Skocz do zawartości

[Bosman] Star Wars


Recommended Posts

Przeczytanie listów nie było trudne, bo nie były w sithiańskim. Wszystkie bez wyjątku były listami miłosnymi od niejakiego A. F. Do Jeanne i były wręcz przerysowanie kiczowate. Nie dało się nie odczuć pewnego dyskomfortu czytając ich. 

- Więc... To jest kryształ - stwierdził, przyglądając mu się z każdej możliwej strony. Kryształ nie świecił, w odróżnieniu od odłamków. 

- Nie, nie, nie, czekaj - Sehtet zaczęła zabierać Katerowi z rąk listy. - To moich dziadków, a że kiedyś to przeczytałam, wolę nie narażać was na te treści. Są straszne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater popatrzył na dziewczynę z lekkim westchnięciem. Następnie oddał jej listy.

- Za późno. Zdążyłem trochę przeczytać - Powiedział mężczyzna po czym popatrzył na Izefeta. - Cóż to tak czy inaczej warto go zachować. Może się nam przydać. A teraz zainteresowałbym się tymi - Powiedział po czym sięgnął po świecące odłamki - Nie wiem jak tobie, ale dla mnie to wygląda trochę jak kryształy z mieczy świetlnych lub komunikatorów. Wydaje mi się, że mogło to być związane z tą zbroją. Jak dla mnie to wszystko należało do 1 osoby. Proszę obadaj zbroję. Czy to jakiś wyjątkowy materiał? Podobny do tego, jaki mieli ci łowcy na Coruscant? Czy to nie ten trop? - Zapytał i rzucił kątem oka na Sehtet, jakby liczył, ze ta mu odpowie. Następnie skupił się i wlał trochę swojej mocy w kryształy. Był ciekawy jak zareagują. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiesz ile kosztuje zbroja z beskaru? - zapytał Izefet niemal z oburzeniem. Brwi miał podniesione, jakby Kater zadał skrajnie głupie pytanie. Dwie sekundy później opuścił brwi, przyjmując zupełnie neutralny wyraz twarzy. Wzruszył ramionami. - Ja też nie. Ale w przybliżeniu w cholerę dużo i wytwarza się ją tylko na Mandalorze. Sehtet, twoi przodkowie byli bogaci?

Sehtet stała dwa kroki dalej, z rękami splecionymi na piersi i z bardzo wymownym spojrzeniem. 

- Rzygali kredytami - odparła. - Dlatego mam tę willę z basenem, niewolnikami ubranymi w złoto i ogrody wokół mojego pałacu ze zwierzętami z różnych planet, a Huttowie dla mnie pracują. 

- To im powiedz może, żeby znieśli niewolnictwo. Irytuje mnie - odpowiedział. 

- Dobra, powiem. W każdym razie to nie jest zbroja z beskaru. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna skinął głową, a nawet lekko się uśmiechnął. 

- Cóż szkoda trochę. Przynajmniej bylibyśmy w lepszej sytuacji - Zaśmiał się po czym jeszcze raz spojrzał na kryształy. - Ale w takim razie to tyle. Chyba nie ma tutaj już nic więcej interesującego. Te kryształy sobie zostawię. Spróbuję coś zrobić z nimi oraz tym mieczem. Teraz, jeśli wszystko załatwione to proponuję się zbierać. Na Korriban czeka nas długa droga - Powiedział spokojnie podnosząc się i chowając kryształy oraz resztkę miecza do torby, obok dwóch części mapy. - A co do reszty... Hmm... W sumie możemy je zabrać. Ale nie jestem pewny, czy jakkolwiek pomoże. Co wy na to? - Zapytał patrząc to na Izefeta to na Sehtet. Trochę zależało mu na czasie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bez sensu, będzie tylko obciążeniem. Poza tym, nie jest w najlepszym stanie. Ja bym to zostawiła. I ograbiacie mnie z mojej własności, więc zostawcie mi chociaż to - zażartowała. 

Wkrótce więc wylądowali we frachtowcu. Wylot z planety odbył się bez zakłóceń i tak mogli zostawić błotniste Nal Hutta za sobą. 

Izefet poszedł do pokoju dla załogi. Kucał na kanapie, opierając się o oparcie i uważnie przyglądał holokronowi, próbując nim manipulować. Na jego powierzchni znajdowały się małe kółka i trójkąty, ale nie było żadnego pisma. Autopilot póki co trzymał kurs statku, więc i Kater miał chwilę dla siebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater skinął głową i zostawił zbroję. Zabrał zatem wszystkie 3 kryształy, zniszczony miecz oraz obie części mapy. Następnie Skierował swoje kroki na statek. 

Po wejściu do środka poczekał, aż reszta wejdzie do środka po czym zamknął właz. Usiadł za sterami frachtowca i wystartował. Kiedy wyleciał za orbitę planety wyjął z torby obie części mapy i wprowadził koordynaty Korribanu do komputera i ustawił auto pilota oraz alarm, jeśli będą się zbliżać do planety. Widząc, że komputer przyjął współrzędne bez problemu uruchomił go, a widząc, że leci bezpiecznie wstał i poszedł do Izefeta, który zajmował się holocronem. Usiadł koło i popatrzył na ich znalezisko. Widząc, że nie udało mu się go otworzyć popatrzył na niego. 

- A spróbowałeś zareagować na niego mocą? W sensie albo medytować, albo użyć na nim mocy? - Zapytał przyglądając się piramidzie - Bo nie polecam zakładać maski Nihilusa. Zostawiłbym to jako ostateczność.  - Dodał, zastanawiając się jak można go aktywować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Izefet wystawił otwartą dłoń z holokronem. Zimne światło z paneli odbiło się od przetartej miedzi. 

- Spróbuj - zachęcił, ale wyraz jego twarzy zasugerował, że już podjął taką próbę. I że nie będzie to nic miłego. 

- Nie, nie założę maski. Im więcej razy ją wkładam, tym mniej mnie we mnie. Mistrz we mnie siedzi i czasem mam wrażenie, że walczy o dominację. Nie chcę wiedzieć co by było, gdyby dorwał holokron. Jest trochę wybrakowany, ma luki w pamięci. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater popatrzył na holocron. Nie był do końca pewny czy mu się uda, skoro Izefetowi się nie udało. Ale słysząc o masce, mistrzu w środku jego towarzysza oraz walce o dominacji zawahał się. Nie wiedział, jak zareaguje moc w Izefecie, jeśli mu uda się otworzyć holocron Nihilusa. Ale skinął głową i wziął ostrożnie piramidkę. Usiadł ze skrzyżowanymi nogami po podłodze statku i odprężył się. Zaczął się skupiać na swoim przepływie mocy. Zaczął powoli ją czuć. Próbował ją powoli ukierunkować tak, żeby przeszła przez jego rękę i dotarła do Holocronu. Liczył, że to pozwoli mu albo uruchomić Holocron, albo chociaż jakoś wpłynąć na piramidkę, żeby ta odpowiedziała na jego wezwanie.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piramidalny holokron odpowiedział, i owszem. W stronę Katera popędziła błyskawica i przez krótką chwilę jego mięśnie niekontrolowanie drgały, powodując silny ból. Izefet przyglądał się mu z pewną dozą rozbawienia - w końcu najpewniej przeżył dokładnie to samo. 

- Także to tyle jeśli chodzi o otwieranie tego Mocą - skomentował. - Hehe. 

Do pomieszczenia weszła Sehtet i razem z nią zawitał entuzjazm. Zatrzymała się, widząc stan Katera. 

- Wyglądasz nieszczególnie. To znaczy, nie czepiam się twojego wyglądu ogólnie, oczywiście, jesteś piękny, Kater. Ale wyglądasz, jakby cię ktoś skopał. Ktoś cię skopał? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater nie spodziewał się, że piramida odpowie mu błyskawicami. Od razu zacisnął mocniej dłoń na holocronie. Po chwili odetchnął z wyraźną ulgą i popatrzył na Izefeta. 

- Dobra. Wiem o co ci chodziło - Powiedział opierając się o ścianę. Widząc wchodzącą Sehtet i słysząc jej słowa uśmiechnął się lekko. Może to było dziwne, ale ona wpływała na niego trochę relaksująco. To było trochę dziwne uczucie dla Zabraka. 

- Raczej co. Najpierw byli to jacyś cholerni łowcy głów na Coruscant - Powiedział pokazując na przestrzelone ramię - a przed chwilę poraziło mnie to - Powiedział podnosząc przed siebie holocron. Zamyślił się przez chwilę po czym wpadł na nieco dziwny pomysł - Odsuńcie się trochę proszę - Powiedział po czym położył holocron na wyciągniętej dłoni. Następnie skupił się i puścił w stronę Holocronu ładunek błyskawic. Chciał zobaczyć jak ten zareaguje. Przygotował się mentalnie na kolejny ładunek. Dodatkowo warknął cicho do piramidy w Sithiańskim.

- Otwórz się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piramida zassała impulsy elektryczne wprowadzane przez Katera i tyle było słuchania rozkazu. Izefet w tym czasie wyglądał, jakby z całych sił walczył żeby się nie roześmiać, a Sehtet stała pod drzwiami z miną wyrażającą bezgraniczne zdziwienie. Jak ktoś, kto zobaczył coś, w co nigdy by nie uwierzył gdyby nie zobaczył tego na własne oczy. 

- Poczekaj... Rany, jesteście tymi... Ciemnymi Jedi? Ten zakon ciągle istnieje? Moc istnieje? Co jeszcze umiesz? Ty też? - zapytała, patrząc na Izefeta. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater w sumie nie zdziwił się, że jego pomysł nie wypalił.

Zapamiętać. Holocron Nihilusa jest kapryśny. Trzeba będzie coś pomyśleć na Korribanie Pomyślał Zabrak, robiąc sobie notatkę w głowie. Słysząc słowa dziewczyny podniósł głowę, a po chwili sam się podniósł. Popatrzył na kobietę. 

- Cóż można tak powiedzieć. Nie wiem jak Izefet, ale ja byłem na początku szkolony jako Jedi. Ale zostawiłem to za sobą. Zostawiłem sobie wiedzę i umiejętności, które zdobyłem. Ale tylko to mi pozostało. Teraz poszukuję wiedzy. Całej wiedzy. Z obu stron - Powiedział, nie do końca wiedząc jak zareaguje jego towarzysz. Ale skoro mu zaufał, to dobrze wróżyło. - Nie wiem czy istnieje zakon. Nie wiem czy jakikolwiek zakon istnieje. Jedi rozpadli się dawno, a Najwyższy Porządek to dla mnie zwykła grupa tyranów i ludzi z wysokimi ambicjami - Powiedział, przedstawiając jednocześnie swoje zdanie o nich. Nie lubił ich. A teraz, z racji tego, że oni na nich polowali wręcz ich nienawidził. Na dodatek ciągle chodziły mu po głowie słowa Lorda Kaana, że teraz zasada dwóch jest zachwiana, bo jest 4, którzy władają Ciemną Stroną Mocy.  - Czy Moc istnieje? Tak. Istnieje od zawsze. I zawsze chce pozostać w równowadze - Powiedział po czym odpiął miecz od pasa. Mocą sprawił, że miecz zatoczył wokół niego kółko i zaczepił go z powrotem o pas. - A teraz ostrzegam cię. Korriban jest planetą, na której milenium temu było ogromne skupisko mocy. Moc jest tam żywa. Więc musisz się pilnować. Bo nie chcę mieć ofiar w ludziach. Polubiłem twoje towarzystwo - Przyznał z lekkim uśmiechem, odkładając holocron na kanapę, obok Izefeta. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Szybko. Obyś tych słów nie żałował - odparła i przysiadła na kanapie obok Izefeta. - Ale wiecie, nie tylko Moc jest na Korribanie groźna. Znam parę legend od ojca. Jeśli są prawdziwe, na Korribanie roi się teraz od stworzeń różnej maści. Terentateki. Tuk'ata. Shyracki. Nie mam pojęcia jak wygląda żadne z nich, ale podobno im więcej zła w Galaktyce, tym większa populacja tych zwierząt. Jeśli to zwierzęta. 

- Terentatek to bardziej inteligentny Rancor. Tuk'ata jest mniejszy i wrażliwy na Moc. Shyrack to latająca, mała bestia żyjąca w grobowcach i żywiąca się krwią - powiedział Izefet, gapiąc się tępo w przestrzeń. - Chciałbym wiedzieć, czym jest Rancor. 

- To taki mniej inteligentny Terentatek - odparła wesoło Sehtet i zwieńczyła wypowiedź, wysyłając złośliwy uśmiech do Kage. Izefet zgromił ją wzrokiem. 

- Czego właściwie tam szukacie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater uśmiechnął się lekko, słysząc wymianę zdań pomiędzy Izefetem a Sehtet. Następnie popatrzył na kobietę. Przez chwilę milczał, zastanawiając się nad odpowiedzią. 

- Cóż na początku planem moim było zdobyć wiedzę o Ciemnej Stronie Mocy. Z czasem przerodziło się to w chęć pozyskania całej wiedzy o Mocy. Potem spotkałem Izefeta. On też poszukuje wiedzy, a na dodatek żadne z nas nie przeżyje wystarczająco długo, jeśli nie będziemy współpracować - Powiedział spoglądając na Izefeta. - Aczkolwiek teraz, dodatkowo szukamy sposobu, żeby przeżyć. Poluje na nas Porządek. Dlatego, że potrafimy to co potrafimy. A im się to nie podoba. A raczej nie chcą do tego dopuścić, żeby ktoś poza nimi potrafił posługiwać się Mocą - Dodał. - Tak więc teraz szukamy wiedzy i szansy na dożycie następnego dnia - Zakończył swoją wypowiedź po czym podszedł do drzwi - Idę do droida medycznego. Wolę, żeby jakoś lepiej przygotował mi to ramię - Zabrak poszedł do droida i aktywował go - Dasz radę jakoś zabezpieczyć tą ranę na ręce, żeby była mniej wrażliwa na warunki pogodowe a jednocześnie nie ograniczała za bardzo ruchów? Nie wiem, jaka będzie pogoda na planecie - Dodał siadając na leżance. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyli... Chcecie zdobyć wiedzę, a potem potęgę? Nie skończy się przypadkiem na byciu złym i mrocznym, długich przemowach o złych planach, wyćwiczonym mrocznym śmiechu, czarnych płaszczach... Cóż, te już macie...

- Tradycyjnie powinno się tak skoczyć, ale może zrezygnujemy z kilku punktów... - stwierdził, a potem rozmowa ucichła. 

Robot szybko się włączał, dlatego też już wkrótce był w stanie sprawdzić rękę Katera. Kiedy tylko zdjął opatrunek, piekący ból powrócił ze zdwojoną siłą. 

Dzień dobry, sir. Goi się, sir. Wyczyściłem ranę, więc teraz mogę zacząć naprawiać nerwy. Gotów, sir? Proszę się położyć - powiedział. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater uśmiechnął się lekko, słysząc o tej potędze i czarnych płaszczach. Nie chciał potęgi. Chciał tylko wiedzy. Oraz przeżyć wystarczająco długo, żeby móc z tej wiedzy skorzystać. A potęga wynikała z wiedzy. Ale tylko dobrze użyta. Chociaż on nie chciał o tym rozmawiać. Teraz skupił się na droidzie, który zdjął mu opatrunek. Zabrak aż warknął z bólu. Wcześniej go bolało, ale nie spodziewał się, że opatrunek aż tak tłumił ból. Zacisnął zęby i wysłuchał co droid do niego mówi. Skinął głową i położył się na leżance. 

- Gotowy. Załatw to szybko - Powiedział po czym zamknął oczy i złapał ręką brzeg leżanki. Obawiał się, że zaraz poczuje ogromny ból. Ale wiedział, że to jest konieczne. Tak więc odetchnął głęboko i przygotował się na to "operację" 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Będę musiał pobrać próbkę skóry, sir. Do przeszczepu, sir. Aby komórki się namnożyły i wytworzyły tkankę, sir. Ale to na koniec - rzekł robot. Podszedł do drzwi i je zamknął. - W razie kłopotów proszę porozumiewać się przez komunikator. Nerwy to ciężka praca, sir. Nie lubię kiedy mi się przeszkadza, sir. 

Obniżył leżankę i podszedł do ręki Katera. Jego kończyny zmieniły narzędzia z cichym, mechanicznym piskiem. Jedna zmieniła się w szczypce podobne do pęsety, druga w  igłę zakończoną czerwonym światełkiem. 

- Proszę zacisnąć zęby, sir. 

Bolało gorzej niż leczenie zęba. Jakby posypywać sól raną, wbijać w nią igły i jednocześnie przypalać. W Katerze budziło to coś w rodzaju agresji, która z kolei wywoływała w nim pragnienie rozwalenia robota.Trzaśnięcia nim Mocą o ścianę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak zacisnął zęby, słysząc słowa Droida. Skoro to miało boleć jeszcze bardziej niż przed chwilą, to Zabrak zaczął się zastanawiać czy dobrze zrobił, pozwalając mu się teraz operować. 

Kiedy wszystko się zaczęło Zabrak nie wytrzymał. Zaczął krzyczeć z bólu. Jego silna wola została wystawiona na bardzo poważną próbę, ponieważ ból spowodował, że Moc w Katerze zawrzała. Chciał zakończyć ten ból i pozbyć się jego przyczyny. Chciał rozwalić droida na kawałki, posłać go Mocą w przestrzeń, pociąć mieczem na kawałki. Ale gdzieś tam w głowie miał myśl, że musi to wytrzymać. Tak więc próbował. Skupił się na tyle, na ile pozwalał mu okropny ból, żeby się nie ruszyć i nie użyć mocy. Zacisnął mocniej dłoń na leżance. Teraz było ważne ile jest w stanie wytrzymać? Na to pytanie Zabrak nie znał odpowiedzi. Nigdy wcześniej nie przeżył czegoś takiego. I nie chciał więcej tego przeżywać. Poza tym liczył, że Izefet czy Sahtet nie usłyszą jego krzyków. Chociaż patrząc na to jak głośno krzyczy to wątpił w to. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę później, wbrew nadziejom Zabraka drzwi rozsunęły się, wpuszczając do środka zestresowanych towarzyszy podróży. Zatrzymali się na progu, chcąc sprawdzić źródło hałasu. 

Izefet gestem dał znać Sehtet, żeby zaczekała na zewnątrz, a sam wszedł do środka. W tamtym momencie mógł stać się tylko kolejnym obiektem, na którym można był skupić gniew.

Proszę wybaczyć, sir - zaoponował robot. - Prowadzę tu operację, przed chwilą specjalnie czyściłem powietrze filtrami, aby było sterylne. Pan je zabrudził, sir - rzekł z wyrzutem. 

- Mogę pomóc, Kater. Nie umiem porazić kogoś błyskawicami Mocy, ale mogę zmniejszyć ból i wprowadzić cię w sen. To zrobiłem z tym Twi'lekiem w szpitalu - zaproponował Kage. 

Śpiączka farmakologiczna może wywołać w tym momencie efekty uboczne, a to za sprawą...

- Nie jest farmakologiczna.  

Och. Sir? - zapytał robot, chcąc uzyskać zgodę od Zabraka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater nie był w stanie przestać krzyczeć. Kiedy zobaczył otwierane drzwi jego silna wola znowu się zachwiała. Kater szybko wypatrzył jeden z pojemników, który stał na szafce. Jednak słysząc Izefeta odwrócił głowę w jego stronę. Przezwyciężając ból odezwał się.

- Zrób to! - Krzyknął po czym znowu popatrzył na pojemniczek, pewnie z jakimiś lekami lub maścią. Musiał się jakoś rozładować, więc mocą złapał ten pojemnik i cisnął nim w drzwi, obok Izefeta. Miał nadzieję, że to chociaż troszkę go uspokoi. Bo nie chciał nikogo ranić. Ale ból był nie do zniesienia. i coraz bardziej wzbierała się w nim złość i inne negatywne emocje.  - Szybko! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umysł bombardowany bodźcami nie był w stanie skupić się na niczym konkretnym, dopóki na horyzoncie nie pojawiły się dwa żółte punkty, będące oczami Izefeta, który niedelikatnie chwycił Katera za brodę i zmusił do patrzenia na swoją twarz. Na krótki moment agresja wzrosła, ale potem oczy stały się punktem zaczepienia dla zmęczonego bólem Zabraka. 

Ból zszedł na drugi plan, podobnie jak wszystko inne poza oczami. Kater poczuł się jakby tonął w pościeli, jego powieki stały się nieznośnie ciężkie, głos ugrzązł w gardle, a oddech wyrównał. I zapadła wyczekiwana ciemność. 

Obudził się i miał wrażenie, że dopiero co wkroczył na pokład statku. Leżał w prostokątnej kajucie, na niebywale wygodnym łóżku wbudowanym w ścianę. Nad nim było drugie, puste łóżko, a w środku panował półmrok. Panele na ścianie świeciły słabym światłem, nastawione na tryb nocny. 

Płaszcz katera leżał na okrągłym krześle, a on sam był nagi od pasa w górę. Właściwie obudził się, bo ręka dała o sobie znać. Póki co zabandażowana. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater nie spodziewał się, że cokolwiek będzie w stanie odepchnąć ból na dalszy plan. Ale jednak żółte oczy Izefeta sprawiły, że odpłynął. Mimo wszystko ucieszył się, że to jest jego towarzysz a nie wróg. Miał przeczucie, że taka zdolność byłaby w pojedynku bardzo nieciekawa i trudna do skontrowania. Ale nie mógł już więcej o tym myśleć, bo odpłynął. 
Kiedy otworzył oczy zobaczył, że leży w kajucie. Nadal czuł ból ręki, ale przynajmniej była zabandażowana, więc nie był to ten sam nieznośny ból co wcześniej. Ostrożnie podniósł się z łóżka i usiadł na podłodze, opierając się plecami o ścianę. Rozejrzał się, ale wokół nie było nikogo. Sięgnął po komunikator, który miał w kieszeni spodni. Jednak po chwili schował go. Uznał, że byłoby to głupie, zwłaszcza, że ranną miał rękę a nie nogi. Sięgnął po płaszcz i koszulkę (o ile tam była) I założył to na siebie. Następnie ostrożnie skierował się w kierunku mostka. Chciał się dowiedzieć kilku rzeczy. Co to była za zdolność Izefeta, którą on go uśpił, ile spał i czy są już blisko Korribanu. A potem pójdzie się zapytać droida, czy to już wszystko, czy jeszcze będzie musiał coś zrobić z jego ręką. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Izefeta nie było na mostku, ale w kokpicie siedziała Sehtet, klikając w ekran datapada i najwyraźniej nie mając niczego lepszego do zrobienia. 

Kiedy drzwi się otworzyły, a Kater wszedł do środka, niemal spadła z krzesła. Najwyraźniej się go nie spodziewała.

- Już żyjesz? Nieźle - skomentowała i spojrzała na podręczne urządzenie. - Jedenaście godzin, czterdzieści trzy minuty. Przegrałam zakład. Jak się czujesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater popatrzył na dziewczynę i uśmiechnął się lekko. 

- Naprawdę założyłaś się z Izefetem, kiedy się obudzę? - Zapytał siadając na fotelu pilota i patrząc na komputer. Chciał się dowiedzieć jak daleko są od Korribanu. Po chwili znowu spojrzał na Sehtet. - Przeżyję. Ale dawno nie czułem takiego bólu. Myślę, że gdyby nie sztuczka Izefeta to posłałbym tego droida medycznego  na drugi koniec galaktyki - Zaśmiał się cicho po czym popatrzył na ranną rękę - Ogólnie to przeszkadza mi, bo wiem, że jest słabsza niż powinna. Więc walka raczej odpada. A to nie jest dobry prognostyk, zwłaszcza nie wiem co może nas spotkać na Korribanie - Powiedział po czym rozsiadł się wygodnie - Powiedz mi co wiesz o swoich przodkach? Czego oni szukali na Korribanie? Czego ty szukasz? A raczej co spodziewasz się znaleźć? - Zapytał. Był ciekawy dziewczyny. Zastanawiał się jak ona może wpłynąć na ich misję i na ich samych. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statek znajdował się jeszcze dosyć daleko od celu, bo przebył dopiero czwartą część drogi. Nawet jeśli cały czas pędzili na hipernapędzie. 

- AHA! On to spowodował? Dam mu te jego dwadzieścia kredytów, do gardła upchnę. Założyłam się, że będziesz spał niecałe dwa dni. On się założył, że ponad jedenaście godzin. Ale nie powiedział, że on to wywołał, więc zakład uważam za nieważny - odparła, wzruszając ramionami. - A czego tam szukali? Kasy, jak każdy. Nie wiem, może szczęścia, chociaż wątpię. Z tego co wiem, dziadek pracował dla Imperium, a drugi z kolei dla Republiki, żeby kołować różne rzeczy związane z kulturą tych wszystkich związanych z Mocą. Tyle, to wszystko. Nic magicznego. A ja szukam zapisków, tajemnic i chciałabym zobaczyć Tuk'ata. To tyle. Czasem warto się wyrwać z herbaciarni. Poza tym, lubię podróżować. Czemu akurat Ciemna Strona? - zapytała. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...