Legendy Lodowca[Seria][Dark][Mystery][Sad][Alternate Universe]


Recommended Posts

Witam serdecznie.

Chciałbym zaprezentować w tym temacie dwa opowiadania, składające się na jedną serię z tymi, napisanymi przez @Darth Evill (Fire Sky) w serii Tajemnica Lodowca. Nie przedłużając, przejdę do rzeczy.

 

Opowiadania traktują o wyprawie księżniczki Twilight Sparkle, wraz z trójką kucyków, na północ, gdzie odkrywają coś, czego się nie spodziewali. tajemnicę przeszłości, której nie powinni poznać. Opowiadanie mało co wyjaśnia, od razu ostrzegam, ale kto czytał (zaszaleję, a co; kto lubi :D ) inne moje opowiadania, pewnie tego właśnie się spodziewa. Po wyjaśnienia proszę do współautora serii :) 

 

Kriostaza

Przedstawia wydarzenia tuż przed tym poniżej.

Skrysztalenie

Opowieść starego poszukiwacza

 

Parę słów wyjaśnienia. Skrysztalenie, jest to pierwsze opowiadanie, choć wcale nie jest pierwszym w serii. Tak naprawdę podczas pisania jego nawet nie myślałem o kontynuacji, a sama seria nie jest moim pomysłem. To opowiadanie niektórzy mogli już przeczytać, ponieważ powstało kilka miesięcy temu i było w serii "Szeptanych...". Tam go już nie znajdziecie.

 

Dalszą część możecie poznać w Tajemnicy Lodowca

 

Pozdrawiam, i jak zawszę życzę miłego czytania :giggle:

Edytowano przez Arkane Whisper
  • +1 3
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem krótko. "Skrysztalenie" i jeszcze jedno opowiadanie z serii "Szeptane Opowieści" stały się dla mnie pewnego rodzaju inspiracją do stworzenia tajemniczej serii, jednej zagadkowej opowieści o kilku postaciach. Zapewne pomysł poszedł by w odstawkę, gdy nie pomoc i pomysłowość Arcane'a który wprowadza dynamikę do swoich opowieści. Przejdźmy zatem do poszczególnych części. 

 



"Skrysztalenie"

Jest to opowieść o Twilight Sparkle zaginionej w śniegach północy. Moje pierwsze wrażenie po przeczytaniu jest nie do opisania. Napięcie rośnie miarowo. Cały czas mamy wrażenie, że coś wyskoczy z lodu i narobi niezłego bigosu. Zamiast tego otrzymujemy mentalny cios. Przyjaciele Twi, którzy wyruszyli na wyprawę wraz z nią, zginęli zatopieni w lodzie. Jeden pan od obcych wyraził się jasno. "Nie trzeba pokazywać potwora, aby wywołać strach" i to właśnie mamy przedstawione tutaj. Strach i niepokój, że jednak tam coś jest, lecz nadal nie wiemy co.

 

"Kriostaza"

 

 Miałem okazję przeczytać pierwszą wersję tego opowiadania. Produkt finalny przeszedł drobne zmiany co automatycznie dodaje kilka punktów w górę. Kolejna opowieść a jednak pierwsza otwierająca całą serię. Tutaj mamy już nieco inny klimat. Archeologia miesza się z mitami i pradaenymi wierzeniami. Podróż na pustkowia w nadzieji ze coś tam jest. Poznajemy członków wyprawy przed Incydentem na lodowcu. Bardzo mi miło się podobają relacje między poszczególnymi postaciami. Które z resztą mają dopracowane, odmienne charaktery. Nie jest to copy paste jak można to zauważyć w kilku fikach, lecz dopracowana i doszlifowana forma dla każdego z bohaterów.  Dialogi są również dopracowane. Tutaj możemy znaleźć fragmenty, które pobudzają  naszą wyobraźnię co do tego jak może wyglądać bestia z lodu. Obie części są naładowane tajemnicą ale czy otrzymamy odpowiedź co tak naprawdę skrywa Lodowiec? Tego nie wiedzą sami twórcy :3 

 

Ocena końcowa: Majstersztyk!

 

 

Gorąco polecam ~ Darth Evill

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za komentarz.

 

Ciekawą sprawą z tą serią jest fakt, że tak naprawdę każdy z nas nieco inaczej sobie ją wyobraża. Tak więc, można jedynie zakładać, jak to się skończy. Pewnie jakieś jeszcze "legendy" się pojawią, ale na razie niczego nie obiecuję.

 

Pozdrawiam :giggle:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Skrysztalenie" już kiedyś czytałem i komentowałem, więc teraz pora na drugi FF - "Kriostaza".

 

Uwaga, poniższy tekst może zawierać śladowe ilości spoilerów.

 

Ekhm... Ponoć ludzi można podzielić na dwa typy: zwolenników opisów oraz zwolenników akcji. Osobiście obstaje zagorzale przy tym drugim, ale to raczej każdy, kto kiedykolwiek miał ze mną do czynienia, wie. Czemu o tym wspominam? Cóż, głównie dlatego, że jest to główny powód, dla którego moja opinia będzie... skomplikowana.

 

Sam pomysł z przeplataniem tekstu... hm... nie wiem jakim słowem najlepiej określić te "przerywniki"... był całkiem w porządku, do pewnego momentu się sprawdzał i był niezłym urozmaiceniem. Później jednak, odniosłem wrażenie, że powoduje zbyt duże zamieszanie, przez co ciężko było mi się skupić na jakiejś konkretnej akcji. A już zupełnie zgłupiałem jak zaczęły one traktować o... człowieku? Jak to mówią, co za dużo to niezdrowo. Na dobrą sprawę przeczytałem dokładnie tekst i ciężko mi stwierdzić, o czym właściwie był. Znaczy, wiem, że o wyprawie itd., ale... w zasadzie to tyle.

 

Jak na mój gust, za dużo tu tej całej tajemniczości. Owszem, zagadki i niejasności są fajne, ale bez przesady. Czytelnik musi chociaż trochę zrozumieć, bo zwyczajnie się zniechęci. Znów niezmiernie mnie irytuje, że mam przed sobą w gruncie rzeczy dobrze napisany tekst, przez osobę z niemałym doświadczeniem i umiejętnościami, ale jednak taki, który zupełnie mnie nie porwał. Jak wspomniałem na początku, jestem raczej zwolennikiem akcji, a tutaj miałem do czynienia głównie z rozbudowanymi opisami, a kiedy już fabuła zaczęła się nieco rozkręcać, to niewiele dało się zrozumieć. Przerywniki, z początku dobre, później zaczęły tylko utrudniać, przez co swojej ulubionej "akcji" uświadczyłem stosunkowo niewiele. A jeszcze mniej z niej do mnie dotarło. I to pewnie jest główny powód tego, że zadowolony nie jestem. Po lekturze czułem się, jakbym właśnie się obudził i usiłował ustalić, co mi się śniło w nocy, bo niby wiem, że coś było, ale szczegółów brak. Kwestia gustu, jak to się mówi. :dunno: Zakładam, że na pewno znajdzie się ktoś, komu takie rzeczy do gustu przypadną.

 

Także ten... Na tym już chyba zakończę.

 

PS: Co do ostatniego zdania w opowiadaniu, kiedy to sobie wyobraziłem... wyglądałoby to naprawdę, ale to naprawdę głupio. :rainderp:

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Foley

Jak mówią, o gustach się nie dyskutuje :) 

Fajnie, że przeczytałeś, i chciało Ci się skomentować. Mogę jedynie napisać, że wyjaśnienia pozostawiam pomysłodawcy serii raczej; poza tym, jak pisałem, jest to opowiadanie dla mnie chyba dość typowe, jak sądzę. Jeśli napiszę jeszcze jakąś część serii, to raczej będzie już nieco wyjaśniać.

Zasadniczo, otwarcie serii nieco zobowiązuje do niezdradzania niczego, choć faktycznie mogłem nieco przesadzić, a ostatni fragment, ten z "człowiekiem"... właściwie to ma sens, ale nie mogę na razie napisać jaki.

8 godzin temu Foley napisał:

Co do ostatniego zdania w opowiadaniu

Wiesz, że jest coś w tym, co napisałeś? Chociaż skutek raczej głupio by już nie wyglądał.

 

Dzięki za komentarz.

Pozdrawiam :giggle:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Miałem drobny kłopot z chronologią, ale szybko ogarnąłem, że te dwa opowiadanka dzieją się przed „Tajemnicą Lodowca”, toteż zabrałem się za nie w pierwszej kolejności, a w niniejszej recenzji odniosę się do obu za jednym zamachem, gdyż w sumie powinny być traktowane jako jedna całość. Jednocześnie nie są zbyt długie, nawet po złożeniu ich będzie to ok. 20 stron. Pod względem klimatu, konstrukcji i tematyki zaś są to tytuły bardzo spójne, jednolite. Ponieważ wcześniej przeczytałem sobie „Emanację”, przy lekturze „Legend Lodowca” od razu wyłapałem pewne podobieństwa, co wynika ze stylu Arkane Whispera.

 

Ogółem, w „Emanacji” to nie było jeszcze aż tak widoczne, ale tutaj, w „Kriostazie” mamy taki charakterystyczny schemat, że właściwa akcja jest przeplatana retrospekcjami, które rzucają nieco światła na genezę wyprawy oraz motywy postaci. Warto dodać, że odbywa się to w sposób dosyć regularny, a zatem takie wstawki są dosyć gęsto usłane. Może nawet troszeczkę zbyt gęsto. Stąd faktycznie można odnieść wrażenie, że tajemnicy, niejasności jest zbyt wiele, że nie wiadomo o co chodzi. Na moje wyczucie, jest akurat w sam raz. Nie czułem się zagubiony, ani zbity z tropu w żadnym momencie, tajemnice były według mnie przemyślane. Lubię takie klimaty, lubię sekrety i tajemnice, a styl autora – momentami wzniosły, konsekwentnie solidny, bogatszy w słowa niż przeciętny tekst – doskonale współgra z zamierzeniami. Jest to kawałek tekstu mrocznego, znajdziemy w nim napięcie, znajdziemy barwne opisy, nie zabraknie ciekawych lokacji, nie wspominając już o olbrzymim potencjale.

 

Jedynym zastrzeżeniem są chyba postacie, ale z drugiej strony jest to wynik przyjętej formy. Nieco za mało by w pełni rozwinąć skrzydła i wykreować kogoś mega charakterystycznego, ale też zbyt wiele by popełnić totalną fuszerkę. Postacie może i nie wyróżniają się niczym szczególnym, ale są sympatyczne. Mają swoje życie, znajomych, a także serce i zaangażowanie. No i troska o Twilight – kiedy lawendowa klacz znika, bohaterowie nie wahają się ruszyć w głąb śnieżycy, ryzykując własnym życiem. Widać takie oto przebłyski, cechy, jednakże nadal nie wydaje mi się aby był to szczyt możliwości autora. Ale na pewno, jeśli dać mu do napisania wielorozdziałowca, uraczy nas postaciami skomplikowanymi, zmieniającymi się, żywymi.

 

Odpowiada mi takie oto tempo prowadzenia historii, a zaserwowane wstawki między właściwą akcją pomagają jakoś związać się z postaciami, czy też stworzyć dla nich jakieś tło. Generalnie, odnosi się wrażenie, że treść została należycie urozmaicona, aby odróżnić ją od innych opowiadań o podobnej tematyce, czy założeniach. Biorąc pod uwagę, że to prequel do „Tajemnic Lodowca”, spełnił swoje zadanie, gdyż narobił mi smaku na ciąg dalszy.

 

Chyba nic więcej nie dodam, tylko od razu zachęcę do poświęcenia nieco czasu tymże tytułom :) Jest to kolejna konkretna próbka możliwości autora, przykład jak doskonale odnajduje się w klimatach fantastycznych, tajemnicach, czy jak dobrze potrafi oddać to, że wokół postaci jest zimno, sypie śniegiem, nie widać z której strony zaraz nadejdzie napastnik, ale postacie czują, że ktoś tam jest. A to jest, że tak to ujmę, wierzchołek góry lodowej, również w kontekście twórczości autora jako pewnej całości :D

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Przeczytałem najnowszą część Legend, a więc czas podzielić się przemyśleniami. 

 

A więc...



 

Mamy tu starca, któremu lokalna społeczność nadała miano Głupca. Ten jednak kryje w sobie wspomnienia, w które nawet on sam nie jest w stanie uwierzyć. Historia po raz kolejny zostaje opowiedziana, gdy dwaj młodzi wędrowcy o to poprosili. Czego dotyczyła opowieść?  Jest to opowieść o najstaszniejszych rzeczach. Starzec za młodu był świadkiem istnej masakry,którą przeżył jako jedyny. Kiedy o tym opowiada, czuję jego strach, jego obawy. zupełnie jakbym był tam razem z nim. A to już zasługa autora. Czytałem już kilka opowiadan Arkena i za kazdym razem otrzymuję żywy obraz wydarzeń. Wracając do Opowieści.Starca. Mamy tu historię miasteczka White Reach. Mieszkańcy gineli w tajemniczych okolicznościach a miasto zostało obumarłe i zapomniane przez czas. Widzę tu analogię do poszukiwaczy złota w dawnej ameryce, którzy w poszukiwaniu kruszcu nie zwracali uwagi na żadne niebezpieczeństwa i nie myślą trzeźwo. Dlatego wielu z nich nie powracało.

 

Opowiadanie czyta się szybko i płynnie. Doskonale dobrane dialogi i bardzo przyzwoita forma. :3

 

Polecam :3

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 years later...

Kriostaza.

 

Minęło już pięć lat po publikacji, więc warto sobie odświeżyć tak ważne dzieło, jakim jest Kriostaza. Jest to krótki tekst, lecz jest napakowany tym co trzeba czytelnikowi. 

 

Jest tu akcja, tajemnica, strach i walka o przetrwanie. A to wszystko okraszone wspaniałym stylem, który naprawdę potrafi rozbudzić wyobraźnię.

 

 

Tym razem daruję sobie skrót wydarzeń, a jedynie podam temat fanfika, wyprawa na północ.

 

Kreacja głównej postaci i samo jej zachowanie, jest żywcem wyciągniete z serialu. Widzimy zatrm Sparkle jaką znamy i (lub nie) lubimy, zamkniętą w lodowym potrzasku i we wnętrzu własnych myśli, które zdają się odpływać wraz z utratą ciepła i zmęczeniem.  Mimo tych ciężkich prób, nq jakie wystawiły ją natura i siły nie z tego świata, alicorn była w stanie zerwać się i uciec, pod wpływem adrenaliny, co uratowało jej życie.

 

Mam wrażenie, iż Twiligt powoli wchodziła w stan hipotetmii, stąd te zwidy i nadmierne wyolbrzymienie rzeczywistości. A może rzeczywiście coś czaiło się na życie Alicorn? Może scena kończącą jest tylko wymysłem umysłu fioletowej klaczy, co mogło by wskazywać jaki impakt miała feralna wyprawa w nieznane zakątki poza terenem Equestrii...

 

Styl autora jest świetny. Ciężko dopatrzeć się tu błędów Generalnie polecam to opowiadanie, jak i pozostałe jego dzieła, które mogą stanowić konkurencję dla współczesnych kolosów takich jak "Koło Historii" autorstwa @Verlax 

 

Krótka geneza tego fika. Rok dwa tysiące siedemnasty był rokiem konkursów z serii "Cztery Pory Roku". Opowiadanie zajęło pierwsze miejsce w konkursie zimowym. Nagrodą miał być sequel opowiadania napisany przeze mnie. Tak też powstała "Tajemnica Lodowca" pierwszy legitny fanfik jaki napisałem w mojej karierze, a wraz z nim pierwsza legitna postać jaką jest Lavender Craft (Bardzo dziękuję o wzmiankę o niej w Skrysztaleniu)To pozwoliło mi rozwinąć skrzydła I zmotywowało do dalszej pracy. Dlatego właśnie "Kriostaza" jest dla mnie tak ważnym i bliskim opowiadaniem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że nadmierne rozdrobnienie fabuły pomiędzy nazbyt dużą ilość postaci może doprowadzić do narracyjnego chaosu ale też nijakości samych postaci. Dwa fanfiki, które tutaj będę komentował pt. „Kriostasis” i „Skrysztalenie” będące fanfika w krótkiej serii, są tego najlepszym przykładem.

 

„Skrysztalenie” jest pierwszym fanfikiem napisanym w serii. Fabuła jest przedstawiona krótko, ale nie oznacza to, że wydaje się wyczerpywać temat. Przedstawia on nieszczęśliwy koniec wyprawy badawczej, prowadzonej przez Twilight Sparkle. Po prawdzie nie dzieje się tutaj wiele, Twilight biega po lodowej pieczarze odnajdując członków swojej ekspedycji, zamarzniętych a jednak niepokojąco żywych.  

 

Siłą tego utworu nie jest jakiś zaskakujący zwrot akcji. Jest nim a klimat, zaszczucia, niepewności, obłędu jaki zaczyna ogarniać Twilight. A że fanfik ma tylko cztery strony to autor ma dość miejsca aby przedstawić swoją wizję a z drugiej strony nie ciągnie jej niepotrzebnie długo. Nie niszczy nastroju ani nie zabija go nudą wynikającą z powtarzalności czynności czy opisów. Te jednak nie są idealne:

 

Cytat

Nie mogąc oderwać wzroku, podeszła do ściany lodowej, dotykając jej kopytem. Nie zwracała uwagi, iż mróz przechodził na wskroś jej ocieplacz, mrożąc krew w żyłach. Wpatrywała się w Ruby Shine, młodą archeolog, ziemskiego kucyka z Canterlot’u. W spojrzeniu jej rubinowych oczu kryło się szaleństwo. Było natarczywe i przerażone. Nie mogła pozbyć się myśli, że ona wciąż żyje, tam w lodowym grobie.

 

Jest to ogólnie fanfik dobrze napisany, skrywający pod prostą fabułą nutkę tajemnicy. Jakkolwiek nie jest to mistrzostwo, to nadal dzięki krótkości atmosfera i napięcie nie tracą na sile. 

 

Natomiast tych zalet w ogóle nie czuć w prequelu „Skrysztalenia” o tytule „Kriostasis”. Na kilkunastu stronach śledzimy losy nie tylko zaginionych członków wyprawy Twilight ale też drużyny poszukiwawczej. Efektem jest chaos. Nie mogę tego inaczej określić, bo przez cały czas nie wiadomo co się dzieje, gdyż skaczemy od jednej postaci do drugiej i to jeszcze pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Postaci są słabo zarysowane, niewyróżniają się niczym a namiastki charakteru autor próbuje im nadać w następujący sposób:

 

Cytat

Raz po raz powtarzała sygnał, pociągając nosem, wierząc, że go odbiorą w najbliższym mieście i wszystko skończy się dobrze. Mamrotała do samej siebie prośby i nadzieje.
            Zawsze byłaś dobra w okłamywaniu się, przemknęło jej przez myśl.

 

Co nam daje ta informacja? Nawet jeśli przeczytaliśmy wcześniej „Skrysztalenie” będziemy wiedzieć tylko to jak postać ma na imię i kim była. Nie wiemy nic o jej charakterze, psychice, sposobie myślenia. A ten fragment wbrew pozorom nam nie pomaga? Dlaczego? Autor bowiem opisuje nam to co powinniśmy wiedzieć, natomiast nie daje możliwości dojść do tego wniosku samodzielnie, poprzez pokazanie kilku sytuacji, gdy postać faktycznie sama wprowadzała siebie w błąd. W efekcie ta postać nadal była dla mnie nikim. Kolejną niemą ofiarą... czegoś. 

 

Podsumowując o ile „Skrysztalenie” broni się samo, tak „Kriostasis” istnieje tylko po to by mu towarzyszyć i samodzielnie nie może funkcjonować. Dość powiedzieć, że wpierw przeczytałem  „Kriostasis” a dopiero potem „Skrysztalenie”. To drugiej broni się dobrze samo, pierwsze bez drugiego nie ma prawa istnieć samodzielnie.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Opowieść starego poszukiwacza” to fanfik z dreszczykiem za jakimi przepadam. Zwłaszcza, że ten fanfik jest bardzo dobry.

 

O ile w przypadku „Kriostasis”    narracja przeskakiwała pomiędzy różnymi bohaterami i odcinkami czasu, tak tutaj większość wydarzeń fanfika rozgrywa się w przeszłości. Czytelnik nie ma żadnym pytań o to jak się skończyły opisywane wydarzenia. Tracimy przez to możliwość zaskakującego zwrotu akcji pod koniec, ale to nie fabuła jest tym co sprawiło, że śledziłem fanfik z uwagą od pierwszego do ostatniego zdania.

 

Autor chyba czytał Lovecrafta, albo kogoś kto lubił prowadzić narrację za pomocą opisów miejsc, listów, dzienników, pamiętników. Wspomnijmy chociaż „Draculę” Brama Stockera. Także i tutaj był zastosowany ten zabieg. Co prawda jest to krótki, ale bardzo nastrojowy fragment. Autor nie pokazuje horroru, on pozwala nam go sobie wyobrazić. Jest on świeży ale należy do przeszłości... i w każdej chwili może powrócić.

 

Autor nie zagłębia się w motywy lub też nie próbuje wyjaśnić dlaczego coś zachowuje się w ten a nie inny sposób. Nie próbuje tego wyjaśnić rozumowo. Wszystko co wiedzą bohaterowie to obserwacje innych, często poczynione w stanie bliskim obłędu oraz legendy i podania. 

 

Nie będę jednak tego streszczał, gdyż pragnę aby czytelnik sam sięgnął po ten utwór i się z nim zapoznał. Znajomość  „Kriostasis” i „Skryształowania” jest wskazana ale moim zdaniem utwór broni się sam. 

Podsumowując, jeśli lubisz narrację poprzez opisy miejsc czy też notatek, pamiętników itd. to jest to fanfik dla Ciebie. Ja się czułem jakbym czytał niektóre opowiadania Lovecrafta. I ten klimat. On jest rewelacyjny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Kriostaza

Przeczytałem i stwierdzam, że opowiadanie mało co wyjaśnia. Aczkolwiek, pewnie gdybym pierw przeczytał Tajemnicę lodowca, to może byłoby lepiej. Ale jakoś zacząłem od tego, więc ten skomentuję jako pierwszy. 

Fabularnie jest… mało. Stanowczo za mało. Znaczy, to jest bardzo zachęcający fragment. Jakby wstęp do czegoś dużego. Czuć tą tajemnicę związaną z tym starożytnym plemieniem, które zniknęło i czuć niepewność związaną z wyprawą archeologiczną w poszukiwaniu tej cywilizacji. A gdy przychodzi co do czego, to mamy dobrze zbudowane napięcie związane z atakiem czegoś dziwnego na obóz. Atakiem, który przeżyła tylko Twilight. 
Jedyne co mnie na razie zastanawia, to te wstawki od człowieka chyba? Te od istoty z karabinem. Chwilowo mi nie pasują do niczego. Zakładam jednak, że są ważne i mają coś wspólnego z tą cywilizacją. 
Tym niemniej, czułem straszny niedosyt po tym fiku. Owszem, zachętę do czytania pozostałych, ale jednocześnie straszną pustkę.  

Może i fabuły tu nie ma za dużo (ale jest zachęcająca zapowiedź), ale za to muszę pochwalić klimat jaki udało się tu stworzyć. Czuć tajemnicę, czuć niebezpieczeństwo i czuć przygodę. Może niepotrzebnie się napalam, ale czuję się troszkę tak, jak na początku Reliktu. Zachęcony i zaintrygowany. 

Pod kątem technicznym, było chyba dobrze. A przynajmniej nie rzuciło mi się w oczy nic złego. 

Podsumowując, zostałem zaciekawiony, więc czytam dalej. 

 

Skrysztalenie. 

No, to było dobre. Lepsze niż poprzedni fik. W zasadzie, są to dwie sceny. Pierwsza, gdzie błąkająca się po lodowych pustkowiach Twilight trafia do jaskini, gdzie zamrożonych jest masa istot i kucyków. Fajnie to pasuje do poprzedniego fika, gdzie Twilight gdzieś znika, a potem odnajdują tylko ją, straumatyzowaną. I o ile motyw galerii „zachowanych” istot  nie jest nowy (chociażby Gravity Falls), to jest on tu zrealizowany dobrze. Mamy zarówno mieszankę ciekawości i strachu Twilight, jak i klimat niepewności, skąd się to tu wzięło.No i mamy naprawdę dobry klimat wędrówki po galerii sław. Owszem, możnaby to rozbudować, ale dalej, jest OK. Do tego mamy coś, co ściga Twilight. Słowem, naprawdę klimatycznie napisana scenka. Dobrze zbudowane napięcie i groźba śmierci. 

Drugim, znacznie krótszym fragmentem jest kilka scenek po odnalezieniu i uratowaniu Twilight. Jak się budzi w szpitalu i jak w tłumie kucyków w Kryształowym Królestwie widzi kogoś, kto był zamrożony w lodzie. To znów otwarte zakończenie, które wzbudziło moje zainteresowanie wykreowanym światem. 

Technicznie bez zarzutu. A przynajmniej nic nie zauważyłem.

Podsumowując, kolejna fajna dawka budowania świata i zachecania mnie do Tajemnic Lodowca.

 

Opowieści starego poszukiwacza

I kolejny, zachęcający ficzek. Tym razem dziejący się w zasadzie przed pozostałymi, jeśli dobrze zrozumiałem. Ale mimo tego, sporo nam wyjaśnia odnośnie tego, co się stało w poprzednich opowiadaniach. Bardzo fajny pomysł. Bo gdyby czytać to według kolejności zdarzeń, to pewnie by można sobie zepsuć całą historię i te dwa poprzednie. 

Tym razem mamy wspomnienia ogiera, który poszukiwał kiedyś Kryształowego Królestwa. Nie znalazł go, ale za to trafił na pozbawione kuców miasteczko, oraz informacje co spowodowało jego zagładę. 
Uwaga, będą spoilery. 
Od razu powiem, że podoba mi się wykorzystanie Windigos. To rzadki temat w fikach. Do tego tu są całkiem fajnie wykorzystane. Jako jakieś demony, które nie tylko robią zimę, ale też porywają kuce i… zamieniają w lodowe muzeum? przybierają potem ich postać? Kolejne pytania…
Sama opowieść ogiera też jest spoko. Aczkolwiek mogłaby być dłuższa. Mogłoby być więcej przeszukiwania tej pustej wioski i stopniowe natykanie się na ślady, zamiast jednego tylko wpisu w dzienniku. No ale i tak jest spoko.

 

Podsumowując te trzy fiki… Same w sobie są ok. Poprawnie napisane i przyjemne w lekturze. Mocno mnie jednak zachęciły do Tajemnicy Lodowca. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...